Utracona inicjatywa w grze wyobraźni (recenzja książki Przemysława Czaplińskiego)


Polska, albo utracona inicjatywa w grze wyobraźni

Przemysław Czapliński, Polska do wymiany. Późna nowoczesność i nasze wielkie narracje, WAB, Warszawa 2009.

 

 

„Polska do wymiany” to esej o stałej obecności szablonów, schematów i form myślowych wypracowanych „gdzie indziej”. Ich ciągła obecność – zdaniem Przemysława Czaplińskiego – wyklucza możliwość wyartykułowania nowej, zbiorowej opowieści Polaków o samych sobie.

„Póki byliśmy pochłonięci buntem przeciw obcej przemocy, pytania: kim jesteśmy? Co mamy z siebie zrobić? Jak gdyby zasnęły – ale niepodległość zbudziła śpiącą w nas zagadkę.” Gdyby przyjąć za punkt wyjścia pracy Przemysława Czaplińskiego słowa Gombrowicza piszącego o niepodległości odzyskanej w 1918 roku, należałoby stwierdzić, że po upadku komunizmu zagadkę jawy rozwiązywaliśmy za pomocą marzeń sennych.

Odpowiedzi na kluczowe gombrowiczowskie pytania Czapliński poszukuje na płaszczyźnie rodzimej literatury ostatniego dwudziestolecia. Jak deklaruje, zależy mu na analizie „realnej fikcji”, literatura ma posłużyć za możliwie najdoskonalszy odpowiednik „społecznego gadania”. Same narracje odgrywają tu rolę opowieści snutej na własny temat, zestawu obrazów za pomocą których myślimy. Ich zadaniem jest połączenie wczoraj i jutra na rzecz dziś – wskazanie uzasadnień dla całokształtu zachodzących zmian oraz indywidualnych wyborów.

Narracje okresu PRL i pierwszej „Solidarności” okazują się w ujęciu Czaplińskiego pułapkami, jakie moment założycielski zastawił na czas teraźniejszy. PRL, stan wojenny i „Solidarność” funkcjonując w przestrzeni społecznej w uproszczony, manichejski sposób zamiast pełnić rolę punktów odniesienia tożsamości stają się dominującymi perspektywami trzymającymi w szachu wyobraźnię zbiorową. Paradoksalnie, z kolejnych kart książki wyłania się tym samym raczej „fikcyjna realność” niż „realna fikcja”.

„Polska do wymiany” to Polska wciąż poszukująca pomysłu na samą siebie i języka zdolnego go przekazać. Kod narracyjny III Rzeczpospolitej bazuje na ukształtowanej w latach 80-tych, sztucznej i zwodniczej dla teraźniejszości perspektywie homogeniczności, niewinności i pasywności. Narracje wprost z PRL przeniesione w lata 90-te nie wytrzymały próby czasu. W odniesieniu do gospodarki wolnorynkowej, solidarności społecznej, wolności czy tożsamości decydowały o uwiądzie wyobraźni. Ujmując zmiany miałkim językiem bezsilności, uniemożliwiały – jak pisze Czapliński – by nowy system nabrał „oczywistości ustrojowej”. W wymiarze gospodarczym bezradność znajdowała zatem legitymację na poziomie chwytu mentalnego blokującego akceptację wolnego rynku, tożsamości – prowadzonej z poziomu indywidualnych biografii obrony własnych życiorysów okresu PRL, solidarności społecznej – wzajemnych oskarżeń o brak odzwierciedlenia „Solidarności” minionej i zdradę. W miejsce twórczego wysiłku określenia nowej opowieści, pozostaje tylko rekompozycja gotowych już mitów lub wyniszczająca walka na symbole potęgująca nieufność do polityki.

Męczącej i nużącej perspektywie umyka zdolność do odpowiedzi na pytania fundamentalne i samo już snucie opowieści. „Solidarność” pozostaje w niej wyłącznie niewytłumaczalnym „cudem” a opowieść o wychodzeniu z komunizmu zamienia się w zestaw klisz – od Pileckiego, po Pyjasa i Popiełuszkę. Brak perspektywy procesu, w tym budowy siatki niezależnych instytucji (np. KORu) niebezpiecznie trywializuje i rytualizuje pamięć zbiorową.

„Polska do wymiany” w ciekawy sposób wpisuje się w ukazujące się obecnie pozycje podsumowujące okres dwudziestu lat niepodległości. Przemysław Czapliński podejmuje się roli przewodnika po literaturze ostatnich dwudziestu lat. Wszystkich, którzy planują udać się na wycieczkę, należy ostrzec, że przewodnik bywa bardzo stronniczy, uniemożliwiając indywidualny osąd przywoływanych tytułów. Jego ambicje daleko przekraczają jedynie próbę zdania relacji z polskich zmagań z nowoczesnością. Paradoksalnie opowieść o narracjach sama przyjmuje postać narracji. W tym miejscu okazuje się jednak, że książka Czaplińskiego, choć daleka od deklarowanych założeń autora, stanowi ciekawy przyczynek do dyskusji o jednej z najistotniejszych sfer życia społecznego – zdolności do snucia opowieści na swój własny temat.

Sam sposób opisu zmian rozpoczętych w 1989 roku, ich społeczny odbiór i przekaz, jest przecież ważniejszy niż bilans zysków i strat kolejnych partii czy rządów. Nawet jeśli w wielu momentach ciężko o zgodę z Czaplińskim sama diagnoza wydaje się słuszna. Okres minionych dwudziestu lat to zły czas dla polskiej wyobraźni zbiorowej. Coraz bardziej dokuczliwy staje się brak nawet już nie tyle wielkiego, organizującego życie polityczne, projektu politycznego, co powszedniego „sensu zbiorowego”. Dawne opowieści przyjmując postać mitów kompensujących niedostatki rzeczywistości, którą mają opisywać, dystansują się od problemów i zadania najważniejszego – otwarcia na przyszłość. Ciągła próba powrotu do tamtych narracji okazuje się działaniem przeciwskutecznym, wyrazem tęsknoty do tego, co znane i braku nowych pomysłów.

Okoliczność dwudziestolecia powinna stanowić pretekst do powrotu do gombrowiczowskich pytań. Fronty polskiej wyobraźni zbiorowej nie przebiegają dziś od inwazji Armii Czerwonej po „Solidarność” i okrągły stół. Perspektywa obowiązująca dwadzieścia lat po 1989 roku, powinna w miejscu centralnym lokować przyszłość. To dopiero dzięki niej uda się osiągnąć konsensus odnośnie wizji przeszłości, której bezskutecznie poszukiwano przez ostatnie dwadzieścia lat. Słabość książki Czaplińskiego jest pod tym względem dobrze zakamuflowana. Krytyczna analiza literatury okresu ostatniego dwudziestolecia sprawia wrażenie działania zastępczego, wobec – choć uznanej za konieczną – to niepojętej inicjatywy w sferze wyobraźni. „Polska do wymiany” podszyta jest ciągłym oczekiwaniem „nowego”, a oferuje jedynie kolejną rozprawę z przeszłością.

Wyświetl PDF