Nowy sekretarz stanu John Kerry niechętnie realizuje politykę zwrotu do Azji ze sztandarów administracji Baracka Obamy. W rzeczywistości, w trakcie wystąpienia w Kongresie Kerry sam przyznał, że nie zgadza się z tą koncepcją geopolityczną. Czy Waszyngton postawi swoje priorytety geopolityczne na głowie?
Podczas zeznawania przed Kongresem polityk ocenił, że zwrot do Azji nie jest niezbędny ani rozsądny. W ramach serii wizyt zagranicznych zarezerwował on zaledwie jeden dzień na odwiedziny w Seulu, Pekinie i Tokio. Rozmowy w ich trakcie zdominuje zapewne temat Korei Północnej oraz zagrożenia cyberterroryzmem. Ile czasu zostanie na dalsze forsowanie projektu Partnerstwa Transpacyficznego (Trans-Pacific Partnership – TPP)? Potrzebuje on wsparcia, ponieważ Chiny obawiające się sterowanej zza Pacyfiku regionalnej integracji gospodarczej bez ich udziału, podjęły już pewne środki zaradcze. Chińczycy podpisują kolejne dwu- i wielostronne umowy o wolnym handlu i promują ideę Regionalnego Wszechstronnego Partnerstwa Gospodarczego. Jest ona poczytywana jako bezpośredni rywal TPP. Czy Kerry zdąży porozmawiać o japońsko-chińskim sporze o wyspy Senkaku? Czy zdoła omówić kwestie rosnącego napięcia na Morzu Południowochińskim?
Wizytę w Chinach z pewnością zdominują dwie wspomniane wcześniej kwestie – poczynania Pjongjang i zagrożenie cyberterrorystyczne. W obu sprawach Waszyngton będzie oczekiwał stanowczego działania Pekinu. W pierwszej – potępienia Koreańczyków z Północy za przeciągający się w nieskończoność spektakl pogróżek destabilizujący otoczenie międzynarodowe. W drugiej – transparentności, odcięcia się od ataków przeprowadzonych z terytorium Państwa Środka i podjęcia środków zaradczych we współpracy z państwami-ofiarami ataków. W debacie na temat przestępstw w cyberprzestrzeni pojawił się ciekawy pomysł wprowadzania sankcji przeciwko podmiotom (organizacje, firmy, państwa) odpowiedzialnym za atak oraz stworzenia transparentnego systemu informacji, pozwalającego dyskredytować wiarygodność państw, które pozwalają na agresywny haktywizm w swoich granicach. Być może Kerry powinien rzucić ten pomysł na stół w Zakazanym Mieście. Powinien to zrobić, jeśli tylko pozwoli mu na to napięty terminarz.
Wolta sekretarza Kerry’ego nie powinna jednak cieszyć tych, którzy oczekują ponownego zwrotu do Europy. Jak pisałem kilka miesięcy temu, w obliczu sekwestracji amerykańskie siły zbrojne potrzebują reorganizacji. Muszą bardziej skrupulatnie dzielić dostępne środki. Stojące w opozycji do polityki jego poprzedniczki działania Kerry’ego wprowadzają dodatkowy chaos do procesu, który i tak w ocenie konserwatywnych komentatorów jest nieskoordynowany, a wręcz przypadkowy. Bez jasno sprecyzowanej polityki zagranicznej amerykański wpływ na losy świata osłabnie a razem z nią zdolność do projekcji Pax Americana. Nie życzyliby sobie tego z pewnością sojusznicy USA w Europie i Azji. Im szybciej wyklaruje się, czy zwrot Kerry’ego to zwiastun nowej linii Waszyngtonu, czy tylko autorska polityka nowego Sekretarza, tym lepiej.