Telekonferencja Baracka Obamy z liderami UE o ważnych bieżących sprawach – Ukraina i Bliski Wschód. Wśród wybranych numerów tradycyjnie brak tego z +48 22. Oczywiście, to nie jest dziwne, ani tym bardziej bulwersujące. Niemniej, gdy się słyszy niekiedy zaklęcia, że gramy w pierwszej lidze, że głos Polski jest już ważny na równi z głosem najsilniejszych graczy UE, warto na takich przykładach, jak telekonferencja prezydenta USA z liderami UE, przypominać, że sprawy są dokładnie takie, jakie wydają się być, a nie takie, jak się je w oficjalnych przekazach przedstawia. Zwłaszcza na odcinku wschodnim – Rosja, Ukraina – rola Polski jest wymownie niewielka. I tylko nie należy tego faktu próbować tłumaczyć czy przykrywać konstatacją, że to przez brak wewnątrz polskiego konsensu w kwestiach polityki zagranicznej, czy z powodu afer politycznych. Liczą się wizja (czyli pomysły co robić) i aktywa (czyli realne moce sprawcze by robić). Z tymi drugimi zwykle u nas krucho, ale brak tych pierwszych tym bardziej lokuje nas z dala od centrów decyzyjnych, nawet w kwestiach będących dla nas priorytetowo ważnymi – jak poczynania Rosji na Ukrainie. Więc to nie jest problem, że telefon nie dzwoni. Ważne, że nie dzwoni z istotnego powodu.