Mała lekcja geopolityki

omp

12 sierpnia 2014

Politycy do niedawna przeciwni przekopaniu Mierzei Wiślanej, często wręcz kpiący z tego pomysłu, a teraz przyznający, że jednak trzeba to zrobić, posiłkują się dość zaskakującym argumentem dla uzasadnienia swej wolty w tej sprawie: otóż według nich, ni mniej, ni więcej, zmieniła się sytuacja geopolityczna. Że co proszę?! To dopiero teraz nagle jakiś zły duch omotał przedtem jakże przyjaznego wszystkim wokoło prezydenta Rosji? A może ostatnio doszło do jakiś spektakularnych ruchów tektonicznych, które okręg kaliningradzki zbliżyły niezmiernie do polskich granic, podczas gdy wcześniej znajdował się on hen hen za górą i rzeką? Czy też szantaż handlowy dopiero teraz został przeciw nam naprawdę użyty a wcześniej w podobnych sytuacjach były to tylko takie przyjacielskie żarty rubasznego sąsiada? Podpowiedź dla tych geopolitycznie “narodzonych na nowo” polityków: sytuacja geopolityczna na wschodzie już od paruset lat jest właśnie taka, dla nas niekorzystna, choć bywają różne tego stopnie.

Więc to nie żaden zaskakujący zwrot akcji, niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyście nas do tego teraz przekonywać – choć można podejrzewać, że tu mniej o wasze złudzenia chodzi, a bardziej o ukrycie fiaska waszej polityki i nadchodzące wybory. W obliczu tej niezmiennie groźnej dla polskich interesów sytuacji, w której na wschodzie czai się kraj niechcący wyrzec się imperialnych zakusów, co gorsza owe zakusy realizujący praktycznie, my musimy nie tyle na nią dopiero reagować – bo niekiedy bywa już za późno, by uchronić się przed wielkimi stratami, choćby gospodarczymi – co stale i z wyprzedzeniem działać tak, jak ona tego wymaga, wzmacniając się zewnętrznie i wewnętrznie (co zresztą nie jest polityką z założenia wymierzoną przeciw komukolwiek, a zwykłą praktyką normalnie funkcjonującego, dbającego o swe interesy państwa).

Nie żyjmy złudzeniami, że bardzo krótkie okresy względnego spokoju (choć i to dyskusyjne) w relacjach z Rosją są stanem, w oparciu o który należy projektować naszą wobec niej długofalową politykę i urządzać nasze sprawy wewnętrzne z tą właśnie polityką związane. Musi być dokładnie na odwrót – póki Rosja zasadniczo się nie zmieni – na lepsze. Gdy kiedyś – oby – relacje z Rosją staną się takie, jak np. ze Szwecją (coś od czasów ‘potopu’ wszak się naprawdę zmieniło…), wówczas stan najwyższej czujności będzie można odwołać (choć elementarna czujność zawsze niezbędna). Wygląda na to, że to jednak niestety odległa perspektywa.

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.