Prawa naturalne naszych czasów

omp

31 października 2014

Premier Orban to kolejny polityk w Europie, który przekonuje się, że przy zwiększaniu różnych obciążeń fiskalnych czy gmatwaniu przepisów, na potężny opór napotyka się głównie wtedy, gdy chce się tym obarczyć Internautów. Szkoda, że takiej mobilizacji nie ma np. przy okazji podwyższania VAT-u, choć wstrzemięźliwość reakcji na takie kroki rządu nie ma przecież nic wspólnego z obywatelską gotowością do ponoszenia ofiar w imię zmniejszania dziur budżetowych.
Niskie czy najlepiej żadne podatki ‘internetowe’ to dla niedużej w sumie, ale głośnej i gotowej aktywnie protestować części społeczeństwa istne prawa naturalne naszych czasów, o które będzie walczyć prawie tak zaciekle jak niegdyś koloniści amerykańscy o brak opłaty stemplowej. Niskie podatki dochodowe czy konsumpcyjne z innych sfer takiej roli nie spełniają, bo nie pasują do w sumie popularnego przekonania u dotkniętego zachłannym fiskalizmem ogółu, że może i państwo marnuje nasze pieniądze, ale jeśli ma być wystarczająco opiekuńcze, by nami się zajęło, to trudno, dzielić się z nim trzeba.
Przynajmniej w tym wszystkim widać postęp technologiczny naszej cywilizacji. Kiedyś opłata stemplowa – teraz cyberprzestrzeń. Niezmienna jest natomiast żądza (niekiedy trzeba przyznać: i potrzeba) ‘państwa’ by brać więcej i więcej – jak i to, że ile by nie wzięło, słusznie czy niesłusznie, to i tak tego nie wystarczy, albo będzie źle wykorzystane…
Choć ta ostatnia uwaga niekoniecznie musi dotyczyć rządu Orbana – jemu parę rzeczy w sumie się udało. Tym bardziej dziwi, dlaczego targnął się na “podatkową świętość” Internetu. Wizerunkowo stracił i musiał (na razie?) się wycofać. Taki rozwój wypadków był przecież do przewidzenia.

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.