Ondřej Šlechta, Nadchodzi nowa generacja – czyli o czeskim buncie wyborców

omp

4 czerwca 2010

Wybory parlamentarne, które odbyły się w Republice Czeskiej w ostatnich dniach maja, można pod wieloma względami okreslić jako rewolucyjne. Po pierwsze pokazały, że nie należy wierzyć w sondaże. Choć większość z nich do ostatniej chwili sugerowała wyraźne zwycięstwo Czeskiej Partii Socjal-Demokratycznej (ČSSD), ostatecznie różnica dzieląca dwie największe partie – czyli socjal-demokratów i liberalno-konserwatywne ODS, wynosiła w rzeczywistości niecałe dwa procent. Dla lewicy zwycięstwo (z wynikiem 22% głosów)miało w ten sposób bardzo gorzki smak: z powyborczej arytmetyki jasno bowiem wynika, że jej szanse na stworzenie rządu równają się niemal zeru i misję tą od prezydenta Klausa otrzyma prawdopodobnie lider ODS Petr Nečas.

Drugim zaskakującym faktem może być właśnie to, że choć ODS poniosło z matematycznejgo punktu widzenia bolesną klęskę (w porównaniu z wyborami z roku 2006 spadek poparcia o 15%), to jednak ma szanse poraz kolejny stać się główną partią nowej koalicji rządzącej.

Kolejnym rewolucyjnym rezultatem jest polityczna śmierć Jiří Paroubka – lidera (w tej chwili już byłego) socjal-demokratów i do niedawno niemal pewnego kandydata na premiera. Wybory były w pewnym sensie referedum o tym niezwykle kontrowersyjnym politiku, który w Czechach wywołuje wyłącznie uczucie podziwu lub nienawiści, a także o jego programie reform ekonomicznych, który przez wielu określany był w nawiązaniu do współczesnych wydarzeń jako „podróż do Grecji”. Główną rolę w jego „egzekucji” odegrali młodzi wyborcy.

Parówki, piwo, nienawiść

Kilka lat temu Jiri Paroubek zadeklarował, że dla realizacji swoich planów gospodarczych gotów jest współpracować nawet z Marsjanami. W rzeczywistości chodziło oczywiście o współpracę z Komunistyczną Partią Czech i Moraw, której udział w rządzeniu – choć jest legalna partią polityczną i stałym elementem krajobrazu parlamentarnego – nadal jest nad Wełtawą tematem tabu. Można powiedzieć, że wyniki majowych wyborów nie zostawią Paroubkovi innej możliwości, niż wycieczka na Marsa.

Czescy socjaliści – choć nie różnią się zbyt wiele od socjal-demokratów z państw zachodnich i tradycyjnie reprezentują bardzo dużą część elektoratu, zwłaszcza z uboższych regionów przemysłowych na północnym zachodzie i połnocnym wschodzie kraju, ostatnio wzbudzili w społeczeństwie ogromne emocje. Przyczyną była przede wszystkim osoba ich lidera i jego styl prowadzenia polityki,który niektórym przypominał populistyczne (i nie pozbawione ciągot autorytarnych) rządy Roberta Fico na Słowacji, a innym szare, siermiężne a zarazem straszne lata „normalizacji”, czyli schyłkowego okresu komunizmu w Czechosłowacji. Wielu osobom wydały się znajome obrazki brutalnych ochroniarzy w pomarańczowych mundurach (kolor partii) „pacyfikujących” młodzież protestującą podczas mitingów socjal-demokracji, podobnie jak place pełne plastikowych kubków po rozdawanym przez lewicę darmowym piwie. Znany czeski piosenkarz Michal Horáček określił tę atmosferę w skrócie jako “parówki, piwo i nienawiść”.

Życiodajna rzeź

Wybory w Czechach oznaczały nie tylko upadek lidera lewicy. Do parlamentu nie weszły jeszcze niedawno rządzące Partia Zielonych oraz (po raz pierwszy od roku 1918) partia chadecka. Ale również w ramach elektoratu dwóch największych partii doszło do swoistego buntu wyborców, którzy wykorzystując możliwość tzw. głosów preferencyjnych wywindowali do parlamentu wielu kandydatów z dolnych rejonów list wyborczych ODS i CSSD, zamykając natomiast drogę do izby poselskiej całej grupie tzw. „ojców chrzestnych”, partyjnych bossów kojarzonych przede wszystkim z niejasnymi powiązaniami z wielkim biznesem.

Bunt wyborców przejawił się w ogromnym spadku poparcia dla dwóch największych partii (ODS i socjal-demokraci mieli w poprzednim parlamencie łącznie 155 z 200 mandatów poselskich, w tym roku tylko 109) oraz w dużym poparciu dla partii nowych. Słabsza z nich – „Sprawy Publiczne” – to prawdziwa zagadka na czeskiej scenie politycznej, ugrupowanie „nowych twarzy” i raczej niezbyt jasno określonego programu. Tym niemniej partia zgłosiła już akces to centro-prawicowej koalicji, o ile realizować ona będzie program „stop zadłużeniu i stop korupcji”. Ogromny sukces odniosło ugrupowanie TOP 09 (skrót  ten należy rozszyfrować jako „Tradycja, Odpowiedzialność, Prosperity”): uzyskało ponad 16% poparcie i zwyciężyła z ODS w stolicy, co nie udało się nikomu od roku 1992. TOP 09 uzyskała najwięcej głosów w kategorii najmłodszych wyborców, co może być postrzegane poniekąd jako paradoks, bowiem chodzi co prawda o nową partię, ale ze „starymi twarzami”. Jej przywódcami są arystokrata książę Karel Schwarzenberg oraz były szef chadecji Miroslav Kalousek, trzon stuktur partyjnych tworzą właśnie byli działacze chadecji. Obie nowe partie to wielkie niewiadome (choć bez wątpienia TOP 09 jest w tym przypadku o wiele bardziej przewidywalna), jednak jak się wydaje obie mają zamiar podążyć drogą liberalnych reform gospodarczych i obniżania deficytu.

Z punktu widzenia polityki zagranicznej powstająca centro-prawicowa koalicja z liderem ODS Petrem Necasem jako premierem (oraz Schwarzenbergiem jako ministrem spraw zagranicznych) wydaje się bez wątpienia bardzo dobrym rozwiązaniem. Gwarantuje kontynuacje doskonałych stosunków na linii Warszawa-Praga, jak również kontynuacje współpracy w takich dziedzinach jak partnerstwo wschodnie, bezpieczeństwo energetyczne czy wspieranie współpracy trans-atlantyckiej. Dla samych Czechów wybory przyniosły nadzieję na oczyszczenie sceny politycznej i zasygnalizowały, że nowa generacja coraz mocniej przemawia w życiu publicznym i że jej wejście do polityki może w końcu uwolnić kraj od atmosfery obciążonej reminiscencjami z epoki komunizmu. Zapewne w wielu sprawach nie zgodzilibyśmy się z jej poglądami, tym niemniej nowa generacja jak się wydaje jest mniej skora do uzależniania swych decyzji politycznych od spraw takich jak regulacja wysokości czynszów czy likwidacja opłat za wizyty lekarskie – czyli haseł, które tworzyły przez wiele lat główne źródło potęgi socjal-demokracji.

Ondřej Šlechta

Autor jest czeskim publicystą i analitykiem. Współpracuje z think-tankiem Centrum Studiów nad Demokracją i Kulturą w Brnie (www.cdk.cz)

Tłumaczenie i opracowanie: Maciej Ruczaj

Komentarze są niedostępne.