Walery Gostomski (1854-1915) to jeden z wielu zapomnianych polskich publicystów i myślicieli doby zaborów. Znany był przede wszystkim jako krytyk literacki i badacz literatury. Zajmował się w tej roli m.in. twórczością Mickiewicza, Sienkiewicza, Fredry, Goethego, Tołstoja czy Wyspiańskiego. Nie stronił od zagadnień politycznych i społecznych. Może najważniejszym jego dziełem w tym nurcie była broszura Ponad stronnictwami z 1907 roku. Polemizował w niej ostro z niektórymi założeniami programu Narodowej Demokracji i samym charakterem tego stronnictwa, ale nie była to krytyka z rodzaju tych, po których czas musi długo leczyć rany, albo wręcz zbliżenie stanowisk nie jest możliwe – Gostomski pod koniec życia związał się bowiem z endecją. We wspomnianej broszurze oberwało się zresztą także socjalistom i konserwatystom. Co było przyczyną, dla której Gostomski krytycznie oceniał wpływowe na początku XX wieku (tekst jest z 1907 r.) stronnictwa i ruchy ideowe, dobrze ilustruje poniższy fragment jego dzieła.
Idea wszechpolska, jak zaznaczono powyżej, jest objawem zdrowego instynktu narodowego, instynktu samozachowawczego zbiorowości narodowej w jej całokształcie ograniczonym. Ugodowy trójlojalizm sprawił osłabienie, a w ostatecznych swych konsekwencjach groził może zanikiem w nas tego zasadniczego czynnika istnienia narodu jako dziejowej i politycznej całości. Wszechpolskość zbudziła z czasowego odrętwienia ten samozachowawczy zbiorowy instynkt narodu ‒ i jest to wielka, niespożyta jej zasługa.
Ale tutaj, jak mniemam, poczyna się błąd, a nawet ponoć występek narodowo-demokratycznych jej przedstawicieli. Podobnie, jak ich współzawodnicy realiści, synowie i wychowańcy epoki, żyjącej ubóstwieniem faktów dokonanych, wiarą w siłę materialną ‒ uwierzyli oni w siłę instynktu i egoizmu narodowego, nadmierną czcią się przejęli dla faktu policyjnego państwa współczesnego. Widząc dookoła potworne Lewiatany państwowe, otwierające na wszystkie strony żarłoczne paszczęki zdziczałych egoizmów narodowych, powzięli przekonanie, że i Polska tylko jako jeden z tych potworów istnieć może, tylko przez rozwinięcie do ostatecznych granic swych instynktów egoistycznych utracone istnienie naprzód może odzyskać.
Czyż to nie był w innym zakresie ten sam błąd, którzy popełnili ugodowcy-realiści, ten sam występek, którym oni zgrzeszyli? Czyż to nie było zapomnienie tej prawdy, że rzeczywistość obecna dziś, jutro może być zaprzeczona przez rzeczywistość przyszłą? Czy to nie było grzeszne zaparcie się tego idealizmu, który ponad głową obecności w przyszłość zawsze sięga, który nie przed nami, a nad nami wskazuje nam cel nasz istotny? A zaiste, Polakowi mniej, niż komu innemu przystoją takie zapomnienia, takie wyrzeczenia się mniej niż komu innemu, wolno mu wierzyć ślepo we wszechmoc instynktów i egoizmów, w fakty dokonane, w siły materialne. Toteż ojcowie przeciwną przekazali mu wiarę, religie patriotyzmu humanitarnego, będącego krańcowym przeciwstawieństwem zoologicznego nacjonalizmu obecnej doby. Czy słusznym jest wyrzekać się tej religii, tej wiary? Toż od stworzenia świata człowiek zawsze zwyciężał zwierzęta. Czemu wątpić, że w dziejach człowieczeństwo prędzej czy później triumfować będzie nad zwierzęcością, która dotąd tak zuchwale wyszczerzała i wyszczerza swe kły historyczne na każdą świętość ludzkości?
Nie od rzeczy byłoby ten wątek odnieść do tego, co dziś zdaje się być problemem niektórych polityków czy publicystów nawiązujących do dziedzictwa endeckiego (choć oczywiście nie tylko ich): samo w sobie zrozumiałe i usprawiedliwione skupienie na interesie narodowym, bywa niekiedy pretekstem czy powodem do tego, by absolutyzować tę kategorię, bałwochwalczo niemal ją interpretować i rugować z myślenia tą kategorią wydawałoby się wynikające z samej istoty polskości wątki moralne. Owszem, z tymi ostatnimi także można przesadzić, paraliżując się nadmierną dbałością o sprostanie wygórowanym standardom etycznym w świecie, który ochoczo i na naszą szkodę je lekceważy. Niemniej z dwojga złego – mniejszym złem jest przesadne moralizowanie niż ostentacyjna amoralność.
- Całość tekstu Gostomskiego: http://polskietradycje.pl/article.php?artykul=564.