Na marginesie dyskusji o Polsce jako potędze

omp

28 stycznia 2016

Toczą się dyskusje, czy Polska już jest, względnie czy staje się potęgą. Lepiej dyskutować, czy prowadzi dobrą politykę, co ewentualnie w niej zmienić, jakie ma atuty a jakie słabości, jak pierwsze wykorzystywać a drugie likwidować czy neutralizować, jak one mają się do atutów i słabości naszych konkurentów/przeciwników i sojuszników, by pierwszych trzymać w szachu/ogrywać/pokonywać a z drugimi korzystnie współpracować itd. Bilans słabych punktów Polski jest pokaźny, ale atutów również nam nie brakuje – jest więc nad czym się głowić (tj. analizować) a im mniej w tym retorycznych ozdobników (choć one są nieuchronne), im mniej podporządkowania rywalizacji partyjnej (choć nie sposób od niej oczywiście abstrahować), tym korzystniej dla sprawy – a tą jest rozsądna, na miarę możliwości i na skalę wyzwań, polityka polska. Warto tym się zajmować, bowiem w dynamicznej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Europa, droga od prawie potęgi do prawie klęski (i odwrotnie) – jest krótka.

I jeszcze wcale nie taka oczywista (jak się zdaje, czytając różne komentarze) uwaga metodologiczna: o tym, czy jesteśmy silni bądź słabi, jaka jest nasza pozycja w UE/Europie/regionie, nie powinno się wyrokować ani na podstawie tego, ilu europosłów broniło Polski w europarlamencie, ani biorąc pod uwagę, ile gazet zachodnich Polskę czy polski rząd skrytykowało w ostatnim tygodniu… Takie punkty odniesienia z pewnością nie wnoszą wiele do porządnej analizy. Pozwalają co prawda żyć złudzeniami, które przydają się w bieżących sporach, żeby uzasadniać formułowane w nich stanowiska propagandowe, ale złudzenia to coś, czego szczególnie powinniśmy się wystrzegać. Nigdy bowiem dobrze nie wychodziliśmy na tym, że dawaliśmy im zawładnąć naszym politycznym myśleniem.

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.