Rumunia przyjechała na szczyt NATO z bardzo szerokim programem, którego głównym celem było wzmocnienie obecności Sojuszu w basenie Morza Czarnego. Akurat tego nie udało się osiągnąć, w związku z czym prezydent tego państwa, Klaus Iohannis, jest mocno krytykowany. Z jednej strony, że stawiał sobie zbyt ambitne cele, z drugiej zaś, że być może nie umiał go odpowiednio zrealizować. Jeśli chodzi natomiast o sam rejon Morza Czarnego, to pamiętajmy, że są tam sprawy trudniejsze niż postulaty Rumunii – chodzi mi oczywiście o Turcję. To był chyba główny powód, dla którego ta kwestia nie została rozwiązana. Było też dość chłodne stanowisko Bułgarii. Natomiast Polska popierała dążenia Rumunii, choć musimy pamiętać, że jako kraj leżący daleko od tego regionu, nie miała silnego głosu w tej sprawie.
Generalnie udział Rumunii w szczycie NATO jest komentowany, jeśli nie negatywnie, to na pewno mniej przychylnie. Z drugiej strony, spotkanie bilateralne prezydentów Andrzeja Dudy i Klausa Iohannisa zostało ocenione dużo wyżej. W trakcie jego trwania podkreślono, że polscy żołnierze będą stacjonować w Rumunii, natomiast żołnierze rumuńscy w Polsce. Warto zauważyć, że samo spojrzenie na geopolitykę w naszym regionie bardzo nas zbliża. Polska po raz kolejny potwierdziła, że popiera czarnomorskie aspiracje Rumunii. Bardzo ważnym elementem tej wizyty było też podkreślenie wzajemnych relacji handlowych, które systematycznie się rozwijają. W 2015 roku obroty handlowe Polski z Rumunią wzrosły o 15% i osiągnęły wysokość 4,5 miliarda euro, co już jest pokaźną kwotą. Ponadto Prezydent Iohannis namawiał prezydenta Dudę, aby zwiększać inwestycje polskie w Rumunii. Na koniec, obie strony ustaliły, że spotkania będą częstsze, zaś same relacje podniesione na wyższy poziom.
Komentarz nagrany w dniu 12 lipca. Zredagował: Mateusz Ciołkowski