Jeśli ktoś wierzył w racjonalne przywództwo Angeli Merkel w UE, a nie przejrzał na oczy po skrajnie nieodpowiedzialnym Herzlich Willkommen, po Hamburgu już powinien chyba wyzbyć się złudzeń. Organizowanie szczytu G20 w mieście, w którym lewackie środowiska są wyjątkowo mocno osadzone, które z racji na swą wielkość sprzyja rozróbom, trudno uznać za coś innego niż skrajną nieodpowiedzialność, mówiąc wprost: głupotę. Tyle że na zachodzie Europy to już norma.
Oczywiście można znowu się łudzić, że może wreszcie Niemcy (i inni zachodni Europejczycy) zrozumieją, że lewicowy i centrowy establishment pcha ich w złą stronę, ale mieli już tyle okazji, aby się ocknąć, z których nie skorzystali, że trudno być optymistą w tej sprawie. To, że ktoś powinien wyzbyć się złudzeń, niestety nie oznacza, że tak się stanie.