Arkady Rzegocki

Polska czyli…

Arkady Rzegocki

30 sierpnia 2011

Przedstawiamy wstęp dr hab. Arkadego Rzegockiego, członka zarządu Ośrodka Myśli Politycznej, redaktora naczelnego pisma Klubu Jagiellońskiego Pressje i wykładowcy Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, do pracy zbiorowej Polska czyli… Idee wspólnoty politycznej i tożsamości narodowej w polskiej tradycji intelektualnej, która ukaże się we wrześniu w serii OMP Polskie Tradycje Intelektualne.

Zawsze byłem stronnikiem polskiej idei, nawet wtedy, gdy moje sympatie opierały się wyłącznie na instynkcie (…) Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; i – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa.

Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną.

Gilbert Keith Chesterton

U progu XXI wieku w wielu europejskich państwach toczą się debaty na temat znaczenia narodu, świadomości historycznej i wspólnotowej. Z jednej strony mamy zjawisko odczarowania państwa, a nawet wieszczony jest schyłek państwa narodowego, z drugiej obserwujemy ewolucję poszczególnych instytucji związaną z procesami zachodzącymi w europejskich państwach. Przekształceniom podlegają nie tylko funkcje poszczególnych państw, ale zmienia się także stosunek obywateli do poszczególnych ich instytucji, do wspólnoty politycznej, do własnego narodu. Wreszcie ważne przemiany dotyczą kwestii świadomościowych – sposobów pojmowania przez jednostki siebie, wspólnot mniejszych i większych. Integracja europejska, nakładająca się na poszczególne procesy globalizacyjne, także powoduje zmianę perspektywy, zmusza do ponownego przemyślenia swojego miejsca w świecie zarówno w wymiarze indywidualnym, lokalnym jak i narodowym. 

Na te ogólne tendencje nakładają się specyficzne problemy z tożsamością, jakie mają różne narody europejskie. Szczególnie wyraźnie zmiany świadomościowe, jak również działania polityczne mające wpłynąć na kształtującą się tożsamość, widać na przykładzie Niemiec i Rosji. Niemcy, podczas mundialu organizowanego w swoim kraju w 2006 roku, po raz pierwszy od II wojny światowej masowo wywiesili flagi państwowe i nie zdejmowali ich ze swoich samochodów, balkonów, domów jeszcze wiele miesięcy po skończonych mistrzostwach. U progu XXI wieku, po 60 latach odwołali się powszechnie do poczucia dumy z tożsamości narodowej, przekraczając promowany przez wiele lat ostrożny, „zimny” patriotyzm konstytucyjny. Państwo niemieckie zarówno na szczeblu federalnym jak i lokalnym finansuje wiele przedsięwzięć związanych z tzw. polityką historyczną. Tak więc procesy dziejące się wewnątrz społeczeństwa są w dużej mierze skorelowane z działaniami instytucji państwowych. Z kolei Rosja Władimira Putina prowadzi konsekwentną politykę kształtowania świadomości rosyjskiej w nawiązaniu do dość swobodnie wybieranych elementów z dziedzictwa zarówno carskiego jak i sowieckiego.

Na tle kłopotów poszczególnych europejskich państw z tożsamością narodową, szczególnie interesujący jest przypadek narodu polskiego, którego ewolucja przez stulecia stanowiła istotny element oddziałujący daleko poza polskie ziemie. Tak było u progu nowożytności, tak było w wieku XVIII, gdy nowoczesny naród obywatelski przyjmował coraz bardziej dojrzałe kształty, tak było wreszcie w XIX wieku, gdy polskie – w dużej mierze romantyczne – „uznanie się w jestestwie swoim” (Maurycy Mochnacki) stanowiło istotny wzorzec narodowotwórczy dla licznych nacji w Europie Środkowej i Wschodniej. Obywatele Rzeczpospolitej rozwinęli – na niespotykaną w ówczesnej Europie skalę – kulturę polityczną, która tworzyła podstawowe zręby dla tożsamości wspólnotowej. W kolejnych wiekach poszczególni myśliciele głosili idee rozszerzające pojęcie narodu na inne stany społeczne. Wreszcie, gdy zabrakło Rzeczy Pospolitej, ogromny prąd kulturowy, jakim był polski romantyzm, wytworzył poczucie więzi i wspólnoty, w oparciu o idee, kulturę, świadomość historyczną, język, a także religię.

Przez stulecia na ziemiach polskich trwały więc niezwykle interesujące procesy rozwoju wspólnoty politycznej opartej na umiłowaniu wolności i poczuciu odpowiedzialności za wspólne państwo. Rozwoju, który z czasem napotykał na coraz większe trudności, odbywał się w coraz mniej sprzyjających warunkach. Dość powiedzieć, że rozbiory nastąpiły w momencie, gdy większość z istniejących obecnie narodów europejskich nie była jeszcze ukształtowana. Wielki wysiłek, jaki włożyli nasi przodkowie w przeciwstawienie się machinom wojskowo-biurokratycznym trzech absolutyzmów, ostatecznie przyjął kształt wspomnianego romantyzmu.

Lecz oczywiście polska tożsamość nigdy nie była jednolita. Właśnie różnorodność stanowiła istotną siłę przyciągającą. Choć niewątpliwie kluczową rolę spełniały fundamentalne elementy wspólne, które powodowały, że w ogóle można było mówić o narodzie. Kształtowanie się polskiego narodu, różnorodne koleje jego losu, zmaganie z licznymi rafami i trudnościami stanowią niezwykłe doświadczenie warte przemyślenia, ale także refleksji w skali ogólnoeuropejskiej.

Tymczasem współcześni Polacy mają duże problemy z własną tożsamością. A przecież przytłaczająca większość naszych przodków odrzucała w XX wieku zarówno totalitaryzm hitlerowski jak i totalitaryzm komunistyczny, spora część narodu wystąpiła z czynnym, biernym czy choćby duchowym oporem. Historia przyznała rację Polakom, którzy od początku w przytłaczającej większości opierali się ideologiom totalitarnym. Współcześni Polacy, którzy przyczynili się walnie do upadku obu totaliataryzmów, powinni mieć poczucie satysfakcji, a może nawet zwycięstwa – faszyzm, komunizm należą w dużej mierze do przeszłości, podział Europy został przezwyciężony, marzenia wielu pokoleń realizują się na naszych oczach. Skąd w takim razie słabość, a nawet kryzys polskości?

Odpowiedź być może znajdziemy w świadectwach z nieodległej przeszłości. Warto od czasu do czasu przypomnieć sobie kroniki filmowe z końca lat czterdziestych XX wieku. Widzimy na nich sprawozdania z obchodów 1 maja: olbrzymia liczba młodych ludzi maszeruje równo ku chwale wielkiego dobroczyńcy ludzkości i narodu polskiego Józefa Stalina, przechodzą przed trybuną honorową z Bolesławem Bierutem w roli głównej. Przypomnijmy sobie teraz twarze młodzieży patrzące na nas ze zdjęć i filmów w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie. Być może niektórzy z nich to ci sami ludzie, którzy kilka lat przed pierwszomajowymi defiladami byli dumnymi, pełnymi godności patriotami. Jeszcze w latach 1944-45 z bronią w ręku dawali odpór totalitaryzmowi niemieckiemu, a czasem także sowieckiemu, a wielu z nich pisało na murach hasła „PPR – zdrajcy” mając na myśli agentów NKWD pokroju Bieruta.

Wyniki II wojny światowej były dla Polski nie porażką, nawet nie klęską – były katastrofą na rzadko spotykaną w nowożytnej Europie skalę. Z tej katastrofy wyłonił się nowy naród, wyłoniło się w dużej mierze nowe społeczeństwo, które krok po kroku odbudowywało swoją pamięć, próbując zachować nieliczne nitki, jakie przetrwały i łączyły je z dziedzictwem minionych pokoleń.

W czasie drugiej wojny światowej Polacy stanęli po właściwej stronie, opierali się dwóm totalitaryzmom, walczyli u boku aliantów na wszystkich europejskich frontach. Heroizm wielu naszych rodaków do dziś budzi niedowierzanie i podziw, wielu wzniosło się na wyżyny moralne dostępne jedynie męczennikom. Nic dziwnego, że potworna klęska zrodziła wiele gorzkich myśli w głowach bohaterów zderzonych z cynizmem zwycięzców.

Nie jest zaskoczeniem, że polskie myślenie, polska rzeczywistość skarlała po 1945 roku niezwykle mocno. Polska świadomość została amputowana i poddana reedukacji. Warto uświadomić sobie, że Polacy – przynajmniej w swoich elitach – od stuleci tak bardzo lubiący wcześniej inne kraje, podróże, obce języki, stali się narodem zamkniętym między Odrą i Nysą Łużycką a Bugiem, stali się społeczeństwem posługującym się niemal wyłącznie językiem polskim i to często w prymitywnej, zwulgaryzowanej formie.

A tymczasem autor Przypadków Robinsona Cruzoe, Daniel Defoe, pisał na przełomie XVII i XVIII wieku: „Człowiek, który umie mówić po łacinie, może podróżować po Polsce wzdłuż i wszerz, i czuć się swobodnie, jakby się tam urodził. A na Boga, co miałby począć szlachcic, któremu przyszłoby podróżować po Anglii, a który nie znałby żadnego innego języka prócz łaciny (…). Nie mogę się nie użalić nad kondycją takowego podróżnika”. I nie była to opinia odosobniona.

Tymczasem po II wojnie światowej Polacy stali się społeczeństwem homogenicznym, stali się narodem o amputowanej świadomości dotyczącej nie tylko Kresów i znaczenia Europy Środkowej i Wschodniej, ale także znaczenia i wielkości polskiej przeszłości, znaczenia wielkiego projektu cywilizacyjnego, jakim była Rzeczpospolita, czy wielkiego projektu kulturalnego, jakim był polski romantyzm.

Polacy od stuleci związani byli nie tylko z Poznaniem, Krakowem czy Warszawą, zachowali jeszcze w mocno zamglonej świadomości Lwów czy Wilno, ale wielowiekowa obecność polskiej kultury i Polaków w Mińsku, Kownie, Kijowie, Petersburgu i innych miastach czy wsiach na wschodzie, zanikła. Doszło do sytuacji, w której wszystkich mieszkańców ZSRR Polacy zaczęli określać mianem Rosjan, a dotyczyło to i Ukraińców, i Białorusinów, i Litwinów, a nawet Polaków z Białorusi czy Litwy. Nie lepiej było ze znajomością innych państw Europy Środkowej. Jakże często mylono Słowaków z Czechami lub w ogóle mówiono o Czechosłowakach…

Nic więc dziwnego, że oprócz osób, które starały się przeciwstawiać złu do końca lub emigrowały, największe wpływy zdobyły w PRL koncepcje, których jedynym celem było przetrwanie, bierność i dostosowanie się. A że bierności sprzyjała owa amputacja świadomości historycznej, amputacja świadomości czym polskość była, jaką rolę odgrywała w Europie Środkowej i Wschodniej – ahistoryczna edukacja odegrała w PRL ogromną rolę.

Z drugiej strony duża część polskiej emigracji, mimo obiektywnie rzecz biorąc sytuacji beznadziejnej, podejmowała różnorodne działania. Począwszy od militarnych szkoleń i przygotowań do uczestnictwa w „Operation unthink­able”, jak nazwał W. Churchill operację nie do pomyślenia, nie do wyobrażenia, a polegającą na analizie możliwości ewentualnej wojny Wielkiej Brytanii ze Związkiem Radzieckim. Emigracja działała także utrzymując ciągłość instytucji politycznych, starając się wywierać rozmaite wpływy, a także prowadząc działalność publicystyczną, kulturową, naukową – w tym historyczną. Emigracyjny Londyn był niezwykle aktywny, lecz aktywny był także Jerzy Giedroyć i stworzone przez niego i Gustawa Herlinga Grudzińskiego środowisko skupione wokół paryskiego Instytutu Literackiego i czasopisma „Kultura”. To zadziwiające, że nawet w tak beznadziejnej sytuacji, polscy emigranci nie wyzbyli się ambicji politycznych, nie przestali snuć ambitnych planów i cierpliwie, krok po kroku dążyli do poszczególnych celów.

Rzuca się w oczy niezwykły kontrast tych dwóch postaw: minimalizmu (także w sferze myśli, wyobraźni i edukacji) i bierności z jednej strony, oraz witalności, godności, ambicji, aktywności z drugiej.      

Problem polega na tym, że te dwie postawy, te dwie skrajności, ten dylemat: bierność i minimalizm czy działanie i ambicja – nie przestały być aktualne po 1989 roku. Sięgnięcie do doświadczeń z tożsamością wspólnotową naszych przodków z całą pewnością pozwoli nam lepiej zrozumieć siebie i rzuci nowe światło na wiele naszych współczesnych dylematów. Dlatego warto zastanowić się nad definiowaniem wspólnotowości w czasach Rzeczypospolitej, w dobie rozbiorów, w II RP, wreszcie w czasach powojennych. Dogłębna refleksja nad przeszłością stanowi najwłaściwsze tło dla naszych współczesnych rozważań nad polską świadomością.

Polska czyli… Idee wspólnoty politycznej i tożsamości narodowej w polskiej tradycji intelektualnej

pod redakcją Arkadego Rzegockiego

13. tom w serii Polskie Tradycje Intelektualne

Patronat nad książką: „Rzeczy Wspólne”

 

Spis treści:

- Arkady Rzegocki, Wprowadzenie

- Dorota Pietrzyk-Reeves, Podstawy wspólnotowego ładu Rzeczypospolitej w XVI wieku a wpływy humanizmu i republikanizmu

- Tomasz Gąsowski, Konsekwencje powstań narodowych w XIX wieku dla polskiej tożsamości narodowej

- Radosław Paweł Żurawski vel Grajewski, Wpływ XIX-wiecznych doświadczeń narodowych na polską pamięć historyczną

- Radosław Paweł Żurawski vel Grajewski, Świadomość historyczna u podstaw suwerenności rodziny i narodu

- Andrzej Waśko, „Rząd dusz”. Pisarz jako przywódca i reprezentant narodu

- Marek Kornat, Idee patriotyzmu w Polsce Odrodzonej (1918-1939)

- Bartosz Kwieciński, Polskie epicedion. Żałoba narodowa w kinie polskim

- Bartłomiej Radziejewski, Od Polaków do neo-Polan? Nowy trybalizm a polityczność Polaków

- Janusz Ekes, Perspektywa restauracji ‘narodu porewolucyjnego’

Zamówienia: http://omp.org.pl/ksiazka.php?idKsiazki=209 lub sklepik@omp.org.pl (cena 35 zł wraz z przesyłką, stron 336)

Tagi:

Komentarze są niedostępne.