Michał Wenklar, “17 września – my pamiętamy…”

omp

17 września 2011

Dla współczesnych Rosjan zaangażowanie ZSRS w II wojnę światową zaczyna się od czerwca 1941 r. Wciąż nie mają świadomości – jak pokazał choćby świetny dokument „Marsz wyzwolicieli” Grzegorza Brauna – że we wrześniu 1939 r. wspólnie z Niemcami ZSRS wystąpił w charakterze agresora. O godzinie 3 nad ranem, 17 września, ambasadorowi Polski w Moskwie Wacławowi Grzybowskiemu wręczono notę komisarza spraw zagranicznych ZSRS Wiaczesława Mołotowa. Oświadczano w niej, że wobec „wewnętrznego bankructwa państwa polskiego” władze ZSRS, w trosce o własne bezpieczeństwo i los „pokrewnej ludności ukraińskiego i białoruskiego pochodzenia” nakazały Armii Czerwonej przekroczenie granicy. Tegoż dnia o świcie na Polskę runęły masy sowieckiego wojska – w sumie ponad 600 tys. żołnierzy, ponad 4700 czołgów, 3300 samolotów bojowych.

            Tymczasem Polska wciąż prowadziła walkę z Niemcami. Broniły się Hel i Oksywie, bronił się Lwów, regularne oddziały opierając się przeciwnikowi zdążały w stronę tzw. przedmościa rumuńskiego, by tam dotrwać do czasu alianckiej ofensywy. Najwyższe władze Rzeczpospolitej wciąż znajdowały się na terenie kraju. Sowiecka agresja przekreśliła jednak wszelkie plany dalszej obrony.

Prezydent Ignacy Mościcki w orędziu potępiał sowiecką agresję, ale nie ogłosił stanu wojny, co utrudniło późniejsze działania polityczne władz polskich w stosunkach z aliantami i ZSRS. Naczelny Wódz marsz. Edward Śmigły-Rydz nakazał unikać walk, przebijać się do granic rumuńskiej i węgierskiej. Wkrótce tak rząd i prezydent, jak i – ku oburzeniu wielu – naczelny wódz, ewakuowali się przez most na Czeremoszu do Rumunii.

            Opór sowieckim najeźdźcom stawiały jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza, Brygady Rezerwowej Kawalerii Wołkowysk i Samodzielnej Grupy Operacyjnej

„Polesie” oraz inne oddziały wojskowe uchodzące dotąd przed Niemcami. Po tygodniowym oblężeniu niemieckim, Lwów przez kolejne trzy dni bronił się przed Sowietami. Szczególnie zapisała się w historii bohaterska obrona Grodna, w której udział oprócz nielicznych oddziałów wojska (większe formacje zgodnie z rozkazami ewakuowały się w stronę Litwy) wzięła udział młodzież gimnazjalna. Przygotowanymi jeszcze do obrony przed Niemcami butelkami z benzyną skutecznie niszczono teraz na miejskich ulicach sowieckie czołgi, przez dwa dni broniąc się przed niewspółmiernie silniejszym napastnikiem.

Według oficjalnych danych Sowieci stracili 1,5 tys. zabitych żołnierzy, a prawie 2,4 tys. zostało rannych. Nieoficjalne szacunki mówią, że straty te mogły być nawet kilka razy większe. Dla Polaków same działania wojenne były dopiero początkiem strat. Najgorsze przyszło później. Od natychmiastowego rozstrzeliwania – wbrew wszelkim konwencjom – jeńców wojennych (m.in. ok. 300 obrońców Grodna), po późniejszy terror, Zbrodnię Katyńską, kolejne fale deportacji.

Na zajętych terenach Sowieci przygotowali wyborczą farsę. W atmosferze terroru przeprowadzono 22 października „wybory” do zgromadzeń ludowych tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. Na pierwszych posiedzeniach nowe zgromadzenia – organy, jakich nie przewidywała ani konstytucja polska, ani sowiecka – zwróciły się do Rady Najwyższej ZSRS z prośbą o przyłączenie do Związku Sowieckiego. Spotkało się to oczywiście ze zgodą Sowietów. Większości bezprawnie zaanektowanych wówczas ziem Polska już nie odzyskała.

dr Michał Wenklar – Instytut Pamięci Narodowej, oddział w Krakowie

Tagi: , , ,

Komentarze są niedostępne.