Mariusz Andrzejewski, “Quo Vadis, UE?”

omp

31 października 2011

W nocy z 26 na 27 października 2011 roku zapadły bardzo ważne decyzje, które mają przybliżyć kraje strefy euro, a także całą Unię Europejską do rozwiązania problemu nadmiernego zadłużenie państw członkowskich wspólnoty. W centrum uwagi były problemy Grecji, która z 345 mld euro zadłużenia stała się de facto państwem niebędącym w stanie regulować swoich bieżących zobowiązań. Czy zatem Grecja zbankrutowała? Tak. A czy Grecja ogłosiła upadłość? Nie, dlaczego? Bo państwo staje się upadłym, jeżeli straci niepodległość w wyniku np. najechania go przez inne państwo, a nie przez brak możliwości spłacenia swoich zobowiązań, jak się okazuje.

A zatem państwo greckie dalej istnieje. A czy Grecja jest nadal państwem w pełni suwerennym? Nie. w wyniku utraty wypłacalności Grecja jest w istotnym zakresie pod wpływem decyzji tzw. Trójki, czyli komisji, składającej się z przedstawicieli Komisji Europejskiej (KE), Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i Europejskiego Banku Centralnego (EBC). To od decyzji Trójki uzależniona jest dziś bieżąca wypłacalność Grecji, co ma wpływ na stworzenie możliwości wyjścia Grecji z tej dramatycznie trudnej sytuacji gospodarczej. A zatem czy gospodarzem Grecji jest jej rząd i parlament tego kraju czy już nie tylko? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam do indywidualnych rozważań Czytelnikom. Jednak pytanie to powinno być przestrogą dla każdego innego państwa, którego władze zechcą w sposób nieodpowiedzialny zadłużać swoje kraje, co jednak nie może pozostać bez negatywnych konsekwencji dla społeczeństwa w danym kraju.

Nikt nie zadaje sobie pytania, czy Grecja mogła wcześniej zapobiec takiej sytuacji, a zatem czy faktycznie to ten kraj jest winny temu, że dziś pod znakiem zapytania stawia się istnienie strefy euro? Nie, to nie wina Grecji. Nie mogła się ona sama obronić przed wirem zadłużenia, w który popadała w ciągu ostatnich kilku lat. Grecja nie miała bowiem już wtedy swojego własnego banku centralnego. Główną winę za ten stan rzeczy ponoszą wady konstrukcyjne systemu strefy euro. Okazuje się, ze brak współpracy i jednolitego stanowiska co do działań, jakie należy w czasach kryzysu podejmować, pomiędzy rządem danego państwa a bankiem centralnym jest głównym powodem sytuacji, jakie obserwujemy dziś w państwach PIIGS. Grecja potrzebowała pomocy w walce z wzrastającym zadłużeniem, a przede wszystkim z wręcz zabijająco wysokim kosztem tego zadłużenia o wiele wcześniej, jednak decydenci w tym zakresie przyszli z pomocą dopiero dziś. A więc Niemcy i Francja dopiero teraz widzą, że korkociąg zadłużeniowy Grecji jest dla tego państwa nie do wytrzymania. Podjęte decyzje nie wydają się zresztą wynikiem troski o samą Grecję, a jedynie są efektem strachu przed zaburzeniami w systemie bankowym przede wszystkim we Francji, ale także i w Niemczech.

Błąd podstawowy w konstrukcji strefy euro był też taki, że nie przewidziano możliwości wystąpienia poszczególnych krajów z tej strefy i dokonania we własnym zakresie restrukturyzacji systemu gospodarczego. Dziś Grecja stała się zakładnikiem Trójki przynajmniej do roku 2020, ale to jest założenie bardzo optymistyczne. A zatem Grecja zbankrutowała, nie upadła i częściowo straciła swoją suwerenność w zakresie decyzji gospodarczych. Czy zatem winę za bankructwo Grecji ponoszą Niemcy i Francja? Nie, kraje te postępowały w każdym momencie tak, żeby minimalizować ryzyko, po pierwsze dla swoich gospodarek, a w dalszej kolejności zajmowali się interesem całej strefy euro. Taka postawa z punktu widzenia przywódców tych państw wydaje się nie dziwić. Jeżeli tak postępowałby Jose Manuel Barroso to byłoby to błędne i niesprawiedliwe, ale Przewodniczący Komisji Europejskiej nie ma tak dużego wpływu na np. EBC. I to jest kolejny dowód na to, że tylko i wyłącznie wady konstrukcyjne funkcjonowania strefy euro i całej Unii Europejskiej są winne całej, tej sytuacji kryzysowej w Europie.

Politycy, przywódcy poszczególnych państw nie są winni, ale są odpowiedzialni za znalezienie merytorycznych rozwiązań gospodarczych, które skutecznie oddalą od krajów Unii Europejskiej tego typu sytuacje kryzysowe, a z którymi mamy dzisiaj do czynienia. Jakie są ich pierwsze poważne decyzje w tym zakresie? Krótko je teraz tu omówimy:

1)   Kraje strefy euro, w negocjacjach z prywatnymi bankami posiadającymi obligacje greckie, postanowiły o 50% umorzeniu z tego wynikających zobowiązań, w łącznej kwocie około 106 mld euro. Dzięki tej decyzji Grecja ma szansę obniżyć swoje zadłużenie z ponad 160% wartości swojego PKB dziś do około 120% wartości PKB w roku 2020. A zatem przywódcy państw europejskich właśnie wydali zgodę na to, żeby jedno z państw nie wypełniało jednego z kryteriów z Maastricht nie tylko do roku 2020, ale w sumie nie wiadomo jak długo. Jak ta decyzja wpłynie na politykę zadłużeniową innych państw, nie wiadomo. Decyzję tą należy jednak ocenić jako „kupienie” sobie i Grecji trochę czasu, przy czym nikt nie wie, na jak długo to uspokoi rynki finansowe.

2)   Postanowiono wzmocnić Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF – European Financial Stability Facility) i podnieść jego zasoby kapitałowe z 440 mld euro do około 1 bln euro. Jednak nie podano skąd i w jaki sposób te środki zostaną pozyskane. Jeżeli będą to działania polegające na zastosowaniu różnego rodzaju instrumentów finansowych, w wyniku których EFSF będzie miał tylko większą zdolność zabezpieczeniową, a nie będzie się to wiązało z realnym kapitałem w tym funduszu zgromadzonym, to także takie rozwiązanie nie wydaje się zbyt wiarygodne. Skierowanie się z tym problemem na zewnątrz i próby poszukiwania kapitału do EFSF w Chinach i w Norwegii są przyznaniem się do braku realnych możliwości pozyskania kapitału do tego funduszu. Faktem jest, że decyzja o podniesieniu wartości EFSF jest w pełni słuszna, ale brak konkretnych możliwości realizacji tego planu stawia duży znak zapytania przy tym rozwiązaniu.

3)   W trakcie omawianego szczytu państw UE podjęto słuszną decyzję o dokapitalizowaniu banków, tak żeby podwyższyły one swoje wskaźniki wypłacalności z 5% do 9%. Z tą decyzją mogą mieć problem niektóre państwa, ale trzeba się zgodzić, że to rozwiązanie jest sukcesem tego szczytu, gdyż nie można było dłużej zwlekać z wprowadzeniem tego typu działań zwiększających bezpieczeństwo systemów bankowych w krajach Unii Europejskiej.

Reasumując, ostatni szczyt krajów Unii Europejskiej, a także spotkanie przywódców krajów strefy euro, które odbyło się po tym szczycie,  nie przyniosły rozwiązań, które pozwoliłyby uratować Grecję, jak również nie wdrożyły w życie żadnych rozwiązań, które dziś zatrzymałyby postępujące zadłużenie poszczególnych krajów UE. Problemy te należy uznać za odłożone w czasie, dlatego warto dyskutować różne propozycje, które mogłyby być wykorzystane w przyszłości, w celu faktycznego doprowadzenia do zażegnania kryzysu gospodarczego w Europie.

Polska ma szczęście, że w chwili obecnej nie jest w strefie euro. Tylko z tego powodu jesteśmy dziś w lepszej sytuacji ekonomicznej, aniżeli moglibyśmy być w sytuacji wdrożenia planu wejścia do tej strefy już od 2012 roku. Być może warto przypominać tym, którzy przez kilka ostatnich lat bezkrytycznie i bez większego zastanowienia się, a przede wszystkim bez gruntownej analizy szans i zagrożeń, nie widzieli ułomności strefy euro, które dziś są określane mianem wad konstrukcyjnych.

Polska nie może dalej postępować w realizacji scenariusza greckiego i władze muszą skutecznie przeprowadzić reformy systemu finansów publicznych, które doprowadzą do zrównoważenia budżetu, co w konsekwencji doprowadzi do zahamowania wzrastającego zadłużania naszego państwa. W tym zakresie również powinniśmy dyskutować wszystkie możliwe sposoby, które przybliżą nasz kraj do realizacji tak postawionego celu. Fakt, że niektóre agencje ratingowe rozważają możliwość obniżenia nam jedynie perspektywy świadczy o tym, że groźba greckiego scenariusza jest realna. Jeżeli bowiem koszt obsługi zadłużenia będzie znaczącą wzrastał, a w strukturze naszego zadłużenia coraz większy procent będzie zajmowało zadłużenie zagraniczne, to sytuacja może się wymknąć rządzącym spod kontroli. Wnioski te nie są namawianiem rządzących do bezwzględnych cięć kosztów i wydatków, gdyż należy mieć na uwadze konieczność podtrzymywania wzrostu gospodarczego. Zdaniem autora, rozwiązań tych problemów, zarówno w skali Unii Europejskiej, jak również w skali gospodarek w poszczególnych krajach UE, są możliwe, poprzez odpowiednią modyfikację polityki fiskalnej. A zatem, należy uderzyć w kryzys przemyślanymi rozwiązaniami podatkowymi. Jednym z takich rozwiązań jest zapowiedziany przez Jose Manuela Barroso podatek od transakcji finansowych. To poprawny kierunek działań, szkoda tylko, że USA się do tego rozwiązania nie chcą przyłączyć.

Dziś nie wiadomo dokąd zmierza UE.

[Kraków, 31 października 2011 r.]

dr Mariusz Andrzejewski

Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie

Wydział Finansów

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.