Federalizm czyli jak skończyć politykę polską

Jacek Kloczkowski

29 listopada 2011

UE jako twór federacyjny… Akces do obozu niemieckiego jako jedyna alternatywa dla Polski… Wizje Unii Europejskiej i polskiego w niej miejsca, jakie są roztaczane przed nami w ostatnich dniach w wypowiedziach polityków PO i niektórych publicystów, nie są zaskakujące – wszak od dawna przekonuje się nas, że musi być “więcej integracji” a skoro tak, to iść nam trzeba “tylko z Niemcami”. Kryzys ekonomiczny – zafundowany sobie przez Europejczyków m.in. dlatego, że nie potrafili samoograniczać się (albo raczej eurokratów) w zapędach integracyjnych oraz w pędzie do iluzorycznego dobrobytu (tu już zdecydowanie sami sobie winni) – wyraźnie jednak wykorzystywany jest jako pretekst, aby ten unijny centralizm o proniemieckim zabarwieniu promować, jako jedyną drogę ucieczki przed pogłębieniem się zapaści.

Oczywiście, trudno zakładać, że to Polska będzie dyktować Unii jak ma się przekształcać. Nie ma ku temu potencjału, nie ma też elit politycznych i intelektualnych, które miałyby na serio coś do zaproponowania w tym względzie. Ale nie oznacza to, że jedynym wyjściem jest przyłączenie się do obozu centralistów i powielenie berlińskiej wizji Europy, która już choćby z racji na samą dużą dysproporcję mocy sprawczej, z polskimi interesami nie jest zbieżna. Wśród wielu tego powodów, warto wspomnieć jeden, od dawna w polityce europejskiej obecny i często przez Polskę boleśnie doświadczany: gdy zaczynamy dogadywać się z głównym europejskim nurtem, dobrowolnie albo zmuszeni przez okoliczności, to realnie tak to się dzieje, że w końcu dogadujemy się także z Rosją, której interesy i mocarstwowe aspiracje są przez główne kontynentalne państwa UE przynajmniej respektowane, o ile nie nawet jawnie wspierane. A fakt sprzeczności interesów polskich i rosyjskich budzić dużych wątpliwości nie powinien. Jest to zatem wyjątkowo dobry powód, aby centralizmowi unijnemu sprzeciwiać się.

Oczywiście można też przyjąć, że należy potulnie przyjmować werdykty ‘największych’, uznawać nieuchronność pewnych procesów dziejowych, z tego determinizmu wyciągać wnioski dokładnie takie, jak się je nam we wspomnianej na wstępie propagandzie przedstawia – wtedy jednak w określeniu “polityka polska’, jego drugi człon dramatycznie przestaje mieć znaczenie. Zostaje tylko polityka i to zdecydowanie krótkowzroczna.

Tagi: , ,

Komentarze są niedostępne.