Wojciech Jakóbik, “Łupkowe sekrety za wrota Arktyki”

omp

28 kwietnia 2012

Exxon Mobil sprzedał udziały w amerykańskich złożach ropy Rosneftowi. Ów ruch oceniany jest nieraz jako pierwszy krok na drodze do zdławienia łupkowej rewolucji w Europie Środkowo-Wschodniej. By odnieść się do takiej tezy należy ją rozpatrzyć w szerszej perspektywie.

Umowa z Exxonem jest pokłosiem niepowodzenia rosyjskich rozmów z BP. Rosnieft, który chciał podpisać porozumienie z Brytyjczykami, ostatecznie się z nimi nie dogadał i na potwierdzenie tego faktu poszczuł moskiewskie biuro firmy komornikami. Rozmowy trwały od zimy 2010 roku do maja 2011. Po drodze w negocjacje włączył się także Shell, ale wszystkich przebił Exxon oferując, jak to wtedy określano, ,,obszary produkcji wysokiej marży”. Pisałem o tym w tekście z 31 sierpnia 2011 roku pt. ,,Jak Rosjanie swych partnerów traktują” dla portalu Europa Bezpieczeństwo Energia.

Dziś wiadomo już, że chodzi o dostęp do technologii i złóż łupkowych (Alberta, Teksas, Zatoka Meksykańska – od 20 do 30 procent udziałów)  będących w posiadaniu Amerykanów, którzy otrzymali w zamian możliwość prowadzenia poszukiwań złóż na Morzu Karskim i Morzu Czarnym. Udziały w joint venture mającym operować na amerykańsko-rosyjskich projektach zostaną rozłożone nierównomiernie. Rosnieft otrzyma 66,7 procent a Exxon Mobil 33,3 procent.

Posunięcie Rosnieftu należy rozpatrywać biorąc pod uwagę ostatnią zmianę linii w rosyjskiej polityce energetycznej zakomenderowanej przez prezydenta-elekta Władimira Putina, który zarządził wprowadzenie ulg podatkowych i większe otwarcie na Zachód w ramach inwestycji na szelfie kontynentalnym jako priorytet rozwoju rosyjskiego sektora naftowo-gazowego. Ma to doprowadzić do zwiększenia innowacyjności rosyjskiego przemysłu energetycznego. To ruch niezbędny dla zachowania konkurencyjności tamtejszej gospodarki napędzanej w lwiej części energetyką.

Działania Exxonu mogą wpisywać się w politykę resetu firmowaną przez administrację Baracka Obamy. Należy jednak podkreślić ich celowość z punktu widzenia geopolityki na północy kuli ziemskiej, która musi zacząć uwzględniać Arktykę, ta bowiem, przez pojawianie się kolejnych prognoz ilości znajdujących się pod lodową pokrywą surowców, staje się czymś więcej niż białą plamą na mapie. Zatknięcie rosyjskiej flagi pod jej powierzchnią, choć niedawne, zniknęło z tapety polskich debat o geopolityce – niesłusznie.

A zatem Rosnieft otrzymuje know-how wydobycia surowców z łupków, dostęp do naftowych inwestycji na terenie Ameryki Północnej oraz wsparcie inwestycyjne w projektach na Zachodniej Syberii , Morzu Karskim i Morzu Czarnym. Opanowanie sekretów hydraulicznego kruszenia pozwoli firmie dalej się rozwijać, nowe złoża zapewnią dochody, a inwestycje pozwolą zwiększyć produkcję.

Z kolei Exxon dostaje dostęp do złóż na terenie Rosji, która do tej pory wzdragała się przed wpuszczaniem zagranicznych firm na swój rynek. Tym samym sięga po jedne z ostatnich nienaruszonych złóż ropy naftowej na świecie i zabezpiecza sobie ich wykorzystanie w przyszłości. Gdy walka o tamtejsze surowce rozgorzeje na dobre, Exxon będzie miał już dobrze ufortyfikowaną pozycję w regionie, której Rosjanie nie byliby w stanie osiągnąć z braku pieniędzy.

Otwarcie wrót do Arktyki to mocny, ale jedyny argument uzasadniający decyzję Exxonu.  Udzielenie dostępu do technologii i koncesji w Ameryce może być ryzykowne, jeśli weźmie się pod uwagę realia współpracy biznesowej z Rosjanami, którzy jeszcze w 2007 roku, kiedy to relacje z Amerykanami nie układały się tak dobrze (Exxon planował sprzedać surowce z Rosji Chinom, stwarzając tym samym konkurencję dla rosyjskich spółek) potrafili fundować swoim obecnym partnerom miesiące złej prasy i agresywnej retoryki w Moskwie. Casus BP nie jest tutaj wyjątkiem. Otoczenie biznesowe w Rosji zmienia się z dnia na dzień i tak jak dzisiaj Putin wpuszcza przez arktyczne wrota przeciąg z Zachodu, tak równie dobrze po przewietrzeniu rosyjskiego sektora energetycznego może owe wrota zatrzasnąć. Wtedy, co prawda, zyski Exxonu z działalności na szelfie przestaną płynąć, lecz pompowane przez lata amerykańskie petrodolary zostaną w rosyjskiej infrastrukturze. W ściśle kontrolowanym sektorze energetycznym Amerykanie zarobią tyle, na ile Rosjanie im pozwolą.

Do sensacyjnych spekulacji o możliwości zakwestionowania łupkowej rewolucji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej przez współpracę strategiczną Exxonu i Rosnieftu należy odnieść się krótko. Wzrost produkcji na szelfie nie nastąpi z dnia na dzień. To proces wymagający czasu, podobnie jak rozwój sektora gazu łupkowego w Polsce. Należy również zaznaczyć, że obie firmy są spółkami naftowymi, co oczywiście nie oznacza, że zaniechają wydobycia innych węglowodorów w razie ich odnalezienia. Im więcej gazu pojawi się na rynku, tym cena będzie niższa. Sprzeda więcej ten, kogo będzie stać na większy dumping albo lepszą politykę. To okazja do ponownej refleksji nad propozycjami opodatkowania dla przyszłego wydobycia gazu z łupków i nad strukturą umów gazowych nad Wisłą.

Współpraca strategiczna Rosnieftu z Exxonem jest w Polsce możliwa. Nie byłaby jakimś novum wzbudzającym popłoch w środowisku eksperckim. Już w zeszłym roku pojawiały się informacje o możliwości wejścia Rosjan w domenę polskich poszukiwań gazu łupkowego. Biorąc pod uwagę taki scenariusz, sensu nabiera polska regulacja prawna stanowiąca, że przyznanie koncesji na poszukiwania gazu łupkowego nie łączy się automatycznie z prawem do wydobycia znaleziska. Ten ekonomicznie szkodliwy zapis może chronić polskie surowce przed wykorzystaniem przez podmioty pragnące zaszkodzić naszej racji stanu. Należy tu również liczyć na działanie polskich służb, które powinny chronić sektor przed wrogim działaniem, które na pewno już teraz ma miejsce, choć ze swej natury nie ma tak spektakularnej oprawy medialnej jak podpisanie porozumienia między opisywanymi spółkami.

W jego kontekście, za główny cel działań Rosnieftu należy uznać zafundowanie sterydów arktycznej infrastrukturze energetycznej. Na dopingu wypuści ona nowe zasoby i zapewni przedłużenie dominacji rynkowej największej firmy naftowej na świecie. A dzięki temu pojawią się nowe pieniądze na realizację geopolitycznych ambicji Moskwy. Pesymiści oceniliby, że o to właśnie chodzi w wielkim planie Putina. Ale przecież mamy nowe otwarcie. Przywódcy państw i dyrektorzy firm ściskają się w świetle fleszy. Jednak to, co zostaje po opadnięciu kurtyny to zimna, niezmienna geopolityka, która każe podchodzić do analizy tego zagadnienia ze szczególną ostrożnością.

Autor jest redaktorem portalu Europa-Bezpieczeństwo-Energetyka (ebe.org.pl) i współpracownikiem Ośrodka Myśli Politycznej.

Tagi: , , ,

Komentarze są niedostępne.