Otoczenie międzynarodowe rzeczywiście się zmienia a ład stworzony po drugiej wojnie światowej jest nie do utrzymania. Nie oznacza to jednak zmierzchu amerykańskiego imperium. To zwiastun końca pokoju globalnego. Profesor Christopher Layne – którego artykuł z The National Interest jest streszczony na stronie www.usa-ue.pl* – jest przekonany, że nowy porządek oznacza zmierzch Pax Americana. Ma on nastąpić przez pojawianie się nowych potęg geopolitycznych, jak Chiny, które zepchną USA z roli hegemona w stosunkach międzynarodowych. Layne twierdzi, że „światowy porządek, który nastąpił wraz z końcem drugiej wojny światowej i trwał przez blisko 70 lat „znika ze sceny” a w przyszłości w jego miejsce pojawi się nowy ład, który jest obecnie w trakcie procesu kształtowania się”.
Imperia, których upadek był już przesądzony, upadały długo i bezgłośnie. Tak się stało z Imperium Rzymskim, Imperium Brytyjskim i zapewne stanie się tak z Imperium Amerykańskim, jeśli można tak nazwać Stany Zjednoczone. Stanie się to jednak dopiero wtedy, kiedy Amerykanie utracą inicjatywę a warunki zaczną dyktować nowi gracze. Nowy porządek narzuca nową optykę w stosunkach międzynarodowych i te mocarstwa, które nie będą nań przygotowane, przegrają w globalnej rywalizacji.
Jednakże wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że Amerykanie są świadomi zmian i podjęli decyzję o przystosowaniu się do nich. Amerykański zwrot do Azji, reformy obronne i nowa taktyka walki z zagrożeniami (np. walka za pomocą dronów) to zwiastuny tworzącego się na naszych oczach nowego podejścia do stosunków międzynarodowych. To „nowy amerykański moment” mający położyć „fundamenty pod amerykańskie przywództwo mające trwać w nadchodzących dekadach” jak zapewniają Hilary Clinton i Barack Obama, czemu sprzeciwia się profesor Layle. Może się okazać, że Stanom uda się przedłużyć swą dominację dzięki najszybszemu dostosowaniu się do nowych warunków.
USA już tworzą nową rzeczywistość w dziedzinie cybernetyki i automatyki. Technologicznie pozostają niezrównane. A zatem mogą przygotować świat pod przedłużenie swej dominacji za pomocą strategii gotowania żaby. Jeżeli wrzucimy żabę do gorącej wody, ta przerażona ucieknie. Jednak jeśli włożymy ją do wody ciepłej i będziemy stopniowo ją podgrzewać zwierze nawet się nie zorientuje kiedy zostanie ugotowane. Ta nieco sadystyczna metafora może pomóc w wyobrażeniu sobie scenariusza, w którym Stany jako pierwsze wczuwają się w nowe realia rywalizacji międzynarodowej przez co mają wolną rękę w dyktowaniu warunków na tym polu. Potęga, która rzuci wyzwanie hegemonowi. będzie musiała się z nim zmagać na polu, które ma dużo gorzej rozpoznane niż on. Niewykluczone, że taka rękawica zostanie mimo to rzucona. Możliwe również, że hegemon sam zaatakuje w obronie swojego prymatu.
Wielu intelektualistów choruje na szeroko rozpowszechnioną na Zachodzie chorobę chińską, która każe jej ofiarom wieszczyć nieuchronną dominację Chin i upadek USA jako dogmat w stosunkach międzynarodowych. Fakty są jednak takie, że Państwo Środka ma zestaw własnych problemów społecznych, których nie mają Amerykanie, lecz Layle zapomina o nich wspomnieć, bo przecież triumf Pekinu jest nieunikniony i basta.
Koniec dywidendy demograficznej, nierównowaga w migracji, w podziale płci, w dostępie do owoców wzrostu gospodarczego, napięcia społeczne w Tybecie i Sinkiangu, AIDS - to tylko kilka z problemów Chin, które równie dobrze mogą świadczyć o zbliżającym się ich upadku.
Świat rzeczywiście się zmienia i tutaj zgadzam się z amerykańskim badaczem w stu procentach. Jednak nie można automatycznie wiązać tych zmian z upadkiem USA, jako nowego Rzymu. Na marginesie należy zauważyć, że analogicznym Rzymem jest prędzej Bruksela, niż Waszyngton, szczególnie w dziedzinie moralnej degeneracji. Geopolityka lubi proste recepty które zakorzeniają się w umysłach analityków ale każdy z nich jest uczony by wybijać się ponad takie schematy.
Sztuka pt. Upadek Stanów Zjednoczonych była już i będzie pewnie grana wiele razy, ale jest ona pewnym uproszczeniem. Zejście od ogółu do szczegółu nie pozwala na postawienie takiej prostej diagnozy. Amerykanie mają swoje problemy, jednak do ich upadku jeszcze daleko.