Wojciech Jakóbik, “Rozkład NATO a polskie interesy”

omp

24 maja 2012

W Chicago zakończył się szczyt NATO. Spotkanie było nietypowe, nie tylko ze względu na środki dyskrecji zastosowane specjalnie na jego okoliczność. Odbywało się ono w atmosferze przewlekłego kryzysu ekonomicznego, a przez to tożsamościowego, po obu stronach Atlantyku. Szczyt odbył się bez rady NATO-Rosja, NATO-Gruzja i nie łączył się, jak to wcześniej planowano, ze szczytem G-8. To celowy zabieg mający ograniczyć przepływ informacji na temat rozmów w ramach Sojuszu, na którego powierzchni pojawiają się coraz głębsze pęknięcia. Ich ekspozycja nie jest na rękę żadnemu z członków.

Buńczuczne zapowiedzi o rychłym wyjściu Francuzów z Afganistanu formułowane przez ich nowego prezydenta nie muszą się potwierdzić. Najważniejsze jest jednak to, że właśnie to chcą słyszeć obywatele Francji. A to, co chcą słyszeć obywatele, jest jedyną istotną kwestią dla rządów krajów europejskich w dobie kryzysu. Co prawda Berlin stanowczo sprzeciwia się retoryce Paryża, ale na niemieckich ulicach takiego sprzeciwu próżno szukać. Tam panują pacyfizm, socjalizm i populizm – jak w większości europejskich stolic. Kto wie, jakie będzie stanowisko rządu niemieckiego po nieuchronnym zwycięstwie SPD? Zaaferowana załamaniem gospodarczym Europa coraz rzadziej spogląda za Atlantyk, a coraz częściej wpatruje się w owe ulice zamykając się w chorobliwym introwertyzmie wykluczającym spojrzenie na stosunki międzynarodowe w szerszej perspektywie.

Również dotknięta kryzysem Ameryka dwoi się i troi by utrzymać pieczę nad światem znajdującym się we względnym porządku dzięki Pax Americana. Spowodowane kryzysem cięcia w zbrojeniówce coraz bardziej zawężają jednak pole manewru. Zmusza to Waszyngton do wyznaczenia priorytetów w swojej polityce bezpieczeństwa, gdzie na pierwszym miejscu znajduje się perspektywiczny region Azji Południowo-Wschodniej, a nie więdnąca Europa. Ameryka niewiele traci na opuszczeniu Starego Kontynentu, a może wiele zyskać. Nie chce dłużej utrzymywać europejskiego sektora bezpieczeństwa, w nadziei, że zacznie utrzymywać się sam. Jej wzrok odwraca się więc w stronę Pacyfiku. Strony zamierającego dialogu transatlantyckiego patrzą w przeciwnych kierunkach. Stanie plecami do siebie dwójki partnerów nie pozostawia wiele miejsca na owocną współpracę w ramach NATO.

To zła wiadomość dla Polski, dla której Sojusz w tradycyjnej formie jest wręcz gwarantem suwerenności. Osłabienie współpracy w jego ramach wymusza na Polakach samodzielne działanie w celu stworzenia bloku geopolitycznego pozwalającego oprzeć się odwiecznym zagrożeniom. To misja na skalę zarysowaną w słynnej prognozie George’a Friedmana, a w wersji polskiej przez autora wydanej przez Ośrodek Myśli Politycznej książki Duch pyszny poprzedza upadek. Rozważania o naturze procesu rozpadu unii Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego. Tak jak ten ostatni pisze w tekście Polityka jagiellońska dziś (Niezalezna.pl – dostęp: 21.05.2012) – Polska jest jedynym krajem regionu Europy Środkowo-Wschodniej zdolnym do udźwignięcia tego ciężaru.

Nasz kraj jako jedyny może doprowadzić do konsolidacji geopolitycznej mającej potencjał zatrzymać amerykańską politykę w regionie. Polska potrzebuje Pax Americana w naszym regionie zatrzymanego za pomocą umiejętnej polityki wschodniej w dziedzinie bezpieczeństwa, energetyki i współpracy regionalnej. Friedmanowski „blok polski” to odpowiedź na zmianę status quo na świecie – jedyna szansa na utrzymanie poziomu bezpieczeństwa na poziomie gwarantującym egzystowanie państwa polskiego. Ta szansa to wykreowanie Polski na poważnego partnera geopolitycznego dla USA, dającego stabilizację Europie Środkowo-Wschodniej. Wiara w moralność stojącą za polityką i konieczność poszukiwania zaufanego sojusznika w stosunkach międzynarodowych zbliża do siebie Waszyngton i Warszawę. Gdy kolejne ramy instytucjonalne pękają, należy politycznie materializować to zbliżenie.

Tagi: , , ,

Komentarze są niedostępne.