Warto przeczytać: Problem prorosyjskości Romana Dmowskiego, tekst prof. Krzysztofa Kawalca, który analizuje jedną z największych kontrowersji związanych z poglądami i działalnością przywódcy endecji. Zagadnienie to zresztą nie jest jedynie historycznym dylematem – część spadkobierców Dmowskiego (jak przynajmniej sami się przedstawiają, bo faktycznie z ich programem i czynami bywa różnie) z interpretacji jego stosunku do Rosji próbuje wyciągnąć wnioski dla obecnych relacji polsko-rosyjskich. Samo w sobie jest to oględnie mówiąc ryzykowne – bowiem czasy jednak się zmieniły. Co mogło być zasadne za życia Dmowskiego (choć to też kwestia do dyskusji), po kilkudziesięciu latach wcale takie być nie musi. Każda konkretna sytuacja polityczna ma swoją specyfikę, sprawiającą, że bezrefleksyjne przykładanie do niej miar z przeszłości wiedzie zwykle na manowce i jest przyczyną wielu poważnych błędów. Do tego dochodzi problem interpretacji tego, co Dmowski pisał o Rosji i co w związku z nią robił – mianowicie czy współcześni politycy i publicyści powołujący się na tradycję endecką, widzący się w roli jej kontynuatorów i adaptatorów, dobrze odczytują dorobek swego mistrza. By wyrobić sobie zdanie na ten temat, warto przeczytać tekst jednego z najwybitniejszych znawców polskiej myśli politycznej pierwszej połowy XX wieku, a szczególnie tradycji endeckiej, autora biografii Dmowskiego i wielu innych prac mu poświęconych (w tym także pisanych dla OMP), prof. Krzysztofa Kawalca. Zapraszamy w tym celu na stronę OMP, a konkretnie tu: http://omp.org.pl/artykul.php?artykul=396. Artykuł można również czytać w wersji papierowej, w pracy zbiorowej Między realizmem a apostazją narodową. Koncepcje prorosyjskie w polskiej myśli politycznej pod redakcją Macieja Zakrzewskiego (http://omp.org.pl/ksiazka.php?idKsiazki=292).

Sprawa sumienia polskiego – broszura Mariana Zdziechowskiego z 1927 r. należała do najgłośniejszych wystąpień przeciwko praktykom rządów sanacyjnych po zamachu majowym. Była ona istotna nie tylko z racji na to, że napisał ją rektor Uniwersytetu Wileńskiego, bardzo ceniony naukowiec i publicysta, ale również i z tego powodu, że autor należał do tych, których, jak zaznaczał w jej przedmowie: „opinia powszechna za­licza do zwolenników dzisiejszego rządu i do przy­jaciół kilku wybitnych i wpływowych dostojników w państwie”. Więcej »

Konserwatyzm współczesnych torysów to złożona sprawa. W ich gronie są tradycjonaliści, którzy czerpią z bogatego dziedzictwa angielskiej myśli konserwatywnej i nie idą na zbyt duże kompromisy ideowe i polityczne. Ale to właśnie oni z niepokojem, a niekiedy z niechęcią obserwują, jak te kompromisy (których jednym z symboli jest zmiana logotypu ugrupowania) stają się treścią polityki prowadzonej przez liderów politycznych Partii Konserwatywnej. Ci ostatni mogą teraz bronić się skutecznością swych poczynań, czego kluczowym dowodem są kolejne zwycięskie wybory. Tyle że sukces wyborczy jako taki nie rozstrzyga jeszcze o tym, czy opiera się on o porządną politykę konserwatywną, a nie np. o słabość konkurencji, odejście od pryncypiów, czy sprawny PR. W jeszcze innej (choć nie tak odległej) płaszczyźnie można zapytać, czy torysowski konserwatyzm jest ideowo adekwatną odpowiedzią na wyzwania, przed którymi stoi teraz Wielka Brytania (nie tylko w kontekście Brexit, którego sprawa rozpętała zresztą retoryczną wojnę domową w gronie torysów), ale także cała Europa. Wszak konserwatyści w wielu państwach europejskich (fakt, że w części z nich nieliczni i zmarginalizowani) chętnie inspirowali się i inspirują tym, co proponują następcy Edmunda Burke’a. Więcej »

Nie znam osoby, która przewidziała wynik słowackich wyborów parlamentarnych, sam też do nich nie należę. Najwyraźniej jeszcze będę musiał się dużo nauczyć. Ale zaskoczenie było chyba powszechnym stanem towarzyszącym większości komentatorów, u wielu wywołało przerażenie. Ostateczny rezultat wyborów pokazał, że badania sondażowe są obarczone dużą dozą błędu i jedynym w miarę miarodajnym miernikiem okazały się badania exit poll, które w minimalnym stopniu różniły się od ogłaszanych oficjalnie wyników. Różnice w badaniach preferencji wyborczych tylko częściowo można tłumaczyć ustawowym zakazem ich publikacji na dwa tygodnie do dnia wyborów. Ostatni sondaż został przeprowadzony przez słowacką agencję Focus i opublikowany 18 lutego w jednym z dzienników. Więcej »

Transatlantyckie i transpacyficzne porozumienia handlowe – TTIP i TPP – wywołują duże emocje, choć na razie nie na masową skalę. Wzbudzają kontrowersje swoją treścią i sposobem ich uzgadniania i forsowania. Dla jednych są symbolem postępu stosunków międzynarodowych i szansą – gospodarczą i polityczną – dla ich uczestników, dla innych zapowiedzią poważnych kłopotów i potwierdzeniem generalnie złej opinii o współczesnym świecie. Przedstawiamy opinię na temat obu porozumień prof. Aleksandra Surdeja.

Więcej »

Jak można skomentować ostatnie wydarzenia związane z Lechem Wałęsą? Na wiele sposobów, ale może najbardziej optymistyczną (zapewne przesadnie) puentę podsuwa Ewangelia wg św. Marka (IV, 22): “Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw”. To z przypowieści o lampie. Choć brzmi jakby była o teczce.

Cała historia LW/B – nieco rzecz upraszczając, a może nawet trywializując – mogła mieć iście hollywoodzki wymiar: od upadku do wielkości. Stała się jednak – z winy samego Wałęsy i lewicowo-liberalnego establishmentu, który przez wiele lat narzucał dominujące narracje w polskiej debacie publicznej – opowieścią przaśną – pasującą do realiów PRL – i zakłamaną – w stylu zwłaszcza początków III RP. Upadku nie sposób zaprzeczyć – nie na miejscu jest bagatelizowanie przez część obrońców Bolka współpracy z SB, która szkodziła ofiarom donosów agenta. Z wielkością także jest kłopot. Nie było jej z pewnością (co do czego jest zresztą “zgoda ponad podziałami”, choć z różnych powodów) w prezydenturze Wałęsy, nie ma jej też teraz, gdy raczy opinię publiczną kolejnymi wersjami zdarzeń, zaś nie robi tego, co mogłoby go jeszcze w oczach części Polaków nieco uratować: przyznać się i przeprosić.

Więcej »

5 marca 2016 r. odbędą się wybory parlamentarne na Słowacji. Na temat ich możliwych wyników i konsekwencji Mateusz Ciołkowski przeprowadził rozmowę z ekspertem ds. środkowoeuropejskich i polityki słowackiej dr Piotrem Bajdą. Warto przyglądać się temu, co dzieje się u naszych południowych sąsiadów. Nie ma na razie co prawda poważnych sygnałów świadczących o tym, że na tamtejszej scenie politycznej może dojść do zasadniczej zmiany, niemniej już teraz jest ona w Polsce znana słabo. Warto ten stan rzeczy zmieniać, zwłaszcza że wiele mówi się o koniecznym pogłębianiu współpracy środkowoeuropejskiej i poważniejszym niż dotąd traktowaniu naszych partnerów z Grupy Wyszehradzkiej. A zainteresowanie tym, co o nich się dzieje, z pewnością jest oznaką poważnego traktowania. Więcej »

Był król Polski, którego bardzo chwalił Edmund Burke. Pisał do niego:

Dokonałeś Panie wielkiej rzeczy. Uczyniłeś cząstkę lepszą od całości. Z pozostałości ruin wzniosłeś Gmach o piękniejszych proporcjach, bardziej przestronny, odporniejszy i trwalszy niż pierwotna Konstrukcja w jej najpełniejszym kształcie.

W zasługach Waszej Królewskiej Mości nie ma udziału żaden inny książę, lecz uczestniczy w nich Twój naród; naród, który przez wzgląd na swoją hojność i ducha oraz niepospolite zdolności ciała i umysłu zasługuje na wszelkie dobrodziejstwa, lecz któremu niedoskonałe prawa i instytucje nie pozwoliły zaznać żadnych z nich. Pod Twoim przywództwem Polacy znów mogą cieszyć się dobrodziejstwami swojej natury.

Tak, chodzi o Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tym wielkim dziełem, które tak zachwycało Burke’a, była Konstytucja 3 maja.

Więcej »

Kwintesencja europejskiej polityki może się zawierać w słowach Ludwika XIV skierowanych dawno temu do Holendrów: „Będą toczyły się układy o was, u was, bez was!”. Teraz nazywa się to rozmowami „w formacie”, spotkaniami „rdzenia” itd. Choć fakt – zwykle nie są to spotkania „u was”. Niemniej sam mechanizm jest niezmienny. Zawsze ktoś chce decydować za innych. Zwykle dlatego, że po prostu chce zadbać o swoje interesy, ale również dlatego, że sądzi, iż wie lepiej, co dla innych jest dobre. Ten drugi nurt w realiach UE nabrał szczególnego znaczenia. Nie wypada bowiem teraz często wprost mówić o własnych korzyściach, za to ma się duże pole do popisu jeśli chodzi o wynajdywanie dla nich zasłon w postaci retoryki odwołującej się do wartości, jedności, europejskości itd.

Choć z drugiej strony – mimo wszystko obecny stan rzeczy jest lepszy dla państw i narodów niebędących najsilniejszymi aktorami w polityce europejskiej. Jest ona pełna hipokryzji i cynizmu, ale zarazem właśnie z powodu tych gier pozorów jej hegemoni muszą się (póki co?) samoograniczać – bo po prostu nie wypada inaczej, ale też i dlatego, że się nie opłaca. Dawniej granice ich możliwości wpływania na losy innych, słabszych, były znacznie większe – symbolem tego owo wymowne: „u was” ze słów króla-Słońce. Zatem można się zżymać na „formaty” i „rdzenia”, ale z całą pewnością nie musi to być jedynie bezsilna złość. Warto to docenić – i z tego skorzystać.

Toczą się dyskusje, czy Polska już jest, względnie czy staje się potęgą. Lepiej dyskutować, czy prowadzi dobrą politykę, co ewentualnie w niej zmienić, jakie ma atuty a jakie słabości, jak pierwsze wykorzystywać a drugie likwidować czy neutralizować, jak one mają się do atutów i słabości naszych konkurentów/przeciwników i sojuszników, by pierwszych trzymać w szachu/ogrywać/pokonywać a z drugimi korzystnie współpracować itd. Bilans słabych punktów Polski jest pokaźny, ale atutów również nam nie brakuje – jest więc nad czym się głowić (tj. analizować) a im mniej w tym retorycznych ozdobników (choć one są nieuchronne), im mniej podporządkowania rywalizacji partyjnej (choć nie sposób od niej oczywiście abstrahować), tym korzystniej dla sprawy – a tą jest rozsądna, na miarę możliwości i na skalę wyzwań, polityka polska. Warto tym się zajmować, bowiem w dynamicznej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Europa, droga od prawie potęgi do prawie klęski (i odwrotnie) – jest krótka. Więcej »