Tak zaczynało się życie sejmowe II RP: 26 stycznia 1919 r. odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego – potem kontynuowane w miarę, jak głosowania mogły być przeprowadzane się na kolejnych ziemiach odbudowującego się państwa polskiego. W skład Sejmu Ustawodawczego weszli też posłowie z tytułu zasiadania w parlamentach państw zaborczych. Najsilniejszymi ugrupowaniami były Związek Sejmowy Ludowo-Narodowy (jego klubowi przewodził Wojciech Korfanty) – 109 posłów, Klub Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie” (Błażej Stolarski) – 58, Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” (Wincenty Witos) – 44, Związek Polskich Posłów Socjalistycznych (Ignacy Daszyński ) – 35. Zatem ugrupowania, które – choć pod różnymi szyldami – wpisały się na trwałe w życie II RP. Pod tym względem debiut sejmowy II RP okazał się bardziej trwały niż debiut sejmowy III RP (i to nie tylko biorąc pod uwagę wyniki niedemokratycznych wyborów z 1989 r., ale i tych z 1991 r.). Więcej »

5 stycznia 1831 r. Sejm Królestwa Polskiego zdetronizował cara Mikołaja I. Niestety, nie zakończyło to rządów rosyjskich w Polsce, choć nie miał też racji jeden z sygnatariuszy uchwały detronizacyjnej, książę Adam Jerzy Czartoryski (wówczas prezes Rządu Narodowego), który miał wtedy stwierdzić: “Zgubiliście Polskę!”. Chyba żeby doprecyzować: “Polskę w dotychczasowym kształcie, opartym o postanowienia kongresu wiedeńskiego i odbiegającą – często znacznie – od tych postanowień praktykę, Polskę nie na miarę narodowych aspiracji – bo przede wszystkim zależną od Rosji (a poza Królestwem Kongresowym i od Austrii i Prus), choć znacznie lepszą – pod względem swobód oraz jakości i możliwości rozwoju życia narodu – od tej, w której trzeba było żyć (lub z której trzeba było wyjeżdżać) po klęsce powstania listopadowego” – z takim doprecyzowaniem (wciąż będącym gigantycznym skrótem myślowym) słowa księcia byłyby bliższe prawdy.

Więcej »

Na dobry początek roku w polityce rozpoczął się protest w radiowej jedynce. Chodzi o to, że wybrana w demokratycznych wyborach większość… zresztą już to znacie. Wielu obrońcom dotychczasowych władz mediów publicznych chyba w mrokach dziejów ginie sposób ich wyboru. Larum podniesione przez wybranych metodą na wskroś polityczną władców mediów, że zostaną taką samą metodą wymienieni, nie jest zatem wiarygodne. Tym bardziej niepoważne jest, gdy w roli obrońców telewizji i radia przed upartyjnieniem występują politycy obecnej opozycji, którzy przez kilka lat traktowali je jako swą wyłączną strefę wpływów. Trzeba bowiem naprawdę mieć problemy z percepcją rzeczywistości, żeby uznać, iż w dotychczasowym kształcie media publiczne były bezstronne i rzetelne. Zabawne zatem jest to, że ci, których miotła politycznych dziejów pozbawia w nich wpływów, dopiero wtedy, gdy nadchodzi kres ich dominacji, chcą nagle tworzyć “polskie BBC”.
Więcej »

Z cyklu: cytaty na czasie. Tak mówił w polskim Sejmie w 1919 r. Ignacy Paderewski, odpowiadając na krytykę, jaką pod adresem zabiegającej o swe interesy Polski kierowały polityczne i dziennikarskie kręgi na Zachodzie:
“Aczkolwiek jest łatwiej tysiąc twierdz zburzyć, tysiąc miast obrócić w perzynę, niż jeden przesąd obalić, uważam, że nadeszła chwila, aby oto w tej izbie powstał głos wielki i potężny, głos polskiego ludu, zadając kłam stanowczy tym wszystkim bezpodstawnym zarzutom zagranicznym…”. Więcej »

O autodestrukcyjnych skłonnościach Zachodu pisano w przeszłości wiele, ale zdecydowanie nie jest to temat zamknięty. Przeciwnie – i niestety – zdaje się bardzo rozwojowy. Każdy poważny kryzys przynosi nowe rozważania na ten temat, co możemy obserwować i teraz, gdy Europa Zachodnia boryka się z problemami, które w dużej mierze sama sobie zgotowała, nawarstwiającymi się od wielu lat błędami w polityce migracyjnej i zagranicznej, spotęgowanymi oględnie mówiąc krótkowzrocznymi decyzjami kanclerz Niemiec. Rozsądni ludzie zachodzą w głowę – dochodząc zresztą często do bardzo konkretnych wniosków – z czego te autodestrukcyjne skłonności się biorą. Więcej »

Prof. Wojciech Kunicki jest jednym z najlepszych w Polsce specjalistów od niemieckiej kultury. Ośrodek Myśli Politycznej wznowi niebawem jego klasyczną monografię Rewolucja i regres. Radykalizm wczesnej twórczości Ernsta Jüngera wraz z wyborem innych tekstów poświęconych twórczości  Jüngera. W rozmowie przeprowadzonej przez Mateusza Ciołkowskiego, prof. Kunicki analizuje obecną politykę Niemiec w odniesieniu do kondycji ich kultury i tradycji historycznej.

Więcej »

Turystyka ideowa: Podoliniec

omp

30 września 2015

W rocznicę urodzenia Stanisława Konarskiego (30.09.1700) można wspomnieć, że swą pijarską karierę zakonną rozpoczął on w 1715 r. w Podolińcu, miejscowości na Spiszu, położonej między Lubowlą i Kieżmarkiem, blisko Vyšnych Ružbachów, zatem w niezwykle urokliwym zakątku Słowacji, a w jego czasach Rzeczypospolitej, gdyż stanowił część tzw. zastawu spiskiego (od (od 1412 do 1769 r.). Tamtejsze Kolegium Pijarskie, powstałe w 1642 r., należało do najlepszych szkół kraju, nic zatem dziwnego, że przybywali do niego na nauki młodzieńcy z odległych miejscowości, w tym również dużych ośrodków, choćby Krakowa i Warszawy – co stanowiło trend jakże odmienny od znanych nam z naszych czasów… Konarski kształcił ich, zaczynając wtedy długą i niełatwą drogę być może największego w dziejach reformatora polskiej oświaty. Sam Podoliniec warto odwiedzić w czasie spiskich wędrówek (samych w sobie bardziej niż godnych polecenia!). Jest niewielki, jego dawna chwała nie przejawia się w spektakularnych budowlach, ale ma parę wartych uwagi zabytków  (zwłaszcza sakralnych) i sympatyczny rynek, wyglądających lepiej na żywo, niż na załączonych roboczych zdjęciach. Więcej »

Półka z książkami w niewielkiej miejscowości we Włoszech (niecałe 12 tys. mieszkańców). Turystycznej, zatem powinny dominować romanse i kryminały, zaś z tzw. ambitnej literatury zdarzać się jedynie aktualne modne hity? Nic z tych rzeczy. Conrad to tylko przykład. Można jedynie pozazdrościć, że oni wciąż wydają, czytają i najwyraźniej sprzedają klasykę – bo za dużo jej tam, żeby sądzić, iż pojawia się ona na półce tylko dla poprawienia wizerunku księgarni. Nie jedynej zresztą w Finale Ligure (skądinąd bardzo pięknej miejscowości).

Tymczasem w polskich niewielkich miejscowościach księgarnie albo dawno już upadły, albo mają asortyment ograniczający się do aktualnych bestsellerów, lektur szkolnych (choć niemądre dzieci wolą zamiast je czytać, sięgać po bryki, czy inne streszczenia…), poradników i “klasycznego” zestawu Cobenów, Brownów, Coelhów i innych tego typu nieźle się sprzedających autorów. Trudno mieć pretensje, że tak to wygląda od strony właścicieli. Zresztą dobrze, że czyta się przynajmniej literaturę rozrywkową. Nie każdy musi być fanem Faulknera (zresztą jakże słabo obecnie dostępnego!), Manna, czy Dickensa. Ale cywilizacyjnym problemem dla Polski jest to, że bardzo wielu Polaków nie czyta nic.

Ten stan rzeczy jest tu przywoływany bardzo często – oczywiście również dlatego, że OMP wydaje książki i boleśnie doświadcza, gdy niewielu znajduje na nie chętnych. Ale pomijając ten partykularny wątek, zderzamy się ze zjawiskiem, które obecnie godzi w nas bezpośrednio znacznie mocniej niż islamizacja i inne plagi, importowane przez nas z zagranicy lub przez nią nam na siłę wciskane. Sami siebie kulturowo “załatwiamy”. Bo jeśli ktoś wierzy w mądry naród nieczytających książek, to żyje w świecie fantazji znacznie większej niż te stwarzane przez autorów powieści.

Victor Davis Hanson, starszy doradca Hoover Institution, w artykule pt. Is the West Dead Yet? rozważa paradoksy aktualnej sytuacji Zachodu. Z jednej strony w debatach publicznych podkreśla się słabnącą pozycję państw zaliczanych do tej grupy, z drugiej zaś oceny poszczególnych segmentów ich aktywności temu przeczą – np. jeśli chodzi o jakość kształcenia wyższego, poziom dobrobytu etc. Wyraźnie czują to emigranci z różnych zakątków świata chcący mieszkać w Stanach Zjednoczonych (Meksykanie) lub Niemczech (Syryjczycy). Hanson zauważa, że z najsurowszą krytyką Zachodu można spotkać się na tamtejszych uniwersytetach, a nie na Bliskim Wschodzie, podaje nawet znamienny przykład, pisząc: „Jorge Ramos jest ostrym krytykiem rzekomego amerykańskiego okrucieństwa wobec nielegalnych imigrantów – tak bardzo, że uciekł z Meksyku do Ameryki, zostając obywatelem (jak to możliwe, biorąc pod uwagę amerykańskie uprzedzenia wobec imigrantów?)”. Na czym więc polega problem? Więcej »

16 września odbyła się debata Partii Republikańskiej, stanowiąca kolejny etap wyłaniania kandydata GOP na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wzięło w niej udział 11 pretendentów z najwyższymi wynikami w sondażach przedwyborczych. Ich wystąpienia mają duży wpływ na kolejne odsłony rywalizacji wśród Republikanów. Na przykład według Alana Rappeporta z „New York Times”[1], debata “przywiązała ołów do nóg” Donalda Trumpa, który błyskawicznie zaczął spadać w sondażach. Na podium wybili się zaś Carly Fiorina i Ben Carson. Na dyskusji zyskał także Marco Rubio, podczas gdy gubernator Scott Walker spadł na sam dół stawki (efektem tego było jego wycofanie się zaledwie parę dni później). Przedstawiamy przegląd różnych komentarzy na temat przebiegu debaty i jej możliwych konsekwencji dla poszczególnych kandydatów. Tym razem kładziemy nacisk na opinie formułowane przez publicystów odległych poglądami od Republikanów, a także głosy z Wielkiej Brytanii. Więcej »