Leon Wasilewski urodził się 24
sierpnia 1870 roku w Petersburgu, w rodzinie pochodzącej z polskich
Inflant, gdzie jego dziad Jerzy był organistą w Liksnie pod Dyneburgiem. Ojciec Leona po ukończeniu studiów muzycznych
w Rydze, ożenił się z pochodzącą z czesko-niemieckiej rodziny nauczycielką
Marią Reiterówną i wraz z nią przeniósł się w roku 1868 do Petersburga.
Tutaj otrzymał przy kościele św. Stanisława posadę organisty i tutaj
też przyszły na świat dzieci Wasilewskich Leon i Maria. Wychowywano
je w duchu patriotyzmu i atmosferze wspomnień walk powstańczych
w Inflantach. Ojciec, choć sam nie uczestniczył w powstaniu,
za swe przywiązanie do Polski zapłacił kilkumiesięcznym pobytem
w cytadeli dyneburskiej w roku 1863. Ojcu też zawdzięczał Wasilewski
swą umiejętność posługiwania się polszczyzną. A nie było to łatwe
z jednej strony ze względu na rusyfikacyjny wpływ szkoły, z drugiej
zaś fakt, iż jego matka nie mówiła po polsku. W domu panował jednak
zakaz używania języków rosyjskiego i niemieckiego. Dzieci Wasilewskich
Leon i Maria mówiły wyłącznie po polsku, choć zapewne nie była to
najczystsza polszczyzna. Wasilewski wspominał, że gdy będąc już
młodzieńcem uczestniczył w spektaklu goszczącego w Petersburgu polskiego
teatru, dopiero w połowie drugiego aktu "Domu otwartego" M. Bałuckiego zaczął rozumieć co mówili
aktorzy na scenie.
Leon Wasilewski, który w swym dojrzałym
życiu imponował rozległością zainteresowań - zajmował się bowiem
nie tylko procesami narodotwórczymi i kwestiami narodowymi oraz
historią PPS, ale też językoznawstwem, etnografią i historią literatury
- w gruncie rzeczy był samoukiem, który nie tylko nie ukończył żadnych
studiów wyższych, ale nie miał nawet matury. Jego szkolna edukacja
zakończyła się na piątej klasie gimnazjum, które zresztą zmuszony
był zmienić na skutek konfliktu z nauczycielem matematyki. Szkoła,
którą nazywał "domem robót przymusowych" zawsze go nudziła.
Już we wczesnej młodości miał określone zainteresowania, które rozwijał
całkowicie indywidualnie. Często wagarował, a godziny szkolne spędzał
zwykle w bibliotece publicznej. Toteż - mimo protestu rodziców -
zdecydował opuścić szkolne mury i jak napisał jego biograf
W. Pobóg - Malinowski "nie omylił się, bo jakąż wartość
mieć mógł urzędowy papierek wobec zasobów jego ducha". W szkole mający
opinię "hultaja i leniucha", poza nią prowadził intensywne
samokształcenie. Polegało ono głównie na czytaniu. "Pochłaniałem
wówczas - wspominał - mnóstwo książek polskich i rosyjskich z dziedziny
historii literatury polskiej, słowiańskiej i powszechnej, z przyrody
i dziejów, robiłem wypisy i notatki, kułem chronologię i bibliografię,
studiowałem klasyków wszystkich literatur". Przedmiotem jego
zainteresowań stały się też języki słowiańskie, których uczył się
czytając wszelkie dostępne mu wydawnictwa czeskie, serbskie, bułgarskie
i ukraińskie. Pomocą służył mu nauczyciel matematyki z petersburskiej
szkoły powszechnej Alfons Sipowicz, bibliofil i erudyta. "Czytaliśmy w sobotę do późna w nocy -
pisał później Wasilewski - polskie dzieła matematyczne i przyrodnicze,
prawne i historyczne, powtarzaliśmy to i w niedzielę do obiadu,
po czym wracałem do domu, najzupełniej zaniedbując przygotowania
lekcji, zadanych w gimnazjum." Dochody z korepetycji całkowicie
przeznaczał na wzbogacanie własnej biblioteki, a także prenumeratę
czasopism m.in. "Wisły", dzięki której pogłębiał swe zainteresowania
etnografią polską i słowiańską oraz antropologią, etnologią, czy
historią religii.
Do chwili opuszczenia rodzinnego
Petersburga, co uczynił jako dorosły już 24 letni mężczyzna, miał
za sobą pierwsze próby literackie i publicystyczne. Był autorem
kilku przekładów nowel Lazarewica oraz opowiadania Brolisa-Szołkowskiego
"Jurgis Durnalis". Na łamach "Wisły", "Kraju"
i "Ateneum" ukazywały się jego sprawozdania ze słowiańskich
wydawnictw etnograficznych. W tym okresie nawiązywał też coraz żywsze
kontakty wśród studiującej w Petersburgu młodzieży ukraińskiej,
skupionej w tzw. Siczy. We wspomnieniach swych napisał, że zwłaszcza
dwie postacie wywarły wpływ na jego zainteresowanie problematyką
ukraińską. Pierwszą z nich
był Aleksiejew, kapitan marynarki rosyjskiej, "dobrowolnie
zukrainizowany Wielkorus". Jego bogate zbiory pozwoliły Wasilewskiemu
pogłębić znajomość spraw Ukrainy, jej dziejów i literatury. Drugą
natomiast postacią był Konstantyn Abarażyn, gruntownie wykształcony,
młody historyk literatury. Dzięki niemu Wasilewski wszedł do rosyjskiego
świata literackiego, publikując pod pseudonimem Lewko Wasilczuk
na łamach takich pism jak "Mir Bożyj" i "Russkoje
Bogatstwo" serię felietonów o Rusinach Galicyjskich.
Gdy jesienią 1893 roku Wasilewski opuszczał Petersburg, jego
zamiarem były dalsze studia. Jak zawsze jednak niechętny wszelkiej
narzuconej mu dyscyplinie program swego dalszego kształcenia układał
całkowicie indywidualnie. Najdłużej, bo blisko rok, studiował na
uniwersytecie lwowskim. Uczestniczył w kilku seminariach, m. in.
prowadzonym przez prof. Ołeksandra Ohonowśkiego, ukraińskiego filologa,
który był jednym z twórców utworzonej w 1885 roku Narodnej Rady.
We Lwowie też nawiązał szereg nowych znajomości z działaczami ukraińskimi,
m. in. z Wołodymyrem Łukyczem-Łewyćkim, ówczesnym redaktorem
"Zorii", ukraińskim socjaldemokratą Mykołą Hanykewyczem
oraz przyszłym członkiem partii narodowo-demokratycznej Wołodymyrem
Ochrymowyczem. Największe jednak znaczenie miały dla niego kontakty
z działaczami ukraińskiej partii radykalnej Mychajłem Pawłykiem
i Iwanem Franką, dzięki którym - jak pisze - "zanurzył się
wręcz w atmosferze rusińskich ośrodków kulturalnych".
Odtąd już podczas kolejnych swych podróży i pobytów w wielu innych
miastach, takich jak Wiedeń, Praga, Budapeszt, Zagrzeb, Lublana
czy Zurych cały swój wysiłek koncentrował na poszukiwaniu kontaktów
z ciekawymi ludźmi różnych narodowości. Z rozmów i współpracy z
nimi czerpał korzyści - w jego przekonaniu - daleko większe niż
te, które mogłyby mu dać najbardziej nawet wnikliwe, lecz przecież
jednostronne studia uniwersyteckie. Od wczesnej młodości rozwijał
się intelektualnie w sposób całkowicie samodzielny i niezależny.
Można powiedzieć, że stworzył swój własny uniwersytet, którego salami
wykładowymi były redakcje czasopism i salony towarzyskie, a profesurę
stanowili tacy między innymi ludzie, jak Iwan Franko czy Tomas Masaryk.
Ten styl samokształcenia spowodował, że Wasilewski dojrzewał intelektualnie
być może powoli, ale za to konsekwentnie. Doświadczenia zdobywał
długo, lecz gdy wszedł na raz obraną drogę potrafił być jej wierny
już do końca. Wśród wielu opinii o nim, przeważa taka, iż był człowiekiem
o wyjątkowej wręcz stałości przekonań i konsekwencji w działaniu.
Jego poglądy cechowały "spokój i dojrzałość", a życie
stanowiło "harmonijną całość polityczną". Ilustracją tych
cech charakteru Wasilewskiego może być jego związek z ruchem
socjalistycznym. Adam Próchnik autor, opublikowanego w związku ze
śmiercią Wasilewskiego eseju poświęconego jego miejscu w polskim
ruchu socjalistycznym, napisał, że "była w nim jakaś cecha
ideowego spokoju, nie przerzucał się od skrzydła do skrzydła, od
stanowiska do stanowiska, nie był gruntem podatnym do ideowych wstrząsów". Być może dlatego,
że dość długo dochodził do socjalizmu. Do PPS wstąpił w grudniu
1896 roku, w wieku 26 lat. Zanim to jednak nastąpiło, przez trzy
lata "dojrzewał" do tej decyzji, obserwował, czytał, "pogłębiał
swój światopogląd". Nie uległ więc tak charakterystycznej dla
jego czasów modzie na socjalizm. Piłsudski nazwał to zjawisko "epidemią
socjalizmu" i stwierdził, że nikt z inteligentniejszych jego
kolegów nie uniknął w swym rozwoju przejścia przez etap socjalistyczny."
Jedni zostali socjalistami, drudzy przeszli do innych obozów, lecz
każdy z nich przez czas dłuższy lub krótszy był socjalistą". Inaczej Wasilewski.
Wprawdzie z ruchem socjalistycznym związał się po długim namyśle,
lecz za to na zawsze. Po raz pierwszy z podstawami socjalizmu zapoznał
Wasilewskiego Ukrainiec Kołtonowśkyj, dając mu do przeczytania pisma
Lassala. Jednak nie wywarły one na nim takiego wrażenia jak na Limanowskim,
dla którego "Program robotników" F. Lassale okazał się
być "przełomem" w jego drodze do socjalizmu. O swoim stosunku do socjalizmu z tego okresu
napisał Wasilewski następująco: "W samą jego istotę nie
wnikałem, bardziej pociągała mnie rewolucyjność i konspiracyjność
socjalizmu, niż teoria. Byłem szczerym demokratą, ale idei walki
klas jeszcze wówczas nie doceniałem, a "Kapitału" Marksa,
który się wtedy zjawił w przekładzie polskim, nie chciało mi się
czytać, bo mnie znudził". Ważnym etapem w dochodzeniu Wasilewskiego do
socjalizmu okazał się natomiast majowy numer "Przedświtu"
z 1893 roku, zawierający program niepodległościowy PPS. Numer ten
wręczyła Wasilewskiemu podczas jego pobytu w Wilnie Maria Juszkiewiczowa,
późniejsza żona Józefa Piłsudskiego. Program PPS odczytał Wasilewski
"z zachwytem niekłamanym". I mimo, że nie decydował
się jeszcze na przynależność partyjną, chcąc wcześniej zapoznać
się bliżej z innymi partiami politycznymi działającymi na terenie
Galicji, to "program PPS, łączący organicznie ideę walki o
niepodległość Polski z interesem klasowym ludu pracującego i walką
o ustrój demokratyczny" od razu bardzo mu się spodobał.
Jego zainteresowanie ideą socjalizmu zdawało się pogłębiać coraz
bardziej. Jednak do formalnego związku z organizacją socjalistyczną
nie dochodziło. Wasilewski ciągle poszukiwał najwłaściwszej drogi.
Podczas spędzanych w 1896 roku wakacji w Petersburgu przypadkowo
natrafił w prasie na wzmiankę o międzynarodowym kongresie socjalistycznym,
jaki odbył się 26 lipca - 1 sierpnia w Londynie. Jego zainteresowanie
wzbudziła zwłaszcza rezolucja w sprawie niepodległości Polski, wystosowana
przez polską delegację wszystkich trzech zaborów. Bliższych informacji
o interesującej go rezolucji udzielił Wasilewskiemu uczestnik londyńskiego
kongresu tow. Wiktor czyli Józef Piłsudski, z którym w tym właśnie
czasie miał okazję spotkać się po raz pierwszy na zebraniu petersburskiej
grupy PPS.
Z końcem września 1896 roku Wasilewski znalazł
się w Zurychu. Tutaj nawiązał współpracę z Towarzystwem Młodzieży
Polskiej, organizacją o wpływach socjalistycznych, a także
pogłębiał swe znajomości z przedstawicielami ruchu socjalistycznego
innych krajów. Zawarł przyjaźń z Pawłem Axelrodem - rosyjskim socjalistą
oraz Augustem Beblem - przywódcą socjalistów niemieckich. Pobyt
w Zurychu wykorzystał na obserwację rozwoju szwajcarskiego ruchu
socjalistycznego, uczęszczał na dyskusje i odczyty organizowane
przez socjalistyczne stowarzyszenie "Eintracht".
Podczas pobytu w Zurychu Wasilewski
uznał ostatecznie, że jego ewolucja ideowa dokonała się. Przełomowe
znaczenie miało dlań stanowisko PPS w kwestii niepodległości Polski,
które odpowiadało jego poglądom i przekonaniom. Postanowił więc
formalnie przystąpić do ruchu socjalistycznego. Nawiązał zatem kontakt
z zuryską sekcją Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich i po
pozytywnej opinii o nim, jaką z kraju wystosował Piłsudski został
w ostatnich dniach grudnia 1896 roku przyjęty. Od tej chwili,
aż do końca życia, czyli przez 40 lat pozostawał w szeregach PPS.
Najbardziej aktywny w PPS był do wybuchu I wojny światowej. Już wkrótce
po wstąpieniu do partii, Wasilewski zaznaczył się w niej jako wybitny
działacz i organizator. Po ostrej dyskusji podczas zjazdu ZZSP
w Zurychu, doszło do wyboru nowych władz Centralizacji. Jej sekretarzem
i równocześnie nowym redaktorem naczelnym "Przedświtu"
wybrany został Leon Wasilewski. Od tej chwili w jego życiu rozpoczął
się nowy okres, związany z pobytem w Londynie. Wasilewski wraz ze
swą świeżo poślubioną żoną Wandą, również działaczką socjalistyczną,
przebywał w Londynie od stycznia 1898 do grudnia 1902 roku. Tutaj
też przyszła na świat ich pierwsza córka Halina.
Pobyt w Londynie upływał Wasilewskiemu
pod znakiem borykania się z ogromnymi trudnościami finansowymi,
w jakich nieustannie znajdowała się Centralizacja i redakcja "Przedświtu".
Jak wspominał później: "położenie nasze było nie o pozazdroszczenia,
a dni, podczas których nie jadano obiadów, nie zaliczały się do
wyjątkowo rzadkich".
Mimo to Wasilewski radził sobie
z tymi trudnościami zupełnie dobrze. Pod jego redakcją "Przedświt"
stał się pismem wychodzącym regularnie i chętnie czytanym. Już w pierwszym
roku działalności ukazały się jego wszystkie numery. Sam również
publikował. Wśród wielu tematów jakie podejmował, większość dotyczyła
problematyki ruchu socjalistycznego. Informował o kampanii Daszyńskiego
przeciw Badeniemu w parlamencie wiedeńskim, w artykule "Socjalizm
czy hakatyzm" występował przeciwko
tej części niemieckiej socjaldemokracji, która na zjeździe partyjnym
w Hamburgu odrzuciła zasadę wystawiania polskich kandydatów w polskich
okręgach wyborczych na Górnym Śląsku. W artykule "Sprawa
proletariatu żydowskiego" polemizował z
"Bundem", wyrażając wątpliwość w sens istnienia tej partii.
Ze sporym sceptycyzmem odnosił się do rosyjskiego ruchu socjalistycznego.
Polemizował m.in. z Pawłem Axelrodem, zarzucając mu zbytnie
przecenianie siły opozycji demokratycznej w społeczeństwie
rosyjskim oraz znaczenia ruchu socjaldemokratycznego.
Poza pracą redaktorską i publicystyczną
w "Przedświcie", Wasilewski zajmował się też wydawaniem
kilku numerów "Robotnika" po likwidacji drukarni partyjnej
w Łodzi w 1900 roku. W następnym zaś roku jego redaktorskiej opiece
powierzono nowo powstałe pismo "Gazetę Ludową".
Uczestniczył też w życiu organizacyjnym
partii. We wrześniu 1900 roku był delegatem na Międzynarodowy Kongres
Socjalistyczny w Paryżu.
Tymczasem w środowisku emigracji socjalistycznej dojrzewała koncepcja
przeniesienia zagranicznej siedziby partii z Londynu do Galicji.
W końcu grudnia 1902 roku Wasilewski opuścił Londyn. Pierwszy rok
po przyjeździe do Krakowa upłynął mu na pracy redaktorskiej i publicystycznej,
a także toczeniu sporów ideowych z towarzyszami partyjnymi Marianem
Bieleckim, Józefem Kwiatkiem czy Tadeuszem Gałeckim (Andrzejem Strugiem).
Okazało się bowiem, że inaczej oceniali oni siłę i znaczenie ruchu
rosyjskiego. Zarzucali mu, że akcentuje wręcz słabość tego ruchu,
a jego poglądy negatywnie odbijają się na poziomie redagowanego
przezeń pisma, które zbyt mało miejsca poświęca informacjom na temat
rosyjskich socjalistów. Kontrowersje te były zapowiedzią poważnego
sporu wewnątrz PPS, który już wkrótce doprowadzić miał do jej rozłamu.
W tym znanym w historii sporze
toczącym się między dwoma ugrupowaniami "starych" i "młodych"
Wasilewski identyfikował się z grupą "starych", do których
prócz niego należeli tacy wybitni działacze PPS z lat dziewięćdziesiątych
jak Józef Piłsudski, Witold Jodko - Narkiewicz, Feliks Perl, Bolesław
Jędrzejowski, Stanisław Wojciechowski, Aleksander Sulkiewicz. Program postulowany
przez "starych", (hasło niepodległości Polski, przygotowanie
antyrosyjskiego powstania narodowego, którego gwarancją miały być
zespolone pod kierownictwem PPS siły wewnętrzne narodu polskiego),
w zupełności pokrywał się z poglądami, jakie od dawna wyznawał.
"Młodzi" natomiast twierdzili, że istniejące w Rosji carskiej
sprzeczności doprowadzą wkrótce do wybuchu rewolucji, a zatem PPS,
jako partia socjalistyczna, kierując się zasadami walki klasowej
i proletariackiego internacjonalizmu, powinna nawiązać ścisłą współpracę
z socjaldemokracją rosyjską i współdziałać z nią w rewolucji.
Rewolucja w Polsce prócz celów narodowych będzie realizować też
cele wspólne dla całego proletariatu w Rosji. Wasilewski podobnie
jak Piłsudski i pozostali "starzy" działacze i twórcy
PPS pod pojęciem rewolucji rozumiał zbrojne powstanie narodu polskiego,
wojnę polsko-rosyjską o niepodległość, natomiast postulaty sprawiedliwości
społecznej miały być realizowane w dalszej kolejności, w wolnym
już kraju. Odrzucał wysuwany przez "młodych" postulat
powstania w Polsce, jako tylko części rewolucji wszechrosyjskiej,
gdyż - w jego przekonaniu - oznaczałoby to niechybnie dalszą zależność
od Rosji. Koncepcję powołania do życia konstytuanty warszawskiej,
która w porozumieniu z petersburską miałaby określić zasady
ustroju federacyjnego uważał za ewidentny przykład takiej właśnie
zależności.
Jednak zgodnie z założeniami lewicy
partyjnej kolejny VIII Zjazd PPS (12-23 lutego 1906) w przyjętej uchwale stwierdził, że "zbrojna
rewolucja będzie rewolucją całego państwa rosyjskiego, a walka proletariatu
naszego kraju częścią składową tej ostatniej". Następny zaś IX
Zjazd PPS, jaki odbył się w Wiedniu w listopadzie 1906 roku formalnie
już potwierdził rozłam. Wasilewski nie uczestniczył w "rozłamowym"
zjeździe, był natomiast obecny podczas obrad konferencji "starych"
działaczy, jaka odbyła się w Krakowie 23 listopada 1906 roku. Zdecydowano się
wówczas utworzyć odrębną partię która na wniosek Feliksa Perla przyjęła nazwę PPS-Frakcja Rewolucyjna.
Na konferencji wybrano tymczasowy CKR, w którego skład weszli m.in.
Witold Jodko-Narkiewicz i Stanisław Tor. Postanowiono też kontynuować
wydawanie "Robotnika", którego redaktorem naczelnym powołano
Wasilewskiego. Z jego nazwiskiem związane są dzieje tego pisma aż
do wybuchu wojny.
Wybuch wojny i związane z tym wydarzenia
wciągnęły Wasilewskiego w nurt intensywnej działalności u boku
Józefa Piłsudskiego. Pozostawał przy nim od pierwszych dni sierpnia
1914 roku i towarzyszył większości przedsięwzięć politycznych Komendanta.
Pierwszym z nich był udział w podjętej przez Piłsudskiego akcji
utworzenia w Warszawie fikcyjnego Rządu Narodowego. Otrzymał polecenie napisania odezwy tego rządu. Zgodnie z jej brzmieniem "kadry armii polskiej wkroczyły na
ziemię Królestwa Polskiego, zajmując ją na rzecz jej właściwego,
istotnego, jedynego gospodarza - Ludu Polskiego, który ją swą krwawicą
użyźnił i wzbogacił." Jednak odezwa
ta nie spełniła oczekiwań Piłsudskiego. Tym razem nie udało mu się
bowiem wystąpić w roli reprezentanta interesów ogólnonarodowych.
Można więc przyjąć, że ze swego pierwszego zadania Wasilewski niezbyt
dobrze się wywiązał. Użyte przez niego radykalne
sformułowania o ludzie, jako jedynym gospodarzu oraz groźby
pod adresem tych, którzy jako "zdrajcy" nie podporządkują
się Rządowi Narodowemu, zostały potraktowane jako próba
zagarnięcia władzy przez socjalistów.
Kolejnym zadaniem, jakie Wasilewski
otrzymał od Piłsudskiego było zorganizowanie małej drukarenki przy
pierwszych oddziałach strzeleckich wkraczających do Kongresówki.
Ta "polowa" drukarnia zająć się miała wydawaniem odezw
do miejscowej ludności.
Innym posunięciem Piłsudskiego,
w którym uczestniczył Leon Wasilewski, było zawiązanie w dniu
5 września 1914 roku Polskiej Organizacji Narodowej (PON).
Jej działaniami miały być objęte tereny Królestwa zajęte przez armie
państw centralnych. Organizacja ta
miała być z jednej strony królewiackim odpowiednikiem Naczelnego
Komitetu Narodowego, który koncentrował się tylko w Galicji. Służyć
miała ponadto Piłsudskiemu do ułożenia modus vivendi
z Niemcami, stroną, która w wypieraniu wojsk carskich z terenu
Królestwa odgrywała decydującą rolę. Powstanie PON było też koniecznością
wobec stanowiska władz austriackich, które doprowadziły ostatecznie
do zlikwidowania Komisariatów Wojskowych. Wasilewski został
redaktorem naczelnym "Dziennika Urzędowego PON".
Jesienne miesiące 1914 roku upłynęły
Wasilewskiemu między Kielcami, Frysztatem na Śląsku, Piotrkowem
i Częstochową na - jak to określił - "krzątaninie wokół pracy
wydawniczej". Jej owocem było opublikowanie w tym czasie,
tj. pod koniec 1914 roku prócz artykułów
propagandowych innych autorów, trzech broszur napisanych
bezpośrednio przez Wasilewskiego: "Polski ruch niepodległościowy"
(Piotrków 1914), "Rosja oswobodzicielka w Galicji ( tamże
1914), "Czym jest Polska Organizacja narodowa" (tamże
1914) oraz na łamach "Dziennika Urzędowego" około sześciu
artykułów. Ich główną intencją było ukazanie zgubnych dla polskiego
społeczeństwa skutków orientacji prorosyjskiej.Efekty podjętych
przez Wasilewskiego w PON działań propagandowych nie sprostały jego
oczekiwaniom. Wprawdzie sam Wasilewski w swych wspomnieniach napisał,
że "do stopniowego zamierania PON przyczyniły się niepowodzenia
armii centralnych", wiadomo jednak, że o klęsce tej inicjatywy
Piłsudskiego zadecydowały też inne okoliczności. PON nie udało się
pozyskać szerszego poparcia społecznego. W tej sytuacji kierownictwo
PON postanowiło wszcząć rozmowy z NKN, który w wyniku rozłamu
i reorganizacji przeniósł się do Wiednia. W wyniku prowadzonych tam rokowań, w dniu
22 listopada 1914 roku podjęto uchwałę o dokooptowaniu do NKN
kilku nowych członków, między innymi Michała Sokolnickiego, który
objął sekretariat oraz zaakceptowano decyzję o rozwiązaniu
PON.
Wasilewski przebywał w tym czasie
w Wiedniu towarzysząc tym działaniom. Zaproszony przez Sokolnickiego
do współpracy, zdecydował się pozostać na miejscu i po pewnym czasie
objął stanowisko w redakcji pisma propagandowego "Polen".
Półroczny pobyt Wasilewskiego w Wiedniu ( do czerwca 1915 roku
) z pewnością nie był dla niego łatwy. Musiał go bowiem nurtować
niepokój o los żony, która, jako emisariuszka I Brygady udała
się poprzez linię frontu do Warszawy i w rezultacie została odcięta
od rodziny oraz o los córek pozostawionych w galicyjskiej
Żarnówce.
Po powrocie do Krakowa w czerwcu
1915 roku, Wasilewski nadal zajmował się pracą w sekretariacie
NKN, "prowadząc całą jego biurowość z pedanterią i ścisłością,
jakiej nie powstydziłby się najwytrawniejszy biuralista". Jednak w związku z ogłoszeniem w dniu 5 listopada
1916 roku aktu cesarzy o utworzeniu z ziem zaboru rosyjskiego
"samodzielnego państwa polskiego", z ustrojem konstytucyjnym
i własną armią zakończyła się rola Naczelnego Komitetu Narodowego.
Wasilewski działając zgodnie z dyrektywami Piłsudskiego usunął się
z NKN i na jego wezwanie w pierwszych dniach stycznia 1917 roku
zaopatrzony w fałszywy paszport, umożliwiający mu pobyt pod okupacją
niemiecką wyruszył do Warszawy. Początkowo został skierowany do
pracy w utworzonym jeszcze 18 grudnia 1915 roku Centralnym Komitecie
Narodowym. Wkrótce jednak zaangażował się w prace Tymczasowej
Rady Stanu, która podjęła działalność w połowie stycznia 1917 roku.
Tymczasowa Rada Stanu, która miała być próbą realizacji aktu 5 listopada
uznawana była za surogat rządu polskiego. Stąd jej struktura organizacyjna,
którą tworzyło osiem departamentów - prototypów przyszłych ministerstw
przygotowujących podstawy administracji. Wasilewski pracował w Departamencie Spraw Politycznych,
będącym odpowiednikiem przyszłego Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
gdzie zajmował się "referatem statystycznym".
Prócz tej działalności Wasilewski
pełnił w tym okresie rolę łącznika między Królestwem, a "centralą
niepodległościową w Galicji", której zadaniem od początku 1917
roku, tj. po opuszczeniu Krakowa przez Komendanta, było organizowanie
"prac pomocniczych do działań, którymi kierował". Prace te skupiały się w mieszczącej się w Krakowie redakcji początkowo miesięcznika, a później
tygodnika "Kultura Polski". Na ręce Haliny Radlińskiej
posyłał Wasilewski "informacje o tym co działo się w obozie
niepodległościowym okupacji niemieckiej", a także swoje własne
teksty, wchodząc obok innych autorów jak Kaziemierz Czapiński, Zofia Daszyńska-Golińska,
Bolesław Limanowski, Tadeusz Hołówko do grona stałych współpracowników
tego pisma. W jego dorobku z lat 1914-1918 znajduje się 18
książek i broszur oraz około 200 artykułów, zamieszczonych na łamach
14 czasopism. Książki i mniejsze opracowania o charakterze
propagandowym ukazywały się systematycznie po trzy, cztery w każdym
roku wojny. Wśród tych opracowań większość stanowiły poświęcone
ogólnie tematyce narodowościowej. Artykuły prasowe Wasilewskiego
ukazywały się na łamach takich między innymi pism, jak "Krytyka",
"Myśl Polska", "Der Panther", "Wiadomości
Polskie", "Kronika Polska" oraz najliczniej na łamach
"Kultury Polski" w latach 1917-1918, a więc w okresie
jego pobytu w Krakowie i współpracy z tym tygodnikiem.
W pierwszych latach niepodległej
Polski Wasilewski nadal pozostawał w najbliższym otoczeniu
Piłsudskiego i na jego polecenie prowadził intensywną działalność
polityczną. Jednak w odróżnieniu od okresu wojny, w ciągu trzech
lat po jej zakończeniu prawie
nie publikował.
Praca Wasilewskiego w charakterze
ministra spraw zagranicznych trwała
niedługo, bo tylko dwa miesiące: od 18 listopada 1918 do
16 stycznia 1919 roku. Wypada podkreślić zasługi Wasilewskiego w tworzeniu
pierwszego ministerstwa spraw zagranicznych w niepodległej Polsce.
Był twórcą struktury organizacyjnej MSZ. To z jego inicjatywy powołano
do życia specjalny Departament do spraw Litwy i Białorusi, na czele
którego stanął Ludwik Kolankowski. Wasilewski miał też na swym koncie kilka akcji
dyplomatycznych. Do udanych można zaliczyć pomyślne rokowania z
rezydującym od 20 listopada 1918 roku w Warszawie posłem Rzeszy
Niemieckiej Harrym hr. Kesslerem w sprawie ewakuacji wojsk
niemieckich z Ukrainy trasą omijającą ziemie wyzwolonej już
Polski.
Gabinet Jędrzeja Moraczewskiego
określić musiał kierunek swej polityki zagranicznej w warunkach
bez wątpienia trudnych i dalekich od stabilizacji. Autorem rządowego
expose wyznaczającego program tak doraźnej jak i perspektywicznej
polityki zagranicznej rządu był Leon Wasilewski. Jednym z pierwszoplanowych
zadań sformułowanych w tym dokumencie było "nawiązanie i utrzymanie
przyjaznych stosunków z wielkimi państwami Zachodu i Ameryki
Północnej". Stanowisko rządu wobec Litwy i Białorusi przedstawił
Wasilewski podczas konferencji prasowej, zwołanej 17 grudnia 1918
roku, a więc w miesiąc po objęciu teki ministerialnej. 16 stycznia 1919 roku rząd Moraczewskiego ustąpił,
przekazując władzę kompromisowemu gabinetowi Ignacego Paderewskiego.
Dymisja ta nie oznaczała jednak kresu aktywności politycznej Leona
Wasilewskiego. Podczas obrad konferencji pokojowej w Paryżu Wasilewski
pełnił funkcję członka delegacji Naczelnika Państwa
do Komitetu Narodowego. Swój pobyt starał się też wykorzystać
- jak sam wspomina - "do nawiązywania stosunków z delegacjami
narodów ujarzmionych uprzednio przez Rosję, a dążących do utrwalenia
własnych państw niepodległych". Wasilewski o swych kontaktach z przedstawicielami
narodów bałtyckich na bieżąco informował Piłsudskiego. Również Komendant
słał do Paryża listy zawierające konkretne instrukcje. W jednym
z nich, często cytowanym w literaturze, wspominał o powrocie
do koncepcji federalistycznych oraz zachęcał
Wasilewskiego do dalszych kontaktów z Łotyszami i Estończykami.
Pisał: "gdyby oni akces do jakiejś federacji zrobili, nie wyobrażam
sobie, aby Litwini temu podwójnemu naciskowi oprzeć się byli w stanie" Jednak Wasilewski nie mógł niestety zaspokoić
oczekiwań Naczelnika Państwa. Udało mu się wprawdzie za pośrednictwem
adwokata Bronisława Krzyżanowskiego nawiązać kontakty z niektórymi członkami litewskiej delegacji, jednak nie doszło między
nimi do żadnych pozytywnych ustaleń.
Znacznie lepiej natomiast układały
się stosunki z Estończykami. Wasilewski nawiązał je już w końcu
marca 1919 roku. Informując o tym Piłsudskiego pisał, że Estonia
i Łotwa potrzebując pomocy politycznej i wojskowej z zewnątrz,
propagują utworzenie wspólnego frontu estońsko-łotewsko-polskiego
i że Polska powinna w tej sprawie przejąć inicjatywę, stając na
czele ewentualnej ligi tych państw. W raporcie z 23 kwietnia 1919 roku Wasilewski
donosił Piłsudskiemu o prośbie Estończyków uznania ich państwa de
facto oraz nawiązania ustabilizowanych stosunków dyplomatycznych
z Polską. Wyrażał też przekonanie, że zadośćuczynienie prośbie
Estonii byłoby zręcznym posunięciem ze strony Polski. Wydaje się,
że kwestie bałtyckie były dla Wasilewskiego rzeczywiście przedmiotem osobistej
troski. W raporcie do Naczelnika Państwa z 23 kwietnia 1919 roku
pisał bowiem, że nadal chciałby zajmować się "sprawami kresowymi oraz bałtyckimi" i dlatego też musiał zrezygnować
ze stanowiska posła polskiego w Jugosławii, jakie z uwagi na jego
dobrą znajomość serbo-chorwackiego chciał mu powierzyć Paderewski. Z kolei Piłsudski widział Wasilewskiego jako
przedstawiciela Polski w państwach bałtyckich. Takie jego zamiary
korespondowały więc z planami Wasilewskiego, a także z życzeniami
Estończyków, którzy zabiegali o powierzenie mu funkcji posła w Tallinie.
Zanim jednak do tego doszło, Wasilewski
musiał uporać się z innym jeszcze zadaniem wyznaczonym mu przez
Piłsudskiego. Po powrocie do Warszawy w połowie lipca 1919
roku, okazało się, że delegaci Łotwy i Estonii błędnie poinformowani
o rzekomym zajęciu Kowna przez wojska polskie, przybyli do
tego miasta w celu prowadzenia rokowań z Polakami. Wobec tego wyłoniła
się pilna potrzeba wyjazdu na Litwę dla zbadania tej sprawy. Dodatkowym
motywem była też potrzeba zorientowania się w podejmowanych w tym
czasie przez Brytyjczyków próbach zmontowania bloku antybolszewickiego
na wschodnim wybrzeżu Bałtyku. 31 lipca 1919 roku, Wasilewski wraz
z Piłsudskim oraz angielskim generałem Paulem Henrysem udali się
do Wilna, a stamtąd po czterech dniach Wasilewski w towarzystwie
majora Tadeusza Kasprzyckiego wyjechał do Kowna. Działania jakie tam podejmował przebiegały dwutorowo.
Z jednej strony bowiem odbywał rozmowy z przedstawicielem brytyjskiej
misji wojskowej na Litwie kpt. Brodie, podczas których starał się
zyskać poparcie Anglików dla uczestnictwa Polski w kierowaniu blokiem
państw bałtyckich, z drugiej zaś prowadził rokowania z rządem litewskim.
Dotyczyły one kwestii granicznych. W związku z tym już nazajutrz
po przybyciu do Kowna w dniu 5 sierpnia 1919 roku, Wasilewski
złożył oświadczenie, w którym zapewniał, że "rząd polski nie
ma wobec Litwy żadnych zamiarów aneksyjnych i wychodząc z powszechnie
znanej zasady samookreślenia narodów" przedstawił propozycję
rozstrzygnięcia "dotychczasowych starć i nieporozumień
na drodze plebiscytu. W myśl tej propozycji na terenach Litwy
zajętych zarówno przez wojska polskie jak i litewskie miałyby odbyć
się wybory przedstawicieli do Sejmu Litwy, który z kolei miałby
rozstrzygnąć "wszystkie kwestie ustroju politycznego, stosunku
do krajów sąsiednich itp." Jednak do tej
propozycji Wasilewskiego Litwini odnieśli się negatywnie. W odpowiedzi na cytowane wyżej oświadczenie
rząd litewski usztywnił swoje stanowisko co do granic Litwy
etnograficznej (dawna gubernia kowieńska, Litwa pruska, dawna gubernia
suwalska, część guberni grodzieńskiej oraz wileńszczyzna wraz z
Wilnem), a także wyraził przekonanie, że wybory do Konstytuanty
mogłyby odbyć się tylko pod warunkiem opuszczenia przez wojska polskie
terenów Litwy dotychczas przez nie zajmowanych oraz zainstalowania
tam wyłącznie litewskiej administracji. Wobec niepowodzenia rozmów z rządem litewskim
w Kownie Wasilewski powrócił na kilka dni do Wilna, a następnie
do Warszawy, gdzie spotkał się z Piłsudskim. Zrodziła się wówczas
- wobec niemożności porozumienia z rządem Taryby - koncepcja
ustanowienia na Litwie propolskiego
rządu, z którym możliwe byłyby pertraktacje nawet na temat federacji. Idea polegała na tym, ażeby zmiany na Litwie dokonane
zostały przez jej siły wewnętrzne, tj. samych Litwinów we współpracy
z miejscowymi Polakami.
Jak się miało okazać później
rachuby te były całkowicie bezpodstawne, a wynikały ze złej
oceny sytuacji dokonywanej przez polskich polityków. Przekonanie
o możliwości zrealizowania tej idei wywodzili oni z kilku przesłanek.
Po pierwsze panowała wówczas dość rozpowszechniona w polskich
kręgach politycznych ujemna opinia o litewskich działaczach,
jako ludziach sprzedajnych, skonfliktowanych między sobą i kierujących
się wyłącznie osobistą korzyścią. Po drugie wierzono, że rząd Slezeviciusa
nie ma najmniejszego poparcia wśród litewskiego ludu, który w istocie
nastawiony jest propolsko. I po trzecie po stronie polskiej panowało
głęboko zakorzenione przekonanie, że tak małe państwo jak Litwa
nie jest zdolne do samodzielnej egzystencji, a zatem jego dalsze
losy są całkowicie zależne od Niemiec.
Trudno jednoznacznie stwierdzić,
jakie stanowisko w tej kwestii prezentował sam Wasilewski, któremu
Piłsudski powierzył rolę organizatora kowieńskiego "przewrotu". Czy podzielał te powszechne wśród polityków polskich opinie? Wydaje
się, że do działaczy litewskich nie był przychylnie usposobiony,
lecz ta ocena wynikała nie
tyle z przekonania o ich nieuczciwości, co raczej skłonności do
fanatyzmu, nacjonalizmu i prezentowania skrajnej, antypolskiej postawy.
Można natomiast sądzić, że Wasilewski podzielał pogląd o proniemieckim
charakterze rządu litewskiego. W swych wypowiedziach dotyczących
Taryby często posługiwał się przymiotnikiem "germanofilska"
lub "proniemiecka". Równocześnie z pewnej
już perspektywy, bo w pracy o Litwie pisanej w 1925 roku, zarzucał
Litwinom, że "w momencie bankructwa militaryzmu i aneksjonizmu
niemieckiego nie wytworzyli żadnych realnych sił, aby pokusić się
o faktyczne opanowanie kraju". Twierdził, że pozbawiona
poparcia mas ludowych Taryba
"całą swą energię skupiła na zdobywanie polskiego Wilna, zaś
zupełną bezsilność ujawniła w okresie kruszenia się okupacji niemieckiej
i nasuwania się na Litwę bolszewików". Toteż - pisał dalej
Wasilewski - "w sytuacji, gdy na ziemiach opuszczonych przez
niemieckich okupantów tworzyły się sowieckie rewkomy", Taryba
w Berlinie szukała pomocy i poparcia.
A zatem na podstawie istniejących
materiałów źródłowych, a także relacji samego Wasilewskiego nie
można stwierdzić jaki był jego udział w powstaniu koncepcji stworzenia
na Litwie propolskiego rządu. Jakimi przesłankami kierował się ufając,
że idea ta ma jakiekolwiek szanse powodzenia. Czyżby jak za czasów
legionowych przeważyło całkowite podporządkowanie się poleceniom
Naczelnika Państwa ? Wydaje się, że prócz tych względów Wasilewski
liczył na szeroko rozbudowaną na Kowieńszczyźnie sieć POW, która
- jak pisał później - "dawała możność oparcia pewnych rachub
politycznych na jej sile". Ponadto wiarę w powodzenie akcji opierał na przekonaniu,
że "rząd Taryby posiadał w samym społeczeństwie litewskim
sporo żywiołów niechętnych, które dążyły do wyemancypowania się
spod przewagi niemieckiej i do zbliżenia się z Polską". Trzeba przyznać, że Wasilewski musiał być dość pewny sukcesu,
skoro osobiście przygotował tekst deklaracji propolskiego rządu,
mającego powstać w wyniku przewrotu oraz listę jego członków. W
projekcie deklaracji pisał, że "rząd litewski uważa wszelki
związek z Niemcami lub Rosją za niemożliwy" oraz proponował,
aby o przyszłym ustroju państwa litewskiego zadecydowały wybrane
na drodze demokratycznych wyborów "reprezentacje całej Litwy,
które zjadą się Wilnie i rozstrzygną wspólnie wszystkie te kwestie". Jak wiadomo, zaplanowany na noc z 31 sierpnia
na 1 września 1919 roku zamach w Kownie nie powiódł się. W konsekwencji
to zwieńczone porażką działanie przyniosło wiele szkody stosunkom polsko-litewskim, a także samemu Wasilewskiemu,
który zaangażował w całą operację niemało energii oraz znaczne sumy
z niezasobnego przecież skarbu państwa. Po upadku tej koncepcji,
strona polska przyjęła zasadę jej bagatelizowania, bądź też przedstawiania
jej genezy wyłącznie w powiązaniu z inicjatywą miejscowych
sił politycznych i spiskową działalnością POW. Również sam Wasilewski
w swych późniejszych wspomnieniach kowieńską misję nazwał "sierpniową imprezą"
i napisał o niej tylko tyle: "W tym czasie w Kownie przygotowywał
się spisek zmierzający do obalenia rządu Taryby przy pomocy POW".
Mimo niepowodzenia "sierpniowej
imprezy" Wasilewski zdecydował się pozostać w Wilnie.
Nie zrezygnował z dalszych prób montowania litewskiej opozycji antyrządowej,
jednak zgodnie z dyrektywami Piłsudskiego zmienił zasady swego działania.
Tak pisał o tym w swym sprawozdaniu dla Ministerstwa Spraw
Zagranicznych i Naczelnika Państwa: "Impreza sierpniowa jak
wiadomo nie udała się, wobec czego trzeba było ponieść jej konsekwencje
i podjąć się pracy powolnego przygotowywania gruntu do ujęcia
decydujących czynników Litwy dla Polski bezpośrednio i pośrednio". Tym razem więc Wasilewski nie starał się
nawiązywać kontaktów oficjalnych z rządem litewskim, nie próbował
również tworzyć na nowo sieci polskiej konspiracji na Litwie. Skupił
się natomiast na działalności, w której był przecież specjalistą.
Podjął mianowicie szeroko zakrojoną akcję propagandową. Jej ostrze
skierowane było w dwóch kierunkach. Po pierwsze chodziło o zdyskredytowanie
Taryby i rządu kowieńskiego w opinii społeczeństwa litewskiego,
po drugie zaś o wykazanie skrajnie antypolskiej postawy Litwinów oraz ich fanatyzmu w obstawaniu
przy zbyt szerokim rozumieniu pojęcia etnograficznego Litwy. Organem,
który łamy swe udostępnił dla tej działalności był ukazujący się
w Wilnie "Nasz Kraj". Wasilewski nieoficjalnie stał się
jego redaktorem naczelnym. Choć sam prawie nie publikował, to większość
artykułów, jakie ukazywały na łamach tego pisma jesienią 1919 roku,
powstawało z jego inicjatywy i za jego aprobatą. W tekstach tych
niejednokrotnie uciekano się do dość ostrego słownictwa, zarzucając
Tarybie, że "frymarczy niepodległością Litwy", "jest
zaprzedana Niemcom" itp.
Podczas pobytu w Wilnie, Wasilewski
wpadł na pomysł wykorzystania w celach propagandowych przychylnie
do Polski nastawionego Litwina, który mógły publicznie prezentować
swoje stanowisko. Osobą tą okazał się Józef Albin Herbaczewski lektor
języka litewskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Herbaczewski znany był jako zwolennik pojednania
oraz unii Polski z Litwą. Na polecenie Wasilewskiego Herbaczewski
napisał bruszurę w języku litewskim "Kur eini Lietuvi?"
("Dokąd zmierzasz Litwinie?"). W broszurze tej
podkreślał niebezpieczeństwo grożące Litwie ze strony Niemiec
i Rosji. Sugerował także, iż Litwini powinni unikać rozmów z endekami,
a zwrócić się raczej ku elementom demokratycznym, reprezentowanym
przez zaufanych ludzi Piłsudskiego.
Ponadto Herbaczewski wystąpił z serią artykułów na łamach wydawanego
w Wilnie przez Birżiszkę "Głosu Litwy". W jednym z nich
pt. "Strzyżono, golono" apelował do Litwinów i Polaków,
aby odwołując się do wspólnej kultury romańskiej na tej podstawie
szukali porozumienia.Wkrótce Herbaczewski wyjechał do Kowna, gdzie
zamierzał podjąć akcję mediacyjną. Nie zakończyła się ona jednak
żadnym sukcesem. 25 września 1919 roku podczas publicznego wystąpienia
starał się przekonywać o korzyściach federacji z Polską. Nie znalazł jednak
wśród Litwinów żadnego zrozumienia, a jego wystąpienie zostało
wygwizdane. Tak więc nadzieje, jakie Wasilewski wiązał z publicystyczną
i mediacyjną działalnością Herbaczewskiego okazały się całkowicie
nierealne. Zaś sam Herbaczewski swoją porażkę przyjął z ogromnym
rozżaleniem.
Po wyjeździe Herbaczewskiego Wasilewski
podjął ostatnią już próbę utworzenia w Wilnie przy pomocy litewskiej
opozycji propolskiego rządu. Tym razem oparł się na takich działaczach
jak ksiądz Anastas Viskantas,
który wiele lat spędził na Zachodzie i rozgoryczony był na rząd
litewski za pominięcie go w przyznaniu legatury w Rzymie, Jerzy
Aukstuolaitis i zbiegły z Kowna mjr Wojtekunas. Jednak i tym razem nie doszło do porozumienia.
Podczas konferencji, która miała miejsce 8 grudnia 1919 roku w Wilnie,
okazało się, że każda ze stron stawia odmienne warunki. Litwini oczekiwali otwartego poparcia Polski w ich planach
utworzenia rządu litewskiego w "wileńskiej" części
Litwy, zaś Wasilewski związany instrukcjami Piłsudskiego oraz w obawie przed powtórzeniem błędów "sierpniowej imprezy"
wolał aby tym razem czynnikiem decydującym okazały się "realne
siły miejscowego społeczeństwa". Wobec tych rozbieżności nie
mogło dojść do porozumienia, a zatem i ta inicjatywa Wasilewskiego
okazała się nieudana. Kiedy pod koniec 1919 roku opuszczał Wilno,
nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia. Rząd litewski uznał go
za osobę non grata w stosunkach z Polską.
Po zakończeniu nieudanej misji
politycznej na Litwie, Wasilewski jako delegat polskiego MSZ uczestniczył
w dniach 20-23 stycznia 1920 roku w konferencji państw bałtyckich
w Helsinkach. Zgodnie z instrukcjami,
jakie w sylwestrowy wieczór 1919 roku otrzymał od Piłsudskiego,
podczas tej konferencji czynić miał zabiegi o stworzenie obronnego
antyradzieckiego i antyniemieckiego bloku wojskowo-politycznego
Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy i Polski. Miał także pertraktować
w sprawie uzyskania dostępu Polski do Bałtyku poprzez porty
wschodniobałtyckie i forsować ideę jednoczesnego zawarcia pokoju
z Rosją Radziecką przez wszystkie te państwa. Miał także w rozmowach
z przedstawicielami Anglii utwierdzać ich w przekonaniu, że "rola,
jaką Polska chce odegrać wobec państw bałtyckich, nie tylko nie
jest w sprzeczności z interesami angielskimi, ale - przeciwnie
sprzyja im, gdyż Polska nad Bałtykiem może być pomocna Anglii w
jej polityce."
W sprawie Litwy Piłsudski - jak wspominał Wasilewski
- wypowiadał się z "pewnym rozdrażnieniem, gdyż jej stanowisko
psuło całą harmonię, do której dążył w stosunku do państw bałtyckich".
Zalecał więc Wasilewskiemu "objawiać wobec Litwy politykę negligeance",
czyli lekceważyć ją, gdyż jak twierdził - "litewscy politycy
to albo durnie, albo sprzedajni".
9 stycznia 1920 roku Wasilewski
opuścił Wilno i przez Dyneburg, Rygę i Tallin udał się do Helsinek.
Po drodze zatrzymał się w stolicy Estonii, gdzie złożył wizytę estońskiemu
głównodowodzącemu gen. Johanowi Laidonerowi. W Helsinkach Wasilewski działając zgodnie z
poleceniami Naczelnika Państwa, przystąpił do zabiegów wokół stworzenia
federacji nadbałtyckiej lub też innej formy związku państw biorących
udział w konferencji. W kwestii litewskiej przygotował memoriał,
który rozdany został delegatom wszystkich państw zebranych przy
konferencyjnym stole. Dokument ten nie zawierał jednak żadnych nowych
treści, a przedstawione w nim stanowisko rządu polskiego wobec
Litwy niczym nie różniło się od wcześniejszych deklaracji. Wasilewski w dokumencie tym powtórzył
gotowość Polski do przyznania narodowi litewskiemu prawa
do samookreślenia, stwierdzając, że "uwalniając z jarzma
bolszewickiego większą część Litwy, rząd polski nie wcielał jej
do państwa polskiego, gwarantując jej ludności prawo swobodnego
wypowiedzenia się w sprawie przynależności państwowej".
Jednak zarówno te deklaracje pozostały bez echa, jak
i główny cel konferencji w postaci zawiązania ewentualnego
aliansu państw bałtyckich nie został osiągnięty. Dominującym tematem
obrad stał się bowiem stosunek do Rosji Radzieckiej. Znacznie mniej
uwagi natomiast poświęcono próbom nakreślenia form organizacyjnych
przyszłej federacji. Zdołano co prawda doprowadzić do kilku rezolucji,
jednak wobec zróżnicowanych stanowisk nie zostały przegłosowane. I tak np. nie zyskało potrzebnej aprobaty
postanowienie zakazujące zawierania odrębnych paktów pokojowych
z Rosją. Konwencje o pomocy militarnej podpisali jedynie przedstawiciele
Łotwy, Finlandii, Estonii i Polski. Litwini wstrzymali się
od głosu, formułując pod adresem Polski żądania terytorialne. Zebrani
wystąpili z projektem stworzenia komisji mediacyjnej dla rozstrzygnięcia
spornej kwestii wileńskiej. Jednakże i ta inicjatywa zakończyła
się fiaskiem wobec bierności Litwinów, którzy wymówili się brakiem
odpowiednich instrukcji.
Wasilewski był bardzo rozczarowany
takim obrotem sytuacji. Swe wrażenia i pełne krytycyzmu opinie zawarł
w raporcie, jaki w dniu 22 stycznia 1920 roku przesłał do Wydziału
Spraw Wschodnich MSZ. Nie krył w nim
oburzenia wobec stanowiska Litwinów. Pisał, "że delegacja litewska
przybyła do Helsinek z zamiarem szkodzenia Polsce i zawiązania
przeciwko niej konwencji Łotwy i Estonii". Bardzo krytycznie
odniósł się też do faktu odrzucenia przez Litwinów propozycji powołania
komisji mediacyjnej. Stwierdził, że taka reakcja strony litewskiej
spotkała się z "powszechnym oburzeniem uczestników konferencji".
Podobne opinie wyrażał Wasilewski po powrocie do kraju, kiedy to
udzielając kilku wywiadów prasowych stwierdził m.in., że o ile Finlandia,
Łotwa i Estonia rozumieją wspólność interesów z Polską, to stanowisko
litewskie jest "skrajnie imperialistyczne i antydemokratyczne".
Po powrocie z Helsinek Wasilewski
na krótko zatrzymał się w Wilnie, skąd wezwany został do Warszawy w związku z
przygotowaniami do pertraktacji pokojowych z Rosją Radziecką i rozmów
z przedstawicielami białoruskimi.
Wkrótce potem 16 lutego 1920 roku mianowany został posłem polskim w Estonii,
spełniając w ten sposób wielokrotnie ponawiane prośby estońskiego
ministra spraw zagranicznych. Jednak jego wyjazd na tę placówkę
nastąpił dopiero w kwietniu. Do tego czasu bowiem Wasilewski
zaangażowany był w prace nad przygotowywaną na marzec 1920 roku
konferencją warszawską. Jej zasadniczym celem było zawarcie konwencji
wojskowych z Łotwą i Finlandią.
Ostatecznie w kwietniu 1920 roku Wasilewski objął swą
estońską placówkę. Jak wspominał później "ta leżąca
na uboczu placówka nie odgrywała poważniejszej roli i Warszawa mało
się nią interesowała" Istotnie z pewnego
oddalenia przyszło Wasilewskiemu obserwować wydarzenia toczącej
się w tym czasie wojny Polski z Rosją. Wraz z posłem polskim w Rydze
Witoldem Kamienieckim usiłował pozyskać dla Polski pomoc ze strony
państw bałtyckich. Wspólnie też w sierpniu 1920 roku uczestniczyli
w drugiej konferencji państw bałtyckich w Bulderi pod Rygą. W wyniku obrad tej konferencji uczestniczące
w niej państwa: Polska, Finlandia, Estonia, Litwa, Łotwa i petlurowska
Ukraina podpisały w dniu 31 sierpnia układ polityczny, w którym
zadeklarowały gotowość wzajemnego uznania de jure i roztrzygania
sporów wyłącznie na drodze pokojowej. Niestety nie doszło do wejścia
w życie wobec odmowy ratyfikacji przez Finlandię konwencji
wojskowej pomiędzy wszystkimi stronami. Wasilewski wraz J. Dąbskim,
M. Sokolnickim i W. Kamienieckim uczestniczył w spotkaniu
z fińskim ministrem spraw zagranicznych Rudolfem Holstim. Spotkanie
to miało na celu przekonanie Finlandii do tej konwencji. Jednak
nie przyniosło ono żadnych rezultatów.
W październiku 1920 roku Wasilewski
opuścił Tallin, gdyż na własną prośbę wszedł w skład polskiej
delegacji na konferencję pokojową w Rydze. Pragnął bowiem, jak napisał
do Naczelnika Państwa, "wykorzystać znajomość stosunków rosyjskich
i kresowych".
Pięciomiesięczny pobyt Wasilewskiego w Rydze wypełniony
był - jak wspominał - "bardzo trudną i zawiłą pracą".
Opinię tę potwierdza relacja innego uczestnika rokowań ryskich Aleksandra
Ładosia, który kreśląc pełną napięcia atmosferę towarzyszącą obradom,
tak przedstawił na tym tle sylwetkę Wasilewskiego, jako człowieka
"łagodzącego nieporozumienia i spory".
Podczas obrad ryskiej konferencji Wasilewskiemu powierzono
też inną bardzo odpowiedzialną misję. Stanął mianowicie na czele
tzw. komisji terytorialnej, której zadanie polegało na przygotowaniu
szczegółowego projektu linii granicznej. "Była to ogromna robota
- wspomina Ładoś - Wasilewski wywiązał się z niej znakomicie między
innymi dzięki znakomitej znajomości języków białoruskiego i ukraińskiego.
Okazało się bowiem, że włada on tymi językami znacznie lepiej niż
reprezentujący Białoruś i Ukrainę delegaci radzieccy. Wkrótce
też stał się dla nich ważnym autorytetem".
Po podpisaniu traktatu ryskiego
Wasilewski został mianowany przewodniczącym delegacji polskiej w
Mieszanej Komisji Granicznej na Wschodzie Z tą chwilą w życiu Leona Wasilewskiego rozpoczął
się okres pracy równie intensywnej, choć już nie związanej tak blisko
z wydarzeniami bieżącej polityki. Do 1923 roku współpracował z Mieszaną
Komisją, zaś potem przez kolejne trzy lata przewodniczył komisji
dla spraw granicznych polsko-rumuńskich, przekształconej z czasem
w Delegację Polską do Mieszanej Komisji Granicznej Polsko-Rumuńskiej.
Zadania te - jak pisał - na szereg lat oderwały go od Warszawy.
Przewodnictwo polskiej delegacji i żmudne czynności delimitacyjne
absorbowały Wasilewskiego w tym czasie bez reszty. Swemu zaangażowaniu
dał wyraz w relacjach i wywiadach, jakich na temat ustalania polskiej
granicy wschodniej udzielił kilku polskim czasopismom.. Wydaje się więc, że wątpliwości, jakie wobec
granicznych ustaleń wyrażał Wasilewski już w Rydze, w toku
prac w terenie uległy zdecydowanemu nasileniu. Relacjonujący przebieg
rokowań ryskich A. Ładoś zwracał uwagę na sceptycyzm Wasilewskiego
wobec opracowanej linii granicznej. Twierdził jednak, że "właściwy
Wasilewskiemu takt i lojalność sprawiły, że podporządkował się całkowicie
woli większości przeprowadzając w praktyce wytyczenie i szczegółowe
opracowanie linii granicznej, której był zasadniczo przeciwny".
W tym okresie Wasilewski podejmował
też kolejne, a zarazem ostatnie już funkcje i zadania polityczne.
W połowie 1925 roku podczas pobytu w Załuczu koło Śniatynia, gdzie
mieściła się siedziba Komisji Delimitacyjnej, której przewodniczył,
otrzymał od premiera Grabskiego propozycję współpracy z rządem.
Obok Tadeusza Hołówki i Henryka Loewenherza wszedł w skład tzw.
Komisji Rzeczoznawców istniejącej przy sekcji Komitetu Politycznego
dla Spraw Mniejszości i Województw Wschodnich. Owocem trwającej
ponad rok współpracy Wasilewskiego z komisją jest kilka sporządzonych
przez niego sprawozdań z objazdów województw kresowych, raportów
dotyczących "uzdrowienia stosunków na kresach i polityki
państwowej w sprawie mniejszości narodowych" oraz "projektów
enuncjacji rządu w sprawie kresów i mniejszości narodowych".
Ogólnie jednak nie zachowały się żadne materiały trwającej do października
1927 roku pracy tej komisji. Jej działaniom starano się nadać poufny charakter,
toteż wszelkie informacje prasowe były siłą rzeczy raczej ogólnikowe.
Zasadniczy kierunek prac Komisji można jednak odczytać z wypowiedzi
poszczególnych jej członków prezentowanych na łamach prasy.
Ostatnimi już misjami politycznymi
Wasilewskiego, które pozwoliły wykorzystać jego dotychczasowe doświadczenia,
były pertraktacje z przedstawicielami rządu litewskiego prowadzone
jesienią 1925 roku w Kopenhadze, a następnie w Lugano. Do rozmów
tych doszło w związku ze wznowieniem w 1924 roku przerwanych od
dłuższego czasu kontaktów polsko-litewskich. Stało się tak pośrednio
za sprawą Rady Ambasadorów, która w czerwcu 1924 roku po uregulowaniu
kwestii Kłajpedy zwróciła się do rządów Polski i Litwy z propozycją
nawiązania między nimi stosunków konsularnych, a następnie
dyplomatycznych. Ponadto sprawą ogromnej wagi było też nawiązanie
stosunków handlowych, a przede wszystkim otwarcie Niemna dla spławu
drewna, co sprzyjało interesom gospodarczym nie tylko Polski i Litwy,
ale także potencjalnych nabywców, np. Anglii. W związku z tym jesienią
1924 roku oraz na początku 1925 prowadzono pertraktacje, które dawały
pewną nadzieję na pozytywny finał. Jego ostatecznym ukoronowaniem
miało być spotkanie w Kopenhadze, do którego doszło 1 września 1925 roku. Na czele polskiej
delegacji stanął Leon Wasilewski. Jednak zadania, jakie postawiły
przed sobą obie strony rozmijały się. Co prawda kwestią pierwszoplanowej wagi były ustalenia gospodarcze,
przy czym obstawali Litwini, polska delegacja dążyła jednak do rozstrzygnięć
natury politycznej. Mimo to w październiku 1925 roku doszło w Lugano
do drugiej tury negocjacji, którym również przewodniczył Wasilewski.
Jednak i tym razem nie doprowadziły one do pozytywnego zakończenia.
Obie strony jeszcze bardziej usztywniły swoje stanowisko. Ostatecznie
rozmowy utknęły w martwym punkcie i nie tylko sprawy nawiązania
stosunków polsko-litewskich, ale i kwestii swobodnego wykorzystania
szlaków handlowych nie udało się rozwiązać.
Udział w konferencjach w Kopenhadze
i Lugano - to ostatnie już misje polityczne, jakie z upoważnienia
Rzeczypospolitej podejmował Leon Wasilewski. Lata, które potem nadeszły
wypełniła mu działalność równie ożywiona, nie związana już jednak
ani z polityką, ani reprezentowaniem rządu polskiego w stosunkach
międzynarodowych. Po zakończeniu prac na granicy rumuńskiej Wasilewski
podjął działalność w Instytucie Badania Najnowszej Historii Polski
oraz redakcji "Niepodległości", której był twórcą i naczelnym
redaktorem. Był również blisko związany z powstałym w 1922 roku
Instytutem Badań Spraw Narodowościowych. Wasilewski współtworzył ten Instytut wraz z innymi
osobistościami życia politycznego i naukowego jak Ludwik Krzywicki,
Marceli Handelsman, Tadeusz Hołówko, Stanisław Askenazy. Wchodził
w skład ścisłego zarządu Instytutu, a od 1931 był jego prezesem.
Działał także w Akademii Umiejetności, jako jej współpracownik oraz
jako wiceprezes w Instytucie Józefa Piłsduskiego. Był także aktywnym
członkiem powstałego w 1930 roku w Warszawie Ukraińskiego Instytutu
Naukowego, któremu przewodniczył prof. Aleksander Łotocki. Działał w powstałej w ramach tego Instytutu
w grudniu 1933 roku pod przewodnictwem prof. M. Handelsmana
komisji dla badań zagadnień polsko-ukraińskich. Uczestniczył w posiedzeniach
sekcji historycznej tej komisji, często wygłaszał referaty i zabierał
głos w dyskusji. Był także prelegentem Klubu Ukraińskiego i Sekcji
Ukraińskiej utworzonego w 1928 roku w Warszawie Orientalistycznego
Koła Młodych, posiadającego swe oddziały także w Krakowie i Wilnie,
Poznaniu i Lwowie. W latach 1933-1934 wykładał w Wyższej Szkole
Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej w Wilnie, placówce
wspieranej przez władze pomajowe z racji jej zadań "prometejskich". Obok Norberta
Barlickiego i Stanisława Thugutta współtworzył Towarzystwo Pomocy
Emigrantom Ukraińcom, zrzeszające głównie byłych żołnierzy i oficerów
Petlury.
[if !supportLists]
ˇ
Leon Wasilewski należy bez wątpienia
do grona najbardziej znanych postaci polskiej historii XX wieku.
Przyczyniła się do tego rola, a właściwie kilka ról, jakie w tej
historii odegrał.
Wydaje się jednak, że dziedziną,
która stanowiła jego prawdziwą pasję i którą konsekwentnie uprawiał
przez całe swe życie, była publicystyka polityczna związana z problematyką
narodowościową. Można więc chyba powiedzieć, że Leon Wasilewski
to przede wszystkim pisarz polityczny i znawca oraz badacz kwestii
narodowych. Mimo, iż koncepcje Wasilewskiego dotyczące polityki
narodowościowej państwa nigdy nie zostały wykorzystane w praktyce
politycznej, jego działalność publicystyczna i badawcza wywarły
niebagatelny wpływ na kształtowanie się polskich poglądów ma kwestie
narodowościowe. Jego twórczość spełniła przede wszystkim ogromną
rolę informacyjną. Zarówno przed I wojną światową, jak i w czasach
Polski niepodległej nie było innego publicysty, któryby z równą
mu skrupulatnością i konsekwencją dawał polskiemu społeczeństwu
obraz rozwoju ruchów narodowych Litwinów, Ukraińców i Białorusinów.
Jego prace charakteryzowały się kompleksowym ujęciem. Uwzględniały
bowiem bardzo szeroki kontekst zarówno historyczny, jak też społeczny,
polityczny i kulturalny. Książki Wasilewskiego, zwłaszcza te sprzed
I wojny światowej były najczęściej jedynymi w tym czasie opracowaniami
ukazującymi rozwój ruchów narodowych na tak bogatym tle. Ponadto
Wasilewski był jedynym chyba pisarzem politycznym swej epoki, którego
zainteresowania w tej dziedzinie były tak rozległe i wielostronne.
Nie "specjalizował się" w jakiejś konkretnej kwestii
narodowej. Badał wiele procesów narodotwórczych i przejawów rozwoju
świadomości narodowej. Jednak najwięcej publikacji poświęcił Litwie,
Białorusi i Ukrainie, gdyż zjawiska ożywienia narodowego tam zachodzące
obserwował szczególnie uważnie w kontekście koncepcji niepodległościowej
obozu, którego był przedstawicielem.
Każdą z kwestii narodowych traktował
Wasilewski nieco odmiennie. Sporo uwagi poświęcił narodzinom i rozwojowi
litewskiego ruchu narodowego, wydając jeszcze przed I wojną
światową dwie książki dotyczące tej problematyki. W pracach z tego
okresu wielokrotnie dawał wyraz swemu uznaniu dla litewskich aspiracji
narodowych. Wobec sporu z Polakami zachowywał umiar i obiektywizm
ocen. Jednak w latach I wojny światowej, a także wkrótce po jej
zakończeniu na polecenie Piłsudskiego osobiście zaangażowany w próby
"rozwiązania kwestii litewskiej", zmienił swój stosunek
do Litwy, jej politykę zagraniczną nazywając "aneksjonistyczną",
a przywódców litewskich "szowinistami". W okresie II Rzeczypospolitej
w kwestii litewskiej - z uwagi na niewielką liczebność tej mniejszości
- nie dostrzegał poważniejszego problemu, ani zagrożenia dla stabilizacji
państwa polskiego. Podzielał w ten sposób opinię większości ówczesnych
publicystów. Uważał również, że prawa Litwinów w Polsce dotyczące kultury i narodowego szkolnictwa są w zasadzie
realizowane. W niewspółmiernie gorszym położeniu była natomiast
jego zdaniem mniejszość polska na Litwie.
Białoruski ruch narodowy znajdował
się w przekonaniu Wasilewskiego
dopiero na początku drogi. Jednak i jego skromne przejawy skrupulatnie
analizował, będąc jednym z pierwszych badaczy białoruskiej
twórczości ludowej. Mimo podejmowanych przez Białorusinów w latach
I wojny światowej prób stworzenia niezależnej państwowości, kwestionował
ich realność, nie wierząc w dojrzałość narodu białoruskiego do samodzielnego
urzeczywistnienia tej idei. W latach Polski niepodległej zwracał
uwagę na doniosłość kwestii białoruskiej. Uważał, że o wadze problemu
białoruskiego w polityce II Rzeczypospolitej przesądzają takie elementy
jak wysoka liczebność tej mniejszości, drastyczne upośledzenie jej
praw do rozwoju narodowej kultury i szkolnictwa, a także znaczna
podatność na propagandę komunistyczną oraz destrukcyjny wpływ radzieckiej
Białorusi. Sądził, że o ile większość ukraińskich partii politycznych
dąży do budowy własnej państwowości, a opcja ugodowa i komunistyczna
są raczej w mniejszości, to Białorusini rozczarowani polityką narodowościową
rządów polskich i nie dążący do idei suwerennego państwa, radziecką
Białoruś gotowi są postrzegać jako jedyne miejsce, w którym ich
prawa narodowe są należycie zabezpieczone. Dlatego formułował postulat będący w zasadzie filarem
jego koncepcji polskiej polityki narodowościowej w okresie międzywojennym.
Twierdził mianowicie, że Białorusinom, jak też innym mniejszościom
etnicznym w Polsce należy stworzyć lepsze warunki do rozwoju narodowej
kultury, od tych, jakie narody te mają w obrębie Związku Radzieckiego.
Wierzył bowiem, że państwo to rozpadnie się kiedyś rozsadzone od
wewnątrz konfliktami narodowościowymi, a zatem narody te w Polsce
winny szukać oparcia dla swych przyszłych planów. Można powiedzieć,
że na tle innych, był publicystą szczególnie silnie akcentującym
zagrożenie ze strony ZSRR dla stabilności wielonarodowej Polski.
Wasilewski
uznawany był za znawcę, ale też sympatyka ukraińskiego ruchu narodowego.
Z Ukrainą i Ukraińcami łączyło go wiele osobistych doświadczeń i
przyjaźni. W kwestii ukraińskiej wyróżniał dwa aspekty. Inaczej
oceniał aspiracje i dojrzałość Ukraińców rosyjskich, inaczej
zaś galicyjskich przed I wojną światową, jedynie tym ostatnim przypisując
wysoki poziom świadomości narodowej. Równocześnie jednak twierdził,
że idea niepodległości Ukrainy zrodzi się w jej rosyjskiej części,
zamieszkałej przez przeważającą część narodu. Mimo to urzeczywistnienie
tej idei w latach I wojny światowej nie było zdaniem Wasilewskiego
możliwe, gdyż ukraiński ruch narodowy i polityczny nie był dość
dojrzały, zaś inteligencja ukraińska w Rosji, pełniąca rolę animatora
tego ruchu była nieliczna i zbyt prorosyjska. Mimo to wierzył, że
w przyszłości Ukraińcom uda się zrealizować ideę suwerennego państwa.
Jako piłsudczyk uważał ponadto, że powstanie niepodległej Ukrainy
leży też w interesie Polski, gdyż w ten sposób zabezpiecza ją od
Rosji. Podzielał opinie Ukraińców w Polsce, że większość ich narodowych
praw nie jest należycie respektowana. Ubolewał zwłaszcza nad drastycznymi
zaniedbaniami rządowej polityki w dziedzinie ukraińskiego szkolnictwa.
Zdecydowanie popierał koncepcję utworzenia narodowej wszechnicy
Ukraińców we Lwowie, nie podzielając obaw większości publicystów,
że powstanie takiego uniwersytetu stanowić będzie zagrożenie dla
państwa polskiego. W swoim wolnym od szowinizmu rozumowaniu potrafił
być przewidujący i dalekowzroczny. Wiedział jak istotne znaczenie
dla stabilności wielonarodowej Polski, mają poprawne stosunki z
mniejszościami etnicznymi. Zdawał sobie również sprawę z tego, że
procesy powstawania odrębnych państw narodowych nie zostały zakończone
i Polska, o której pisał, że "jest nie tylko dla Polaków, ale
dla wszystkich obywateli polskich" powinna być na to przygotowana.
Bibliografia
prac Leona Wasilewskiego jest bardzo obszerna i świadczy o jego
niezwykłej aktywności pisarskiej i publicystycznej. Współpracował
z około 70 czasopismami, na łamach których zamieścił imponującą
liczbę około tysiąca artykułów, publikowanych w kilku językach:
rosyjskim, białoruskim, czeskim, estońskim, niemieckim, francuskim i angielskim. Był autorem około 100 broszur
i pozycji książkowych. Są wśród nich prace poświęcone historii ruchu
socjalistycznego w Polsce, są również samodzielne utwory literackie
i przekłady. Napisał ponadto Wasilewski dziesiątki recenzji i uwag
wstępnych do wielu znanych opracowań. Zajmował się językoznawstwem,
etnografią, historią literatury.
W
niniejszym wyborze znajdują się jednak wyłącznie pisma Wasilewskiego
dotyczące zagadnień narodowościowych, procesów narodotwórczych,
kwestii narodowych: głównie litewskiej, ukraińskiej i białoruskiej,
a także polskiej polityki narodowościowej oraz postulatów rozwiązania
skomplikowanych stosunków etnicznych na ziemiach polskich. W układzie
pism przyjęto porządek chronologiczny nie tylko dla ukazania ewolucji
poglądów ich autora, ale też prezentacji rozwoju ruchów narodowych,
aspiracji politycznych oraz podejmowanych niekiedy prób kreowania
samodzielnych organizacji państwowych.
Barbara Stoczewska
|