W.
Iwan, głęboki myśliciel rosyjski, pisał: "Zawojewanija
wsiegda byli dla nas ekwiwalentom gosudarstwiennoj siły". Gen.
Kuropatkin w swym dzienniku oblicza, że w ciągu ostatnich lat Rosja
prowadziła długi szereg wojen, ciągnących się w sumie 128 lat -
z tej liczby wojny mające na celu rozszerzenie granic Rosji trwały
w sumie 101 lat. Wojen obronnych prowadzono w tym czasie tylko cztery
i trwały one w sumie zaledwie 4 i pół roku. Dane te, poparte tablicą
rozwoju terytorialnego Rosji, sugerują wstępny pogląd, że
wojny zaborcze Rosji są najwłaściwszym przejawem potęgi tego
kraju, analiza zaś tych wojen musi nas z konieczności prowadzić
do wyłuskania tych elementów, które skupiają w sobie istotną treść
siły moskiewskiej. Analizując
jednak wojny zaborcze Rosji, przekonamy się że Moskwa z reguły podbijała
narody bądź znajdujące się w stanie kompletnego upadku, bądź też
nie stawiające większego oporu. Zatrzymamy się na paru przykładach.
Cesarstwo
Kazańskie padło w chwili wewnętrznej słabości i izolacji dyplomatycznej,
niezdolne do oporu poza obroną murów Kazania (1551), carstwo astrachańskie
w ogóle nie stanowiło żadnego zorganizowanego organizmu państwowego
(1556), Syberię podbijały ochotnicze watahy pioniera Jermaka (1581)
- z kolei Czułkow, również rodzaj Pizzaro syberyjskiego, dokończył
dzieła podboju Syberii do linii średniego Jenisieju, nie napotykając
na opór z jakim spotkali się konkwistadorzy amerykańscy (1584-1598).
Tak samo zhołdowano ziemię Baszkirów (1586), ziemię Samojedów, wreszcie
Tatarów, rozpylonych pomiędzy Obiem i Jenisiejem, ziemię Tunguzów
i Jakutów. W tym samym czasie na zachodzie traktatem andruszowskim
zdobyto Ukrainę zadnieprzańską walczącą na dwa fronty i opanowaną
wewnętrzną anarchią (1667), a nieco później metodą lekkiej wyprawy
myśliwskiej zagarnięto Kamczatkę (1703), ziemię Koriaków, na zachodzie
część Finlandii i w r. 1772 pierwszą część osłabionej, zanarchizowanej,
o przekupionej elicie Polski.
Jako
następna padła Gruzja, całkowicie bezsilna, trwająca w podziałach
i zagrożona przez muzułmańską część Kaukazu (1801). Nie było też
rzeczą trudną opanować Besarabię kosztem dalekiej potęgi Islamu
oraz słabej Wołoszy i Mołdowy (1812). Nie były żadnym militarnym
bohaterstwem zdobycze na północnych koloniach Chin, odległych od
metropolii o dobre 1200 km itd.
Jednocześnie
momentem najbardziej zastanawiającym jest fakt, że najmniejszy opór
na długo zatrzymywał zwycięski podbojowy pochód Rosji, a najmniejszy,
lecz prężny i zdrowy moralnie ośrodek państwowo-narodowy umiał trzymać
w szachu o wiele potężniejszą Moskwę. Złota Horda z XIV i początku
XV w. panowała nad potężnym Księstwem Moskiewskim. Później mikroskopijny
Krym przez półtora, dwa stulecia w wiekach od XIV do XVII zagrażał
państwu 10-krotnie większemu pod względem ludności i 20, 30-krotnie
większemu terytorialnie. Słynne zwycięstwo Piotra Wielkiego pod
Połtawą nie było niczym innym, jak zwycięstwem Goliata nad Dawidem
pozbawionym procy. Karol XII, odcięty od posiłków i pozbawiony amunicji,
rozporządzający 17-tysięczną armią z czterema armatami bez zapasu
prochu, miał przeciwko sobie wypoczętą 50 000 armię Piotra z 72
działami. W dodatku fatalny zbieg okoliczności - zranienie bohaterskiego
króla, zła organizacja powstania Mazepy itp. - zmniejszyły szanse
zwycięstwa szwedzkiego do minimum.
Interesujące
są dzieje walki Rosji z Kaukazem Północnym. 150-200 tys. armia wielkiego
mocarstwa walczyła wówczas z 8-10 tys. Górali, nie posiadającymi
za sobą ani silnych węzłów jedności narodowej, ani wspólnej organizacji
państwowej. Opór Górali trwał jednak przez 25 lat sprawiając Rosji
nie lada kłopot. Rosja umiała ponosić klęski również i przy zdobywaniu
pustki Turkiestanu w połowie ub. stulecia. Pyrrusowe zwycięstwo
Rosji w wojnie 1877-78 r. również należy do zjawisk pokrewnego typu.
Do tej samej dziedziny odnieść należy klęskę rosyjską w 1905 r.
miarkowaną w części jeno trudnościami przestrzennymi.
Z
drugiej strony jednak spotykamy się z faktem odwrotu i rozkładu
na terytorium Rosji wszystkich wypraw, jakie przeciwko Rosji występowały.
Przed zrealizowaniem swych zadań ustąpił Żółkiewski, w sposób przypominający
w miniaturze odwrót wielkiej armii Napoleona. Sam wielki bóg wojny,
dzięki aureoli niezwyciężonego, uniknął Sedanu. Jedynie wyprawa
kijowska daje przykład odwrotu niosącego w sobie zarodki klęski
chwilowo zwyciężającego wroga. Zostały odrzucone lub wycofały się
z granic Rosji interwencyjne wyprawy w latach rewolucji. Anglicy
ustąpili z Archangielska, to samo było z koalicją Odessy. Wycofali
się jak niepyszni Japończycy z Zabajkalia oraz Nadamurza, pozostawiając
rozdmuchaną przez propagandę legendę "bandy" atamana Siemionowa
i "wołoczajewskich dniej". Rodzajem cudu jest fakt utrzymania
przez Rosjan jedności państwowej imperium rosyjskiego w latach 1917-21.
Rola siły zbrojnej Rosji we wszystkich
tych wydarzeniach występuje w świetle bladym, jako coś marginesowego,
co będąc zawsze słabe, jednocześnie umie zwyciężać dzięki wspaniale
układającym się okolicznościom ubocznym przy których na czołowe
miejsce wysuwa się czynnik uchwycenia odpowiedniego momentu oraz
świadomego tworzenia dogodnego dla siebie układu stosunków. Stajemy
w ten sposób przed zjawiskiem siły rosyjskiej, leżącej gdzieś poza
formalną siłą militarną. Powiedzenie Trockiego, że Rosja to nie naród i nie
państwo, lecz kontynent,
nie rozwiązuje sprawy w całości, stanowiąc tylko jeden ze szczegółów
ułatwiających sytuację Rosji. Obok trudności przestrzennych i okupacyjno-garnizonowych
istnieją tu siły, które umieją wypierać wroga nawet w dobie wielkich
trudności wewnętrznych typu "smuty" i rozszerzać swe wpływy
polityczne w chwilach największego nasilenia wewnętrznych przeciwieństw,
jak to było w dobie wojennego komunizmu, z politycznym opanowaniem
Mongolii Zewnętrznej i później - w innych warunkach - Chińskiego
Turkiestanu.
II
Nie
możemy jednak pozostać na powierzchni faktów, nie sięgając głęboko
w ducha rosyjskiego dla wyjaśnienia sobie istoty siły rosyjskiej.
Musimy na wstępie uświadomić sobie następujące fakty:
Rosja,
której główne państwowotwórcze procesy odbywały się na wschód od
Moskwy, jest z punktu widzenia kultury państwowej (i nie tylko państwowej)
państwem azjatyckim, powierzchownie i zewnętrznie zabarwionym europeizmem.
Z azjatyckiego charakteru Rosji wypływa swoisty, podszyty mistycyzmem
materializm światopoglądowy Rosjan. Stąd zaś wypływają dwie cechy
rosyjskiego życia zbiorowego: niezdolność
do poświęceń życia w walce o ideały narodowe lub państwowe oraz
szukanie innych metod walki a unikanie walki zbrojnej, wymagającej
krwi i najwyższej ofiarności. Tą inną drogą walki jest akcja polityczna,
prowadzona różnorakimi metodami i skrajnie przewrotna, nie zatrzymującą
się przed masowymi aktami wszelkiego rodzaju gwałtu sprowadzającego
akcję polityczną do charakteru specjalnego rodzaju wojny nieregularnej.
Związki kulturalne Moskiewszczyzny poprzez Mongolię z Chinami
oraz z Indiami, podbudowują tego rodzaju metodę walki olbrzymim
dorobkiem klasycznego Orientu, mogącego w tej dziedzinie twórczości
pobić rekord każdego innego ośrodka kultury światowej. Dzieło półmitycznego
Kautalii pt. "Archa-Siastra" pochodzące z okresu Wed,
uczy o skrajnie przewrotnych metodach rządzenia krajem, wobec których
europejski odpowiednik Machiavella robi wrażenie naiwnych prób etyki
chrześcijańskiej metodą intencjonalizmu. Musi
być cel, który uświęca środki. U Kautalii samo
osiąganie jakiego bądź celu, byle go wola ludzka nakreśliła,
uświęca środki. Momenty etyczne nie odgrywają
tu żadnej roli. Obok tego źródła azjatyckiego machiavellizmu Rosji
w akcji politycznej istnieją również i źródła chińskie, wysuwające
wysubtelnioną do nieosiągalnych przez Europejczyków wyżyn taktykę
akcji rozkładowej, posługującej się m.in. narzędziem sensualnej
muzyki, jako środkiem moralnego rozbrojenia wroga.
U
jednego z pisarzy chińskich czytamy: "dezorganizujcie wszystko,
cokolwiek jest dobrego u nieprzyjaciela, wciągajcie przedstawicieli
warstw najwyższych do hańbiących występków, niegodnych ich stanowisk,
potem zaś, w miarę potrzeby, odsłaniajcie ich przestępstwa. Nawiązujcie
kontakty z najbardziej upadłym ludźmi u waszych wrogów, przeszkadzajcie
rządowi wroga, siejcie niezgodę, niezadowolenie wśród poddanych,
młodszych rzućcie na starszych, dążcie aby armia wrogów waszych
zawsze miała braki w aprowizacji i umundurowaniu, wprowadzajcie
muzykę rozmiękczającą obyczaje, dla ostatecznego rozkładu wroga
posyłajcie rozpustnice. Bądźcie szczodrzy w propozycjach, w prezentach,
uprzejmościach, oszukujcie, jeśli zajdzie potrzeba, dla dowiedzenia
się, co dzieje się u nieprzyjaciela, nie żałujcie pieniędzy, im
więcej pieniędzy wydajecie, tym większa będzie korzyść, są to pieniądze
oddane na wielki procent, posiadajcie wszędzie szpiegów".
Ten
kto posiada tego rodzaju narzędzia akcji, poucza pisarz chiński,
kto umie używać tego rodzaju metod, siać wszędzie rozkład i kłótnię,
ten dopiero istotnie ma prawo do rządzenia,
jest skarbem dla władcy i podporą państwa.
Dodać
jednak należy, że mocne zastrzyki kultury państwowej i klasycznego
daleko-wschodniego Orientu, otrzymane przez
Moskiewszczyznę w dobie "mongolskawo iga" nie wyczerpują
całości źródeł wyrafinowanego arcy-machiavellizmu Moskwy. Brak silnych
wpływów łacińskiego Zachodu i na wpół-orientalny wpływ rychło-upadającego
Bizancjum wytworzyły pewną pustkę kulturalną Moskwy, której nie
zdołał wypełnić po brzegi odległy Wschód Indii i Chin. Pustkę tę
poczęła wypełniać samoczynna twórczość kulturalna Moskwy, idąca
po linii nadanej przez impuls wspaniałej, olbrzymiej, jakkolwiek
mocno mechanicznej kultury hiper-imperium Czingiza i Tamerlana.
III
Historia
wielkich armii Czingiza i jego następców, działających na terytorium
dzisiejszej Rosji, uważana może być jako jeden z fragmentów wyrazu
siły zbrojnej śródlądzia euro-azjatyckiego. Poniższe wywody wykażą
zależność wojennych metod Rosji od mongoło-tatarskich oraz poprą
w całej rozciągłości wywody ogólne, poprzedzające ten rozdział.
Armie
największych wojowników świata - Czingizowiczów oraz Tamerlana prawie
nigdy nie ponosiły klęsk m.in. dlatego, że armia wprowadzana była
przez nich do akcji dopiero w końcowym etapie, dopiero wówczas,
gdy na rzecz armii spadał względnie łatwy obowiązek ostatecznego
spacyfikowania kraju, przeznaczonego na opanowanie. Bardzo długotrwała
akcja rozpoznawcza, dywersyjna oraz rozkładowa zawsze poprzedzała
u Mongoło-Tatarów wystąpienie na arenę działań siły wojennej, która
redukowała swoją akcję do stawiania "kropki nad i" już
de facto zaistniałego
stanu rzeczy. W świeżo wydanej książce majora Zatorskiego czytamy:
"Jeszcze na długo przed wszczęciem działań wojennych zbierano
wiadomości o przeciwniku dla wyświetlenia jego położenia. Studiowano
szczegółowo warunki fizjograficzne, wojskowe, polityczne, ekonomiczne,
społeczne i religijne, by rozpocząć działania na podstawie konkretnych
danych. Ten wstępny wywiad postawiony na niezwykłej wysokości, zapewniał
dowódcom mongolskim dokładną znajomość ogólnych warunków, środków
i zasobów swego terenu operacyjnego, a jednocześnie zaznajamiał
ich z organizacją, uzbrojeniem, taktyką i nastrojami wojsk nieprzyjacielskich.
Ta świadomość rzeczywistego stanu położenia przeciwnika dawała im
wiele szans powodzenia i powodowała śmiałość działania. Obok wywiadu
wojskowego działali kupcy, bądź to na stałe umiejscowieni w terenie,
zaopatrywani w tanie i dobre towary, bądź też przemierzający kraj
nieprzyjacielski jako kupcy wędrowni. Mieli oni możność dotarcia
wszędzie i nawiązania stosunków z ludnością i wojskiem nieprzyjacielskim.
Wywiadowcy sporządzali szkice i opisy terenowe uzupełniane przez
zbiegów i dezerterów. W łączności z kwaterą główną pracowali emisariusze
mongolscy. Rozbudzali oni waśnie plemienne, dzielnicowe, narodowe
i religijne, by wywołać niepokoje wśród ludności i bunty w wojsku.
Jednocześnie dyplomaci mongolscy dążyli do odosobnienia przeciwnika
przez oderwanie odeń sprzymierzeńców.
Sowiecki
generał Swieczin pisze na temat strategii Mongołów: "Azjatycka
strategia wymagała przewidującej i przewrotnej polityki. Wszelki
środek był uważany za dobry o ile prowadził do sukcesu militarnego";
"Mongołowie nie skąpili pieniędzy na przekupienie, nie skąpili
słów na obiecanki, wszelkie środki przeciwstawienia jednych interesów
dynastycznych przeciwko drugim były wykorzystywane"; "Prawdopodobnie
większa wyprawa wojskowa była przedsiębrana tylko wówczas, gdy zjawiała
się pewność, iż w organizmie państwowym sąsiada powstały głębokie
szpary" .
Związek
strategii Mongołów z tradycją wojenną Rosji jest dość jasny i może
być śledzony w dziejach straży rosyjskiej przy dworze Chubilaj-Chana,
oddziałów rosyjskich chanów Złotej Hordy, Moskali w armii Tochtamysza.
Książe
Golicyn, członek wojennego komitetu naukowego przy sztabie głównym
w Petersburgu, pisze w słowie wstępnym do książki Generała Iwanina
(O wojennom iskustwie i zawojewanijach Mongoło-Tatar
i średnie-azjatskich narodow pri Czingiz-Chanie i Tamerłanie,
Sankt Petersburg, 1875): "Praca Iwanina tłumaczy nam w jaki
sposób system wojenny (Czingiza) był po części opanowany przez nas,
wchodząc w ciągu dwóch stuleci tatarskiej niewoli w nasze wojskowe
obyczaje i zwyczaje w okresie przed reformami Piotra I."
U
generała Swieczina na ten temat czytamy: "Zapożyczyliśmy na
wschodzie głęboki respekt dla techniki strzelniczej, dla prowadzenia
walki z głębi, podziału armii na duży pułk, pułk od prawej ręki
i od ręki lewej, na awangardę i rezerwę, organizację lekkiej konnicy,
walczącej zarówno jak piechota. wielką uwagę dla służby wywiadowczej oraz ubezpieczenia".
W
nieco inny sposób potwierdzi nam zapożyczenie metod mongolskich
przez Moskwę historyk kultury rosyjskiej Milukow, który w odniesieniu
do czasów przedpiotrowych pisał: "Gdyby zapytać tych kniaziów
moskiewskich, co poczną, gdy będą wolni (od niewoli mongolskiej),
zapewne nie byliby w stanie rozwinąć innego programu, oprócz tego
dawnego, tradycyjnego, który stał się instyktem: jeszcze więcej
zabiegać i zbierać, oszukiwać i gwałty czynić - z jednym celem -
zdobycia jak największej władzy i jak największej ilości pieniędzy".
Czasy
Piotra Wielkiego i jego następców nie wniosły w istocie nic nowego
w obyczaje i taktykę wojenną Rosji. Stare metody zostały tu tylko
przesłonięte mgiełką form europejskich. Pozostała stara treść, która
wedle słów Milukowa stała się instynktem. Piotr Wielki przywiązywał
wielkie znaczenie do działania na drogach łączności nieprzyjaciela.
Dla tego celu tworzył specjalne, złożone z najlepszych żołnierzy
oddziały. Maksymą Piotra I było: "Poszukiwanie walki generalnej
jest sprawą niebezpieczną - w jedną godzinę wszystko może być obalone
- lepiej jest więc pożytecznie
wycofać się, niżeli ulec nieumiarkowanemu hazardowi".
Ta
sama tendencja do unikania rzucania na szalę wypadków armii i zastępowanie
jej dobrym wywiadem, dywersją, rozkładem i akcją polityczną występuje
w 1785 r., w żądaniach Potiomkina unikania walki z Fryderykiem Wilhelmem,
używania lekkiej kawalerii, odcinania taborów z aprowizacją itd.
O
olbrzymim wybrzuszeniu w strukturze państwowej Rosji czynników wywiadu,
policji politycznej i narzędzi dywersji pisze m.in. komunistyczny
historyk Pokrowskij: "Prawie na czele całego państwa za dynastii
Romanowych stał prikaz tajnych dieł (ministerstwo spraw tajnych) oraz działające
z inicjatywy tego prikazu
wszelkiego rodzaju tajne kancelarie i ekspedycje kroczące w ślad
za nami przez całe XVIII stulecie. W wieku XIX wszystkie te tajne
urzędy zostały przekazane w ręce korpusu żandarmów i departamentu
policji. Tajny prikaz
od samego początku, przy pierwszych Romanowych, był obdarzony ogromnymi
uprawnieniami. Nawet członkowie dumy bojarskiej, tzn. członkowie
rady państwa, do tego prikazu
nie zbliżali się i jego sprawami się nie zajmowali. Prikaz
ten był więc poza kontrolą moskiewskiej rady państwa. Był on podporządkowany
bezpośrednio samemu carowi i urzędnicy jego mieli w istocie większą
władzę niżeli członkowie rady państwa".
Wiemy
z historii Rosji o roli i charakterze opriczniny z doby Iwana Groźnego,
która poprzez prikaz tajnych
dieł stanowi jeden nieprzerwalny ciąg wielowiekowej historii
rosyjskiego GPU, instytucji odwiecznej, w genezie swej mongolskiej,
stanowiącej ongiś wielką i świetnie działającą komórkę wojskowego
wywiadu największego wojownika świata - Czingiza. Rola tej instytucji
w strukturze państwowości rosyjskiej nie może być przeceniona,
stanowi ona w istocie pewien rodzaj samodzielnego premier-ministerstwa,
w miarę zakonspirowanego i rozczłonkowanego na cały szereg komórek
administracji państwa i stanowiącego główną podporę caratu białego
oraz czerwonego i źródła jego siły.
Dzieje
dyplomacji moskiewskiej równie jasno świadczą o niezwykle przebiegłej
i krętackiej taktyce postępowania. Zachowane instrukcje posłów moskiewskich
od Iwana Groźnego do Aleksieja Michajłowicza nakazują posłom łgać
o sile i posiadłościach cara moskiewskiego. Dzieje tej dyplomacji
i akcji zagranicznej zachowały także liczne przykłady porywania
ludzi z zagranicy.
W
1660 r. "zlikwidowano" za granicą syna bojarzyna moskiewskiego,
Ordyna-Naszczokina, który umknął z Moskwy do Europy. Na początku
XVIII stulecia carewicz Aleksy, syn cara Piotra, został porwany
przez wywiad rosyjski wespół z dyplomacją, sprowadzony do Petersburga
i tam zamordowany z nakazu ojca. W 1709 r. usiłowano tajnie zamordować
Karola XII, w kilkanaście lat później zamordowano za granicą pułkownika
Wojnarowskiego, za czasów Katarzyny porwano z zagranicy księżnę
Tarakanowę, pretendentkę do tronu carów i utopiono ją w kazamatach
twierdzy Piotra i Pawła. Za czasów Mikołaja I szpicle rosyjscy z
paszportami dyplomatycznymi porywali i mordowali rewolucjonistów
rosyjskich m.in. generała Kocebu, którego zamordowano w Paryżu.
W myśl tej samej tradycji i zwyczajów zamordowano w 1926 r. Symona
Petlurę w Paryżu, porwano generałów Kutiepowa i Millera, a przedtem
otruto Wrangla. Gdzie indziej i w innych zewnętrznych okolicznościach
GPU zainspirowało zamach na T. Hołówkę, ubijając naraz dwóch zajęcy:
kłócąc Polaków mniejszością ukraińską i usuwając niebezpiecznego
znawcę Rosji i zwolennika aktywizmu antyrosyjskiego. Najciekawsze
są jednak w tej dziedzinie dzieje polsko-moskiewskie. Porywania
senatorów polskich i inne sposoby likwidowania niewygodnych ludzi
dla Rosji w Polsce mają swą długą i tajemniczą historię.
Przypomnieć
w tym miejscu należy, że dzieje walk polsko-ruskich i kozackich
w dawnej Polsce także mają w swej genezie wybitny udział dywersyjnych
planów moskiewskich. Na 20 lat przed wystąpieniem B. Chmielnickiego
przeciwko Polsce, powracający z Moskwy do Konstantynopola patriarcha
Teofan odbierał z inicjatywy Moskwy przysięgi od wodzów rusko-kozackich,
iż nie będą walczyć z Moskwą jednowierczą, ale obrócą swój oręż
przeciwko łacińskiej Polsce. Podobnie było z dziejami ruchów hajdamackich,
inspirowanych przez Moskwę, opłacanych przez Moskwę a nawet kierowanych
przez ajentów moskiewskich. "Już Piotr Wielki używał hajdamactwa
do politycznych celów. O tym, że Jaworski (Melchizedech) działał
jako narzędzie dworu rosyjskiego, świadczy manifest Katarzyny wzywający
ludność do rzezi i mianujący Zelezniaka naczelnikiem ruchu. Najnieprzychylniejszy
sprawie polskiej Herrman nie waha się oskarżyć rosyjskiego rządu
o użycie tego zbrodniczego środka w dalekonośnych celach politycznych".
Niezwykle
charakterystyczne są dzieje dywersyjnego podboju Polski przez Petersburg
w II poł. XVIII wieku. Ten podbój nie miał nic wspólnego z rozgrywką
militarną - rozstrzygająca była tu na szeroką skalę zakrojona dywersja
oraz rozkład sfer rządzących Polski. Zdobyte z archiwum Igielstroma
przez powstańców kościuszkowskich kwity rosyjskich agentów-dygnitarzy,
przedstawicieli arystokracji i sfer sejmowych ówczesnej Polski odsłaniają
bezmiar upadku moralnego ówczesnej elity polskiej oraz wspaniale
przeprowadzoną i szeroko zakrojoną akcję rosyjskich ambasadorów
w Warszawie. Około 110 nazwisk, a wśród nich nazwisko króla, ks.
Czartoryskiego, prymasa Łubieńskiego, Ogińskiego, ks. Antoniego
Czetwertyńskiego, wojewody Dzierżbickiego, biskupa Kossakowskiego,
Raczyńskiego, Radziwiłła, Potockich, prymasa Poniatowskiego, kasztelana
Ossolińskiego itd. widnieje na kwitach z archiwum ambasady rosyjskiej.
Do liczby 110 nazwisk dołączyć tu należy całą plejadę niższych funkcjonariuszy
policji i urzędów administracji ogólnej, które były na służbie rosyjskiej,
pobierając regularne miesięczne pobory przez długie lata.
Równie
pouczające są dzieje odparcia metodą dywersji inwazji Napoleona
oraz rozkładu w szeregach niemieckich żołnierzy cesarza Francuzów.
Już w 1910 r. wywiad rosyjski zaangażował ministra policji Prus,
Grunera, który prowadził na terenie Niemiec propagandę prorosyjską
oraz antyfrancuską. Od lat 1812-14 Clausewitz był na służbie rosyjskiej.
Major von der Goltz organizował olbrzymie sprzysiężenie antyfrancuskie
w korpusie Jorka i na terenie całych Niemiec. Najwybitniejsi uczeni
i pisarze niemieccy byli w tym czasie na służbie rosyjskiej, wydając
książki, broszury, periodyk dementujący biuletyny wojenne kwatery
głównej Napoleona. Propaganda rosyjska mianowała Napoleona wrogiem
ludzkości i Antychrystem. Spadek cen zboża w północnych i wschodnich
Niemczech został w tym czasie wykorzystany przez Rosję dla rozpalenia
antyfrancuskiego nacjonalizmu niemieckiego sabotaże na śluzach kanałowych,
którymi spławiano tabory wielkiej armii, podpalanie składów, organizacja
masowej dezercji, oddziały agitatorów, komitet niemiecki w Moskwie
na czele ze Steinem itp. Na skutkach akcji dywersyjnej osnuto wreszcie
plan operacji berezyńskiej, okrążenia łacińskiego jądra wielkiej
armii. Jednocześnie zawarto tajne przymierze z Metternichem w sprawie
wzajemnego oszczędzania się w walkach. Niszczenie dróg łączności,
ogałacanie terenu okupowanego przez Napoleona, pożar Moskwy, powstania
chłopskie, przeistoczenie wojny regularnej w wojnę podjazdową pokonały
niezwyciężonego boga wojny. Klimat i przestrzeń były tu w istocie
drugorzędnymi czynnikami. Dodać należy, że w walce z Napoleonem
dywersja rosyjska objęła swą działalnością również teren dawnej
Polski i Polaków oraz Słowian południowych.
Interesujące
są uwagi Swieczina na temat źródła niepowodzeń Napoleona. Cesarz
Francuzów, wyraźnie się starzejący w okresie wyprawy na Rosję, zapomniał
w walce z Rosją użyć środka podniesienia chłopów rosyjskich przeciwko
pańszczyźnie. Skądinąd wiemy, że Napoleon zaniechał również szeroko
rozpracowanego przez agentów francuskich oraz ambasadora Francji
w Stambule planu podniesienia powstania na Ukrainie.
W
sposób zupełnie podobny w treści pokonano wroga niepomiernie słabszego
i w dodatku bynajmniej nie agresywnego, mianowicie Szamila, na Kaukazie
Północnym. "Przemyślna linia polityki narodowościowej oraz
klasowej, poprowadzona przez Rosjan od r. 1847 na Kaukazie, zniszczyła
poczucie jedności i siłę sprzeciwu ze strony Górali". (Swieczin).
W
czasie wojny krymskiej wyzwolono również ruchawkę grecką przeciwko
Turcji, dając greckiej partii wojennej 300 000 rubli. Podkupiono
szefów plemion kurdskich. Agenci rosyjscy pracowali w Bułgarii,
spalili składy z zapasami w Warnie wraz z całym miastem. Szykowano
się w tym czasie "puścić na wolność Polaków", aby zyskać
ich przychylność. Najciekawsze są jednak chęci pokłócenia Anglików
z Francuzami. Na oczach Anglików pod Sewastopolem urządzono uroczyste
pogrzeby żuawów, praktykowano często zawieszenia broni na odcinku
francuskim, inscenizowano bratanie się oficerów rosyjskich z francuskimi.
Doprowadzono wreszcie do tego, że Anglicy powzięli przekonanie,
że Francuzi dążą do zawarcia oddzielnego pokoju z Rosją.
Na
założeniach dywersyjno-rozkładowych oparta była wojna rosyjska lat
1877-78. Nadzieja na rozpad Turcji, dywersję ze strony Słowian bałkańskich
i chrześcijan tureckich miała przeistoczyć pochód armii rosyjskiej
w stronę Stambułu w marsz tryumfalny. Opór załogi tureckiej w Plewnie
całkowicie załamał moralną postawę armii i dowódców rosyjskich.
W
nieprzebranej ilości przykładów dywersyjnego działania Rosji na
terenie Europy i świata wybierzemy przykład przekupienia przez Rosję
carską prasy francuskiej, charakteryzujący się niezwykłą hojnością
i wybitnym zrozumieniem dla skuteczności działania propagandowego.
W dokumentach ogłoszonych przez bolszewików dla kompromitacji caryzmu
czytamy, jak rosyjski agent finansowy w Paryżu, Raffałowicz, pisał
w 1904 r.: "W ciągu pierwszych miesięcy potworna sprzedajność
prasy francuskiej pochłonie sumę 600 000 franków". Wg zestawień rosyjskiego ministerstwa finansów
z 1906 r., subwencje dla prasy francuskiej, pochłonęły w jednym
tylko 1905 roku ponad dwa miliony franków.
IV
Rok
1920 jest dalszym ciągiem dziejów dywersji rosyjskiej, za którą
wlecze się byle jaka armia będąca dodatkiem, rodzajem licznej watahy
pacyfikacyjnej. B. Szaposznikow, bardzo dyskretnie dyskutujący z
pomysłem "pochodu za Wisłę" Tuchaczewskiego, dość wyraźnie
atakuje naiwne, europejskie poglądy niefortunnego czerwonego marszałka.
Klęska 1920 r. wypłynęła nie ze słabości armii czy jej nędznego
wyekwipowania, jak to tłumaczy Tuchaczewski, lecz z niedostatecznego
zrewolucjonizowania Polski. "Przeceniliśmy zrewolucjonizowanie
wewnętrznej sytuacji w Polsce w tym okresie. Ta przesada w ocenie
sytuacji w Polsce znalazła swój wyraz w nadmiernej, tzn. nie uzgodnionej
z naszymi możliwościami, ofensywnej operacji". Ten pogląd wypowiada
L. Trocki. W postawie Szaposznikowa łatwo wyczuwa się przekonanie,
że nie należy szukać źródła klęski w takim czy innym stanie armii.
To jest sprawa drugorzędna, sedno sprawy tkwi gdzie indziej - w
tym co wojnę powinno poprzedzać i jej wynik określać z góry nieomal
w 100%. Kult Clausewitza w pracy Szaposznikowa jest również znamienny.
Uczeń doktryn moskiewskich z przełomowych lat 1812-14, Clausewitz,
jest wychowankiem wojennej tradycji moskiewsko-mongolskiej. Jego poglądy o integralnym powiązaniu polityki
z wojną i haseł politycznych z walką orężną nie w Niemczech, lecz
w Rosji znalazły pełne uznanie. Paul Rohrbach atakuje bezideowość
wojny niemieckiej z Rosją w 1914 r. Natomiast "Krasnaja Zwiezda" z 7 listopada
1938 r. pisze: "Formułka Clausewitza była w sposób należyty
doceniona przez klasyków marksizmu. Tylko w świetle markso-leninowskiej
nauki została ona w należyty sposób wyniesiona - ze sfery dogmatyki
wkroczyła w sferę regulaminowego działania".
Wroga
należy spreparować tak, żeby go można było "gołymi rękami"
wziąć, żeby go można było "szapkami zakidat". Wieczna
słabość armii rosyjskiej vice versa tu również bierze swój początek.
Na
bardzo głębokiej tradycji mongolskiej osnuta jest polityka narodowościowa
ZSSR. Źródła historyczne opisują ciekawe przykłady zachowania się
rządów mongoło-tatarskich wobec wyznań narodów podbitych. W stolicy
chanów w Pekinie, Kara-korum czy nawet Złotej Hordzie wspaniale
miały się i cieszyły się pełnią swobód świątynie wszystkich wyznań,
jednocześnie ulegając, według wszelkiego prawdopodobieństwa, asymilacji
duchowej i państwowej. "Stogław" z 1543 r. zachował ciekawy
przepis, aby w cerkwiach tłum moskiewski zdejmował czapki, jako
że wchodzenie do świątyni chrześcijańskiej w czapkach to "przeklęty
spadek po Mahomecie". Prawo mongolskie przewidywało surowe
kary dla złodziei mienia kościelnego i dla obrażających kapłanów.
W historii polskiej podobną postawę zajął tylko Kazimierz Wielki
wobec Ziemi Czerwieńskiej. Leninowska polityka narodowościowa jest
w świetle tej tradycji wspaniałym trikiem uratowania rozpadającego
się w ogniu rewolucji wielkiego imperium, przy pomocy wzięcia na
siebie obowiązku reprezentowania formy narodowej ludów Rosji, do
tej folklorystycznej formy przede wszystkim przywiązanych. Jednocześnie
zaś polityka ta miała na celu - poprzez tworzenie republik związkowych
na pograniczu imperium, posiadających swe większości narodowe poza
granicami ZSSR - wessanie tych zagranicznych większości w organizm
państwowy Rosji.
Obok
zjawiska polityki narodowościowej Rosji, na szczególną uwagę zasługuje
wszędobylskość Kominternu, realizującego bardzo starą rosyjską zasadę:
"Moskwa wsiemu miru gaława", które ujął pięknie majestatyczny
Dierżawin: "O Ross, szagni i wsia wsielennaja twoja".
Istota taktyki Kominternu polega na tym, aby nie zapominając o przewodniej
idei dążyć do jej realizacji drogą najskrajniejszych kompromisów.
Katolików bratać z komuną, masonów z papieżem, byle naprzód, byle
bliżej do celu. Jeden z założycieli Kominternu L. Trocki w bardzo
charakterystyczny sposób przemawiał do młodzieży-agitatorów, wysyłanych
na Ukrainę w 1919 r.:
"Towarzysze!
To, o czym my tu w Rosji mówimy z zupełną otwartością, na Ukrainie
można mówić szeptem, a jeszcze lepiej w ogóle nic o tym nie mówić.
Umiejętność milczenia należy również do jednej z form krasomówstwa.
Wy Towarzysze wyruszacie na Ukrainę. Pamiętajcie, że nie ma pracy
agitatorskiej bardziej trudnej niżeli na Ukrainie. Po raz trzeci
wysyłamy tam silne kadry i za każdym razem z coraz nową taktyką,
z coraz nowymi chwytami. Konkretnie praca wasza będzie polegała
na przestrzeganiu następujących zasad: 1. Nie narzucać chłopu ukraińskiemu
komuny dopóty, dopóki nasza władza tam nie zostanie utrwalona. 2.
Ostrożnie wprowadzać komunę w dawnych majątkach pod nazwą karteli
lub stowarzyszeń. 3. Przekonywać, że w Rosji nie ma komunizmu. 4.
Jako przeciwwagę wobec niepodległościowemu Petlurze i innym - twierdzić,
że Rosja również uznaje niezależność Ukrainy,
lecz pod warunkiem istnienia tam władzy sowieckiej, zaś Petlura
sprzedaje Ukrainę państwom burżuazyjnym. 5. Tylko
idiota lub prowokator, bez sensu, wszędzie i przy każdej okazji
będzie mówił, iż walczymy z Petlurą. Czasem, dopóki Denikin nie
został całkowicie rozbity, lepiej puszczać pogłoski, że władza sowiecka
jest w sojuszu z Petlurą". Dodać należy, że tego rodzaju
przemówienie wygłosił Trocki wobec grona młodzieży żeńskiej, "kursistek".
W
zupełnej zgodzie z rosyjską historią, z rosyjską strategią działa
obecnie polityka rosyjska na Dalekim Wschodzie, dążąca do uniknięcia
wojny oraz uwikłania Japonii na kontynencie chińskim. Chińczycy
- to Słowianie bałkańscy, którzy mają za zadanie rozsadzić imperializm
japoński, oflankować go od południa, utopić w morzu krwi, otworzyć
okres Połtawy dalekowschodniej. Te jasne, proste, osnute na wiekowej
tradycji i oparte na wielu przykładach zasady, chcieli zniweczyć
naiwni bohaterowie spod Chang-Ku Fengu, zdobywając się na aktywną
inicjatywę w walkach z Japończykami. Ci "głupcy" mogli
przed właściwym czasem uwikłać Sowiety w większe rozgrywki militarne,
w których Rosja najnaturalniej poniosłaby klęskę. Usztywniony przez
wpływ zachodnich teorii wojskowych Blucher, tak jak Tuchaczewski,
nie rozumiał subtelnej, bezzasadnej
taktyki rosyjskiej, gubiąc się w prostackich rozważaniach na
tematy uderzenia czołowego "tarannoj taktiki", bardzo
modnej w średniowieczu, gdy jeszcze wierzono w sądy boskie. Również
czytając krytykę Tuchaczewskiego ze strony Szaposznikowa z 1924
r., można było przewidywać upadek Tuchaczewskiego - nie negując
oczywiście istnienia i innych powodów dla jego likwidacji.
Jest
jeszcze moment masowej czystki w armii czerwonej, trudno wytłumaczalny
w całości. Wydaje się jednak, że zjawisko to tłumaczy, w części
przynajmniej, geneza rewolucji komunistycznej w Rosji, przedstawianej
jako reakcja na zacofanie gospodarcze Rosji carskiej, na ukryty
rozkład imperium pod wpływem działania separatyzmów narodowych oraz
jako reakcja na klęski wojenne w latach 1905 i 1914. W tym świetle
restauracyjne tendencje szkoły Tuchaczewskiego, dawnych oficerów
carskich, ideowe wpływy emigracji rosyjskiej, wreszcie inercyjne
trwanie resztek pseudo-rosyjskości w Rosji, w sumie wyrażające się
w restytucji szeregu elementów życia wojskowego, charakterystycznych
dla Rosji carskiej, lub armii europejskich, musiały u władców Kremla
budzić obawy przed niebezpieczeństwem nawrotu do dawnych, zbankrutowanych
źródeł klęsk.
Kreml
jak gdyby rozumie, że to co powszechnie jest uważane za wyraz siły
i ładu wojskowego, to w sytuacji rosyjskiej nie jest tym w pełni.
Okres panowania ładu i jednolitej potężnej władzy carskiej w dobie
Mikołaja I był okresem niebywałej słabości armii rosyjskiej, nie
tylko ze względu na fatalną organizację służby sanitarnej oraz fatalne
odżywienie, powodujące śmierć 2/3 poborowych, lecz przede wszystkim
ze względu na ogromną niepewność składu oficerskiego armii, co prowadziło
do konieczności korzystania z elementu niemieckiego w stopniu masowym.
W 1862 r. Niemcy stanowili wśród poruczników 5,84%, a wśród generałów
27,8%. W dodatku - dzieje wojenne Rosji posiadają wspaniały okres
Suworowa, a przede wszystkim Potiomkina, który w połowie XVIII wieku,
w dobie panowania drillu pruskiego, wprowadzał naukę obywatelską
do szeregów, nakazywał oficerom być przyjaciółmi żołnierzy, nie
zaś uosobieniem groźnej dyscypliny. Bicia i ostre kary były zakazane.
W czasie musztry należało stać spokojnie i swobodnie, a zamiast
musztry z kbk - "skorawo zariada i wiernawo prykłada".
Demokratyzacja stosunków w armii, to na pewien sposób i w pewnej
mierze, właśnie w despotycznej Rosji, jedyny sposób stworzenia minimalnej
chociażby atmosfery "podioma" oraz uzasadnienia motywu
wyzwoleńczego, pod którego sztandarem Rosja zawsze dokonywała swych
podbojów i odnosiła sukcesy militarne. Miał też Berson Otmar formalną
rację, gdy pisał, że w armii rosyjskiej była prowadzona sui
generis propaganda pokojowa, wyciągając stad daleko idące wnioski.
Lecz merytoryczna racja była bezwzględnie po stronie Ryszarda Wragi,
który zaatakował Otmara z racji szerzenia przez niego szkodliwego
przeświadczenia o pokojowych tendencjach Rosji. Cały
spór wynikł tu stąd, że nie według stanu moralnego i fizycznego
wojska, lecz według dezorganizacyjnych każdorazowych możliwości
Rosji na terenie państw ościennych można sądzić o tym, czy Rosja
w danym okresie przygotowuje się lub jest gotowa do walki, czy też
nie.
O
dodatnim niekiedy wpływie demokratyzacji stosunków w armii świadczyć
może historia siły zbrojnej Napoleona, bądź czystek przeprowadzanych
w latach 1792-1793 we Francji. Wydaje się, że zmiany zachodzące w Czerwonej
Armii idą po linii nie chaotycznego szaleństwa, lecz są
zjawiskami uzasadnionymi i nieodłącznymi od tego specyficznego podłoża,
na którym się odbywają. Nominacja zastępców Woroszyłowa w osobach
Szczadenki, speca od rozkładowej akcji i znawcy wojny nieregularnej
oraz żyda Mechlisa, przedstawiciela "cienkiej roboty",
nie zaś "tarannoj taktiki" , w dodatku obu politruków,
jest w zupełnej zgodzie z naturą rzeczy rosyjskich. Procesy, odbywające
się w Rosji, są procesami krystalizacji, które świadczą o szybkich
przygotowywaniach Rosji do walki i wojny, są procesami likwidacji
wszelkich źródeł wewnętrznych sprzeczności.
Oczywiście,
że koszt przejściowej (może bardzo długotrwałej) dezorganizacji
armii jest bardzo wielki.
V
Polska
wielka myśl romantyczna świetnie zdawała sobie rację z treści Rosji
i z istoty siły rosyjskiej. A. Mickiewicz widział wyraźnie azjatycki
charakter Rosji, rudymenty planowej gospodarki itp. Z. Krasiński
szedł głębiej i dalej: "Rosja jest wytworem pierwiastków najbardziej
złowrogich i najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. Zepsucie
wyrafinowane ostatnich czasów Bizancjum przeszło w jej kościół i
jej dyplomację. Srogość nieubłagana a zimna chanów mongolskich stała
się sprężyną jej administracji. Urządzenia gminne pierwotnych Słowian
przechowały się u jej ludów. Rosja jest wielkim komunizmem, rządzonym
przez władzę zarazem teokratyczną i wojskową. Ta władza zaś równa
terrorowi z 1793 r. w okropności, jest od niego nierównie wyższa
w swej organizacji, w swej zdolności trwania. Danton, Marat i Robespierre
to figury blade, jeśli się je postawi obok takich rewolucjonistów,
jak Iwan Groźny, jak Piotr I, jak Mikołaj I. Jeśli Rosja ma przestać
być plagą, gotową zawsze spaść na kościół, na cywilizację, na świat,
to jest na to tylko jeden sposób: doprowadzić ją do zupełnej niemocy.
Wszelki pokój zawarty przed tym ostatecznym rezultatem, pogorszy
tylko sytuację i pchnie nieprzyjaciela do nowych i straszniejszych
wysileń. Upokorzony, ze zdartą
maską, ale nie osłabiony, chwyci się on innej broni i zanim powtórzy
swój chybiony zamach na Konstantynopol, przygotowuje sobie inne
drogi, ciemniejsze a skuteczniejsze. Poda rękę wszystkim tajnym
stowarzyszeniom, wszystkim konspiracjom i skrytym konszachtom. Będzie
je opłacał swoim złotem a popierał swoimi intrygami. Słowem odda
całą swą potęgę na usługi rewolucji socjalnej, aby obalić trony
tych dynastii, co świeże zerwały z nim przymierze, albo nim wzgardziły".
W
1856 r. Mierosławski pisał: "Najwyraźniejszym objawem przewagi
Rosji jest nieustanne przesiąkanie jej niszczącej myśli do dziedzin
najbardziej niechętnych jej panowaniu i do ludów najbardziej podrażnionych,
najbardziej czujnych na jej najście".
"Czemu
przypisać tę nieomal niemoc wszelkich wysiłków materialnych Francji
i Anglii przeciwko państwu trzykrotnie słabszemu technicznie, niż
każde z nich, jeśli nie temu naczelnemu rozbrojeniu, tej niewidzialnej
malarii, którą sączą doktryny rosyjskie poprzez wszystkie szczyty
społeczne Zachodu, aż wreszcie przedostają się one do najgłębszych
pokładów społeczeństwa zachodniego. Doktryny te mogą być tylko zaprzeczne,
i to właśnie czyni je tak groźnymi. Idea rosyjska, to w istocie
swej cezarat mongolski starego świata, czyli zaprzeczenie drogą
pochłaniania wszelkich praw ludzkości. Ma ona zbyt wiele sprytu na to, by miała wystąpić otwarcie, zadawala
się wszczepianiem własnych nienawiści i wstrętów w sercu narodów,
po których duszę sięga. Ileż złych instynktów, ileż zawiści mrocznych,
ile zaprzaństwa duchowego,
ile, zwłaszcza, słabości dostało się nieświadomie na żołd tego kusiciela,
który drugą ręką sieje oszczerstwa przeciwko wszystkiemu, co mu
staje na przeszkodzie".
W
odrodzonej Polsce jeden J. Piłsudski zdobył się na podobny do Z.
Krasińskiego poziom zrozumienia istoty rosyjskiej mocy i rosyjskich
środków działania. Przede wszystkim z myślą o Rosji mówił on o agenturach
na zjeździe kaliskim w 1927 r.: "agentury
obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za
rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i
tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca, że tak
powiem, jest współbieżna z pracą agentur obcych".
Stosunek
J. Piłsudskiego do Weygand'a, opisany przez D'Abernona, motywowany
przez Piłsudskiego względami specyficznego charakteru wojny z Rosją,
w której doświadczenie największego chociażby generała europejczyka
z frontu francusko-niemieckiego nie na wiele się może przydać tam,
gdzie raczej kolonialny dowódca może coś wskórać, potwierdzają zdawanie
sobie przez J. Piłsudskiego sprawy ze specjalnego charakteru metod
walki Rosji.
VI
Resumpcje
naszych rozważań o istocie siły rosyjskiej będą następujące: Głównym rodzajem broni rosyjskiej, decydującym
o dotychczasowej trwałości Rosji, jej sile i ewentualnych przyszłych
zwycięstwach, nie jest normalny w warunkach europejskich czynnik
siły militarnej, lecz głęboka akcja polityczna, nacechowana treścią
dywersyjną, rozkładową i propagandową. W tej też dziedzinie
twórczości obronnej Rosji skupia się gros wysiłków rosyjskich umysłów,
tych wysiłków, które w Europie ograniczają się głównie do dociekań
na tematy manewrowo-operacyjne.
Armia rosyjska jest de facto drugoplanowym
rodzajem broni rosyjskiej. Ocena więc siły Rosji wg każdorazowego
stanu armii rosyjskiej może być niejednokrotnie słuszną, lecz w
zasadzie i na dłuższą falę jest błędna.
Armia rosyjska, jakkolwiek kwantytatywnie jest odpowiednikiem armii
zachodnio-europejskich (powszechna służba wojskowa itp.), w istocie
jest ubezpieczeniem dla właściwej akcji obronnej
i ofensywnej państwa rosyjskiego, prowadzonej z reguły na jej flankach,
w awangardzie awangardy, lub na głębokich tyłach i zmierzającej
do rozkładu zdolności obronnych wroga, po którym następuje tryumfalny
marsz hordy, która mordując bezbronnych (jak Soworow wycinał
Pragę) robi wrażenie surowego, klasycznego typu wojska. W Rosji nie istnieje
pełny związek pomiędzy siłą zbrojną i jej stanem a sukcesami militarnymi
i zdobyczami terytorialnymi. Stąd też obecny nawrót do upolitycznienia
armii i likwidowania pozbawionych specjalnej kultury politycznej
techników wojskowych na najwyższych stanowiskach uznać należy za
zjawisko dla Rosji naturalne.
Mówiąc
w powyższy sposób, nie należy zapominać i o warunkach przestrzennych
Rosji, które, jak ongiś w czasach Czingiza, narzucają pewne zjawiska
w życiu rosyjskiej siły obronnej, miarkujące jej zdecydowanie i
związaną z nią skuteczność działania przy pomocy małych zespołów
akcji, w rodzaju oddziałów partyzanckich, ośrodków dywersji, ustabilizowanych
za granicą i zmuszonych działać w oderwaniu od zaplecza, bez rezerwy
i niejako samodzielne. Ważnym momentem jest tu również brak utrwalonego
centrum duchowego Rosji. Rosja jest tajnym koczownikiem - stolicę
Rosji można przenieść do zmotoryzowanych kibitek i oddawać ją wrogowi
na całe dziesiątki lat bez wywołania tych moralno-politycznych wstrząsów,
na jakie bywa w tych wypadkach narażony każdy naród rolniczy, zachodnio-europejski.
Rosji
może zagrozić tylko tego rodzaju oręż, który: a) będzie odpowiednikiem
rosyjsko-dywersyjnych metod działania, b) będzie orężem wielkich
haseł politycznych i wielkich idei, z których na czoło wybić się
powinna najbardziej rozkładowo na Rosję działająca idea wolności.
Prometeizm, łączący w sobie treść wielkiej idei wolności ludów podbitych
przez Rosję, z techniką politycznego rozkładu Rosji, to oręż, który
jest jedyną właściwą odpowiedzią na metody i taktykę rosyjsko-sowiecką.
Nic więc dziwnego, że prowadzona przez agenturę rosyjską akcja
w krajach otaczających Rosję, a przede wszystkim w Polsce, dąży
do zdyskredytowania idei prometejskiej oraz do izolowania jej w
społeczeństwach antysowieckich. Zamordowanie S. Petlury, Ramiszwilego,
T. Hołówki - to jeden rodzaj niszczenia tego, najgroźniejszego dla
Sowietów oręża obrony i natarcia. Rozkład od wewnątrz, przekupstwo,
organizacja wrogiej dla prometeizmu opinii wśród kół slawofilsko
nastawionych, lub wpływanie przez dawne grupy organiczne pojednawczo
wobec Rosji nastawione - to druga metoda niszczenia prometeizmu.
Anarchizacja stosunków narodowościowych wewnątrz państw, otaczających
Rosję leży wprost na linii celów i zadań dywersji rosyjskiej. na
ile zaś tego rodzaju metody mogą i muszą głęboko sięgać, niech czytelnik
osądzi czytając powyższe studium, obrazujące w niezwykłym skrócie
najistotniejszą metodę działania Rosji, jaką jest dywersja, rozkład
i kryty sztych.
POSŁOWIE
Na
zakończenie artykułu należy się czytelnikowi pewne wyjaśnienie,
mogące go uchronić przed niesłusznym oskarżeniem autora o przypisywanie
Rosji i jej metodom walki cech, które bądź zdobią większość państw
imperialnych w świecie, bądź też używane są z wybitnym talentem
przez inne państwa od Rosji odległe, zarówno kulturalnie jak i przestrzennie.
Dodać jednak należy, że starorzymska zasada divide
et impera jest pochodzenia wschodniego. Pochodzi z okresu walk
Rzymu na Bliskim Wschodzie. Żydowski talmud lub żydowska przebiegłość, zjawisko
przysłowiowe i przez wiele narodów odziedziczone, jest zjawiskiem
orientalnym. Angielska polityka kolonialna
jest rezultatem długich doświadczeń, zdobych w Indiach itd., okupionych
wielkimi stratami i przetransportowanych przez talenty typu Kiplinga,
który, jak nikt przed nim, odczuwał antynomiczność światów wschodniego
i zachodniego:
West is West, and
East is East
And they will never
meet.
Wszelka
tendencja do niwelatorstwa wschodnio-zachodniego, stawiania znaku
równości pomiędzy strategią wschodnią i zachodnią w świetle tej
generalnej zasady wielkiego i genialnego syntetyka i znawcy Wschodu
wydaje się produktem niewiedzy lub całkowitego nieodczuwania klasycznego
dalekiego Wschodu, różniącego się zresztą wybitnie od Wschodu Turków,
młodych kulturalnie i w swej prostolinijności bardziej europejskich
od Europy.
Gen
Baden-Pwell, z jego freblówką dla Inteligence
Service imperium kolonialnego w postaci harcerstwa, jest produktem
Indii, kolonii orientalnych i potrzeb imperium brytyjskiego w przebiegłej
strategii azjatyckiej.
Jakże
inną jest w tym względzie tradycja europejska! Średniowiecze z sądem
Bożym i skupionym w jednym punkcie bezrezerwowym atakiem wszystkich
sił. Krzyżaków pod Grunwaldem, skutych łańcuchami i rzucających
się główną masą na siły polskie - spotkała strategia króla polsko-litewskiego
i konnicy tatarskiej, czyli pustka i późniejszy atak z flanków.
Na europejskiej tradycji oparty był plan Schlieffena i strategia
typu Grandmaisona. Manewr operacyjny jest kombinowaniem jednej strategii
z drugą, z akcentem na czołowe uderzenie, różniące się od klasycznego
zetknięcia się średniowiecznego tylko dużym udziałem ruchu i momentem
zaskoczenia.
Rzeczywistość
nie reprezentuje typów czystych walk. W rzeczywistości strategia
wschodnia i strategia zachodnia są do siebie często z grubsza podobne, lecz wybrzuszenia pewnych zjawisk w jednym rodzaju strategii tam, gdzie
u strony przeciwnej istnieje, wgłębienie - oto co obrazuje rzeczywistość.
Wschód i Moskwa chorują na elephantiasis dywersji, akcji rozkładowej
itp. Zachód chory jest na garb prostolinijności i action directe,
którą Rosja określa niepochlebnym przysłowiem: "Prostota
chuże worowstwa".
Lecz
i jeden organizm i drugi, wschodni i zachodni, podobne są do siebie
w tym wszystkim, co jedność rodzaju ludzkiego i wspólnota pragenezy
kulturalnej reprezentuje. Chodzi więc o sprecyzowanie natężenia
zjawisk wybrzuszeń - charakterystycznych metod walki Rosji. Niewątpliwie
różne okresy przynoszą większe lub mniejsze nasilenie tych zjawisk
charakterystycznych dla Rosji. Dziś przeżywamy okres największego
w dziejach Rosji wzmożenia pierwiastka dywersyjnego, rozkładowego
oddziaływania na państwa ościenne i liczenia na dezorganizujące
metody słowa mówionego i drukowanego. Rosja dzisiejsza - to Rosja
z wizji Z. Krasińskiego, to Moskwa ze zdartą maską i poczuciem słabości,
świadoma niemożności pokonania w szybkim tempie wewnętrznych trudności
i kłopotów oraz licząca na utrzymanie swej państwowej jedności i
oparcia się wrogom i interwencjom zewnętrznym tylko w drodze rozkładu
sąsiadów dalszych i bliższych. Zresztą w najbardziej komunistycznie
oficjalnej "Prawdzie" moskiewskiej czytamy najwyraźniej:
"w zdecydowanym wzmocnieniu związków pomiędzy wielkim narodem
sowieckim i klasą robotniczą a narodami krajów kapitalistycznych
żywotnie jest zainteresowana cała ludzkość pracująca"; "bez
ukrócenia reakcyjnych klik imperialistycznych oraz kapitulantów
w ich własnych krajach nie jest możliwe ukrócenie działalności rozchełstanych
bandytów faszystowskich, nie jest możliwe prowadzenie skutecznej
walki w obronie wolności i niezależności ludów i obrony ogólnego
pokoju"; "wystąpić zdecydowanie w krajach kapitalistycznych
przeciwko podnoszącej głowę reakcji" (z 17 listopada 1938 r.).
"Wschód-Orient; Kwartalnik poświęcony sprawom Wschodu",
Warszawa, październik-grudzień 1938.