Włodzimierz Bolecki
Antykomunizm Józefa Mackiewicza –
realizm czy idealizm?
Tekst z pracy zbiorowej Patriotyzm
i zdrada (red. J. Kloczkowski, M. Szułdrzyński, OMP 2008)
I.
1. Kiedy wydawcy tej książki zwrócili się do mnie z
propozycją wypowiedzi na temat sformułowany w tytule, w pierwszej chwili ją
odrzuciłem, uważając, że kategorie „realizmu” i „idealizmu” – w ich potocznym
znaczeniu – są nieodpowiednie do interpretacji myśli Józefa Mackiewicza.
Antykomunizm tego pisarza, jedyny chyba w polskim piśmiennictwie tak obszerny,
spójny system łączący fakty z dziejów komunizmu z analizą ich konsekwencji w
różnych dziedzinach życia zbiorowego i indywidualnego oraz perspektywą
międzynarodową, nigdy bowiem nie był programem czy ideologią polityczną, lecz
(1) diagnozą wydarzeń spowodowanych zwycięstwem bolszewizmu w Rosji oraz,
przede wszystkim, (2) światopoglądem pisarza. Światopogląd jest jednak
całościową, integralną, aksjologiczną i ściśle spersonalizowaną wizją świata, z
której nie można wyłączyć żadnego elementu. Światopoglądu nie można więc
opisywać w kategoriach realizmu czy idealizmu, podobnie jak w tych kategoriach
nie można opisać religii, etyki czy po prostu wiary w określony porządek
wartości.
2. Jednak z drugiej strony, trudno nie zauważyć
pożytków płynących z takiego sformułowania tytułowego problemu, które zmusza do
zadania twórczości Józefa Mackiewicza pytań o te jej obszary, do których można
jednak zastosować kategorie realizmu i idealizmu. Moją wypowiedź zacznę zatem
od wskazania tych składników dzieła Józefa Mackiewicza, do których stosowanie
wspomnianych kategorii mija się z celem.
Po pierwsze, nie sposób za pomocą
przeciwstawienia realizm/idealizm opisywać specyfiki twórczości Mackiewicza
(oraz żadnej innej), niezależnie od jej tematów czy poetyki. Wszelka kreacja
artystyczna z natury rzeczy tworzy rzeczywistość fikcyjną w sensie
ontologicznym, to znaczy modeluje świat według własnych reguł. Inaczej mówiąc,
wymyka się kategoriom realizm/ idealizm niezależnie od tego, czy jest
realistyczna czy fantastyczna w sensie literackim.
Po drugie, opozycja realizm/idealizm wymyka
się także tym specyficznym dyskursom w twórczości Mackiewicza, które są oparte
na faktach. Należą do nich np. dyskursy autobiograficzne
i rozmaite świadectwa zapisywane w formie reportaży czy wspomnień. Trudno
opisywać w kategoriach realizm/idealizm autobiograficzne wspomnienia
Mackiewicza z czasów młodości, wojny polsko-bolszewickiej, z czasów okupacji
sowiecko-niemieckiej czy problematykę reportaży, powieści i opowiadań. Jest też
oczywiste, że nie sposób postawić Mackiewiczowi pytania, czy jego utwory są
realistyczne czy idealistyczne, na przykład takie jak Ponary-Baza (o
eksterminacji Żydów pod Wilnem), Dymy nad Katyniem, wywiad Widziałem
na własne oczy (o uczestnictwie przy odkrywaniu grobów katyńskich), powieść
Nie trzeba głośno mówić czy Kontra. Poza opozycją
realizm/idealizm znajdują się także Mackiewiczowskie dyskursy oparte na wiedzy
pisarza (np. czerpanej z dokumentów i opracowań) oraz dyskursy analityczne, w
których Mackiewicz rekonstruuje fakty należące do historii komunizmu.
Mówiąc inaczej, kategorie realizm/idealizm
w zakresie Mackiewiczowskiego antykomunizmu nie dotyczą ani rekonstrukcji
wydarzeń historycznych (czyli faktów) ani opisów procesów społecznych
(reportaże np. Bunt rojstów, analizy sytuacji politycznych np. Prawda
w oczy nie kole, Optymizm nie zastąpi nam Polski).
II.
Jednak kategorie realizm/idealizm okazują się pomocne
wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z dyskursami Mackiewicza interpretującymi
mechanizmy funkcjonowania systemu komunistycznego, działań komunistów czy
charakterystycznych dla komunizmu zjawisk społecznych. Dyskursy te polegają na
rekonstruowaniu faktów i wyprowadzaniu z nich tez interpretacyjnych – przede
wszystkim postulatywnych lub powinnościowych, kierowanych niekiedy do konkretnych
osób, ale częściej będących po prostu zapisem refleksji pisarza nad wybranym
zagadnieniem. Do tego typu opisów należą w twórczości Mackiewicza – wyliczam
pierwsze z brzegu – na przykład takie tematy jak:
a) analizy polskiej emigracji
niepodległościowej prowadzące do sformułowania – w trybie postulatywnym –
wyznaczników tożsamości emigracji jako opozycji pozasystemowej wobec systemu
komunistycznego;
b) teza o zaprzepaszczonej przez
Piłsudskiego szansie unicestwienia bolszewizmu w wojnie 1920 r.;
c) teza o anty-antykomunizmie Rozgłośni
Polskiej RWE w czasach, gdy dyrektorem był Jan Nowak;
d) teza o walce zbrojnej jako jedynym
sposobie obalenia komunizmu;
e) teza, że komunizm nie zniknie w wyniku
ewolucji;
f) teza, że warunkiem upadku komunizmu jest
odrzucenie go przez narody skomunizowane (przede wszystkim przez Rosjan);
g) teza o prowokacji jako podstawowym
narzędziu polityki sowieckiej w celu zdobyciu wpływów na Zachodzie.
Takich tez są w twórczości Mackiewicza
dziesiątki a nawet setki (w zależności od stopnia ich szczegółowości) i każda z
nich pozwala oczywiście zadawać pytanie, czy odpowiedź Mackiewicza – w
potocznym znaczeniu tych terminów – jest realistyczna czy idealistyczna.
Dobrym przykładem na takie przeciwstawienie
relacji realizm/idealizm mogą być w twórczości Mackiewicza sprawa tzw. idei
krajowej oraz wojny polsko-bolszewickiej, to znaczy stosunek pisarza do
polityki Piłsudskiego wobec bolszewików, sformułowany w powieści Lewa wolna.
Przypomnę je teraz w telegraficznym skrócie.
Józef Mackiewicz nie
mógł się pogodzić ani z nacjonalizmem polskim, ani z litewskim. Jego zdaniem
pierwszy z tych nacjonalizmów prowadził do dominacji politycznej narzucanej
siłą przez administrację ówczesnego państwa polskiego, drugi opierał się na
koncepcji odrodzenia Litwy w granicach etnograficznych, która (koncepcja) była
dokładną kopią programu polskiej endecji i również prowadziła do przemocy. Mimo
deklarowanych sympatii do Litwy, Mackiewicz nie akceptował koncepcji tych
Litwinów, którzy za polityczny ideał Litwy uważali państwo jednonarodowe,
jednowyznaniowe i jednojęzyczne. Dla pisarza wyjątkowość Litwy polegała bowiem
na jej wielojęzyczności, wieloreligijności i wielonarodowej strukturze
społecznej. Czesław Miłosz dopowiada tę koncepcję Mackiewicza: „niewątpliwie
żaden ‘polski kanton’, ani Polska, ani Litwa nie mogły zadowolić tego
pogrobowca Wielkiego Xięstwa”.
Idea krajowa – która nawiązywała do tradycji tego Księstwa – odrzucała
tradycyjne rozumienie związku narodu z państwem. Dla krajowców granice
administracyjne w sensie etnicznym były bez znaczenia, liczyła się dla nich natomiast
historyczna i kulturowa integralność danego obszaru geograficznego, czyli tzw.
kraj. Ważne więc było dla nich nie „mieć dla siebie terytorium/państwa”, lecz
„dobrze współżyć z innymi na wspólnym terytorium”. Ważne było zatem nie
„państwo” i rządzący tym państwem jeden „naród”, lecz obszar historycznie
wspólny dla wszystkich narodów ten obszar zamieszkujących. Mackiewiczowski
„kraj” to zatem nic innego jak ojczyzna ojczyzn, kraina różnych narodów, które
są równymi członkami jednej rodziny ludzkiej. „Idea krajowa” była niewątpliwie
jedną z najpiękniejszych postromantycznych utopii, jaką na wschodzie Europy
zrodził wiek XX, ponieważ obszar dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego
rozdzierany był przez gwałtowny konflikt między nacjonalizmem polskim i
litewskim i niewielu było w obu narodach apostołów „krajowości”. Czy zatem
Mackiewiczowska „krajowość” – która stała się oficjalnym programem redagowanej
przez Mackiewicza „Gazety Codziennej” (1939-1940), będąc równocześnie
przesłaniem całej jego twórczości – da się opisać w kategoriach realizm/idealizm?
Skoro niewątpliwie była społeczną utopią, to czy równocześnie była
nierealistyczna? Mackiewicz doskonale zdawał sobie z niemożliwości realizacji
założeń „idei krajowej”, a przecież nie tylko poświęcił wiele trudu na jej
propagowanie, lecz przede wszystkim była ona dla niego „bezalternatywną” wizją
świata. Jako interpretacja problemów społecznych Wileńszczyzny „idea krajowa”
była odpowiedzią na pytanie, jak powinno być zorganizowane państwo, by
wyeliminować z niego konflikty narodowe. Oczywiście ten porządek powinności
wraz z jego aksjologią był dla Mackiewicza realistyczny nie w sensie aktualnej
praktyki politycznej, lecz jako idea utrzymania na Wileńszczyźnie porządku
gwarantującego stabilność, czyli warunek przetrwania w niesprzyjającym układzie
politycznym. Mówiąc inaczej, w Mackiewiczowskiej diagnozie bieżących konfliktów
społeczno-politycznych realizm oznaczał działania gwarantujące usuwanie ich
źródeł.
A oto drugi przykład.
W powieści Lewa
wolna Józef Mackiewicz opowiada o tym obszarze Europy Wschodniej, na którym
poszczególne narody miały po zakończeniu I wojny światowej historyczną szansę
stworzenia trwałych, niepodległych państw i wolnych, demokratycznych
społeczeństw. Ale warunkiem realizacji tej szansy było powstanie także
demokratycznej Rosji. Tymczasem ten właśnie warunek nie został rozpoznany, a
każdy z narodów wszystkie swoje wysiłki poświęcił walce o własne interesy
państwowo-narodowe, nie doceniając skali niebezpieczeństwa czającego się w
totalitarnych celach bolszewików. Historycznym tematem Lewej wolnej są
więc początki systemu politycznego, który po dwudziestu latach przyniósł
zagładę tej części Europy. Lewa wolna jest powieścią, w której autor
stawia tezę o tragicznym niezrozumieniu Historii przez wszystkich bohaterów jej
wielkiego dramatu. Według Mackiewicza jedni nie rozumieli wydarzeń, w których
uczestniczyli z braku doświadczenia, inni – właśnie z powodu nadmiernego
doświadczenia przez Historię. Komentując zachowanie
polskich elit politycznych, Mackiewicz twierdził, że „dramat tkwił nie w
różnicach pomiędzy Piłsudskim i »endekami«, ale w tej żywiołowej katastrofie
świata, w której lawie wykuty został na wschodzie — nowy sąsiad Polski. Tej
katastrofy Piłsudski nie docenił, zaślepiony w swej antyrosyjskości, podobnie
jak nie docenia jej dziś jeszcze ogromna większość”.
W legendzie
odzyskiwania polskiej niepodległości wojna z bolszewikami w latach 1919-1920
zajmuje uprzywilejowane miejsce. Zgodnie z powszechnym przekonaniem, gdyby tej
wojny Piłsudski nie wygrał, nie byłoby Polski i zapewne nie byłoby też
niepodległych krajów wyłonionych z powersalskiego porządku Europy. Ale – pytał
Mackiewicz – jeśli Polacy obronili przed bolszewikami swą niepodległość w 1920
r., i jeśli dobrze wiedzieli, co obronili, to dlaczego nie bronili się przed
bolszewikami dokładnie 20 lat później? Przecież w granice Polski weszła od
wschodu ta sama armia, rządzona przez tę samą partię, której cele w 1939 r.
były dokładnie takie same, jak w roku 1919.
Sens merytorycznych
polemik z książką Mackiewicza sprowadzał się do wątpliwości, czy rzeczywiście
Polska w 1920 r. miała możliwość rozpoznania strategicznych celów bolszewików,
a co za tym idzie – klarownego oddzielenia ich od celów Denikina, Wrangla i
Judenicza – i czy faktycznie była w stanie przeważyć szalę na korzyść
kontrrewolucji i w długim marszu spod Warszawy unicestwić bolszewików. Oto
klasyczny przykład tezy, którą można zaakceptować lub zakwestionować w
zależności od tego, czy zostanie uznana za dowód – w sensie potocznym –
realizmu lub idealizmu politycznego.
Najprecyzyjniej te
zastrzeżenia sformułował Adam Pragier:
Nie podzielam tego poglądu
Mackiewicza, sądzę, że Polska była w owym czasie nie dość silna, by mogła
samoistnie zaważyć na dziejach Rosji, a od Zachodu nie miała w tym względzie
nie tylko pomocy, ale wyraźną odmowę. Carscy generałowie chcieli przywrócić
dawny stan rzeczy i nic nie zapowiadało, że odbudowana Rosja będzie bezpiecznym
sąsiadem. Nikt też nie wiedział jeszcze, czym jest komunistyczna koncepcja
państwa totalnego. Wydawało się raczej, że bolszewizm wywoła długotrwałe smutnoje
wriemia, co Rosję osłabi i uczyni sąsiadem przynajmniej znośnym na dłuższy
czas.
Podobnie myślał o tych sprawach
Józef Łobodowski, pisząc:
Otóż ani Polacy mogli odegrać rolę
straży ogniowej gaszącej rewolucję rosyjską, ani bolszewicy »ledwie zipali« w
tych przełomowych chwilach krwawego lata 1919.
Zwróćmy uwagę, autor Lewej wolnej
wydarzeniom z lat 1919-1920 stawia pytania ważne z perspektywy następnych
dziesięcioleci. Józef Mackiewicz-pisarz nie był bowiem historykiem-kronikarzem,
który rekonstruuje „suche” fakty, żeby opowiedzieć jedynie o tym, jak było. Był
raczej historiozofem, który na wydarzenia realnej historii patrzył z perspektywy
własnej wizji porządku dziejów. W faktach zrealizowanych widział przede
wszystkim zmarnowane szanse, w tym, co osiągnięto – to, co zostało zatracone.
Dlatego wielkim
tematem Lewej wolnej – a także innych powieści i artykułów
publicystycznych Mackiewicza – jest rozpacz z powodu unicestwienia historycznej
szansy rekonstrukcji Rzeczypospolitej Wielu Narodów i Wielu Kultur. Według
Józefa Mackiewicza żaden z narodów tej szansy nie dostrzegł, ale to właśnie na
Polsce – powiada pisarz – Spadkobierczyni Idei Jagiellońskiej, spoczywał
historyczny obowiązek obrony kulturowej tożsamości tego obszaru przed bolszewikami.
Tezę Mackiewicza popierali „krajowcy”, w pełni identyfikował się z nią Czesław
Miłosz i do dzisiaj jest to teza, która ma zarówno swoich gorących zwolenników
jak i chłodnych sceptyków. W perspektywie literackiej ocena, czy ta teza
Mackiewicza była realistyczna czy idealistyczna, nie ma żadnego znaczenia.
Mackiewicz tak po prostu rozumiał historię swojego „kraju”. W perspektywie
historycznej tezy tej nie można zweryfikować – podobnie, jak w naukach społecznych,
żadnej tezy dotyczącej przeszłości. Można ją uzasadniać, gromadzić argumenty za
i przeciw, ale i tak pozostanie ona zawsze interpretacją, a nie dowodem czy
faktem. Jednak samo jej postawienie lub zakwestionowanie (czyli najpierw
postawienie, a potem zakwestionowanie) jest elementarnym warunkiem rozumienia
wydarzeń historycznych czy społecznych. I to jest – w ramach tytułowego tematu
– najważniejsze w twórczości Józefa Mackiewicza. Jest ona bowiem wyjątkowym
świadectwem wysiłku zrozumienia (zaanalizowania i zinterpretowania)
najważniejszych wydarzeń historycznych w naszej części Europy. Niewielu pisarzy
do takiego wysiłku było przygotowanych i niewielu tak bardzo wzbogaciło naszą
wiedzę o dramatach dwudziestowiecznej historii w Europie Wschodniej.
Wróćmy do Lewej
wolnej – w konstrukcji losów jej bohaterów nie ma nadrzędnej tezy
patriotycznej, po prostu ludzie z wojny wychodzą okaleczeni, ich losy są
potrzaskane, skrzywione, najczęściej przerwane. A Historia, której bohaterowie
powieści oddali swe życie, dzieje się najczęściej tak, jakby ich w ogóle nie
było. Jednak Lewa wolna nie jest utworem pacyfistycznym. Wręcz
przeciwnie – mimo okrucieństw, jakie przedstawia – jest opowieścią o sensie
walki zbrojnej w imię racji nadrzędnych, ogólnoludzkich. A zarazem jest gorzką
refleksją, że to, co ogólnoludzkie, bywa w historii pochłaniane przez to, co
partykularne. Dochodzimy tu zatem do drugiego, nie potocznego, lecz
filozoficznego rozumienia opozycji realizm/idealizm.
III.
Zmieniam teraz perspektywę, z której
pytać będę o miejsce pojęć realizm/idealizm w twórczości Józefa Mackiewicza. Z
wykształcenia i z zamiłowania przyrodnik, opisując komunizm Józef Mackiewicz
przedstawiał go poprzez fakty, przejawy czy idee obecne w życiu społecznym.
Można powiedzieć, że zbierał empiryczne dowody jego istnienia, z których
analizy i szukania związków między nimi wyprowadzał następnie uogólnienia na
temat jego natury.
Dość wcześnie, bo już
w latach 20. i 30., Mackiewicz zapisał różne formuły, które zawierały
określenie istoty komunizmu. Uszczegóławiał je w latach następnych, ale w całej
jego twórczości ich sens pozostawał niezmienny. Może najzwięźlejszym nazwaniem
istoty komunizmu jest formuła, którą Mackiewicz zapisał w broszurze Trust nr
2. Brzmiała ona następująco: komunizm to „największy w historii twór
Złej Fikcji i Zakłamania”.
Ta formuła, którą poprzedziły w publicystyce Mackiewicza dziesiątki podobnych
obserwacji i stwierdzeń, sprowadza ontologię komunizmu do statusu fantomu,
urojenia, widma, rzeczy realnie nie istniejącej („zła fikcja”) i wykreowanej
jedynie przez sformułowania, które są zaprzeczeniem prawdy („zakłamanie”). W
tej formule komunizm ma równocześnie negatywny status ontologiczny (fikcja) i
etyczny (fikcja jest zła, bo zakłamana).
A mówiąc inaczej, komunizm dla Mackiewicza jest tworem nierzeczywistym, którego
istnienie jest wynikiem oszustwa (kłam-stwa). Nie muszę tu tłumaczyć, że chodzi
nie o codzienną rzeczywistość, która dla milionów ludzi w wieku XX była jedynym
wyznacznikiem komunizmu, ale o komunizm jako ideologię, a zatem konstrukcję
słowną złożoną z pojęć, wywodów i argumentów, która tę codzienną rzeczywistość
uzasadniała i wyjaśniała.
W tym zakresie
antykomunizm Mackiewicza można przedstawić jako nieustanne ponawianie opisu
ukrywanych i zakłamywanych przez ideologię komunistyczną różnic pomiędzy rzeczywistością
a słowami, deklaracjami a faktami, ideologią a życiem społecznym. Innymi słowy,
pomiędzy realizmem (realnością, faktycznością) a tym wszystkim, co jest jego
zaprzeczeniem. Z tego powodu można
potraktować „realizm” i jego „zaprzeczenia” jako podstawowe,
najważniejsze, własne terminy dyskursu Józefa Mackiewicza.
Przyjrzyjmy się kilku
przykładom.
Można by wprawdzie zauważyć, że tzw.
realne warunki najpierw powstają, a dopiero następnie wyciąga się z nich
konsekwencje. Wiele rzeczy w historii nie zaistniałoby nigdy, gdyby przed tym zaistnieniem
oglądać się było na to, czego inni chcą lub nie chcą. […] Gdyby więcej
dawniejsi prekursorzy komunizmu rozumowali w ten sposób, który się dziś narzuca
antykomunistom, nie zaistniałyby te „realne” warunki, których obalenie uważa
się za realne. […] tylko do jednego bloku sowieckiego obowiązuje nakaz
oglądania się na koniunkturę … realnych warunków.
Tylko realne wartości mają
znaczenie. Taką realną wartością jest dla nas przejście Wilna z ZSRR w ręce
republiki Litwy. (Ptasznik z Wilna)
Moim zdaniem nie można budować
ideologii, racji stanu, „realnej polityki” i postawy całego narodu na świadomym
łudzeniu tego narodu.
Jako klasyczny przykład tej
»nacjonalistyczno-realnej polityki« służyć może
taki fragment: naczelny publicysta emigracyjnej polskiej »Kultury«,
która uważa siebie za pismo zwalczające nacjonalizm, pisze, co następuje: Z
chwilą, gdy Rosja wycofa się całkowicie z Polski, nie będzie żadnych przeszkód
w nawiązaniu normalnych i poprawnych stosunków pomiędzy nami a Związkiem
Sowieckim. Powinniśmy zawsze podkreślać, że celem naszej polityki jest
wyłącznie odzyskanie niepodległości, a nie zagłada Związku Sowieckiego i
wyniszczenie komunizmu na wszystkich lądach ziemi. Z oświadczenia tego wynika
więc jednoznacznie, że pod jarzmem komunistycznym mogą sobie pozostać Łotwa,
Litwa, Białoruś, Ukraina, Kaukaz, narody środkowej i wschodniej Azji, Chiny,
Wietnam Północny, byle Polska była niepodległa. Można się słusznie obawiać, że
celem polityki niemieckiej jest wyłącznie uzyskanie Wiedervereiningung i
granic z roku 1937, a polityk, który po uzyskaniu tego »wyłącznego« celu
zechciałby jeszcze namawiać do walki z komunizmem, uznany by został za
nierealnego, jeżeli wręcz nie szkodliwego utopistę. Analogiczną »realną politykę«
reprezentują dziś przywódcy narodu litewskiego, ukraińskiego, gruzińskiego i
tych wszystkich wymienionych wyżej narodów pod jarzmem sowieckim. Ich program
realny kończy się na wyzwoleniu spod jarzma »Rosji«. A co dalej? To dalej zdaje
się zgodne z programem polityki »Kultury«. Jest programem tego samego
współistnienia z komunizmem, które w tej chwili wszystkie te narody uważają za
najfatalniejsze, jeżeli uprawiane jest przez Amerykę, dopóki one same nie są
jeszcze wyzwolone. U podłoża tej »polityki realnej« leży właśnie nierealność:
osiągnięcie celów możliwe jest bowiem jedynie przy zespoleniu, a nie
rozdrobnieniu interesów.
Sowiety są naszym wrogiem nie
urojonym, ale realnym. Tzn.
nie tylko mają zamiar odebrać nam niepodległość, ale wobec stanowiska
Aliantów, którzy nie mogą czy nie chcą im w tym przeszkodzić, zamiar ten
wykonać mogą i do jego wykonania
zresztą już przystąpiły.
„Przegląd Wileński” był świetnie i
redagowany i pisany. Lekceważono go w ostatnich latach jedynie ze względu na
„nierealność” programu. Realny w latach trzydziestych on oczywiście nie był.
Osobiście przypuszczam jednak, że człowiek, który by np. w maju roku 1914
przepowiadał, że za cztery lata wszystkie banknoty cesarstwa rosyjskiego będą
warte śmiecia, uważany byłby za jeszcze większego wariata. Czasem trudno jest
zrozumieć, dlaczego pokolenie, które przeszło, jak powiadają Rosjanie: „ogoń,
wodu i miednyje truby” – niezliczonych przeobrażeń i przewrotów, wykazuje tyle
lekceważenia dla każdej koncepcji, którą uważa za „nierealną” na dzień
dzisiejszy.
Dysproporcja zachodząca pomiędzy
traktowaniem zbrodni hitlerowskich, a zbrodni komunistycznych, nie ma podłoża
moralnego, ale wyłącznie polityczne. Wynika z różnicy w stosunku do zbrodniarza,
którego się zniszczyło, a do zbrodniarza, z którym się chce współżyć, aż do
„wymiany kulturalnej” włącznie. Czyli jest rezultatem tzw. „realnej polityki”.
Niestety, każda polityka, jeżeli uważać ją za kunszt przewidywania lub
wpływania na historyczny rozwój w przyszłości, opierać się musi na znajomości
przeszłości. Fałszując tę przeszłość, zastępując fakty historyczne faktami
zmyślonymi, lubo przystosowując rzeczywistość do bieżącego „wishful-thinking”,
może stać się polityką najbardziej nierealną.
Przeciwstawienie
„realne/nierealne” stało się najważniejszym składnikiem dyskursu Mackiewicza w
jego najbardziej znanej książce publicystycznej pt. Zwycięstwo prowokacji,
którą można uznać za skrócony wykład historycznych argumentów
Mackiewiczowskiego antykomunizmu. Centralną kategorią tego wykładu jest pojęcie
„nacjonal-realizmu”, reprezentowane przez swoje szczegółowe odmiany, takie jak np. „pol-realizm” czy „ros-realizm”.
Opisowy sens tych terminów dobrze ilustruje
tytuł jednego z rozdziałów Zwycięstwa prowokacji, który brzmi: „Realizmy”
contra rzeczywistość. Przedstawię jego podstawowe założenia na przykładzie
Mackiewiczowskiej polemiki z polrealizmem.
Stałym przedmiotem
krytyki Mackiewicza był tak zwany „realizm polityczny” (lub „polrealizm”),
który zdaniem pisarza był polską odmianą „komunizmu narodowego” i polegał na
akceptacji systemu komunistycznego lub szukaniu z nim dróg współżycia pod
pretekstem, że jest narodowy czyli polski, a więc własny. Zwolennikom
„polrealizmu” Mackiewicz przeciwstawiał pogląd, że komunizm – bez względu na
to, czy narodowy czy internacjonalistyczny – jest „złem absolutnym”, a jedyną
postawą, jaką można wobec niego zająć, jest wola jego zniszczenia. Mackiewicz
dorzucał tu jeszcze inną myśl. Dla „realistów politycznych” (tu:
„polrealistów”) w rozgrywce z komunizmem liczy się wyłącznie interes narodowy
(lub państwowy) ich kraju. To stanowisko zdaniem Mackiewicza komunistom
wyjątkowo odpowiada, gdyż jedynym realnym dla nich zagrożeniem jest
międzynarodowa czyli ponadlokalna solidarność. Wszędzie tam, gdzie zostaje ona
pokonana przez partykularny „interes narodowy”, komuniści prędzej czy później
zatriumfują. Jako przykład Mackiewicz podawał nacjonalistyczną politykę państw
Europy Środkowej po 1917 r. W rozgrywkach bilateralnych z komunistami każde z
tych państw po kolei ponosiło klęskę. Parafrazując stare hasło, można by rzec,
że w walce z komunizmem Mackiewicz uznawał bezwzględną konieczność trzymania
się uniwersalnej zasady: „za wolność waszą i naszą”.
Swój stosunek do
„partykularnych” programów politycznych (typu „polrealizmu”) określał zwięźle:
nie istnieje państwowa polityka PRL czy ZSRR, jest tylko globalna strategia
międzynarodowego komunizmu. Dlatego też uważał, że przenoszenie XIX-wiecznej real-politik
(stosowanej niegdyś wobec Rosji) na ZSRR jest całkowicie nierealne. Z komunizmem
nie można walczyć pod sztandarem narodowości, lecz pod ideą antykomunizmu w
skali światowej. Mackiewiczowska krytyka „polrealizmu” miała jeszcze głębsze
uzasadnienia. Krytykował zwolenników tej koncepcji za powielanie endeckiego
stereotypu: Polska sąsiaduje z Rosją i za wszelką cenę musi się z nią dogadać.
Przede wszystkim, kontrował Mackiewicz, to nie Polska sąsiaduje z Rosją, lecz
PRL z ZSRR. Ważniejsze jednak, że sąsiadem Polski nie jest Rosja – Polacy
sąsiadują bowiem na wschodzie z narodami ukraińskim, białoruskim, litewskim,
estońskim, łotewskim, a dopiero te narody mają granice z Rosją. Wytyczną
polityki polskiej – twierdził Mackiewicz wielokrotnie – nie może być stawka na
takie czy owakie dogadanie się z ZSRR, lecz stawka na wspomożenie dążeń
niepodległościowych i państwowotwórczych tych narodów, które leżą w pasie
oddzielającym tereny etnicznie polskie od etnicznej Rosji (i innych
znajdujących się w sowieckim więzieniu narodów). Komunizm jest bowiem
zagrożeniem globalnym, a nie przebranym w nowy kostium słowny starym konfliktem
carskiej Rosji i Rzeczypospolitej. Znakomita większość publicystów polskich nie
wyszła w ogóle poza ten stereotyp – stwierdzał Mackiewicz wielokrotnie i ze
smutkiem.
Mackiewicz, jak
pisałem, nie był w tym sensie politykiem. Interesowała go jedynie obrona zasad.
Wybrał emigrację i świadczenie całym swym pisarstwem idei rekonstrukcji
Wielkiego Xięstwa Litewskiego. Polemizował więc wielokrotnie z „polrealistami”
– kością niezgody było najczęściej uznanie przez nich status quo
pojałtańskiej Europy. Charakterystycznym przykładem była sprawa granic.
„Polrealiści” tęsknie spoglądali w stronę Wilna i Lwowa. To nam odebrano –
powiadali. Ale równocześnie jak lwy bronili nowych granic na zachodzie.
Mackiewicz widział w tym objaw umysłowego rozdwojenia. Jeśli akceptuje się
granice na zachodzie, to akceptuje się Jałtę. Jeśli akceptuje się Jałtę, to
akceptuje się wypędzenie Polaków z Wilna i Lwowa. A także sowiecką okupację
państw bałtyckich. Irytowało go więc, że „pol-realiści” w imię aktualnego
interesu narodowego tak łatwo zaakceptowali pojałtański kształt Europy. Jego
Ojczyzna ojczyzn znajdowała się na wschodzie, na terenie byłego Wielkiego
Xięstwa Litewskiego. Ta Polska została zamordowana w Jałcie (a wcześniej w
Moskwie: przez Ribbentropa i Mołotowa). Innej Polski mieć nie chciał. Tymczasem
– zauważał więc Mackiewicz – „polrealiści” uważają PRL za „własne” państwo i,
co więcej, twierdzą, że PRL ma „lepsze” granice niż II Rzeczpospolita i że jest
organizmem mocniejszym niż Polska Niepodległa: nie ma mniejszości narodowych, a
z komunistami łączy ich ponadto przekonanie, że PRL jest w obecnej chwili najwyższym
dobrem narodu polskiego. A skoro jest najwyższym dobrem, to trzeba strzec jego
integralności, czyli granic. Stąd naczelna teza „polrealizmu” i komunizmu:
granice na Odrze i Nysie są rdzennymi granicami państwa polskiego i ktokolwiek
je kwestionuje, jest wrogiem polskiego interesu narodowego. Szczególną troską
„polrealistów” była państwowa siła PRL, która powinna strzec swych granic,
albowiem – pisano – od zachodu zagrażają im Niemcy (zapominając, że sąsiadujemy
z NRD), od południa Czesi, a od wschodu Ukraińcy i Litwini. Jeśli PRL będzie
państwem słabym – twierdzili krajowi i emigracyjni „polrealiści” – rozleci się
przed zakusami sąsiadów. Mackiewiczowską krytykę tez „polrealizmu” (kwestia
granic, sprawa status quo w Europie, stosunek do sąsiadów na wschodzie)
przeciwnicy pisarza podawali jako przykład – w najlepszym razie – narodowej
apostazji.
IV.
Mackiewiczowska krytyka tzw.
„realizmu politycznego” oznaczała krytykę tych wszystkich koncepcji, które
zakładały przystosowanie się do bieżących okoliczności politycznych. W tym
sensie Mackiewicz odrzucał realizm jako synonim polityki. Mówiąc inaczej, to,
co było polityczne – w znaczeniu aktualnej polityki – dla Mackiewicza okazywało
się nierealne. Nierealne były bowiem dla niego wszelkie konstrukcje myślowe i
wspierające je działania, które okazywały się pogwałceniem wartości. Dla
Mackiewicza realizm oznaczał możliwość realizacji idei wolności człowieka,
niepodległości, suwerenności narodów i państw, wolności wypowiedzi,
poszukiwania prawdy. Wszystko inne było dla niego nierealne – fikcyjne,
urojone, fałszywe. Gwałcące ontologiczne podstawy porządku społecznego.
Można rozwinąć ten
sens realizmu aprobowanego przez Mackiewicza. Realne oznaczało dla niego to, co
jest wartością ogólną, uniwersalną. Dobro człowieka jako istoty nad interesem
konkretnego narodu, solidarność wszystkich ludzi nad interesem jednego państwa
i narodu. Z kolei nierealne było dla niego to, co partykularne, np. koncepcja
jednego wroga, Niemiec czy ZSRR zamiast komunizmu czy nazizmu. Kiedy Mackiewicz
tłumaczy światopoglądowe źródła swych poglądów, wskazuje na swe wykształcenie
przyrodnicze. Pamiętać należy jednak, że pierwszymi przyrodnikami byli
filozofowie – długą listę ich nazwisk otwiera Arystoteles.
Dla Józefa Mackiewicza
świat przyrody był uniwersalny, świat ludzki – partykularny. Pisarz sformułował
to przeciwstawienie w ekspozycji do powieści Kontra, w przypowieści o
dwóch prawdach:
Są dwie prawdy na świecie. Pierwsza
to ta, która ściśle otacza ziemię i wiernie odbija w wodzie płynące górą
obłoki. Oddaje echem w górach. Rejestruje dokładnie szum lasu i trzciny nad
jeziorem. Wie, gdzie ma leżeć każdy kamień w płytkim potoku i dlaczego wywołuje
odgłos wiecznego plusku. […] Druga prawda składa się pozornie tylko z dobra i
zła. Jej dobro i zło są pojęciami względnymi. Ta prawda nigdy nie spoczywa, a
wskutek tego rzadko odbija dokładnie oblicze rzeczy. Dlatego wykrzywia się
często uśmiechem komizmu lub grymasem złości. Będąc w ciągłym ruchu ledwo nadążyć
może za masą słów i gestów ludzkich. […] O ile pierwsza z tych prawd jest
milcząca, o tyle druga często bardzo – propagandowa. O ile pierwsza obojętna, o
tyle druga namiętna. Wiedząc o tym, że nie jest jedną, tym bardziej okrzykuje
się za jedyną, a przez to obowiązującą. I do pewnego stopnia ma rację, gdyż
jest to prawda urzędowa, to znaczy zależna od urzędowego charakteru ustroju,
czy nastroju, w którym jest głoszona. W skrócie można by powiedzieć o niej, że
jest prawdą koniunkturalnego interpretowania prawdy.
Przyrodę – pisał Mackiewicz – spaja
tajemnica, którą można nazwać Bogiem. To wymiar najbardziej uniwersalny. Świat
ludzi jest natomiast czystym partykularyzmem, w którym jedne partykularyzmy
walczą z innymi, a wszystkie razem niszczą to, co najcenniejsze – rozumienie
wartości uniwersalnych.
ZAKOŃCZENIE
Antykomunizm Mackiewicza powstał
równocześnie ze zwycięstwem rewolucji bolszewickiej. W praktykach i ideologii
bolszewizmu dostrzegł on chęć totalnego zniszczenia ludzkiej kultury opartej
jego zdaniem na wartościach uniwersalnych, a przede wszystkim na Dekalogu.
W Polsce przed 1945 r.
antykomunizm Mackiewicza nie był elementem poważnej alternatywy światopoglądowej.
Był precyzyjnym opisem ówczesnej rzeczywistości. Dopiero po roku 1945
o antykomunizmie Mackiewicza zaczęto pisać, że jest „niepo-czytalny”, a w
najlepszym wypadku – „idealistyczny”. Terminy realizm i idealizm stawały się
pochodnymi nowych koncepcji politycznych.
Wokół pojęć realizmu i
idealizmu w polskiej myśli politycznej przez wieki konstytuowały się dwa
bieguny patriotyzmu. Należy pamiętać, że na emigracji były różne koncepcje
antykomunizmu: miesięcznika „Kultura”, tygodnika „Wiadomości”, indywidualne
koncepcje Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Andrzeja Bobkowskiego, Witolda Gombrowicza,
Czesława Miłosza, Aleksandra Wata i wielu innych. Perspektywy pisarzy były
jednak inne niż polityków. Pisarzy łączył zawsze personalizm i odrzucenie
wszelkich form konieczności historycznej. Wszędzie tam, gdzie politycy skłonni
byli na serio doszukiwać się „konieczności historycznej”, „geopolityki”, praw
historycznych etc., Józef Mackiewicz widział skrajny brak realizmu. Realne były
dla niego przede wszystkim wolność i prawda. Wszystko, co je ograniczało i
deformowało, choćby należało do najbardziej realnych faktów życia politycznego,
w ostatecznym rachunku było dla niego nierealne. Tę wiarę Mackiewicza w
niezniszczalną siłę tych dwóch uniwersalnych wartości można uznać za jego
idealizm. Czyli – w sensie filozoficznym i światopoglądowym – za realizm.
Tekst oparty na wystąpieniu na
konferencji OMP „Realizm i idealizm w polskiej myśli politycznej – dwa bieguny
patriotyzmu?” (Kraków 2007)