Bronisław Trentowski - Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem


Poznań, 1843 r., fragmenty ze stron 115-139

Filozofia polityczna.

Leżą już za nami obrazy dwóch wielkich, wiecznych, ciągle w świeżej postaci występujących politycznych stronnictw: obrazy Historyzmu i Radykalizmu. Że stronnictwa te są przeciwnymi, walczącymi ze sobą na zabój przeciwieństwami, przekonuje się każdy na pierwsze spojrzenie. W przeciwieństwach takich nie ma prawdy; w nich objawia się li jednostronność. Ta okoliczność wywołuje Filozofię polityczną na widownię ludzkiej mądrości. Filozofia daje nam wszędzie wszechstronność, stosowną do rozwikłania ducha ludzkości i oświecenia publicznego; dać się więc powinna i na tych błoniach życia...

...Radykalizm pragnie rewolucji i zapala do niej masy ludowe. Rzecz naturalna, bo rewolucja jest także najbardziej skrajną ostatecznością. Rewolucja, jest zaiste, prawem człowieczeństwa, prawem równie Rządu, jak ludu, ale tylko prawem przeciw szalonemu bezprawiu, prawem rozpaczy. Tam jedynie, gdzie niepodobna rozwiązać gordyjskiego węzła trzeba go rozciąć mieczem. Gdzie jedna jednostronność panuje nad drugą po tyrańsku, gdzie nie pomogą już żadne środki rozumne, tam gwałt i przemoc ma poprzeć dobrą sprawę. Jak wojna tak i rewolucja nie jest wśród ludzi naturą, lecz nie-naturą. Taki środek do celu nie jest mądrością Boga - człowieka, lecz wściekłością zwierza - człowieka, w którego i bóg - człowiek zamienić się w końcu musi, gdy inaczej bronić wysokiej swej dostojności nie zdoła. Rewolucja to moc fizyczna, prawo lwich pazurów i tygrysich zębów. Rewolucje wśród społeczeństwa są tym, czym nawałnice gradowe wśród atmosfery, tj. pożytecznym nieraz i elektryzującym życie wyjątkiem, nie zaś prawidłem. Gdzie panuje polityczno-filozoficzna wszechstronność i różnojednia wszystkiego, tam rewolucja nie jest koniecznością, ani potrzebą, ani nawet podobieństwem. Filozofia tedy poleca na miejsce rewolucji ciągłą, postępującą z wolna, lecz zawsze naprzód Reformę. Tylko reforma godna jest Boga - człowieka. Bóg też wiedzie ludzkość od reformy do reformy, a rewolucje robi rzadkim wydarzeniem. Reforma odbywa się na sejmie wśród rozpraw rozumnych i nauczających jak przystoi na człowieka; rewolucja zaś to ślepy, okropny pożar państwa! Jakież być mogą skutki rewolucji radykalnej? Wkrótce zniszczy krwawe jej dzieło kontrrewolucja, bo historyzm równie jest silny, a choć przegra sprawę, występuje na nowo do boju. Pewniej, niezachwianiej, wieczniej działa tu stosowna do czasu reforma, która jest dziełem stron obu.

Ludzkość ma rozwijać się sama przez się, nie zaś przez królów, księży i szlachtę! Skoro tak jest, czemuż występujecie z radykalną waszą teorią, narzucając się na rozwikłaczy tej samodzielnej ludzkości? Czy to sprawiedliwe i logiczne popełniać samemu ten błąd, który zarzucamy stronie przeciwnej? Nie jestże tu raczej widoczna wasza chęć panowania, chęć przewrócenia wszystkiego do góry nogami? Gdyby się zamiary wasze udały, wnet, jak to już nieraz się zdarzyło, przeistoczywszy się w nowych królów, księży i arystokratów, rzeklibyście do tłuszczy, która was wyniosła, iż jesteście jej głową i duchem; iż ona tylko pod waszym sterem rozwijać się może. Ludzkość jest pojęciem bez rzeczywistości, oderwaniem umysłowym, czczą ideą. Ona nie zdoła rozwijać się sama przez się, gdyż braknie jej przeświadczenia. Rzeczywistość i przeświadczenie ludzkości stanowią jednostki, a jednostki najgenialniejsze, przedzierając się naprzód, wiodą tłumy za sobą. Ludzkość przeto rozwija się nie sama przez się, ale za pośrednictwem geniuszy, odgadujących zbiorową jej myśl, chęć i wolę. Kto czuje się dzielnym i prawdziwym politykiem, niech napisze system polityki dla swego państwa i czasu, a pokieruje narodem. Czekać tu na objaw myśli narodowej i wsadzić tymczasem ręce w kieszeń byłoby nie-rozumem. Choć twoja myśl nie zostanie przyjęta, to wprowadzi kogoś innego na szczęśliwszą drogę. Wreszcie geniusze teoretyczne i praktyczne są organami woli wyższej i, biorąc rzecz ściślej, wysłańcami niebios. Nie człowiek ten lub ów, lecz Bóg sam rozwija ludzkość przez niego!

Wołacie: znieść gmin mocą rozszerzonej oświaty i powszechnego wykształcenia. Prześliczna to, porywająca silnie i niemal zupełnie nowa idea, lecz, niestety, nie podobna do zrealizowania. Gmin okazuje się nie tylko wśród zaniedbanego pod naukowym względem ludu, ale także wśród stanów wyższych, a zgoła wszędzie tam, gdzie budzi się duch osobistości i egoizmu, gdzie działa zwierz - człowiek. Gdyby oświata i wykształcenie były doskonałym lekarstwem przeciw gminowi, nie znalazłbyś gminu przynajmniej w stanie uczonym. Tymczasem tak nie jest. Również tutaj spostrzegasz mnóstwo spraw i czynów, gminnością swą oburzających. Ten np. był przyjacielem światła i postępu; ów apostołem wolności. Dano im urzędowania, lub podwyższono pensję i obydwaj zmienili dawniejsze swe przekonania. Profesorowie sławnych uniwersytetów niemieckich nie mogą się obejść bez rządowego Kuratora! Gdzie brak charakteru, brak boskości istoty, brak jaźni wyższej, dzielniejszej, tam, przy największej nawet inteligencji i uczoności, objawia się gmin. Słowem, gmin jest słabością ludzkiej natury; jest grzechem pierworodnym społeczeństwa, złem koniecznym, stanowiącym warunek wolności. Nad gmin wznieść się można li własną pracą i szczytniejszym jaźni polotem. Potrzeba by człowieczą naturę przerobić zupełnie, zamienić ludzi w archaniołów bez żądzy, chęci, woli, namiętności, a zdołałbyś gmin zabić. Skoro to niepodobieństwem, przeto gmin, jak był i jest, tak będzie na wieki! Właśnie gmin ten przebrzydły wali całą teorię radykalną o ziemię i zamienia ją w cudne, ale czcze marzenia! Pragnąc tym silniej upowszechnić oświatę i wykształcenie wśród ludu, radzicie przeistoczyć kościoły w szkoły polityczno-pedagogiczne. O, przyjaciele bezmyślni! Czy zdoła istnieć ciało bez duszy? Również nie zdoła istnieć państwo be z religii. Kościoły są ustawą religijną, nie godzi się więc już wedle zasad waszych, zamieniać ich w ustawę polityczną. Byłoby to największym w świecie zmieszaniem religii z polityką. Najdoskonalsze prawa ziemskie, czyli polityczne, nie zastąpią praw religijnych w sumieniu ludzi od Boga głęboko wyrytych, a od kościoła pilnie żywionych. Znieść kościoły, a zniesiesz z nimi religię i twój duch ludzkości przeistoczy się wnet w ducha zwierzęcego.

Bronisław Trentowski (1808-69), główny przedstawiciel tzw. polskiej filozofii narodowej. Początkowo zwolennik idei radykalnych i liberalnych, po powstaniu krakowskim i rabacji galicyjskiej zbliżył się do obozu zachowawczego, akcentując szczególną rolę Kościoła i szlachty jako ostoi narodowości w Polsce.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/