Katarzyna Węglarczyk - Wolność w myśli Jana Pawła II


W swoim nauczaniu Jan Paweł II niejednokrotnie podejmował tematykę wolności w wielorakich kontekstach. Nie brakowało w jego wypowiedziach odniesień do społecznego, narodowego i politycznego wymiaru życia człowieka; mówił i pisał o wolności narodów, grup, społeczeństw. Uznając, że wolność jest „wymiarem bytu człowieka”[1], wymiarem istotowym, a zatem przynależnym także bytom wspólnotowym, postulował jej respektowanie w relacjach tak jednostek, jak i zbiorowości wobec siebie nawzajem oraz jednostek względem zbiorowości, i niestrudzenie zabierał głos w obronie prawa do swobody słowa, sumienia i religii[2].

Starając się być wierna swojej intuicji dotyczącej tego, co było dlań najważniejsze, a równocześnie świadoma ograniczonych możliwości niniejszego tekstu, skoncentruję swoją uwagę na jednym wymiarze papieskiego nauczania: tytułowe zagadnienie rozważać będę z perspektywy egzystencjalnego doświadczenia pojedynczego człowieka. Tego, który – jak Jan Paweł II zwykł był mawiać – jest „drogą Kościoła”.

Dziedzictwo

Doświadczenie wolności jest przywilejem człowieka jako istoty stworzonej na obraz swego Stwórcy – pisze Jan Paweł II[3]. Wolna wola jest – obok rozumu – tym właśnie, co upodabnia istotę ludzką do Boga, i tym samym jest miarą jej szczególnej godności, wyróżniającej ją wśród reszty stworzenia. Człowiek jest zatem wolny z samej swej istoty[4].

Owo dziedzictwo wolności, niesione przez niezaprzeczalny fakt synostwa Bożego, zostało jednakże zaprzepaszczone przez nieposłuszeństwo pierwszych ludzi, którzy wyrzekając się pierwotnej więzi ze swym Stwórcą, spowodowali częściowe przynajmniej zatarcie wspomnianego podobieństwa. Z chwilą, gdy do historii ludzkości wkroczył grzech, wolność przestała być oczywistością. Pozostała wprawdzie darem zawsze aktualnym, jednakże, jak na całokształt ludzkiej natury, padł na nią cień; odtąd wolność idzie nieodłącznie w parze ze złem. Tożsamość człowieka jako syna Bożego i dziedzica Jego atrybutów wymagała odnowienia, a wraz z nią, odnowienia potrzebowała ludzka wolność.

Dziedzictwo to w całej pełni przywrócić mógł tylko Ten, który posiadł je przed wiekami i nigdy nie utracił – Syn Boży. W istocie, całe bogactwo Ewangelii można by streścić w tym jednym zdaniu, wypowiedzianym przez papieża do krakowskiej młodzieży: „Bóg zapłacił za dar wolności dany człowiekowi”[5].

„A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej” – napisze św. Paweł w liście do Galatów[6]. Dwa filary chrześcijańskiego objawienia – stworzenie i odkupienie człowieka – są historią dwukrotnego obdarowywania go darem wolności.

Paradoks

„Wolność nie jest ulgą, lecz trudem wielkości” – powołując się na te słowa Leopolda Staffa, Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że dar ten jest także zadaniem[7]. Z wolności „zdaje się egzamin”[8]. Jest to fundamentalne powołanie każdego człowieka: wezwanie do bycia wolnym, do utrzymania własnej wolności – podczas, gdy często przychodzi pokusa, nie zawsze uświadamiana, by się jej wyrzec – i trudnego jej kształtowania. Nie jest to jednorazowy akt, jak bywa w historii politycznej odzyskujących niepodległość narodów; wolności pojmowanej egzystencjalnie nie można posiąść, ale trzeba ją stale zdobywać i tworzyć[9]. Jest ona rzeczywistością dynamiczną, rozwijającą się. W tym świetle przestaje dziwić modlitewne wołanie: „naucz nas być wolnymi!”[10]

Paradoks wolności w chrześcijańskiej antropologii polega na tym, że nie jest ona wartością absolutną. Rozumiana jako swoboda wyboru, przynależy każdemu, to fakt niezaprzeczalny; sedno w tym, że ów wolny wybór może być wartościowany jako właściwy bądź niewłaściwy w kontekście pewnej rzeczywistości, która stoi ponad (bądź przed) wolnością. Niewłaściwe wykorzystanie wolności to wyrwanie jej z owego kontekstu, potraktowanie jako całkowitej dowolności, samowoli czy wręcz swawoli. Innymi słowy, absolutyzacja wolności oznacza, że człowiek – zapominając podstawowy fakt, iż stanowi część stworzenia, a więc element szerszego ładu – uznaje sam siebie za jedyny wyznacznik dobra i zła, odrzucając wszelkie transcendentne punkty odniesienia[11].

Powyższe konstatacje mogą budzić pewien niepokój. Już samo stwierdzenie, że wolność jest darem, brzmi nieco paradoksalnie; otrzymywanie jest już wszak rodzajem zależności. Co więcej, wolność nie jest celem sama w sobie, ale ma służyć realizacji ludzkiego powołania, jego szczególnej godności – dignitas. Wreszcie, stanowi część nadrzędnego względem niej porządku wartości, a zatem jest wezwana do uległości, do podporządkowania się mu. Jest to paradoksalna logika chrześcijaństwa.

Kłamstwo

W pismach Jana Pawła II czytamy o dwóch pokusach, jakie zagrażają wolności osoby ludzkiej. Pierwsza z nich to pokusa poddania siebie samego rzeczom, a tym samym samourzeczowienie człowieka (poprzez zniewolenie konsumpcją, nałogi itp.). Druga polega na poddaniu prawdy o sobie – własnej wolności i oznacza samoubóstwienie[12].

Encyklika Evangelium Vitae podkreśla również, że wynaturzenie wolności następuje wtedy, gdy zrywa się konstytutywną więź łączącą ją z prawdą[13]. Słowo „prawda” jest w papieskiej myśli rozumiane co najmniej trojako. Po pierwsze, jest to ów nadrzędny, odwieczny porządek aksjologiczny, o którym była już mowa powyżej. Po drugie, prawdą jest to, o czym według słów Dominum et Vivificantem przekonuje nas Duch Święty – historia zbawienia, traktująca o „grzechu, sprawiedliwości i o sądzie”[14]. Po trzecie wreszcie, Prawdą wcieloną, upostaciowaną jest sam Chrystus, i to Chrystus ukrzyżowany.

Odrzucenie pierwotnego ładu, ustalonego przez Boga, zasadza się na kłamstwie: „Rzekł wąż do niewiasty: <>”[15]. Pójście za tym kłamstwem wynika z pragnienia samoubóstwienia – a zatem z zanegowania własnej tożsamości, z jakiegoś pierwotnego sprzeciwu wobec prawdy o własnym statusie. Porządek stwórczy zostaje odrzucony, ponieważ człowiek nie chce być jego częścią, ale widzi się w roli jego kreatora.

Jest to zatem odruch buntu, poczyniony w imię absolutnej wolności. Jednak – o ironio – w istocie nie może być mowy o wolności tam, gdzie króluje kłamstwo, ponieważ oparcie się na kłamstwie uniemożliwia realne samostanowienie człowieka. Odcięcie od prawdy, przerwanie owego obiektywnego i pierwotnego stosunku, czyni go bezbronnym wobec rzeczywistości, wydanym na pastwę rozmaitych czynników, wśród których porusza się po omacku, podatny na różne manipulacje i fałszywe nierzadko drogowskazy. Zwiedziony pseudoświatłem, człowiek odkrywa, że został wrzucony w ciemność; szukając wolności absolutnej, popada w niewolę własnych ograniczeń, które pragnął był ubóstwić[16].

Wydarzenie krzyża

Chrześcijanin doświadcza jednakże wyzwalającej mocy prawdy – tej o „grzechu, sprawiedliwości i o sądzie”. Posłannictwem Ducha Świętego w świecie – naucza papież – jest przypominanie o grzechu, tj. o ciemności i niewoli, w jakiej tkwi człowiek. Choćby była to jednak prawda najgorsza, wiąże się z nią nadzieja, ponieważ nie głosi się jej w oderwaniu od tajemnicy zbawienia. Przekonywanie o grzechu jest równocześnie przypomnieniem utraconego dziedzictwa, owej pierwotnej dignitas, oraz co istotniejsze – dobrą nowiną o jej możliwym odzyskaniu. W „ekonomii zbawienia” głoszenie utraty staje się głoszeniem tego, co utracone, i zarazem nadzieją na tegoż przywrócenie.

Nie ma jednak innej drogi do wolności, jak poprzez przyjęcie i uznanie prawdy o własnej grzeszności. Nie chodzi bynajmniej o apologię słabości, zarzucaną chrześcijaństwu przez Nietzschego; przyznanie się do słabości nie ma bowiem prowadzić do jej afirmacji, ale przezwyciężenia poprzez otwarcie się na moc płynącą z krzyża Chrystusa. Moc tę przyjąć może tylko ten, kto uzna, że jej potrzebuje. W tym kontekście czytamy słowa z Ewangelii Janowej: „I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”[17].

Chrystus Ukrzyżowany jest ucieleśnieniem tej prawdy, która wyzwala. Śmierć krzyżowa Syna Bożego nie jest przypadkiem, ale stoi w samym centrum tej logiki wyzwolenia. Prawda o człowieku – odpowiedź na pytanie, kim jest człowiek – w pełni odkrywa się tylko tutaj. Chrystus na krzyżu „odsłania człowiekowi człowieka”[18], przez swoją ofiarę ukazując całą prawdę o ludzkiej kondycji: biorąc na siebie jego nędzę, ale zarazem potwierdzając i oczyszczając jego niezwykłą, konstytutywną dla osoby ludzkiej, godność. Na krzyżu też – zawsze w perspektywie zmartwychwstania – dokonują się sprawiedliwość i sąd; sąd nie nad człowiekiem, lecz nad kłamstwem zła, które go opętało i zniewoliło. Zwycięstwo nad tym złem jest odnowieniem w człowieku obrazu i podobieństwa do Stwórcy; jest przywróceniem mu wolności. Dzięki ofierze Chrystusa możliwa jest prawdziwa samorealizacja jednostki, tj. życie zgodne z jej powołaniem i naturą: „Chrystus nas odkupił! To znaczy, że obdarzył nas możliwością realizacji całej prawdy naszego istnienia”[19]. Wreszcie, posłuszeństwo Chrystusa, który na krzyżu wykonuje wolę Boga Ojca, jest zniwelowaniem pierwotnego nieposłuszeństwa człowieka. To jeszcze jeden wymiar piętrzącego paradoksy „skandalu krzyża”: wolność posłuszna wyzwala wolność zbuntowaną.

Służba

Jaka jest chrześcijańska propozycja realizacji własnej wolności? Jedno z częściej powtarzanych przez Jana Pawła II określeń (zaczerpnięte z konstytucji Gaudium et Spes) mówi, że wolność najpełniej realizuje się poprzez służbę i bezinteresowny dar z siebie[20]. Wolność pozytywna, wyrażająca się w diakonii, wymaga uprzednio wolności negatywnej – wyswobodzenia się z niewoli grzechu. Doświadczenie wyzwolenia jest w tej perspektywie przede wszystkim uwolnieniem od egoizmu i innych przywiązań i pobudza do służby drugiemu człowiekowi[21]. Rzeczywiście, aby móc służyć innym swoją osobą, aby móc zdobyć się na ofiarę z siebie, trzeba najpierw stać się panem samego siebie, trzeba stać się wolnym. Równocześnie – na zasadzie „sprzężenia zwrotnego” – dobrowolna i bezinteresowna służba daje wolność, płynącą z poczucia, że mogę rozporządzać sobą w zgodzie z własną wolą, kierując się świadomymi decyzjami, przezwyciężając swój egoizm, wewnętrzne zachcianki, jak i wszelką zewnętrzną presję. Dopiero dając siebie – posiadam siebie, dopiero służąc – uczę się transcendencji, przekraczam własne ograniczenia, słowem: najpełniej doświadczam wolności.

Widać tu wyraźnie, że wolność rzeczywiście – jak mówił papież we Wrocławiu – „wymaga ładu”. Ład ten wzorowany jest na Eucharystii, ponieważ jest to moment, w którym najpełniej zrealizował się ideał służby. Na ołtarzu Bóg składa nieustannie ofiarę z samego siebie, stając się dobrowolnie sługą wszystkich. Eucharystia jest zatem niepowtarzalną szkołą wolności[22]. Na tej samej zasadzie wolności uczy nas krzyż. „Chrystus ukrzyżowany objawia autentyczny sens wolności, w pełni go realizuje poprzez całkowity dar z siebie i powołuje uczniów do udziału w tej samej wolności”[23]. Wydarzenie krzyża uzdalnia do otwarcia się na transcendencję; przyjęcie krzyża to wszak przezwyciężenie granic własnego egoizmu i wszelkich zniewalających przywiązań, aż po przywiązanie do swojego życia. Krzyż wymaga wolności, ale też i jej uczy: cierpienie wyzwala w nas bowiem moc transcendowania. Poprzez ofiarę, czyli ciągłe przekraczanie kolejnych ograniczeń, realizuje się dynamizm wolności, dokonuje się jej rozwój, warunkujący w ogóle jej istnienie.

Przykazanie miłości

Innymi słowy, ład wolności – ład eucharystyczny, ład krzyża – to ład ofiary, czyli miłość. U św. Pawła czytamy dalej: „Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału; wręcz przeciwnie, miłością ożywieni, służcie sobie nawzajem”[24]. Agape, tj. miłość służąca drugiemu człowiekowi, jest najpełniejszą realizacją wolności: kochając, przekraczamy siebie samych, pokonujemy więc najściślejsze ograniczenie własnego ego. Miłość jest dostrzeżeniem w drugiej osobie tak wielkiej wartości, że wszystko inne, co mogłoby wiązać kochającego, zostaje odsunięte na bok i stąd staje się on wolny, niczym nieograniczony w swej zdolności do dawania, tj. do ofiary[25].

Przykazanie miłości stanowi zwieńczenie aksjologicznego ładu, a tym samym – pełnię powołania człowieka; jego wcielenie w życie łączy się z akceptacją owego ładu i powołania na wzór Chrystusa-Sługi, tego, który „do końca umiłował”[26]. Wolność poddaje się prawdzie, niejako zwracając Stwórcy prawo wyłączności w stosunku do drzewa poznania dobra i zła. Przyjęcie prawa Bożego – które osiąga swój szczyt w przykazaniu miłości – to w istocie jedyna droga potwierdzenia własnej wolności; posłuszeństwo mu utrwala wolność, ponieważ broni przed popadnięciem w kłamstwo dotyczące natury człowieka oraz dobra i zła[27].


Pro-egzystencja

Dwudziestowieczna teologia wprowadziła pojęcie pro-egzystencji, na które powoływał się także Jan Paweł II: wolność to istnienie nie dla siebie, w sobie, lecz istnienie „dla”. Pojmowanie wolności jako absolutnej niezależności jednostki jest nieporozumieniem, zbudowanym na przedwiecznym kłamstwie; jest echem owego pierwotnego pragnienia pierwszych ludzi, by „być jak Bóg”. Sedno tego nieporozumienia leży w tym, że Bóg również nie jest wolny w znaczeniu skrajnego indywidualizmu, „bycia wyłącznie dla siebie”, ponieważ Bóg jest Trójcą, komunią osób, których wolność realizuje się we wzajemnych relacjach. Bóg, który jest Miłością, istnieje „dla” i do tego samego powołuje człowieka. Wolność to pro-egzystencja, czyli istnienie w służbie, przez wzajemne dawanie się sobie[28].

Wolność zatem, zgodnie z papieskim nauczaniem, jest w swej istocie niejako ograniczona swoim relacyjnym wymiarem: jest skierowana ku wspólnocie. Pomijanie tego wymiaru prowadzi do wynaturzonej koncepcji wolności, polegającej na odrzuceniu odpowiedzialności za siebie i drugiego; wynaturzenie to zniekształca życie społeczne, gdyż wolność traktuje się tu jako mandat do posiadania władzy nad innymi, a nawet do jej wykorzystania przeciw innym ludziom[29]. Doświadczenie wolności zaczyna się wymiarze indywidualnym, w osobistym dramacie każdego człowieka; nie zatrzymuje się jednak na tym, ale prowadzi dalej. Dopiero skierowanie wolności ku wspólnocie, przez hojną miłość, jest jej pełną realizacją, przez którą definiuje się dojrzałe człowieczeństwo.



[1] Słowo do młodzieży zgromadzonej przed siedzibą arcybiskupa, Kraków 10 czerwca 1987; cyt. za: Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny, Kraków 1999, s. 448.

[2] Zob. m.in. Redemptor Hominis, 17, [w:] Encykliki Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1998, s. 51.

[3] Evangelium Vitae, 34, [w:] Encykliki..., dz. cyt, s. 886-888.

[4] Wolność nie jest przy tym wartością dająca się przyporządkować jedynie duchowości, nie staje w opozycji do biologicznie rozumianej natury ludzkiej; wręcz przeciwnie – człowiek został stworzony jako dusza i ciało, i jako taki obdarzony wolną wolą, co podkreśla m.in. encyklika Veritatis Splendor. Natura nie leży zatem poza zasięgiem ludzkiej wolności, wbrew temu, co na przestrzeni wieków proponowały niektóre nurty myślowe znajdujące się poza, a często nawet w obrębie Kościoła katolickiego. Zob. Veritatis Splendor, 64-67, [w:] Encykliki..., dz. cyt, s. 776-781.

[5] Słowo do młodzieży zgromadzonej przed siedzibą arcybiskupa..., dz. cyt., s. 448; podkr. moje.

[6] List do Galatów 4,7, [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 1996.

[7] Zob. Homilia podczas Mszy św. odprawianej pod szczytem Jasnej Góry, 19 czerwca 1983, [w:] Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 272.

[8] Homilia w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej ojca Rafała Chylińskiego, Warszawa, 9 czerwca 1991, cyt. za: Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 752.

[9] Zob. m.in. Słowo do młodzieży zgromadzonej przed siedzibą arcybiskupa..., dz. cyt., s. 448; Przemówienie wygłoszone w czasie nabożeństwa dziękczynnego z okazji 200. rocznicy Konstytucji 3 Maja, Warszawa, 8 czerwca 1991, [w:] Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 717-718.

[10] Przemówienie wygłoszone w czasie nabożeństwa dziękczynnego..., dz. cyt., s. 717-718.

[11] Zob. Veritatis Splendor, 32, [w:] Encykliki..., dz. cyt, s. 742-743.

[12] Zob. Przemówienie do przedstawicieli świata nauki, Lublin, 9 czerwca 1987 r., [w:] Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 399. W niniejszym tekście skupimy się raczej na pokusie samoubóstwienia; natomiast o poddaniu się w niewolę światu rzeczy zob. m.in.: Sollicitudo Rei Socialis, 28, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 468-471; Redemptor Hominis, 16, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 41n.

[13] Evangelium Vitae, 96, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 972.

[14] Ewangelia św. Jana 16, 7.13, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt: „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. Gdy […] przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy”. Por. Dominum et Vivificantem, 27-48, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 285-316.

[15] Księga Rodzaju 3, 4-5, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt.

[16] Kłamstwo rodzi niewolę także w wymiarze społecznym i politycznym – stoi wszakże u źródeł wszelkich totalitaryzmów.

[17] Ewangelia św. Jana 8, 32, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt.

[18] Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w bazylice Najświętszego Serca Jezusa na rozpoczęcie II Ogólnopolskiego Synodu Plenarnego, Warszawa, 8 czerwca 1991, cyt. za: Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 725.

[19] Veritatis Splendor, 103, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 819.

[20] Zob. m.in.: Evangelium Vitae, 19, 81, 96; Veritatis Splendor, 17; Sollicitudo Rei Socialis, 46 [wszystko w:] Encykliki..., dz. cyt.; Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, Wrocław, 1 czerwca 1997, [w:]: Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 879-880.

[21] Tę prawdę, pozostając w jedności z nauczaniem soborowym, jak i zainspirowany myślą ówczesnego kardynała Karola Wojtyły, szczególnie podkreślał także ks. Franciszek Blachnicki, który „posiadanie siebie w dawaniu siebie” umieścił w samym sercu charyzmatu założonego przez siebie Ruchu Światło-Życie. Zob. F. Blachnicki, Charyzmat „Światło-Życie”, Lublin 1996, s. 39.

[22] Zob. Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na zakończenie Międzynarodowego Kongresu…, dz. cyt., s. 879-880.

[23] Veritatis Splendor, 85n, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 801n.

[24] List do Galatów 5, 13-14, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt.

[25] Sama służba nie jest jeszcze miłością, ale z miłości ma wypływać. Miłość stanowi sens służby; służba bez miłości byłaby niewolnictwem.

[26] Na temat związku między wolnością a miłością zob. m.in.: Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w kaplicy Cudownego Obrazu, Częstochowa, 13 czerwca 1987, cyt. za: Pielgrzymki..., dz. cyt., s. 507; Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod szczytem Jasnej Góry…, dz. cyt., s. 50; Redemptor Hominis, 21, [w:] Encykliki..., s. 68-72. Interesująca w tym kontekście jest teologia Chrystusa-Sługi, która dopełnia i wręcz wyprzedza teologię Chrystusa-Króla: prawdziwe panowanie dokonuje się poprzez służbę. Rozważania te z płaszczyzny teologicznej przenoszą się do sfery antropologiczno-etycznej, tak w pismach Jana Pawła II, jak i wspomnianego F. Blachnickiego.

[27] Na temat relacji między wolnością a prawdą oraz uznania nadrzędnego ładu jako warunku wolności zob. m.in: Veritatis Splendor, 34, 87-88, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 743-745 i 802-806.

[28] Zob. F. Blachnicki, dz. cyt., s. 113.

[29] Blachnicki cytuje w tym kontekście D. Bonhoeffera, protestanckiego teologa i filozofa, którego wypowiedź idzie dalej od myśli papieskiej, brzmi jednak nader interesująco: „Wolność nie jest czymś, co człowiek ma dla siebie samego, ale czymś, co ma dla innych. Nie jest ona własnością, obecnością, przedmiotem, lecz relacją i niczym więcej. Ściśle mówiąc, wolność jest relacją pomiędzy dwiema osobami; być wolnym znaczy tyle, co być wolnym dla drugiego, ponieważ ten drugi przywiązał mnie do siebie i tylko w związku i w zjednoczeniu z kimś innym jestem wolny” (cyt. za: F. Blachnicki, dz. cyt., s. 113).



2008 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/