W
swoim nauczaniu Jan Paweł II niejednokrotnie podejmował tematykę wolności
w wielorakich kontekstach. Nie brakowało w jego wypowiedziach odniesień do
społecznego, narodowego i politycznego wymiaru życia człowieka; mówił i pisał o
wolności narodów, grup, społeczeństw. Uznając, że wolność jest „wymiarem bytu
człowieka”,
wymiarem istotowym, a zatem przynależnym także bytom wspólnotowym, postulował
jej respektowanie w relacjach tak jednostek, jak i zbiorowości wobec siebie
nawzajem oraz jednostek względem zbiorowości, i niestrudzenie zabierał głos w
obronie prawa do swobody słowa, sumienia i religii.
Starając
się być wierna swojej intuicji dotyczącej tego, co było dlań najważniejsze,
a równocześnie świadoma ograniczonych możliwości niniejszego tekstu,
skoncentruję swoją uwagę na jednym wymiarze papieskiego nauczania: tytułowe
zagadnienie rozważać będę z perspektywy egzystencjalnego doświadczenia
pojedynczego człowieka. Tego, który – jak Jan Paweł II zwykł był mawiać – jest
„drogą Kościoła”.
Dziedzictwo
Doświadczenie
wolności jest przywilejem człowieka jako istoty stworzonej na obraz swego
Stwórcy – pisze Jan Paweł II.
Wolna wola jest – obok rozumu – tym właśnie, co upodabnia istotę ludzką do
Boga, i tym samym jest miarą jej szczególnej godności, wyróżniającej ją wśród
reszty stworzenia. Człowiek jest zatem wolny
z samej swej istoty.
Owo
dziedzictwo wolności, niesione przez niezaprzeczalny fakt synostwa Bożego,
zostało jednakże zaprzepaszczone przez nieposłuszeństwo pierwszych ludzi,
którzy wyrzekając się pierwotnej więzi ze swym Stwórcą, spowodowali częściowe
przynajmniej zatarcie wspomnianego podobieństwa. Z chwilą, gdy do historii
ludzkości wkroczył grzech, wolność przestała być oczywistością. Pozostała wprawdzie
darem zawsze aktualnym, jednakże, jak na całokształt ludzkiej natury, padł na
nią cień; odtąd wolność idzie nieodłącznie w parze ze złem. Tożsamość człowieka
jako syna Bożego i dziedzica Jego atrybutów wymagała odnowienia, a wraz z nią,
odnowienia potrzebowała ludzka wolność.
Dziedzictwo
to w całej pełni przywrócić mógł tylko Ten, który posiadł je przed wiekami i
nigdy nie utracił – Syn Boży. W istocie, całe bogactwo Ewangelii można by
streścić w tym jednym zdaniu, wypowiedzianym przez papieża do krakowskiej
młodzieży: „Bóg zapłacił za dar
wolności dany człowiekowi”.
„A
zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i
dziedzicem z woli Bożej” – napisze św. Paweł w liście do Galatów.
Dwa filary chrześcijańskiego objawienia – stworzenie i odkupienie człowieka –
są historią dwukrotnego obdarowywania go darem wolności.
Paradoks
„Wolność
nie jest ulgą, lecz trudem wielkości” – powołując się na te słowa Leopolda
Staffa, Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że dar ten jest także zadaniem.
Z wolności „zdaje się egzamin”.
Jest to fundamentalne powołanie każdego człowieka: wezwanie do bycia wolnym, do
utrzymania własnej wolności – podczas, gdy często przychodzi pokusa, nie zawsze
uświadamiana, by się jej wyrzec – i trudnego jej kształtowania. Nie jest to
jednorazowy akt, jak bywa w historii politycznej odzyskujących niepodległość
narodów; wolności pojmowanej egzystencjalnie nie można posiąść, ale trzeba ją
stale zdobywać i tworzyć.
Jest ona rzeczywistością dynamiczną, rozwijającą się. W tym świetle
przestaje dziwić modlitewne wołanie: „naucz nas być wolnymi!”
Paradoks
wolności w chrześcijańskiej antropologii polega na tym, że nie jest ona wartością absolutną. Rozumiana
jako swoboda wyboru, przynależy każdemu, to fakt niezaprzeczalny; sedno w tym,
że ów wolny wybór może być wartościowany jako właściwy bądź niewłaściwy w
kontekście pewnej rzeczywistości, która stoi ponad (bądź przed) wolnością.
Niewłaściwe wykorzystanie wolności to wyrwanie jej z owego kontekstu,
potraktowanie jako całkowitej dowolności, samowoli czy wręcz swawoli. Innymi
słowy, absolutyzacja wolności oznacza, że człowiek – zapominając podstawowy
fakt, iż stanowi część stworzenia, a więc element szerszego ładu – uznaje sam
siebie za jedyny wyznacznik dobra i zła, odrzucając wszelkie transcendentne
punkty odniesienia.
Powyższe
konstatacje mogą budzić pewien niepokój. Już samo stwierdzenie, że wolność jest
darem, brzmi nieco paradoksalnie; otrzymywanie jest już wszak rodzajem
zależności. Co więcej, wolność nie jest celem sama w sobie, ale ma służyć
realizacji ludzkiego powołania, jego szczególnej godności – dignitas.
Wreszcie, stanowi część nadrzędnego względem niej porządku wartości, a zatem
jest wezwana do uległości, do podporządkowania się mu. Jest to paradoksalna
logika chrześcijaństwa.
Kłamstwo
W
pismach Jana Pawła II czytamy o dwóch pokusach, jakie zagrażają wolności osoby
ludzkiej. Pierwsza z nich to pokusa poddania siebie samego rzeczom, a tym samym
samourzeczowienie człowieka (poprzez zniewolenie konsumpcją, nałogi itp.).
Druga polega na poddaniu prawdy o sobie – własnej wolności i oznacza
samoubóstwienie.
Encyklika
Evangelium Vitae podkreśla również, że wynaturzenie wolności następuje
wtedy, gdy zrywa się konstytutywną więź
łączącą ją z prawdą.
Słowo „prawda” jest w papieskiej myśli rozumiane co najmniej trojako. Po
pierwsze, jest to ów nadrzędny, odwieczny porządek aksjologiczny, o którym była
już mowa powyżej. Po drugie, prawdą jest to, o czym według słów Dominum
et Vivificantem przekonuje nas Duch Święty – historia zbawienia, traktująca
o „grzechu, sprawiedliwości i o sądzie”.
Po trzecie wreszcie, Prawdą wcieloną, upostaciowaną jest sam Chrystus, i to
Chrystus ukrzyżowany.
Odrzucenie
pierwotnego ładu, ustalonego przez Boga, zasadza się na kłamstwie: „Rzekł wąż
do niewiasty: <>”.
Pójście za tym kłamstwem wynika z pragnienia samoubóstwienia – a zatem z
zanegowania własnej tożsamości, z jakiegoś pierwotnego sprzeciwu wobec prawdy o
własnym statusie. Porządek stwórczy zostaje odrzucony, ponieważ człowiek nie
chce być jego częścią, ale widzi się w roli jego kreatora.
Jest
to zatem odruch buntu, poczyniony w imię absolutnej wolności. Jednak – o ironio
– w istocie nie może być mowy o wolności tam, gdzie króluje kłamstwo, ponieważ
oparcie się na kłamstwie uniemożliwia realne
samostanowienie człowieka. Odcięcie od prawdy, przerwanie owego
obiektywnego i pierwotnego stosunku, czyni go bezbronnym wobec rzeczywistości,
wydanym na pastwę rozmaitych czynników, wśród których porusza się po omacku,
podatny na różne manipulacje i fałszywe nierzadko drogowskazy. Zwiedziony
pseudoświatłem, człowiek odkrywa, że został wrzucony w ciemność; szukając wolności
absolutnej, popada w niewolę własnych ograniczeń, które pragnął był ubóstwić.
Wydarzenie
krzyża
Chrześcijanin
doświadcza jednakże wyzwalającej mocy prawdy – tej o „grzechu, sprawiedliwości
i o sądzie”. Posłannictwem Ducha Świętego w świecie – naucza papież – jest
przypominanie o grzechu, tj. o ciemności i niewoli, w jakiej tkwi człowiek.
Choćby była to jednak prawda najgorsza, wiąże się z nią nadzieja, ponieważ nie
głosi się jej w oderwaniu od tajemnicy zbawienia. Przekonywanie o grzechu jest
równocześnie przypomnieniem utraconego dziedzictwa, owej pierwotnej dignitas,
oraz co istotniejsze – dobrą nowiną o jej możliwym odzyskaniu. W „ekonomii
zbawienia” głoszenie utraty staje się głoszeniem tego, co utracone, i zarazem
nadzieją na tegoż przywrócenie.
Nie
ma jednak innej drogi do wolności, jak poprzez przyjęcie i uznanie prawdy
o własnej grzeszności. Nie chodzi bynajmniej o apologię słabości,
zarzucaną chrześcijaństwu przez Nietzschego; przyznanie się do słabości nie ma
bowiem prowadzić do jej afirmacji, ale przezwyciężenia poprzez otwarcie się na
moc płynącą z krzyża Chrystusa. Moc tę przyjąć może tylko ten, kto uzna, że jej
potrzebuje. W tym kontekście czytamy słowa z Ewangelii Janowej: „I
poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.
Chrystus Ukrzyżowany jest ucieleśnieniem tej prawdy, która
wyzwala. Śmierć krzyżowa Syna Bożego nie jest przypadkiem, ale stoi w samym
centrum tej logiki wyzwolenia. Prawda o człowieku – odpowiedź na pytanie, kim jest człowiek – w pełni odkrywa się
tylko tutaj. Chrystus na krzyżu „odsłania człowiekowi człowieka”,
przez swoją ofiarę ukazując całą prawdę o ludzkiej kondycji: biorąc na siebie
jego nędzę, ale zarazem potwierdzając i oczyszczając jego niezwykłą,
konstytutywną dla osoby ludzkiej, godność. Na krzyżu też – zawsze w perspektywie
zmartwychwstania – dokonują się sprawiedliwość i sąd; sąd nie nad człowiekiem,
lecz nad kłamstwem zła, które go opętało i zniewoliło. Zwycięstwo nad tym
złem jest odnowieniem w człowieku obrazu i podobieństwa do Stwórcy; jest
przywróceniem mu wolności. Dzięki ofierze Chrystusa możliwa jest prawdziwa
samorealizacja jednostki, tj. życie zgodne z jej powołaniem i naturą:
„Chrystus nas odkupił! To znaczy, że obdarzył nas możliwością realizacji całej
prawdy naszego istnienia”.
Wreszcie, posłuszeństwo Chrystusa, który na krzyżu wykonuje wolę Boga Ojca,
jest zniwelowaniem pierwotnego nieposłuszeństwa człowieka. To jeszcze jeden
wymiar piętrzącego paradoksy „skandalu krzyża”: wolność posłuszna wyzwala
wolność zbuntowaną.
Służba
Jaka
jest chrześcijańska propozycja realizacji własnej wolności? Jedno z częściej
powtarzanych przez Jana Pawła II określeń (zaczerpnięte z konstytucji Gaudium
et Spes) mówi, że wolność najpełniej realizuje się poprzez służbę i bezinteresowny dar z siebie.
Wolność pozytywna, wyrażająca się w diakonii, wymaga uprzednio wolności
negatywnej – wyswobodzenia się z niewoli grzechu. Doświadczenie wyzwolenia jest
w tej perspektywie przede wszystkim uwolnieniem od egoizmu i innych przywiązań
i pobudza do służby drugiemu człowiekowi.
Rzeczywiście, aby móc służyć innym swoją osobą, aby móc zdobyć się na ofiarę z
siebie, trzeba najpierw stać się panem samego siebie, trzeba stać się wolnym.
Równocześnie – na zasadzie „sprzężenia zwrotnego” – dobrowolna
i bezinteresowna służba daje wolność, płynącą z poczucia, że mogę
rozporządzać sobą w zgodzie z własną wolą, kierując się świadomymi
decyzjami, przezwyciężając swój egoizm, wewnętrzne zachcianki, jak i wszelką
zewnętrzną presję. Dopiero dając siebie – posiadam siebie, dopiero służąc – uczę
się transcendencji, przekraczam własne ograniczenia, słowem: najpełniej
doświadczam wolności.
Widać
tu wyraźnie, że wolność rzeczywiście – jak mówił papież we Wrocławiu – „wymaga
ładu”. Ład ten wzorowany jest na Eucharystii, ponieważ jest to moment, w którym
najpełniej zrealizował się ideał służby. Na ołtarzu Bóg składa nieustannie
ofiarę z samego siebie, stając się dobrowolnie sługą wszystkich. Eucharystia
jest zatem niepowtarzalną szkołą wolności.
Na tej samej zasadzie wolności uczy nas krzyż. „Chrystus ukrzyżowany objawia
autentyczny sens wolności, w pełni go realizuje poprzez całkowity dar z
siebie i powołuje uczniów do udziału w tej samej wolności”.
Wydarzenie krzyża uzdalnia do otwarcia się na transcendencję; przyjęcie krzyża
to wszak przezwyciężenie granic własnego egoizmu i wszelkich
zniewalających przywiązań, aż po przywiązanie do swojego życia. Krzyż
wymaga wolności, ale też i jej uczy: cierpienie wyzwala w nas bowiem moc
transcendowania. Poprzez ofiarę, czyli ciągłe przekraczanie kolejnych
ograniczeń, realizuje się dynamizm wolności, dokonuje się jej rozwój,
warunkujący w ogóle jej istnienie.
Przykazanie
miłości
Innymi
słowy, ład wolności – ład eucharystyczny, ład krzyża – to ład ofiary, czyli miłość. U św. Pawła czytamy dalej: „Wy zatem, bracia, powołani
zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do
hołdowania ciału; wręcz przeciwnie, miłością ożywieni, służcie sobie nawzajem”.
Agape, tj. miłość służąca drugiemu człowiekowi, jest najpełniejszą
realizacją wolności: kochając, przekraczamy siebie samych, pokonujemy więc
najściślejsze ograniczenie własnego ego. Miłość jest dostrzeżeniem w
drugiej osobie tak wielkiej wartości, że wszystko inne, co mogłoby wiązać
kochającego, zostaje odsunięte na bok i stąd staje się on wolny, niczym
nieograniczony w swej zdolności do dawania, tj. do ofiary.
Przykazanie
miłości stanowi zwieńczenie aksjologicznego ładu, a tym samym – pełnię
powołania człowieka; jego wcielenie w życie łączy się z akceptacją owego ładu
i powołania na wzór Chrystusa-Sługi, tego, który „do końca umiłował”.
Wolność poddaje się prawdzie, niejako zwracając Stwórcy prawo wyłączności w
stosunku do drzewa poznania dobra i zła. Przyjęcie prawa Bożego – które osiąga
swój szczyt w przykazaniu miłości – to w istocie jedyna droga
potwierdzenia własnej wolności; posłuszeństwo mu utrwala wolność, ponieważ
broni przed popadnięciem w kłamstwo dotyczące natury człowieka oraz dobra i zła.
Pro-egzystencja
Dwudziestowieczna
teologia wprowadziła pojęcie pro-egzystencji, na które powoływał się także Jan
Paweł II: wolność to istnienie nie dla siebie, w sobie, lecz istnienie „dla”.
Pojmowanie wolności jako absolutnej niezależności jednostki jest
nieporozumieniem, zbudowanym na przedwiecznym kłamstwie; jest echem owego
pierwotnego pragnienia pierwszych ludzi, by „być jak Bóg”. Sedno tego
nieporozumienia leży w tym, że Bóg również
nie jest wolny w znaczeniu skrajnego indywidualizmu, „bycia wyłącznie
dla siebie”, ponieważ Bóg jest Trójcą, komunią osób, których wolność realizuje
się we wzajemnych relacjach. Bóg, który jest Miłością, istnieje „dla” i do tego
samego powołuje człowieka. Wolność to pro-egzystencja, czyli istnienie
w służbie, przez wzajemne dawanie się sobie.
Wolność
zatem, zgodnie z papieskim nauczaniem, jest w swej istocie niejako ograniczona
swoim relacyjnym wymiarem: jest skierowana
ku wspólnocie. Pomijanie tego wymiaru prowadzi do wynaturzonej koncepcji
wolności, polegającej na odrzuceniu odpowiedzialności za siebie i drugiego;
wynaturzenie to zniekształca życie społeczne, gdyż wolność traktuje się tu jako
mandat do posiadania władzy nad innymi, a nawet do jej
wykorzystania przeciw innym ludziom.
Doświadczenie wolności zaczyna się wymiarze indywidualnym, w osobistym dramacie
każdego człowieka; nie zatrzymuje się jednak na tym, ale prowadzi dalej.
Dopiero skierowanie wolności ku wspólnocie, przez hojną miłość, jest jej pełną
realizacją, przez którą definiuje się dojrzałe człowieczeństwo.
Wolność nie jest
przy tym wartością dająca się przyporządkować jedynie duchowości, nie staje w
opozycji do biologicznie rozumianej natury ludzkiej; wręcz przeciwnie –
człowiek został stworzony jako dusza i ciało, i jako taki obdarzony wolną wolą,
co podkreśla m.in. encyklika Veritatis Splendor. Natura nie leży zatem
poza zasięgiem ludzkiej wolności, wbrew temu, co na przestrzeni wieków
proponowały niektóre nurty myślowe znajdujące się poza, a często nawet w
obrębie Kościoła katolickiego. Zob. Veritatis Splendor, 64-67,
[w:] Encykliki..., dz. cyt, s. 776-781.
[6] List do Galatów 4,7, [w:] Pismo
Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 1996.
Zob. Przemówienie
do przedstawicieli świata nauki, Lublin, 9 czerwca 1987 r., [w:] Pielgrzymki…,
dz. cyt., s. 399. W niniejszym tekście skupimy się raczej na pokusie
samoubóstwienia; natomiast o poddaniu się w niewolę światu rzeczy zob.
m.in.: Sollicitudo Rei Socialis, 28, [w:] Encykliki..., dz. cyt.,
s. 468-471; Redemptor Hominis, 16, [w:] Encykliki..., dz. cyt.,
s. 41n.
Ewangelia św.
Jana 16, 7.13, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt: „On zaś, gdy
przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. Gdy […]
przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy”. Por. Dominum et
Vivificantem, 27-48, [w:] Encykliki..., dz. cyt., s. 285-316.
Księga Rodzaju
3, 4-5, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt.
Kłamstwo rodzi
niewolę także w wymiarze społecznym i politycznym – stoi wszakże u źródeł
wszelkich totalitaryzmów.
Ewangelia św.
Jana 8, 32, [w:] Pismo Święte..., dz. cyt.
Na temat relacji
między wolnością a prawdą oraz uznania nadrzędnego ładu jako warunku wolności
zob. m.in: Veritatis Splendor, 34, 87-88, [w:] Encykliki..., dz.
cyt., s. 743-745 i 802-806.
|