Tygodnik "Wprost", Nr 1214 (19 marca 2006)
W wymiarze uniwersalnym, przekraczającym doświadczenia konkretnego czasu i
narodu ujmuje problemy, przed jakimi stają dziś Polacy, książka "Władza i
pamięć" Marka A. Cichockiego, filozofa i politologa.
Zbiorowa pamięć warunkuje istnienie jakiejkolwiek wspólnoty. Z magmy czasu
wydobywa elementy znaczące, które nadają sens ciągowi wydarzeń i tworzą
historię, wskazuje punkty orientacyjne, pozwala rozumieć, a więc
wartościować. Odsłania "wspólnotę losu", jaką jest naród. Tymczasem w ramach
"reglamentowanej rewolucji" - jak za Antonim Dudkiem można określić polski
proces upadku i odchodzenia od komunizmu - na pamięci Polaków jest
dokonywana operacja, którą Cichocki określa jako zabieg prewencyjny. Elity,
które doszły do władzy, próbują pozbawić znaczenia narodową historię.
Cichocki pokazuje, że likwidatorski stosunek do historii dominujące
środowisko polskiej inteligencji dziedziczy po swoich poprzednikach sprzed
wieku. Tak wówczas, jak dziś zasadnicze zakwestionowanie polskiej tradycji
odbywa się pod hasłem "modernizacji", której polska historia miałaby jakoby
przeszkadzać. Najelokwentniejszym autorem uosabiającym to przekonanie był
Stanisław Brzozowski. "Naukowe" teorie (głównie marksizm) i autorytety,
którymi wspierał on swoją koncepcję zupełnie dziś zwietrzały. Jednak postawa
polegająca na przyjęciu, że Polacy muszą się wyrzec swojej tożsamości i
poświęcić bezkrytycznemu naśladownictwu zachodnioeuropejskich wzorców
stanowi dominujący nurt myślenia polskiej inteligencji. Rzutuje ona na
stosunek polskiej inteligencji do UE.
Cichocki (zwolennik przystąpienia Polski do UE) pokazuje, jak bardzo postawa
polskich euroentuzjastów jest bezrefleksyjna, choćby ze względu na wielość
kulturowych rozwiązań, na których zbudowana jest współczesna Europa.
Przypomina, że Gombrowicz, który w potocznej świadomości pozostał
demistyfikatorem polskiej tradycji, w rzeczywistości nawoływał do
(krytycznego) wsparcia się na niej w walce o uzyskanie miejsca we
współczesnym świecie. Prymitywne przeciwstawienie postępu siłom reakcji, do
których zostają zaliczone patriotyzm i religijność, prowadzi do zastąpienia
ideologicznymi konstruktami realności wspólnoty narodowej. Dziś może to być
wizja wspólnej Europy, która ma jakoby przekroczyć narodowe partykularyzmy.
Wyobrażenie takie, czego przekonująco dowodzi Cichocki, ma charakter utopii,
w myśl której polityka zostanie zastąpiona racjonalnymi procedurami
prawnymi. Jej spełnieniem może się okazać biurokratyczny system, którego
funkcjonariusze uzyskują arbitralną władzę nad mieszkańcami kontynentu. We
współczesnej Europie ideologia integracji jest wykorzystywana jednak raczej
do realizacji interesów kontynentalnych potęg (Niemiec, Francji). UE,
dowodzi Cichocki, może być co najwyżej układem wspierającym politykę
narodowych państw.
Polityka nie jest dla Cichockiego przekleństwem, jak postrzegają ją
projektujący ziemskie raje ideologowie, ale tą sferą egzystencji, który
pozwala człowiekowi przekroczyć wymiar biologicznych konieczności. Jest
aktywnością, która otwiera perspektywę dobra wspólnego.
Istotnym momentem refleksji Cichockiego jest relacja między chrześcijaństwem
a polityką. Mimo przeświadczenia o nieuchronnym skażeniu spraw człowieka
przez jego grzeszną naturę, już od św. Pawła - pokazuje Cichocki - myśl
chrześcijańska uznaje, że także polityka staje się elementem planu Bożego.
Oczywiście, nie w sensie tworzenia teokracji czy chrześcijańskiej ideologii.
Takie koncepcje są zaprzeczeniem polityki, która z zasady nie projektuje
ostatecznych rozwiązań i pozostaje domeną wolności. Chrześcijaństwo każe
natomiast oceniać działania polityczne również w wymiarze transcendentalnym.
Debaty na temat stosunku do polityki, które już od początku dzieliły
chrześcijan, dowodzą tylko komplikacji tej kwestii. Nic bowiem nie zwalnia
chrześcijan z poszukiwania politycznych rozwiązań, które z natury rzeczy
nigdy nie mają finalnego charakteru.
Najszersze wspólnoty, z jakimi ludzie potrafią się identyfikować, to państwa
narodowe. Patriotyzm jest więc najdalej idącym projektem przekroczenia
ludzkiego egoizmu. Fakt, że w minionym stuleciu w jego imieniu dokonywano
straszliwych zbrodni, nie znaczy, że można zrezygnować z tego typu
identyfikacji. Jak nie sposób przekreślić człowieka mimo zła, jakie zdążył
on popełnić.
Podstawą patriotyzmu jest solidarność. Autor "Władzy i pamięci" pokazuje,
jak bardzo polska rewolucja "Solidarności" miała ożywcze znaczenie dla
polskiego patriotyzmu i jak bardzo operacja na pamięci polskiej zniweczyła
jej dobroczynny wpływ. W polityce nic jednak nie jest dane na zawsze i dziś
pamięć polska może odzyskiwać znaczenie. Książka Cichockiego jest elementem
walki o nią.