Ksiądz katolicki, wybitny przedstawiciel katolickiej
nauki i myśli społecznej w Polsce. Ur. się 27 października 1881
r. w Praszcze, w powiecie wieluńskim,
ukończył Seminarium Duchowne we Włocławku, następnie wyjechał do
Belgii, gdzie studiował filozofię i nauki społeczne. W latach 1908-18
wykładał w Seminarium Duchownym we Włocławku, redagując zarazem
"Ateneum Kapłańskie". Od 1918
r. wykładał politykę społeczną, etykę i historię katolicyzmu społecznego
na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w 1919 r. uzyskując stopień
doktora habilitowanego z zakresu chrześcijańskiej nauki społecznej
na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na KUL pełnił liczne funkcje: dziekana
Wydziału Prawa Kanonicznego (1920-21), prorektora (1922-26), dziekana
Wydziału Prawa i Nauk Społeczno-Ekonomicznych, wreszcie rektora
(1933-42). Aktywny jako redaktor miesięcznika "Prąd" i
działacz społeczny (założyciel w 1928 Towarzystwa Wiedzy Chrześcijańskiej,
od 1931 prezes Związku Polskiej Inteligencji Katolickiej, organizator
Tygodni Społecznych "Odrodzenia" w Lublinie, od 1934 r.
prezes Rady Społecznej przy Prymasie Polski, inicjator Towarzystwa
Naukowego KUL), patronował organizowanym na KUL-u wykładom powszechnym
dla duchowieństwa z zakresu myśli społecznej Kościoła, a po wybuchu
II wojny światowej organizował pomoc dla uchodźców, wkrótce jednak,
w listopadzie 1939 r, został aresztowany
i osadzony w lubelskim więzieniu. Po zwolnieniu mieszkał na plebani
w Bełżycach, kierując stamtąd działającym
w konspiracji KUL i organizując pomoc dla jego pracowników. Autor
licznych opracowań z interesujących go zakresów (Studia i szkice
społeczne, Polityka społeczna, Bolszewizm jako prąd kulturowy i
cywilizacyjny, Ekonomika i etyka, Zagadnienia społeczne) zmarł
w Bełżycach.
Wybrane fragmenty pochodzą z artykułu Bolszewizm
jako prąd kulturalny i cywilizacyjny, "Prąd", kwiecień
1937, s. 227-234 i 241-243.
Znamieniem kultury socjalistyczno-bolszewickiej
jest kolektywność.
Społeczeństwo składa się z jednostek, jest zjawiskiem
ilościowym, pewnego rodzaju mechanicznym. Człowiek się nie liczy,
byleby tylko trwało społeczeństwo. [...]
Jedyną rzeczywistością jest zbiorowość, kolektyw.
Jednostka jest jego składową częścią, ale czymś mniejszym niż komórka
w organizmie. Komórka żyje przez organizm, ale ma własne życie.
Jednostka nie ma w kolektywie własnego psychicznego życia. Myśli
tak, jak kolektyw; czuje jak kolektyw, działa jak kolektyw. [...]
Miejsce indywidualnego życia zajmuje zbiorowe.
Jednostka nie ma własnego życia ani celu. Żyje, działa w kolektywie,
przez kolektyw i dla kolektywu. Nie ma własnych praw
jako osoba i jednostka, lecz te tylko, jakie jej przyzna kolektyw.
Nie ma własnych radości i smutków, lecz radości i smutki zbiorowe.
Życie kulturalne, towarzyskie, zabawę, przeniesiono do klubów, do
sal fabrycznych, do parków kultury. Stąd masowe działanie, masowy
wytwór literatury, szturmówki różnego rodzaju, zespołowe konkursy.
Poeta i pisarz maluje działanie zbiorowe, uczucia masy. Człowiek
zginął lub jest gdzieś na szarym końcu. Praca nie ma na celu rozwoju
uzdolnień jednostki ani własnego dobra w ramach dobra powszechnego,
lecz dobro kolektywu, a dopiero przez kolektyw dobro własne. W dziedzinie
gospodarczej człowiek nie pracuje dla siebie, ale dla kolektywu,
który mu dopiero daje możność zaspokojenia potrzeb. [...]
Idea wspólnoty
jest tak silna w myśli socjalistycznej, że w pierwszym momencie
rewolucji bolszewickiej przybrała dzikie formy. Gdy się odrzuci
przyrodzone prawo moralne a tym bardziej moralność chrześcijańską,
kobieta traci własną ludzką wartość i staje się tylko dobrem użytkowym.
W Ekatierynodarze władze bolszewickie
wydawały piśmienne upoważnienia, których posiadacz miał prawo socjalizacji
dziewcząt od dziesiątego roku życia według własnego upodobania.
W Włodzimierzu zarządzono w tym samym celu rejestrację wszystkich
kobiet od 17 roku życia. W raporcie do angielskiego ministra wojny
piał gen. Pool w styczniu 1919 r., że w niektórych miastach Rosji sowieckiej
powstały komisariaty wolnej miłości, że ćwiczono publicznie rózgami
kobiety uczciwe, które nie chciały się poddać dekretowi komisarzy.
Jakie są przyczyny socjalizacji całego życia?
Według ekonomiki socjalistycznej, gospodarstwo kapitalistyczne prowadzi
do anarchii i katastrof gospodarczych, a zarazem do swego upadku.
Kapitalistyczna "łupina pęka. Wybija godzina prywatnej własności
kapitalistycznej. Wywłaszczyciele będą wywłaszczeni". Miejsce
prywatnej własności zajmie własność wspólna. Anarchię produkcji
zastąpi centralny, planowy zarząd. Dokona się "centralizacja
środków produkcji i uspołecznienie pracy". Podstawą nowego
ustroju będzie "kooperacja" pracy, wspólne władanie ziemią
oraz środkami produkcji, wytworzonymi przez samą pracę" Wszelkie
wytwory wytwarza wspólna, kooperatywna praca robotników. Temu faktowi
musi odpowiadać wspólne posiadanie środków i narzędzi pracy, wspólna
własność wytworów pracy, centralny zarząd całego gospodarstwa społecznego.
Zamiast samodzielnych gospodarstw powstanie jedno wielkie gospodarstwo.
[...]
To społeczeństwo-fabrykę pojmuje się na wskroś
mechanistycznie. Składa się ono z jednostek, a nie z osobowości.
[...] I nie może być inaczej. W socjalizmie giną wartości jakościowe
ludzkie, ginie człowiek jako samoistny, świadomie poznający i odpowiedzialny
człowiek. Jest to nieuniknione następstwo materializmu dziejowego.
Skoro jedynym czynnikiem rozwoju są stosunki gospodarcze, człowiek
staje się niczym. Wprawdzie Marks i inni teoretycy socjalizmu uznają
wpływ człowieka na bieg dziejów oraz wpływ instytucji, wytworzonych
przez człowieka, ale są to czynniki tylko wtórne. Człowiek gospodaruje,
tworzy kulturę, wpływa na bieg wydarzeń, ale myśli on to tylko i
chce tego tylko, co musi myśleć i chcieć, bo go w tym kierunku determinują
czynniki ekonomiczne. Psychika ludzka, jego umysłowość, wola, uczuciowość
są wytworem czynników ekonomicznych, a nie samoistnego pierwiastka
duchowego. I dlatego osobowość ludzka nie ma znaczenia w dziejach.
Jest ona tylko narzędziem, którym się posługuje twórcza, ale ślepo
twórcza materia. [...]
Teoria głosząca, że człowiek jest tylko narzędziem historii,
a dokładniej - twórczych czynników ekonomicznych, nie sprawdza się
nawet w socjalizmie i bolszewizmie, w których występowały wybitne
osobistości, nadające nowy kierunek dziejom. Ale teoria ta ma doniosłe
znaczenie praktyczne. Z jednostek czyni grupę bez indywidualności
i bezwolną Nowy czynnik historyczny, wspólna własność, czyni ze
społeczeństwa jedną całość, wyrażającą się w jednych myślach, w
jednym działaniu, w jednej uczuciowości, we wspólnocie życia i zabawy.
Teoria ta wraz zasadą wspólnej własności zamienia obywateli na niewolników
państwa. Nikt nie posiada własności wytwórczej, wszyscy utrzymują
się z pracy, a właścicielem zakładów pracy, jest jedynie państwo;
nie ma zakładów prywatnych, nie będących
własnością państwa. Gdy państwo nie przyjmuje do pracy, gdy obywatela
uzna za "liszeńca", jest on
pozbawiony możności zarobkowania. W gospodarstwie opartym na prywatnej
własności, nie ma takiej ewentualności: gdy
kto nie znajdzie pracy w jednym zakładzie, znajdzie ją w innym;
gdy mu nie chce udzielić pracy przedsiębiorstwo państwowe lub samorządowe,
znajdzie ja w prywatnym, nie mówiąc już o tym, ze obywatele mają
własne zakłady pracy.
Będąc właścicielem wytworzonych dóbr, państwo
je rozdziela między obywateli. Obywatele, i to wszyscy, są zależni
od państwa w dziedzinie zaspokojenia swoich potrzeb. Państwo ma
w dyspozycji towary i produkty rolne, mieszkania, papier, potrzebny
na druk książek i czasopism, szkoły i uniwersytety, koleje i środki
komunikacji. Obywatele stanowią masę, którą państwo dysponuje według
swej woli. Państwo to obok władzy ekonomicznej posiada władzę polityczną
z całym jej aparatem przymusu.
Wprawdzie socjalizm przyswoił sobie tezę Engelsa,
że w państwie komunistycznym "zarząd ludźmi ustąpi miejsca
zarządowi rzeczy i kierownictwu procesów wytwórczych. Państwo nie
będzie usunięte, ale po prostu zamrze". Marks twierdzi, że
tylko w pierwszym okresie komunistycznego społeczeństwa będzie istnieć
państwo, jako organizacja ucisku - bo każde państwo jest organizacją ucisku - będącą
w rękach proletariatu. Chodzi jednak o to, że ten okres dyktatury
proletariatu trwa zbyt długo. I trwać będzie. Przypuśćmy nawet,
że państwo zaniknie. Wtedy zarząd będzie również sprawował funkcje
polityczne, związane z bezpieczeństwem wewnętrznym i obroną kraju.
Władza gospodarcza będzie poparta władzą polityczną. Tak już jest
obecnie: ci sami ludzie sprawują władzę polityczną i gospodarczą,
a są to ludzie jednej klasy. W rzeczywistości zaś intelektualiści,
którzy występują w imieniu klasy robotniczej. Słusznie
więc Lenin powiedział, że "wszyscy obywatele staną się
najmitami państwa". Trzeba jednak dodać, że "państwo"
w praktyce, konkretyzuje się w rządzącej grupie. Wszyscy obywatele
staną się najmitami rządzącej grupy, mającej w swej dyspozycji narodowe
gospodarstwo i środki przymusu państwowego.
Stalin podkreśla wspólnie z Leninem, że rewolucji
bolszewickiej, mającej zmienić całe życie ludzkie, nie dokona się
bez dyktatury proletariatu, tj. silnej, centralnej, niczym nieskrępowanej
organizacji, której organami są związki zawodowe, sowiety,
poszczególni towarzysze, oddani sprawie bez zastrzeżeń, związki
młodzieży i partie, jako zrzeszenie ludzi z masy proletariackiej.
W ten sposób całe życie obywateli sowieckich będzie ujęte w mocne
ramy, stworzone przez rządzącą grupę. Państwo jako przedstawiciel
kolektywu stoi nie tylko na czele gospodarstwa narodowego i życia
publicznego, ale także kultury duchowej, artystycznej. Ono nadaje
impuls, oraz wskazuje tematy i zdania, ono organizuje talenty, pochwala
i potępia, wywyższa i poniża. Socjalizm upaństwawia kulturę.
Pozbywszy się swej osobowości, odrzuciwszy Boga,
obywatel sowiecki uwierzył w Stalina, jako uosobienie kolektywu.
[...]
Doktryna socjalistyczna jest przeciwna rodzinie. Jako
oparta na własności prywatnej, rodzina staje się instytucją wyzysku
żony przez męża, dzieci przez rodziców. Jako instytucja zwarta,
stoi w rażącej sprzeczności z indywidualistycznym i mechanicznym
stosunkiem jednostki do kolektywu. W tak pojętym społeczeństwie
nie ma dla niej miejsca. [...]
Państwo zabiera całkowicie człowieka dla siebie i,
jak organizuje produkcję, tak samo organizuje wychowanie dzieci
w swoich zakładach. Skutkiem tego sam związek małżeński staje się
sprawą wyłącznie prywatną, a jego zmienność i wolność opowiada nowym
czynnikom gospodarczym, mianowicie wspólnej własności dóbr.
Zarówno podróżnicy po Rosji sowieckiej, jak literatura
stwierdza brak radości w ZSRR. Nie jest to zjawisko przypadkowe.
Wszystko się na to składa, by obywatel sowiecki czuł się jak w więzieniu.
Religia sowiecka zamknęła człowieka w doczesności. A doczesność
mimo wielkości i piękna, jakie posiada, ma zbyt wiele braków, udręczeń
i zła moralnego. Gdy się doczesności i człowieka pozbawi Boga, nie
mówiąc już o odrzuceniu porządku przyrodzonego z realną obecnością
Chrystusa wśród nas, można ludzkość tak znienawidzić, jak człowieka
nienawidzi i demaskuje Celine. I gdy się
Boga usunie z życia, daje się wolne pole szatanowi wraz z tym złem,
które ze sobą niesie. I gdy się umysł i serce napełni nienawiścią,
nie zazna się ani pokoju, ani radości.
Kultura socjalistyczna zabija osobowość, skutkiem
czego człowiek przestaje być sobą. A gdy nadto głosi ona
utylitaryzm, wyrzuca poza nawias ludzkiego życia te wszystkie radości
i złudzenia nawet, których człowiek doznaje wobec prawdy i piękna
wobec czarów przyrody. [...] Kultura socjalistyczna rozbija życie
małżeńskie i rodzinne i wraz z nim usuwa z życia ludzkiego te wszystkie
szlachetne i wzniosłe radości, jakich ogniskiem jest małżeństwo
i rodzina. W kulturze socjalistycznej miłość między mężczyzną i
kobietą jest prawie złem, bo odrywa człowieka od pracy i budownictwa
socjalistycznego, któremu należy poświęcić wszystkie siły. Miłość
tę trzeba prowadzić do takich granic, jak jedzenie i picie, służące
do zaspokojenia potrzeb organizmu.
Do tego trzeba dodać ucisk polityczny, wynikający,
jeśli nawet pominąć terror, z tego, że państwo, jako jedyna władza
polityczna, jedyna władza gospodarcza, jedyny kierownik życia kulturalnego,
przytłacza człowieka swym ciężarem.
|