Strona główna | Czytelnia | Publikacje | Informator | Zarejestruj się | Zaloguj | Odzyskiwanie hasła | English Version
OMP

Główne Menu

Nasi autorzy

Strony tematyczne

Sklep z książkami OMP

Darowizny na rzecz OMP

Księgarnie z książkami OMP
Lista księgarń - kliknij

"Sprawiedliwość, miłosierdzie, zdrada", numer 2003-2004.
Dariusz Karłowicz, Marek A.Cichocki - Teologia polityczna i pan Jourdain

.: Data publikacji 30-Lis-1999 :: Odsłon: 4601 :: Recenzja :: Drukuj aktualną stronę :: Drukuj wszystko:.

Dlaczego teologia polityczna? Co to takiego? Już sama nazwa pisma może wywołać niepokój i konsternację. Czy nie jest to niebezpieczna próba łączenia religii z polityką, spraw społecznych z ostatecznymi, Kościoła z życiem wspólnoty politycznej, władzy duchowej i świeckiej, różnych modeli legitymizacji, reprezentacji, hierarchii i autorytetu, różnych definicji wspólnoty i jej celów, odmiennych modeli racjonalności? Cóż na to odpowiemy? Otóż jak najbardziej! Właśnie taką niebezpieczną i pasjonującą próbę chcielibyśmy podjąć na łamach naszego pisma. Zamiast rozdzielać to, co w rzeczywistości ściśle ze sobą powiązane, chcemy pójść tropem wzajemnych inspiracji i zależności, śledzić ich wielowiekową historię i rozmaitość form, a przede wszystkim spojrzeć na sprawy polityczne z perspektywy spraw ostatecznych. Oczywiście nie po to, by polityzować religię lub klerykalizować politykę - lecz po to, by lepiej zrozumieć to, co polityczne. Słuszny szacunek wobec autonomii obu sfer nie oznacza, że trzeba je widzieć oczami tuwimowskich mieszczan (że koń, że dom, że religia, że polityka, że tramwaj). Wierzymy, że bez takiego wysiłku niepodobna uprawiać poważnej refleksji nad sprawami wspólnoty, że bez teologii politycznej nie jest możliwa zasługująca na swoje miano filozofia polityczna.

 

Jak dobrze wiadomo w Polsce łatwo uchodzić za nowatora. Nie zmienia to faktu, że teologia polityczna nie jest dziedziną, która narodzi się wraz z pierwszym numerem tego pisma. Choć nieobecna na naszych uniwersytetach, na świecie stanowi żywą część refleksji nad polityką i religią. Zdefiniowana po raz pierwszy przez stoików (choć nie przez nich wymyślona) i stale obecna w refleksji wielkich myślicieli politycznych, w ubiegłym wieku znalazła znakomitych przedstawicieli w osobach choćby Maritaina, Voegelina czy Schmitta. Jej nieobecność w Polsce dobrze tłumaczy polityczny monopol marksizmu, czy szerzej tradycji postoświecenowej, występujących w roli zazdrosnej religii państwowej mocno wspartej na swym świeckim ramieniu. Trzeba zresztą powiedzieć, że nie była to nieobecność zupełna. Wielu uczonych uprawiało teologię polityczną nie tyle nawet bezwiednie, a więc jak pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą, ile raczej udając pana Jourdain przed szczęśliwie niezbyt rozgarniętymi cenzorami. Twórczość ta dotyczyła nie tylko badań z obszaru historii idei, ale również refleksji zaangażowanej filozoficznie. Czy trzeba przypominać, że z jednego z tych nurtów wyrósł Karol Wojtyła - być może najważniejszy, a z pewnością najbardziej wpływowy teolog polityki naszej doby.

 

Pośród wielu możliwych sposobów uprawiania teologii politycznej zainteresowania nasze kierują się raczej w stronę opisu rzeczywistości niż historii doktryn. Jest to rzeczywistość, na której odczytać można ślady prowadzące do stwórczego fiat, gdzie gołym okiem widać poznawcze, ontyczne i społeczne skutki upadku i zepsucia natury oraz pełne blasku owoce inkarnacji Logosu i Odkupienia. W "Teologii Politycznej" nie zabraknie miejsca dla refleksji uprawianej w duchu historii idei - ale zaznaczyć trzeba, to nie ona kształtować będzie profil pisma. Jeśli bowiem dziedzina ta wydaje nam się godna uwagi to dlatego, że zakładamy, wzajemne inspiracje i zależności sfery politycznej i religijnej nie wynikają tylko z przypadkowych, historycznych zbiegów okoliczności - że pierwiastek religijny nie jest tylko niekonieczną okolicznością ludzkiego bytu. Chcemy zobaczyć sprawy społeczne z perspektywy religii dlatego, że interesuje nas człowiek będący zarazem homo politicus i homo religiosus - jeden i ten sam człowiek w swoich najbardziej podstawowych wymiarach, doświadczeniach i potrzebach. Integralność obu dziedzin wyrasta z założenia o integralności człowieka. Parafrazując Arystotelesa powiedzieć można, że człowiek zdolny do całkowitej samotności i gruntownie areligijny może być tylko albo zwierzęciem albo bogiem.

 

Trudno przecenić wartości eksplikatywne takiego spojrzenia na rzeczywistość. Wymiar religijny zawsze znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości społecznej. Bywa tu reprezentowany bądź parodiowany - ale nie może być nieobecny. Tym, co uderza w badaniach teologów polityki jest ogromna świeżość tego rodzaju spojrzenia. Dla zmęczonych jałowością analiz współczesnych nauk społecznych to oddech czystego powietrza. Widać to zwłaszcza w Polsce gdzie nieobecność refleksji teologicznej uczyniła całkowicie niezrozumiałymi ogromne obszary tradycji i współczesności. Jak bez solidnej formacji teologicznej można zrozumieć Reja czy Kochanowskiego, Mickiewicza, Norwida czy Miłosza? W jaki sposób nie uwzględniając perspektywy religijnej wspólnoty można zrozumieć doświadczenie pierwszej Solidarności, realia stanu wojennego, okrągły stół i wiele naszych dzisiejszych kłopotów? Znaną papieską uwagę, że Polski nie można zrozumieć bez Chrystusa, uznać należy nie tylko za ważną wskazówkę duchową, ale zasadną dyrektywę metodologiczną dla każdego, kto chce zrozumieć życie naszego kraju i kontynentu.

.: Powrót do działu Teologia polityki :: Powrót do spisu działów :.

 
Wygląd strony oparty systemie tematów AutoTheme
Strona wygenerowana w czasie 0,147770 sekund(y)