Błażej Sajduk - Główne nurty analizy politycznej


Błażej Sajduk

(Wyższa Szkoła Europejska im. ks. J. Tischnera)

 

Pierwodruk: „Przemyskie studia politologiczne” nr 1 (1) 2007, Przemyśl 2007

Tematem niniejszego opracowania są trzy główne nurty metodologiczne, współcześnie funkcjonujące w obrębie nauk politycznych, mianowicie: behawioralizm, teoria racjonalnego wyboru oraz nowy instytucjonalizm. Szczególnie interesujące wydaje się ostatnie podejście, ze względu na jego nowatorstwo. Ponieważ proces konwergencji jest bardzo zaawansowany a hybrydyzacja stanowisk mocno posunięta, przedstawiane w tekście informacje dotyczą najbardziej ortodoksyjnych odmian wymienionych szkół analizy politycznej.

Zaprezentowano poniżej początki każdego z trzech głównych nurtów, ich główne założenia teoretyczne a także ich atuty i słabsze strony poszczególnych podejść.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że literatura polskojęzyczna w tej dziedzinie jest bardzo skromna. Najciekawszą pozycję stanowi wydany niedawno przekład książki autorstwa D. Marsha i G. Stokera pt. „Teorie i metody w naukach politycznych”[1]. Jest to tłumaczenie drugiej edycji tego podręcznika.

 

BEHAWIORALIZM

 

Pierwszym z omawianych nurtów jest behawioralizm. Podejście to nie występuje obecnie w krystalicznie czystej postaci. Nowe, udoskonalone wcielenie nosi nazwę post-behawioralizmu. Geneza tego nurtu jest ściśle powiązana z okresem tzw. „rewolucji behawioralnej” w obrębie nauk społecznych, głównie w krajach anglosaskich. Jest pozytywistycznie motywowaną próbą „unaukowienia” nauk społecznych. Genezy behawioralizmu można doszukiwać się w krytyce tradycyjnego podejścia instytucjonalnego, które było oskarżane o deskryptywność i brak naukowości, czyli krótko mówiąc o brak zdolności do formułowania praw. Równocześnie krytyce poddawano wszelkiego rodzaju „psychologizmy”.

W podejściu behawioralnym nauki społeczne miały przybliżyć się do charakterystycznego dla nauk przyrodniczych dążenia do pewności. W tym celu zakładano, „ że (…) w centrum analizy powinny się znajdować dające się obserwować zachowania, czy to na poziomie jednostkowym, czy to na poziomie agregatów społecznych; i (…) wszelkie wyjaśnienia tych zachowań powinny się poddawać weryfikacji empirycznej [podkreślenie w oryginale – B.S.].”[2]. Podstawowym pytaniem było pytanie: „dlaczego?”. Dlaczego ludzie właśnie tak się zachowują, a nie inaczej? W celu udzielenia możliwie precyzyjnej odpowiedzi na tak sformułowane pytanie, uwaga analityczna skupiła się, na wejściach do i wyjściach z systemu – analogicznie, do behawiorystów badających reakcję na bodziec. To, co jest pomiędzy wejściem i wyjściem, nie wydawało się istotne, ponieważ było trudno, albo w ogóle, niemierzalne. Władza była postrzegana jako fenomen istniejący realnie, tym samym doskonale wpisywała się w koncepcję jej tzw. „pierwszego oblicza”.

Wpływ pozytywizmu jest wyraźnie widoczny w sposobie ewaluacji teorii. Behawioralizm zakłada, że dobra teoria musi: być wewnętrznie spójna, zgodna z innymi teoriami, wyjaśniającymi podobne zjawiska, zdolna do tworzenia empirycznych prognoz[3]. Implikacją ostatniego stwierdzenia, jest wymóg by teoria była falsyfikowana, by nie była tautologią. Wszystkie te restrykcyjne założenia miały sprawić, by teorie formułowane przez nauki społeczne były pełnowartościowymi teoriami naukowymi[4]. Inaczej mówiąc: „Behawioraliści akcentują zatem dwie nierozerwalnie związane ze sobą właściwości, które powinny posiadać teorie: powinny one (…) starać się coś wyjaśnić; i (…) nadawać się zasadniczo do przetestowania w świetle obserwacji.”[5].

 

Cel i wady

Celem analizy behawioralnej jest wychwycenie regularności w ludzkim zachowaniu, tak by móc sformułować prawo. Raz zaobserwowana regularność powinna trwać w czasie i przestrzeni. Pod wpływem konkretnych bodźców jednostki powinny reagować w ustalony, uniwersalny sposób. Oczywiście metodą zdobywania wiedzy jest w tym podejściu indukcja. Badacz powinien w sposób bezstronny obserwować rzeczywistość a związki przyczynowo-skutkowe same mu się objawią. Owo uprzedzenie do teoretyzowania było spowodowane obawą przed zideologizowaniem nauki. Owa „bezteoretyczność” miała stać na straży nauki, tak by nie stała się narzędziem w rękach polityki i organizujących ją ideologii, w tym również marksizmu. Niewątpliwą zasługą behawioralizmu było wprowadzenie do nauk politycznych narzędzi statystycznych pozwalających agregować duże ilości zmiennych.

Chęć kwantyfikacji może prowadzić do wypaczania opisu, do skupiania się na najłatwiej dostępnych zmiennych, zamiast na tych najistotniejszych. Oczywistą słabością skrajnej wersji tego podejścia jest nieuwzględnianie czynnika ideowego[6] w opisie rzeczywistości politycznej. Niewątpliwą zasługą tego podejścia jest sprowadzenie nauk politycznych „na ziemię” i zwrócenie uwagi na konieczność metodologicznej precyzji.

 

TEORIA (TEORIE) RACJONALNEGO WYBORU

 

Drugim, z chronologicznego punktu widzenia, podejściem jest teoria racjonalnego wyboru. Zdominowała ona anglosaskie nauki polityczne, w szczególności amerykańskie. Teorię tą można traktować, jako rezultat „rewolucji behawioralnej”. Wpływ teorii racjonalnego wyboru na nauki społeczne zaczął stopniowo narastać od lat sześćdziesiątych[7]. Jej genezy można szukać również w próbach odpowiedzi na rozwijającą się w latach pięćdziesiątych minionego wieku koncepcję „państwa dobrobytu”. Jej głównym założeniem było twierdzenie o konieczności, a nawet zbawienności interwencji państwa m. in. w gospodarkę. Zakładano, że ponieważ kapitalistyczny sposób produkcji generuje nierówności oraz cykliczne kryzysy, należy go wspomóc. Niesprawny rynek miał być „asekurowany”, doskonale sprawnym państwem. W opozycji do takiego podejścia powstała teoria wyboru publicznego. Jej celem było dostarczenie teorii niesprawności państwa, dzięki czemu można było w sposób zrównoważony porównywać funkcjonowanie rynku i państwa[8]. Sama teoria nie zajmuje się poszukiwaniem normatywnych rozwiązań, np. najlepszego rządu. W centrum zainteresowania znajduje się głównie analiza sytuacji decyzyjnej oraz jej konsekwencje.

 

Racjonalny wybór

Liczba mnoga w nagłówku tego fragmentu odnosi się do dwóch możliwych znaczeń nazwy tego nurtu. Nazwa teoria racjonalnego wyboru (rational choice theory) często bywa utożsamiana nazwą teoria wyboru publicznego (public choice). Równie często, pierwszą nazwę stosuje się do określania całego nurtu teorii bazujących na koncepcji ludzkiej racjonalności tzn. teorię wyboru publicznego[9] oraz teorię wyboru społecznego[10]. Ta pierwsza koncentruje swoją uwagę na zawodności państwa ta druga skupia się na paradoksach głosowania i dokonywania wyborów.

Według J. S. Colemana fundamentem teorii racjonalnego wyboru są: „indywidualizm metodologiczny; zasada maksymalizacji lub optymalizacji; koncepcja optimum społecznego; koncepcja równowagi systemu; możliwość poprawy użyteczności przez zrzeczenie się kontroli; koncepcja kapitału społecznego; założenie o społecznych źródłach uprawnień; koncepcja instytucji.”[11]. Z kolei H. Ward do jądra tego podejścia zalicza następujące założenia: jednostkowa i autonomiczna racjonalność w podejmowanych wyborach – nieważne jak skomplikowanej sytuacji dotyczy; ludzka zdolność do hierarchizowania alternatyw i wyników – jednostki są w stanie hierarchizować możliwe rezultaty swoich działań; przechodniość i stabilność ludzkich preferencji; odrzucenie wpływu nieobserwowalnych czynników[12]. Dla A. Hindmoora głównymi założeniami teoretycznymi są: metodologiczny indywidualizm, stosowanie modeli, założenie o ludzkiej racjonalności, dbałość jednostek o własny interes oraz indywidualizm[13].

Dominująca w tym podejściu wizja ludzkiej jednostki jest wynikiem zaadaptowania na gruncie nauk politycznych koncepcji homo oeconomicus. Teoria racjonalnego wyboru jest próbą implementacji na grunt nauk politycznych osiągnięć z dziedziny ekonomii. Flagowym założeniem jest twierdzenie jakoby człowiek we wszystkich swoich wyborach kierował się racjonalną kalkulacją zysków i strat. Niema większej różnicy między wyborami uczuciowymi, a tymi dokonywanymi np. na giełdzie papierów wartościowych. Tu i tu jednostki, posiadając swoje preferencje, układają je w taki sposób by ta/te najbardziej korzystne zostały zrealizowane. Preferencje postrzegane są jako pierwotne względem czynnika ideologicznego lub wpływu instytucji. To upraszczające założenie spowodowane jest koniecznością utrzymania stabilności preferencji, co z kolei stanowi niezbędny wymóg, by jakakolwiek predykcja w ramach tej teorii była możliwa. Akceptacja innego stanu rzeczy, tzn. założenia nt. jednostek o labilnym indeksie preferencji automatycznie podważyłoby moc ekspalancyjną teorii. Teoretycy racjonalnego wyboru wyszli z założenia, że nie jest istotne, w jakich okolicznościach przyszło funkcjonować jednostce ona i tak zawsze będzie się kierować swoim, partykularnym interesem. Jasno z tego wynika następująca konsekwencja – jednostka inkorporowana do aparatu biurokratycznego nadal może wykazywać cechy typowe dla homo oeconomicus i swoimi działaniami nadal będzie dbała bardziej o swój interes, niż o interes ogółu. Teoria racjonalnego wyboru sprzyja tworzeniu modeli analitycznych, często zamykanych w formule matryc teorii gier. Siłą napędzającą owe modele jest koncepcja ludzkiej racjonalności. Temu nurtowi analizy politycznej najbliższa jest kontraktualna (np. Rawlsowska) wizja relacji międzyludzkich.

 

Paradoksy racjonalności

W dorobku teorii racjonalnego wyboru jest wiele interesujących obserwacji dotyczących implikacji ludzkiego, racjonalnego zachowania. Poniżej zostaną omówione najistotniejsze paradoksy wychwycone przez tą teorię: problemy „gapowiczów”, „racjonalnej ignorancji” oraz problem poszukiwania renty.

Istotnym wkładem tego podejścia są uwagi poczynione na temat tego, jak jednostkowa racjonalność może być przekuwana na zbiorowe, całkowicie nieracjonalne działania. Konceptualizacją tego paradoksu jest koncepcja „gapowiczów”/„jazdy na gapę” (free riders/free riding). Nazwa została zaczerpnięta z procederu nie kupowania biletów przez ludzi podróżujących np. w autobusie, a mimo to korzystających z tego środka komunikacji masowej. By zjawisko „gapowiczostwa” mogło zaistnieć konieczna jest znajomość końcowego rezultatu – trzymając się podanego przykładu – konieczna jest wiedza na temat docelowego przystanku. Dzięki czemu, „racjonalnie” kalkulująca jednostka rozumuje wedle następującego schematu: „po co płacić za bilet, skoro reszta pasażerów na pewno zapłaciła? Jak nie skasuję biletu, strata jaką wyrządzę przewoźnikowi będzie niewielka – to tylko jeden bilet.”. Problem polega na tym, że jeśli w analogiczny sposób pomyśli znaczna część pasażerów, to przewoźnika czeka pewne bankructwo. Inaczej mówiąc jednostki wykorzystują np. pracę i grupowy wysiłek innych dla zoptymalizowania swoich, partykularnych zysków. Łatwo wyobrazić sobie, jak zabójczy jest taki tok myślenia w innych sferach życia np. w kwestiach ochrony środowiska. Problem „gapowiczów” jest, głównym powodem, dla którego powoływane są instytucje mające być gwarancją ograniczenia tego procederu. Jednak rodzi się pytanie, czy w trakcie procesu tworzenia takich instytucji też nie pojawia się problem „gapowiczów”. Trzymając się powyższego przykładu, czy w trakcie tworzenia jednostki kontrolującej pasażerów nie pojawi się analogiczny paradoks, jak ten związany z nie kasowaniem biletów? Najgroźniejszą konsekwencją uświadomienia sobie istnienia „jazdy na gapę” stała się obawa przed podejmowaniem jakichkolwiek kolektywnych działań.

Ludzka racjonalność zawodzi również, gdy chodzi o podobny jak wyżej mechanizm, związany bezpośrednio z polityką, a konkretnie z praktyką demokratyczną – z wyborami. Żeby podjęta przez jednostkę decyzja wyborcza mogła uchodzić za racjonalną, musi ona poświęcić odpowiednio dużo czasu na przestudiowanie programów partyjnych i innych informacji związanych z ugrupowaniami politycznymi startującymi w wyborach. Jednak konieczne jest dedykowanie procesowi poznawczemu ogromnych nakładów czasu. Ponieważ pojedynczy głos, w porównaniu z ich wieloma milionami, jest mało istotny. Racjonalnie kalkulująca jednostka dochodzi do zdania, że nie opłaca się zdobywać informacji nt. wyborów i w związku z tym woli pozostać „racjonalnym ignorantem”. Inaczej mówiąc zimna kalkulacja powoduje, iż przy urnie wyborczej ludzie kierują się głównie emocjami, a nie racjonalnością. Obserwację tą łatwo połączyć z różnymi hipotezami tłumaczącymi sukcesy populistycznych partii politycznych. Tym samym otwiera się szeroko drzwi dla tzw. marketingu politycznego.

„Poszukiwaniem renty” (rent seeking activity) zwykło się określać wszelką działalność zmierzającą do uzyskania korzyści w sposób wymykający się mechanizmowi rynkowemu. Będą to różnego rodzaju działania wpisujące się w spektrum od lobbingu aż po korupcję. Najkrócej rzecz ujmując, niektóre grupy interesu, dzięki swojemu zorganizowaniu i wysokiemu stopniowi determinacji są wstanie pomnażać swoje korzyści dzięki wykorzystywaniu politycznego, a nie rynkowego, mechanizmu dystrybucji dóbr.

Teoria gier

Głównym instrumentem analitycznym teorii racjonalnego wyboru jest teoria gier[14]. Gry są to uproszczone modele sytuacji, w których próbuje się zrekonstruować możliwe działania racjonalnych aktorów. Każda gra składa się z kilku elementów: zasadach gry (rulet of the game), graczy (players), wyborów (choices), preferencji (preferences)[15]. Zasady są stałe i niezmienne, ich impregnacji sprzyja założenie na temat istnienia ludzkiej racjonalności, graczami są najczęściej jednostki, państwa, lub organizacje, wybory dokonywane przez graczy układają się w sekwencje, oparte na przewidywaniach potencjalnych zachowań innych graczy, co jest możliwe dzięki istnieniu (rozpoznanych) preferencji. Każda gra powinna posiadać, co najmniej jeden punkt równowagi/punkt siodłowy (equilibrium), czyli położenie, w którym gracze nie będą skłonni do dokonania kolejnych wyborów. Powszechnie znaną grą jest tzw. „dylemat więźnia”, czyli sytuacja, w której dwóch, nie mogących się komunikować ze sobą więźniów staje przed wyborem: „wydać czy nie wydać swojego kompana?”. Kierując się swoją jednostkową „racjonalnością” więzień, motywowany obawą o to, że zostanie wydany przez współ-kompana postanawia go wydać. W efekcie, czego każdy z osobna donosi na kolegę i obaj, razem uzyskują najgorszy z możliwych wyników – trafiają do więzienia na najdłuższy możliwy okres. W opisywanej sytuacji, w której możliwe było wybranie innej, kooperacyjnej ścieżki działania – trzymając się przykładu – milczeć i nie wydawać kompana, każdy z więźniów pozostawał w sytuacji niepewności. Żaden z nich nie wie, jak zachowa się kompan, obaj obawiają się zaryzykować milczenia i tym samym przyjęcia na siebie całej winy. Na poziomie międzynarodowym w podobną formułę często zamyka się rywalizację między państwami, które z powodu braku przepływu informacji i wzajemnej („racjonalnej”) nieufności mogą rozpocząć wyścig zbrojeń.

Kontrowersje

Najwięcej kontrowersji budzi, fundament teorii racjonalnego wyboru, czyli koncepcja ludzkiej racjonalności. Postmoderniści stwierdzają, że istnienie powszechnie obowiązującego modelu ludzkiej racjonalności jest wątpliwe. Teoria racjonalnego wyboru przypomina w tej optyce raczej „samospełniającą się przepowiednię”, ponad to może być traktowana jako uzasadnienie działań sformułowane post hoc. Najprościej rzecz ujmując, jednostki zaczynają działać racjonalnie dopiero po zapoznaniu się daną koncepcją racjonalności, dodatkowo ludzkim działaniom często towarzyszy uzasadnienie, sformułowane już po fakcie podjęcia decyzji. Mało przekonująco prezentuje się również wyjaśnienie genezy zachowań altruistycznych. Dlaczego np. strażak naraża swoje życie by ratować ludzi z zawalonego budynku? Teoria racjonalnego wyboru, w swojej skrajnej postaci, wyjaśnia ten fenomen naprowadzając ludzie poświęcenie w koleiny racjonalnej kalkulacji. Wspomniany wyżej strażak ratuje ludzi, ponieważ liczy, że w zamian za swoje działanie otrzyma: podwyżkę, pochwałę od swojego przełożonego lub awans. Wydaje się, że jest to niesatysfakcjonujące wyjaśnienie. Kolejną słabością tego podejścia do analizy politycznej jest rozpoczynanie wszelkich obserwacji od poszukiwania punktu/punktów równowagi, przez co może ono pominąć fakt, że takiego punktu może po prostu nie być. Pewne zagrożenie stanowi pokusa wulgaryzacji opisu polityki – jej redukcja do wymiaru: „kto – kogo”, czyli sprowadzenie całego procesu do gry egoistycznych jednostek, nie widzących potrzeby uwzględniania wspólnego interesu (dobra wspólnego). Ekonomiczna wizja polityki może sprzyjać, również rynkowemu sposobowi jej opisu – w tym świetle polityka i politycy, to towary jak wszystkie inne. Zaskakująco prezentuje się również rzekomo indywidualistyczne oblicze teorii racjonalnego wyboru. Woluntaryzm tej teorii wydaje się być powierzchowny. Aktorzy są autonomiczni – mogą dokonać wyboru, jednak powinien być to wybór racjonalny. Jednostki umieszczone w sytuacji decyzyjnej powinny dokonywać tych samych, racjonalnych wyborów. Koncepcja racjonalności może zostać zdefiniowana jako strukturalistyczne ograniczenie, a wręcz więzienie, z którego istnieją tylko precyzyjnie określone przez kontekst wyjścia. Konsekwencją takiego stanowiska może być przyjęcie poglądu, że skoro wiadomo, że jednostki działają racjonalnie, to nie ma powodu skupiać na nich uwagi, lepiej możliwie precyzyjnie opisywać środowisko, w którym przyszło im podejmować decyzje. Tym samym teoria racjonalnego wyboru silnie ogranicza wpływ czynnika ideowego oraz instytucji na preferencje aktorów.

 

NOWY INSTYTUCJONALIZM

 

Kolejnym podejściem do analizy politycznej są zespoły poglądów zwanych zbiorowo „nowym instytucjonalizmem”. W Polsce prąd ten jest dopiero popularyzowany. Na jedną z kluczowych książek prezentujących Nowy Instytucjonalizm w wersji normatywnej, polski czytelnik musiał czekać aż czternaście lat[16]. Chronologicznie rzecz ujmując w ramach tego nurtu można wyróżnić klasyczne podejście instytucjonalne oraz kilka nowych podejść. Tę nową odsłonę klasycznej wersji należy traktować jako wieloaspektowe i wielopoziomowe podejście do procesu politycznego. Nie jest to scementowana konstrukcja metodologiczna[17]. Poniżej zostaną przedstawione główne cechy podejść tradycyjnego oraz nowych instytucjonalizmów. Omówione zostaną główne koncepcje teoretyczne oraz związane z nimi problemy.


Klasyczny instytucjonalizm

Klasyczny instytucjonalizm można łączyć z nazwiskami takich badaczy jak: Maks Weber, Woodrow Wilson czy Carl Friedrich. Jednym słowem to fundament współczesnej politologii. Przyjmuje się, że podejście to zajmowało dominującą pozycję do lat dwudziestych minionego wieku. Nurt ten był bardzo ostro krytykowany przez behawioralistów. Ślady tego podejścia są wyraźnie widoczne we wszystkich współczesnych pracach, które wyszły spod piór prawników i konstytucjonalistów. Instytucje postrzegane są jako realnie istniejące byty, które wykonują swoją władzę niemal w namacalny sposób. Podejście to cechują: deskryptywność (koncentrowanie się na zrozumieniu), indukcja (prymat obserwacji nad teorią), formalistyczna-legalność (studiowanie formalnego zorganizowania rządu, badanie aktów prawnych) oraz silna skłonność do komparatystyki (porównywanie zmian w historycznym kontekście)[18]. Do tego katalogu można dodać również: legalizm (centralna rola prawa), strukturalizm (znikomy wpływ aktorów), holizm (porównywanie całych systemów państwowych), historycyzm (studiowanie historycznych stadiów rozwoju), normatywność (poszukiwanie „dobrego rządu”)[19]. Celem tego podejścia jest głównie zrozumienie, w jego ramach zazwyczaj nie formułuje się praw lub teorii. Stąd analiza skupia się na opisywaniu rzeczywistości historyczno-prawnej. Metodologia jest uprawiana głównie w oparciu o indukcję. By zrozumieć rzeczywistość wystarczy „zdrowy rozsądek”. Przedmiotem zainteresowania są głównie akty normatywne, najczęściej konstytucje. Analizując dokumenty badacze starają się zrozumieć zapisane w nich relacje władcze. Inaczej mówiąc instytucjami są tu głównie, spisane w postaci aktów prawnych, procedury i to właśnie one leżą w głównym polu zainteresowania tego podejścia. To normy wyznaczają granice możliwego zachowania aktorów. Tym samym nurt ten posiada silnie strukturalistyczne cechy. W skrajnych przypadkach jednostki mogą być postrzegane, jako niewolnicy formalnego aspektu instytucji. Klasyczny instytucjonalizm posiada oblicze pozytywnie normatywne – za wzorcowy uznaje się model demokracji parlamentarnej w wersji Westminsterskiej. Kluczowe założenia trafnie podsumowuje R. A. W. Rhodes przypisując podejściu instytucjonalnemu koncentrowanie się na: zasadach, procedurach oraz formalnej strukturze zorganizowania rządu. Ponadto zauważa, że podejście to łączy w sobie cechy warsztatu prawnika i historyka[20].

Krytyka tego podejścia skupia się głównie na wskazywaniu jego małej elastyczności. W stopniu wysoko niezadowalającym uwzględniania nieformalny wymiaru ontologii instytucji. Pomija poziom praktyki funkcjonowania i działania instytucji. Często wskazuje się również na niechęć do formułowania praw. Behawioraliści krytykowali instytucjonalistów za nieuwzględnianie w opisach czynników społecznych, czyli de facto za niebycie behawioralizmem[21].

 

Geneza nowego instytucjonalizmu

Nie ulega wątpliwości, że rewolucja behawioralna wywarła silny wpływ na nauki polityczne, to pod jej wpływem metodologia nowego instytucjonalizmu zyskała na systematyczności – zaczęto zastanawiać się nad przedefiniowaniem relacji łączącej instytucje i jednostkę. Aktorów zaczęto postrzegać jako dużo bardziej autonomicznych, zdolnych nie tylko do bycia przedmiotem działania struktury, ale również jako podmioty zmiany samych instytucji. Warto w tym miejscu jeszcze zauważyć, że instytucje dla behawioralistów były niczym więcej, jak zakrzepłymi strukturami zbudowanymi z ról odgrywanych przez jednostki[22].

Pojawienie się nowego instytucjonalizm było odpowiedzią na „rewolucję behawioralną” lat sześćdziesiątych oraz wzrost znaczenia teorii racjonalnego wyboru w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Geneza tego podejścia łączy się z wspominaną książką J. G. Marcha i J. P. Olsena. Przede wszystkim otwarcie podważało ono główne założenie teorii racjonalnego wyboru – logikę konsekwencji (logic of consequentiality), jako omnipotentą koncepcję interpretacji ludzkich działań. Poniżej omówione zostaną główne założenia tego nurtu, bez wyraźnego rozróżniania jego odmian.

W śród politologów nie ma zgody, co do ilości (nowych) instytucjonalizmów. Cytowany wcześniej Rhodes wymienia trzy: consitutional studies, public administration, ‘new institutionalism’[23]. P. A. Hall i R. C. R. Taylor jako nowe zaklasyfikowali trzy inne podejścia: historical institutionalism, rational choice institutionalism, sociological institutionalism[24]. B. G. Peters, poza old institutionalism wylicza siedem, koncentrujących się na różnych aspektach, odmian nowego podejścia: normative institutionalism, rational choice theory institutionalism, historical institutionalism, empirical institutionalism, sociological institutionalism, institutions of interest representation, international institutionalism[25]. V. Lowndes wymienia jako najistotniejsze dwie odmiany nowego instytucjinalizmu: normative institutionalism oraz rational choice institutionalism[26]. V. Schmidt wylicza cztery odmiany, do trzech już wcześniej wymienianych: rational choice institutionalism, historical institutionalism, sociological institutionalism dodaje jeszcze dopiero krystalizujący się discursive institutionalism[27]. Wyraźnie widać, że nie ma jednomyślności w klasyfikowaniu różnych nurtów nowego instytucjonalizmu. Różnice pomiędzy tradycyjnym i nowym podejściem do instytucji dobrze opisuje wspominana wyżej Lowndes. Autorka stosuje sześć kontinuów: od koncentracji na organizacjach do koncentracji na regułach (instytucje postrzegane są raczej jako zestawy zasad, nie jako organizacja), od formalnego do nieformalnego pojęcia instytucji (nowe podejście skupia swoją uwagę zarówno na formalnym jak i nie formalnym wymiarze działania instytucji), od statycznego do dynamicznego pojęcia instytucji (instytucje to procesy, nie „rzeczy”), od ukrytych wartościowań do stanowiska krytycznego wobec wartości (odejście od jednoznacznego, normatywnego stanowiska), od holistycznego do zdezagregowanego pojęcia instytucji (odejście od całościowego ujmowania instytucji, na rzecz badania mniejszych jednostek i zachodzących w nich procesów różnicujących), od niezależności do zakorzenienia (instytucje „zakorzeniają się” tworząc ścieżki zależności sekwencyjnej)[28].

 

Nowy instytucjonalizm

Wspomniani wyżej March i Olsen – twórcy nazwy „nowy instytucjonalizm”, w latach osiemdziesiątych, oskarżali współczesne nauki polityczne o: kontekstualizm (przedstawianie polityki jako stałego elementu życia społecznego. Koncentrowanie się na społeczeństwie kosztem analizy państwa), redukcjonizm (Redukowanie całego procesu politycznego do poziomu jednostek połączone z ignorowaniem wpływu, jaki wywiera sposób zorganizowania życia społecznego), utylitaryzm (nadużywanie koncepcji egoistycznej genezy ludzkich działań), instrumentalizm (niedocenianie sposobu organizacji życia politycznego i wpływu nań symboli, rytuałów i ceremonii) oraz za funkcjonalizm (wizja czasu, jako drogi dochodzenia do optymalnych stanów równowagi)[29]. Autorzy ci stwierdzili jednoznacznie, że „organizacja życia politycznego ma znaczenie[30]. Kluczowym, teoretycznym założeniem dla tej teorii jest koncepcja instytucji. Instytucja to: stabilny, powtarzający się wzór zachowania[31]. Dookreślając: „Instytucje określają tożsamość jednostkową, grupową oraz społeczną, sens przynależności do pewnej zbiorowości. (…) Wewnętrzne procesy instytucjonalne wywierają wpływ na takie kwestie, jak dystrybucja władzy. (…) analiza instytucjonalna zakłada, że instytucje polityczne odgrywają bardziej niezależną rolę. Nie tylko społeczeństwo wpływa na państwo, lecz także państwo wywiera wpływ na społeczeństwo. Demokracja polityczna uzależniona jest zarówno od warunków ekonomicznych i społecznych, jak i od projektu instytucji politycznych. (…) Instytucje polityczne wyznaczają zatem ramy polityki.”[32]. Funkcją instytucji jest upraszczanie ludzkiego życia. Tym samym nie wyklucza to racjonalności. Zazwyczaj jednostki działają w zgodzie z duchem instytucji by optymalizować swoje zyski. To ostatnie stwierdzenie otwiera perspektywę dla hybrydyzacji. Wyraźnie widać, że w przeciwieństwie do omawianych powyżej behawioralistów nowy instytucjonalizm jest zainteresowany wnętrzem systemu i próbą opisu, w jaki sposób wpływa on i przetwarza wkłady z wejścia w wyniki na wyjściu.

Problematyczność koncepcji instytucji wynika z trudności określenia granic tego pojęcia. Jeśli będą one zbyt elastyczne, może doprowadzić to do wchłonięcia w definicję wszystkich możliwych form strukturalnego ograniczenia aktywności aktorów. Będzie to równoznaczne z niemożliwością falsyfikacji oraz uniemożliwi naukowe stosowanie tego pojęcia – opisując wszystko nie będzie ono wstanie opisać czegokolwiek[33]. Podobny problem pojawia się w momencie, w którym próbuje się wyjaśnić jakieś zachowanie. Można sformułować dwa wykluczające się rodzaje odpowiedzi: po pierwsze można stwierdzić, że dane zachowanie jest wynikiem istnienia instytucji, a fakt, że nie możemy owej instytucji ustalić, jest tylko efektem naszej niewiedzy. Inaczej mówiąc instytucja istnieje, tylko, że my nie jesteśmy w stanie jej wskazać. Druga, równoprawna odpowiedź lokalizowałaby powiązanie między danym zestawem zachowań a wpływem instytucji. Tym samym rodzi się klasyczny popperowski paradoks. Ten sam problem towarzyszy teorii racjonalnego wyboru – pewne zachowania są racjonalne, tyle tylko, że badacz nie jest w stanie wyjaśnić owej racjonalności.

Zdaniem prekursorów nowego instytucjonalizmu ludzie w swoim działaniu kierują się logiką stosowności (logic of apporiateness). Jednostki nie są w stu procentach wyrachowane i nie zawsze dążą do optymalnych wyników, często wystarczą im wyniki zadowalające. March i Olsen twierdzą, że aktor postępujący stosownie, tzn. w zgodzie z logiką stosowności, będzie „działał obowiązkowo”. W sytuacji podejmowania decyzji będzie stawiał sobie następujące pytania: „Jakiego rodzaju to sytuacja? Kim jestem? Na ile stosowne są dla mnie różne działania w tej sytuacji?”[34]. Celem „działania obowiązkowego” będzie dostosowanie swojego postępowania do modelowego wyobrażenia o nim. Np. lekarz będzie zadawał sobie pytanie: „co w takiej sytuacji robi lekarz?”, podobną sytuację będą przeżywać: politycy, urzędnicy, policjanci, itp. Natomiast jednostka działająca antycypacyjnie, kierująca się logiką konsekwencji zadaje sobie następującą sekwencję pytań: „Jakie mam warianty wyboru? Jakie są moje wartości? Jakie są konsekwencje moich wariantów wyboru dla moich wartości?”[35]. Celem działania będzie osiągnięcie optymalnego zestawu konsekwencji. Wyraźnie widać, że jest to opis sytuacji wyboru prezentowany przez teorię racjonalnego wyboru. Oba opisy stanowią konceptualizację dwóch odmiennych logik ludzkiego postępowania. Kolejny problem jest z natury strukturalistyczny – jeśli aktorzy działają przestrzegając zasad wyznaczanych przez instytucjonalny kontekst, to w jaki sposób są w stanie wykroczyć ponad te instytucje, tak by poddać je zmianom? Odpowiedź na to pytanie łączy się z koncepcją zmiany i trwania instytucji w czasie.

 

Zmiana i trwanie

Jednym z najbardziej fascynujących problemów, jakie niesie za sobą nowy instytucjonalizm jest problem wyjaśniania zmiany i trwania instytucji. Teoretycy racjonalnego wyboru (w swojej skrajnej odmianie) w obawie o stan mocy eksplanacyjnej teorii utrzymują, iż preferencje jednostek są pierwotne względem instytucji. W ich świecie zlikwidowanie instytucji to nic trudnego, wystarczy jedna racjonalnie skalkulowana decyzja i instytucja, bez śladu zniknie. Reszta nowych instytucjonalistów, niepodzielająca tego woluntarystycznego optymizmu uważa, że instytucje „zakorzeniają się”. Trwając, zaczynają być częścią ludzkiego życia i przez to nie da się ich tak łatwo wymazać – stają się ważnym czynnikiem kształtującym ludzkie preferencje. Te ostatnie uwagi szczególnie dobrze dały o sobie znać w przypadku reformy służby zdrowia i reformy samorządowej. Instytucje potrafią się bronić. Wyraźnie dziś widać na jak duży opór natrafią wszelkie próby zmian w samorządach terytorialnych (np. pomysły likwidacji powiatów, czy zmian w ordynacji wyborczej) lub sposobie organizacji kas chorych.

Nie jest jasne, dlaczego instytucje powstały i jak można dokonywać w nich efektywnych zmian. W tym kontekście można mówić o czterech sposobach wyjaśnienia tych problemów. Po pierwsze historyczny instytucjonalizm twierdzi, w swojej wersji operującej koncepcją „wyrachowanej jednostki”, że instytucje trwają, ponieważ są emanacją stanu (optimum w sensie Pareto), w którym zmiana spowodowałaby pogorszenie stanu innych jednostek. Po drugie historyczny instytucjonalizm o kulturowym obliczu (‘cultural approach’) przyjmuje, że instytucje są po prostu szablonami zestawów zachowań, często motywowanymi przez światopogląd. Równocześnie owe szablony umykają precyzyjnemu badaniu i są tym samym impregnowane na większość, zamiarów reformatorskich. Trzecią próbą wyjaśnienia, dlaczego instytucje istnieją jest propozycja instytucjonalizmu racjonalnego wyboru. Instytucje są racjonalnie zaplanowanym ludzkim konstruktami. Trwają, ponieważ minimalizują ryzyko przeprowadzania „transakcji”, zwiększając przewidywalność zachowania innych aktorów. Socjologiczny instytucjonalizm, będący ostatnią, czwartą próbą wyjaśnienia problemów związanych z egzystencją instytucji twierdzi, że funkcją instytucji jest strukturyzowanie kontekstu, w taki sposób, że nadają one interpretacje zachowania aktorów. Co ważniejsze instytucje wpływają na preferencje aktorów. Zmiana ma miejsce, ponieważ aktorzy zmieniają swój stosunek do danej instytucji. Zarówno historyczny, jaki i socjologiczny instytucjonalizm przyjmują, że wszelkie działania związane z tworzeniem bądź transformacją instytucji mają miejsce w świecie już pełnym instytucji[36]. Inną hipotezą na powstawanie instytucji w czasie może być ich trojaki rodowód: instytucje powstały w drodze celowego działania, przez przypadek lub w drodze ewolucji[37].

Historyczni instytucjinaliści w swoich analizach często posługują się, wartą odnotowania, koncepcją punctuated equilibrium – momentu przerwania równowagi. W drodze ewolucyjnych zmian instytucje, co jakiś czas przeżywają okresy nagłych zmian, są to punkty w czasie, w których instytucja „chwieje się w posadach” i pojawia się możliwość przeprowadzenia zmian. Właśnie w takich mementach nierównowagi pojawia się możliwość na implementację nowego zestawu reguł oraz na ich przyszłą instytucjonalizację. Dobry przykład, z najnowszej historii Polski, może stanowić próba wprowadzenia idei IV Rzeczpospolitej – zamierzenie doskonale dające się opisywać językiem nowego instytucjonalizmu.

 

PODSUMOWANIE

 

Prowadząc analizę polityczną, korzystając z założeń wszystkich zaprezentowanych szkół należy zachowywać konsekwencję ontologiczno-epistemologiczną,. Nie powinno się również tracić z horyzontu rosnącego w siłę nurtu post-pozytywistycznego z postmodernizmem w roli głównego eksponenta. O ile samego postmodernizmu nie można traktować jako równoprawnego prądu w analizie politycznej, choćby z tego powodu, że sami postmoderniści nie pretendują do takiej roli, nad niektórymi jego postulatami nie można przechodzić w sposób bezrefleksyjny do porządku dziennego. Głównie chodzi, tu proces wchłaniania dorobku tego prądu w ramy już istniejących nurtów analizy. Najbardziej obiecująco zapowiada się połączenie nowego instytucjonalizmu z elementami postmodernistycznymi – związek sprawnego opisu stabilności z promowanym przez postmodernizm nowatorskim podejściem do zmian. Co wyniknie z tej wybuchowej mieszanki? Na rezultaty trzeba jeszcze poczekać.

 



[1] red. D. Marsh, G. Stoker, Teorie i metody w naukach politycznych, tłum. J. Tegnerowicz, Kraków 2006.

[2] D. Sanders, Behawioralizm, [w:] red. D. Marsh, G. Stoker, Teorie i metody…, op. cit., s. 43.

[3] D. Sanders, Behavioural Analysis, [w:] ed. D. Marsh, G. Stoker, Theory and Methods in Political Science (1st edition), Palgrave 1995, p.60.

[4] Przyjmuje się, iż funkcją teorii są: deskrypcja, wyjaśnianie, prognozowanie, dostarczanie praktycznych rozwiązań oraz dostarczanie sądów wartościujących. B. Krauz-Mozer, Teorie polityki, Warszawa 2005, s. 106.

[5] D. Sanders, Behawioralizm, [w:] red. D. Marsh, G. Stoker, Teorie i metody…, op. cit., s. 48.

[6] nt. roli idei w procesie wyjaśniania precesu politycznego zob. M. Blyth, Instytucje i idee, [w:] red. D. Marsh, G. Stoker, Teorie i metody…, op. cit., ss. 295-314.

[7] Hindmoor wyróżnia następujące stadia rozwoju: 1870-1950 – powolne wyradzanie się teorii racjonalnego wyboru z klasycznej i neoklasycznej ekonomii; 1950-1970 – pojawienie się ekonomicznego podejścia do polityki – teorii racjonalnego wyboru; 1970-1994 – wzrost znaczenia i okres dominacji; 1994-2004 – okres silnej krytyki. A. Hindmoor, Rational Choice, Palgrave Macmillan 2006, p. 6-21.

[8] zob. M. Raczyński, hasło: Teoria wyboru publicznego, [w:] red. B. Szlachta, Słownik społeczny, Kraków 2004.

[9] Na temat teorii wyboru publicznego zob. J. P. Gunning, Zrozumieć demokrację. Wprowadzenie do teorii wyboru publicznego, Warszawa 2001.

[10] Na temat teorii wyboru społecznego zob. red. G. Lissowski, Elementy teorii wyboru społecznego, Warszawa 2001.

[11] J. S. Coleman, A Rational Choice Perspective on Economic Sociology [w:] red. N.J. Smeler, R. Swedberg, The handbook of Economic Sociology, Princeton 1994 oraz tegoż, Foundation of Social Theory, Cambridge, Mass. 1990 [za:] Wilkin J., Wstęp, [w:] pod red. Wilkin J., Teoria wyboru publicznego…, op. cit., s. 13-14.

[12] H. Ward, Teoria racjonalnego wyboru, [w:] red. D. Marsh, G. Stoker, Teorie i metody…, op. cit., s. 66; Por. H. Ward, Rational Choice Theory, [w:] ed. D. Marsh, G. Stoker, Theory and Methods in Political Science (1st edition), Palgrave 1995.

[13] The assumption of methodological individualism, the use of models, The assumption of rationality, self-interest, subjectivism (political individualism).’. A. Hindmoor, Rational Choice…, op. cit., pp. 1-4.

[14] zob. J. D. Williams, Strateg doskonały. Wprowadzenie do strategii gier, tłum. I. Roman, Warszawa 1965; T. Tyszka, Konflikty i strategie. Niektóre zastosowania teorii gier, Warszawa 1978; L. Weres, Teoria gier w amerykańskiej nauce o stosunkach międzynarodowych, Poznań 1982; Z. J. Pietraś, Teoria gier jako sposób analizy procesów podejmowania decyzji politycznych, Lublin 1997; tegoż. Decydowanie polityczne, Warszawa-Kraków 2000, s. 175-294; C. Montet, D. Serra, Game Theory and Economics, Palgrave Macmillan 2003.

[15] G. L. Munk, Rational Choice theory in Comparative Politics, [w:] red. J. Wiarda, New Directions in Comparative Politics (3 rd edition), Westview Press 2002, p. 167.

[16] J. G. March i J. P. Olsen, Instytucje. Organizacyjne podstawy polityki, przeł. Dariusz Sielski, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2005.

[17] Autorzy jednego z nowszych podręczników do metodologii nauk politycznych stwierdzają: ‘New institutionalism has developed as a broad, almost protean approach rather than as a school that sets guidelines for what constitutes acceptable research’, P. Burnham, K. Gilland, W. Grant, Z. Layton-Henty, Research in Methods in Politics, Palgrave Macmillan 2004, p. 19.

[18] R. A. W. Rhodes, The Institutional Approach, [w:] ed. D. Marsh, G. Stoker, Theory and Methods…, op. cit, p. 43-46; tegoż. , Understanding Governance. Policy Networks, Governance, Reflexivity and Accountability, Open University Press 1997, pp. 64-67.

[19] B. G. Peters, Institutional theory in political science – the ‘new institutionalism’ (1st edition), Continuum International 1999, pp. 6-11.

[20] So, the institutional approach is: a subject master covering the rules, procedures and formal organizations of government, which employs the tools of the Lawyer and the historian to explain the constrains on both political behavior and democratic effectiveness, and fostering the liberal democracy, especially the Westminster model of representative democracy.’. R. A. W. Rhodes, The Institutional Approach…, op. cit., p. 48.

[21] ibidem., p. 48.

[22] K. von Beyme, Współczesne teorie polityczne, Warszawa 2005, s.100.

[23] R. A. W. Rhodes, The Institutional Approach…, op. cit., p. 50.

[24] P. A. Hall, R. C. R. Taylor, Political Science and the Three New Institutionalism, ‘Political Studies’ (1996), XLIV, pp. 936-957.

[25] B. G. Peters, Institutional theory…, op. cit.

[26] V. Lowndes, Institutionalism, [w:] ed. D. Marsh, G. Stoker, Theory and Methods in Political Science (2nd edition), Palgrave Macmillan 2002, pp. 95-96.

[27] V. Schmidt, Institutionalism, [w:] ed. C. Hay, M. Lister, D. Marsh, The state – Theories and Issues, Palgrave Macmillan 2006.

[28] V. Lowndes, Instytucjonalizm [w:] red. D. Marsh, G. Stoker, Teorie i metody…, op. cit., ss. 96-100.

[29] J. G. March i J. P. Olsen, Instytucje. Organizacyjne podstawy…, op. cit., ss. 11-18.

[30] ibidem., s. 9.

[31]stable, recurring pattern of behaviour’. R. Goodin, Institutions and their Design, [w:] ed. R. Goodin, The Theory of Institutional Design, Cambridge University Press 1996, p. 22, za: V. Lowndes, Institutionalism…, op. cit., p. 91.

[32] J. G. March i J. P. Olsen, Instytucje. Organizacyjne podstawy…, op. cit., ss. 28-30.

[33] np. socjologiczny instytucjonalizm traktuje kulturę jak instytucję. Zob. P. A. Hall, R. C. R. Taylor, Political Science…, op. cit., pp. 947-948.

[34] J. G. March i J. P. Olsen, Instytucje. Organizacyjne podstawy…, op. cit., s.34.

[35] ibidem., s. 34.

[36] zob. P. A. Hall, R. C. R. Taylor, Political Science… op. cit., pp. 936-957.

[37] R. Goodin, Institution and their Design, [w:] tegoż ed. Theory of Institutional Design, Cambridge 1996, za: V. Lowndes, Institutionalism… op. cit., p. 105.



2007 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/