Strona poświęcona Adolfowi Bocheńskiemu
Adolf Bocheński - Ormuzd i Aryman


Pierwodruk: "Orzeł Biały" 28 XI 43

Przedruk za Adolf Bocheński, Artykuły zebrane, Włochy 1944, s. 89-102

 

Wszelkie spory między dwoma narodami zamieszkującymi pas położony między Niemcami i Rosją są niepożądane. Narodom tym zagrażają tak wielkie niebezpieczeństwa od zewnątrz, że powinniśmy się jednoczyć celem ich odparcia.

Bezsporne te zasady nie zawsze były wprowadzane w życie. Oba narody muszą zdać sobie sprawę z błędów ostatniego dwudziestolecia, aby ich nie powtórzyć i już dziś choć w części naprawić złe ich skutki. Jak się przedstawiał rozwój stosunków polsko-ukraińskich w tym okresie? Czy zmierzały one ku poprawie, czy ku ciągłemu pogorszeniu? Jakie czynniki starały się doprowadzić do zbliżenia, jakie zaś temu zbliżeniu stawały na przeszkodzie? Oto kilka pytań, które zamierzamy roztrząsnąć w poniższych rozważaniach.

Ze względu na brak miejsca nie możemy zająć się całością zagadnienia ukraińskiego w Polsce. Pozostawimy więc na boku całkowicie sprawę Wołynia i zajmiemy się wyłącznie Ziemią Czerwieńską. Zasadniczo rzecz biorąc rozwój stosunków polsko-ukraińskich w tej dobie zależał od dwóch czynników a mianowicie: 1) Od położenia międzynarodowego i od położenia narodu ukraińskiego wewnątrz Rzeczypospolitej, czyli od tak zwanego "narodowego stanu posiadania" w Polsce. Te dwie sprawy będą też głównym przedmiotem naszych zainteresowań. Cały okres podzielimy na 4 fazy: 1) od roku 1919 do maja 1926 roku, 2) od 1926 do pacyfikacji w 1930 roku, 3) od 1930 do normalizacji zapoczątkowanej w 1934 roku, 4) od 1934 do września 1939 roku.

 

I. 1919 - maj 1926

 

Zarówno położenie międzynarodowe, jak i niedawne wspomnienia wojenne utrudniały w tym okresie nawiązanie stosunków między mniejszością i rządem. Wtedy, można powiedzieć, punkt ciężkości stosunków polsko-ukraińskich leżał poza granicami kraju bardziej niż kiedykolwiek.

Stosunki międzynarodowe były wówczas jeszcze mocno nie ustabilizowane. Mocarstwa zachodnie do czerwca 1919 r. zajmowały w ogóle stanowisko mocno niezdecydowane w stosunku do sporu polsko-ukraińskiego. Dopiero w tym miesiącu rada ambasadorów przyznała Polsce 25 letni mandat nad Ziemią Czerwieńską. Pierwszym państwem, które przyznało Polsce władanie de iure nad tą prowincją, była Ukraina Naddnieprzańska czyli tak zwana ,,Ukraińska Narodna Republika", której szefem był Szymon Petlura. Uznanie to miało miejsce w kwietniu 1920 roku. Następnym państwem była Rosja, która uznała nasze granice wschodnie w traktacie ryskim w marcu 1921 roku. Państwa zachodnie uznały ostatecznie nasze granice wschodnie dopiero w marcu 1923 roku. Na Polsce ciążyły jednak dalej zobowiązania międzynarodowe wynikające z traktatów mniejszościowych. Słaba jeszcze wówczas Rzeczpospolita narażona była na terenie Ligi Narodów na ciągle ataki w związku ze swą polityką mniejszościową.

Powyższe nie ustabilizowane położenie międzynarodowe wpływało ujemnie na postawę społeczeństwa ukraińskiego w stosunku do Polski. Pokładało ono wiarę w zmianę istniejącego stanu rzeczy drogą interwencji zewnętrznej. Przeświadczenie to z drugiej strony gniewało Polaków i przyczyniało się do zadrażniania stosunków wzajemnych obu społeczeństw.

Fatalną rolę pod tym względem odegrały wspomnienia wojny 1919 r. Może nigdy nie zdarzyło się w historii, aby wojna tak nieszczęśliwa pod wzglądem politycznym obfitowała jednocześnie w taką ilość porywających dowodów heroizmu i patriotyzmu. Kilkumiesięczne walki z Ukraińcami, jak każdą walkę obywateli jednego państwa między sobą, musimy uznać za politycznie wybitnie niekorzystne. Były one jednak równocześnie tak pięknym fragmentem naszych walk o wyzwolenie, że z trudnością przychodzi nam zaprzestać ciągłego rozpamiętywania tych wydarzeń, co było niewątpliwym nakazem taktu politycznego. Wspomnienia tej wojny miały długo ciążyć nad psychiką obu społeczeństw i utrudniać ich porozumienie. Szczęściem w nieszczęściu niech będzie fakt, że we wrześniu 1930 r. nic podobnego nie miało miejsca.

Posunięcia naszego rządu w tej fazie miały na celu przede wszystkim odpowiedni efekt na arenie międzynarodowej. W tym celu wykrojono np., podział prowincji na 3 województwa, przy czym niektóre powiaty do stolicy swego województwa musiały jeździć przez stolicę województwa sąsiedniego. W przededniu uznania naszych granic wschodnich Sejm uchwalił ustawę o samorządzie wojewódzkim dla Ziem Południowo Wschodnich. Ustawa ta została opracowana przez Michała Bobrzyńskiego i była wybitnym dziełem prawniczym. Niestety, miała na zawsze pozostać martwą literą. W związku z uznaniem granic wschodnich usiłowano w czasie wyborów 1922 r. utworzyć propolską partię ukraińską pod przewodnictwem ks. Twerdochliba. Próba, wobec niekorzystnych nastrojów, zakończyła się fiaskiem, a nawet tragiczną śmiercią przywódcy stronnictwa.

Społeczeństwo ukraińskie, jak już zaznaczyliśmy powyżej, było w tym okresie bezwzględnie negatywnie usposobione do państwowości polskiej. Żyło ono wspomnieniami wojny i spodziewało się poprawy swego położenia drogą interwencji zagranicznej. Ton nadawał mu z Wiednia dr Eugeniusz Petruszewicz, były dyktator Ukraińców w 1919 r., który z emigracji starał się podtrzymać nastroje antypolskie. Na emigracji znalazło się również bardzo wielu wybitnych polityków ukraińskich, którzy później kolejno wracali do kraju kładąc w ten sposób podwaliny pod zmianę linii politycznej w następnym okresie. Wówczas już począł się zarysowywać podział Ukraińców na "UNDO" - Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne, obejmujące prawie wszystkich księży grecko-katolickich oraz inteligencję, "U. O. W." - Ukraińską Organizację Wojskową, opartą na młodzieży i działającą terrorystycznie, wreszcie ,,Selrob" - ugrupowanie sprzyjające Sowietom a opierające się na wiejskim proletariacie.

W porównaniu do stanu rzeczy istniejącego za czasów austriackich, Ukraińcy utracili większą część swego szkolnictwa elementarnego, głównie na rzecz szkół tzw. utrakwistycznych - dwujęzycznych. Samorząd prowincjonalny - lwowski Sejm Krajowy - przestał w ogóle istnieć, podobnie jak i rady powiatowe, co również zmniejszyło sferę legalnej działalności politycznej ludności ukraińskiej. Natomiast w dziedzinie samorządu gminnego, udziału w administracji państwowej i w reprezentacji parlamentarnej, stan rzeczy nie był gorszy dla Ukraińców, niż za czasów Austrii.

 

II.  1926 - 1930

 

Warunki do zmiany położenia stworzył dopiero zamach majowy. Ogólnie spodziewano się, że marsz. Piłsudski odnowi swą politykę współdziałania z Petlurą przeciw Rosji. Przewidywania te, ofiarą których padł Petlura, zamordowany przez agenta sowieckiego w Paryżu, nie ziściły się. Należy natomiast stwierdzić, że régime pomajowy o wiele energiczniej od rządów sejmowych przytąpił do sprawy wyrównania stosunków polsko-ukraińskich.

W drugiej fazie tych stosunków tzn. między r. 1926 i 1930 warunki zarówno, o ile chodzi o stronę polską jak i ukraińską, były nadzwyczaj korzystne dla wprowadzenia zagadnienia na właściwą drogę.

Lata 1926-30, przypadające na największy rozkwit gospodarczy po wojnie światowej, powiększyły znakomicie stan posiadania narodu ukraińskiego w dziedzinach jego działalności niezależnych od władzy administracyjnej. Wtedy powstał imponujący system gospodarczy ,,Masłosojuzów", przedmiot zazdrości ze strony ludności polskiej. Ludność ta nie zawsze rozumiała, że trudność uzyskania przez młodą inteligencję ukraińską posad państwowych kierowała ją ku pracy spółdzielczej i była przyczyną wspaniałego rozkwitu tej ostatniej. Proces parcelacyjny postępujący bardzo szybko naprzód powodował dalej przesuwanie się coraz większych ilości ziemi z rąk wielkiej własności polskiej w ręce miejscowego włościaństwa. Wreszcie na podłożu zamożności ruch wydawniczy ukraiński osiągnął wtedy nigdy przed tym nie notowane rekordy, zarówno w dziedzinie prasy jak wydawnictw książkowych. Wszystkie te osiągnięcia stanowią niewątpliwie najlepszy kontrargument na twierdzenia, jakoby mniejszość ukraińska była poddana w Polsce metodycznemu uciskowi. Rozwój w wyżej wymienionych dziedzinach przytłumił czasowo żądania ukraińskie odnoszące się do autonomii i do zwiększenia udziału Ukraińców w szkolnictwie i w administracji.

Jak zwykle w polityce, tak i w tym wypadku, przypadek odegrał poważną rolę. Pierwszym wojewodą lwowskim z ramienia rządów pomajowych był P. Dunin Borkowski, od wieków związany z Ziemią Czerwieńską i znający ją dokładnie, który odznaczał się żywą sympatią do wszystkich jej mieszkańców niezależnie od narodowości i wyznania. Od tej chwili aż do września 1939 roku Borkowski stał się głównym promotorem zbliżenia polsko ukraińskiego. Okres, w którym jego wpływ był w administracji decydujący, rozciąga się na lata 1926-1930, tzn. przez cały czas sprawowania województwa lwowskiego przez niego samego, a następnie przez jego szwagra woj. Gołuchowskiego, który był przedstawicielem tej samej linii politycznej. Premierem przez większą część tego okresu był Kazimierz Bartni, posiadający duże zrozumienie dla spraw narodowościowych. Konstelacja ta wytworzyła wyjątkowo dobrą okazję dla pchnięcia stosunków polsko-ukraińskich na nowe tory.

Polityka Borkowskiego polegała nie tyle na realnych koncesjach na rzecz postulatów ukraińskich, ile na zmianie ogólnego stosunku administracji do mniejszości oraz na utrzymaniu żywego kontaktu osobistego z jej przywódcami. Tą drogą z okazji Targów Wschodnich udało mu się osiągnąć zbliżenie z oficjalnymi przedstawicielami U. N. D. O., reprezentującymi znakomitą większość społeczeństwa ukraińskiego.

Na dłuższą metę okazało się jednak, że polityka nie dawania Ukraińcom konkretnych koncesji i łagodzenia ich nastrojów przez przychylność administracji była nie wystarczająca. Nie należy zapominać, że te lata przypadają na apogeum wpływów sowieckich, czyli tak zwanych "radianofilskich" wśród mniejszości ukraińskiej w Polsce. Sowiety znajdowały się wtedy jak gdyby w miodowym miesiącu w stosunku do Ukrainy. Na całym Naddnieprzu język miejscowy był oficjalny. Hruszewski wydawał w Kijowie dalsze tomy swej monumentalnej "Historii Ukrainy i Rusi". Około wybitnego uczonego ukraińskiego Jefremowa gromadziła się na uniwersytecie kijowskim młodzież patriotyczna. Tylko bardzo wprawne oko mogło dostrzec nadciągająca już straszliwą klęskę ukrainizmu nad Dnieprem. Na razie mniejszości w Polsce były pod silnym wrażeniem liberalizmu narodowościowego Sowietów i to nie tylko komunistyczny ,,Selrob", ale także inteligencja zbliżona do U. N. D. O. Wtedy to miesięcznik "radianofilski" ,,Nowe Szljachy" skupiał około siebie najwybitniejsze pióra i największe firmy Ukraińców galicyjskich. Na Ukrainę sowiecką jawnie wyjeżdżały delegacje pod przewodnictwem prezesa Tow. Im. Szewczenki Studzińskiego.

Nastroje te niewątpliwie zaważyły na pierwszym wielkim kontrataku ekstremistów ukraińskich przeciw zbliżeniu z Polską, którym były w lecie 1930 masowe pożary zboża należącego do Polaków. Pożary te przybrały rozmiary zastraszające i spowodowały ustąpienie woj. Gołuchowskiego. Rozpoczęła się pierwsza "pacyfikacja", która otwiera trzecią fazę stosunków polsko-ukraińskich.

Dwie ostatnie fazy rozciągają się od końca 1930 r. do września 1939 r. Rozpoczynają się one pacyfikacją. Kończą tragicznymi wydarzeniami w obliczu nadchodzących wojsk sowieckich, które obu narodom niosą klęskę. Powierzchowny rzut oka na ten okres mógłby nas doprowadzić do skrajnego pesymizmu. Bliższa analiza nie potwierdza jednak tego wrażenia. Sądzimy, że w 1939 r. stosunki polsko-ukraińskie były na dobrej drodze i że gdyby nie wojna, wysiłki ekstremistów obu narodów nie byłyby przeszkodziły w ich ostatecznym zbliżeniu. Rozważmy po kolei światła i cienie tego okresu.

 

III. 1930 - 1934

 

Zasadniczą cechą tego okresu jest ostateczny rozbrat między patriotyczną inteligencją ukraińską i ideą zjednoczenia, czyli ,,Sobornosti" narodu ukraińskiego w granicach Z.S.R.R. Jak już wspomnieliśmy powyżej, dopiero w r. 1930 sowiecka polityka narodowościowa w stosunku do Ukraińców ujawniła się całkowicie. Rozpoczęło się od procesu Jefremowa i towarzyszy. Dalszym etapem była trwająca całe lata ,,czystka" aparatu administracyjnego na Ukrainie. Ważną rolę w rozbracie z Sowietami odegrał głód 1933 r., który specjalnie dotknął Ukrainy i kosztował ją miliony istnień. Wreszcie masowe deportacje zagroziły wprost ukraińskiemu charakterowi ziem naddnieprzańskich. Komisarz Ukrainy Skrypnyk nie mogąc znieść zmiany polityki popełnił samobójstwo. W nastrojach Ukraińców zamieszkujących Polskę w stosunku do Sowietów nastąpił przełom. Znakiem jego widomym był zamach na konsula sowieckiego we Lwowie w 1934 r. Ważniejszy był jednak głęboki nurt myśli politycznej, który począł wtedy coraz to wyraźniej występować na powierzchnię. Była to doktryna oparta na przeświadczeniu, że ponieważ w danym układzie międzynarodowym istnienie niepodległej Ukrainy jest niemożliwością, przeto dobrze jest, że duża część Ukraińców znalazła się pod władzą Polski i nie została poddana eksterminacji ze strony Z.S.R.R. Poglądowi temu hołdowały sfery katolickie z metropolitą Szeptyckim na czele i cała prawica U. N. D. O.

Opinia, jakoby metropolita Szeptycki, który jest patriotą ukraińskim, był zaciętym wrogiem Polaków, jest niesłuszna. Duchowny ten był czołową postacią czynników umiarkowanych w społeczeństwie ukraińskim. Wiele organów prasowych wydawanych przez metropolię grecko-katolicką prowadziło pod kierownictwem W. Kuźmowicza konsekwentną walkę przeciwko szowinistycznemu nacjonalizmowi.

Różnica między metropolitą Szeptyckim a biskupem stanisławowskim Chomyszynem odnosiła się raczej do zagadnień religijnych jak politycznych. Metropolita Szeptycki był mianowicie opanowany ideą przyciągnięcia kościoła prawosławnego na Ukrainie do unii ze Stolicą Apostolską. Dlatego pragnął obrządek unicki na ziemiach południowo-wschodnich zachować w jego pierwotnym podobieństwie do prawosławia. Biskup Chomyszyn obawiał się powrotu unitów do prawosławia i dlatego - działając w oparciu o zakon o. o. bazylianów - starał się nadać unii charakter bardziej łaciński.

Jeżeli ewolucja stosunków w Z.S.R.R. sprzyjała w tym okresie poprawie stosunków polsko-ukraińskich, to jednocześnie stan rzeczy wewnątrz kraju bynajmniej takiemu zbliżeniu nie sprzyjał. Okres lat 30-34 był może okresem najbardziej wzmożonej kontrofensywy ze strony ukraińskich elementów skrajnych, pragnących przeszkodzić w zbliżeniu między obu narodami, dla którego poczęły się pojawiać obiektywne warunki. W tym więc okresie ma miejsce szereg zamachów terrorystycznych, takich jak zamordowanie Hołówki, jednego z czołowych zwolenników porozumienia polsko-ukraińskiego, ministra Pierackiego w chwili, kiedy zamierzał przystąpić do normalizacji stosunków między obu narodami, szeregu policjantów, napadów na urzędy państwowe itp. Rezultatem tych aktów były oczywiście represje ze strony władz.

Pomimo, iż ze strony rządu polskiego nie ma w tym okresie takich prób zbliżenia jak te, które obserwowaliśmy w poprzednim okresie, to jednak w społeczeństwie polskim następuje wtedy ewolucja, która stanowi uzupełnienie jednoczesnego przełomu wśród inteligencji ukraińskiej. Dużą rolę w tej ewolucji musimy znów przypisać b. wojewodzie Borkowskiemu, który począł gromadzić około siebie te czynniki polskie, które pragnęły zgodnego współżycia z narodem ukraińskim, Rozpoczęła się akcja prasowa, w której wzięli udział wybitni pisarze.

Włodzimierz Bączkowski począł wydawać w Warszawie najpierw dwutygodnik, a następnie tygodnik "Biuletyn Polsko-Ukraiński". Biuletyn ten odegrał epokową rolę w informowaniu i tworzeniu sądów inteligenckiej opinii polskiej w stosunku do Ukraińców. Stał się jednocześnie organem, w którym pisarze ukraińscy mogli drukować w języku polskim artykuły stanowiące materiał informacyjny dla społeczeństwa polskiego. Sprawa mniejszościowa nareszcie ruszyła z martwego punktu. Nawet niektórzy pisarze o zabarwieniu wyraźnie nacjonalistycznym jak Artur Górski poczęli publikować rozważania o konieczności kompromisu między oboma narodami.

Te trzy czynniki: zmiana polityki Z.S.R.R., przełom poglądów dużej grupy umiarkowanej inteligencji ukraińskiej w stosunku do Polski i coraz większe zrozumienie polskiej elity intelektualnej dla konieczności załatwienia problemu ukraińskiego, stały się podstawą, która umożliwiła podjęcie próby tak zwanej "normalizacji".

 

IV. 1934 - 1939

 

Na pierwsze lata tego ostatniego okresu przypada uchwalenie nowej konstytucji, przezwyciężenie kryzysu gospodarczego, pakt nieagresji z Niemcami, wzmacniający nasze stanowisko międzynarodowe. Na ten okres przypada także najpoważniejsza próba załatwienia stosunków polsko-ukraińskich. Nie będziemy zdaje się zbyt daleko od prawdy, gdy regulacji stosunków z Niemcami przypiszemy również pewien dodatni wpływ na nastawienie umysłów mniejszości do państwa.

Jak się przedstawiał układ normalizacyjny, negocjowany na przełomie 1935 i 36 roku przez ukraińskie stronnictwo U. N. D. O. z jednej strony a rząd Kościałkowskiego z drugiej? Nie był to żaden układ pisemny, lecz raczej rozmowy przeprowadzane nie tylko na tematy bieżące, ale i na temat spraw rozciągających się na dłuższy okres czasu. Największym zyskiem normalizacji dla Ukraińców było zagwarantowanie ich stanu posiadania na terenie parlamentarnym. Wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej doprowadziło w tym okresie do prawie zupełnego usunięcia opozycji z sejmu i senatu. Grupa posłów ukraińskich stała się wtedy jedyną frakcją parlamentarną niezależną od czynników rządowych. Redaktor ,,Diła" Mudry został nawet wicemarszałkiem sejmu i przewodniczył na zebraniach izby ustawodawczej Rzeczypospolitej. W początkowym okresie normalizacji stanowisko władz administracyjnych w stosunku do Ukraińców uległo dużej zmianie na lepsze. Szereg ukraińskich organizacji gospodarczych począł otrzymywać pewne subwencje ze strony rządu. W Czernichowie utworzona została państwowa średnia szkoła rolnicza ukraińska i przyobiecane zostały dwie katedry historii i literatury ukraińskiej na uniwersytecie lwowskim. Obietnica ta zresztą nigdy nie została spełniona. W zamian za te koncesje ukraińska reprezentacja parlamentarna przez usta swego przewodniczącego Dymitra Łewickiego kilka razy oficjalnie stwierdziła lojalność mniejszości w stosunku do Rzeczypospolitej rezerwując sobie jedynie prawo domagania się autonomii w ramach państwa. O zupełnej zmianie postawy kierowników ukraińskich w tym okresie świadczy fakt, że wypowiedzenie przez min. Becka naszych zobowiązań mniejszościowych nie spotkało się z protestem Ukraińców.

Normalizacja nie dała jednak tak pełnych skutków, jakich się początkowo spodziewano. Była ona raczej wstępem do zmiany polityki, niż całkowitym rozwiązaniem problemu. Po tylu latach wzajemnego podsycania nienawiści trudno było przypuścić, aby zrozumienie konieczności współpracy zapanowało od razu niepodzielnie w obu społeczeństwach. I tu i tam znalazły się czynniki, które sprawę tę postanowiły wygrać dla zwiększenia swej popularności. Wśród Ukraińców nastąpił rozłam w stronnictwie U. N. D. O. Wprawdzie olbrzymia większość odpowiedzialnych polityków pozostała w ramach stronnictwa, niemniej Dymitr Palijiw założył nowe ugrupowanie, negatywnie nastawione do normalizacji i dysponujące drugim dziennikiem ukraińskim ,,Ukraiński Hołot".

Jednocześnie i w społeczeństwie polskim na terenie ziem południowo-wschodnich począł się tworzyć ruch przeciwny normalizacji i występujący pod hasłem, że Ukraińcy prześladują Polaków, a władze polskie im w tym pomagają. Niektóre czynniki przejęły się tymi hasłami. Rezultatem ich była akcja ,,szlachty zagrodowej". Celem jej miało być przyciągnięcie do polskości szeregu chłopów ruskich przez wmawianie im, że są szlachcicami polskimi. O wiele poważniejsze było wykluczenie ludności ukraińskiej od nabywania ziemi i sprowadzanie na teren ziem południowo-wschodnich pewnej ilości osadników z województw centralnych. Duże wrażenie wywarło poza tym burzenie cerkwi prawosławnych na Podlasiu oraz zmiana kursu politycznego na Wołyniu, wskutek ustąpienia woj. Józewskiego. Wreszcie szereg lokalnych pacyfikacji był odpowiedzią na ekscesy terrorystów ukraińskich.

Złą stroną tego stanu rzeczy była okoliczność, że o ile na normalizacji korzystali przede wszystkim przywódcy polityczni - oni bowiem otrzymali upragnione mandaty - to na wszystkich posunięciach ukraińskich, które w tym okresie dokonano - cierpiały przede wszystkim doły. Istniejące u góry zrozumienie konieczności porozumienia z państwem potrzebowało pewnego czasu i pomyślnych okoliczności, aby przeniknąć do dołu.

Opisane zaś zachodzące równocześnie wydarzenia ten proces znakomicie zwalniały. Rezultatem tego był fakt, że kiedy wybuchła wojna polsko-niemiecka, przywódcy ukraińscy ogłaszali jedną po drugiej lojalne wobec Polski deklaracje i proponowali utworzenie milicji ukraińskiej dla obrony ziem południowo-wschodnich, jednocześnie wśród mas miał miejsce udział w aktach sabotażu i w napaściach na żołnierza polskiego. Zbieraliśmy wtedy owoce 15 lat zwłoki w polityce w stosunku do mniejszości. Pracowaliśmy tak powoli, jak gdybyśmy mieli przed sobą wieki, nie zaś lat 20.

O ile chodzi o czynnik międzynarodowy, to zupełnie niespodziewanie na porządek dzienny stosunków polsko-ukraińskich wypłynęła w jesieni 1938 sprawa, która miała fatalnie zaważyć na wzajemnych uczuciach obu narodów. Mamy na myśli sprawę Rusi Zakarpackiej. Ukraińcy z ziem południowo-wschodnich przywiązywali ogromną wagę do istnienia państwa ks. Wołoszyna na Zakarpaciu. Polacy znów pragnęli tam wspólnej granicy z Węgrami. Cała ta sprawa niewątpliwie zaostrzyła wzajemne stosunki obu narodów. Natomiast niespodziewanie dobrze wytrzymali politycy ukraińscy ponowne zaognienie stosunków polsko-niemieckich. Zdaje się, że w pobliżu 1939 r. poczęło następować uzdrowienie stosunków narodowościowych na terenie Rzeczypospolitej w tym przynajmniej sensie, że stawały się one coraz to mniej zależne od zmiennych konstelacji międzynarodowych, a coraz bardziej związane ze stanem posiadania mniejszości na wewnątrz państwa. Mniejszość mając wiele do stracenia w granicach danego państwa poczęła z coraz to większym niepokojem myśleć o możliwości jego upadku czy zmiany. Oczywiście na razie odnosiło się to tylko do elity politycznej. Do mas zrozumienie to nie dotarło i było hamowane przez nieszczęśliwe pociągnięcia polityczne. Niemniej proces dojrzewania zrozumienia konieczności współpracy był w toku. Przerwała go wojna. Pomimo tragicznych wypadków, które wtedy nastąpiły, mamy nadzieję, że po bolesnych doświadczeniach zostanie on podjęty na nowo i doprowadzony do końca w szybszym tempie.

Przegląd 20 lat stosunków polsko-ukraińskich na Ziemi Czerwieńskiej nie skłania do przesadnego pesymizmu. Daliśmy bądź co bądź naszej mniejszości możliwości rozwoju kulturalnego i gospodarczego, a zwłaszcza pewien stopień swobody politycznej, taki jakiego jej dać nie mogła ani Rosja ani Niemcy. Taka niezależna i swobodna prasa ukraińska, jaka istniała w Polsce, w każdym razie nie mogła istnieć w żadnym z tych państw.

Rozpoczęliśmy w r. 1919 od stanu ostrej nienawiści pomiędzy wszystkimi stanami obu narodów. Kończyliśmy w roku 1939 w atmosferze zrozumienia dla konieczności współpracy u elity politycznej. Pomimo wszystkich błędów dalsza kontynuacja tej samej linii politycznej musiała powoli doprowadzić do ostatecznego rozwiązania problemu drogą zaspokojenia sprawiedliwych postulatów kulturalnych, gospodarczych i samorządowych mniejszości.

Zupełnie obiektywne studium rozwoju gospodarczego i kulturalnego mniejszości w ramach Rzeczypospolitej jest, naszym zdaniem, najlepszym dowodem, że pomimo najrozmaitszych błędów byliśmy godni kierowania dużym państwem narodowościowym.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/