Uwagi
wprowadzające.
Użycie w tytule terminu "ideologia"
nakazuje objaśnić sposób jego rozumienia.
Otóż celem moim będzie oddanie treści idei politycznych,
których w XX wieku używano dla mobilizacji zwolenników ruchów faszystowskich
i dla zyskania poparcia społecznego dla ich przywódców. Idee te
zawierają zarówno pewien obraz świata, metody jego przekształcenia
jak i zestaw wartości najważniejszych i pożądanych w życiu społecznym.
Takie funkcjonalne - uwzględniające przede wszystkim jej
społeczno-polityczne oddziaływanie - potraktowanie
pojęcia ideologii pozwala na użycie tego terminu w szerokim
znaczeniu i jednocześnie na pominięcie rozważań nad tym,
czy idee te były prawdziwe czy nie, jaka była ich relacja z rzeczywistością
społeczną etc. Innymi słowy, pomijam tutaj spory o charakter ideologii,
które zajmowały badaczy od Destutta de Tracy,
Karola Marksa, Karla Mannheima po Louisa Althussera. Dla mojego wykładu wystarczy, że były one używane,
propagowane i spełniały swoje zadanie, tzn. wystarczyły dla mobilizacji
mas do działania. Jest bowiem moją tezą, że zwłaszcza w fazie początkowej
każdego ruchu politycznego odwoływanie się do idei ma ogromne znaczenie;
nie negując faktu, że okoliczności obiektywne stwarzają określone możliwości, w czasach demokracji trzeba
jednak walczyć o uznanie poprzez odwołanie się do idei (ideologii),
w gruncie rzeczy ideologie w ogóle zaczynają odgrywać wielką rolę
w warunkach demokracji i masowego udziału w życiu politycznym.
Sformułowanie tematu zawiera w sobie pewną tezę,
mianowicie taką, że faszyzm włoski i narodowy socjalizm są ideologiami
totalitarnymi. Chciałabym na samym początku wyjaśnić, iż nie sądzę,
iżby można było mówić o jednej ideologii totalitarnej, moim zdaniem
można mówić jedynie o typie ideologii totalitarnej. Ideologii typu
totalitarnego, wykorzystywanych dla uzasadniania
reżimów totalitarnych było bardzo
wiele, takich jak komunizm, faszyzm we Włoszech, narodowy socjalizm
w Niemczech, maoizm w Chinach. Ich
treść nie była identyczna, i moim zdaniem zestawienie i porównanie
ich treści nie pozwala bezkrytycznie przyjąć skądinąd błyskotliwego
stwierdzenia, że "faszyzm niemiecki to brunatny bolszewizm,
a stalinizm to czerwony faszyzm". Natomiast na poziomie meta-rozważań można wyróżnić
- bez względu na to, czy odwołują się owe ideologie do narodu, rasy,
czy do międzynarodowej solidarności ludzi pracy - pewne cechy typowe
dla ideologii totalitarnych. Jedną z nich jest dążenie do zawładnięcia
całym człowiekiem. Drugim elementem jest to, że ideologie totalitarne
obiecują utopijną wizję spełnienia człowieka na ziemi i zbudowania
idealnego, doskonałego systemu społecznego. Przy czym istotne jest,
że dążenie do tego celu usprawiedliwia zastosowanie wszelkich środków
dla jego realizacji. Sądzę,
że nieodzownym elementem każdej ideologii totalitarnej jest idea
wroga absolutnego, z którym nie ma kompromisu i którego należy wyeliminować.
Wreszcie, element, na który zwracał uwagę
Leszek Kołakowski, to wykluczenie pluralizmu, nieuznawanie
możliwości, że istnieje wielość kultur, systemów politycznych
etc.. Te cechy typologiczne właściwe ideologiom totalitarnym
pozwalają je odróżnić od ideologii nietotalitarnych, na przykład
od ideologii liberalnych, które z reguły nie zawierają elementu
utopii a także za najwyższą wartość uznają indywidualizm jednostki.
Czy można
wyróżnić jako podtyp ideologii totalitarnych ideologie faszystowskie?
Moim zdaniem tak, to właśnie
jest przedmiotem wykładu. Wyróżnienie tego podtypu opieram na pewnej
wspólnocie ich idei, a przede wszystkim na wspólnocie głoszonych
wartości. Oczywiście, faszyzm włoski, który dał początek ideologiom
faszyzmu i narodowy socjalizm są tylko dwoma przykładami. Istniał
i falangizm w Hiszpanii, i faszyzm francuski, i
wiele innych faszyzmów, a ich wspólnota ideowa dałaby się
wykazać z łatwością. Porównanie faszyzmu włoskiego i narodowego socjalizmu
wydaje się jednak szczególnie istotne: ponieważ reżimy Mussoliniego
i Hitlera znacznie się różniły w praktyce, istnieje tendencja do
akcentowania, iż nie ma żadnych podobieństw ani nawet analogii między
faszyzmem a nazizmem. Tymczasem ideologicznie były to ruchy bliźniacze,
zaś fakt, że Mussoliniemu nie udało się zrealizować tego, co Hitler,
nie wynikał - jak sądzę -
z odmienności ideologicznej,
a z sytuacji społeczno-politycznej we Włoszech. Są jednak i stanowiska
odmienne: Renzo de Felice na przykład bardzo mocno akcentował odmienność
ideologiczną faszyzmu włoskiego. Konsekwencją jest - oczywiście - potępienie
nazimu i złagodzenie krytyki faszyzmu włoskiego.
Pytanie, czy można mówić o jednym faszyzmie,
jest pytaniem ważnym, podejmowanym od początku pojawienia się tego
zjawiska. Definicje faszyzmu zawsze uwikłane były w spory polityczne
i metodologiczne. Próby określenia istoty faszyzmu podejmowane
są i dzisiaj, na przykład przez historyka Rogera Eatwella,
który twierdzi, że "(...) mimo wszelkich narodowych odmienności,
widocznych zwłaszcza gdy główne partie rosły w siłę i łagodziły
swój radykalizm, aby przyciągnąć nowych zwolenników, istniał wspólny
ideologiczny rdzeń (faszyzmu), oparty na
próbie stworzenia h o l i s t y c z n o - n a r o d o w e
j r a d y k a l n e j
t r z e c i e j d r o g i".
Istniały i inne elementy pozwalające na mówienie
o fenomenie faszyzmu: organizacja ruchów faszystowskich, sposób
działania politycznego etc. Jednakże przedmiotem moich rozważań
jest ideologia, marginalnie zaś zajmować się będę praktyką.
Istotnym elementem wspólnoty ideologii faszystowskich
jest - dziś to już niemal zbanalizowana wiedza - fakt, że w warstwie idei faszyzmy nie były specjalnie
oryginalne, że czerpały one przede
wszystkim z dziewiętnastowiecznej
myśli europejskiej, prawicowej i lewicowej, konserwatywnej i rewolucyjnej
i z jej krytyki liberalnej demokracji. Czyż Mussolini nie wspomniał, że "Renan (...)
miewał objawienia przedfaszystowskie"?. Drugim elementem, bardzo ściśle z nim
powiązanym, jest to, że w ideologiach faszystowskich znajdujemy
przede wszystkim elementy negatywne, to znaczy wskazanie na wartości
odrzucane, ale w o wiele mniejszym stopniu na wartości aprobowane.
Te ostatnie formułowane były z reguły ogólnikowo, stąd potem często
mówiło się o zdradzie ideałów, o wypaczeniach. To zjawisko - dominowania
warstwy krytycznej, negatywnej w ideologiach
faszystowskich - jest dostrzegane
przez większość badaczy. Trudno byłoby zaprzeczyć zdaniu:
"Ruchy i reżimy faszystowskie określały się bardziej za pomocą
tego, przeciw czemu występowały, niż tego, za czym optowały - a
mianowicie za manichejskim podziałem świata na siły dobra i zła".
2. Rozległe korzenie.
Podtytuł nawiązuje do pierwszego rozdziału głośnej
i dziś nawet przez samego autora niechętnie wspominanej książki
Ernsta Noltego "Der Faschismus
in seiner Epoche', w którym to rozdziale, bardzo obszernym, zajął
się on rozległymi korzeniami faszyzmu. Rozdział zaczyna się od omówienia
de Maistra i de Bonalda i zawiera obszerną analizę idei politycznych i społecznych, wypracowanych
przez reakcyjną prawicę od czasu rewolucji francuskiej. Sporo miejsca
poświęca też Charlesowi Maurrasowi i Action Française, którą klasyfikuje
jako ruch prefaszystowski.
Powszechne i słuszne jest przekonanie, że faszyzm
jest fenomenem XX wieku, że zrodził się z wojny i dążył do nowej.
Bardzo wielu badaczy chciałoby ideologię ruchów faszystowskich ograniczyć
do woli ich przywódców, odmawiając
ideom jakiejkolwiek spójności i jakiegokolwiek znaczenia. Nie do
końca jest to prawda, zwłaszcza jeśli analizujemy dynamikę poparcia
dla ruchów faszystowskich: ta wynikała przecież z akceptacji owych
podstawowych idei. Jednak idee, którymi owi wodzowie się posługiwali,
nie powstały dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. Prawdziwe jest raczej inne twierdzenie:
że mianowicie były one obecne na mapie wytworów intelektualnych,
a faszystowskie ideologie bazowały
na ich złączeniu, powiązaniu w jedną całość i właśnie na
nadaniu im funkcji ideologicznej. Ci, którzy za wszelką
cenę szukają oryginalności faszyzmu, muszą całkiem serio wziąć pod
uwagę zdanie Georga L.Mosse'a, który napisał, że faszyzm był jak
zbieracz odpadków, który stworzył mieszankę ze wszystkiego, co po
drodze znalazł i że brak oryginalności wcale nie musiał być przeszkodą
na drodze do sukcesu. Lista prekursorów tych idei była bardzo długa
- byli to przede wszystkim krytycy rewolucyjnych haseł z 1789 roku,
głównie zaś haseł równości i wolności jednostki.
W istocie, najpoważniejszej krytyce faszyzmu
podlegała demokracja, indywidualizm i liberalizm, pluralizm, także
pacyfizm. Prawdą też jednak, że argumentów dostarczono w obfitości już od końca XIX wieku i od początku XX wieku. Osobiście sądzę, że odwoływanie się do nurtu
bezpośredniej reakcji na rewolucję jest mało istotne. Ważniejszym
ogniwem były idee, które bazowały nie tyle religii, jak w przypadku
de Maistre'a, ile na pewnej naukowej, a raczej wspartej o naukę,
wizji społeczeństwa, narodu i państwa. O ile można powiedzieć, że
krytycy demokracji i liberalizmu istnieli zawsze, wspomnieć tu wystarczy
krytykę demokracji u Platona, to argumentacja w II połowie XIX wieku bardzo
się zmieniła.
W znacznej mierze wynikało to z upowszechnienia
teorii darwinizmu i rasizmu, a także z dokonań socjologów, wskazujących
na społeczeństwa i zachowania społeczne nie będące wynikiem sumy
działań racjonalnych jednostek. W końcu XIX wieku przeniesienie
na grunt nauk społecznych odkryć Karola Darwina spowodowało rozwój
darwinizmu społecznego, w którym podkreślano walkę o byt jako podstawowy
komponent życia społecznego. O popularności i powszechności darwinizmu
społecznego w początkach XX wieku może świadczyć następująca wypowiedź
socjologa Ludwika Gumplowicza: "Dzisiaj darwinizm zajął po
części miejsce dogmatów biblijnych i biada temu, który choć pozornie
sprzeciwia się darwinizmowi. Z góry wołają "anathema sit! Podobnie
więc jak dawniej trzeba było się zastrzegać przeciw niezgodności
z Biblią, dziś trzeba się zastrzec przeciw niezgodności z Darwinem". Artur hrabia Gobineau napisał "Szkice o
nierówności ras ludzkich" w połowie XIX wieku, ale teoria rasizmu,
rozwijana przez Vachera de Lapouge i także przez Houstona Stewarta
Chamberlaina, autora "Podstaw XIX wieku", przejawiała
się w nie tylko w przekonaniu, że walka ras toczy się między nimi,
ale i w trosce o jakość rasy w danym społeczeństwie. Popularne stały
się eugenika i higiena rasowa, rozwinięte w początku XX wieku, głównie
za sprawą pisma "Archiv für Rassen und Gesellschafts- Biologie"
założonego przez Alfreda Ploetza
w 1904 roku. Nową postać przybrał także antysemityzm, który
pod koniec XIX wieku zaczął być uzasadniany odmiennością rasy żydowskiej,
której immanentnym celem jest zniszczenie rasy germańskiej, aryjskiej.
Założyciel Ligi Antysemitów, Wilhelm Marr opublikował w 1879 roku
broszurkę pod nazwą "Zwycięstwo żydostwa nad Germanami rozpatrywane
nie z wyznaniowego punktu widzenia" i znalazł
wielu czytelników, a nawet naśladowców.
Tego typu nowy - nie oparty
na uprzedzeniach religijnych, a na pojęciu rasy - antysemityzm,
szczególnie rozpowszechniony w Niemczech, ale i w całej Europie,
od Francji po Rosję, stał się powszechnym elementem w myśleniu europejskim.
Powiedzenie, że lichwiarze żydowscy
są jak trychiny i bakterie, a z trychinami i bakcylami się nie dyskutuje", pochodzi nie od Hitlera, a od XIX wiecznego intelektualisty
niemieckiego, Paula de Lagarde. Socjolodzy wskazywali na nierówność ludzi, na
zróżnicowanie ich zdolności i talentów, które
Vilfredo Pareto nazywał rezyduami, a wśród których wyróżnił także
rezydua określające zdolności do sprawowania władzy, wynikające
ze zdolności do użycia przemocy i siły. Robert Michels
wskazywał, że nawet w warunkach demokracji rządzą oligarchie,
a w partiach politycznych nie ma mowy o demokratycznym wyborze przywódców.
Przypomnieć też trzeba gwałtowny rozwój geopolityki, próby oparcia
i powiązania polityki z geografią, z rozwojem terytorialnym państwa,
opartej na przekonaniu, że odpowiednia
przestrzeń jest warunkiem rozwoju takiego organizmu jakim jest naród.
Friedrich Ratzel i
wielu innych czołowych geopolityków wiązało nową naukę z przeświadczeniem,
iż państwo i naród są żywym, jakby biologicznym organizmem, potrzebującym
przestrzeni dla swego rozwoju.
Wszystko to sprzyjało tezie, że naród czy lud
nie mógł być skutkiem umowy społecznej, jest raczej wytworem sił
naturalnych, biologicznych i historycznych, , czymś co nie daje
się sprowadzić do sumy składających się nań obywateli. Co więcej
- jest bytem od tych jednostek niezależnym,
samoistnym i posiadającym własny cel, własny rozwój i własny kształt,
jedyny i niepowtarzalny. To
zaś prowadziło do wniosku, że demokracja nie sprzyja realizacji
interesów narodu, a nawet - że właściwie im zagraża: jest sztuczna,
nienaturalna, nie sprzyja realizacji żywotnych interesów narodowych.
Istniał pewien klimat "kulturalnej rozpaczy",
jaki rozwinął się wśród intelektualistów europejskich w latach 70-tych
XIX wieku i trwał w okresie międzywojennym Najbardziej widoczny
był on we Francji, po przegranej wojnie francusko-pruskiej. Już
Ernst Renan wspominał o konieczności "Reformy intelektualnej
i moralnej we Francji", przede wszystkim zaś domagał
się rezygnacji z demokracji, gdyż uważał, że jednej z przyczyn słabości
Francji "...szukać trzeba
w naszych mylnych pojęciach o ustroju demokratycznym.... Wybory
sprzyjają szarlatanerii, z góry niszczą prestiż suwerena, zmuszają
go do poniżania się przed tymi, którzy winni go słuchać. .... Wyborca
o najczęściej ograniczonym umyśle nie ma zrozumienia dla nauki,
dla wyższości szlachectwa i mądrości". We Francji hasła
powrotu do naturalnej, dziedzicznej monarchii, opartej na tradycji
i hierarchii bardzo mocno eksponować będą później Maurice Barrčs
i Charles Maurras, wzywając do odnowienia narodowego ducha, organicznej wspólnoty
narodowej. Swe poglądy popularyzowali
w dwutygodniku "Action Française", po czym założyli
organizację o tej samej nazwie w początku XX wieku. Demokracja nie
miała dobrej sławy: monarchia albo Francja zginie, to było główne
przesłanie wynikające z "Ankiety na temat monarchii". Nienawiść do republiki i demokracji, połączona
z antysemityzmem, dawała mieszankę idei, którą bardzo wielu badaczy uważa
za faszystowską, a już co najmniej za protofaszystowską. Głoszono hasła powrotu do starych wartości, często
w nawiązaniu do modelu średniowiecza
i kult nowej, quasi-stanowej organizacji społeczeństwa, co przeciwstawiano
współczesnym "masom". Prawdą jest też, że po przegranej
wojnie francusko-pruskiej demokracja uznawana była za niedołężną
i niezdolną do obrony ojczyzny.
W Niemczech właściwie już od czasów napoleońskich bardzo mocno rozwijała się ideologia "völkische", w której ów
niemiecki "Volk" - Naród, był wspólnotą duchową, mającą
jednak także wspólne korzenie, kulturę, ale i pochodzenie. Volk,
który musi strzec swojej jedności, winien się organizować w silne
państwo. Ideologia zwana "völkische" zawierała w sobie
rozmaite, nie zawsze niesprzeczne elementy: kult germańskości, niekiedy
powiązany z kultem pogańskich wierzeń, kult aryjskości obok kultu
"prostego ludu", który zachował czystość krwi, elementy
kultu ziemi i krajobrazu wiejskiego, kult sprawności fizycznej i
zarazem krytykę racjonalizmu. Trudno mówić, iż był to zestaw koherentny, jednak
z pewnością nie odwoływał się do demokracji. Wołanie o regenerację
ducha narodowego, o właściwy dla niemieckiego "Volku"
kształt państwa i społeczeństwa" przepajało szczególnie publicystykę
II Rzeszy: Heinrich Claß w piśmie "Gdybym był cesarzem"
(Wenn ich der Kaiser wär') wołał o odrodzenie narodu i o silnego
cesarza. Także w republice weimarskiej nie ustała krytyka demokracji. Moeller van den Bruck w swojej książce "Das
Dritte Reich" wskazywał na konieczność innego zorganizowania
państwa.. Demokracja jest grą interesów indywidualnych, nie potrafi
zrealizować narodowej misji, musi nastąpić powrót do organicznej,
naturalnej organizacji społeczeństwa. To był zasadniczy program
formacji intelektualnej zwanej "rewolucyjnymi konserwatystami",
którzy głosili hasło rewolucji konserwatywnej, powrotu do starych,
zburzonych przez wpływy rewolucji francuskiej zasad organicznej
i hierarchicznej struktury społecznej i politycznej. Formacja "rewolucyjnych konserwatystów",
do której zalicza się takich intelektualistów i pisarzy jak Arthur
Moeller van den Bruck, autor głośnej pracy o proroczym tytule "Das
Dritte Reich" (1923), Hugo von Hofmannstahl, Ernst Jünger czy
Edgar Jung, autor pracy będącej wielką krytyką liberalnej
demokracji, a zatytułowanej "Herrschaft der Minderwertigen"
(Władza mniej wartościowych), była nieliczna, ale ich idee zaanektowali naziści
Pojęcie narodu przestało być w II połowie XIX
wieku rozumiane jako zbiór obywateli, jako wspólnota polityczna,
tę zmianę wyraźnie było widać
od lat 70-tych XIX wieku. Jak pisze znawca problemu, nastąpił powrót,
a raczej rozkwit idei nacjonalizmu
agresywnego, konkurencyjnego, darwinistycznego. Jeszcze Mazzini
nie widział przeszkód we współistnieniu narodów,
w jego "Młodej Europie" współdziałali członkowie
"Młodej Polski", Młodych Niemiec", "Młodych
Włoch", potem podawano to coraz bardziej w wątpliwość: narody
stawały się konkurentami.
Te idee nie były przypadłością ani niemiecką,
ani wyłącznie francuską, były ogólnie znane i popularne w Europie.
Idea rywalizacji narodów i walki o byt obecna była także w nacjonalizmie narodów uciskanych, walczących
o własne państwo. Darwinizm społeczny nie był obcy ani Romanowi Dmowskiemu, ani Zygmuntowi Balickiemu, głoszącemu
etykę egoizmu narodowego.
Nie był też obcy Brytyjczykom - i tam mówiono o specyficznej rasie
brytyjskiej, powołanej do panowania na morzach i do zakładania kolonii. I tam obecny był antysemityzm, łączony z przekonaniem o wyższości brytyjskiej rasy, stworzonej
do panowania na morzach i zakładania kolonii.
Liczne idee podważające liberalną demokrację,
formułowane przez filozofów, literatów, intelektualistów i polityków,
krążyły po Europie, a nawet cieszyły się pewną popularnością. Faszyści
je stopili, podnieśli ( a może raczej zniżyli?) do rangi ideologii,
adresowanej do mas.
Oczywiście, można powiedzieć, że te konserwatywne
programy nie przewidywały bynajmniej faszystowskiej dyktatury, i że organizacje prawicy
odległe były w swym działaniu od metod później stosowanych przez
faszystów. Niemieccy rewolucyjni konserwatyści
nie odegrali większej roli w praktycznej realizacji ich ideałów
przez Hitlera, co nie zmienia faktu,
że dostarczyli argumentów dla ideologii nazizmu. Podobnie
Gabriele D'Annunzio - poeta głoszący
misję narodu włoskiego, nie odegrał żadnej roli w ruchu Mussoliniego.
Stworzyli jednak klimat intelektualny czy ideowy, który został później
wykorzystany przez ideologów i propagandystów faszystowskich.
3. Negacje faszystowskie: krytyka indywidualizmu,
liberalizmu, demokracji i komunizmu.
Liberalizm - jako ideologia głosząca prymat ontologiczny człowieka
i jego wolności przed tworami zbiorowymi takimi jak państwo, społeczeństwo,
naród - był przedmiotem głównego
ataku ze strony ideologów faszyzmu. Największą pogardą obdarzano
indywidualizm, pojmowany jako prawo jednostki do samookreślenia,
do dokonywania wolnych wyborów swego postępowania. Ten wątek był
bardzo wyrazisty u Mussoliniego, który w "Doktrynie faszyzmu"
podkreślał, że "z punktu widzenia państwowości koncepcja faszystowska
jest antyindywidualistyczna, staje wszakże na stanowisku jednostki,
o ile ta utożsamia się z państwem, jako świadomość i wola powszechna
człowieka w jego istnieniu historycznym.(...) Liberalizm w interesie
poszczególnych jednostek przeczył państwu; faszyzm jest afirmacją
państwa, uznając w nim prawdziwą rzeczywistość jednostki. I jeżeli
wolność ma być atrybutem człowieka rzeczywistego, nie tej abstrakcyjnej
fikcji, o której myślał liberalizm indywidualistyczny, faszyzm stoi
na stanowisku wolności. Jest za jedyną wolnością, którą można brać
poważnie, za wolnością państwa i jednostki w państwie. Dlatego dla
faszysty wszystko mieści się w państwie i poza państwem nie istnieje
nic ludzkiego ani duchowego, ani tym bardziej nie posiada jakiejkolwiek
wartości (...).Jesteśmy pierwsi, którzy w obliczu demoliberalnego
indywidualizmu stwierdzili, że jednostka istnieje o tyle tylko,
o ile jest w państwie i podporządkowana koniecznościom państwa,
i że w miarę, jak społeczność przybiera coraz bardziej złożone formy,
wolność jednostki coraz bardziej się kurczy".
Hitler i inni ideolodzy nazizmu podkreślali ten
wątek bardzo mocno. Warto zacytować takie oto słowa Hitlera: "narodowy
socjalizm nie uwzględnia w swoich poglądach ani jednostki, ani ludzkości.
Świadomie za centralny punkt myślenia przyjmuje Volk. Ten Volk jest
dla niego uwarunkowaną jednością krwi, istotą, w której widzi z
woli bożej budulec ludzkiego społeczeństwa. Jednostka
jest czymś przejściowym; naród jest wieczny. Podczas gdy
liberalny światopogląd w swoim ubóstwieniu jednostki musi doprowadzić
do zniszczenia narodu, to narodowy socjalizm pragnie zachować naród,
w razie potrzeby nawet kosztem jednostki. Jest zatem niezbędne,
aby jednostka doszła do przekonania, że jej własne "ja"
nie ma żadnego znaczenia w porównaniu z istnieniem całego narodu....A
przede wszystkim musi zrozumieć, że wolność myśli i woli narodu
powinna być wyżej ceniona od wolności myśli i woli jednostki".
Sumienie jednostki winno być podporządkowane
sumieniu narodu. Bo naród zaczął być traktowany jako całość etyczna
- żywa, mająca swoje idee,
dążenia, misje - niezależna od dążeń swoich członków, obywateli.
Pobrzmiewa w tym echo wywodów Hegla, który też pisał,
że "...prawo, etyka państwo i tylko one, stanowią pozytywną
rzeczywistość i zaspokojenie wolności. Ogranicza się tylko jedną
wolność - samowolę, której treścią jest jednostkowa strona potrzeb". W faszyzmie nader chętnie podkreślano, że właściwie
człowiek jako taki nie jest nic wart, jedno z haseł nader popularnych
wśród narodowych socjalistów, powtarzanych w rozmaitych wersjach,
brzmiało: "Du bist nichts, dein Volk ist alles" (Jesteś
niczym, twój naród jest wszystkim)". Człowiek bez przynależności - do państwa, czy
do narodu, czy wreszcie do ziemi ojczystej - jest po prostu niczym.
Przypomnijmy tutaj, że pierwszym bodaj, który pisał o upadku człowieka
"niezakorzenionego" albo "wykorzenionego", "wyrwanego
z ziemi ojczystej" był Maurice Barrčs, francuski pisarz i wielki nacjonalista, autor słynnej "powieści
o energii narodowej", który opisywał "wyrwanych z gruntu
ojczystego" jako ludzi pozbawionych
wartości moralnych i zasad. Innym chętnie cytowanym pisarzem, w propagandzie
narodowosocjalistycznej określanym jako prekursor i prorok niemieckiej
przyszłości był Houston Stewart Chamberlain, który w "Podstawach
XIX wieku", książce nader popularnej i chętnie cytowanej przez
narodowych socjalistów, napisał, że "Człowiek jako taki jest
najpodlejszym zwierzęciem".
Przedmiotem ostrej krytyki stała się demokracja,
pojmowana zarówno jako zasada organizacji społeczeństwa, w którym
z punktu widzenia prawa wszyscy są równoprawnymi podmiotami politycznymi,
jak i jako ustrój polityczny, oparty na wybieraniu władzy, na konkurencji
partii i programów politycznych. Pojmowana jako system społeczny,
w którym każda jednostka miała - z definicji - tę samą wartość,
a wszyscy byli równi wobec prawa, demokracja była
krytykowana jako idea błędna, a w dodatku nienaukowa. Ludzie nie
są równi, podkreślano: różnią się zdolnościami, możliwościami, zasługami
dla państwa czy grupy. Najbardziej jednak krytykowano demokrację
parlamentarną, opartą na swobodnych wyborach. Istnienie partii politycznych
skutkowało ich rywalizacją, istnienie równości politycznej nie dawało
gwarancji realizacji celów narodowych czy państwowych. Krytyka demokracji
była zresztą konsekwencją krytyki indywidualizmu: jeśli naród czy
państwo są ponad jednostkami i są bytami "obiektywnymi", to nie mogą być narażone
na przypadkowość wynikającą z faktu uzyskania takiej czy innej większości
w parlamencie. Nie ma przecież wielu celów państwa czy narodu, zawsze
jest jeden, obiektywny, prawdziwy, reszta jest fałszem. Wypowiedzi
Mussoliniego i Hitlera nie pozostawiały żadnej wątpliwości co do
ich nienawiści do demokracji politycznej, w której każdy miałby
prawo uczestnictwa w decyzjach politycznych. Argumentowano podobnie
jak u francuskich krytyków
demokracji, jednak przede
wszystkim używano argumentów
z dziedziny socjologii i rasizmu, podkreślając że kłamstwem jest
sama idea równości. Demokracja zaś pozwala na przewagę większości
słabszych, głupszych, gorszych. Jak pisał Mussolini, "(...)
faszyzm odrzuca w demokracji absurdalne kłamstwo konwencjonalne
o równości politycznej i przyjętą postawę nieodpowiedzialności zbiorowej
i mit o szczęściu i o nieograniczonym postępie". Hitler wielokrotnie powtarzał w swoich mowach,
że demokracja jest nieporozumieniem, gdyż oznacza przewagę masy,
rządy niekompetentnych. Argumentował - nie za bardzo wybrednie -
że jak się potrzebuje spodni, to się idzie do krawca, a jak się
potrzebuje dobrego rządu, to należy go oddać ludziom o przywódczych
talentach. Mussolini jak wiadomo szczególną nienawiścią
darzył parlamentaryzm jako wynaturzenie demokracji. Już w 1915 roku
mówił: "[..] dla zdrowia Italii należałoby rozstrzelać, mówię
r o z s t r z e l a ć , strzałami
w plecy, kilka tuzinów posłów i wysłać na galery co najmniej paru
eks-ministrów. Nie tylko to, gdyż jestem głęboko przekonany, że
parlament we Włoszech jest wrzodem zaraźliwym, który zatruwa krew
narodu. Trzeba go usunąć".
Bardzo
chętnie korzystano z haseł "prawdziwej" demokracji: prawdziwa
demokracja polega na tym, że się wybiera wodza i wiernie się mu
służy. Z paru kropel demokratycznej frazeologii nawet faszyści nie
mogli zrezygnować. Ale demokracja zakładająca pluralizm partyjny
była dla faszystów nie tylko włoskich wyrazem egoizmu, obrony małych, grupowych interesów.
Arsenał wykorzystywanej tutaj argumentacji był
znany, a kryzys parlamentaryzmu
w międzywojniu przydawał - niestety - wiarygodności jej przeciwnikom. Nota bene, ci
przeciwnicy z reguły nie byli zgodni co do tego, czym ową demokrację
zastąpić; w sensie społecznym
wskazywali na konieczność jakiejś segmentacji społeczeństwa, stworzenia
wspólnot typu korporacyjnego czy stanowego, ale zgodni byli w jednym:
jednostka musi być podporządkowana większej całości.
Właściwie co do jednej negacji panowała powszechna
zgoda: było to odrzucenie socjalizmu, komunizmu, czy jak to nazywano
chętnie, bolszewizmu. Charakterystyczne przy tym było nieodróżnianie
socjaldemokratów od komunistów,
wszystkich utożsamiano, by tym łatwiej zwalczać lewicowych przeciwników.
Zarzuty były te same: socjaliści myślą o człowieku materialistycznie,
przyjmują założenie, że "dobrobyt=szczęście, które zamieniłoby
ludzi w zwierzęta, myślące tylko o jednym: mianowicie o tem, by
się wypaść i utuczyć", ponadto zarzucano socjalistom, że podważają
jedność narodu, głosząc walkę klas. W nazizmie argumentowano
przeciw socjalistom i komunistom najpierw jako "listopadowym
zdrajcom", potem podkreślano,
że idee socjalizmu i komunizmu wymyślili obcy rasowo - Żydzi.
4. Status ideologii faszystowskich w ujęciu samych
faszystów
Najbardziej interesujące jest to, że faszyści
starali się mówić o swoich ideach nie jako o programie reform, ani
jako doktrynie politycznej, ale przedstawiali swe idee jako całościowy
pogląd na świat, jako pewną filozofię czy ostateczną prawdę, zawierającą
odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie człowiek może sobie postawić.
W tym sensie ideologie faszyzmu miały zastąpić i zająć miejsce religii.
Widać to wyraźnie w "Doktrynie faszyzmu" Mussoliniego,
która zawiera cały szereg tego typu sformułowań. ""(...)
Faszyzm byłby niezrozumiały w wielu swoich objawach praktycznych
(...), gdyby się go nie rozpatrywało z punktu widzenia ogólnej koncepcji
życia", "(...) faszyzm, poza tym, iż jest systemem rządzenia,
jest też, i też przede wszystkim, systemem myślenia". W ujęciu
Mussoliniego faszyzm jest filozofią i religią zarazem, skoro pisał:
"Jest to więc koncepcja spirytualistyczna, pochodząca też z
ogólnej reakcji wieku przeciw zwiotczałemu i materialistycznemu
pozytywizmowi XIX w. Koncepcja antypozytywistyczna, ale pozytywna:
nie sceptyczna ani agnostyczna, nie pesymistyczna, nie biernie optymistyczna,
jakimi są na ogół doktryny (bez wyjątku negatywne), umieszczające
środek ciężkości życia poza człowiekiem, który przecież swą wolną
wolą może i powinien stworzyć sobie swój własny świat. (...) Faszyzm
jest koncepcją religijną, oglądającą człowieka w jego immanentnym
stosunku z prawem wyższym, z wolą obiektywną, która stoi ponad poszczególną
jednostką i wznosi ją do godności świadomego członka społeczności
duchowej". Również narodowy socjalizm nader chętnie przedstawiano
jako "światopogląd" (Weltanschauung). Jeden z jego oficjalnych
propagatorów, mianowicie Alfred Rosenberg, określił ten światopogląd
jako "wszystko obejmujący, wszystko oznaczający (das alles
Umfassende, das alles Bezeichnende)". Hitler często podkreślał, że narodowy socjalizm
żąda dla siebie całego człowieka, i że nazizm jest nie do pogodzenia
z jakąkolwiek inną doktryną. Twierdził też Hitler - podobnie jak Mussolini
- że "Kto w narodowym socjalizmie widzi tylko ruch polityczny,
ten o nim prawie nic nie wie. Narodowy socjalizm - to znacznie więcej
niż religia: to wola stworzenia na nowo człowieka". Czym były te filozofie faszystowskie? Z pewnością
nie filozofiami sensu stricto, posługiwały się bardziej wiarą niż
rozumem, i mielibyśmy wielkie trudności z wyjaśnianiem sensu takich
pojęć. Jedno jest pewne: wynikało z tego samo-rozumienia ideologii,
iż dają one wskazówki dla człowieka w każdej dziedzinie; mówią nie
tylko jaki jest świat, ale też dają kryteria rozróżnienia dobra
i zła, a także piękna i brzydoty. Skoro coś obejmuje wszystko, to
już w takim założeniu tkwi
totalitarna pretensja. Będzie ona potem w miarę możliwości realizowana:
będzie wyznaczać nie tylko pojęcie sprawiedliwości, ale i pojęcie
piękna. Kanony mogą być inne, Mussolini miał inny gust niż Hitler,
to prawda, ale sam fakt, że i faszyzm włoski i narodowy socjalizm
uznawały, iż ich idee stanowią także kryterium oceny na przykład
sztuki, zdradza ich totalitarne pretensje. Wszystko podlegało ocenie
z punktu widzenia "filozofii" czy światopoglądu. Normalnie
taką funkcję spełnia religia: tu quasi religijny charakter ideologii
faszystowskich był widoczny. Mussolini nie ukrywał tych ambicji:
"gdyby faszyzm nie był wiarą, jakżeby natchnął swych żołnierzy
stoicyzmem i odwagą?". Eric Voegelin, Waldemar Gurian i inni badacze
podkreślali ten aspekt faszyzmu włoskiego i nazizmu: ideologie były
nowoczesnymi odpowiednikami religii, zaś posunięcia takie jak zawarcie traktatów
laterańskich przez Mussoliniego
czy zawarcie przez Hitlera konkordatu nie powinny nikogo
zmylić.
Podając się za filozofię, ideologie faszystowskie
obiecywały w gruncie rzeczy zbawienie, rozwiązanie wszelkich problemów,
nie tylko społecznych, ekonomicznych, ale i moralnych, a nawet estetycznych. Z głoszonych idei wynikało jasno, że ideologie
są totalitarne - reżimy były tutaj jedynie realizacją założeń. Wprawdzie
Hitler bardzo cenił styl biedermeier i pseudo-monumentalny antyk,
a Mussolini był gotów nawet zaakceptować futuryzm, to jednak istotne
jest to, że ideologia faszystowska nie ograniczała się do polityki
i spraw społecznych: chciano narzucić ludziom takie samo spojrzenie
na świat i na życie. Nawet jeśli nigdy nie dopracowano się wspólnej
wizji, to zawsze jednak istniał zamiar jej wypracowania, zawsze
żywa była tendencja do totalnej kontroli jednostki przez państwo
w ramach jednej ideologii. Mussolini wyraził to bardzo dobitnie:
"Dlatego dla faszysty wszystko mieści się w państwie, i poza
państwem nie istnieje nic ludzkiego, ani duchowego, ani tembardziej
nie posiada jakiejkolwiek wartości. W takiem pojęciu faszyzm jest
totalitarny, a państwo faszystowskie, jako synteza i zjednoczenie
wszelkich wartości, daje sens właściwy całemu życiu narodu, rozwija
je i potęguje".
4. Czy ideologie faszystowskie to "wyolbrzymione nacjonalizmy" ?
Warto zwrócić uwagę na fakt, że tak naprawdę
jedyną pozytywną wartością, do której ideologie faszystowskie się
odwoływały, było pojęcie narodu, zbiorowości i jej interesu. Bardzo
charakterystyczne było żądanie poświęcenia się dla narodu, utożsamiania
się z narodem, z jego interesem. Wspólnota była ważniejsza od jej
członków. Z narodu wykluczeni zostają obcy, Jednocześnie jednak
naród dopiero się kształtuje, będzie doskonały, wspaniały etc. Ten
naród bywał różnie definiowany.Robert Eatwell ma rację, kiedy podkreśla
"holistyczny charakter" pojmowania narodu: jest
on tą całością, która
dopiero kształtuje jednostkę, dzięki której nabiera ona wartości
i znaczenia. Oczywiście, nie jest to naród równych obywateli, najczęściej
elita jest bardziej świadoma narodowo niż przeciętni ludzie. Moralne jest to, co służy interesom narodu, a
nie istnieje żadna ludzkość, ani ogólnoludzka wspólnota. Stosunki
między narodami nie mogły być w gruncie
rzeczy inne, niż rywalizacja i walka,
to zresztą wynikało z darwinizmu i z przekonania, że naród
nie może żyć bez wielkiej i coraz większej przestrzeni. Naród jest
jednością, definiowaną w najrozmaitszy sposób: we Włoszech przez
pojęcie "italianitŕ", w Niemczech poprzez wspólnotę
rasy, pojmowaną biologicznie, genetycznie, i przez - będącą jej
skutkiem - wspólnotę ducha.
Ten nacjonalizm - nowoczesny, wsparty już darwinizmem i biologizmem,
jest bardzo wyrazisty. W przemówieniach zawsze się mówiło o tym,
że się reprezentuje własny i cały naród, że chce się zrealizować
wspólnotę narodową, że właśnie chodzi o usunięcie tych, którzy są
obcy: obcy duchowo bądź rasowo. Był to dogodny punkt wyjścia dla
zwalczania zarówno socjaldemokratów, jak komunistów, jak i Żydów:
wszyscy byli obcy.
Pojęcie wspólnoty narodowej było zarazem programem:
naród miał być stworzony. Tak zwany nowy człowiek to człowiek świadomy
swej przynależności do Volku, do państwa narodowego, do swojej rasy
wreszcie.
Dość łatwo było - przy takim pojmowaniu narodu
- uzasadnić dyktaturę wodza:
uznawano go za doskonałego wyraziciela,
za reprezentanta czy wręcz wcielenie woli narodu.
Przy wszystkich różnicach naród ma stać się nie
sumą, ale organiczną wspólnotą, ma tworzyć całość, w której każdy
znajdzie swoje miejsce.
W faszystowskich ideologiach zawsze żywe było pojmowanie narodu jako organicznej
wspólnoty - jak każdy żywy organizm nie był naród bezkształtną masą, ale miał swoje organy spełniające
rozmaite funkcje. Stąd w ideologiach faszystowskich bardzo mocno
podkreślano hierarchizację narodu-społeczeństwa.
Czerpano tutaj z rozmaitych pomysłów dziewiętnastowiecznych korporacjonistów,
a także z uzasadnień, które dawali Vilfredo Pareto czy Robert Michels,
wielbiciel Mussoliniego, który pisał o tym, że w demokracji i tak
zawsze rządzą oligarchiczne elity. Korporacje włoskie zostały zorganizowane
po raz pierwszy przez poetę Gabriele D'Annunzio w zajętym przez
jego ochotników Fiume (Rijece), w którym wprowadził on quasi-militarną
organizację, dzieląc ludność podczas swoich rządów na kilka korporacji,
ostatnia z nich miała być korporacją "dell'uomo novissimo",
(nowego człowieka). W Niemczech ideologia stanów głoszona już przez
jednego z "rewolucyjnych konserwatystów" -
Othmara Spanna. W gruncie rzeczy tylko jeden stan został
zorganizowany - był to stan żywicieli Rzeszy (Reichsnährstand)
którego przywódcą został Walther Darré.
Natomiast proces nowej organizacji narodu dokonał się w ramach
ujednolicenia (Gleichschaltung) poprzez obowiązkową przynależność
do odpowiednich organizacji nazistowskich, takich jak Front Pracy,
organizacje młodzieżowe, organizacje pracowników handlu, przemysłu
etc. Faktem jest, że zakładano jedność narodową połączoną
z segmentacją społeczeństwa, w zasadzie opartą na przynależności
zawodowej. Nie pozwalano natomiast w ideologiach faszystowskich
na zróżnicowanie polityczne czy wyznaniowe i czyniono wszystko,
by te różnice pokryć oficjalną ideologią.
Warto jednak zaznaczyć, że
korporacje we Włoszech faszystowskich nie oznaczały jakiegoś większego
samorządu, były one wszystkie podporządkowane państwu. Nie miały
też nic wspólnego z katolickimi ideami korporacyjnymi.
Wreszcie istotną konsekwencją takiego pojmowania
narodu było wyróżnianie obcych. Ci, którzy nie podzielają wartości
głoszonych przez nasz naród, są obcy .. a tym samym są i wrodzy.
Ideologia wroga, w dodatku pojmowanego jako ktoś, kto jest wrogiem
ze swej istoty, a nie z powodu swoich zachowań - była częścią ideologii
faszyzmu włoskiego jak i nazizmu niemieckiego. Wrogiem był socjalista,
komunista, ale mógł być nim Żyd, Cygan, Polak.
5.
Faszyzm - programy społeczne
Tym, co różniło ideologie faszystowskie od
wszystkich niemal prekursorów, była zapowiedź stworzenia nowego ładu społecznego
w sferze gospodarki. Można powiedzieć, że krytyka kapitalizmu istniała
także w myśli konserwatywnej i wyrastała z tęsknoty za jakimś nowym,
bardziej hierarchicznym ładem. Faszyzm jednak traktował te zapowiedzi
dość specyficznie, otwarcie gardząc komunizmem i socjalizmem, zapowiadając
realizację zasad solidaryzmu
społecznego. Hitler w licznych przemówieniach
przed zdobyciem władzy wielokrotnie podkreślał, że socjalizm i nacjonalizm
to w zasadzie dwie strony medalu. W przemówieniu z 7 grudnia 1930
roku mówił dobitnie: "Bo ostatecznie najprawdziwszy nacjonalizm i najprawdziwszy socjalizm są jednym
i tym samym!
"Czy socjalizm ma coś wspólnego z reformą
gospodarki, z porządkiem gospodarczym albo w ogóle z formą państwa?
Pojęcie "socjalizmu" może ostatecznie znaczyć tylko tyle,
że interes ogółu przeważa nad interesem jednostki i że życie indywidualne
tylko o tyle ma sens, o ile wspólnota narodowa jako ucieleśnienie
interesów całości może istnieć.....(...) Jeżeli jednak dobrze się
rozumie to pojęcie: Musisz w pierwszym rzędzie służyć ogółowi,
a dopiero potem sobie samemu, to ten socjalizm zlewa się z nacjonalizmem.
Narodowy socjalizm znaczy: przez pracę oddać swoje życie do dyspozycji dla konieczności życia ogółu.". Własność prywatna musi służyć społeczeństwu,
właściciel ma w zasadzie funkcję Treuhändera (powiernika), ma spełnić
pewną funkcję społeczną. Własność jako zbiór praw podmiotowych nie
oznaczała bynajmniej prawa podmiotowego, raczej swego rodzaju służbę
społeczeństwu. Naziści nigdy nie krytykowali istnienia własności
prywatnej, wręcz przeciwnie, uważali, że tylko ludzie nietwórczy
i niższych ras domagają się zniesienia własności prywatnej. Mussolini przede wszystkim podkreślał aktywną
rolę państwa w gospodarce, którą miało sprawować poprzez Ministerstwo
Korporacji. Podczas jego inauguracji 31 lipca 1926 roku mówił: "Ministerstwo
Korporacyj nie jest organem biurokratycznym i nie chce nawet zastąpić
organizacyj syndykalnych w ich działalności, która musi być
samodzielna, skierowana ku zaszeregowaniu, selekcji,
usprawnieniu swych członków. Ministerstwo Korporacyj jest
organem, dzięki któremu, w
centrum lub na peryferji, urzeczywistnia się korporacja integralna,
urzeczywistnia się równowaga interesów i sił świata gospodarczego.
Urzeczywistnienie to możliwe, ale na terenie państwa, ponieważ tylko
państwo wznosi się ponad sprzeczne interesy poszczególnych jednostek
i grup, by uzgodnić je dla wyższego celu; urzeczywistnienie to ułatwione
zostaje dzięki faktowi, że wszystkie organizacje gospodarcze, uznane,
zagwarantowane, wzięte w opiekę w państwie korporatywnem, żyją w wspólnym kręgu
faszyzmu, to znaczy przyjmują teoretyczną i praktyczną koncepcje
faszyzmu". Państwo faszystowskie przejmuje kontrolę i
kieruje gospodarką, program ten zakładał ingerencję państwa
w każdą dziedzinę gospodarki. Specyfika faszyzmu polegała właśnie
na tym, że był on - w warstwie ideologicznej - skierowany zarówno
przeciw Moskwie - symbolowi komunizmu,
jak i przeciw Wall Street -
symbolizującej kapitalizm i wolny rynek.
I tak też bardzo często postępowano: z jednej strony odbierano
własność wrogom narodu, czy obcym, z drugiej strony podkreślano
jej znaczenie. Najbardziej istotne jednak było przypisanie państwu
możliwości i powinności ingerencji w gospodarkę, zaś cały naród
winien być produktywny. Stąd całkowita i nieograniczona możliwość
regulacji prawnych dotyczących gospodarki: kontrola cen, eksportu
i importu, banków, kredytów, ale i zatrudnienia, płac,
etc. Efektem końcowym było
podporządkowanie gospodarki celom politycznym, a ostatecznym
celem okazała się wojna i gospodarka wojenna. Nie ulega jednak wątpliwości,
że totalitarne ideologie nie mogły wyłączyć sfery gospodarczej ze
swego oddziaływania, toteż - bez względu na formy i przyczyny ingerencji
- zawsze powoływano się na
odrzucenie idei państwa liberalnego.
6. Czyn, akcja, działanie, wojna w ideologiach faszystowskich.
Nowością w ideologii faszyzmu włoskiego i narodowego
socjalizmu, ale także w innych ruchach faszystowskich była programowa pochwała czynu, działania i bohaterstwa: w tym
sensie można mówić o ich rewolucyjności. W znacznej mierze wynikało
to z ich pojmowania życia jako walki, walka na ogół kojarzy się
z użyciem siły. Faszyzm włoski jako pierwszy dał przykład pogardy
dla intelektualistów i myślicieli, znajdując w tym wielu naśladowców.
Mussolini wprost odwoływał się do Georgesa Sorela, autora
"Rozważań o przemocy" z 1912 roku, kiedy podkreślał, że
"Doktryna sama powinna więc być nie ćwiczeniem słownem,
lecz aktem życia. W tem tkwi postawa pragmatyczna faszyzmu, jego
wola potęgi, jego pragnienie bytu, jego stanowisko wobec aktu "przemocy"
i jego wartości". Faszyzm odwoływał się do gotowości do poświęcenia
i heroizmu jednostek. Fakt,
iż niemal każdy ruch faszystowski, nawet taki mały jak Falanga hiszpańska
czy rumuński Legion Archanioła Michała, miał swoje bojówki, czy
jakieś oddziały śmierci, wynikał bardziej z ideologii niż z faktycznych
możliwości ich działania. Radykalizm faszyzmu wynikał właśnie z
przekonania, iż czyn liczy się bardziej niż rozważania. Także wojna jest czynem, a nie gadaniem, jest
wartością najwyższą, czynem gwałtownym.
Ta pochwałą czynu i akcji była często uzasadniana "zgnilizną moralną" liberałów, była
też wartością dla młodego pokolenia. Tłumaczono, że życie jest walką, co do tego nie mieli wątpliwości zarówno Hitler
jak i Mussolini, ani zresztą żaden inny przywódca ruchu faszystowskiego.
Ta apoteoza działania, często uznawana za istotę rewolucyjności,
była widoczna nie tylko w faszyzmie włoskim. Gotowość do czynnych
akcji - bójek, ataków, marszów
- była obecna we wszystkich ruchach faszystowskich, czasami aż w
śmiesznej postaci. Wspomnijmy, że miał miejsce nie tylko marsz na
Rzym czy nieudolny pucz monachijski;
w Wielkiej Brytanii sir Oswald Mosley i jego Brytyjska Unia Faszystów
(British Union of Fascists) także nader chętnie organizowali parady
na East Endzie, prowokując w nawet 1934 roku
uliczną "bitwę o Cable Street". Współczesny obserwator wymieniał i opisywał
następujące formy akcji politycznych w faszyzmie włoskim:
wyróżniano w nim wyprawy polityczne (spedizione politica), wyprawa
karna (spedizione punitiva), represalia czli odwet (Rappresaglia),
akcja oniesmielająca (Azione intimidatrice), branie zakładników
(ostaggio) i służba nadzoru (servizio di vigilanza). Przykładem
akcji onieśmielających były listy z żądaniem wycofania się z polityki
wysyłane do politycznych przeciwników, przykładem servizio di vigilanza może być obecność
faszystów na zebraniach komunistów. O podobnych działaniach - marszach, manifestacjach,
bójkach ze strony NSDAP czy S.A. - wspominają wszyscy historycy.
Najbardziej widoczna była apoteoza wojny, jako
czynu najwyższej wartości. Jak wspominał Mussolini, "(faszyzm
-M.Z.) odrzuca więc pacyfizm, który ukrywa zrzeczenie się walki
i upodlenie - w obliczu ofiary. Jedynie wojna wznosi do maksimum
napięcia i znaczy znamieniem szlachectwa narody, które mają odwagę
stawić jej czoło". Czynne działanie miało jedną poważną konsekwencję:
pogardę dla reguł, dla prawideł . Liczy się skutek, czyn, a nie
formalne reguły gry. Jeden z badaczy zwrócił uwagę, że w reżimach
faszystowskich, ta pogarda dla prawa jest charakterystyczna. Myśl zresztą nienowa, ale warta podkreślenia
w tym kontekście: w istocie ideologie faszyzmu czy nazizmu gardziły
prawem, nakazując swoim zwolennikom czynić to, co zgodne jest z
ich światopoglądem, a nie oglądać się na normy prawne.
Można powiedzieć że tego typu myślenie, zgodnie z którym
zwycięstwo jest dowodem przewagi w użyciu siły i w działaniu, musi
prowadzić do swoistego manicheizmu politycznego: nie ma innych możliwości,
jak zginąć lub zwyciężyć, a to z zasady wyklucza politykę inną niż
wojna.
Intelektualizm nie był w cenie, przeciwnie -
manifestowano niechęć do zbyt skomplikowanych konstrukcji intelektualnych,
do myślenia zbyt głębokiego, innego
niż czarno-białe widzenie
świata.
7.
Ideologia a praktyka reżimów faszystowskich.
Poszczególne ideologie różniły się w szczegółach.
Faszyzm włoski nie akcentował tak bardzo wspólnoty rasowej jak niemiecki.
Ale przecież i w faszyzmie włoskim nie zabrakło antysemityzmu, w
1938 roku Wielka Rada Faszystowska przyjęła uchwały podobne w tresci
do ustaw norymberskich. Teza, że
zrobiono to wyłącznie pod wpływem nazizmu, wydaje się nie
do końca prawdziwa. Antykomunizm nie przeszkadzał Hitlerowi w zawarciu
sojuszu ze Związkiem Sowieckim, jeśli tylko był on zgodny z interesem
narodowym. Goebbels był oburzony gdy się dowiedział o sojuszu z
Japonią, burzyło to jego ład rasistowski. Z trudem przyjmował ideę
"narodów - nosicieli kultury" (Kulturträger), kiedy pospiesznie zaliczono do nich Japończyków, co podyktowane
było poszukiwaniem antyamerykańskiego sojusznika. Wreszcie - było
mnóstwo niekonsekwencji w szczegółowych decyzjach. Ideologie ruchów
faszystowskich epatowały hasłami nowości, prawdziwego życia, przewartościowania
wartości i to czyniło je tak popularnymi. Mussolini musiał
się liczyć z kościołem, więc nie prowadził z nim takiej wojny jak
Hitler, ale przecież - gdyby to było możliwe - najchętniej pozostawiłby
wyłącznie kult państwa i swojej osoby. Hitler musiał zaniechać wojny
z kościołami, ale w rozmowach przy stole do końca życia powtarzał,
iż po zwycięstwie zlikwiduje kościół i ...prawników.
Reżimy nie były więc identyczne i w różnym stopniu
wykazały zdolność do urzeczywistnienia swoich ideologii. W zasadzie
tylko dwa ruchy faszystowskie doszły do władzy - faszyści włoscy
i niemieccy narodowi socjaliści, pozostałe albo zostały
wyeliminowane bardzo szybko z gry politycznej, albo jedynie
były marionetkami Hitlera (strzałokrzyżowcy na Węgrzech, Marcel
Déat i Jacques Doriot we Francji). Niektóre
ruchy faszystowskie czasami były najwyraźniej jedynie imitacją
czy to faszyzmu włoskiego czy narodowego socjalizmu. Nie należy jednak z tego sądzić, iż ideologie nie miały znaczenia - to wielka przesada.
W znaczną część tych idei wierzono, niekiedy tak długo, że aż nieprawdopodobne.
Dziś mało kto już skłonny byłby wyznać, jak zrobił to Robert Brasillach, który wierzył, że faszyzm był wzniosły i wspaniały,
że "był poezją XX wieku ". Tego elementu romantyzmu, uniesienia i gotowości
do poświęceń w imię idealnego narodu, nie należy w ideologii faszyzmu
lekceważyć.
Jeżeli jakikolwiek wniosek można wyciągnąć z
doświadczeń z faszyzmem, to z pewnością ten, że 'idee mają swoje
konsekwencje', i nie należy ich należy lekceważyć, gdyż czasami
- jako ideologie ruchów politycznych - kształtują one konkretną
rzeczywistość społeczno-polityczną.
Aneks
- Wypisy
1.
Geopolityka
Friedrich Ratzel, Geografia polityczna (1897)
"Podobnie jak walka o byt w gruncie rzeczy jest zawsze
walką o przestrzeń, tak i w walkach między narodami chodzi w większości
li tylko o przestrzeń; stąd też we wszystkich wojnach w nowszej
historii nagrodą dla
zwycięzcy jest lub miała być przestrzeń. W każdej epoce historycznej
narody da się podzielić według ich pojęcia politycznej przestrzeni.
(...)
Wpływ powiększania przestrzeni na stosunki wewnętrzne.
Rozszerzanie się państwa oznacza wzrost, a tym samym zmianę
organiczną oddziałującą z kolei na całość. To początkowo zewnętrzne
zjawisko z czasem niechybnie zwraca się do wewnątrz. Dotyczy to
już samego procesu wzrostu, który wymaga działania na zewnątrz,
ograniczając na swoją korzyść działania wewnętrzne; tym bardziej
dotyczy to stanu, jaki następuje po zakończeniu procesu wzrostu.
Im więcej wykonano działań na zewnątrz, tym bardziej ustępują
wewnętrzne tarcia. Nowa przestrzeń, w którą wrasta naród, jest niczym
źródło, które orzeźwia świadomość państwową".
Alfred Weber, Rozważania na temat niemieckiego posłannictwa
(1915)
"(...)WYJDŹMY OD CZEGOŚ DUCHOWEGO: naszą wielką tragedią
jest nasza "ciasnota" - "ciasnota' przestrzeni, w
której zaqmknięto silny, bodaj najbardziej witalny i zdany na ekspansję
naród na ziemi. Naszą tragedią - nie tylko dlatego, że wynika z
tego wiele gospodarczych i innych istotnych dla egzystencji przeszkód
i tarć, gdyż wiele najlepszych sił wypieranych jest na zewnątrz,
przez co częściowo się je traci, i ponieważ nasza najbardziej prymitywna
podstawa wyżywienia nie odpowiada już rozpiętości naszego bytu.
Przede wszystkim - przez to nie może dojść do rozwoju naszych sił
duchowych; wręcz przeciwnie, cierpimy duchowo, bo obijamy się o
siebie, uchylamy się, podporządkowujemy, i tak powstaje ograniczony,
rozpychający się łokciami i duchowo zniewolony Niemiec, który jest
u nas jeszcze tak mocno rozpowszechnioną odmianą, ostrzegającą przed
tymi skurczonymi figurami, które od XIV w. wydaje z siebie organiczna
ciasnota miast. (...)
Przy czym to ściśnięcie specyficzne dla wielkiego
narodu światowego, tak jak wszystko, co rzadkie i niebywałe, ukształtowało
jednocześnie pozytywnie nasz los, stało się częścią także naszego
w pełni pozytywnego charakteru. Zapewne nigdy nie stalibyśmy się
tym solidarnie zwartym, zespolonym narodem - nowym, wielkim zorganizowanym
narodem świata, gdyby
nie spowodowana owym ściśnięciem industrializacja, organizacja,
nawet gdy się uzna związane z tym ściśnięciem położenie między napierającymi
na nas narodami, jednocześnie militaryzacja, co zmusiło nas do wydobycia
z siebie naszej osobliwej natury w formie wspólnoty.
A mimo to: naszym
najgłębszym, politycznym problemem urzeczywistnienia się jest to,
jak wydostaniemy się poza naszą obecną przestrzeń rozwoju, tę śmieszną
plamę na mapie, którą można przykryć kciukiem, a która zwie się
Niemcy."
Za: Przestrzeń i polityka. Z dziejów niemieckiej myśli politycznej,
Wybór i opr. Anna Wolff-Powęska i
Eberhard Schulz, Wyd. Poznańskie, Poznań 2000, s. 241 i n.; s.270-271.
2.
Nacjonalizm francuski
Charles Maurras, Enquęte sur la monarchie suivie de
Une campagne royaliste au ‚Figaro' et Si le coup de force est possible , Édition definitive,
Paris, Nouvelle Librairie Nationale, MCM XXV, s. XI, 314-315 (tłum.
Maria Zmierczak)
“Przy
tym, co jest pewne, zauważmy, że to przesuwanie na zachód budowanych
domów i aktywności rasy francuskiej pod naporem wroga zbiega się
z ustanowieniem rządów ludu, co zwyczajowo uważa się za zasadę postępową.
Zdobycze i postępy demokracji datują podboje i postępy Obcych na naszym terytorium".
"Jest
zrozumiałe, że jednostki już zróżnicowane przez wykonywanie określonego
zawodu, produkują, ogólnie i przeciętnie
rzecz ujmując, jednostki zróżnicowane i, by tak rzec,
tak samo ukierunkowane. (Człowiek - M.Z.) Rodzi się sędzią lub kupcem, wojskowym, rolnikiem
czy marynarzem i, skoro jest się urodzonym takim czy innym, jest
się, nie tylko poprzez naturę, ale także poprzez
pozycję bardziej zdolnym do spełniania w sposób użyteczny odpowiedniej
funkcji: syn dyplomaty czy handlowca znajdzie w rozmowach ze swym
ojcem, w kręgu rodzinnym i towarzyskim, w tradycji i
zwyczaju które go otaczają i podtrzymują, ożywcze środki szybszego
rozwoju niż ktokolwiek inny, czy
to w handlu, czy w dyplomacji.....
Przez potrójną grę dziedziczenia fizycznego,
obywatelskiego i ekonomicznego, natura wytwarza więc handlowca czy dyplomatę szybciej, mniejszym kosztem i doskonalej w rasie
handlowców czy dyplomatów niż czyniłaby to w rasie winiarzy czy
wojskowych. Nasuwa się zatem pytanie. Czy państwo korzysta z tych
spontanicznych udogodnień? (..) Państwo współczesne, państwo demokratyczne
i republikańskie, idiotycznie beztroskie jeśli idzie o swoje interesy,
odrzuca je. Zachęca do wewnętrznych migracji z klasy do klasy, które
niszczą rodziny profesjonalistów i tym samym osłabiają
i naszą dyplomację, armię i marynarkę, rolnictwo i sztukę, handel i przemysł. ....
Państwo monarchiczne, samo oparte dziedziczności
profesji, nie zaniedbałoby niczego, by ją wszędzie faworyzować".
Deklaracja podpisywana przez członków Action Française w
momencie przyjmowania ich w szeregi:
"Francuz z urodzenia i z serca, z racji rozumu i woli,
wypełnię wszystkie obowiązki świadomego patrioty.
Zobowiązuję się zwalczać każdy ustrój republikański. Republika
we Francji to rządy obcych. Duch republikański dezorganizuje obronę
narodową i faworyzuje wpływy religijne bezpośrednio wrogie wobec
tradycyjnego. Trzeba przywrócić Francji ustrój który byłby francuski.
Naszą jedyną przyszłością jest monarchia taka jaką uosabia
Mgr książę Orleański. Ona tylko, monarchia zapewnia ocalenie publiczne,
odpowiada porządkowi, zapobiega nieszczęściom
publicznym, demaskowanym przez antysemityzm i nacjonalizm.
Niezbędny organ dla wszelkiego interesu ogólnego, Monarchia przynosi
autorytet, wolności, pomyślność i honor.
Przyłączam się do działa odrestaurowania monarchii.
Zobowiązuję się jej służyć wszelkimi sposobami."
Tłumaczenie za: René Rémond, Les Droites en France, Aubier
1982, s. 453 (Dokumenty VII)
3. Nacjonalizm niemiecki
Johann Gottlieb Fichte (1808)
Mowa Ósma. Czym jest naród, w wyższym tego słowa znaczeniu
i czym jest miłość ojczyzny
"Wyższe znaczenie pojęcia naród zasadzające się na oglądzie
życia duchowego jest następujące: naród obejmuje całość ludzi żyjących
ze sobą w społeczności i stwarzających się nieustannie z samych
siebie naturalnie i duchowo, oznacza całość podporządkowaną pewnemu
szczególnemu prawu rozwoju boskości wypływającemu z niej samej.
Wspólne posiadanie tego szczególnego prawa jest tym, co w świecie
trwającym wiecznie i właśnie dlatego również w świecie określonym
czasowo łącz mnogość ludzi w naturalną i przenikniętą sobą samą
całość.(...)
"Wiara szlachetnego człowieka w wieczne trwanie tego,
co zdziałał na ziemi, zasadza się więc na nadziei, że naród, z którego
wyrósł i się rozwinął, trwać będzie wiecznie, oraz że właściwości
tego narodu, zgodne z owym ukrytym prawem, nie ulegną zmianie, że
są wolne od wpływów i zepsucia przez cokolwiek, co byłoby obce i
zakłócało całokształt tego prawa."
(...) "Z powyższego wynika, że państwo, będące jedynie
zarządzaniem zwyczajnego spokojnego biegu ludzkiego życia, nie jest
niczym pierwotnym, ani też bytem istniejącym dla samego siebie,
lecz że jest tylko środkiem służącym do osiągnięcia wyższego celu,
a mianowicie wiecznie równomiernego, ciągłego kształtowania w tym
narodzie czystego człowieczeństwa".
Za: Państwo a społeczeństwo, Wizje wspólnot niemieckich od
oświecenia do okresu restauracji, Wybór i opr. T. Namowicz, Wyd.
Poznańskie, Poznań 2001, s. 390, 391, 392.
4.
Antysemityzm
Paul de Lagarde, Ausgewählte Schriften. Als Ergänzung zu
Lagardes Deutschen Schriften zusammengestellt von Paul Fischer,
wyd. 2, München 1934 , s. 239 i 243
(tłum. Maria Zmierczak) .
"Trzeba
mieć serce o twardości skóry krokodyla, by nie odczuwać współczucia
wobec biednych, wysysanych Niemców i
- co jest tym samym - by nie nienawidzić Żydów, nie nienawidzić
i nie pogardzać tymi, którzy - z humanizmu! -
tym Żydom prawią miłe słówka, albo są zbyt tchórzliwi, by
te lichwiarskie pasożyty rozdeptać.
Z trychinami i bakcylami się nie paktuje, trychin i bakcyli się
nie wychowuje, niszczy się je tak szybko i tak gruntowanie jak tylko to możliwe."
"Jestem
od dawna przekonany, że zagnieżdżona w chrześcijańsko-germańsko-romańskim
świecie kultury żydowskość
(Judenheit), wskutek wyżej
opisanych właściwości jest rakiem toczącym całe nasze życie. Nasza
gospodarka nie może z tego powodu pomyślnie
się rozwijać, nasza narodowość
deformuje się, żydowskość odbiera
nam prawdę, nienawidzi kościoła i
ośmiesza go, zamiast pomóc mu ożyć na nowo.
Z każdym Żydem z osobna możliwa jest przyjaźń,
jednakże tylko pod tym warunkiem, że przestanie on być Żydem: Żydowskość
jako taka musi przestać istnieć. (...)
Od dawna głosiłem, że my Europejczycy, my chrześcijanie,
nie jesteśmy tym, czym powinniśmy być, jak długo są wśród nas Żydzi:
dużą część winy za głęboki upadek naszego życia zrzuciłem
więc na nasze barki. Ale tam,
gdzie taka masa zgnilizny jest nagromadzona jak w Izraelu Europy,
tam można dojść do celu wewnętrznego uleczenia dopiero wtedy, gdy
się zebraną ropę usunie
chirurgicznie. Dlatego zaproponowałem,
aby Żydom zabrać to, co czyni ich Żydami i za pomocą czego
rządzą - pieniądz, monopol
pieniądza, i uzasadniłem to w moich "Pismach niemieckich"
strona 445-447."
5. Faszyzm francuski
"Całkiem dawno myśleliśmy, że faszyzm to poezja i to
poezja XX wieku (oczywiście także komunizm). Powtarzam sobie, że
to nie może umrzeć. Małe dzieci, które za dwadzieścia lat będą młodzieńcami,
pojmą z mrocznym oczarowaniem istnienie tego uniesienia milionów
ludzi, obozów młodzieżowych, chwały przeszłości, defilad, świetlnych
katedr, bohaterów poległych w walce, przyjaźni między młodzieżą
wszystkich rozbudzonych narodów, José Antonio, faszyzmu
potężnego i czerwonego. I dobrze wiem, że komunizm też ma
swoją wielkość, podobnie ekscytującą. Zgodzicie się ze mną, że w
rewolucji faszystowskiej naród miał swe miejsce bardziej gwałtowne,
bardziej widoczne i że poezją jest naród. A ja, który w tych ostatnich
miesiącach, tak mocno obawiałem się wielu błędów faszyzmu włoskiego,
nacjonalizmu niemieckiego, falangizmu hiszpańskiego, ja mogę powiedzieć,
że nie zdołam nigdy zapomnieć cudownego promieniowania uniwersalnego
faszyzmu mojej młodości, faszyzmu, naszego zła tego wieku."
Robert Brasillach, w więzieniu w 1945 roku, tłumaczenie własne
za R.Rémond, o.c., s. 458-459 (Dokumenty IX).
|