Antoni Dudek - Krajowa myśl antykomunistyczna w dobie Polski zniewolonej (1939-1989)


Refleksja nad komunizmem w polskiej myśli politycznej po 1939 r. została w naturalny sposób zdeterminowana przez przebieg II wojny światowej i jej rezultaty. Ideologia marksistowsko-leninowska i jej materialny wytwór - Związek Sowiecki - obecne dotąd w postaci jednego z potencjalnych zagrożeń niepodległości Polski, przekształciły się stopniowo - w miarę postępów Armii Czerwonej na froncie wschodnim - w centralny problem, przed którym stanęli polscy politycy różnych orientacji. Antykomunizm, stanowiący wcześniej w koncepcjach programowych większości nurtów politycznych składnik raczej drugorzędny, stał się fundamentem na którym próbowano budować różne wizje suwerennej, powojennej Polski.

 

1. LATA WOJNY (1939-1945)

Nie wszystkie siły polityczne równie szybko zdały sobie sprawę z zagrożenia jakie niesie z sobą ideologia komunistyczna wsparta siłą zbrojną Armii Czerwonej. Równocześnie trzeba podkreślić, że żaden z liczących się nurtów polskiej myśli politycznej w latach II wojny światowej nie traktował koncepcji programowych PPR jako poważnej konkurencji ideowej. Polscy komuniści liczyli się wyłącznie jako wysunięta ekspozytura Moskwy, a ich umiarkowane deklaracje powszechnie uznawano - zresztą nie do końca trafnie - za działania o charakterze taktycznym i maskującym.

Od początku wojny na pozycjach radykalnego antykomunizmu stali piłsudczycy, dla których wrogość wobec marksizmu miała przede wszystkim korzenie antysowieckie, czy wręcz antyrosyjskie. Dotyczyło to zarówno Konwentu Organizacji Niepodległościowych, jak i Obozu Polski Walczącej - dwóch głównych formacji grupujących zwolenników przedwojennej sanacji. Wacław Lipiński, jeden z twórców KON, już w marcu 1942 r. - a zatem w okresie przewagi Wehrmachtu na wszystkich frontach - pisał, że Niemcy "nie są interesujące jako groźba dla nas [Polaków - A.D.], ich likwidacją zajmie się kto inny. Interesuje mnie natomiast Rosja. W tym nadchodzącym okresie już tylko w niej widzę główne niebezpieczeństwo i głównego wroga, tym większego, że w walce z nim nie będziemy mieli sprzymierzeńców naszych za sobą"[1]. Zarówno KON, jak i OPW nie dysponował wszakże większymi wpływami i dlatego znacznie poważniejszą rolę w kształtowaniu nastrojów antykomunistycznych w społeczeństwie polskim odegrali wojskowi o sympatiach piłsudczykowskich zaangażowani w tworzenie konspiracyjnych struktur ZWZ-AK.

Antysowietyzm był niezwykle istotny dla niepodległościowo zorientowanych socjalistów z PPS-WRN, którzy - mimo podobieństw niektórych punktów programu społeczno-gospodarczego (nacjonalizacja przemysłu, gospodarka planowa itd.) - należeli do najostrzejszych krytyków PPR oraz imperialnych aspiracji Stalina. To właśnie socjaliści opuścili w 1941 r. konspiracyjny Polityczny Komitet Porozumiewawczy, protestując przeciwko zawarciu deklaracji Sikorski-Majski i oskarżając rząd gen. Władysława Sikorskiego o prowadzenie polityki "moskalo- i słowianofilskiej, będącej pretekstem dla zaborczości rosyjskiej"[2]. Nie było też sprawą przypadku, że na czele Społecznego Komitetu Antykomunistycznego, powołanego do życia w październiku 1943 r. przez Krajową Reprezentację Polityczną stanął właśnie działacz PPS-WRN Franciszek Białas.

Na pozycjach zdecydowanego antykomunizmu stały też wszystkie odłamy obozu narodowego. Popularyzowane na łamach prasy endeckiej hasło: "Nim Hitler runie - śmierć komunie", wynikało z punktu widzenia, który najlepiej przedstawił anonimowy autor artykułu zamieszczonego w piśmie "Wielka Polska" z października 1943 r.: "Na terenie Polski działają dziś dwaj nasi wrogowie, dwaj okupanci: Niemcy i bolszewicy. Teraz w pierwszym etapie uderzyć musimy całą siłą w jednego z nich - w bolszewików... przyjdzie czas na drugi etap - na ostateczną rozprawę z Niemcami, w której dopomogą nam alianci"[3]. Narodowcy postulowali zatem doraźne zaniechanie poważniejszych akcji zbrojnych przeciwko Niemcom, uznając, że ich prowadzenie - do czego po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej dążyli komuniści - sprzyja obiektywnie interesom Moskwy. Podejmowane, zwłaszcza przez Narodowe Siły Zbrojne, akcje likwidacji oddziałów partyzantki komunistycznej (najgłośniejsza miała miejsce pod Borowem) wynikały z przekonania, że likwiduje się w ten sposób forpocztę Armii Czerwonej, w której narodowcy upatrywali w przyszłości większego zagrożenia dla naszej suwerenności niż w Wehrmachcie.

Andrzej Friszke, pisząc o wrogiej wobec PPR oraz Kremla orientacji głównych sił politycznych państwa podziemnego, zauważył, że "bardziej powściągliwe, choć również antykomunistyczne było Stronnictwo Ludowe"[4]. Ludowcy, których do komunistów zbliżał radykalizm programu społecznego równocześnie - inaczej niż socjaliści - nie mieli za sobą niepodległościowej tradycji PPS sprzed 1918 r. oraz złych doświadczeń z rywalizacji o wpływy w środowiskach robotniczych. Dlatego łatwiej niż w innych ugrupowaniach - co wcale nie znaczy, że łatwo - w ruchu ludowym oswajano się myślą o konieczności znalezienia jakiejś formuły porozumienia z komunistami. Nie było zatem sprawą przypadku, że przedstawiciel ludowców przeciwstawiał się propozycji uznania wspomnianego wyżej Komitetu Antykomunistycznego za oficjalną instytucję państwa podziemnego, a ich lider Stanisław Mikołajczyk zdecydował się szukać porozumienia z marionetkowym rządem lubelskim wbrew stanowisku większości władz RP na uchodźstwie.

 

2. OPOZYCJA I OPÓR SPOŁECZNY (1945-55)

Z chwilą zajęcia ziem polskich przez Armię Czerwoną i ustanowienia monopolistycznych rządów PPR, antykomunizm stał się fundamentem myśli politycznej wszystkich odłamów podziemnej opozycji. Od początku zwracano uwagę na pozorny charakter tworzonego przez komunistów ustroju tzw. demokracji ludowej. W jednym z opracowań programowych Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" z listopada 1946 r. pisano: "Pozornie ustrój państwa polskiego w obecnej rzeczywistości jest bardziej demokratyczny aniżeli w 1939 r. (...) Lecz są to właśnie te pozory, ta forma zawsze krańcowo różna od treści, zgodnie z najistotniejszą cechą systemu komunistyczno-sowieckiego. Rzeczywistość bowiem wykazuje, że ustrój Polski dzisiejszej jest niemal klasycznym przykładem dyktatury totalistycznej, a nie demokracji parlamentarnej"[5].

Większość zbrojnego i politycznego podziemia - licząc na rychłą zmianę układu sił w Polsce za sprawą konfliktu między ZSRR a Zachodem - zalecała Polakom taktykę bojkotu politycznego reżimu, a zarazem wchodzenia w tworzone przezeń instytucje państwowe i gospodarcze. "W stosunku do panującego obecnie systemu komunistycznego w Polsce - głosił jeden z komunikatów dowództwa Narodowych Sił Zbrojnych z jesieni 1945 r. - obowiązuje wszystkich Polaków bezwzględny opór polityczny i wynikający stąd zakaz zajmowania stanowisk politycznych. Natomiast nieuchronne jest obejmowanie wszelkich innych stanowisk, a nawet staranie się o obejmowanie pozycji kluczowych w życiu gospodarczym i w administracji". W tym ostatnim procesie dostrzegano jednak nie tyle możliwość "polonizacji" systemu, co szansę na "ratowanie polskiego dorobku duchowego i materialnego"[6].

Sprzeciw wobec totalitarnego zagrożenia z lewej strony, był też znacznie wyraźniejszy niż w latach wojny w koncepcjach niezależnego ruchu ludowego, skupionego w ramach działającego legalnie mikołajczykowskiego PSL. Ludowcy, godząc się na udział w rządzie zdominowanym przez komunistów, wybrali inną drogę niż większość krajowych i emigracyjnych sił politycznych. Ale była to przede wszystkim kwestia wyboru odmiennej metody walki z komunistycznym zagrożeniem, a nie kapitulacji przed nim. Dlatego opowiadając się w programie PSL z 1946 r. za budową Polski Ludowej podkreślano przywiązanie do idei agraryzmu i deklarowano konieczność jej obrony "przed zamachami wstecznictwa i totalizmu"[7].

Byłoby jednak błędem ograniczanie antykomunizmu w drugiej połowie lat 40. wyłącznie do zorganizowanych środowisk opozycji politycznej. W pierwszych latach po wojnie antykomunizm stał się bowiem zjawiskiem znacznie szerszym, obejmującym znaczącą część społeczeństwa polskiego, nie przejawiającą dotąd jakichkolwiek sympatii politycznych. Łukasz Kamiński, autor opartej na rozległych badaniach archiwalnych pracy poświęconej stosunkowi Polaków do nowej, powojennej rzeczywistości pisze na ten temat: "Ze sprzeciwem społecznym spotykały się nie tylko te działania władz, które uważano za zbrodnicze czy też godzące w polski interes narodowy - kontestowano wszak także reformę rolną, znaczna część Polaków w referendum głosowała nie tylko przeciwko zniesieniu Senatu czy też nacjonalizacji przemysłu, lecz także przeciwko granicom na Odrze i Nysie. Społeczeństwo odrzucało wszelkie posunięcia nowych władz, niezależnie od ich celowości. (...) Opór społeczny mógł być podsycany lub niekiedy prowokowany przez działania władz, lub rzadziej opozycji, jednakże wypływał ze stanu świadomości społeczeństwa, jego przekonań, systemu wartości, które kształtowały sposób postrzegania nowej rzeczywistości i wpłynęły na jej odrzucenie".

Z badań Kamińskiego wynika, że największe natężenie żywiołowego oporu społecznego, wyrażającego się zarówno w strajkach i demonstracjach, jak też szerzeniu plotek i pogłosek wymierzonych we władze miało miejsce wiosną 1946 r., w okresie poprzedzającym referendum ludowe. Jego sfałszowanie, czemu towarzyszyła zmasowana kampania propagandowa oraz liczne akty terroru, doprowadziło na krótko do zmniejszenia się skali spontanicznego oporu stawianego przez obywateli. Jednak już jesienią 1946 r., w miarę zbliżania się wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r., znów wzrosła wśród Polaków nadzieja na zmianę powszechnie kontestowanego systemu. "Te właśnie wybory - pisze Kamiński - są punktem zwrotnym w historii społecznej pierwszego powojennego okresu. Nie tylko ostatecznie przekreślono nadzieje na zmianę sytuacji w Polsce wiązane z osobą S. Mikołajczyka, lecz także, poprzez akt jawnego głosowania, zmuszono społeczeństwo do współudziału. (....) Działacze PPR w ten sposób nie tylko pozbawili Polaków nadziei, rozbili powszechną solidarność w oporze, lecz przede wszystkim opanowali przestrzeń społecznej komunikacji. Normą zachowania społecznego przestał być opór, a stało się (przeważnie deklaratywne i pozorowane) poparcie dla nowej rzeczywistości"[8].

Oczywiście po 1947 r. poglądy i postawy antykomunistyczne nie zanikły całkowicie, czego najbardziej spektakularnym dowodem była - wciąż słabo znana - działalność zbrojnego i młodzieżowego podziemia, trwająca na relatywnie dużą skalę do połowy lat 50., ale zostały za pomocą terroru i zmasowanej indoktrynacji skutecznie wyparte z życia publicznego. Ostatnią niezależną organizacją społeczną, odwołującą się do wrogiego komunizmowi systemu wartości i poglądów, pozostał Kościół katolicki wraz ze skupionymi wokół niego środowiskami laikatu. Przesłanie Kościoła było oczywiście umiarkowane, niemniej jednoznaczne w swej wymowie. Najkrócej ujmowała je instrukcja jaką Episkopat skierował w kwietniu 1948 r. do wszystkich księży. Biskupi stwierdzali w niej, że duszpasterz "nie będzie polemizował z reżimem i jego reprezentantami; winien [natomiast - A.D.] omawiać pozytywnie naukę katolicką, wskazać na różnice w stosunku do materializmu, wykazać niemożność połączenia dwu światopoglądów"[9]. Wprawdzie po podjęciu przez komunistów w 1949 r. zdecydowanej ofensywy antykościelnej, duchowieństwo coraz ostrożniej podkreślało fundamentalne różnice między katolicyzmem a marksizmem, ale nawet w najtrudniejszym okresie po uwięzieniu prymasa Stefana Wyszyńskiego (lata 1953-56) hierarchowie nie zaczęli powtarzać głoszonych przez PAX poglądów o prometejskiej wspólnocie komunizmu i chrześcijaństwa[10].

 

3. W CIENIU REWIZJONIZMU (1956-75)

Tłum robotników maszerujący ulicami Poznania 28 czerwca 1956 r. skandował m.in.: "Precz z bolszewizmem", "Precz z komunistami", "Koniec z komunizmem", "Precz z Ruskami, żądamy prawdziwie wolnej Polski". Analiza tego co stało się wówczas w stolicy Wielkopolski skłoniła Pawła Machcewicza do sformułowania następującej oceny: "...wydarzenia poznańskie były jednocześnie rewoltą socjalno-ekonomiczną, antykomunistyczną rebelią polityczną i wreszcie - w sferze świadomości i motywacji uczestników - powstaniem narodowym"[11].

Jednak rewolta poznańska, mimo swej gwałtowności i znaczącego wpływu na stan świadomości społecznej, nie zaowocowała odrodzeniem myśli antykomunistycznej. Polski Październik zdominowały hasła o naprawie ustroju socjalistycznego, a jego bohaterem został dogmatyczny komunista Władysław Gomułka. Stało się tak zarówno wskutek obaw wielu Polaków przed powtórzeniem krwawego scenariusza węgierskiego, jak i stanowiska dominującej części inteligencji, na której poglądy i postawy przemożny wpływ wywierał lansujący rewizjonizm tygodnik "Po prostu". Wprawdzie już w rok po powrocie do władzy Gomułka zlikwidował "Po prostu", ale różne odcienie rewizjonizmu na blisko dwadzieścia lat zdominowały krajową myśl polityczną.

Koncepcje samorządu robotniczego, postulaty zgłaszane przez Leszka Kołakowskiego czy Juliana Hochfelda, "List otwarty" Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, wreszcie przesłanie ideowe studenckiego buntu w marcu 1968 r. i robotniczej rewolty w grudniu 1970 r. - wszystko to stanowiło w istocie rzeczy różne propozycje zreformowania systemu komunistycznego, a nie próbę jego zdecydowanego odrzucenia[12]. Dość powszechne odrzucenie antykomunizmu - szczególnie wyraźne w tym okresie w środowiskach inteligenckich i robotniczych - u niektórych było konsekwencją zaszczepienia w ich świadomości elementów ideologii marksistowskiej, u innych zaś rezultatem strachu i poczucia beznadziei wobec zdawało się wówczas niewzruszonego, pojałtańskiego podziału Europy.

Dominacji ideologii komunistycznej i rewizjonizmu przeciwstawiał się na skalę masową jedynie Kościół. Wprawdzie zainicjowana przez prymasa Wyszyńskiego jeszcze w 1956 r. Wielka Nowenna przed Millenium Chrztu Polski miała przede wszystkim charakter religijny, ale zarówno ona, jak i późniejsze masowe obchody milenijne stanowiły - jak to trafnie skonstatował Zenon Kliszko - element "walki o to, kto ma kierować narodem, kto ma sprawować <rząd dusz> w narodzie"[13]. Biskupi, mimo rozlicznych kompromisów oraz ustępstw na rzecz władz, po 1956 r. pozostali zdecydowanymi krytykami istniejącego systemu rządów i w wielu przypadkach nie wahali się go określać w sposób pozbawiony wszelkich niedomówień. W liście pasterskim Episkopatu z czerwca 1962 r. poświęconym forsowanej przez PZPR laicyzacji pisali na przykład, że "jest [ona] ruchem totalitarnym, bo dąży do objęcia swym wpływem wszelkich objawów życia społecznego, rodzinnego i osobistego i wyłączenia z nich wszelkich sądów i ocen opartych na religii"[14].

W cieniu rewizjonizmu, którego różne odcienie zdominowały najbardziej znane wystąpienia opozycyjne w epoce gomułkowskiej, działały liczne organizacje młodzieżowe nawiązujące do tradycji wojennej i powojennej konspiracji. Po grupach tych, których podstawową formą działania był tzw. mały sabotaż, nie pozostały - z tego co obecnie wiadomo na ten temat - żadne opracowania o charakterze programowym. Wyjątek stanowi oczywiście "Ruch" Andrzeja Czumy i Stefana Niesiołowskiego, który stanowił najpoważniejszą próbę restauracji myśli antykomunistycznej w okresie środkowego Peerelu.

Deklaracja programowa "Ruchu" z 1969 r., nosząca tytuł "Mijają lata...", określała ustrój panujący w Polsce jako totalitarny i wskazywała na niesuwerenny charakter władzy komunistycznej. "Grupa władców - stwierdzali autorzy deklaracji - spełnia wobec naszego narodu funkcję strażnika, strzegącego interesów obcego najeźdźcy". Komuniści zasłaniają się ideą socjalizmu, która jednak jest jedynie "parawanem totalizmu (...) trzymanym z tyłu totalnym terrorem, bez liczenia się z jakimikolwiek prawdami i wartościami". Twórcy "Ruchu", pozbawieni wszelkich złudzeń co do istoty systemu, formułowali w sposób jednoznaczny postulat odzyskania niepodległości. "Bez niepodległego istnienia - argumentowali - nie potrafimy się rozwijać społecznie, ekonomicznie i kulturalnie". Rzucając hasło walki o niepodległość założyciele "Ruchu" postulowali konieczność nawiązania kontaktów z innymi zniewolonymi przez ZSRR narodami Europy Środkowo-Wschodniej, antycypując o całą dekadę słynne "Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej", uchwalone podczas I Zjazdu "Solidarności". Opowiedzieli się też za oparciem ustroju przyszłej Polski na zasadzie podziału władzy oraz realnym zagwarantowaniem wszystkich podstawowych praw i wolności obywatelskich. Te ostatnie nie miały wszakże dotyczyć wszystkich sił politycznych. W ostatnim bowiem akapicie deklaracji pisano: "Głosimy eliminację z życia politycznego narodu działalności partii o programie totalitarnym, faszystowskim, partii głoszących nienawiść klasową i społeczną, dyktaturę grup czy klas, ugrupowań, które w przeszłości lub dzisiaj głoszą realizację zakazu i walki administracyjnymi środkami ze świadomością i ideami Boga"[15].

Znaczenie "Ruchu" polegało na podtrzymaniu niepodległościowej tradycji opozycyjnej oraz wykazaniu, że sprzeciw wobec realnego socjalizmu nie musi być wyłącznie dziełem rozczarowanych marksistów. Sygnalizowało też, że w społeczeństwie polskim, poddawanym zmasowanej i coraz skuteczniejszej indoktrynacji, wciąż drzemią duże pokłady bezkompromisowego antykomunizmu.

 

4. OPOZYCJA PRZEDSIERPNIOWA (1976-80)

Dostrzegalne już w czasach rządów Gomułki dwa nurty krytyki systemu komunistycznego - rewizjonistyczny oraz znacznie wówczas słabszy niepodległościowy - w drugiej połowie lat 70. znalazły swój organizacyjny wyraz w prowadzących półjawną działalność strukturach opozycji demokratycznej. Liberałowie i dawni rewizjoniści, którzy skupili się w szeregach Komitetu Obrony Robotników, koncentrowali swoją uwagę na kwestii obrony praw człowieka oraz tworzeniu niezależnego ruchu społecznego. "Ruch ten - pisał Jacek Kuroń - z zasady musi dążyć do demokracji i niepodległości, ale ze względu na militarną obecność ZSRR w Europie Środkowej, program swój może realizować tylko stopniowo, w ciągłym nacisku na władze i samoorganizowaniu się społeczeństwa". Ważnym elementem tej koncepcji było też przekonanie, że w komunistycznej elicie władzy "muszą być ludzie o postawach pragmatycznych. W miarę więc jak będzie rósł w siłę ruch demokratyczny - silniejsza będzie tendencja od uwzględniania jego dążeń. Słowem, tendencja pragmatyczna może stawać się tendencją demokratyczną"[16].

Przedstawiciele drugiego nurtu opozycji, obejmującego m in. Polskie Porozumienie Niepodległościowe, ROPCziO, Ruch Młodej Polski oraz Konfederację Polski Niepodległej, również zakładali stopniową destrukcję systemu komunistycznego za sprawą rozwoju niezależnych inicjatyw obywatelskich prowadzących do upodmiotowienia społeczeństwa. W przeciwieństwie jednak do dominującej w KOR opcji uosabianej przez Kuronia, skłonni byli szukać inspiracji dla tych inicjatyw w polskiej tradycji, podkreślając równocześnie - choć z różnym natężeniem - swą narodową i katolicką tożsamość. Zarazem znacznie rzadziej deklarowano widoczną w przytoczonych słowach Kuronia nadzieję, że w miarę rozwoju struktur opozycyjnych będą one mogły liczyć na jakąś formę wsparcia ze strony ludzi należących do "pragmatycznej" części komunistycznego establishmentu.

Reprezentatywny i dojrzały przykład myśli politycznej niepodległościowego nurtu opozycji przedsierpniowej stanowiła "Deklaracja ideowa RMP" z 1979 r., będąca oryginalną próbą syntezy myśli konserwatywnej, narodowej i chrześcijańsko-demokratycznej. Za podstawową dyrektywę ideową uznawano w niej odrzucenie "utopii kolektywistycznej, której zbrodniczą konsekwencją był komunizm" oraz "indywidualizmu wywodzącego się z naturalistycznego libertynizmu oświeceniowego". Kolektywizmowi i indywidualizmowi przeciwstawiano kategorię osoby ludzkiej, która winna być wyposażona w niezbywalne prawa i wolności, ale równocześnie obciążona powinnościami wobec szerszych zbiorowości, w tym zwłaszcza wspólnoty narodowej. "Rozwój społeczny jednostki - głosiła deklaracja - może dokonać się jedynie pod warunkiem trwałego zakorzenienia w naturalnych strukturach społecznych, takich jak rodzina, naród, państwo". Za podstawę tego zakorzenienia uznawano tradycję, a wszelkie próby zerwania z nią (o co oskarżano komunistów) za grożące "śmiercią duchową narodu". Do głównych wartości wypływających z tradycji zaliczano "związek z religią i kulturą chrześcijańską, nakaz harmonijnego łączenia wolności osobistej i społecznej z autorytetem władzy, odpowiedzialność urzędnika przed obywatelem oraz silną tradycję samorządnego organizowania się społeczeństwa". Podkreślano także znaczenie utrzymania więzi z Europą, w której cywilizacji dostrzegano umiejętność godzenia wolności jednostki z autorytetem państwa, a wartości narodowych z uniwersalnymi.

Autorzy deklaracji RMP w sposób jednoznaczny opowiedzieli się za dążeniem do utworzenia niepodległego państwa, które uznali za "wcielenie historycznej Ojczyzny" oraz stan "niezbędny dla normalnego życia narodowego". Dostrzegając jednak uwarunkowania geopolityczne stwierdzali, że romantyzmowi celów towarzyszyć winien realizm środków. Dlatego też za racjonalne uważano podejmowanie zadań o charakterze cząstkowym, których realizacja miała stworzyć warunki sprzyjające uzyskaniu suwerenności[17].

Nie ulega wątpliwości, że oba nurty opozycji przedsierpniowej, które zresztą same były mocno zróżnicowane wewnętrznie, opierały się na antykomunizmie. Jednak w przypadku nurtu niepodległościowego, w centrum krytyki znajdował się marksizm, w którym doszukiwano się praźródła represyjnego charakteru systemu. Natomiast w drugim nurcie. który w latach 70. można określić mianem liberalnego i postrewizjonistycznego, koncentrowano się raczej na eksponowaniu antydemokratycznych konsekwencji systemu komunistycznego. Wspólny dla obu opcji był natomiast wybór pokojowych form walki oraz całkowita rezygnacja z prób działań ekspropiacyjnych jakie podejmował "Ruch", nawiązujący do metod stosowanych przez opozycję w latach 40.

Antykomunizm opozycji przedsierpniowej, nawet w jego najbardziej radykalnej postaci uoasabianej przez KPN Leszka Moczulskiego, miał charakter przede wszystkim ideologiczny i polityczny. W niewielkim stopniu dotyczył natomiast sfery gospodarki realnego socjalizmu, której absurdy co prawda często piętnowano, ale - poza takimi wyjątkami jak Janusz Korwin-Mikke czy Mirosław Dzielski - nie przedstawiano dla niej żadnej rzeczywistej alternatywy. Milczenie przedsierpniowej opozycji w takich sprawach jak prywatyzacja, wolny rynek czy kapitalizm nie wynikało ze strachu - w końcu podważanie monopolu władzy PZPR było poważniejszym przejawem nieprawomyślności niż żądanie zmiany struktury własnościowej gospodarki - ale z zakorzenionego przekonania o nieodwracalności procesów ekonomicznych zainicjowanych przez komunistów po II wojnie światowej.

 

5. "SOLIDARNOŚCIOWA" MOZAIKA (1980-89)

W "Solidarności", największym ruchu społecznym w naszych dziejach, znalazły się bodaj wszystkie nurty i tradycje polskiego antykomunizmu. Dlatego wypada się zgodzić z jednym z jej badaczy, że "cały projekt organizacji życia społecznego, system wartości ideowych dominujących w ruchu Solidarności, stosunek do tradycji, w tym najnowszych dziejów, używana symbolika i język dyskursu były radykalnym przeciwstawieniem tego, co od wielu lat lansowała i nadal praktykowała partia"[18]. Zarazem jednak traktowanie całej "Solidarności" z lat 1980-81 jako ruchu na wskroś antykomunistycznego byłoby uproszczeniem i to nie tylko dlatego, że w jej szeregach znalazło się ponad milion członków PZPR.

Na tożsamość ruchu solidarnościowego złożyły się bowiem dwa podstawowe elementy: zaczerpnięta z polskiej tradycji narodowej idea solidaryzmu narodowego oraz wywodzący się z lewicowej tradycji mit historycznej roli klasy robotniczej[19]. Z całą pewnością do omówionego wyżej antykomunistycznego kanonu nawiązywały takie cechy "Solidarności" jak podkreślanie uzależnienia władz PRL od Związku Radzieckiego, żądania demokratyzacji życia publicznego oraz szerokie wykorzystywanie symboliki narodowej i religijnej, a także patriotycznej frazeologii. Natomiast znacznie trudniej dopatrzyć się integralnego antykomunizmu w budzącym entuzjazm zachodnich lewaków żywiołowym (często na pograniczu anarchii) charakterze ruchu solidarnościowego, podkreślaniu dominującej w nim roli proletariatu oraz zawartych w programie związku licznych wątkach egalitarnych.

Zasadne w tym kontekście wydaje się pytanie czy któraś z części składowych solidarnościowej tożsamości przeważała, czy też raczej pozostawały one w stanie względnej równowagi? W świetle ewolucji programowej związku oraz zmian dokonujących się w świadomości jego liderów, uzasadniony wydaje się pogląd, że w początkowej fazie rozwoju "Solidarności" przeważały w niej cechy charakterystyczne dla robotniczej rewolucji, natomiast w miarę upływu czasu coraz bardziej stawała się ruchem przypominającym powstanie narodowe. Wyraźnie widoczne stało się to już po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy w podziemnych strukturach "Solidarności" dyskusja nad problemem metod walki z systemem komunistycznym prawie całkowicie przesłoniła inne zagadnienia.

Szczegółowe omówienie wszystkich nurtów myśli antykomunistycznej w koncepcjach programowych różnych ośrodków opozycyjnych w latach 80. wymagałoby - z racji ich pokaźnej liczby - odrębnego opracowania[20]. Dlatego ograniczę się do stwierdzenia, że po wprowadzeniu stanu wojennego w polskiej opozycji pojawił się, występujący w różnych odcieniach i formułach organizacyjnych, integralny antykomunizm, który - poza występującą już wcześniej radykalną krytyką marksizmu i rzeczywistości politycznej Peerelu - objął również rzadko wcześniej podnoszone postulaty zerwania z realnym socjalizmem w gospodarce oraz dezintegracji imperium sowieckiego, jako koniecznych warunków wyparcia komunizmu z Polski. W 1989 r. większość zwolenników integralnego antykomunizmu (np. skupieni w "Solidarności Walczącej" czy Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość") znalazła się poza głównym nurtem wydarzeń Polsce określonym przez porozumienia okrągłego stołu. Jednak na przestrzeni pierwszej dekady III Rzeczypospolitej większość ich postulatów doczekała się realizacji. Integralny antykomunizm, rozumiany jako plan przemian politycznych odniósł sukces, chociaż większość jego zwolenników trudno byłoby określić mianem zwycięzców.

* * *

Po 1939 r. w Polsce nieprzerwanie - choć z różnym nasileniem - występowały postawy i poglądy antykomunistyczne. Jednak tylko w niektórych okresach - w szczególności w latach 40. i 80. - uzewnętrzniały się one w postaci głębszej refleksji politycznej. Natomiast na płaszczyźnie światopoglądowej permanentny spór z marksizmem toczył Kościół katolicki, stając się w powojennej Polsce głównym ośrodkiem upowszechniania postaw i zachowań odrzucających ideologię komunistyczną.

Do charakterystycznych cech polskiej myśli antykomunistycznej w omawianych latach należało:

1.   częste utożsamianie antykomunizmu z wrogością wobec imperializmu rosyjskiego;

2.   traktowanie polskiego ruchu komunistycznego jako całkowicie niesuwerennego, zależnego od Moskwy i utrzymującego się u władzy głównie dzięki jej wsparciu;

3.   stopniowe odejście od używania przemocy jako skutecznej metody walki z komunizmem na rzecz stosowania wyłącznie pokojowych form działania;

4.   zróżnicowana ocena czynników, które najskuteczniej ograniczają ekspansję ideologii marksistowskiej (liberalizm i walka o prawa człowieka czy też tradycja narodowa i wartości chrześcijańskie);

5.   rozbieżności w ocenie szans na ewolucję polskich komunistów w kierunku akceptacji pluralizmu oraz procesu demokratyzacji.



[1] Cyt. za:. W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, t. III 1939-1945, Londyn 1986, s. 413.

[2] Cyt. za: M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna (1918-1948), Wrocław 1988, s. 228.

[3] Cyt. za: J.J. Terej, Rzeczywistość i polityka. Ze studiów nad dziejami najnowszymi Narodowej Demokracji, Warszawa 1979, s. 313-314.

[4] A. Friszke, O kształt niepodległej, Warszawa 1989, s. 460.

[5] Cyt. za:. Z. Woźniczka, Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość" 1945-1952, Warszawa 1992, s. 147-148.

[6] Cyt. za: Z. Zblewski, Między wolną Polską a "siedemnastą republiką". Z dziejów oporu społecznego na terenie województwa krakowskiego w latach 1945-1947, Kraków 1998, s. 103.

[7] Program i statut Polskiego Stronnictwa Ludowego, Warszawa 1946, s. 14.

[8] Ł. Kamiński, Polacy wobec nowej rzeczywistości 1944-1948. Formy pozainstytucjonalnego, żywiołowego oporu społecznego, Toruń 2000, s. 245-246.

[9] Cyt. za: A. Dudek, Państwo i Kościół w Polsce 1945-1970, Kraków 1995, s. 11.

[10] Zob. B. Bankowicz, W labiryncie wieloświatopoglądowości: Stowarzyszenie PAX między marzeniem a rzeczywistością [w:] B. Bankowicz, A. Dudek, Ze studiów nad dziejami Kościoła i katolicyzmu w PRL, Kraków 1996, s. 53-71.

[11] P. Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1993, s. 104.

[12] Zob. szerzej A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945-1980, Londyn 1994.

[13] Tajne dokumenty Państwo-Kościół 1960-1980, Londyn 1996, s. 203.

[14] Listy pasterskie Episkopatu Polski 1945-1974, Paris 1975, s. 263.

[15] Cyt. za: Z. Hemmerling, M. Nadolski, Opozycja wobec rządów komunistycznych w Polsce 1956-1976. Wybór dokumentów, Warszawa 1991, s. 350-366. Zob. także: E. Ostrołęcka [S. Niesiołowski], <Ruch> przeciw totalizmowi, Warszawa 1989.

[16] J. Kuroń, Polityka i odpowiedzialność, Londyn 1984, s. 51, 53.

[17] Deklaracja ideowa Ruchu Młodej Polski, Gdańsk 1980, s. 2-19. Zob. W.Turek, Ruch Młodej Polski: narodowo-katolicki model walki z komunizmem [w:] Opozycja antykomunistyczna w Gdańsku (1976-1980), red. L.Mażewski, W.Turek, Gdańsk 1995, s. 42-52.

[18] A. Friszke, Kryzys 1980-1981. Pierwszych dwanaście miesięcy, referat przedstawiony na konferencji "Polska 1980-1982: wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania", Jachranka 8-10 XI 1997, s. 12.

[19] Podobnie na problem ten patrzą m. in. M. Meller, Rola myślenia o historii w ruchu <Solidarność> w latach 1980-1981[w:] <Solidarność>> w ruchu 1980-1981, red. M. Kula, Warszawa 2000, s. 253-254 oraz A. Touraine, "Przedmowa do wydania polskiego" [w:] A. Touraine, J. Strzelecki, F. Dubet, M. Wieviorka, <Solidarność>. Analiza ruchu społecznego 1980-1981", bmw 1989, s . 9.

[20] Na ten temat zob. zwłaszcza: K. Łabędź, Spory wokół zagadnień programowych w publikacjach opozycji politycznej w Polsce w latach 1981-1989, Kraków 1997.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/