W swej znanej i uznanej
pracy Korzenie totalitaryzmu Hannah Arendt przeprowadziła dogłębne
studium różnych odmian totalitaryzmu, sięgając do wcześniejszych epok
w poszukiwaniu jego intelektualnych, politycznych i społecznych źródeł.
Według Arendt totalitaryzm cechuje zasadnicza odmienność w stosunku
do wcześniejszych form organizacji społeczeństwa, panowania politycznego
i systemów wartości, a przy tym, pomimo różnic między lokalnymi wersjami,
wykazuje on istotne powtarzalne właściwości, z których na plan pierwszy
wysuwa się jego niszczycielski charakter.
"Nie tylko [...] środki totalnego panowania są drastyczniejsze,
ale [...] także totalitaryzm jest zasadniczo odmienny od innych znanych
nam postaci politycznego ucisku, takich jak despotyzm, tyrania i dyktatura.
Wszędzie tam, gdzie doszedł do władzy, stworzył zupełnie nowe instytucje
polityczne, niszcząc zarazem wszystkie społeczne, prawne i polityczne
tradycje kraju. Niezależnie od specyficznych tradycji narodowych albo
szczególnych duchowych źródeł swojej ideologii, totalitarny rząd zawsze
przekształcał klasy w masy, zastępował system partyjny nie jednopartyjną
dyktaturą, lecz masowym ruchem, przesuwał centrum władzy z wojska ku
policji i obierał politykę zagraniczną dążącą otwarcie do władzy nad
światem. Obecne rządy totalitarne powstały z systemów jednopartyjnych;
ilekroć stawały się one naprawdę totalitarne, zaczynały działać według
system wartości tak radykalnie odmiennego od wszystkich innych, że żadne
z naszych tradycyjnych utylitarnych pojęć prawnych, moralnych lub zdroworozsądkowych
nie mogło nam być już pomocne w ich zrozumieniu, w ocenie lub przepowiadaniu
kierunku ich działania".
1. Hannah Arendt o zaniku dziedziny publicznej
Mając tedy pewne ogólne pojęcie totalitaryzmu skonstruowane
przez H. Arendt w relacji do innych znanych form panowania i ucisku
powinniśmy sięgnąć do Kondycji ludzkiej, aby zrozumieć, jakiego
rodzaju zmiany nastąpiły - według niej - w życiu zbiorowym świata zachodniego
w okresie nowożytnym, które umożliwiły pojawienie się totalitaryzmu
w wieku XX.
Nie idzie tu o poszukiwanie przyczyn totalitaryzmu w rozpadzie świata
starożytnego i średniowiecznego, lecz o określenie charakteru przemian,
które przekształciły społeczeństwa antyczne i średniowieczne w nowy
typ społeczeństwa opartego głównie na wymianie (commercial society
jak je nazywał Adam Smith) i o nowym systemie wartości, zwłaszcza w
związku z odmiennymi relacjami między sferą publiczną i prywatną.
Zasadnicza teza Arendt głosi, że podstawowym novum w dziejach
świata zachodniego jest pojawienie się rozbudowanej dziedziny społecznej
i towarzyszących temu zmian w dziedzinie prywatnej i publicznej oraz
w zakresie ich wzajemnych relacji. Wprawdzie ludzi, podobnie jak zwierzęta,
cechuje naturalna, gatunkowa społeczna towarzyskość, na którą zwracano
uwagę od czasów antycznych, to dziedzina społeczna jest zjawiskiem stosunkowo
późnym. Nie oznacza to, że do czasów nowożytnych nie było społeczeństw,
lecz raczej, podkreślmy, iż to, co socjologowie rozumieją przez społeczeństwo,
zmieniło swój charakter w ciągu wielu stuleci. Można jednak argumentować,
iż powstanie socjologii jako nauki nie tyle było wynikiem wewnętrznej
logiki rozwoju nauki (filozofii społecznej i filozofii moralnej), lecz
ściśle wiązało się z przekształceniami w życiu zbiorowym. Innymi słowy,
socjologia stała się możliwa dopiero wówczas, gdy owe przekształcenia
osiągnęły pewien poziom natężenia. Również i w tym sensie socjologia
jest nauką historyczną.
Charakteryzując społeczności antyczne Arendt nie uprawia
socjologii, lecz raczej historię społeczną i polityczną oraz historię
mentalności, sięgając do dziejopisarzy starożytnych i, co bardzo istotne,
do filozofów. Podobnie postępuje w wypadku epok późniejszych. Powołuje
się często na Maksa Webera, lecz w zależności od tego, jakiej epoki
dotyczą jej analizy, traktuje go jako historyka społecznego czy historyka
gospodarki, gdy zajmuje się odleglejszą przeszłością lub jako socjologa,
gdy interesują ją czasy nowożytne i epoka industrialna. Istotne dla
jej metody badawczej jest również stosowanie metody rozumiejącej, to
znaczy dążenie do uchwycenia znaczeń, jakie aktorzy społeczni (jednostki
i grupy) wiązali z działaniami własnymi i cudzymi. Pod tym względem
jest ona kontynuatorką niemieckiej tradycji nauk społecznych, zwłaszcza
metody rozumienia wyjaśniającego Webera, neokantowskiej szkoły rozumienia
filozoficznego opartego na znajomości tekstów klasycznych, inspirowanego
także filozofią Martina Heideggera i Karla Jaspersa. W wypadku Heideggera
wpływ intelektualny na Hannah Arendt nie polegał - na szczęście - na
prostym przejęciu języka i stylu filozofowania jej nauczyciela, lecz
bardziej na uznaniu fundamentalnego znaczenia filozofii starożytnej
dla zrozumienia kultury zachodniej. Arendt posiadała umysł wybitny i
niezależny. Niezwykle istotne znaczenie dla osiągniętych rezultatów
badawczych miała oczywiście jej wielka erudycja w zakresie filozofii,
historii, socjologii i literatury pięknej.
W Grecji - podkreśla Arendt - istniała zasadnicza różnica
i opozycja między dziedziną prywatną a dziedziną polityczną. Oikia
- dom, gospodarstwo domowe, rodzina, to, co prywatne (idion),
pozostawały w sferze odseparowanej od dziedziny polis - organizacji
politycznej, miasta-państwa. Oikia była skoncentrowana wokół
konieczności życia i podporządkowana mu. W obrębie rodziny i całego
domostwa, obejmującego także służbę i niewolników, panowała nierówność
i surowość zdeterminowana przez konieczność podtrzymania życia indywidualnego
- zadanie mężczyzny i gatunku - zadanie kobiety. W ten sposób splatały
się ze sobą działania mające na celu zapewnienie środków umożliwiających
podtrzymanie życia indywidualnego i gatunkowego. Refleksja nad gospodarowaniem,
czyli pierwociny ekonomii dotyczą właśnie sfery prywatnej, która choć
traktowana jako podrzędna w stosunku do publicznej, ma znaczenie, gdyż
umożliwia działanie właśnie w tym ważniejszym obszarze. W dziedzinie
publicznej (politycznej) istnieje między obywatelami równość, sprawiedliwość
i rywalizacja. Ludzie występują wobec siebie jako osoby,
czyli nie jako istoty skoncentrowane na podtrzymaniu życia jednostkowego
i rodziny, lecz jako uczestniczący w dziedzinie spraw ludzkich, gdzie
występuje działanie (praxis) i mowa (lexis), składające
się na bios politikos. Bios politikos oddawany przez łacińską
vita activa nie jest charakteryzowany tylko w opozycji do życia
prywatnego. Najwyższą bowiem formą życia wolnego i pięknego był bios
theoretikos, czyli łacińska vita contemplativa - życie polegające
na kontemplowaniu tego, co piękne, bo niezmienne, wieczne, a więc boskie,
czyli poznawanie prawdy, filozofowanie.
Arendt nie ogranicza się jednakże do powtarzania koncepcji bios theoretikos
Arystotelesa czy do ujęcia vita contemplativa przez św. Augustyna
i św. Tomasza z Akwinu, która ma wymiar stricte teologiczny i religijny.
Uważa, iż vita activa nie musi być pojmowana w taki sposób, iż
życie czynne zyskuje godność, gdyż służy "potrzebom i wymaganiom kontemplacji
w żywym ciele".
Według Arendt vita activa obejmuje bowiem jeszcze
oprócz działania w sferze publicznej, pracę i wytwarzanie. Dla Arystotelesa
te dwie ostatnie formy aktywności nie były godne człowieka posiadającego
pełnię wolności: charakteryzowały bowiem życie niewolników, rzemieślników
i kupców, a więc ludzi poddanych koniecznościom życia. Arystotelesowski
człowiek wolny (od konieczności życiowych) mógł oddawać się rzeczom
pięknym: przyjemnościom cielesnym, życiu polegającemu na pięknych czynach
w obszarze polis i wreszcie kontemplacji filozoficznej. Zmiana,
jakiej dokonuje Arendt w rozumieniu vita activa, jest związana
z jej antropologią filozoficzną, która zakłada, iż istnieją trzy fundamentalne
ludzkie aktywności: praca [labor], wytwarzanie [work]
i działanie [action], odpowiadające "jednemu z podstawowych warunków
[conditions], na jakich zostało człowiekowi dane życie na Ziemi". Praca
to "aktywność odpowiadająca biologicznemu trwaniu ludzkiego ciała",
zaspokajająca "życiowe konieczności". Życie jako takie jest "aspektem
kondycji ludzkiej", który jest ściśle powiązany z pracą. Arendt akcentuje
przy tym cykliczność życia gatunkowego, która stanowi kompensację ludzkiej
śmiertelności i w związku z tym wytwarzanie pojmuje jako aktywność
różną od pracy, "odpowiadającą nienaturalności ludzkiej egzystencji".
Efektem wytwarzania jest "sztuczny" świat rzeczy, a "aspektem kondycji
ludzkiej odpowiadającym wytwarzaniu jest światowość [wordliness]". Natomiast
działanie jest czynnością zachodzącą "bezpośrednio pomiędzy ludźmi
bez pośrednictwa rzeczy czy materii" i wielość (ludzi) odpowiada mu
jako aspekt kondycji ludzkiej. Arendt wyraźnie podkreśla, iż wszystkie
aspekty kondycji ludzkiej są "jakoś związane z polityką", lecz "wielość
jest w sposób szczególny warunkiem wszelkiego życia politycznego".
W ten sposób pogardzane do czasów nowożytnych praca i wytwarzanie uzyskują
wyższą rangę.
Można nawet uznać, iż namysł Arendt nad Marksowską koncepcją
pracy ma wyraźne cechy Heglowskie, gdyż skupia się na urzeczowieniu
jako na uczłowieczaniu świata, na nadawaniu mu sensu przez wytwarzanie
tego, co przybiera postać intersubiektywną i wykraczającą poza granice
życia jednostkowego poprzez budowanie świata posiadającego swój sens
i historię, w której jednostki odnajdują siebie nie jako istoty biologiczne,
gatunkowe, lecz jako istoty historyczne. Dzięki
temu dostrzega sprzeczność u Marksa, u którego często wytwarzanie utożsamiane
jest z pracą. Praca
w rozumieniu Arendt jest związana wyłącznie z podtrzymaniem biologicznego
życia człowieka, które jest możliwe dzięki konsumpcji skutków pracy.
Bez pracy niemożliwe byłoby życie jednostek jako egzemplarzy gatunku
ludzkiego, bez wytwarzania natomiast ludzie byliby istotami biologicznymi,
ich życie nie upływałoby w świecie utrwalonych śladów życia człowieka,
i w tym znaczeniu byłoby życiem podobnym do życia zwierząt. Bez działania
z kolei nie byliby istotami niepowtarzalnymi i dzięki "ustanawianiu
i ochronie ciał politycznych", stwarzającymi "warunki dla pamięci, czyli
dla historii".
Zmiana, jaka dokonała się w epoce nowożytnej w stosunku do
epoki starożytnej w odniesieniu do vita contemplativa, polegała,
zdaniem Arendt, na tym, iż poprzez działanie można było dojść do wiedzy
i prawdy. Prawda filozoficzna i naukowa rozeszły się. Kontemplacja prowadząca
do prawdy straciła sens, gdyż prawda naukowa nie musi być wieczna i
nie jest przedmiotem, na którym zatrzymuje się proces poznania. Prawda
i wiedza wymaga czynności sprawdzenia i użycia instrumentów, a więc
działania. Działanie rozumiane jest również jako eksperymentalne "wytwarzanie"
przyrody, która jest konstrukcją teoretyczną, dziedziną "bytów umysłowych",
wytworzoną przez umysł (najwyższą jej formą jest matematyka).
Z jednej strony, Arendt śledzi zmiany znaczeń podstawowych
kategorii, zwłaszcza w okresie nowożytnym, w stosunku do epoki antycznej,
poszukuje bowiem czynników, które spowodowały zerwanie z tradycją starożytną
i średniowieczną. W istocie jej analizy można uznać za jedną z koncepcji
dostrzegających w kulturze zachodniej przejście od rozumu teleologicznego
do rozumu instrumentalnego i rozległych konsekwencji tego procesu: przede
wszystkim redukcji i przenicowania dziedziny publicznej.
Z drugiej strony, nie ogranicza się do opisu połączonego z krytyczną
oceną przemian zachodzących na Zachodzie od czasów nowożytnych, lecz
rozwijając swą koncepcję vita activa, nadaje działaniu daleko
szersze znaczenie, choć w opozycji do zachowania, obejmujące nie tylko
działania w sferze politycznej, ale także przekształcanie świata otaczającego
w świat ludzki.
Wymiar teologiczny związany z kontemplacją, według starożytnych i chrześcijańskich
myślicieli nadający sens vita activa, zostaje przez Arendt oddzielony
od życia czynnego po to, by zyskało ono samodzielność i własną wartość.
W pewnym sensie oznacza to akceptację przemian, które zaszły w kulturze
Zachodu.
Działanie polityczne - rekonstruuje antyczny pogląd i zarazem
formułuje swoje stanowisko Arendt - dokonuje się poprzez użycie słów
w celu perswazji. Arendt kładąc nacisk na mowę, ukazuje intersubiektywność
relacji w obrębie tego, co publiczne, jako fundamentalną właściwość
sfery publicznej. Wedle niej tylko to, co może zostać upublicznione
przez opowieść, uzyskuje realność: prywatne staje się publiczne.
Ból - stwierdza w duchu filozofii języka Wittgensteina - nie nadaje
się do upublicznienia, czyli nie poddaje się intersubiektywnej komunikacji.
Dziedzinę publiczną charakteryzuje ogólnie jako to, co zjawiając się
w sferze publicznej, może być widziane i słyszane przez każdego, w tym
przez nas samych, a więc występuje jako"zjawisko". Prywatne i jednostkowe
jest to, co nie może się pojawić w dziedzinie publicznej, gdyż nie daje
się wyrazić lub nie może być ujawnione ("namiętności naszego serca,
myśli umysłu i zachwycenia zmysłów"), gdyż dopuszczone do dziedziny
publicznej są jedynie te sprawy, które mogą być oświetlone, "uważane
za istotne, warte widzenia lub słyszenia". W ten sposób odmienność prywatnego
i publicznego staje się różnicą między tym, co bezświatowe i światowe,
między tym, co jako prywatne jest mniej wartościowe od tego, co publiczne
i mające większą wartość. W drugim znaczeniu "publiczny" - w ujęciu
autorki Kondycji ludzkiej - to świat wspólny nam wszystkim, wytwory
ludzkie i sprawy dziejące się pomiędzy zamieszkującymi wytworzony przez
ludzi świat, a różny od posiadanego w nim przez nas prywatnego miejsca.
"Dziedzina publiczna jako świat wspólny zbiera nas razem, ale też, by
tak rzec, nie pozwala nam potykać się o siebie nawzajem". To
ostatnie oznacza, iż w dziedzinie publicznej oprócz reguł łączenia istnieją
reguły rozdzielające ludzi. Tę właściwość zatracają społeczeństwa masowe.
Jak niezwykle wnikliwie zauważa Arendt: "Życie w społeczeństwie masowym
jest trudne do zniesienia - nie ze względu na wielką liczbę ludzi, a
przynajmniej nie przede wszystkim dlatego, lecz z racji faktu, iż świat
pomiędzy nimi utracił moc zbierania ich razem, łączenia i rozdzielania".
Nieco zaś dalej stwierdza: "społeczeństwo masowe nie tylko niszczy dziedzinę
publiczną, ale też prywatną, pozbawiając ludzi nie tylko miejsca w świecie,
lecz również prywatnego domu (schronienia przed światem)".
Te właściwości społeczeństwa nowego typu - społeczeństwa
masowego, które można sprowadzić do zjawiska wykorzenienia, tłumaczy
Arendt zmianą relacji między dziedziną publiczną i prywatną, i pojawieniem
się nowej sfery - społecznej. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż totalitaryzmy
występują w społeczeństwach masowych, wówczas przy poszukiwaniu warunków
sprzyjających narodzinom totalitaryzmu należy zwrócić uwagę na charakter
ewolucji zbiorowości ludzkich, której rezultatem stały się społeczeństwa
tego typu. Dlatego też tak ważne dla zrozumienia genezy totalitaryzmu
są analizy przeprowadzone przez Arendt w Kondycji ludzkiej.
W okresie antycznym działanie człowieka podlegało ocenie
moralnej właśnie w sferze publicznej. Cnota etyczna (grecka areté,
rzymska virtus) była ściśle związana ze sferą publiczną. Arendt
podkreślając publiczną naturę dzielności lub doskonałości etycznej -
niezbędność obecności innych, wskazuje tym samym na motyw wyróżniania
się, rywalizacji w dążeniu do doskonałości, i z etycznej motywacji wywodzi
indywidualność, która może się manifestować tylko wobec innych. Chrześcijaństwo
wprowadza tu istotną zmianę (przypomnijmy, że poniekąd uczynili to już
stoicy, lecz ich etyka była nauką o cnocie możliwej od osiągnięcia przez
mędrców): nakłada na każdego chrześcijanina obowiązek skromności i czynienia
dobra "na Bożą chwałę", a nie dla zyskania uznania w oczach innych.
Podczas gdy Grecy poświęcali to, co prywatne, na rzecz tego, co publiczne,
Rzymianie potrafili znaleźć formę koegzystencji dziedziny prywatnej
i publicznej, zaś chrześcijaństwo uznaje miłość bliźniego (a więc podejście
właściwe dla dziedziny prywatnej) za podstawę więzi międzyludzkich.
Chrześcijańska wspólnota ma niepolityczny i niepubliczny charakter,
ponieważ ma być ciałem - corpus. Stąd - podkreśla Arendt - obecność
w średniowiecznej teorii politycznej poglądu, iż wszyscy ludzie są "quasi
unum corpus" (św. Tomasz z Akwinu), a sfera polityczna - to corpus
rei publicae. W dziedzinie politycznej chrześcijaństwo może zrodzić
postawę bezświatowości - orientację na to, co wykracza poza życie poszczególnych
ludzi i całej ludzkości, gdyż koniec świata jest rychły, lecz nastawienie
na życie pośmiertne prowadzi również do innych rezultatów, do dbałości
o świat, który ma zawierać sferę publiczną, gdyż jest budowany nie dla
jednego pokolenia i nie tylko dla obecnie żyjących, a więc "musi przekraczać
czas życia śmiertelników". Niemniej
w chrześcijaństwie istnieje napięcie między nakazem pędzenia "żywota
cichego" i wypełniania obowiązków nie należących do dziedziny publicznej,
a dbałością o to, co wspólne. Dodajmy, że Pawłowy nakaz posłuszeństwa
wobec władzy oparty jest na radykalnym przeciwstawieniu sfery prywatnej
i sfery publicznej, przy wyraźnym uznaniu wyższej wartości życia prywatnego.
Chrześcijanin wypełnia obowiązki wynikające z posłuszeństwa wobec władzy,
lecz nie jest jego powinnością, ani tym bardziej celem dążeń, aktywny
w niej udział. W późniejszym okresie, na przykład u św. Tomasza z Akwinu,
ze względu na wpływ filozofii politycznej Arystotelesa, dziedzina publiczna
uzyskała status przywracający równowagę między nią a dziedziną prywatną,
gdyż w sferze politycznej (publicznej) przedmiotem dążeń są cele (dobro
wspólne i cele eschatologiczne), które mają wymiar zarówno publiczny,
jak i prywatny.
Natomiast w dobie nowożytnej - według Arendt - następuje zanik obszaru
publicznego, przejawiający się utratą troski o nieśmiertelność i uwiądem
metafizycznego zainteresowania wiecznością.
Pod tym względem chrześcijaństwo mimo zasadniczych różnic
wykazuje podobieństwa w stosunku do epoki antycznej, choć nieśmiertelność
- jak się wydaje - w antyku rozumiana jest jako utrwalona pamięć, a
nie jako życie wieczne. Jak ujmuje to Arendt: "polis dla Greków,
jak res publica dla Rzymian, była przede wszystkim zabezpieczeniem
przed ulotnością jednostkowego życia, była przestrzenią chronioną przed
tą ulotnością i zastrzeżoną dla względnej trwałości, jeśli nie nieśmiertelności,
śmiertelników".
W epoce nowożytnej publiczne uznanie i wynagrodzenie pieniężne zyskują
nową naturę i stają się własnymi substytutami. Status społeczny jest
przedmiotem dążeń, gdyż zaspokaja potrzebę popychającą człowieka do
działania, podobnie jak potrzeba pożywienia.
Aby uzasadnić tę tezę, trzeba przywołać pogląd autorki Kondycji
ludzkiej na rolę, jaką w pewnym okresie zaczyna pełnić dziedzina
społeczna. Dla współczesnych to, co społeczne, jest tożsame z tym, co
publiczne. Dziedzina polityki bywa czasem utożsamiana z dziedziną publiczną,
częściej jednak traktuje się ją jako fragment, aspekt czy poddziedzinę
tego, co publiczne. Nie są to jedynie problemy natury pojęciowej. W
świetle wywodów Arendt można uznać, iż niejasność zakresowa pojęć "dziedziny
publicznej" i "dziedziny politycznej" jest wynikiem zachwiania rzeczywistych
relacji między tymi sferami. Powstanie dziedziny społecznej wiąże autorka
Kondycji ludzkiej ze wzrostem liczebności populacji wspólnot
politycznych i z ekspansją czynności związanych z gospodarstwem domowym. Na
innym poziomie analizy oznacza to dominację działania praktycznego nad
teoretycznym, ekspansję vita activa i kurczenie się obszaru vita
contemplativa oraz zmianę jego znaczenia w życiu ludzi. Zwiększenie
się populacji wspólnot politycznych, które po kilku stuleciach osiągają
wielkość znanych nam z autopsji społeczeństw masowych, zmienia charakter
wzajemnych odniesień pomiędzy ludźmi. W miejsce działań pojawiają się
zachowania, czyli reakcje o charakterze behawioralnym. W sferze domowej,
prywatnej (idion), podporządkowanej procesowi życia, dominują
reakcje. W sferze publicznej jest miejsce na działania, które mają także
wymiar moralny obok politycznego. Działania mają charakter celowy, rozumny
i zorientowany na innych, i w tym sensie publiczny. Opisywany przez
wielu autorów proces atomizacji w społeczeństwach nowoczesnych jest
według Arendt wynikiem schematyzacji wzajemnych odniesień między ludźmi,
zaniku indywidualności i uniformizacji. Można
dopowiedzieć, że zwiększona liczebność populacji zmienia charakter kontaktów
międzyludzkich, jaki był właściwy dla małych poleis. Kontakty
te stały się krótkotrwałe i powierzchowne, uniemożliwiające wyeksponowanie
własnej indywidualności, która wymagała obecności innych, a nie chwilowego
stykania się z innymi. W jej miejsce pojawia się ekscentryczność lub,
w dobie współczesnej, skonwencjonalizowana i poddana zmiennym modom
manifestacja zewnętrzna (tatuaż, fryzura, ubiór, zaangażowanie w różne
rodzaju akcje, wszelka kontestacja instytucji i konwencji społecznych
itp.) Zanika debata, argumentacja, dążenie do sławy i uznania za zasługi
dla całej społeczności. W tym właśnie sensie działanie zostaje wyparte
przez zachowanie.
Rozumowanie to rzuca nowe światło na kwestię liczebności
wspólnoty politycznej, tak żywo dyskutowaną przez Platona i Arystotelesa.
Większa liczebność wspólnoty politycznej zmienia gruntownie charakter
relacji pomiędzy jej członkami - na gorsze. Pod tym względem myśl Arendt
wyprzedza o całe pokolenie argumentację komunitarian. Innym czynnikiem,
który przekształca relacje między dziedziną publiczną i prywatną jest
praca, która umożliwia podtrzymywanie procesu życia. Praca dotychczas
mająca charakter stacjonarny rozwija się dynamicznie, następuje proces
organizacji pracy i jej podziału. Wszakże przemiany zachodzące w tym
zakresie doprowadzają do przekształcenia wspólnot w społeczności pracowników
i pracobiorców. Natomiast proces życia, ograniczony przedtem do gospodarstwa
domowego, wkracza w sferę publiczną.
Głównym celem działalności ludzkiej staje się podtrzymanie życia własnego
i rodziny. Można rzec, iż dziedzina publiczna zostaje "sprywatyzowana",
a sfera prywatna ulega "upublicznieniu". Społeczeństwo wchodzi na arenę
dziejową jako ogół relacji pomiędzy ludźmi: zachowań lub czynności związanych
z gospodarstwem domowym i gospodarką. W rezultacie następuje nie tylko
zatarcie granicy między dziedziną prywatną i publiczną, lecz również
obie zostają pochłonięte przez dziedzinę społeczną.
Wydaje się, że Arendt mówiąc o powstaniu dziedziny społecznej,
która rozszerza zakres dziedziny prywatnej, ma na myśli przede wszystkim
rozwój sfery gospodarczej, determinującej wszelkie inne obszary życia
i poddanej bezosobowej kontroli praw ekonomicznych ("niewidzialnej ręki").
Właśnie bezosobowy mechanizm - jak można sądzić - decyduje o przemożnej
sile oddziaływania sfery ekonomicznej, a wskutek tego i sfery społecznej.
W dziedzinie politycznej państwo i rząd ustępują miejsca administracji.
Tak należałoby - sugeruje Arendt - rozumieć tezę Marksa o obumieraniu
państwa, choć nie oznacza to realizacji "królestwa wolności".
Istotnym momentem tych przemian jest ewolucja własności i
relacji między własnością i bogactwem. W okresie przednowożytnym (zwłaszcza
w antyku) własność niekoniecznie oznaczała bogactwo, choć oba te czynniki
miały znaczenie w dziedzinie publicznej, bowiem "stanowiły główny warunek
dopuszczenia do dziedziny publicznej i pełnoprawnego obywatelstwa".
Własność była ściśle związana z rodziną i miejscem (ziemią), które ona
zajmowała. Dzięki temu, jako głowa rodziny, jednostka należała do dziedziny
publicznej, i to właśnie ogół rodzin tworzył dziedzinę publiczną. Posiadanie
własnego gospodarstwa domowego, a wskutek tego, "umiejscowienie w określonej
części świata", miało znaczenie publiczne, lecz wskutek stworzenia sfery
całkowicie prywatnej oddzielonej o publicznej. Własność prywatna była
święta, gdyż w jej granicach dokonywało się to, co najbardziej święte
i ukryte: narodziny i śmierć, pojawianie się z mroku zaświatów i powrót
do nich.
Z perspektywy dziedziny publicznej istotne jest istnienie wyraźnej granicy
między tym, co publiczne a tym, co prywatne i ukryte. Jak wiadomo to
rozgraniczenie w antyku służyło wyraźnemu oddzieleniu czynności niezbędnych
do życia i dzięki temu zapewnieniu sobie swobody w zakresie działania
w sferze publicznej. Bogactwo w nowożytnym i nowoczesnym sensie, a więc
przede wszystkim w znaczeniu materialnym, służącym zaspokajaniu potrzeb
lub inwestowaniu, nie pociąga za sobą takich skutków w sferze publicznej.
Arendt podkreśla zasadniczą różnicę między własnością i bogactwem: "Obecne
pojawienie się wszędzie bogatych, faktycznie bądź potencjalnie, społeczeństw,
które jednocześnie są w istocie bezwłasnościowie, ponieważ bogactwo każdej jednostki składa
się z jej udziału w corocznym dochodzie społeczeństwa jako całości,
jasno pokazuje, jak niewiele wspólnego mają ze sobą obie te rzeczy (podkr.
- M.K.)".
Niewątpliwie Arendt radykalnie przeciwstawiając sobie epokę
antyczną wraz ze średniowieczem nowożytności i nowoczesności posuwa
się za daleko. Zapomina o tym, iż bogactwo wytworzone wskutek działalności
gospodarczej obliczonej na zysk, ale także zorientowanej na cele długofalowe
a nie jedynie na zaspokojenie potrzeb życiowych, stanowiło istotne kryterium
udziału w sferze publicznej, co znalazło wyraz w wyborczym cenzusie
majątkowym. To prawda, iż w ten sposób eliminowano z życia publicznego
drobnych właścicieli nieruchomości posiadanych na własnych użytek, nie
mówiąc już o ludziach nie dysponujących żadnym majątkiem trwałym. Niemniej,
mimo zmiany sposobu rozumienia własności, własność ta utożsamiona z
bogactwem, umożliwiała udział w sferze publicznej. Arendt odnosi się
bardzo krytycznie do zmian, które doprowadziły do powstania i rozwoju
gospodarki kapitalistycznej, a więc pośrednio wskazuje na gospodarkę
naturalną, rolną, jako na właściwą podstawę porządku, w którym istnieje
rozdział dziedziny prywatnej i publicznej. W społeczeństwach nowoczesnych,
które powstały w XX w., własność przestaje odgrywać jakąkolwiek rolę
publiczną, gdyż - jak podkreśla Arendt - o udziale w dziedzinie publicznej
nie decyduje rzeczywiście posiadane bogactwo, lecz prawo wyborcze, które
choć nie od razu, zostało przyznane wszystkim, spełniającym kryteria
wiekowe i formalne (obywatelstwo dziedziczne lub uzyskane dzięki formalnej
procedurze).
2. Hannah Arendt o totalitaryzmie
Korzenie totalitaryzmu ukazały się po raz pierwszy w 1951 r., a więc w sześć
lat po zakończeniu II wojny światowej, która wprawdzie doprowadziła
do upadku totalitaryzm niemiecki i włoski, lecz wzmocniła na długie
lata totalitaryzm sowiecki. Praca ta była wielokrotnie wydawana na Zachodzie,
nowe rozszerzone wydanie ukazało się w r. 1966. W Polsce wydano Korzenie
totalitaryzmu w 1989 r. poza zasięgiem cenzury i powtórnie w wolnej
Polsce w roku 1993.
Dwie pierwsze części Korzeni totalitaryzmu dotyczą antysemityzmu
(z wyeksponowaną sprawą Dreyfusa) i imperializmu, część trzecia końcowa
poświęcona jest tytułowemu totalitaryzmowi. Arendt unika prostych wyjaśnień
fenomenu totalitaryzmu i dąży do stworzenia teorii wieloczynnikowej
w duchu socjologii historycznej.
Wprawdzie antysemityzm jest istotnym elementem totalitaryzmu
niemieckiego, lecz stanowi odrębne i złożone zjawisko. Dlatego też Arendt
poświęca mu znaczącą część swej książki, skupia się jednak na różnych
aspektach społecznych i historycznych położenia Żydów w Europie, dylematów
asymilacji i zachowania odrębności, specyficznej samooceny i koncepcji
tożsamości współgrającej z niektórymi wątkami ideologii antysemickiej.
Ważnym momentem interpretacji sytuacji Żydów i antysemityzmu jest wykazanie,
że Żydzi nie byli obecni w dziedzinie politycznej i nie aspirowali do
posiadania znaczenia politycznego, a funkcjonowali w dziedzinie społecznej,
w tym zwłaszcza w sferze gospodarczej, przy czym - co bardzo istotne
- ich status był wyznaczony przez fakt bycia Żydami, a nie bycia członkami
określonej klasy społecznej, wskutek systemu szczególnej ochrony i protekcji
ze strony władz państwowych; w ramach jakiejś klasy (arystokracji czy
burżuazji) tworzyli samoistną grupę. Jednak
ich pozycja kredytodawców i pośredników sytuowała ich poza podstawową
strukturą społeczną, a jedynie część z nich zyskała w pewnym okresie
status tzw. dworskich Żydów (udzielających pożyczek panującym), akceptowanych
w wyższych sferach społecznych, którzy traktowani byli przez otoczenie
nieżydowskie i żydowskie jako reprezentanci całej społeczności wyznawców
judaizmu, której znacząca część żyła w separacji od reszty społeczeństwa
chrześcijańskiego. Rozwój dziedziny społecznej i ekonomicznej oraz uwiąd
dziedziny politycznej sprzyjał przez pewien czas umocnieniu pozycji
Żydów. Jednak rozwój państwa narodowego w świecie zachodnim i zanik
uniwersalnej communitas christiana doprowadziły do konfliktu
lojalności: Żydzi posiadający międzynarodowe (nierzadko rodzinne) powiązania
ze środowiskami żydowskimi w różnych krajach Europy postawieni zostali
wobec konieczności opowiedzenia się po stronie władzy państw narodowych,
które popadały w różnego rodzaju konflikty, często o charakterze zbrojnym.
Równocześnie oczekiwano od Żydów dostarczenia kredytów wspierających
interesy państw narodowych, do czego były niezbędne kontakty międzynarodowe,
abstrahujące od lojalności narodowych. Żydzi dość łatwo byli oskarżani
o brak patriotyzmu i kosmopolityzm, choć ich funkcja społeczna miała
i musiała mieć ponadnarodowy charakter. Emancypacja Żydów w państwach
narodowych paradoksalnie popychała wpływowych Żydów do działania na
skalę międzynarodową, by uniknąć "unarodowienia żydostwa" w poszczególnych
krajach i "zniszczenia międzynarodowych ułatwień, od których zależała
pozycja żydowskich bankierów", dlatego dworscy Żydzi (np. Rotszyldowie)
"postanowili działać na skalę międzynarodową, obsługując równocześnie
i równolegle rządy w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech
i Austrii".
Podobnie - jak zauważa Arendt - postrzegana była arystokracja, choć
w tym wypadku tylko więzi rodzinne, a nie etniczno-religijne, sprzyjały
międzynarodowemu charakterowi arystokracji, wytykanemu tej warstwie
jako kosmopolityzm, równoznaczny z brakiem patriotyzmu.
Niezależnie od procesów asymilacyjnych, jakie rozpoczęły
się głównie w okresie oświecenia, doprowadzających do utożsamienia się
z państwem narodowym większości społeczności żydowskiej (jak miało to
miejsce w Niemczech), można dostrzec w środowiskach żydowskich lojalność
wobec władzy politycznej jako takiej, gdyż gwarantuje ona stabilność
i przewidywalność sytuacji, co z punktu widzenia wyższych i bogatszych
warstw społeczności żydowskiej było niezbędnym warunkiem zachowania
ich pozycji społecznej i materialnej. W
warunkach częstych zmian politycznych i ekspansji terytorialnej państw
narodowych czy wielonarodowych imperiów (Austro-Węgry) oraz ruchów narodowowyzwoleńczych
nieuchronnie musiało prowadzić to do konfliktu z lokalną tożsamością
narodową i z narodowymi aspiracjami.
Arendt odwołując się do rozległej literatury naukowej i źródeł żydowskich
oraz do publikacji o wyraźnie antyżydowskim nastawieniu, zdołała w sposób
wnikliwy, przedzierając się przez gąszcz stereotypów powstałych w środowiskach
żydowskich i nieżydowskich, określić
przyczyny szczególnego położenia Żydów, które w sprzyjających okolicznościach
doprowadziło do natężenia antysemityzmu i w końcu do "ostatecznego rozwiązania".
Hannah Arendt charakteryzując czynniki sprzyjające pojawieniu
się totalitaryzmu skierowała swą uwagę także na imperializm - okres
ostatnich 30 lat poprzedzających wybuch I wojny światowej. Państwa narodowe
powstające w wyniku rozpadu communitas christiana w okresie nowożytnym
stosunkowo szybko dokonywały wzmocnienia władzy centralnej i równoczesnej
ekspansji terytorialnej, która obejmowała obszary o niejasnym statusie
politycznym, powstałym w wyniku rozkładu skomplikowanego systemu krzyżujących
się zależności feudalnych. Wszakże ekspansja kolonialna, sprzyjająca
odkryciom geograficznym i zwrotnie przez nie podsycana w związku z perspektywą
znalezienia bogactw niezbędnych dla rozwoju gospodarczego i siły militarnej
państw kontynentu europejskiego, a także motywowana misją chrystianizacyjną,
miała daleko większe znaczenie dla rozwoju państw narodowych, a także
przemian, jakie w nich następowały, gdy w XIX w. ugruntował się system
imperiów europejskich, których zamorskie terytoria były wielokrotnie
większe od metropolii. Cechą imperializmu nie była jednak ekspansja
terytorialna dla zdobycia bogactw czy surowców - zjawisko to bowiem
występowało już w przeszłości, np. we wczesnym okresie nowożytnym -
lecz w celu znalezienia nowych rynków dla inwestycji kapitałowych i
zbytu rodzimej i wciąż rosnącej produkcji.
Przywoływana wcześniej teza Arendt o aneksji dziedziny politycznej
przez dziedzinę społeczną (a pośrednio prywatną) znajduje potwierdzenie
w analizie imperializmu. "Imperializm - stwierdza Arendt, czyniąc aluzję
do znanej tezy Lenina - powinno się uważać za pierwsze stadium politycznych
rządów burżuazji niż za ostatnie stadium kapitalizmu".
Oznacza to, że burżuazja zwraca się ku polityce, gdy zmuszają ją do
tego konieczności ekonomiczne. Gospodarka kapitalistyczna polega na
nieograniczonym wzroście gospodarczym i gdy napotyka na ograniczenia,
jakie związane są z istnieniem państwa narodowego, warstwa zainteresowana
w ekspansji gospodarczej narzuca państwu narodowemu cele polityczne,
zdeterminowane przez względy gospodarcze, głosząc hasło "ekspansji dla
ekspansji".
Arendt dostrzega w tej tendencji do narzucania polityce celów gospodarczych
zarówno uwiąd dziedziny politycznej ("eksport władzy potulnie podąża
za eksportem kapitałów"), jak i źródło kryzysu państwa narodowego w
kształcie, jaki osiągnęło ono w ciągu XIX stulecia. Podczas gdy struktura
ekonomiczna może być rozszerzana w nieskończoność ze względu na nieograniczone
możliwości produkcyjne, struktura polityczna państwa narodowego posiada
granice elastyczności, które według Arendt narzuca konieczność istnienia
zgody jako podstawy takiego państwa, czyli inaczej mówiąc występowania
jakiejś formy jedności narodowej, np. opartej na prawie. Państwo narodowe
z chwilą opanowania jakichś terytoriów zamorskich albo usiłowało włączyć
podbite obszary i ich ludność jako prowincję do macierzystego kraju,
często wprowadzając w niej prawo metropolii, albo pozostawiało swobodę
miejscowym ludom "w sprawach kultury, religii i prawa". Generalnie imperializm
- podkreśla Arendt - cechuje oddzielenie instytucji narodowych od administracji
kolonialnej, co odróżnia go od struktur imperialnych, w których instytucje
macierzystego kraju są zintegrowane w ramach imperium.
Obok sprzeczności między państwem narodowym a imperium przez
nie tworzonym ze względów ekonomicznych pojawia się inna sprzeczność:
między tożsamością narodową zaborców a świadomością narodową ludów kolonialnych,
rozwijającą się pod wpływem polityki imperialnej, i związanym z nią
dążeniem do uzyskania suwerenności politycznej, pod pewnymi względami
podobnej do suwerenności państwa narodowego zaborcy. Ponieważ eksport
władzy polegał głównie na wydzieleniu instytucji przemocy państwa (policji
i armii), a w warunkach krajów podbitych nie były one kontrolowane przez
inne instytucje narodowe, stawały się one reprezentantami narodu, mając
przy tym daleko większą swobodę stosowania przemocy. Przy czym znaczącą
rolę odegrała biurokracja jako "namiastka rządu". W
ten sposób ugruntowała się idea, iż najważniejszą funkcją państwa narodowego
jest ekspansja władzy. "Władza
stała się istotą politycznego działania i ośrodkiem myśli politycznej
wtedy, kiedy została oddzielona od społeczności politycznej, której
powinna służyć".
Osiągnięcie dominującej pozycji politycznej przez burżuazję przyniosło
ze sobą negatywne skutki dla państwa narodowego i dla polityki rozumianej
przez Arendt jako troska o sprawy publiczne. Republikańskie pojmowanie
polityki, inspirowane polityczną tradycją antyczną i chrześcijańską,
każe Arendt dostrzec w regułach i zasadach kierowania sprawami publicznymi
przez burżuazję przekształcenie jej prywatnych praktyk ("troski o robienie
pieniędzy") i wyniesienie lekkomyślności do "rangi jednej z publicznie
poważanych zasad politycznych". A więc obok władzy istotą politycznego
działania staje się realizacja celów prywatnych (ograniczonych dotąd
do pewnej klasy społecznej) za pomocą państwa ("traktowanie instytucji
politycznych wyłącznie jako narzędzia służącego ochronie własności indywidualnej").
Można, idąc tropem Arendt, uznać, iż proces "prywatyzacji" czy podporządkowania
sfery politycznej dziedzinie społecznej przygotowuje grunt pod totalitarne
sprawowanie władzy oparte na woli przywódcy, a nie na prawie.
Motłoch rekrutujący się z wszystkich klas stanowił nową warstwę
społeczną, której istnienie przybliżało perspektywę przekształcenia
się demokracji w despotyzm. Arendt nie tylko konstatuje pojawienie się
sojuszu burżuazji z motłochem ze względów ekonomicznych, ale dostrzega
także bliskie powinowactwo zasad politycznych motłochu obecnych w ideologiach
imperialistycznych i w ruchach totalitarnych, z postawami politycznymi
społeczeństwa burżuazyjnego. Obok
imperializmu zamorskiego znaczącą rolę w przygotowaniu gruntu dla totalitaryzmu
spełnił imperializm kontynentalny - forma zadośćuczynienia ambicjom
ekspansjonistycznym krajów, które nie wzięły udziału w poszerzaniu sfery
posiadania i wpływów. Przywódcy ideowi i polityczni pan-ruchów
propagowali ideę poszukiwania kolonii na kontynencie. Charakterystycznym
rysem przywództwa pan-ruchów i ich ideologii ekspansji terytorialnej
była dominacja w nich ludzi wolnych zawodów (nauczycieli i urzędników)
i nieobecność biznesmanów. W pan-ruchach inicjatywa należała
do motłochu, a przewodził mu pewien rodzaj intelektualistów, umiejących
go organizować i wykorzystać koncepcje rasowe do tego celu, a nie tylko
na potrzeby ideologii czy propagandy.
Podczas gdy imperializm zamorski przyczynił się, mimo sprzeczności,
do podtrzymania państwa narodowego, imperializm kontynentalny i pan-ruchy
były wrogo nastawione do państwa i do form organizacyjnych życia politycznego
w postaci stabilnego sytemu partyjnego.
Narastający nacjonalizm plemienny, który Arendt lokuje głównie
w Europie Wschodniej i Południowej, wywołany przez ucisk mniejszości
narodowych (Słowian w Austrii i Polaków w Rosji), był siłą wrogą państwu
i sprzyjał procesowi, zapoczątkowanemu w chwili narodzin państwa narodowego
w okresie rewolucji francuskiej, kiedy połączono Deklarację Praw Człowieka
i Obywatela z żądaniem suwerenności narodowej. Arendt określa ten proces
jako "podbój państwa przez naród", czyli uczynienie z państwa "naczelnej
instytucji prawnej" sprawującej pieczę nad mieszkańcami terytorium,
niezależnie od ich narodowości, "narzędzia narodu", czyli ludu wyodrębnionego
spośród innych społeczności ze względu na pochodzenie i urodzenie.
W ten sposób powstały warunki do odrzucenia prawa i instytucji prawnych
na rzecz biurokratycznego sprawowania rządów poprzez zarządzenia i rozporządzenia,
najpierw administratorów imperialnych, a później przywódców totalitarnych.
Nacjonalizm stawszy się istotnym elementem pan-ruchów, wraz z
rasizmem (zwłaszcza antysemityzmem), dostarczył podstawowych składowych
dla ideologii totalitarnych, choć uzyskiwały one różny stopień natężenia
w zależności od warunków lokalnych.
Po I wojnie światowej pojawiły się zupełnie nowe warunki,
które wzmacniając zrodzone wcześniej tendencje, umożliwiły powstanie
totalitaryzmu. Upadły imperia, powstały nowe, często - jak to określa
Arendt - "sztuczne" państwa narodowe (większość państw Europy Wschodniej
i Południowo-Wschodniej stworzonych po upadku imperiów kontynentalnych:
Rosji, Austro-Węgier i Prus) zgodnie z zasadą samostanowienia narodów
według kryteriów etnicznych. Do głosu doszły zarówno "ludy z historią",
jak i "ludy bez historii". Niewątpliwie dla Arendt, która krytycznie
odnosi się do rzeczywistości politycznej i społecznej dziewiętnastowiecznego
Zachodu, stan rzeczy powstały po zakończeniu I wojny światowej, choć
w istocie zdeterminowany przez procesy poprzedzających dziesięcioleci,
jawi się jako jeszcze gorszy. Wyłonienie się nowych państw narodowych
oceniane jest przez nią krytycznie ze względu na nieefektywność kryteriów
etnicznych przy ustalaniu granic państw i wynikającą z zasady etniczności
konieczność dokonywania przemieszczeń ludności (dziś powiedziano by
"wypędzeń"), by rozwiązać problem mniejszości narodowych.
W pewnym sensie Arendt dostrzega zalety istnienia większych
organizmów państwowych, w których zamieszkiwały liczne i różne narody
i grupy etniczne, choć ma świadomość, iż napięcia pomiędzy nimi musiały
dojść do głosu i zagrozić stabilności państw wielonarodowych. Okres
poprzedzający wybuch I wojny światowej, jej przebieg, i przemiany powojenne
nacechowane były w mniemaniu autorki Korzeni totalitaryzmu dwiema
przeciwstawnymi tendencjami. Z jednej strony, imperializm obu rodzajów,
ze względu na dominację czynnika ekonomicznego i podporządkowanie machiny
państwowej interesom burżuazji, prowadzi do osłabienia, a następnie
do zmiany natury państwa narodowego. Po zakończeniu wojny państwo narodowe
ulega rozkładowi "wraz z pojawieniem się mniejszości stworzonych przez
traktaty pokojowe oraz ze stale narastającym ruchem uchodźczym będącym
następstwem rewolucji".
Z drugiej strony, rozpad imperiów wywołuje gwałtowny proces odradzania
się lub tworzenia od podstaw państw narodowych. Arendt zdaje się większą
wagę przypisywać, niezależnie od rewolucji, postanowieniom traktatowym
jako przyczyny niekorzystnych procesów w powojennej Europie i nietrafnym
decyzjom politycznym, niż procesom narodowowyzwoleńczym. Wprawdzie przyznaje,
iż "Europą rządził system, który nigdy nie brał pod uwagę potrzeb co
najmniej 25% ludności ani też nigdy nie starał się ich zaspokoić", lecz
podkreśla, że powstanie nowych państw narodowych nie naprawiło "tego
zła".
Państwo narodowe pojmuje Arendt w kategoriach republikańskich
jako "rzecz wspólną". Dlatego uważa, że państwo narodowe ulega destrukcji,
bo ani w okresie imperializmu, ani w czasie tworzenia powojennego europejskiego
systemu politycznego, w którym pojawiły się nowe i słabe państwa narodowe,
państwo jako takie nie było oparte na zasadzie równości obywateli wobec
prawa, lecz na dominacji jednej klasy (burżuazji) lub na dominacji interesów
narodowych nad prawem. Chwiejna równowaga między narodem a państwem
oparta na prawie w obu wypadkach ulegała załamaniu. Podczas, gdy w odniesieniu
do tych kwestii można przyznać rację autorce Korzeni totalitaryzmu,
to jej interpretacja dążeń różnych narodów do samostanowienia jako przejawu
utożsamienia suwerenności narodowej z realizacją praw człowieka wydaje
się nieporozumieniem. Raczej
traktat mniejszościowy i argumentacja na rzecz uznania roszczeń narodowowyzwoleńczych
mogłaby być interpretowana w ten sposób. W rzeczywistości czynnikiem,
który odegrał rolę podstawową, była, mniej lub bardziej rozwinięta w
ciągu XIX w., świadomość narodowa, a w wypadku Polaków ("ludu z historią")
ugruntowana w warunkach zaborów, która nie zawsze umożliwiała uzyskanie
suwerenności narodowej (np. Ukraińcy czy Słowacy).
Tworzeniu się nowych państw narodowych towarzyszyło zjawisko
bezpaństwowców - osób pragnąć uniknąć deportacji do "ojczyzny" definiowanej
w kategoriach etnicznych mimo zakorzenienia ich w innym kraju lub pozbawianych
obywatelstwa przez rządy (najczęściej rewolucyjne). Według Arendt była
to "zapowiedź państwa o takiej strukturze, że nawet jeśli jeszcze nie
było w pełni totalitarne, to w każdym razie nie tolerowało żadnej opozycji
i raczej wolało stracić obywateli niż dawać schronienie ludziom o odmiennych
poglądach".
Próby uporania się z problemem bezpaństwowców przyniosły szkody państwom
narodowym: zniesienie prawa do azylu i przymusową repatriację lub naturalizację.
Dwie ostatnie metody zawiodły a rezultatem było tworzenie obozów internowania
dla displaced persons. Stąd już blisko było do metod stosowanych
podczas II wojny światowej. Innym aspektem problemu mniejszości i bezpaństwowców
było uzyskanie przez policję prawa do działania na własną rękę, do zastępowania
rządu i państwa narodowego, do wypełniania funkcji władczych niezależnie
od rządu i ministerstw, a nie na ograniczeniu się do egzekwowania prawa.
W ten sposób wieloletnie i arbitralne panowanie nad bezpaństwowcami
(którzy pozbawieni zostali wszelkich praw i ich położenie było gorsze
niż przestępców, którzy jako skazani znajdowali się w sferze regulowanej
prawem) i uchodźcami - zdaniem Arendt, która ogranicza się do analizy
sytuacji w Europie Zachodniej - częściowo przyczyniło się w krajach
okupowanych do słabego oporu miejscowej policji wobec niemieckiego okupanta
i do współudziału w terrorze hitlerowskim.
Przypadek bezpaństwowców skłania Arendt do wyciągnięcia przenikliwego
wniosku, obejmującego także późniejsze doświadczenie totalitaryzmu (obozy
internowania, obozy koncentracyjne i obozy zagłady). Człowiek może utracić
wszystkie tzw. prawa człowieka nie tracąc ludzkiej godności, o ile nie
utracił zbiorowości politycznej, która jest w stanie zagwarantować mu
jakiekolwiek prawa. To zaś potwierdza słuszność zarzutów abstrakcyjności
wysuniętych przez Edmunda Burke'a wobec praw człowieka zapisanych we
francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. Jeśli gwarantem praw
miałaby być ludzkość i jakiś "rząd światowy", wówczas możliwe będzie
podjęcie decyzji np. o likwidacji części ludzkości, w sposób demokratyczny,
zgodny z zasadą większości. Tego rodzaju zagrożenie wiąże Arendt z zanikiem
świadomości, iż podstawowy dylemat filozofii politycznej dotyczy uznania
bądź zanegowania transcendencji jako ostatecznego punktu odniesienia
polityki i rzeczywistości ludzkiej.
Jest rzeczą uderzającą, jak niewielkie znaczenie dla powstania
nazizmu i faszyzmu Arendt przypisuje wysokiemu bezrobociu i frustracjom
związanym z przegraną przez Niemców I wojną światową i z postanowieniami
traktatu wersalskiego - czynnikom standardowo traktowanym jako przyczyny
powstania tych odmian totalitaryzmu. Istotne
znaczenie według Arendt ma dla ukształtowania się totalitaryzmu jako
systemu rządów przekształcenie klas społecznych w masy i związana z
nim likwidacja solidarności grupowej. Totalitaryzm cechuje ciągły ruch,
zmienność i odpowiadająca im zdolność do adaptacji. Natomiast ruchy
totalitarne wyprzedzają powstanie rządów totalitarnych i nietotalitarnych
dyktatur. Ruchy totalitarne są zdolne do mobilizowania mas, czyli ludzi,
którzy w warunkach demokracji są bierni i neutralni politycznie (nie
uczestniczą w wyborach), choć w rzeczywistości, gdy ruchy totalitarne
atakują podstawowe instytucje demokracji, uaktywniają się i obdarzają
przywódców totalitarnych zaufaniem i poparciem. Warunkiem ustanowienia
rządów totalitarnych jest istnienie w danym kraju dostatecznego potencjału
ludzkiego, ogromnych mas ludzi zbędnych lub warunków, w których "można
się pozbywać ludzi nie powodując katastrofalnego wyludnienia".
W krajach nie posiadających takiego potencjału ("we wszystkich mniejszych
krajach Europy", czyli głównie w Europie Wschodniej) dochodzi do powstania
dyktatur klasowych lub partyjnych, lecz nie ustroju totalitarnego.
Aby masy mogły pojawić się na arenie dziejowej niezbędne
było załamanie się europejskiego systemu klasowego ("ochronnych murów
klasowych") i partyjnego, do czego przyczyniła się apatia i wrogość
do życia publicznego wytworzona przez oparte na konkurencji, zachłanne
społeczeństwo burżuazyjne. "Atomizacja społeczeństwa oraz skrajna indywidualizacja
poprzedziły powstanie ruchów masowych, które znacznie łatwiej i szybciej
niż uspołecznionych, nastawionych nieindywidualistycznie członków tradycyjnych
partii, skupiły wokół siebie ludzi zupełnie nie zorganizowanych, typowych
ludzi "spoza układów", którzy ze względu na swój indywidualizm zawsze
odmawiali uznawania więzi czy obowiązków społecznych. Rzecz w tym, że
masy wyrosły z cząstek ogromnie zatomizowanego społeczeństwa, które
ze swą strukturą konkurencyjną i wywołanym przez to osamotnieniem jednostek
utrzymywało zwartość dzięki podziałom klasowym. Człowieka z mas cechuje
przede wszystkim nie brutalność czy prymitywizm, lecz odizolowanie i
brak normalnych kontaktów społecznych".
Ważny zatem dla zrozumienia natury rządów totalitarnych jest łączący
się z atomizacją fenomen izolacji w sferze politycznej i samotność w
całości życia ludzkiego. Totalitaryzm nie tylko izoluje ludzi, niszcząc
jak wszystkie tyranie polityczną dziedzinę życia, ale jest "jako forma
rządów czymś nowym pod tym względem, że nie zadowala się tym odizolowaniem
i niszczy także życie prywatne".
Społeczeństwo oparte na wymianie naruszyło odrębność dziedziny
prywatnej i publicznej poprzez wykreowanie dziedziny społecznej, dominującej
nad pozostałymi. Totalitaryzm, można zatem uznać, bazując na izolacji
zrodzonej przez społeczeństwo kapitalistyczne, dokonał dzieła znosząc
dziedzinę prywatną.
H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, przeł.
M. Szawiel i D. Grinberg, Warszawa: Niezależna Oficyna Wydawnicza,
1993, t. 1, r. XIII, s. 494.
H. Arendt, Kondycja ludzka, przeł. A. Łagodzka,
Warszawa: Fundacja Aletheia, 2000. Wprawdzie Korzenie totalitaryzmu
zostały opublikowane w 1951 roku, a więc siedem lat wcześniej od Kondycji
ludzkiej, a początki badań nad antysemityzmem, imperializmem i
totalitaryzmem sięgają roku 1945 (i były następnie publikowane w formie
artykułów), niemniej bez trudu można zauważyć, że kluczowe dla tej
ostatniej pracy kwestie relacji między dziedziną prywatną a publiczną,
zostały przez Arendt przemyślane dużo wcześniej, co pozwoliło jej
formułować w Korzeniach totalitaryzmu bardzo wnikliwe wyjaśnienia
skomplikowanego splotu okoliczności ideowych, społecznych, politycznych
i psychicznych, które determinowały analizowane zjawiska. W tym znaczeniu
problematyka rozwijana przez Arendt w Kondycji ludzkiej stanowi
ważne tło teoretyczne dla jej dociekań nad naturą totalitaryzmu.
Warto dodać, iż słowo "osoba" odpowiada łacińskiej
"persona", która pierwotnie oznaczała maskę i z łaciny przeszło do
wielu europejskich języków nowożytnych. Pomijając pierwotny kontekst
teatralny słowa "persona", można uznać, iż oddaje ono różnicę między
człowiekiem w sferze prywatnej, związanej z koniecznościami życia,
a człowiekiem w relacjach z innymi ludźmi w sferze publicznej, gdzie
w pewnym sensie ludzie występują w maskach, gdyż pełnią role społeczne
zdefiniowane przez normy społeczne, oczekiwania otoczenia i własną
nad nimi refleksję. Dla starożytnych nie oznacza to jeszcze, iż życie
prywatne cechuje spontaniczność, a publiczne - sztuczność i udawanie
(jak w teatrze), lecz zasadniczą odmienność obu dziedzin życia.
Por. H. Arendt, Kondycja ludzka, dz. cyt.,
ss. 11-20.
Mam tu na myśli dokonania takich autorów jak M. Horkheimer,
T. Adorno, J. Habermas, C. Taylor czy A. MacIntyre.
Jest to kontrast między Handeln i Verhalten
charakterystyczny jest dla niemieckiej tradycji nauk społecznych,
zwłaszcza dla socjologii Maksa Webera i oznacza różnicę między postępowaniem
świadomym i celowym (wartość może być celem) a reakcją emocjonalną
lub odruchową.
"Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym
rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od
Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia
się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu" (Rz 13, 1-7).
Por. św. Tomasz z Akwinu, O władzy, [w:] tegoż,
Dzieła wybrane, przeł. i oprac. J.Salij OP, Poznań 1984 i tegoż,
Wykład Listu do Rzymian. Super Epistolam S. Pauli Apostoli ad Romanos,
przeł. i oprac. J. Salij OP, Poznań 1984.
Na marginesie warto zauważyć, że dążenie do cnoty
i publicznego uznania nie zaniknęło całkowicie we współczesnym świecie,
i niekoniecznie daje się zredukować do jednej z wielu potrzeb, choć
nie odgrywa zapewne takiej roli jak przed wiekami.
H. Arendt, Kondycja ludzka, dz. cyt., s. 49.
H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, t. 1-2,
przeł. M. Szawiel i D. Grinberg, Warszawa: Niezależna Oficyna Wydawnicza,
1993. Od tego czasu, mimo wyczerpania nakładu, nie było wznowień.
Zapewne w mniemaniu wydawców totalitaryzm nie jest tematem "na czasie",
a opinia ta nie pozostaje bez związku z uderzającym brakiem zainteresowania
tym tematem pośród części środowisk intelektualnych, które ów fragment
przeszłości świata i Polski uważają za niewiele znaczący dla czasów
obecnych i przyszłości.
Por. np. przytaczaną przez H. Arendt opinię J. Katza
na temat ukształtowania się wśród Żydów we wczesnym okresie nowożytności
przekonania o "wewnętrznej naturze" (o prawdopodobnie "raczej rasowym
niż doktrynalnym" charakterze) odmienności między żydami a chrześcijanami
(J. Katz, Exclusiveness and Tolerance. Jewish-Gentile Relations
In Medieval and Modern Times, New York 1962, [w:] H. Arendt, Korzenie
totalitaryzmu, t. 1., dz. cyt., s. 34, wstęp do cz. 1. Antysemityzm,
opublikowany po raz pierwszy w wydaniu z 1968 r.).
H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, t. 1, dz.
cyt., s. 52. Dodajmy, że podobnie przedstawiała się sytuacja innych
grup Żydów w Europie Wschodniej i w Rosji: Żydzi prowadzący gospodarstwa
rolne formalnie należeli do warstwy chłopskiej, lecz tworzyli tak
wyraźnie odrębną grupę, iż ani oni sami, ani ich nieżydowskie otoczenie
nigdy nie uznałoby ich za chłopów.
Jak zauważa Arendt: "Spośród wszystkich narodów Europy
Żydzi byli jedynym pozbawionym własnego państwa i dlatego właśnie
tak chętnym i nadającym się do zawierania sojuszów z rządami i państwami,
niezależnie od tego, co sobą reprezentowały. Jednocześnie jednak nie
mieli oni żadnej tradycji politycznej ani politycznego doświadczenia
i równie słabo zdawali sobie sprawę z napiętych stosunków między społeczeństwem
a państwem, jak z oczywistego ryzyka i zakresu władzy związanej z
ich nową rolą" (tamże, s. 61).
Konflikty między ludnością polską i żydowską w czasach
rozbiorów, a także podczas II wojny światowej, mają, jak się wydaje,
między innymi swe źródło w owej postawie akceptacji aktualnej władzy.
Oczywiście, dodatkowo sprzyjały jej czynniki społeczno-ekonomiczne
i ideologiczne: np. popularność idei socjalistycznych i komunistycznych
w środowiskach ubogich Żydów.
H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, t. 1, dz.
cyt., s. 34-35.
Arendt powiada, że istniało "głębokie przekonanie
ludności o nie spełnionych ambicjach narodowych [...] że [...] ludzie
pozbawieni własnego narodowego rządu są też pozbawieni praw człowieka"
(tamże, s. 310).
Niewiedza Arendt o warunkach okupacji w krajach Europy
Wschodniej sprawia, iż nie bierze ona pod uwagę przymusu pod groźbą
śmierci jako czynnika skłaniającego miejscową policję do współpracy
z okupantem, jak to miało miejsce w Polsce, niezależnie od niskich
pobudek materialnych czy zwykłej nienawiści. Por. J. Grabowski, "I
know this Jew!" Blackmailing of Jews in Warsaw 1939-1945,
Warszawa: IFiS PAN, 2004 na temat m.in. tzw. "granatowej policji".
Por. H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, t.
1, dz. cyt., ss. 332 i 334.
Por. R. de Felice, Interpretacje faszyzmu, przeł.
M. de Rosset-Borejsza, Warszawa: Czytelnik, 1976.
H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, t. 1, dz.
cyt., s. 360. Autorka stwierdza, iż w przypadku nazizmu podbój Wschodu
podczas wojny dostarczył wielkich mas ludzkich, umożliwił powstanie
obozów zagłady i dopiero wówczas możliwe stało się ustanowienie "prawdziwie
totalitarnego systemu rządów".
Arendt przejmuje obiegowe i lewicowe poglądy na temat
przemian politycznych w Europie Wschodniej, nie starając się dostrzec
różnic pomiędzy krajami tego regionu. Pisząc w rozdziale VIII o pan-ruchach
charakteryzuje polski BBWR jako ruch ponadpartyjny "z programem popierającym
na wpół faszystowski rząd" (tamże, s.300,
podkr. - M.K.)
|