Trudno sobie wyobrazić Actona
jako młodzieńca. Na wszystkich portretach przedstawia się jako dostojny,
dość potężnie zbudowany, brodaty mężczyzna. Jedno ze zdjęć wykonanych
w 1879 roku w Tegernsee, bawarskiej posiadłości małżonki Actona,
przedstawia grupę najważniejszych osób jego życia. Z tyłu widać
piękną werandę obrośniętą bodaj winogronami (zdjęcie jest mocno
podniszczone), okiennice są otwarte. W tylnym rzędzie stoi Mary
Gladstone, córka wielkiego premiera i powiernica Lorda. Przez kilkadziesiąt
lat pisał do niej szczegółowe listy informując kogo spotkał, z kim
jadł kolację, co czytał, co sądzi o polityce brytyjskiej, niemieckiej,
włoskiej, francuskiej. Podstawowe źródło wszelkich biografii Lorda.
Z nią wspólnie układał listę stu najważniejszych, kanonicznych ksiąg.
Otwierają ją "Prawa" Platona, "Polityka" Arystotelesa
i "Encheridion" Epikteta. Kolejno idą "Listy"
Św. Augustyna, "Commonitorium" Św. Vincenta. Ósme miejsce zajmuje "Summa
contra Gentiles" Św. Tomasza i dziewiąte "Divina Commedia"
Dantego. W listach (a sztuka epistolograficzna była wtedy w pełnym
rozkiwicie, opublikowano kilkanaście tomów jego korespondencji;
charakter pisma miał przy tym bardzo staranny, szczególną pięknością
odznaczała się litera "a", okrągła i szeroka) objawia
się niezwykle dystyngowany, nieskończenie wykwitny pan, który nie
żałuje sobie ani uszczypliwości, docinków jak i wielce serdecznych
słów (peany na cześć i chwałę Gladstone'a). Pochwały tolerancji
i wolności spotykają się z pogardą i zajadłą niechęcią do wrogów,
ludzi innych poglądów i racji. Choćby wobec Disraeliego czy wszystkiego,
co kojarzy się z ultramontanizmem.
Obok Mary stoi Herbert Gladstone, syn
premiera, MP z ramienia partii liberalnej. Na ławce siedzą kolejno
były premier Gladstone, przyjaciel Actona i jego dobroczyńca zarazem,
polityk, który myśl Lorda miał wcielać w życie. Wielokrotny Premier
rządu JKM zdjął z głowy kapelusz, który trzyma na kolanach. Wyciągnął
przed siebie nogi. Zajmuje znaczną część obrazu. Proporcjonalnie
do pozycji, jaka zajął w życiu Lorda Actona i w historii Anglii.
Obok siedzi dziewczynka w jakimś nieprawdopodobnie wysokim i cudacznym
kapeluszu. Ku niej nachyla się pani Gladstone. Trzyma w ręku rozwinięty
wachlarz. Dalej na ławce spoczywają dwie niezidentyfikowane damy
w strojach z epoki. Na osobnym krzesełku siedzi dr. Dollinger. Wielka
postać życia Actona, jego nauczyciel, współpracownik. Ma w sobie
coś gnomicznego: niewysoki, chudziutki, zapadnięty w siebie. Przed
sobą trzyma rozłożone papiery. Ten już osiemdziesięcioletni uczony
przerwał jedynie na chwilę lekturę, by z grzeczności tylko pozować
do zdjęcia. Podobno w czasie tych wakacji uczył się na pamięć kolejnych
księgi Iliady. Odsunięty w prawo, na osobnym tle (trawnik? podjazd?)
rozparty w krześle spoczywa sam Lord Acton. Trzyma się kurczowo
krzesła i z tego pół-dystansu obserwuje zgromadzonych. Tu siedzą
dramatis personea jego życia. Może dla uzyskania pełni obrazu trzeba
by jeszcze tu znaleźć miejsce dla znienawidzonego Papieża, Piusa
IX, żony (ale to mniej konieczne) i pana Simpsona, z którym przez
wiele lat współpracował zwalczając ultramontanów i wydając z pełnym
niepowodzeniem kolejne intelektualne pisma katolickie.
W każdym razie życie i dzieło Actona
daje się dość precyzyjnie opisać przez związki z kolejnymi tu postaciami.
Trzeba by wszelako zacząć od otoczenia, pałacu w Bawarii.
John Emerich Edward Dalberg Acton z urodzenia
miał Europę w rodzinie. Urodził się 10 stycznia 1834 roku w Neapolu.
Był jedynym synem Sir Ferdinanda Richarda, spadkobiercy baronetów
z Shropshire. Po matce, córce Duke'a Dalberg, spokrewniony był z
niemiecką arystokracją, która wywodziła się od elektorów Triers
i Kolonii. Ich rodowód sięgał dalej. Jeden z założycieli rodu miał
być krewnym Jezusa. Po śmierci Sir Ferdinanda Richarda Actona matka
w 1840 roku wzięła ślub z Lordem Granvillem, jednym z najwybitniejszych
brytyjskich liberalnych mężów stanu, później ministrem spraw zagranicznych
Wielkiej Brytanii. Matka zmarła w 1860 roku i na łożu śmierci prosiła
swego jedynaka, by ożenił się ze swoją kuzynką. hrabiną Marie Arco-Valley.
Co też uczynił.w 1865 roku.
W Neapolu znalazł się dziadek Johna Emricha. Pełnił funkcje premiera
przy królu Obojga Sycylii. Dziadek znany był z tego, że gdy w 1806
roku dwór pod naporem armii francuskiej zmuszony był do ucieczki
do Palermo, ten zaprowadził na Sycylii terror, by uniemożliwić rozprzestrzenianie
się rewolucji. Fakt ten był na tyle kłopotliwy dla Lorda Actona,
że nie chciał on korzystać z dochodów, jakie mogły mu przynieść
majątki w południowych Włoszech. Trudna (relatywnie) sytuacja finansowa
w latach osiemdziesiątych zmusiła go do sprzedaży znacznej częsci
dóbr, w tym wielkiej biblioteki. Dodać jeszcze trzeba, że stryj
Lord, Charles Januarius Acton (1803-1847) otrzymał kapelusz kardynalski
w wieku trzydziestu dziewięciu lat z rąk papieża Grzegorza XVI.
John Emerich najpierw pobierał nauki
we Francji, pod kierunkiem Dupanloupa, spowiednika i doradcy matki,
teologa o wyraźnie liberalnym nastawieniu, a między 1843 i 1848
roku uczęszczał do szkoły katolickiej w Oscott, którą kierował późniejszy
kardynał i arcybiskup Westminsetru Nicholas Wiesman, jeden z motorów
odrodzenia katolicyzmu w Anglii, z poglądów ultramontanin. W 1850
roku Acton starał się o przyjęcie do Cambridge, ale żaden z collegów
nie zgodził się go imatrykulować. Na przeszkodzie stała jego wiara.
Za zgodą ojczyma wyjechał do Monachium uczyć się u znanego teologa
i historyka Ignaza von Dollinger, który pełnił również funkcję kapelana
na dworze króla Bawarii Ludwika II.
Dollinger wprowadził go w warsztat historyka,
w tradycję kultury niemieckiej (Acton mówił płynnie czterema językami,
z matką po francusku, z dziećmi po angielsku, z żoną często po niemiecku,
znał też doskonale włoski), przekazał mu głęboką wiarę, że Kościół
Katolicki jest jedynym depozytariuszem i obrońcą boskiej prawdy
i dlatego spoczywa nań odpowiedzialność za zwalczanie protestantyzmu
i sekularyzmu. Że w imię tej prawdy Kosciół może wchodzić w sojusze
z każdą z sił politycznych, jakie pomogą w zwalczaniu grzechu i
herezji i odrodzeniu chrześcijańskiego ducha. Katolicyzm Actona
nie miał w sobie nic kwietystycznego, nic z wycofania, kontemplacji
mistycznej. Był to katolicyzm zupełnie różny od tego, jaki głosił
kardynał Newman. Był katolicyzmem walczącym, włączonym w sprawy
tego świata. W liście do Mary Gladstone pisał: "Odrzucny przez
Cambridge i pchnięty na zagraniczne uczelnie, nigdy nie miałem rówieśników,
ale latami poszukiwałem na tyle mądrych ludzi, by pomogli mi rozwiązać
nękające mnie zagadki, nie tyle samej religii czy samej polityki,
ale falistej linii między nimi. Tak więc zawsze byłem zwiazany z
ludzi starszego pokolenia, z których większość umarła dla mnie za
wcześnie".
|