Polityka III RP wobec Polaków na Wschodzie
Rafał Wiśniewski - Polska dyplomacja kulturalna na Wschodzie a potrzeby naszych mniejszości


W polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych sprawami z szeroko pojętej dziedziny kultury, oświaty i nauki zajmują się departamenty usytuowane w dwóch tzw. pionach resortu:

- w pionie dyplomacji kulturalnej - Departament Polityki Kulturalno - Naukowej ( DPK-N ),

-   w pionie konsularnym i prawnym - Departament Polonii ( DP ).

Taki podział kompetencji w ramach tej samej dziedziny może na pierwszy rzut oka budzić wątpliwości - wszak istnieje jedna ( chociaż nie jednolita ) kultura polska i z założenia jedna polityka oświatowa oraz naukowa państwa wobec zagranicy. Pozornym potwierdzeniem takiej wątpliwości mogłoby być i to, że w większości innych resortów sprawy współpracy z zagranicą i sprawy Polonii/Polaków w świecie są prowadzone przez jeden i ten sam departament.

Tymczasem jednak podział kompetencji zastosowany w MSZ można wyjaśnić nie tylko odwołując się do strukturalnych rozwiązań zastosowanych w wielu innych krajach posiadających liczną diasporę. Przede wszystkim wynika on z dysponowania przez MSZ - w odróżnieniu od pozostałych resortów - rozbudowaną siecią placówek zagranicznych (ambasad, konsulatów i instytutów polskich), których funkcje mają być komplementarne, ale nie nakładające się. Świadomość odmiennej sytuacji partnera współpracy w dziedzinie kultury, oświaty, nauki ( z jednej strony cudzoziemcy - z drugiej Polacy w świecie ) narzuca daleko idące zróżnicowanie założeń, metod i treści takiej współpracy. To zilustrować można następującymi czynnikami:

- członek polskiej społeczności za granica jest zainteresowany zarówno Polską współczesną jak i wybranymi fragmentami polskiego dziedzictwa kulturalnego przede wszystkim ( a w każdym razie - także ) z powodu patriotycznej więzi i tradycji. U obcokrajowca nie ma takiej motywacji - powodem do zainteresowania polskością może być albo interes, albo ciekawość: tym samym system argumentacji, z pomocą której możemy przybliżyć polską kulturę tak różnym partnerom, musi być dalece odmienny;

- językiem kontaktu z odbiorcami cudzoziemskimi zasadniczo musi pozostać ich język ojczysty ( poza polonistami ), a język to nie tylko narzędzie komunikacji, ale i cały kod kulturowy, do którego należy odwoływać się promując kulturę polską w danym kręgu. Tutaj widać zupełną różnicę w porównaniu do zaspokajania potrzeb kulturalnych społeczności polskich poza granicami Kraju;

- podtrzymywanie polskich tradycji kulturalnych oraz języka, a także dostarczanie wiedzy o współczesnej kulturze polskiej członkom naszej diaspory w świecie jest jednym z oczywistych obowiązków państwa. Z tej perspektywy ważna jest każda grupa Polaków za granicą, a szczególną wagę należy przywiązywać do społeczności tragicznie dotkniętych przez historię: oddalonych od Kraju, upośledzonych materialnie, pozbawionych własnych elit intelektualnych i przywódczych. Tymczasem w wypadku realizowanej przez MSZ promocji kulturalno - naukowej skierowanej do cudzoziemców mówimy przede wszystkim o pewnej formie osiągania celów polityki zagranicznej państwa, tworzeniu jego pozytywnego wizerunku i prestiżu za granicą. Naturalnym adresatem takich działań są zatem aktualne lub przyszłe 9 np. studenci ) środowiska opiniotwórcze. Tylko w odniesieniu do niektórych krajów lub sytuacji stać nas na podejmowanie próby docierania z jakimś zaplanowanym przekazem do ogółu społeczeństw.

Naturalnie, zarówno w wymiarze organizacyjnym jak i merytorycznym istnieje wiele

obszarów, gdzie kompetencje obu wymienionych na wstępie struktur nakładają się. Tytułem przykładu: Departament Polityki Kulturalno - Naukowej jest w MSZ odpowiedzialny za przygotowanie i negocjowanie tekstów umów międzynarodowych i porozumień/programów międzyrządowych w dziedzinie kultury, nauki i oświaty. W wypadku państw, na których terytorium żyje mniejszość polska, istotnym elementem takich dokumentów są zapisy dotyczące praw kulturalnych i oświatowych Polaków. Jest oczywiste, iż poza innymi czynnikami ( np. MEN, MKiS ) propozycje takich zapisów są przygotowywane w DPK-N w ścisłym porozumieniu z Departamentem Polonii.

 

* Tekst wygłoszony w czasie seminarium Polacy na Wschodzie a promocja kultury polskiej na wschód od Bugu, 14 grudnia 1998 r.

Jeśli zatem chciałoby się uzyskać właściwy przegląd działalności polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w odniesieniu do zaspokajania potrzeb kulturalnych i oświatowych społeczności polskich na Wschodzie - właściwym źródłem informacji byłby Departament Polonii i inne jednostki pionu konsularno - prawnego, bezpośrednio nadzorujące pracę wydziałów konsularnych i konsulatów generalnych. To bowiem właśnie konsulowie spełniają zasadniczą rolę w realizacji przez MSZ polityki państwa wobec Polonii, dysponując na te cele określonymi ( dodajmy - dalece niewystarczającymi ) środkami. ( Nie jest przedmiotem tego wystąpienia roztrząsanie kwestii, na ile właściwy jest podział wszystkich środków państwowych przeznaczanych na kwestie związane z polską diasporą za granicą pomiędzy różne instytucje publiczne - MSZ, MEN, MSWiA, " Wspólnotę Polską", Fundację Pomoc "Polakom na Wschodzie", TV Polonia, itd. Faktem pozostaje natomiast, iż jeśli chodzi o działalność merytoryczną, to udział MSZ w tych wydatkach sięga kilku procent ).

Powstaje natomiast pytanie, czy a - jeśli tak - w jakim stopniu służy rozwojowi kulturalnemu środowisk polskich na Wschodzie działalność dyplomacji kulturalnej, owych kilku Instytutów Polskich, wciąż jeszcze in statu nascendi ( w Moskwie, w Wilnie, Mińsku i od kilku tygodni w Kijowie), a także kilkorga dyplomatów ds. kultury i nauki w niektórych ambasadach i konsulatach generalnych. Czy zatem koncentrując się na docieraniu z promocją kultury i nauki polskiej, a także po prostu wiedzy o Polsce i jej historii do nie - Polaków, głównie zaś do środowisk opiniotwórczych, operując przede wszystkim językami większości i dobierając treści pod kątem interesów polskiej racji stanu z jednej strony, z drugiej zaś biorąc pod uwagę faktyczne zainteresowania miejscowych odbiorców, dyplomacja kulturalna MSZ na Wschodzie zaspokaja także - przynajmniej pośrednio - potrzeby mniejszości polskich? Niniejsze wystąpienie jest próbą sformułowania twierdzącej odpowiedzi na to pytanie.

Działalność dyplomacji kulturalnej jest naturalnym, równoległym nurtem polityki państwa polskiego wobec partnerów na Wschodzie, polityki uwzględniającej obecność społeczności polskich i ich potrzeby. Trzeba natomiast przyznać, iż jest to praca o charakterze organicznym, czasami wręcz pozytywistycznym, przynosząca ważne, chociaż w wielu wypadkach długo dojrzewające owoce.

Argumentację można zacząć od stwierdzenia zgoła banalnego. Otóż elity polonijne są nader często bezpośrednim odbiorcą oferty programowej polskiej dyplomaci kulturalnej. One bowiem właśnie, a także część młodzieży polskiej, zwłaszcza w miastach, w sposób całkowicie naturalny łakną kontaktu z tym, co w Polsce i jej kulturze najnowsze i najświeższe. Osadzone w życiu duchowym miejscowej większości, znające jej język i obyczaje, dobrze czują się w sytuacjach, gdy przywieziona z Polski wystawa, występujący za granicą polski zespół muzyczny czy teatralny, wreszcie polski film lub książka już to zainteresowanie, już to momentami podziw współobywateli niepolskiego pochodzenia. W propozycjach przybywających z Polski znajdują czasami także inspirację dla własnej działalności propagatorskiej, wychowawczej czy naukowej, prowadzonej w środowisku polskim. Przede wszystkim jednak mają możliwość odczuwania dumy z potencjału i różnorodności kultury polskiej, nadal dysponującej ofertami zaskakującymi miejscowych - także elitarnych - odbiorców. Ten moment jest istotny zwłaszcza dzisiaj, gdy elity intelektualne naszych sąsiadów na Wschodzie nie są już oddzielone od reszty świata żelazną kurtyną i kulturowa atrakcyjność Polski jest oceniana bez żadnej taryfy ulgowej, w konkurencji ze znakomicie promowanymi ofertami Zachodu.

W wielu ośrodkach na Wschodzie miejscowi Polacy są także naturalnymi partnerami, albo wręcz przewodnikami, naszej dyplomacji kulturalnej w docieraniu do środowisk większościowych. Mamy tu zatem do czynienia z taką sama sytuacją, jak w Stanach Zjednoczonych, Francji, Szwecji czy Izraelu. Wszędzie tam, gdzie przetrwały lub odrodziły się polskie elity, są one pierwszym sojusznikiem we wszelkich działaniach promocyjnych naszej dyplomacji, ułatwiają kontakty z miejscowymi twórcami i szefami instytucji kulturalnych i naukowych, pomagają w uzyskaniu miejscowych środków finansowych, służą bezcenną rada, co ze współczesnej oferty kulturalnej Polski jest w danym miejscu najbardziej na czasie. Tacy Polacy - a jest ich na Wschodzie niemało - skutecznie przełamują stereotyp tamtejszego rodaka jako osoby wyłącznie oczekującej pomocy państwa polskiego i jego instytucji. W trudnych warunkach materialnych, po rozmaitych doświadczeniach historycznych są bezcennymi doradcami, godnymi całkowitego podmiotowego traktowania i zindywidualizowanego podejścia.

Taka rola elit polskich na Wschodzie istotna jest zwłaszcza obecnie, gdy dla szerokich warstw społeczeństw za Bugiem Polska współczesna staje się swoistą "terra incognita". Lata, gdy kultura polska stanowiła dla środowisk inteligenckich na Wschodzie rodzaj okna na świat, odeszły bezpowrotnie w przeszłość. Ludzie, którzy stanowili wówczas grupę naturalnych pośredników, wchodzą w wiek przynajmniej średni ( i również od nas zależy, czy swoje propolskie pasje sprzed lat choćby opowiedzą następcą ). Z mass mediów, kin, teatrów, programów wydawniczych na Wschodzie zniknęła nawet ta - wielokrotnie fałszywie świadcząca - porcja polskiej oferty kulturalnej, która dzięki oficjalnej przyjaźni krajów bloku komunistycznego docierała tam jednak do końca lat 80-tych, a ściślej do pojawienia się Solidarności w 1980 r. I nie ma oczywiście żadnego sensu żałowanie socjalistycznych "kwot" określających pulę filmów, przekładów, wystaw i zespołów muzycznych, które "kursowały" między naszymi krajami w dobie komunizmu. Problem polega jednak na tym, że ówczesny mechanizm kooperacji kulturalnej nie został zastąpiony w relacji polsko-litewskiej, polsko-ukraińskiej, polsko-rosyjskiej czy polsko-białoruskiej formułami współpracy zgodnymi z zasadami wolnego rynku a gwarantującym dużą efektywność. Gdy gwałtownie stopniała ilość stypendiów dla polonistów ze Wschodu, gdy z księgarń i kiosków zniknęła polska książka i prasa, gdy dla młodych pokoleń Ukraińców, Litwinów czy Rosjan " Projekt" lub "Polska" to pusto brzmiące nazwy, gdy wciąż brakuje systemu wspierania przekładu literatury polskiej na języki naszych sąsiadów na Wschodzie ( i tak dalej, i tym podobnie, bo lista problemów jest długa) - kraje takie jak Niemcy i Austria ( sieć bibliotek ), Francja, Wielka Brytania, nie wspominając o Stanach Zjednoczonych ( i nie myślę tutaj o spontanicznej głównie inwazji Hollywoodu ) poszerzają pole swojej kulturalnej obecności. Tymczasem - w sensie możliwości kontaktu w kulturze - Polska staje się coraz bardziej odległa.

Specjalnej uwagi wymaga obraz Polski w mediach na Wschodzie, który nie jest wolny od stereotypów, w tym bardzo często skorelowanych z interesami miejscowej polityki wewnętrznej, co znakomicie ilustrują pokazywane bardzo często opinie na temat Polski współczesnej wygłaszane przez tzw. przeciętnych Białorusinów, w końcu najbliższych nam geograficznie. Okazuje się, że na Wschodzie nikła jest świadomość skoku cywilizacyjnego, jaki dokonał się podczas ostatniej dekady w naszym kraju, skoku bez uwzględnienia którego trudno zrozumieć i polską politykę w kwestiach bezpieczeństwa ( integracja z NATO ), i opartą o realistyczne przesłanki wolę przystąpienia do Unii Europejskiej ( z czym wiąże się tak konfliktogenna kwestia, jak rygory wjazdu do Polski przez cudzoziemców ). Stąd łatwo zrozumieć, czemu znaczną część programów placówek polskiej dyplomacji kulturalnej na Wschodzie stanowić mają imprezy służące po prostu przekazaniu wiedzy o Polsce współczesnej i - co w kontekście naszych wschodnich sąsiadów chyba całkowicie zrozumiałe - o polskiej historii, z całym bagażem naszych wspólnych tematów i rozrachunków.

Jak powiedziano powyżej, dyplomacja kulturalna z jednej strony służy potrzebom normalnego dialogu pomiędzy społeczeństwami, z drugiej strony zaś jest szczególnym instrumentem realizacji polityki zagranicznej państwa. Z tej perspektywy, regres znajomości Polski i jej kultury, jaki nastąpił na Wschodzie w latach 90-tych, musi niepokoić. Nie chodzi o kraje oddzielone od nas oceanami. Chodzi o państwa, z którymi mieliśmy bardzo ścisłe związki w historii, a obecnie ( a zwłaszcza perspektywicznie ) łączą nas istotne więzi gospodarcze, w niektórych wypadkach także polityczne. Kultura jest zawsze ważkim elementem tak rozbudowanej tkanki kontaktów. Będąc członkiem NATO na rubieży Sojuszu mamy niepisany obowiązek odgrywania roli "eksperta" do spraw wschodnich, co trudno osiągnąć bez wielowątkowej sieci powiązań kulturalnych i naukowych, bez rozwoju np. ośrodków ukrainistycznych czy rusycystycznych u nas, a polonistycznych na Wschodzie, bez posiadania tam partnera w postaci znawców problematyki polskiej ( historyków, socjologów, politologów, ekonomistów, tłumaczy in. ). Stymulowanie przemian prowadzących do takich efektów jest sensem działania polskiej dyplomacji kulturalnej na Wschodzie. W żadnym wypadku nie chodzi o sztukę dla samej sztuki, o prosty eksport wystaw, filmów, zespołów muzycznych czy teatralnych. Celem jest czynienie polskiej obecności kulturalnej, wiedzy o Polsce czymś na Wschodzie normalnym i oczekiwanym, zgodnym z subiektywnie pojmowanym interesem miejscowych środowisk opiniotwórczych i tradycją bliskich związków łączących Polskę z sąsiadami zza Buga.

W ostatnim czasie pojawiają się zresztą wyraźne symptomy realności takiego programu. Widać coraz wyraźniej, iż na Wschodzie aktywizują się grupy ludzi, którzy postrzegają Polskę coraz mniej w kategoriach niewiernej słowiańskiej siostry albo jeszcze jednego członka byłego obozu, a po prostu jako najbliższego przedstawiciela Zachodu, cywilizacyjnie, gospodarczo i politycznie odległego, ale bliskiego mentalnie, kulturowo i językowo, poprzez to atrakcyjnego. Takie zjawisko to wielka szansa dla Polski i dla naszej polityki na Wschodzie, wyjścia z zaklętego kręgu dawnych stereotypów i schematów. To szansa znalezienia na Wschodzie partnerów do równorzędnego dialogu. Symptomatyczne, że nowy typ stosunku do Polski pojawia się nie tylko wśród polityków i przedsiębiorców. Ważny jest także np. rozwój ośrodków polonistycznych na Wschodzie, gdzie znaczną część kadry i studentów stanowią wszak nie-Polacy. Możliwe, że właśnie teraz kształcą się pokolenia inteligencji litewskiej, ukraińskiej czy rosyjskiej, które poddadzą krytycznej rewizji wiele utartych poglądów swoich rodaków na temat relacji z Polską i Polakami. Zadaniem dyplomacji kulturalnej jest wspierać wszelkie tego typu możliwości i tendencje.

Popularyzacja wiedzy o Polsce i kultury polskiej wśród elit społeczności większościowych na Wschodzie, a może wręcz współtworzenie nowego modelu dialogu w kulturze między Polską a partnerami na Wschodzie to zadanie dyplomacji kulturalnej, które nie pozostaje bez skutków dla tamtejszych Polaków. Jedną kwestią jest bowiem zachowanie przez nich polskiej kultury i języka, możliwości oświaty mniejszościowej, itp., drugą - charakter relacji za społeczeństwami większościowymi, na co duży wpływ ma funkcjonujący wizerunek Polski. Kim mogą bowiem jawić się przeciętnym Białorusinom czy Ukraińcom tamtejsi Polacy? Czy rodakami handlujących na wszystkich bazarach Europy specjalistów od strajków, owładniętych niechęcią wobec sąsiadów na Wschodzie ( stereotyp z lat 80-tych )? Czy noże rodakami społeczeństwa sukcesu, udanie odtwarzającego swe więzi z Zachodem, a jednak nie odwracającego się plecami do Wschodu? Autorytet Polski na Wschodzie tworzy się nie tylko poprzez skalę pomocy kierowanej bezpośrednio do naszych rodaków, ale także poprzez obraz naszej historii i współczesności, wiedzę na temat naszej gospodarki, polityki wewnętrznej i zagranicznej przynajmniej w środowiskach opiniotwórczych większości.

Konkludując: między polityką oświatową i kulturalną RP nakierowaną na wspieranie mniejszości polskich na Wschodzie, a polityką kulturalną i promocją wiedzy o Polsce w środowisku większościowym nie tylko nie ma żadnej sprzeczności, ale istnieje konstruktywna współzależność. Funkcjonowanie dyplomacji kulturalnej przynajmniej pośrednio wspiera także własną kulturalną i oświatową aktywność tamtejszych Polaków, a w każdym razie wpływa na jej percepcję przez opiniotwórcze elity współczesnej Białorusi, Ukrainy, Litwy, Rosji i innych państw na Wschodzie. Wielu Polaków jest nadto bezpośrednimi odbiorcami oferty programowej dyplomacji kulturalnej, może też pomagać w planowaniu tej oferty. W końcu: i struktura organizacyjna i możliwości finansowe polskiej dyplomacji kulturalnej na Wschodzie nie są adekwatne do jej obiektywnej w tamtym regionie misji. Potrzebne jest nam po akcesji Polski do NATO pewnego rodzaju nowe otwarcie w relacjach kulturalnych i społecznych z partnerami na Wschodzie, otwarcie godne z jednej strony tradycji obecności kulturalnej Polski na tych obszarach, z drugiej zaś - roli naszego kraju w polityce europejskiej u progu XXI wieku.

 

Rafał Wiśniewski - ur. w 1965 r, absolwent hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista problematyki węgierskich mniejszości narodowych w Europie Środkowej, w latach 1991 - 97 sekretarz Ambasady RP w Budapeszcie, następnie dyrektor Instytutu Polskiego na Węgrzech. Po powrocie do kraju w MSZ, od września 1998 r. dyrektor Departamentu Dyplomacji Kulturalnej, koordynującego pion informacji, promocji oraz zagranicznej polityki kulturalno - naukowej w MSZ.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/