(wstęp do wydanego w 2001 r. nakładem Ośrodka Myśli Politycznej
wyboru pism Pawła Popiela Choroba wieku)
1
Paweł Popiel urodził się w Krakowie, 21 lipca 1807
r.1 Dzieciństwo spędził w rodzinnych majątkach Czaple
Wielkie i Chocimów. Mimo starań ojca Konstantego nie przynosiły
one dużego dochodu, dzieląc z całym krajem gospodarcze niedostatki.
Kształcił się początkowo w domu, pozostając pod dużym wpływem matki,
Zofii z Badenich, która dbała nade wszystko o katolickie
wychowanie dziecka, uważając przy tym, aby religia była dla niego
prawdziwym, dobrowolnym przeżyciem, a nie wymuszoną praktyką.
Sędziwy już Popiel podkreślał, iż to matce w znacznej mierze
zawdzięcza szczęśliwe w młodości duchowe ukształtowanie, wolne
od przemożnych wówczas wpływów wolnomyślicielstwa i religijnego
sceptycyzmu czy nawet niewiary. Stan umysłowy kraju początku stulecia
oceniał po latach krytycznie, zarówno ze względu na ciasnotę pojęć
i jałowość dysput, jak i rosnącą popularność lóż masońskich
i niesionych przez nie wrogich wierze katolickiej idei.
W 1822 r. Popiel wstąpił do krakowskiego Gimnazjum
św. Anny, a w roku następnym zdał z wyróżnieniem maturę
i wyruszył na studia prawnicze do Warszawy, w owym czasie dużo
prężniejszego ośrodka życia intelektualnego i politycznego
niż Kraków. Mieszkając u swego dziada, Marcina Badeniego, powszechnie
cenionego i szanowanego polityka i działacza społecznego,
spotykał - jak sam wspominał - "co tylko ówczesna Polska miała najznakomitszego"2.
Przysłuchując się dyskusjom i wspomnieniom Juliana Ursyna Niemcewicza,
Kajetana Koźmiana, Stanisława Staszica i wielu innych czołowych
postaci epoki, odnajdywał nieodległą przeszłość Polski - czasy Sejmu
Wielkiego i wojen napoleońskich - jako żywą tradycję. Szacunek
dla wieku i powagi dostojnych gości Badeniego nie oznaczał
jednak szukania w ich dorobku idei, które miałyby go w przyszłości
inspirować, duże wrażenie wywarły na nim natomiast dzieła de Maistre'a,
de Bonalda i księdza Lammenais'go, myślicieli śmiało występujących
w obronie wiary katolickiej i obnażających naturę zyskujących
w owym czasie duży poklask, także w gronie kolegów Popiela
z uniwersytetu, prądów liberalnych i radykalizmu społecznego.
Przez resztę życia często przywoływał ich w swych pismach,
choć żadnego z nich nie naśladował. Wyniesione z domu
zasady utwierdzały się w dysputach z najbliższymi przyjaciółmi,
braćmi Leonem i Stanisławem Rzewuskimi. "Nie było też pytania filozoficznego
i politycznego, którego byśmy wieczorami [...] nie rozbierali -
pisał Popiel we wspomnieniu o Stanisławie Rzewuskim - a stawały
nam przed oczyma wszystkie zagadki, które do dziś dnia rozwiązane
nie zostały."3
Po ukończeniu studiów w 1827 r. Popiel udał się za
granicę, by pobierać dalsze nauki i poznawać tamtejsze stosunki.
Podróżował przez trzy lata. Większość czasu spędził we Francji,
zwiedził także Anglię i Szwajcarię. Ze szczególną atencją wspominał
pobyt w La Chesnaie, w gościnie u księdza Lammenais'go,
czołowej wówczas postaci stronnictwa katolickiego we Francji. Późniejszy
upadek mistrza, gdy pragnienie pogodzenia zasad rewolucji francuskiej
z doktryną katolicką przywiodło go do sporu ze Stolicą Apostolską
i porzucenia stanu kapłańskiego, Popiel przyjął ze smutkiem,
choć cieszyła go zarazem siła wiary młodych współpracowników myśliciela,
nie poddających się jego wpływowi w sprawach, gdzie nie ma
miejsca na dowolność interpretacji, a należy bezwarunkowo przyjąć
wyroki zgodne z dogmatami. Duże wrażenie wywarł na nim ustrój Anglii,
który później często stawiał za wzór dla reszty Europy. Cenił go
za zachowanie tradycyjnej pozycji arystokracji, ale zarazem za zdolność
do ewolucyjnych przemian, odpowiadających potrzebie przystosowania
instytucji do zmieniającego się społecznego i ekonomicznego oblicza
kraju. Przestrzegał jednak przed pokusą przenoszenia na odmienny
grunt sprawdzonych w Anglii rozwiązań ustrojowych, skoro ich
funkcjonowanie i kształt były ściśle związane z warunkami,
wśród których przez wieki się wykształcały. "Nie ma konstytucji
jednej dla wszystkich ludów - podkreślał wiele lat później - jej
jak sukni nawzajem sobie pożyczać nie mogą."4
Po powrocie do kraju Popiel dostrzegł niecierpliwe pragnienie
czynu dla ojczyzny, silne zwłaszcza u młodzieży, a podsycane
przez pierwsze wystąpienia romantyków. Mimo zachęt, aby podjął służbę
w Komisji Skarbu, prężnie kierowanej przez Franciszka Ksawerego
Druckiego-Lubeckiego, zdecydował się pracować w Komisji
Rządowej Oświecenia. Powodowała nim myśl, iż "chcąc zapewnić przyszłość
społeczeństwa i kraju, należało zacząć od wychowania"5.
Komisja, w której dyrekcję oświecenia dzierżył Józef Kalasanty
Szaniawski, nie dawała jednak Popielowi możności oddziaływania na
kształt systemu edukacyjnego. Nie powiodła się także próba wpłynięcia
na opinię w budzącej wówczas żywe spory kwestii dopuszczalności
rozwodów. Jego listy, w których występował przeciwko tej instytucji,
nie zyskały akceptacji cenzury, nie życzącej sobie poważnej dyskusji
w tej materii. Kolejne usiłowania pokrzyżowała insurekcja 1830-31
r.
Wybuch powstania listopadowego Popiel uznał za krok zgubny.
Nie mając gwarancji powodzenia, groziło ono utratą instytucji samorządowych
Królestwa Kongresowego i powrotem Rosjan do polityki represji.
Do insurekcji parł spisek, przyszłość narodu widzący w radykalnych
przemianach społecznych, powiązany z europejskim ruchem rewolucyjnym.
Wprawdzie pierwsze miesiące walk przynosiły chwałę orężu polskiemu,
mężnie stawiającemu czoła przewadze rosyjskiej, zaś w życie
kraju - co Popiel szczególnie podkreślał - nie wkradła się anarchia,
jednak z czasem żywioły rewolucyjne poczęły odciskać wyraźne
piętno na rozwoju wypadków. Kulminacyjny punkt nastąpił podczas
krwawych zajść 15 sierpnia 1831 r., gdy na ulicach Warszawy doszło
do inspirowanych przez radykałów samosądów, a rząd księcia
Adama Czartoryskiego ugiął się pod ich terrorem i podał do
dymisji. W tym dniu, zdaniem Popiela, los powstania został
ostatecznie przesądzony. Sprawa dotąd czysta, narodowa, splamiona
krwią niewinnych ofiar, nie mogła już podnieść się z upadku.
Rychłe wkroczenie wojsk rosyjskich do Warszawy było tylko tego konsekwencją.
Popiel nie osądzał wypadków 1830 i 1831 r. z oddali. Przeciwny
powstaniu i siłom, które je wywołały, kiedy, jak pisał, "kraj
cały losy swoje ostrzu miecza powierzał"6, nie myślał
siebie ratować i wnet po wybuchu walk ochotniczo wstąpił do
armii powstańczej. Pracował także w ministerstwie spraw zagranicznych,
dokąd powołał go książę Czartoryski, pragnący wykorzystać jego biegłą
znajomość francuskiego. Po upadku rządu ponownie przyłączył się
do oddziałów, które brały udział w walkach o Warszawę we wrześniu
1831 r. Ten epizod wspominał z dumą do końca życia.
2
Po klęsce powstania władze rosyjskie wydały Popielowi zakaz
wstępu do Królestwa Polskiego, osiadł więc w Galicji. Myśl
o emigracji odrzucał, uważał bowiem, że "wskazana koniecznością
dla niektórych, gromadnie była największym błędem, jaki popełnić
można było, choćby dlatego tylko, że kraj pod przemocą pozbawiony
najdzielniejszych sił odpornych, łatwiej ulegał przewadze rządu"7.
Wśród uchodźców duże wpływy uzyskali rewolucyjni demagodzy, a i
umiarkowane środowisko Hôtel Lambert nie zawsze było zdolne zdobyć
się na trzeźwy sąd o tym, jaka polityka jest właściwa dla pozostającego
w jarzmie zaborców kraju. Popiel nie czekał więc nigdy na instrukcje
emigracyjnych emisariuszy, zdając sobie sprawę, że tylko bliska
znajomość potrzeb podzielonego między trzy mocarstwa narodu, trudna
do uzyskania z perspektywy Paryża, daje podstawę do wysuwania
projektów skutecznej pracy na rzecz jego dobra.
W 1833 r. Popiel pojął za żonę znaną mu od lat dziecinnych
Emilię Sołtykównę, która wniosła w posagu duży majątek, a także
"gospodarność, powagę, sztukę rządzenia ludźmi i wychowania
dzieci"8. Zarządzanie majątkami oraz piecza nad potomstwem,
nie oddaliła go od życia politycznego kraju, w tamtym czasie
był jednak przede wszystkich jego obserwatorem, rzadko aktywnie
włączając się w bieg wydarzeń. Nie stał się wszak obojętny
na los sprawy narodowej. Dał temu wyraz w 1833 r., gdy na łamach
"Revue Européenne" ukazały się listy rosyjskiego admirała Tichaczewa,
szkalujące zryw powstańczy 1830 r. i usprawiedliwiające rozbiór
Polski własnymi Polaków błędami. Popiel w żarliwej odpowiedzi,
opublikowanej w dwóch częściach w tej samej gazecie, obnażył
naturę polityki rosyjskiej, uznającej jedynie racje siłowe i koncentrującej
władzę duchową i świecką w rękach wszechwładnego cara,
a przez to przeczącej podstawowym zasadom winnym przyświecać
społeczności chrześcijańskiej9. W tym samym roku
wraz z Zygmuntem Antonim Helclem i Konstantym ‡widzińskim wystąpił
w obronie niezależności Uniwersytetu Jagiellońskiego, ogłaszając
Memoriał do trzech dworów
w obronie UJ. Helcla wsparł, gdy ten podjął inicjatywę
wydawania "Kwartalnika Naukowego", pisma mającego ambicję inspirować
rozwój życia umysłowego na ziemiach polskich. Więzi między związanymi
z Krakowem politykami, naukowcami i publicystami konserwatywnymi,
zrazu tylko towarzyskie, choć oparte na bliskości poglądów, poczęły
się coraz bardziej zacieśniać, prowadząc do wykształcenia się stronnictwa
zachowawczego, znanego w literaturze przedmiotu jako "grono krakowskie".
Popiel, obok Helcla, Wielopolskiego i Adama Potockiego, należał
do czołowych jego postaci i przyczyniał się do wyrabiania zasad,
które w latach 60. miały zatriumfować w polityce galicyjskiej10.
Jego pierwsza "próba politycznego powodzenia"11 - ubieganie
się o poselstwo na sejm Rzeczypospolitej Krakowskiej - zakończyła
się fiaskiem, został natomiast sędzią pokoju (1840), pełniąc ten
urząd przez trzy lata. Dopiero w 1840 r. namiestnik Paskiewicz wyraził
zgodę na jego wjazd do Królestwa Polskiego. W tym samym roku
Popielowie przenieśli się z podkrakowskiej Ruszczy do odziedziczonego
przez Emilię majątku Kurozwęki, położonego na południe od Gór Świętokrzyskich,
nieopodal Buska Zdroju. Wiodąc szczęśliwe życie na wsi Popiel obserwował
jednak z niepokojem odradzanie się żywiołów spiskowych, przede
wszystkim w Poznańskiem i w Galicji. Raz jeszcze, w myśl
błędnej jego zdaniem zasady, iż nie wolno występować przeciwko ruchowi,
skoro tylko ma na sztandarach hasło niepodległości Polski, radykałowie
bez przeszkód poczęli roznamiętniać opinię przy bierności warstw
wyższych, a czasem nawet przy ich bezwiednym współudziale.
Zarazem wzmagał się ucisk szlachty polskiej ze strony biurokracji
austriackiej. Był on tym silniejszy i zajadlejszy, iż szlachta
uosabiała nie tylko tradycje narodowe, ale także była wspomnieniem
i pozostałością starego hierarchicznego porządku, którego owładnięta
ideami demokratycznymi kasta urzędnicza szczególnie nienawidziła.
Tak to wszechwładztwo rządu zaborczego i rosnąca w siłę
biurokracja oraz radykalizm socjalny i demokratyczny dążyły,
według Popiela, do wspólnego celu - wyniszczenia szlachty polskiej.
W 1846 r. Galicja stała się widownią zajść, które ukazały złowrogie
skutki tych dążeń. Spiskowcy wszczęli kolejny ruch zbrojny, znany
jako powstanie krakowskie, słaby, źle przygotowany, rachujący jednak,
iż wytężoną agitacją, której hasłem przewodnim było zniesienie pańszczyzny,
skłoni do współudziału chłopów. Biurokracja austriacka, co potem
zgodnie podkreślali jej konserwatywni krytycy, dostrzegła w tym
szansę na rozprawę ze szlacheckim przeciwnikiem. Gdy chłopi, miast
przystąpić do ruchu powstańczego, wystąpili przeciwko swym panom
paląc majątki i dokonując licznych mordów, władza zaborcza
nie zapobiegła tragicznym wypadkom, a gdzieniegdzie nawet aktywnie
je wspierała, stając się współodpowiedzialną za wydarzenia nazwane
rabacją galicyjską. Choć rzeź szlachty dokonała się jedynie w części
Galicji, to owe zajścia stały się symbolem antyszlacheckiej polityki
austriackiej i złowrogich skutków rewolucyjnej agitacji wśród
włościan. Odbiły się one szerokim echem w całej Europie. Winą
obarczono sędziwego księcia Metternicha, a najgłośniejszym
wystąpieniem przeciwko niemu i polityce Wiednia okazała się
broszura Aleksandra Wielopolskiego, w której po raz pierwszy
sformułował on program współpracy z zaborcą rosyjskim. Popiel,
z bliska śledząc przebieg rabacji i łącząc się w oburzeniu
na politykę austriacką z Wielopolskim, którego znał z czasów
sprzed wybuchu powstania listopadowego, nie skłaniał się do podobnej
konkluzji. Zbyt był przywiązany do cywilizacji Zachodu, jej katolickich
fundamentów i antycznych korzeni, by wyrzec się jej na rzecz
przymierza z będącym tej cywilizacji zaprzeczeniem systemem
rosyjskim. Dopuszczał współpracę z rządem carskim, dawał temu wyraz,
gdy Wielopolski na początku lat 60. przeprowadzał swój plan wydźwignięcia
instytucji autonomicznych w Królestwie Polskim, ale nigdy za
cenę zerwania z Zachodem. Wypadki 1846 r. postrzegał jako kolejny
przejaw działania partii rewolucyjnej w Europie, zorganizowanej
w tajne towarzystwa, dążącej do radykalnego przeobrażenia stosunków
społecznych, wrogiej Kościołowi oraz usiłującej wykorzystać dla
swych celów wszelkie napięcia polityczne, jakich w owym czasie
nie brakowało12. Popiel podkreślał zarazem krótkowzroczność
polityki rządu wiedeńskiego i wskazywał, że "nie można w prowincji
jednego i tegoż samego państwa zetrzeć na proch żywiołów organicznych
i hierarchicznych, że by to nie oddziałało z koniecznością
na inne składowe części monarchii". Rewolucja 1848 r. w Wiedniu utwierdziła
go w tym przekonaniu. Zaburzenia w stolicy cesarstwa wraz z rewolucyjnymi
dążeniami i wystąpieniami we Francji i w Niemczech gotowały
grunt pod kolejne niepokoje w Galicji. Gdy w kwietniu 1848
r. zaburzenia w Krakowie osiągnęły apogeum, Popiel z narażeniem
życia próbował powstrzymać wypadki na ulicach miasta. Rozumiał,
iż spiskowi agitatorzy za główny oręż, obok idei niepodległej Polski,
uznają hasło zniesienia pańszczyzny. Podjął zatem inicjatywę przeprowadzenia
uwłaszczenia włościan galicyjskich, które nie polegałoby na oddaniu
im ziemi za darmo, lecz jedynie na ulgowych warunkach, i na
poszanowaniu praw do rekompensaty dla dotychczasowych właścicieli.
Projekt, który przygotowano pod jego kierownictwem, nie miał jednak
szans realizacji, gdyż z jego ukończeniem zbiegło się ogłoszenie
dekretu cesarskiego, przekazującego chłopom grunty na własność za
darmo.
Ten akt rządowy Popiel określił mianem "zatrutej strzały,
puszczonej w sam środek naszego społecznego ciała". Tylko "dobremu
usposobieniu ludu" zawdzięczano - jak podkreślał - że nie doprowadził
on do rozwinięcia się "socjalnych chorób", choć nie udało się uniknąć
zubożenia kraju13. Zresztą spośród wszystkich warstw
społecznych to właśnie dla chłopów Popiel był najbardziej łaskawy
w sądach. Szlachtę, choć ubolewał nad prześladowaniem, którego
doświadczała z rąk zaborców, piętnował za to, iż zbyt łatwo ulegała
demagogii rewolucyjnej14.
Arystokratom wypominał brak woli i umiejętności, aby
stanąć na czele zdrowej części społeczeństwa, przeciwnej wywrotowym
tendencjom. Mieszczanie i urzędnicy najliczniej zasilali szeregi
partii rewolucyjnej. Chłopi wydawali mu się natomiast zdrowym fundamentem
społeczeństwa. Nieraz chwalił ich za szacunek, który żywili dla
monarchy i prawa, niepoddawanie się agitacji spiskowej, przede
wszystkim zaś za wierność Kościołowi. Obawiał się zarazem, że raz
zasiane wśród nich ziarno radykalizmu społecznego, trudno będzie
wyplenić i z czasem jego wpływy będą rosnąć. Kwestia robotnicza,
podnoszona przez nurty socjalistyczne i komunistyczne wobec
słabego rozwoju przemysłu w Polsce, była dla niego jedynie
zapowiedzią przyszłych konfliktów. Troskę o charakter włościan
uważał natomiast za pierwszorzędne zadanie obozu zachowawczego i dlatego
występował później przeciwko szkole z założenia bezwyznaniowej,
w istocie, jak twierdził, propagującej liberalne przekonania,
które podkopywały wiarę w ludzie i z wolna oddawały umysły
włościan w rządy demagogów.
Przekonany o konieczności stawienia czoła partii rewolucyjnej,
Popiel podjął inicjatywę założenia dziennika, który przez codzienne
dziennikarskie powinności broniłby bliskich mu zasad. Dla swego
pomysłu pozyskał Lucjana Siemieńskiego, do redakcji weszli także
Kazimierz Wodzicki i Wincenty Kirchmayer. Tak powstał dziennik
"Czas". Jego pierwszy numer ukazał się 2 listopada 1848 r.
Rychło związali się z nim autorzy tej klasy, co Walerian Kalinka
i Maurycy Mann i "Czas", na wiele lat stał się
czołowym głosem konserwatywnej opinii Galicji. Sam Popiel już w 1851
r. usunął się z redakcji pisma po sporze z Mannem i Kalinką
o artykuł wstępny, którym pragnął powitać przybywającego do
Krakowa cesarza Franciszka Józefa, zdaniem współpracowników zbyt
lojalistyczny w tonie. Mimo to wciąż pisywał do "Czasu"
i pozostał jego udziałowcem. Nie zerwał także przyjaźni z Mannem
i Kalinką. Obydwum poświęcił wiele ciepłych słów w swych
pismach, a drugiego z nich wspierał, gdy ten przygotowywał
fundamentalne dzieło Sejm
Czteroletni, udostępniając mu rodzinne archiwa, bogate w dokumenty
źródłowe z owego czasu. Na tym nie kończą się zasługi Popiela dla
życia naukowego i kulturalnego Krakowa. W 1853 r. został
konserwatorem zabytków w okręgu krakowskim. Przez wiele lat,
aż do później starości, z niezwykłą energią angażował się w renowację
miejskich zabytków. Gdy w 1850 r. wielki pożar strawił szereg
historycznych budowli, należał do najaktywniejszych organizatorów
ich odbudowy. To jemu zawdzięczamy uratowanie kościoła Dominikanów.
Wspierał także prace m.in. przy restauracji Collegium Maius, w kościele
Mariackim i na Wawelu, przyczynił się do odkrycia zwłok Kazimierza
Wielkiego (1869), ratował przez wyburzeniem wieżę ratuszową i Bramę
Floriańską, należał do komitetu budowy pomnika Adama Mickiewicza,
uczestniczył w zakładaniu Muzeum Narodowego. W jego domu
przy ulicy św. Jana mieściły się przez pewien czas zbiory Towarzystwa
Naukowego Krakowskiego, tam też przez wiele lat na tzw. wieczorach
czwartkowych spotykały się osobistości życia galicyjskiego, tocząc
dysputy o polityce, kulturze i sprawach lokalnych. Popiel zasiadał
we władzach krakowskich towarzystw: Rolniczego, Przyjaciół Sztuk
Pięknych i Kredytowego, a także w Radzie Miasta;
był prezesem Towarzystwa św. Wincentego A Paulo, współtworzył
Komisję Historii Sztuki przy Akademii Umiejętności, która w 1872
r. powołała go na członka nadzwyczajnego. Piękne to dowody praktycznego
zaangażowania w sprawy publiczne.
3
Popiel pisał przede wszystkim o kluczowych dla życia
narodu kwestiach, jednak nie stronił od wypowiadania się na temat
polityki europejskiej. Stanowczo występował przeciwko projektom
zagarnięcia terytorium Państwa Kościelnego przez jednoczące się
Włochy. Jego zdaniem, choć władza Ojca Świętego w pełni wyraża się
w sprawach wiary i moralności, to będzie on niezależny
tylko wówczas, gdy pozostanie panem w swym państwie, zachowując
wszelkie atrybuty władcy świeckiego15. Gdy w r.
1860 Girardin ogłosił broszurę zapowiadającą zabór Państwa Kościelnego,
zaś wrogi papiestwu Garibaldi cieszył się wśród Polaków olbrzymią
popularnością bohatera walk o wolność, Popiel wraz z bliskimi
a podzielającymi jego stanowisko przyjaciółmi postanowił dać
wyraz swemu przywiązaniu do Ojca ‡więtego i wesprzeć go choćby
tylko moralnie. Adres do Piusa IX, podpisany przez m.in. Maurycego
Manna, Leona Rzewuskiego, Walerego Wielogłowskiego i Adama
Potockiego, przysporzył jego autorom i sygnatariuszom złej
w owym czasie sławy ultramontanów16. W istocie Popielowi
obce były nadzieje na pogodzenie liberalnych nowinek z dogmatami
wiary, jednak surowo też osądzał publicystów i polityków katolickich,
zwłaszcza skupionych wokół redaktora wpływowego francuskiego pisma
ultramontańskiego "Univers" Ludwika Veuillota, którzy szans na wzmocnienie
pozycji Kościoła i religii upatrywali w ścisłym związku z rządem.
"Kościół nie potrzebuje protekcji rządu, bo to tylko szkodzi czysto
moralnemu jego wpływowi" - pisał17. W sporze Veuillota
i jego stronników z katolickimi liberałami, którym przewodził
hrabia Karol Montalembert, nie opowiedział się po żadnej ze stron,
ubolewając, iż konflikt ten osłabia obóz katolicki, winny skupiać
swe wysiłki wokół obrony wiary przed nieprzyjaciółmi zewnętrznymi.
W 1859 r. Popiel został członkiem Towarzystwa Rolniczego
- najważniejszej legalnej organizacji polskiej w zaborze rosyjskim.
Z niepokojem obserwował rozwój wypadków w Królestwie Polskim
na początku lat 60., krytycznie oceniając postępowanie obu czołowych
w owym czasie osobistości obozu zachowawczego. Aleksandrowi
Wielopolskiemu - choć wysoko oceniał jego przywiązanie do spraw
narodowych i podziwiał wytrwałość, z jaką dążył do przeobrażenia
instytucji Królestwa - zarzucał nieliczenie się z żywiołami
politycznymi kraju. Margrabia nie potrafił pozyskać dla swego programu
reform wpływowych osobistości, które przekonałyby do niego opinię.
Niezręcznymi krokami - rozwiązaniem Towarzystwa Rolniczego i branką,
uzasadnionymi zdaniem Popiela, ale przeprowadzonymi bez troski o to,
jaką wywołają reakcję - jedynie zaognił sytuację. Andrzejowi Zamoyskiemu
Popiel zarzucał z kolei, iż nie wykorzystał dla powściągania
spiskowych żywiołów swej pozycji opartej na powszechnym szacunku,
jakim go darzono. Brak jednoznacznego opowiedzenia się Zamoyskiego
przeciwko idei powstania wzmocnił pozycję radykałów, poczęli oni
bowiem zasłaniać się autorytetem hrabiego. Popiel, świadom konfliktu
między Zamoyskim i Wielopolskim, zrodzonego - jak oceniał
- nie tyle wskutek sprzeczności zasad, co z powodu różnicy
charakterów, nie zdecydował się opowiedzieć po żadnej stronie. Ówczesną
sytuację w Polsce przedstawił w 1862 r. na audiencji papieżowi
Piusowi IX i kardynałowi Antonellemu. Po wybuchu powstania
styczniowego podniósł ideę powstrzymania żywiołów radykalnych wspólnym
wystąpieniem właścicieli ziemskich i chłopów, wszakże bez współdziałania
z Rosjanami. Jako zbyt śmiała i idąca na przekór ówczesnym
nastrojom nie mogła ona liczyć na urzeczywistnienie. W marcu
1863 r. Popiel udał się do Francji, chcąc u tamtejszych sfer
rządowych znaleźć odpowiedź na pytanie, czy powstanie może liczyć
na francuską pomoc. W rozmowie z ministrem Walewskim z ust
francuskiego dyplomaty padły słowa sugerujące, że wydarzenia w Polsce
są użyteczne dla planów cesarza Napoleona III i przybliżają
chwilę odzyskania przez nią niezawisłego bytu, o ile kontrolę
nad ich przebiegiem przejmie obóz umiarkowany, pozbawiając wpływów
radykałów. Popiel uznał, że wobec tego powstanie należy warunkowo
poprzeć. Zgodził się, aby do oddziałów powstańczych przystał jego
syn Jan, zaś najmłodszy, Wacław, uczynił to wbrew woli ojca. W kurozwęckim
majątku utworzono szpital dla powstańców. Rychło jednak nadzieje
na zgodne z polskimi interesami wykorzystanie powstania w politycznej
grze między mocarstwami europejskimi upadły, podobnie jak wygasła
wiara w to, że możliwe jest nadanie ruchowi umiarkowanego kierunku.
Powstanie styczniowe było - w przekonaniu Popiela -
kolejnym zgubnym krokiem politycznym Polaków. Raz jeszcze partia
rewolucyjna uczyniła sprawę narodową narzędziem do realizacji własnych
celów. Utracone zostały instytucje, które dla społeczeństwa polskiego
zdobył Wielopolski. Rosja - przed powstaniem targana wewnętrznymi
niepokojami - zwarła siły wobec powstania w Polsce. Po stłumieniu
oporu powstańców rozpoczęła intensywną politykę rusyfikacyjną, która
dotknęła przede wszystkim niegdysiejsze wschodnie rubieże Rzeczypospolitej
- Litwę, Wołyń i Podole. Żywioł polski na tych obszarach znalazł
się w rozpaczliwym położeniu. Opis przyczyn i skutków powstania
dał Popiel w żarliwym piśmie Kilka
słów z powodu odezwy ks. Adama Sapiehy, datowanym 25 lipca 1864
r. W broszurze tej jako pierwszy wskazał dobitnie na konieczność
porzucenia polityki spisku, wyrwania steru polityki narodowej z rąk
radykałów, którzy, owładnięci ideą reformy społecznej, łączyli ją
ze sprawą niepodległości państwa polskiego i parli do kolejnych
zrywów powstańczych, nie bacząc na ich opłakane dla bytu narodu
skutki. Zarazem w ogłoszonym anonimowo piśmie Le
prince Czerkaski, étude psychologique et politique piętnował
niwelatorską politykę władz carskich na ziemiach polskich, wskazując
że działania radykałów powstańczych i represje rosyjskie niszczyły
strukturę społeczną na tym obszarze, na długo hamując możliwości
rozwoju polskiego życia narodowego. Pierwszoplanową rolę w jego
pielęgnowaniu poczęła odgrywać Galicja, od schyłku lat 50. odczuwająca
pozytywne skutki zmiany kursu polityki austriackiej, odchodzącej
od bezwzględnego centralizmu, uosabianego przez system ministra
Alexandra von Bacha, i nadającej krajom koronnym coraz większą
autonomię. Popiel, niegdyś surowy krytyk poczynań rządu austriackiego,
gdy ten zwalczał szlachtę, oddając prowincję polską we władanie
biurokratycznej kasty, teraz postulował, aby "porozumienie
nastąpiło pomiędzy osobami dziś u steru rządu [wiedeńskiego]
stojącymi, a ludźmi, których uważamy za przywódców spraw krajowych"18.
"Dajmy pokój wielkiej polityce, która nie jest rzeczą koronnego
kraju, doprowadzonego do atomizmu społecznego i atonii moralnej
- pisał w głośnym Liście
do księcia Jerzego Lubomirskiego (1865). - Stoimy na rozdrożu:
albo nam przyjdzie pod kierunkiem tajemnych wpływów w walce
bezskutecznej a zjadliwej zużyć i roztoczyć resztę sił
żywotnych, które pozostały, albo na drodze prawnej, jawnej, dobić
się warunków bytu, który chociażby nie był ostatecznym naszym ideałem,
zapewnić nam może normalne wykształcenie i form i zasad
społecznych."19 Stawiał więc Popiel program współpracy
z rządem austriackim jako jedyny realny sposób na wzmocnienie
polskich żywiołów i rozwijanie elementów życia narodowego,
których dalsze zaniedbywanie pogłębiłoby jego rozstrój i ostatecznie
zaprzepaściłoby szanse na podniesienie go do poziomu bytu, odpowiadającego
narodowym aspiracjom i nawiązującego do chwalebnej przeszłości sprzed
stuleci. List... nie tylko był żywo dyskutowanym manifestem politycznym, wskazującym
drogę na następne lata przeważnej części opinii galicyjskiej, ale
także odegrał istotną rolę w kształtowaniu się jej konserwatywnego
nurtu. Popiel poddał w nim surowemu osądowi umiarkowanych działaczy,
którzy wsparli powstanie, licząc, że uratują je przed przewagą radykałów
i trwali w tym przekonaniu, gdy takie rachuby były już
złudne i jedynie przedłużały dramat. Na krytyczne uwagi odpowiedział
Józef Szujski20, zarzucając mu chęć przeprowadzenia represji
bardziej surowych niż te, które podjęli Rosjanie, a także polityczny
ostracyzm, chęć wyeliminowania z życia politycznego każdego,
kto nie byłby związany z Popielem i jego przyjaciółmi.
Polemika przedstawicieli starego i młodego pokolenia konserwatystów,
pełna dworności i wyrazów wzajemnego szacunku, choć nie pozbawiona
ostrych zarzutów, okazała się ważnym krokiem do ich zbliżenia -
niektóre jej fragmenty interpretowane są jako zaproszenie do współpracy.
Różnice między Popielem, a "stańczykami", których
Szujski reprezentował, były jednak znaczne21. Wyrażały
się one nie tylko odmiennymi wizjami uprawiania polityki i publicystyki
- Popiel wyrzucał "stańczykom" zbyt ironiczny ton Teki,
nadmierną skłonność do koncentrowania spraw galicyjskich w swoich
rękach i niesłuszne przypisywanie sobie zasług w tworzeniu
zrębów konserwatywnej polityki - lecz także dotyczyły bardziej zasadniczych
kwestii. Popielowi obca była widoczna u Stanisława Koźmiana
i bliskiego "stańczykom" Michała Bobrzyńskiego fascynacja
siłą jako czynnikiem decydującym o powodzeniu w polityce.
Podkreślał zresztą, że pod tym względem istnieje zasadnicza rozbieżność
w sposobie interpretowania dziejów Polski między Szujskim i Bobrzyńskim,
którą unaoczniają ich fundamentalne prace poświęcone historii I Rzeczypospolitej.
Szujski uwzględniał duchowe i moralne strony prowadzenia polityki
narodowej, Bobrzyński - jak podkreślał Popiel - co prawda nie przeczył
im, ale je ignorował. Również Stanisław Koźmian w swych analizach
politycznych o wiele chętniej niż Popiel - uchodzący przecież
za trzeźwo myślącego publicystę - podkreślał wagę pragmatyzmu, co
skłaniało go np. do przedstawienia na ogół pochwalnej charakterystyki
polityki wewnętrznej Bismarcka22. Wprawdzie Koźmiana
i Popiela łączyła niechęć do nie liczących się z rzeczywistością
projektów politycznych, gotowych poświęcić realne interesy na rzecz
mrzonek o przyszłym powodzeniu, Popiel widział jednak w polityce
dużą większą rolę dla wzniosłych uczuć jak honor czy godność narodowa.
Dlatego analizując przebieg powstań wskazywał, iż były dwie drogi
spełnienia obowiązku względem ojczyzny: zaprzestanie walk i ratowanie
tego, co jeszcze zostało do ratowania, lub walka całego narodu do
końca, właśnie w imię godności i honoru.
4
Paweł Popiel nie pozostawił po sobie żadnej rozprawy teoretycznej,
której celem byłoby systematyczne wyłożenie zasad jego myśli politycznej.
Za pióro chwytał zwykle powodowany aktualnymi wydarzeniami, analizował
je, wskazywał przyczyny i konsekwencje oraz formułował własne wobec
nich stanowisko. Wiele o poglądach Popiela dowiedzieć się także
można z pisywanych przez niego recenzji książek (jak wówczas mówiono:
rozbiorów), pamiętników oraz wspomnień pośmiertnych, traktujących
przeważnie o postaciach ważnych dla XIX-wiecznej polityki
i refleksji politycznej. Były to przeważnie pisma rozmiarami
niewielkie, najdłuższe z nich - raptem kilkudziesięciostronicowe.
Jednak, jak pisał Stanisław Tarnowski: "Pisma Popiela [...] nie
były przelotne, na chwilowym wrażeniu oparte i do takiego zmierzające
[...]. W swoich małych zawsze rozmiarach mają one za treść
wielkie zasadnicze kwestie politycznego i społecznego bytu
narodów; pod pozorem czy z okazji bieżącej okoliczności roztrząsają
i afirmują zawsze to, co najstalsze, najistotniejsze, najrzeczywiściej
podstawne"23. Był zatem Popiel publicystą kontrowersyjnym,
idącym często na przekór opinii większości, przez wielu nielubianym,
nie zawsze zręcznym i w sądach sprawiedliwym24.
Przede wszystkim zasługuje jednak na uwagę jako myśliciel polityczny,
którego prace zawierają refleksję daleko wykraczającą poza wyrafinowaną
argumentację w bieżących sporach. Stworzył spójną doktrynę
konserwatywną, opartą na przeciwstawieniu organicznej wizji świata,
respektującej boski porządek i w nim szukającej zasad, które
określają warunki funkcjonowania społeczności ludzkiej, i teorii
atomistycznej, negującej objawienie, uznającej człowieka za wytwór
materii i w jego woli upatrującej jedyne źródło prawa. Pierwszą
wyznawał, drugiej był nieprzejednanym krytykiem.
Fundamentem organicyzmu miała być wiara katolicka, uznana
przez Popiela za "konieczny postulat etycznego życia w człowieku,
który obejmuje całe jego istnienie i sięga poza świat zmysłowy",
choć zauważał, że może być ona także "uznanym przez rozum środkiem
koniecznym do trzymania na wodzy nieujeżdżonej natury ludzkiej"25.
Prawo, które Bóg nadał ludzkości winno być odniesieniem i ograniczeniem
dla człowieka w jego próbach ułożenia ziemskiego porządku.
Kościół katolicki, przypominając o mających źródło w prawie
bożym zasadach moralnych, jest opoką wolności i ładu w świecie.
W czasach, gdy coraz większą popularność zdobywa "teoria bezwzględnego
wszechwładztwa państwa", prowadząca do zaprzeczenia "indywidualnych
praw pojedynkom w porządku politycznym, zaprzeczenia prawa
własności w porządku społecznym"26, pośród "takiego
to politycznego składu, który nie zna wyższego prawa początku jak
wola władzy lub ludu, potrzeba koniecznie władzy innej, duchowej,
bezinteresownej, biorącej początek z nieba, która by, równoważąc
przewagę materialną, nie dała ludzkości z moralnego ustroju,
czym jest przed wszystkim, przejść do czysto materialnego"27.
Prawo objawione, wskazywał Popiel, "tak jest zgodne z naturą
ludzką, że mu nauka miano prawa natury nadała". Na jego podstawie
"rozwija się organicznie ustrój ludzkości w społeczeństwie", oparty
na naturalnej hierarchii, wynikającej z "nierówności sił i zdolności,
z jaką się człowiek rodzi, z niemożności życia w samotności,
ze stosunku rodzinnego, w jakim na świat przychodzi", zatem
- na zasadzie władzy. Bez niej nie jest możliwe osiągnięcie warunku
niezbędnego dla funkcjonowania społeczności ludzkiej - "wolności
w porządku", czyli wolności definiowanej jako "rozwinięcie
swego czynu w obrębie swych praw". Pełnia wolności może być
bowiem osiągnięta tylko w społeczności przepojonej prawem miłości,
w której panują najwyższe zasady moralne, a wobec niedoskonałości
człowieka stan taki w historii jest rzadki i nietrwały.
Zatem tylko poszanowanie prawa i władzy umożliwia zachowanie
równowagi sił społecznych i ich rozwój na naturalnych warunkach.
Stąd każdy, nawet najgorszy, rząd "jest jeszcze narzędziem organicznym
społeczeństwa". Szacunek dla władzy winien być tym większy, iż pochodzi
ona od Boga, w ten sposób, że "została zdobyta wedle praw przez
Boga ludzkości danych albo ustalona przez czas i uznanie".
Popiel nie podzielał więc poglądu Bossueta, podług którego "wprost
Opatrzność człowiekowi albo rodzinie uświęconą oddawała powagę"28,
zdecydowanie też odrzucał teorię kontraktu społecznego, w woli
człowieka upatrującą źródeł prawa i zasady władzy. Tymczasem
to naturalnie, wedle praw nadanych wolą Boga, kształtujący się ład
uprawomocnia władzę, jako czynnik decydujący o zachowaniu równowagi
organizmu, jakim wedle Popiela jest społeczność ludzka, owa "wielość
w jedności" na wzór drzewa, co "rozrasta się z pnia jednego,
a wytwarza gałęzie, liście, kwiat i owoc, z których
każdy ma swą indywidualność". Spoiwem dla tego organizmu jest boże
prawo miłości, które "jak soki żywotne" krążące "po naczyniach"
drzewa, napełnia, ożywia i utrzymuje jego żywotność. Człowiek,
obdarzony "duszą indywidualną", nieśmiertelną, rozumianą tylko w
łączności z Bogiem, "poddaje swoją wolę nie jakiemuś fatum,
ale prawu miłości", które ukochał. W zależności od "żywiołów
składowych czasu, oświaty, geograficznego i etnograficznego
położenia" społeczność ludzka może przybierać różne formy ustrojowe,
gdy jednak respektuje boże prawo, "godność i wolność uratowana,
a panowanie siły niemożebne", chyba że chwilowe, "i to kiedy
społeczność jaka upadła moralnie". "Pojedynek" nie stoi sam wobec
potęgi władzy, organicyzm respektuje bowiem porządek wieczny, niezależny
od woli człowieka, będący mu ostoją, jeżeli jego ziemskie prawa
są łamane29.
Przeciwieństwem zapatrywania na ludzkość i stosunki
społeczne, które Popiel nazywał organicznym, była dla niego teoria
atomistyczna, oparta na dowolnych spekulacjach ludzkiego umysłu,
uznanego za jedyne i niepodważalne źródło prawa. Jej początków
Popiel szukał w epikureizmie, szkole aleksandryjskiej, gnostycyzmie,
zaś przejawy odnajdywał w myśli Hobbesa, Spinozy, wreszcie
w heglizmie. Skrajne postacie przybierała zarówno w tyranii
jednostki, uosabianej przez arbitralne rządy absolutne monarchy,
jak i w tyranii większości - "wszechwładztwie ludu". Atomizm
urzeczywistniał się również w trzeciej formie: w panteizmie,
negującym osobowość Boga, przeto odmawiającym istocie ludzkiej posiadania
duszy nieśmiertelnej, niszczącym w ten sposób podstawę jej
wolności, godności i odpowiedzialności, skoro uznaje ją ledwie
za wytwór materii. Istotą panteizmu politycznego jest ubóstwienie
państwa, stanowiącego postulat i dzieło rozumu, postawionego
jako najwyższy cel ludzkości, dlatego w myśl tej teorii władnego
absorbować człowieka i dotychczasowe więzi społeczne, jeżeli
wymaga tego jego interes. Prawo miłości wyrugowane z życia
społeczeństw nie jest już dla nich ostoją. Wyzute z duchowych
pragnień powinny one skupić się wyłącznie na zaspokajaniu materialnych
potrzeb, zdając się jednak i w tej materii na państwo, mające
gwarantować im otrzymanie wszystkiego tego, co tylko ciało i rozum
pożądają. W ten sposób zależność jednostki od państwa potęguje
się, czyniąc ją ubezwłasnowolnioną; tym łatwiej wtłoczyć gwałtem
ludzkość w "formy przewidziane z góry", czy to pod nazwą
socjalizmu, czy liberalizmu.
Atomizm nie uznający uzasadnionego wiarą w Boga i kanonami
religii katolickiej nienaruszalnego fundamentu norm, które winna
respektować ludzkość, wiedzie przy tym do zanegowania istnienia
wszelkich ograniczeń ludzkiej działalności. Umysł ludzki, okrzyknięty
mianem jedynego autorytetu władnego rozstrzygać, co dla człowieka
jest dobre, nie może być bowiem źródłem obiektywnego porządku, gwarantującego
zachowanie ładu w życiu społeczności. Jednakowe racje przemawiają
za każdym jego projektem, a brak już jest zanegowanych przez
atomizm dotychczasowych autorytetów, czy to kościelnych, czy zasadzających
się na zajmowaniu określonej pozycji w hierarchii społecznej,
władnych rozsądzać najwyższe kwestie dotyczące życia społeczeństw
poprzez odniesienie ich do ładu objawionego, od woli człowieka już
niezależnego. Jedyną miarą w polityce stają się zatem siła
i skuteczność. W ten sposób odbywające się pod hasłem
dążenia do wolności znoszenie kolejnych barier dotychczas trzymających
w ryzach ludzkie namiętności i pragnienia w gruncie rzeczy
uprawnia wszelki despotyzm i wszelką anomalię.
XIX-wieczny polski zachowawca istotne zagrożenie dla
wolności człowieka dostrzegał w atomistycznej doktrynie liberalnej
- co współczesnym zwolennikom liberalizmu wyda się paradoksalne
i trudne do zaakceptowania,. Zwolennicy teorii politycznej,
opartej na przeświadczeniu o istnieniu ogólnoludzkich wzorów
zachowań człowieka i społeczności, z których wywodzą projekty
"idealnego" porządku społeczno-politycznego, usiłując wcielić
je w życie, stają w obliczu nieuchronnej konfrontacji
z ugruntowanymi tradycją postawami, które nie dają się pogodzić
z przyjętym a priori modelem. Liberałowie, chcąc ziścić
swą wizję, muszą zatem wystąpić przeciwko instytucjom tworzącym
dotychczasowy, kształtujący się w procesie naturalnej ewolucji
ład, często skutecznie dającym odpór nowinkarskim postulatom. Ich
projekty wymagają "wyrwania" człowieka z kontekstu wiary i tradycji,
w której się wychował. Dopiero "wyzwolony" może on współtworzyć
nowy porządek, takim, jakim wyobraził go sobie dufny w swe
umysłowe możliwości doktryner. Liberałowie snują przed "pojedynkiem"
wizję pękających kajdan odchodzących w przeszłość pozostałości starego
hierarchicznego porządku, zastąpionego mirażem wolności gwarantowanej
wykoncypowanym kontraktem społecznym. W gruncie rzeczy, jak
wskazuje Popiel, wiodą go nieuchronnie wprost przed oblicze wszechwładnego
państwa - bezwzględnego Lewiatana, nie liczącego się z tradycyjnymi
instytucjami, zwłaszcza Kościołem, niegdyś mogącymi być mu przeciwwagą.
W oczach myśliciela konserwatywnego liberałowie uchodzili więc
za propagatorów centralizmu zagrażającego różnorodności kultur i tradycji
wykształconych przez ludzkość w długim procesie przemian społecznych
i politycznych. Popiel, choć był zwolennikiem silnej władzy,
krytykował politykę liberalną za dążenie do zapewnienia omnipotencji
państwa. "Jest to jedna z najwyższych prawd politycznych -
pisał - choć dziś zupełnie zapoznana, że żaden rząd nie może robić
wszystkiego i że w społeczeństwie dobrze urządzonym muszą być
pośrednie ogniwa i koła, które odpowiedzialność rozkładają,
a równoważą siłę, i to jest wolności warunkiem i rękojmią."30
"Ogniwa" i "koła", zakorzenione w tradycyjnych formach życia,
z nich czerpiące siłę żywotną, konserwujące pierwiastki ładu organicznego
i gwarantujące ich trwanie mimo kolejnych burz dziejowych,
po których choć fasady ładu społecznego ulegają zmianom jego istota
pozostaje nienaruszona. "Ogniwa" i "koła", którym zagraża państwo
liberalne, z pozoru zwiększające zakres swobód obywatela, w
istocie wkraczające ze swymi regulacjami w coraz to nowe dziedziny
jego życia dotąd nie poddane odgórnemu przymusowi, mechanizm zaprojektowany
i kierowany z myślą o tym, aby ziściło się marzenie
doktrynerów o zaprowadzeniu porządku, który byłby określonej
apriorycznej teorii ucieleśnieniem31. Gdy więc niemieccy
liberałowie dążyli do ujednolicenia prawodawstwa w całej monarchii
Franciszka Józefa, Popiel sprzeciwiał się ich usiłowaniom, wskazując,
iż zagrozi to odrębności polskiej prowincji. Liberalna konstytucja
- akt prawny wychodzący z dowolnych przesłanek, miałaby przecież
nie tyle opisać istniejący stan stosunków społecznych, politycznych
i kulturowych, na co Popiel, choć niechętnie, mógłby jeszcze
przystać32, ile w istocie stanowić nowy, zaprojektowany
apriorycznie porządek, ujawniający się w opisanych w niej
instytucjach i procedurach. W ówczesnym położeniu narodu
polskiego, dla którego zachowanie tożsamości i tradycyjnych
form życia narodowego było pierwszorzędnym zadaniem, konstruktywistyczne
zakusy wydawały się tym bardziej niebezpieczne.
Popiel kierował krytykę nie tylko pod adresem liberalizmu,
lecz także przeciw zdobywającemu coraz większą popularność socjalizmowi.
Uważał, iż obie doktryny mają podobne źródło - negację boskiego
porządku i postawienie na piedestale rozumu ludzkiego. Łączyła
je także wrogość do Kościoła katolickiego, będącego opoką zasad
i żywiołów, które hamowały rozwój tych prądów. Liberalizm przygotowywał
grunt pod zasiew idei komunistycznych, nie tylko przedkładając zasady
wolnej konkurencji ponad troskę o dobro poddanych jej wpływowi rzesz
robotniczych, lecz także - co ważniejsze - rozbijając stare więzi
społeczne, pozbawiając społeczności tradycyjnych autorytetów, władnych
miarkować rozwielmożniające się namiętności ludzkie. Przede wszystkim
zaś przekonywał człowieka, że nie ma porządku wyższego nad ludzki,
przez co to, co dotąd było łatwe do pojęcia i zaakceptowania
w planie wyroków Opatrzności - a więc nierówność majątkowa
i społeczna - stawało się teraz jedynie ludzkim projektem, który
w uprawniony sposób zastąpiony może zostać każdym innym, a na
pewno takim, który na piedestale rzekomo postawił sprawiedliwość
i dobro ludzkości. Tak jak reformacja dopuściła wszelką dowolność
w dziedzinie religijnej, tak XIX- -wieczny liberalizm,
kolejny krok uczyniony przez człowieka w jego "wyzwalaniu"
się spod prawa Bożego, uprawomocniał, nawet wbrew sobie, wszelkie
eksperymenty społeczne.
Projekty komunistyczne wydawały się Popielowi szczególnie
złowrogie, gdyż godziły w fundamenty ładu społecznego: rodzinę
i prawo własności. Przyznawał zarazem, iż choć socjalizm jest
chorobą, którą z energią należy zwalczać, to wyrasta na gruncie
rzeczywistych potrzeb społecznych33, wobec których konserwatyści
nie powinni pozostać obojętni. Upadek średniowiecznej organizacji
społeczeństwa pozbawił jednostki ochrony, którą dawały im dawne
instytucje cechowe. W to miejsce powstała - jak pisał - "konsekwencja
fatalna - konkurencja". Robotnicy stanęli bezradni wobec potężnego
kapitału, który nie liczył się z ich potrzebami. Na tym gruncie
zrodziła się popularność idei komunistycznych. Odwoływały się one
do słusznego poczucia krzywdy, czerpały z niego siły, mamiąc
umysły niewytrawne wizją ogólnego dobrobytu i triumfu sprawiedliwości
w stosunkach międzyludzkich. W rzeczywistości ich realizacja
sprowadziłaby na ludzkość największe upodlenie moralne i uczyniła
nędzę o wiele bardziej dotkliwą niż dotychczas. Przekształcanie
stosunków społecznych było w przekonaniu Popiela nieodzowne, nie
mogło się jednak dokonać wbrew zasadom chrześcijańskim, które są
miarą rzeczywistego postępu ludzkości, możliwego i pożądanego,
o ile "potrafi utrzymać się w granicach prawa moralnego, ustawodawczego
i naturalnego". Popiel apelował, aby na rzecz owego postępu
zaangażowali się konserwatyści. Konserwatyzm ma bowiem w jego
przekonaniu rację bytu o tyle, "o ile zapuszcza korzenie w grunt
moralny, kościelny i czerpie stamtąd zasób światła i ducha
poświęcenia"34, nie może natomiast być motywowany troską
o zachowanie własnego stanowiska i przywilejów.
Choć Popiel z nostalgią wspominał dawny, hierarchiczny
porządek społeczny, to zdawał sobie sprawę, że jego przekształcenie
było nieuniknione także w sferze polityki. Jej uczestnikiem
mógł być, jego zdaniem, każdy, bez względu na pochodzenie i status
majątkowy, o ile dysponuje wiedzą pozwalającą mu podejmować
świadome decyzje i unikać wpływów demagogów. Odrzucał zatem postulat
powszechnych wyborów, wskazując, że "co by to były za wybory, przez
klasę zgoła politycznie niewyrobioną, a stojącą pod wpływem ludzi,
którzy przez pochlebstwa wmawiają w nią, że dojrzała"35.
Nie była to bynajmniej obrona wyłączności stanowiska klasy społecznej,
z której Popiel się wywodził. Miał przecież wiele szacunku dla posłów
włościańskich, z którymi zetknął się w sejmie galicyjskim,
i doceniał ich rolę jako tych, którzy kierowali się w swych
politycznych wyborach zdrowym rozsądkiem. Rozumiał jednak, iż dopuszczenie
do głosu ogółu społeczeństwa, słabo wszak wykształconego i niedoświadczonego,
obniżyłoby wydatnie poziom uprawianej polityki. Wzrosłaby rola przywódców
politycznych, odwołujących się do niskich instynktów i emocji,
przedkładających partykularne cele stronnictwa czy własne ponad
dobro wspólnoty. Demokrację definiował jako "równość przed prawem,
dostępność urzędów i stanowiska [...] nie podburzaną sztucznie,
każdemu zapewniającą miejsce wedle jego siły i zasługi"36,
założenie w ostatnim punkcie cokolwiek idealistyczne, jednak zrozumiałe,
gdy zważy się, jaką wagę przywiązywał Popiel do jakości uprawianej
polityki. U zarania epoki triumfu partii masowych jego przestrogi
przed wszechwładztwem partykularyzmów i demagogii były głosem wołającego
na puszczy. Rozumiał, że postępująca demokratyzacja stosunków społecznych
i zmiana wyobrażeń dominujących w samym myśleniu o tym,
czym jest człowiek i polityka, stawiały konserwatystów w trudnym
położeniu, bo choć bronili słusznych zasad, to z coraz większym
trudem przekonywali o swoich racjach. Zdawał sobie sprawę z pokusy
zasklepienia się przez zachowawców w prostej negacji wszelkich zmian.
Dostrzegał zarazem szczególną trudność, jakiej przysparzało pragnienie
"konserwowania" ładu w warunkach polskich, gdzie od prawie
dwustu lat w "ciągłej zawsze" trzeba było pozostawać "opozycji",
gdzie "cóż było zachować, czego było bronić", skoro "wszystko narzucono,
a do niczego nie było wolności i siły". Nie tracił jednak wiary,
że w polityce polskiej wciąż jest miejsce na silne stronnictwo
konserwatywne i przyświecające mu zasady, "a zatem wolność
Kościoła i sumienia, uznanie i obrona prawa własności,
poszanowanie władzy i hierarchii społecznej [...], przekonanie,
że jak w życiu, tak w polityce nie ma zasady zgubniejszej
nad tę, że cel uświęca środki"37.
5
Mimo że Popiel przedstawiał swe racje w znakomitych
wywodach, nie potrafił zdobyć dla nich poparcia. Sam przyznawał,
iż nie był typem przywódcy politycznego, który skupiałby wokół siebie
stronnictwo ludzi oddanych i zapewniających mu możliwości realizacji
postawionych celów. Zasiadał co prawda w krakowskiej Radzie
Powiatowej (1877-1883), pełniąc funkcje jej prezesa, zaś w 1875
r. wybrano go na posła do Sejmu Krajowego, niemniej nie posiadał
umiejętności politycznych, które zapewniłyby mu wiodące stanowisko
w polityce galicyjskiej. W czasie sześcioletniego posłowania
nieraz przyszło mu godzić się z faktem, że jego postulaty nie
znajdują poparcia większości, miał zresztą świadomość, iż w wielu
sprawach idzie na przekór opinii i nie liczył zbytnio na powodzenie38.
Poczucie, że jego wiedza i doświadczenie nie są właściwie wykorzystywane,
skłoniło go do złożenia mandatu w 1881 r. W sejmie zabierał
głos w sprawach szkolnictwa, postulując zwiększenie wpływu duchowieństwa
na edukację nauczycieli ludowych, występował przeciwko kredytom
na melioracje rolne, potępiał próby wkraczania przez reprezentację
kraju w dziedzinę polityki zagranicznej monarchii, szczególnie
wtedy, gdy w 1877 r., w czasie wojny turecko-rosyjskiej,
posłowie chcieli swe zdanie na tematy międzynarodowe wyrazić w adresie
do cesarza39. Przede wszystkim jednak Popiel kierował
uwagę na kwestie administracyjnego urządzenia prowincji. Pragnął
wzmocnienia instytucji gminnych, które w dotychczasowym kształcie
nie były w stanie podołać składanym na ich barki obowiązkom.
W zespoleniu obszarów dworskich z gminami włościańskimi
pokładał nadzieje na rozwiązanie licznych problemów administracyjnych
i zapewnienie skuteczniejszej egzekucji prawa. Snując refleksję
nad kształtem instytucji lokalnych, nie lekceważył zagadnień formalnoprawnych,
przede wszystkim jednak swe rozważania podporządkowywał nurtującej
go przynajmniej od czasów rabacji galicyjskiej idei doprowadzenia
w narodzie polskim do równowagi sił społecznych, od której
zależała jego przyszłość. "Społeczność nasza doprowadzona do ostatecznego
rozbicia - pisał w 1865 r. - rozmaite warstwy społeczne, rozmaite
szczepy naszego koronnego kraju, nie stoją w zgodzie i harmonii,
ale w jakiejś dziwnej względem siebie niechęci". Dopiero przyznanie
Galicji autonomii i osłabienie nurtu rewolucyjnego po klęsce
powstania styczniowego stworzyło szansę przezwyciężania skutków
wielowiekowego antagonizmu, zrodzonego w dobie I Rzeczypospolitej,
gdy szlachta "nie tyle łączyła, ile raczej absorbowała wszystkie
siły społeczne"40. Raz jeszcze Popiel podkreślał przywiązanie
do tego, co w życiu narodu jest wspólne i wyznacza cele
wykraczające poza racje partykularne. Pamięć o krwawych wypadkach
1846 r. była zapewne doniosłym impulsem, aby podejmować to zagadnienie,
ale kierowały nim racje dużo poważniejsze niż strach przed kolejnymi
rozruchami. Równowaga sił społecznych w obrębie narodu warunkowała
jego trwanie i rozwój. Skoro słabła pozycja szlachty, która
utraciła przywilej "prawodawstwa z urodzenia", trzeba było zapełnić
powstałą wskutek tego lukę, ratować to, co pozostało jeszcze ze
starego organizmu społecznego. W przeciwnym razie społeczeństwo
polskie, trawione przez wewnętrzne konflikty, targane rewolucyjnymi
wstrząsami i wystawione na wrogie działania Prusaków i Rosjan,
zmierzałoby ku kolejnym klęskom. W takich warunkach trudno byłoby
więc liczyć na szacunek dla prawa i władzy, zachwiane zostałyby
zatem tak drogie sercu Popiela same fundamenty bytu wspólnoty. Zdawał
sobie sprawę z wyjątkowego znaczenia Galicji po 1864 r. jako jedynego
obszaru ziem polskich, na którym możliwe było w miarę swobodne
rozwijanie żywiołów narodowych i pielęgnowanie elementów życia polskiego
decydujących o jego trwaniu: języka i świadomości historycznej.
Tym większą wagę przykładał do tego, aby w Galicji warstwy
społeczne przychodziły do równowagi i harmonijnie się rozwijały,
mając na względzie, że ponad racjami narodowymi istnieje jeszcze
jedna - nadrzędna: miłość bliźniego. Bo też, jak sam Popiel podkreślał,
w hierarchii tego, co w życiu ludzkości ważne, na samym szczycie
znajdowała się troska o zbawienie, a nie dbałość o sprawy
doczesne. Wiarę w Boga i wierność Kościołowi katolickiemu
przedkładał Popiel ponad zagadnienia bytu narodowego. Nie oddzielał
tych sfer, przeciwnie, do działania motywowała go "chęć dopomożenia
sprawie narodowej przez Kościół, a wzmocnienia tym samym sprawy
Kościoła w narodzie"41, niemniej prymat spraw wiary
był oczywistą konsekwencją postawy katolickiej. Dopiero z tej
perspektywy możemy właściwie ocenić stosunek Popiela do kwestii
niepodległości Polski i powstań, które hasło jej odzyskania umieściły
na swych sztandarach. Nie mógł być bowiem obojętny na to, jakie
siły dążyły do odbudowy państwa polskiego, jaki kształt chciały
mu w przyszłości nadać, czy przy ich przewadze nie zagrożona
zostanie pozycja Kościoła w życiu narodu. Idei niepodległości się
nie wyrzekał. Stawiał ją w artykule wstępnym do pierwszego
numeru "Czasu", przywoływał w ostatnich latach życia, gdyż
- jak podkreślał - "naród ujarzmiony ma zawsze prawo powstać"42.
Nie absolutyzował jednak owej idei, zdawał sobie bowiem sprawę,
że każde działanie polityczne wywołuje określone skutki i od
rozsądku ludzi kierujących polityką narodu zależy w znacznej
mierze, czy będą one dla niego pozytywne, czy negatywne, o czym
nie przesądza przecież idea motywująca do działania, lecz warunki,
w których się je podejmuje i środki, którymi się dysponuje.
Miarą oceny czynu politycznego nie może być wyłącznie jego skuteczność,
lecz także jego wymiar etyczny. Popiel starał się więc wyważyć te
trudne do pogodzenia racje: trzeźwość sądu w polityce i jej
zgodność z zasadami moralnymi i uczuciami patriotycznymi.
Od roztropności w ich równoważeniu zależy przyszłość narodu,
zwodnicza jest bowiem alternatywa: "realizm" czy "idealizm", poświęcenie
tego, co wzniosłe i moralnie nieskazitelne, na rzecz tego,
co efektywne, czy też oddanie się górnolotnym ideom i zlekceważenie
negatywnych skutków, jakie może przynieść dążenie do ich ziszczenia.
Rozumiało to wielu XIX-wiecznych polskich zachowawców.
Ich stanowisko zwykło się określać mianem "polityki rozumu", w opozycji
do "polityki serca", którą mieli kierować się ich ideowi przeciwnicy
z lewicy i centrum. W gruncie rzeczy jednak refleksja
wielu z nich - wśród nich Pawła Popiela - zasługuje na miano
polityki serca miarkowanej wszakże przez rozum. Otwartą sprawą pozostaje
ocena, na ile ich polityczne wybory okazały się słuszne, czy ich
myśl polityczna uwzględniała wszelkie konsekwencje przyjętych założeń,
nie można im jednak odmówić odwagi w podjęciu próby pogodzenia
dwóch wizji uprawiania polityki - "idealistycznej" i "realistycznej",
co ściągnęło na nich niełaskę wyznawców obu nurtów.
6
Współczesnego czytelnika razić może atencja, z jaką
Popiel odnosił się do cesarza Franciszka Józefa, było, nie było
władcy państwa zaborczego. O tym, że nie pozostawała ona bez
echa także za jego życia, świadczy przywoływany konflikt w redakcji
"Czasu". Stosunek Popiela do cesarza i jego polityki daleki
był wszakże od apologii - dał temu wyraz choćby w 1852 r.,
gdy w anonimowym liście otwartym do cesarza protestował przeciwko
uwięzieniu bez sądu Adama Potockiego. Po powstaniu styczniowym w polityce
galicyjskiej triumfował program ugody z rządem austriackim
i argumenty Popiela za współpracą z monarchą w imię interesu
polskiego trafiały już na podatny grunt. Symbolicznym tego zwieńczeniem
było wystąpienie Popiela, gdy na czele szlachty witał Franciszka
Józefa w Krakowie w 1880 r. O znaczeniu, jakie ten
myśliciel przypisywał "czynnikowi władzy", wspominaliśmy już powyżej.
Warto także wziąć pod rozwagę, iż troszczący się o interes
dynastii i w związku z tym myślący - przynajmniej w założeniu
- kategoriami dobra całej monarchii cesarz mógł się wydawać polskiemu
zachowawcy najlepszym zabezpieczeniem przed triumfem w polityce
austriackiej racji partykularnych, które zagrażały autonomicznym
instytucjom Galicji. Trudno posądzać Popiela o naiwną wiarę w to,
że Franciszek Józef lekceważył opinię wpływowych niemieckojęzycznych
kół politycznych w Wiedniu, mógł wszakże sądzić - i zapewne
miał w tym wiele racji - iż lepszą dla Polaków alternatywą
była przewaga myślenia dynastycznego nad dążeniami stronnictw nie
liczących się z interesami polskimi, a często interesom
polskim jawnie wrogich. Właściwą formą ustrojową dla monarchii habsburskiej
była w jego przekonaniu federacja, uwzględniająca tradycje
każdego kraju koronnego, zatem nie zlewająca ich mechanicznie w jedną
całość, znajdująca spójnię i rację bytu we wspólnym interesie
zabezpieczenia się przed zewnętrznymi niebezpieczeństwami i zapewnienia
wewnętrznego porządku, uosabiana przez osobę monarchy. Austria -
monarchia federalna - miała zapewnić warunki rozwoju współtworzącym
ją narodom, bez dominacji żadnego spośród nich. Jawiła się ona Popielowi
jako gwarantka polskiego bytu narodowego, zagrożonego przez zaborczość
nie tylko polityczną, lecz także kulturalną Prus i Rosji. Jako
państwo katolickie mogła być jedną z ostatnich ostoi papiestwa
w Europie. Postulowane przez Popiela przekształcenie ustroju
cesarstwa w duchu federacyjnym największe szanse powodzenia
zyskało z chwilą objęcia teki premiera przez hrabiego Richarda
Belcrediego, który program federacyjny uczynił głównym hasłem swego
gabinetu. Popiel aktywnie wspierał je swym piórem, kładąc nacisk
na polityczne skutki zaniechania lub wprowadzenia w życie tej idei,
nie proponując szczegółowych rozwiązań prawnych czy administracyjnych43.
Rozumiał bowiem, że gra nie toczy się o ten lub ów zapis prawny,
lecz o wybór między dążeniem do unifikacji, negującym znaczenie
doświadczenia historycznego poszczególnych narodów, a pragnieniem
pielęgnowania organizmu, dla którego tradycja narodowa miała być
fundamentem przyszłego bytu. Spotkał go zawód - idea federacji została
poświęcona na ołtarzu zaspokojenia aspiracji Węgrów, cesarstwo
przekształcono w związek dualistyczny - Austro-Węgry. Jednak
nawet w takim kształcie monarchia Franciszka Józefa spełniała
w opinii Popiela pierwszorzędną rolę w Europie, a jej
znaczenie dla żywiołu polskiego trudno było przecenić, skoro alternatywą
były germanizujące Prusy Bismarcka i wzmagająca panslawistyczną
propagandę, od powstania styczniowego nie ustająca w rusyfikacyjnych
wysiłkach Rosja, skoro nadzieja na rychłe odzyskanie niepodległości
mogła być udziałem jedynie niepoprawnych marzycieli, ludzi za nic
mających sytuację polityczną na Starym Kontynencie i usposobienie
społeczeństw, a tym bardziej rządów europejskich, dla których
polskie aspiracje nic nie znaczyły.
* * *
Popiel do końca życia pozostawał aktywny. Na stulecie uchwalenia
Konstytucji Trzeciego Maja opracował studium poświęcone jej genezie.
Choć, jego zdaniem, wychodziła
ona "z jednego głównego błędu, orzekając, że wszelka władza
w społeczności ludzkiej bierze początek z woli narodu",
i choć nie wierzył w trwałość konstytucji nie opartych
na istniejących stosunkach, lecz dopiero próbujących je wykształcić
w myśl swoich zapisów, dzieło Sejmu Czteroletniego oceniał
wysoko, jako chwalebną próbę uratowania godności i niezależnego
bytu narodu polskiego44. Wciąż zajmowały go bieżące sprawy
krajowe - pod wpływem artykułów zamieszczonych na łamach "Nowej
Reformy", krytycznych wobec Stanisława Tarnowskiego, raz jeszcze
wystąpił przeciwko radykałom, przypominając główne zasady swej myśli
politycznej i stanowisko wobec kluczowych w życiu narodu
wydarzeń XIX wieku. Krakowskie środowisko polityczne i naukowe
nie szczędziło mu w tym czasie wyrazów uznania (w 1890 r. przyznano
mu honorowe obywatelstwo miasta, w którym zamieszkał na stałe
w 1873 r.), ale i zawodów, gdy w 1891 r. Stanisław
Smolka uniemożliwił powołanie go na członka zwyczajnego Akademii
Umiejętności, uznając jego kandydaturę za zbyt "polityczną". Przeżywał
rodzinne tragedie: w 1890 r. stracił syna Marcina, zaś w 1891
żonę. Zmarł po długiej chorobie 6 marca 1892 r. w Krakowie
i został pochowany przy kościele w rodzinnej Ruszczy.
W 1893 r. nakładem rodziny ukazał się dwutomowy wybór
najważniejszych pism Pawła Popiela, zaś w 1927 r. wydano jego Pamiętniki, pamięć o nim poczęła jednak z wolna zamierać. W okresie powojennym
przywoływali go co prawda autorzy każdej poważnej pracy poświęconej
XIX-wiecznemu polskiemu konserwatyzmowi45, niemniej
obecnie jest on postacią znaną jedynie wąskiemu gronu badaczy i
znawców polskiej myśli politycznej. Milczą o nim szkolne podręczniki
historii, a i współcześni publicyści nie powołują się na niego,
już to z powodu nieznajomości jego pism, już to uznając, że
są one jedynie zabytkiem przeszłości. Autor niniejszego wyboru ma
nadzieję, że tom ten wydobędzie dorobek Popiela z cienia zapomnienia,
nadzieję tym większą, że jego pisma nie tylko stanowią jedno ze
szczytowych osiągnięć polskiej refleksji politycznej XIX wieku,
lecz także zawierają przemyślenia wciąż mogące inspirować nas w rozważaniach
nad celami i charakterem polityki polskiej oraz samymi fundamentami
ładu społecznego. O tym, że nie należy lekceważyć przenikliwości
naszych przodków, dobitnie przekonuje szereg trafnych a wypowiadanych
z myślą o przyszłości przestróg Popiela. Wskazywane przez niego
"choroby wieku" XIX - komunizm, dążenie ku wszechwładztwu państwa
i niczym nie krępowany indywidualizm wiodący do zanegowania
wszelkich tradycyjnych więzi społecznych - okazały się bowiem epidemiami
dwudziestego stulecia.
Redaktor tomu dziękuje Panu doktorowi Bogdanowi Szlachcie
z Zakładu Historii Myśli Politycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego
za obudzenie zainteresowania osobą Pawła Popiela oraz życzliwe i
cierpliwe traktowanie licznych próśb o konsultację podczas
przygotowywania niniejszego wyboru.
Jacek Kloczkowski
Przypisy
1 Informacji o życiu Pawła
Popiela dostarczyły mi przede wszystkim jego Pamiętniki (opublikowane w Krakowie w 1927 r.), poświęcone mu
hasło w Polskim słowniku
biograficznym autorstwa S. Kieniewicza, broszury L. Dębickiego
Paweł Chościak Popiel (Kraków 1892) oraz
M. Sokołowskiego i W. Łuszczkiewicza Paweł
Popiel (Kraków 1893), a także historia rodziny Popielów, napisana
przez wnuka pisarza, Pawła Popiela, pt. Rodzina
Popielów herbu Sulima z przydomkiem Chościak (Kraków 1936).
2 P. Popiel, Pamiętniki, s. 16
3 P. Popiel, Stanisław Rzewuski na podstawie jego zapisków
i własnych wspomnień, [w:] idem, Pisma, Kraków 1893, t. 2, s. 384. Popiel wspominał, że gdy "wyrażał
obawę barbarzyństwa powstałego z zewnątrz, przywodząc jako
przykład stary Rzym", Rzewuski odpowiadał, że "społeczeństwa pogańskie,
choć kulturalnie wykształcone, mogły ulegać barbarzyństwu zewnętrznemu
albo wewnętrznemu, nigdy zaś społeczeństwo chrześcijańskie, które
ma w sobie żywotną siłę odradzającą stosunki społeczne. [...]
Innym razem znowu, upatrując w walce o stanowiska społeczne
przyczynę wewnętrznego niepokoju", postawił jeden z młodych
rozmówców pytanie, "czy kastowe indyjskie lub egipskie instytucje
nie były rękojmią większego pokoju? Tu oczywiście stanęła przeciwko
temu twierdzeniu zasada chrześcijańska, która otwiera każdemu zarówno
przez Chrystusa odkupionemu i oświeconemu udział we wpływie
i korzyściach życia, byle siły odpowiednie służyły" (s. 384-385).
4 P. Popiel, Zygmunt Antoni Helcel, [w:] Pisma, t. 2,
s. 174.
5 P. Popiel, Pamiętniki, s. 50
6 Ibidem, s. 62
7 P. Popiel, Zygmunt Antoni Helcel, [w:] Pisma, t. 2, s. 168
8 P. Popiel, Pamiętniki, s. 86
9 Treść listów Tichaczewa Popiel
kwitował słowami: "Gorszące jest to nadużycie logiki i prawdy.
Że nieszczęścia jakiegoś narodu mogą być karą za jego winy, to prawda
niezaprzeczona. Ale wyprowadzać z niej wniosek, że zbrodnia
na tym narodzie spełniona, jest uprawnioną i słuszną, że sprawca
zbrodni jest prawnym wykonawcą wyroków Opatrzności, to już więcej
niż paradoks i krętactwo - to bluźnierstwo!" (cyt. za: S. Tarnowski,
Paweł Popiel jako pisarz,
Kraków 1894, s. 44).
10 O "gronie krakowskim" pisze
M. Król (Konserwatyści a niepodległość.
Studia nad polską myślą konserwatywną XIX wieku, Warszawa 1985).
11 P. Popiel, Pamiętniki, s. 89.
12 Popiel wielokrotnie wskazywał
na zagrożenia, jakie niosła ze sobą działalność sił dążących do
triumfu w stosunkach społecznych i politycznych zasad
rewolucyjnych. Czynił to np. w Exposé,
przeznaczonym dla delegatów mocarstw na kongres berliński (1878),
w którym proponował współdziałanie władz państw zaborczych z konserwatystami
polskimi w walce z rewolucjonistami, a także w anonimowej broszurze
Considérations sur l'état de l'Eglise en Pologne á l'occasion de
l'attentat du 13 mars (1881), gdzie głosił, że odpowiedzialność
za zamordowanie cara Aleksandra II ponoszą te same siły, które na
ziemiach polskich prześladują szlachtę i Kościół.
13 P. Popiel, Pamiętniki, s. 117
14 W broszurze Kilka słów z powodu odezwy ks. Adama Sapiehy
Popiel tak określał pozycję i zachowanie szlachty w XIX-wiecznej
Polsce: "Od samej chwili rozbiorów,
państwa zaborcze głównie przeciwko niej wymierzyły działanie,
z ich stanowiska polityczne. Szlachta była właściwie panią
kraju: była ona jakby panująca rodzina, którą zaborcy zniszczyć
musieli, aby spokojnie wejść w jej prawa. Ona też sama ucierpiała:
los włościan, los miast nawet nie pogorszył się przez rozbiór, szlachta
zaś nie tylko traciła majątki przez sekwestry i konfiskaty,
była stopniowo ograniczana w swych prawach i przywilejach,
ale nawet od roku szczególniej 30. tak systematycznie ścigana pod
trzema rządami, że można powiedzieć, iż co rewolucja zrobiła z szlachtą
francuską, to spełniły na polskiej trzy zaborcze rządy. Ale nie
dość, że z góry na nią uderzano, ścigała ją z dołu niechęć,
zawiść, niemal pogarda. Jak zwykle, kiedy instytucja chyli się ku
upadkowi, odmawiano jej przywilejów, a żądano obowiązków, zarzucano
duch arystokratyczny, w istocie zupełnie jej obcy. [...] Szlachectwo
nie jest jakimś ideałem, szlachectwo jest przywilejem prawodawstwa
z rodu; kiedy ten przywilej klasa utraciła, przestaje być szlachtą.
Tak było u nas, dawno przestaliśmy być szlachtą; w stosunkach
towarzyskich, rodzinnych, utrzymuje się przez kilka pokoleń tradycja
szlachecka, choć politycznie istnieć przestała, ale prawnej i społecznej
nie ma już podstawy. Tego nie rozumieli szlachcice zawistni, tego
nie rozumiała nawet znaczna część większych właścicieli, którzy
bojąc się, aby przez swe stanowisko nie zaszkodzili przyszłości
ojczyzny, sami powołani majątkiem, oświeceniem, tradycją, do przodowania
na zdrowej drodze opinii krajowej, przechodzili do obozu i pod
karność partii rewolucyjnej, sprzysiężonej na ich zgubę" (Pisma, t. 1, s. 25-26).
15 Stanowisko w kwestii relacji
Stolicy Apostolskiej do władzy świeckiej najpełniej wyraził Popiel
w przytaczanym w niniejszym tomie tekście broszury 12 grudnia. O jego związkach z polskim
ultramontanizmem pisze B. Szlachta w książce Ład - Kościół - naród (Kraków 1996).
16 L. Dębicki, Portrety i sylwetki z dziewiętnastego
stulecia, seria I, Kraków 1905, s. 104.
17 P. Popiel, Ludwik Veuillot, [w:] Pisma, t. 2, s. 444-445.
18 P. Popiel, List do księcia Jerzego Lubomirskiego,
[w:] Pisma, t. 1, s. 70.
19 Ibidem, s. 73.
20 Jego artykuł ukazał się w dzienniku
"Hasło" 9 listopada 1865 r. Popiel odpowiedział broszurą pt. Kilka słów Pawła Popiela z powodu artykułu
p. Józefa Szujskiego w felietonie dziennika "Hasło" z dnia
9 listopada zamieszczonego, datowaną 10 lutego 1866 r. Polemikę
zakończył prywatny list Szujskiego.
21 Myśl polityczną "stańczyków"
przedstawia m.in. M. Jaskólski w książce Kaduceus polski. Myśl polityczna konserwatystów krakowskich 1866-1934
(Warszawa-Kraków 1990).
22 S. Koźmian, O działaniach i dziełach Bismarcka,
Kraków 1903. Fragmenty tej rozprawy zawarte zostały w opublikowanym
w serii "Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej" wyborze
pism Koźmiana pt. Bezkarność
(red. B. Szlachta, Kraków 2001).
23 S. Tarnowski, Paweł Popiel jako pisarz, Kraków 1894,
s. 2.
24 Charakterystyczne w tym
względzie są słowa S. Koźmiana: "Mąż to światły, znany nie tylko
tutaj, wnuk po kądzieli ministra Marcina Badeniego, wychowany zatem
w najlepszych tradycjach życia publicznego, kształcił się on
we Francji, gdzie go ścisła łączyła przyjaźń ze znakomitościami
ówczesnymi stronnictwa katolickiego, Lammenais, Montalembert, Veuillot
itd. W kraju należał on do najcelniejszych ludzi, zawsze umysłowo
czynny, niejedną zdrową myśl rzucił w nasze społeczeństwo;
przyjaciel najznakomitszych ludzi swoich czasów: Adama Potockiego,
Jerzego Lubomirskiego, Helcla, Wielogłowskiego, Leona Rzewuskiego, Maurycego Manna itd.,
uchodził nieraz za ich Egerię; założyciel przed dwudziestu laty
jedynego poważnego dziennika tutejszego; sam pisarz wyborny, zaprawiony
na starożytnych a przypominający naszych klasyków, p. Paweł
Popiel jest jednym z najsympatyczniejszych typów, stojących
jeszcze na granicy przeszłości i teraźniejszości, a pełen
niezwykłej oryginalności; ma on woń starego węgorza, takiego, którego
już za pieniądze dostać nie można, lecz który odziedzicza się. Silnych,
a raczej wyraziście naszkicowanych przekonań, wygłasza on je
nieco ostro, a nawet ostrokątnie; przy głębokiej nauce i talencie
p. Popiel grzeszył często niezręcznością polityczną, nieraz sprawie,
której chciał służyć, szkodził; miał dar niewczesnego odzywania
się; był czas, w którym dość było powiedzieć, że pomysł wyszedł
od Popiela, aby go zdepopularyzować. Długo marzył on bezowocnie
o utworzeniu u nas stronnictwa takiego, do jakiego należeli
we Francji jego przyjaciele, i stał zwykle odosobniony; obecnie
połączył się on stanowczo ze stańczykami, od których dawniej nieco
stronił. O nim to ktoś powiedział, Ťże przerzuca zawsze wielkie
idee na małe terytoriumť. Z tym wszystkim, ludzi tego kroju,
tak obeznanych ze sprawami publicznymi i tak zacnie miłujących
rzecz publiczną, mało już!" (Listy
o Galicji do "Gazety Polskiej" 1875-1876, Kraków 1877, s. 133-134).
S. Tarnowski, który o pismach Popiela zwykł się wyrażać niezwykle
pochlebnie, a ich autora traktował z olbrzymim szacunkiem,
nie mógł mu darować, iż we wspomnieniu o Józefie Szujskim wiele
słów krytycznych wygłosił pod adresem "stańczyków". Zabolały go
zwłaszcza słowa, iż "Szujskiego nie należy solidaryzować ze "stańczykami".
Był "stańczykiem", ale był czymś więcej; nie ograniczał się na działaniu
negatywnym" (S. Tarnowski, op. cit., s. 94).
25 P. Popiel, Pamiętniki, s. 50.
26 P. Popiel, 12 grudnia, [w:] Pisma, t. 1, s. 9.
27 Ibidem, s. 9-10.
28 P. Popiel, Zygmunt Antoni Helcel, [w:] Pisma, t. 2, s. 174.
29 P. Popiel, Do Stanisława Koźmiana,
[w:], Pisma, t. I, s.
132.
30 P. Popiel, Ludwik Veuillot, [w:] Pisma, t. 2, s. 451.
31 Charakterystyczne są uwagi Popiela
na temat państwowego systemu wychowania: "Utarła się i słusznie
opinia, że lud nasz potrzebuje oświaty, ale nie każdemu jasno, ani
jaką ta oświata być powinna, ani czy społeczeństwo ma prawo takową
gwałtem narzucać. W obecnym pojmowaniu, oświata, nauka, jest
obowiązkiem; we właściwym, prawdziwym znaczeniu jest prawem. Tłumaczę:
wedle państwowej teorii człowiek powinien posiadać, a więc
i pobierać taki a taki zasób naukowy; wedle zdrowych, z wolnością
i godnością człowieka zgodnych zasad, ma prawo do pewnego stopnia
nauki. W pierwszym przypadku społeczeństwo wymaga od pojedynka,
w drugim pojedynek od społeczeństwa" (O szkole w sprawie wniosku Liechtensteina, [w:] Pisma, t. 1, s. 335). "Jakim prawem - zapytywał Popiel wskazując na dalekosiężne
skutki zastosowania przymusu szkolnego - odbierając rodzicom władzę,
zaprawdę w tym przypadku z łaski boskiej, wychowywania
własnych dzieci, [państwo] skazuje je nie tylko na długoletnie opuszczanie
rodzinnej posługi, ale na możebną, często prawdopodobną utratę tych
zwyczajów rodzimych a zasad moralnych, które nie tylko stokroć
od nauki ważniejsze, ale równie potrzebne dla rodziny, jak dla społeczeństwa"
(ibidem, s. 340-341).
32 Oto jak Popiel opisuje właściwą
działalność prawodawczą: "W miarę, jak się kształcą [stosunki społeczne]
i przychodzą do politycznego ustroju, wiąże się z nimi
tradycja, a prawodawca opisuje je w przywileju, kartach,
umowach i tak wyrabia się istotna, żywotna
konstytucja narodu i prawo publiczne, będące owocem często
walk długich, dopóki siły społeczne, przychodząc do równowagi, nie
zapewniają porządku i wolności" (Uwagi o "Sejmie Czteroletnim" ks. W. Kalinki,
[w:] Pisma, t. 2, s. 39).
33 "W obecnej przechodowej chwili,
kiedy nie tylko wolność osobista, ale swoboda posiadania ziemi zdobyta,
kiedy wszystkie siły ludzkości do biegu w szrankach wyzwane,
powstaje naraz upiór socjalizmu. Czy dlatego groźny, że wolność
wszystkich udziałem, a własność każdemu dostępna, co zdaje
się powinno by zadowolić i uspokoić? Nie. Dlatego, że wpadła
w ręce bez sumienia i miłości. Wolność i własność pod
tym tylko warunkiem zbawienne, kiedy ludzkość ich używa pod boskim
miłości prawem. Rozdziela się odpowiedzialność: spada na tych, co
zuchwale i bezrozumnie, z pogwałceniem natury człowieka, a ruiną
wiekowych cywilizacji nabytków, chcą do stanu pierwiastkowo wymienionej
natury społeczeństwo cofnąć; i na tych, co własności bez względu
na prawo moralne używają. Opatrzność obdarzając
ludzi różnymi zdolnościami, a tym samym stanowiąc jako prawo
natury nierówność majątków, nakazała bogatym nie tylko jałmużnę,
ale to oderwanie od dóbr doczesnych, które ułatwia poświęcenie.
Bogaty pod tym warunkiem tylko sumiennie posiadać i używać
może, a warunek ten spełniony przywraca równowagę w ekonomii
ludzkości. Czy to samo ma już wystarczyć? Niezmierne w stosunkach
ekonomicznych i przemysłowych odmiany, wywołane to przez nowe
wynalazki, to przez rozbicie w imię wolności dawnego ustroju
klasy robotniczej, wywołało znowu siły produkcyjne olbrzymie, posługujące
się kapitałem osobistym albo zbiorowym, które bezwzględnie wyzyskują
człowieka jak machinę. Potępia takie wyzyskiwanie nauka chrześcijańska,
przepowiedziała przed pół wiekiem jego skutki. Na próżno: pycha
wieku nadymała się tym postępem, dopóki w groźnej nie wystąpił
postaci, a dziś żąda sztucznego zażegnania trudności, którą
tylko prawo moralne naturalnie rozwiązać może, nie jakimś nowym
wymysłem, ale zastosowaniem odwiecznej zasady: Ťnie żądaj cudzego
dobrať - z jednej, Ťkochaj bliźniego jak siebie samegoť - z drugiej
strony". Jest to fragment
recenzji anonimowej broszury O
socjalizmie wobec potrzeby naprawy społecznej, ogłoszonej przez
Popiela w "Przeglądzie Polskim" (1881-82, s. 320-321) i zakończonej
wyliczeniem: "1. Że każda teoria, która sztucznym ustrojem społeczeństwa
chce zaradzić jego niedostatkom, jest grubym błędem; 2. Że
przeprowadzanie takiej teorii na drodze spisku jest występkiem;
3. Że działanie poświęcone na drodze prywatnej, a prawodawcze
na publicznej, w celu złagodzenia różnicy stanowisk społecznych,
jest obowiązkiem; 4. Że dla otrzymania błogich działania tego skutków,
nieubłagane przestrzeganie i przeprowadzenie idei prawnej jest
koniecznie potrzebne; 5. Że jednak, jeżeli
zdrowe społeczeństwo samo od tej zarazy bronić się nie będzie,
to żadne państwowe, ani policyjne środki na to nie wystarczą" (s.
321).
34 P. Popiel, Choroba wieku, Kraków 1880, s. 17-16.
35 P. Popiel, Słowo w długoletniej rozprawie, [w:]
Pisma, t 1, s. 255.
36 Ibidem.
37 P. Popiel, Do Stanisława Koźmiana, [w:] Pisma, t. 1, s. 134.
38 O swych działaniach na forum
parlamentu Popiel informował w broszurach opatrzonych później wspólnym
tytułem Do moich wyborców, mimo że na wstępie pierwszej
z nich zaznaczał: "Aby poseł wyborcom swoim miał zdawać koniecznie
sprawę, nie uważam za rzecz właściwą. Poseł raz wybrany odpowiada
krajowi i własnemu sumieniu, inna teoria poprowadziłaby wprost
do sejmików relacyjnych itd. [...] Ale każda zasada musi mieć wyjątki;
jeżeli ja czuję potrzebę zdać sprawę moim wyborcom, to dlatego,
aby niejako usprawiedliwić ich samych za wybór, który zrobili i dlatego
także, aby przy kończącej się kadencji, a w przeddzień nowych
wyborów, nie tylko mieli świadomość tego, co zrobiłem i zrobić
zamierzałem, ale nadto aby mieli dokładny obraz składu i działania
sejmu, dokładny obraz stanu i potrzeb kraju" (Pisma, t. 1, s. 150).
39 "Stawiać sprawę polską na porządku
dziennym europejskim przez organ sejmu polskiego będącego sejmem
kraju koronnego austriackiego, zwłaszcza w tej <%2>chwili,
byłoby błędem największym, jakie ciało polityczne popełnić może
- wskazywał Popiel w broszurze datowanej 20 października 1877
r. - Sejmy krajowe nie robią polityki zagranicznej. Gdyby 17 sejmów
krajowych swoją politykę, często wręcz sprzeczną, chciało wskazywać
monarsze, pytam, jaką by mu przyszło drogę obierać? Taka wskazówka
ani prawem publicznym nie jest dozwoloną, ani usprawiedliwioną rozsądkiem.
Przyznaję jednak, że są takie chwile, w których z prawem ściśle
się rachować nie można. Są chwile tak gorące, wypadki tak nagłe,
że necessitas frangit leges,
a z serca narodu wyrwać się może i powinien głos nieusprawiedliwiony
w literze, a wybaczony w sumieniu. Czy zachodził
ten wypadek? Czy w tej komplikacji tak trudnej, w jakiej
się znajduje obecnie monarchia, taki głos miał jej być pomocnym,
czy nie cieszyłby wewnętrznych i zewnętrznych nieprzyjaciół
naszych? Pytał wprawdzie wymowny poseł na kole: ŤCzy taka presja
nie byłaby rządowi pożądana? Kto wie, ja nie wiem, bo żadna władza
co do tego mnie nie objaśniłať. Tego może nie widzieć publicysta
na swoją rękę: to powinien wiedzieć poseł. [...] Po to się jest
posłem, aby wiedzieć co jest politycznym albo nie. Więc nie wiedział
i ci, co go popierali, nie wiedzieli także, że takie postawienie
kwestii polskiej żadnego praktycznego skutku mieć nie może, że rząd
w obecnym położeniu innymi względami kierować się musi, że
taki adres zamiast państwa stanowisko wzmocnić, o co chodziło,
to je tylko osłabi, bo obok rozstroju wewnętrznego reklamacje zagraniczne
wywoła: że to będzie na rękę pruskiemu i rosyjskiemu rządowi, bo
ich popchnie do stawiania żądań co do ograniczenia swobód udzielonych
Polakom w rakuskim państwie" (Do moich wyborców, [w:] Pisma, t. 1, s. 168-169).
40 P. Popiel, List do księcia Jerzego
Lubomirskiego, [w:] Pisma,
t. 1, s. 68.
41 P. Popiel, Pamiętniki, s. 155.
42 P. Popiel, Słowo w długoletniej rozprawie, [w:]
Pisma, t 1, s. 260.
43 Swoje stanowisko Popiel wyraził
w cyklu artykułów, datowanych odpowiednio 24 lutego 1866,
18 stycznia 1867 i 2 marca 1867 r., a następnie zebranych
i opublikowanych w Pismach
pod wspólnym tytułem Austria
- monarchia federalna, z uzupełnieniem w postaci broszury
z 28 września 1873 r. i przytoczonego w niniejszym
tomie Listu do Stanisława Koźmiana.
44 "Czyż to więc był zamach stanu
czy rewolucja? - stawiał Popiel pytanie o naturę przeprowadzenia
konstytucji. - Zamachu stanu nie było, rewolucją można nazwać przeprowadzenie
ustawy, ale była [to] rewolucja z góry, wzmacniająca władzę,
porządkująca prawodawcze i sądowe organa, podnosząca obywatelstwo
miejskie, rozszerzająca przywileje szlachectwa, łatwością, aby je
uzyskać. Jeżeli jej można i słusznie zrobić zarzut to, że nie
była więcej rewolucyjną, przypuszczając włościan do praw obywatelskich.
Ale jeżeli dzieło tych ludzi, obojętne, czy doskonałe albo nie,
całej prawdy politycznej nie wprowadziło w życie, to każdy
człowiek prawdziwie polityczny dobrze rozumie, że interesy osobiste,
przesądy wiekowe, nie
dadzą się naraz zwyciężyć, że prawodawca wychodzący z ideału pracuje
na próżno, jak tego były dowodem liczne konstytucje, przez które
Francja od lat stu przechodzi" (Powstanie
i upadek Konstytucji 3 Maja,[w:] Pisma,
t. 2, s. 388).
45 Warto w tym miejscu wspomnieć
m.in. opracowania: M. Jaskólskiego Kaduceus polski. Myśl polityczna konserwatystów krakowskich 1866-1934
(Warszawa-Kraków 1990), M. Króla Konserwatyści
a niepodległość. Studia nad polską myślą konserwatywną XIX
wieku (Warszawa 1985), R. Ludwikowskiego Główne
nurty polskiej myśli politycznej 1815-1890 (Warszawa 1982) oraz
B. Szlachty Z dziejów polskiego konserwatyzmu (Kraków
2000) i Polscy konserwatyści
wobec ustroju politycznego do 1939 r. (Kraków 2000). O Popielu
pisał także J. Forst-Battaglia w tekście Paweł
Popiel (1807-1892), opublikowanym
w pracy Twórcy polskiej
myśli politycznej (Wrocław 1978).