Wszyscy współcześni badacze zgodni
są co do kaznodziejskiego kunsztu ks. Piotra Skargi. Bez wątpienia
był to genialny mówca i głęboki znawca problemów społecznych i politycznych
szesnastowiecznej Rzeczpospolitej. Był również żarliwym obrońcą katolicyzmu
i zaprzysiężonym wrogiem reformacji, co nadaje jego prozie natchnionego
i prorockiego charakteru. Światopogląd katolicki w istotny sposób
wpłynął na kształtowanie się politycznych poglądów nadwornego kaznodziei
Zygmunta III Wazy. Nie umniejsza to jednak w niczym oryginalności
Kazań sejmowych, owszem, pozwala lepiej zrozumieć epokę i klimat
sporów intelektualnych, które przetaczały się przez Europę za czasów
Skargi.
Chciałbym na wstępie zaznaczyć, iż
nie będę rozstrzygał szeroko dyskutowanego problemu dotyczącego tego,
czy Kazania były istotnie wygłoszone podczas obrad któregoś
z sejmów oraz czy ich słuchaczami był król, szlachta, biskupi i senatorowie.
Rozstrzygnięcie tej kwestii nie ma zasadniczego wpływu na przedstawienie
koncepcji Skargi na temat kształtu państwa. Badania historyczne zdają
się obalać obowiązującą przez trzy stulecia tezę, iż były one ogłoszone
na którymś z sejmów między rokiem 1589 a 1599. Przemawiają za tym
obecne w tekście odwołania do poszczególnych wydarzeń szesnastowiecznej
Europy. Prawdopodobne jest natomiast, że Kazania sejmowe w
tym kształcie, w jakim zostały przez samego autora wydane, były genialną
całością homiletyczną, zbudowaną z wielu wątków, które mogły być poruszane
przez Skargę podczas jego pracy duszpasterskiej. Rozstrzygnięcie tej
kwestii więcej może powiedzieć o samym kaznodziei. Otóż, jeśli w istocie
wygłosił je w obecności dostojników Rzeczpospolitej, zawarta w nich
surowa krytyka stosunków społecznych, moralnych i politycznych byłaby
świadectwem głębokiej odwagi cywilnej autora oraz poczucia dziejowej
misji naprawy państwa i wiary. Podziwiany przez romantyków, w szczególności
przez Mickiewicza,
profetyczny charakter Kazań Skargi nabrałby w tym świetle znamion
heroizmu i świętości.
Z tych samych powodów chciałbym pominąć
inny fragment legendy o Skardze, widzący w nim twórcę polskiego mesjanizmu
i wyjątkowej roli Polski w historii. Istotnie, można odnaleźć w tekście
kazań wiele aluzji na ten temat, nie chciałbym jednak rozstrzygać
tego, czy Skarga był świadomym głosicielem mesjanizmu narodu polskiego.
Problem stylizacji prorockich rozwinę później, wszelako sygnalizuję
już teraz, że zawieszę prawdziwość tej pięknej legendy, by dokładniej
rozważyć wizje państwa polskiego, którą Jezuita zawarł w swych kazaniach.
Mimo sprzeciwu niektórych badaczy, mimo intelektualnej schedy romantyzmu
zaczątki mesjanizmu wynikające z miłości do ojczyzny oraz z kunsztu
oratorskiego można u Skargi odnaleźć.
W Kazaniach sejmowych nie
mamy kontaktu ze zwartą i wypracowaną koncepcją państwa. Już Stanisław
Tarnowski zauważał,
iż nie jest to spójny system filozoficzny, nie jest to również czysta
utopia w stylu Tomasza Morusa. Kaznodzieja nie daje nam wykładu politycznego,
lecz jako osoba wrażliwa na dobro Polski dąży do jej reformy, wypomina
grzechy, wzywa do nawrócenia. Choć jest kapłanem, zabiera głos w najistotniejszych
kwestiach ówczesnego życia politycznego z poczucia obowiązku i patriotyzmu.
Wszelako z rozmaitych propozycji reform, z głębokiej krytyki, z licznych
trafnych obserwacji możemy wyinterpretować zarys koncepcji politycznej
Piotra Skargi. Jest to koncepcja głęboko zakorzeniona w rzeczywistości
szesnastowiecznej Europy. Znajdujemy w niej wiele śladów myślicieli
średniowiecznych, ale też i Skardze współczesnych. Zaangażowany ton
Skargi często zwodzi czytelnika, często nie wiadomo, czy odnosi się
on do koncepcji państwa czy też kościoła, obserwujemy swoiste zlanie
się w tekście Kazań treści teologicznych z politycznymi. Nie
wynika to z braku systematyczności myślenia autora, lecz raczej z
jego przekonania, iż nie da się rozdzielić spraw religii od spraw
państwa.
Niemniej z Kazań wyłania nam
się bardzo dynamiczna wizja państwa, państwa jako ciała, jako żyjącego
organizmu, w którym wszystkie "członki" zobowiązane są do
ścisłej współpracy, którego cel rozumiany jest jeszcze teologicznie,
którego harmonia zapewni wszystkim obywatelom szczęście.
Niezwykle istotnym wydaje się fakt,
iż na kartach Kazań sejmowych nie pada słowo "państwo".
Państwo - w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, jest pojęciem znacznie
późniejszym. Odpowiednikami polskiego wyrazu "państwo" są
angielski "state", niemiecke "Staat" czy francuski
"l'État", a więc słowa kojarzące się ze stanem politycznym.
Koncepcje stanu politycznego w czasach Skargi dopiero powstawały,
ojcem nowoczesnego pojęcia państwa jest Machiavelli, które znajduje
rozwinięcie wśród myślicieli takich, jak Hobbes, Locke, Rousseau.
Atoli oczywistym jest, iż Skarga nie może używać tego słowa w nowoczesnym
znaczeniu. To, co skrywa się dziś pod tym słowem rozumie on jako głęboką
wspólnotę tradycji, kultury i języka. Właśnie owo wspólnotowe rozumienie
stanu politycznego wyznacza kierunek myślenia Skargi. Każda wspólnota
zakorzeniona jest w transcendentalnych wartościach. Dla Skargi osią,
wokół której koncentrowały się wartości i tradycje Rzeczpospolitej
był rzymski katolicyzm, stąd trudno jest, co sygnalizowałem we wstępie,
oddzielić, na gruncie jego refleksji, sprawy polityczne od religijnych.
Słowem, które najpełniej zastępuje u Skargi państwo, jest
ojczyzna. Używa jednak zamiast niego słów takich, jak Rzeczpospolita,
naród, lud wybrany, królestwo polskie itp. To właśnie Skarga jest
ojcem nowoczesnego rozumienia słowa ojczyzna! Połączył w niej spotykane
już wcześniej u Reja rozumienie "ojczyzny niebieskiej" oraz
wyklarował rozumienie Kochanowskiego, u którego ojczyzna była zarówno
tłumaczeniem łacińskiego "patria", jak i nazwą ziemi
ojców. To połączenie świadczy o swoistej sakralizacji pojęcia ojczyzny. Ojczyzna
to nie tylko świeckie państwo, lecz twór, który jest obywatelowi bliski,
ojczyzna jest święta, jest matką. Skarga, który ukuł współczesne rozumienie
tego słowa i jako pierwszy wprowadził go do języka, był świadom wspólnotowych
więzów łączących obywatela z jego ojczyzną. Słowo ojczyzna przepełnione
jest ładunkiem emocjonalnym, staje się również terminem stricte
politycznym. Świadczy o świadomym patriotyzmie Skargi, i jego sakralne
zabarwienie nie musi dowodzić, że polityka była w jego mniemaniu narzędziem
kontrreformacji. Skarga taktował Polskę jak świętość.
O patriotyzmie świadczy również świadome użycie w swych kazaniach
języka polskiego. Polszczyzna dopiero stawała się wówczas językiem
humanistów, językiem sporów teoretycznych czy rozważań religijnych.
Wciąż dominowała łacina i większość poprzedników Skargi pisała swe
kazania po łacinie, podobnie jak wielu ówczesnych pisarzy politycznych.
Skarga świadomie pisał po polsku, pragnąc by jego słowa dotarły do
jak najszerszej rzeszy odbiorców i odniosły jak największy skutek.
Równocześnie samo pisanie po polsku, które wówczas było procesem twórczym,
dlatego że zaczynał on wówczas wchodzić do naukowego użycia, było
samo w sobie przejawem patriotyzmu. Nie tylko treść kazań dotyczyła
Polski, również ich forma, kunsztowne użycie polszczyzny przyczyniało
się do potęgi umiłowanego kraju.
Skarga nie pisał o żadnym abstrakcyjnym państwie, pisał o Polsce i
jej koncepcję zawarł w swych kazaniach. Nie rozważał ogólnych zasad
państwowych, lecz odnosił się do konkretnego państwa polskiego. Nie
znaczy to, rzecz jasna, o nietrafności refleksji Skargi, lecz o swoistym
realizmie, który nakazał mu połączyć posiadaną wiedzę teoretyczną
z konkretnymi warunkami, w których żył. Wydaje się, że dzięki temu,
a nie pomimo to, wiele jego spostrzeżeń nie traci swej aktualności,
gdyż oparte są one na głębokiej analizie i zrozumieniu rzeczywistości.
Zrozumienie warunków polskich szczególnie widoczne jest we fragmentach,
w których odpiera on argumenty na rzecz demokracji, powołujące się
na poprawne funkcjonowanie tego ustroju w Wenecji czy Szwajcarii.
Skarga uznaje funkcjonowanie demokracji w tych państwach, lecz wyłącznie
na mocy odmienności warunków. Odmienność polegała chociażby na nieporównywalnie
większej powierzchni Polski lub ilości mieszkańców, zagrożeń zewnętrznych
itp. Koncepcja państwa Skargi zdaje się być zatem swoistym połączeniem
wiedzy z zakresu filozofii politycznej czy teologii z wnikliwą obserwacją
nie tylko ówczesnego życia, lecz również historii. Jeżeli więc uświadomimy
sobie pewne założenia, często archaiczne, średniowieczne, którymi
się posługiwał, będziemy mogli docenić jego umiejętności polityczne.
Jest to jednak zadanie dla historyka. Należy pamiętać, że gdy Skarga
mówi o królestwie polskim, Rzeczpospolitej, Polsce czy ojczyźnie,
ma na myśli nie tylko kraj, w którym przyszło mu mieszkać, ale też
państwo jako takie.
Państwo dla Skargi było przede wszystkim wspólnotą ludzi.
Wspólnota zakłada ścisłą współpracę, współzależność, ale również istnienie
dużej ilości naturalnych zależności pomiędzy jej członkami. Potrzeba
istnienia polityczności nie jest czymś sztucznym i nienaturalnym dla
ludzi, lecz stanowi naturalną konsekwencję wspólnego życia i pracy.
Dzięki swoistej naturalności tej wspólnoty, wiele wskazówek odnośnie
jej funkcjonowania, można odnaleźć w Biblii, która wyznacza ramy działalności
człowieka. Polityczność nie będąc niczym nienaturalnym, wymyślonym,
podlega więc wszystkim boskim prawom i nakazom. Cele wspólnoty w ujęciu
Skargi są celami duchowymi, co pociąga za sobą konsekwencje ścisłych
związków religii i polityki, które są charakterystycznym składnikiem
jego koncepcji myśli. Państwo jest wspólnotą ludzi jednoczonych celem,
lecz tym, co jednoczy ich najistotniej jest wspólne pochodzenie i
kultura, jest wspólnotą "wszystkich obywateli, połączonych tożsamością
miejsca zamieszkania, więzią języka i pochodzenia."
Wspólnotowość jest najistotniejszym czynnikiem jednoczącym obywateli.
Jedność ta nie dotyczyła wyłącznie stanów w łonie Rzeczpospolitej,
ale obejmowała również inne narody zamieszkujące jej terytorium. Bogactwo
kulturowe i wielonarodowość były dla Skargi cennymi wartościami, których
umiejętne zsynchronizowanie przyniosłoby Polsce wiele pożytku. Warunkiem
pokoju, o czym będzie mowa niżej, jest jednak jedność religijna. Wspólnotowość
musi się wyrażać między innymi poprzez jedność wiary, którą kaznodzieja
utożsamiał z katolicyzmem. Skarga nie negował tego, iż to właśnie
szlachta jest beneficjantem praw politycznych. Była to konsekwencja
panujących stosunków nie tyle społecznych, ile cywilizacyjnych. Niedopuszczanie
innych stanów do sprawowanie rządów było w tamtych czasach równie
oczywiste, jak dziś niedopuszczanie do polityki obywateli poniżej
osiemnastego roku życia. Nie należy zapominać, iż istotą polityczności
jest zdefiniowanie, kto jest obywatelem, kto posiada prawa, a kto
nim nie jest. W greckich polis byli to tylko wolni obywatele w przeciwieństwie
do ogółu niewolników. Dziś nie tylko nieletni odsunięci są od praw
politycznych, lecz niektórzy więźniowie, rzesze nielegalnych imigrantów
czy choćby osoby nieposiadające dokumentu tożsamości. Uznając prawo
szlachty (po sejmie unifikacyjnym 1569 nie była to wyłącznie szlachta
polska, lecz również ruska i pruska!) do udziału w rządach nie oznaczało
dyskryminowania pozostałych stanów ani narodów. Skarga nie zapominał
o tym i wielokrotnie nawoływał do poprawy traktowania "stanu
kmiecego i orackiego" tudzież plebsu miejskiego, które traktowane
było gorzej niż niewolnicy. W imię jedności narodowej każdy, kto miał
wspólne korzenie, korzenie języka, urodzenia i religii winien być
chroniony przez rządy Rzeczpospolitej. Tutaj po raz kolejny odnajdujemy
świadectwo wielkiego znaczenia, jakie Skarga przywiązywał do Polszczyzny.
Stąd teza, iż jej użycie było w Kazaniach w pełni świadome
i celowe. Właśnie język jednoczył Polaków w sposób istotny, należało
o niego dbać i pracować nad jego pięknem. Kazania sejmowe są
tego wybitnym przykładem.
Celem państwa jest utrzymywanie wspólnoty w porządku i pokoju,
działanie na rzecz dobra wszystkich obywateli (nie tylko stanu rządzącego!),
dobra rozumianego nie tylko docześnie, lecz również i duchowo. Wizja
państwa teokratycznego nie była Skardze obca. Te cele wyznaczały piękny
ideał patriotyzmu, który Skarga stworzył na podstawie zacnych wzorów
zaczerpniętych nie tylko z Pisma, lecz przede wszystkim z historii,
kultury oraz własnych refleksji. Był to patriotyzm bardzo wymagający,
zdecydowanie katolicki i poprzez to rycerski i altruistyczny.
Interesujące jest użycie przez królewskiego kaznodzieję
licznych metafor dla określenia państwa. Niejednokrotnie są to metafory
odnoszące się w równym stopniu do państwa jak i do kościoła. Są to
słowa-klucze: ciało, matka, okręt, wojsko, oblężona twierdza itp.
Charakteryzują się one tym, że nie są zwykłym alegorycznym obrazem
państwa. Niosą ze sobą dużo więcej, są postulatami odbudowy, restauracji
Polski i Polaków. Nie tylko opisują konkretną sytuację, lecz przyczyniają
się do zrozumienia tego, czym państwo ma, w nauczaniu Skargi, być.
Ciało jest organizmem tworzącym nierozerwalną
całość, które może prawidłowo funkcjonować wyłącznie przy zapewnionej
harmonii wszystkich jego członków i organów. Nad wszystkim członkami
władzę sprawuje głowa-monarcha, który rządzi, ale również troszczy
się o całe ciało. Metafora ciała wyjaśnia wiele bardzo istotnych elementów
w myśleniu Skargi, na przykład przekonanie o wyższości ustroju monarchicznego
nad innymi, silną władzę królewską, braterstwo i jedność wszystkich
stanów i narodów składających się na to ciało, a także konieczność
posiadania wspólnego celu duchowego, którego opiekunem jest monarcha.
Ciało państwowe posiada duszę, którą jest kościół. Organicyzm ten
nie jest żadnym wymyślonym i idealistycznym tworem, lecz tylko poglądem
rodzącym się z obserwacji naturalnego funkcjonowania państwa, o którym
wspominało wielu wcześniejszych filozofów i myślicieli.
Matka obdarowuje swe dziecko wszystkim, co najcenniejsze:
życiem, bogactwem, wszelkimi koniecznymi dobrami, lecz również zbytkami:
pięknem kraju, jego rozległością i czerpanymi zeń zyskami. Skarga
podkreśla wielokrotnie, iż matce należy się wdzięczność i szacunek.
Matki nie wolno ograbiać, nie wolno sprzedawać, lecz należy wielokroć
wyrzekać się prywatnych korzyści dla jej dobra. Należy być jej posłusznym
i nie zasmucać jej. Posłuszeństwo władzy królewskiej, szacunek dla
prawa są równie naturalne jak posłuszeństwo rodzonej matce, co więcej
są tym samym, lecz przeniesionym z relacji rodzinnych do stosunków
społecznych i politycznych! Grzechy i przestępstwa obywateli niszczą
ojczyznę i zasmucają matkę. Sprawianie jej bólu jest nie tylko złem,
lecz przejawem niewdzięczności. Grzechy ojczyznę psują moralnie, wyniszczają
politycznie i materialne. Nieposłuszne, złe dzieci nie stworzą dobrej
rodziny mimo największej miłości matki.
Również na okręcie posłuszeństwo wobec dowódcy statku jest
konieczne dla pomyślności wyprawy. Niesubordynacja prowadzi do klęski,
a na wspólnym okręcie musi panować zgodność, jedność i solidarność.
Sprzeczne dążenia płynących doprowadzają do katastrofy. Posłuszeństwo
na statku wymaga również wielu wyrzeczeń osobistych. Gdy okręt znajduje
się w niebezpieczeństwie, egoizm prowadzi do wspólnego nieszczęścia,
ratowanie prywatnego dobytku powoduje niechybne rozbicie, pójście
na dno. W sytuacji niebezpiecznej należy posłusznie wykonywać rozkazy
władcy i tylko wspólna praca na rzecz ratowania okrętu może go uchronić
od zguby. Skarga pokazuje, iż wyrzeczenie się prywaty jest pożyteczniejsze
dla każdego z obywateli, gdyż przetrwać można tylko wtedy, gdy całość
będzie bezpieczna. Ratowanie okrętu jest tożsame z ratowaniem swego
życia i dobytku. Nigdy odwrotnie!
Metafory militarne, związane z wojskiem czy twierdzą, wydają się być
odpowiedzią nie tylko na sytuację polityczną szesnastowiecznej Polski,
lecz również i na problem szerzącej się w Europie reformacji. Wojsko
wymaga mobilizacji, męstwa i posłuszeństwa. Rozprzężenie moralne i
fizyczne, rozpusta, zniewieściałość prowadzi wojsko do klęski. Trzeba
mu przeciwstawić hart ducha i wszystko, co niosą za sobą ideały rycerskie.
Wojsko wiąże się ponadto z inną metaforą, mianowicie żołnierza Chrystusowego.
Wojny religijne i konieczność obrony chrześcijaństwa wprowadziły do
myślenia teologicznego nową wizję: wizję kościoła walczącego. Kościół
nie był już tylko świętym powiernikiem nauki chrystusowej i jej przesłania
religijnego, lecz też obrońcą wartości cywilizacyjnych. Obrona katolicyzmu
była obroną cywilizacyjnej puścizny Zachodu. Kościół zmuszony był
do wyjścia z dotychczasowego sposobu omnipotentnego rządzenia światem
i do sprostania konfrontacji z nowymi, atrakcyjnymi ruchami religijnym,
które zagrażały jego pozycji i uderzały w jego fundamenty. Kościół
zmuszony był do podjęcia walki, nie tylko politycznej, z reformacją.
Katolik zmuszony był więc walczyć, obywatel, w imię jedności narodowej
i religijnej, również.
W tym miejscu dochodzimy do złożonej problematyki relacji pomiędzy
państwem a kościołem u Skargi. Skarga nie przeczył scholastycznej
tradycji uznającej króla za strażnika religii w państwie czy wręcz
za obrońcę interesów kościoła. Jednakże władca winien ochraniać religię
również we własnym interesie; jedna wiara gwarantuje państwu szczęście,
pokój i harmonijne dążenie do wyznaczonego celu duchowego. Wydaje
się, że Skarga nie chciał rozstrzygać wyższości którejś ze stron,
mocno jednak podkreślał wzajemne przenikanie się interesów politycznych
i religijnych. Oderwanie religii od polityki prowadzi do nieustannych
sporów, czego świadectwem było okrutne żniwo wojen religijnych. Swobodna
dyskusja w sprawach religijnych prowadzi do konfliktów wewnątrzpaństwowych,
dzieli obywateli, podkopuje posłuszeństwo do władcy i umiłowanie kościoła.
Istotne powiązanie religii i polityki prowadzi do utrwalenia się jedności
politycznej. Właśnie dlatego Skarga był zażartym przeciwnikiem konfederacji
warszawskiej gwarantującej prawa innowiercom. Wydaje się, że krytyka
miała dwa źródła: genetyczne i ideologiczne. Wspólnym korzeniem członków
narodu, wspólnym pniem, z którego wyrastają jest właśnie religia.
Katolicyzm był dominującym składnikiem polskiej kultury doby renesansu.
Wystąpienie przeciw kościołowi było uderzeniem w fundamenty kultury
narodowej, narodowej jedności i poczucia tożsamości. Geneza poczucia
wspólnoty odbijała się natychmiast w sferze politycznej: utrata poczucia
jedności prowadziła do nasilania się czynników odśrodkowych w Rzeczpospolitej,
aż w efekcie doprowadzała do anarchii. Ideologiczność krytyki innowierców
polega na ujęciu państwa jako bytu politycznego realizującego cele
wspólnoty politycznej. Cele te nie były wyłącznie doczesne, według
wyznawanej przez Skargę a wspomnianej przed chwilą doktryny, cel państwa
był celem duchowym, eschatologicznym. Zadaniem państwa było szczęście
powszechne, realizowanie dobra wspólnego, a więc umożliwienie i doprowadzenie
do indywidualnego zbawienia każdego z obywateli. Dobro wspólne wyznaczane
było przez religię, a jeżeli obowiązkiem obywatela jest dążenie do
tego dobra, heretyk nie mógł być dobrym obywatelem. Dążąc do odmiennych
celów duchowych przestawał być lojalny wobec politycznego celu narodu.
"A gdzie około wiary i rzeczy boskich zgody nie masz, tam i w
rzeczach świeckich, i w policyjej być nie może. Gdyż rzeczy świeckie
służyć duchownym mają; kto inaksze ma duchowne i inaksze też i o świeckich
rozumienie mieć musi. Jako mularz inakszą do swego murowania materyją,
a inakszą cieśla do swego budowania bierze, i tak ją przyprawuje,
jako mu do jego końca potrzeba, tak heretyk i katolik inaczej o Rzeczypospolitej
sądzić musi, jako któremu do zatrzymania wiary swojej potrzeba. Zgoda
tedy około spraw Rzeczypospolitej między nimi stać nie może i biada
być musi tej Rzeczypospolitej, o której niezgodni ze sobą w wierze
radzą i obmyślają." Ta zawiłość
doprowadziła do całkowitego wykluczenia innowierców z koncepcji Skargi,
obecna była również w jego działaniach na rzecz jedności religijnej:
zwalczaniu konfederacji warszawskiej, braku reakcji na pogromy protestantów
i burzenie zborów, oraz w orędowaniu za unią brzeską 1596 roku. Działania
te poprzez ujednolicenie religijne doprowadzić miały do ładu i stabilizacji
politycznej.
Dla Skargi połączenie państwa z religią było na tyle oczywiste, iż
wyciągał historiozoficzny wniosek, iż przeznaczeniem Rzeczpospolitej
jest katolicyzm. Przyjęcie rzymskiego chrześcijaństwa rozpoczęło polską
państwowość i przez sześć stuleci doprowadziło do stworzenia niekwestionowanej
potęgi europejskiej. Początek kryzysu upatrywał Skarga w przyjęciu
się na polski grunt herezji, od husytyzmu, aż do protestantyzmu. Odejście
Polski od katolicyzmu było dla jezuity jednoznaczne z początkiem kryzysu
politycznego.
W Kazaniach charakterystyczne jest również ilustrowanie historii
Polski cytatami ze starego testamentu. Prócz nastroju profetycznego
wprowadza to inny ważny wątek, otóż Skarga losy Polski rozumie jako
losy państwa istotowo związanego z religią. Liczne przykłady biblijnych
klęsk mają wyjaśniać niepowodzenia Rzeczpospolitej, zaś jej bogactwo
jest darem od Boga, dowodem jego miłosierdzia i pamięci o Polsce "zawsze
wiernej". Bóg za grzechy obywateli ukarze cały naród. W ten sposób
rozumie zagrożenie tatarskie, tureckie, protestanckie. Nie są to zwykłe
zagrożenia wynikające z układu polityczno-historycznego. Przeciwnie,
są to znaki otrzymane od Boga, napomnienie do nawrócenia. Gdy Polska
odwróci się od katolicyzmu Bóg po sześciuset latach odwróci od niej
swą Łaskę i wówczas Rzeczpospolita zginie. Nagroda za posłuszeństwo
indywidualne człowieka zostanie mu dana w zaświatach. Podobnie jak
kara. Wszelako nagroda za dochowanie wierności kościołowi przez państwo
objawi się w doczesnej potędze a kara za nieprzestrzeganie jego woli
w doczesnym upadku. Jest to oczywiście zrozumiałe ze względów teologicznych:
państwo nie ma duszy, nagroda dla bytów zbiorowych musi być wypłacona
w doczesności. To rozwiązanie tłumaczy w jasny i klarowny sposób obywatelom,
dlaczego warto współuczestniczyć w budowaniu państwa.
Wspomniane powyżej upodobania profetyczne, prócz tego, iż odegrają
istotną rolę w, przypisywanym Skardze mesjanizmie, świadczą o skłonnościach
kaznodziei do systemu teokratycznego. W Starym Testamencie Bóg był
bezpośrednim prawodawcą Izraela, jego przewodnikiem, a celem państwa
izraelskiego było odczytywanie i wypełnianie jego woli. Podobnie chciał,
aby wyglądała sytuacja w Polsce. Bóg jest najwyższym źródłem celów,
do którego dąży państwo jako wspólnota. Atoli prawo boskie jest wiążące
dla władców i obywateli. W średniowieczu wielu myślicieli ku takiej
wizji się skłaniało. Sympatie królewskiego kaznodziei pozwalają przypuszczać,
iż koncepcja państwa teokratycznego nie była mu obca.
Koncepcja państwa uzależnionego od religii pociąga za sobą wzrost
wymagań moralnych stawianym obywatelom. Obywatel ma nie tylko przestrzegać
prawa, musi być ponadto gorliwym katolikiem. Co więcej, katolikiem,
który nie ogranicza się do swych praktyk religijnych, lecz walczy
za swoją religię, jest rycerzem Chrystusowym, który podporządkowuje
swe życie i państwo obronie kościoła i katolicyzmu. Cnoty rzymskiego
chrześcijanina są nie tylko cnotami dobrego obywatela, lecz nauka
kościoła najlepiej odpowiada wymogom państwa. Katolicyzm uczy poszanowania
dla władzy i karności, pokory, skromności, miłości bliźniego, rezygnowania
ze swojego interesu na rzecz wyższych dóbr. Katolicyzm wszczepia poczucie
porządku świata, a więc również porządku politycznego, społecznego
itd. Uczy pokory, niezbędnej dla zharmonizowania interesów stanów
i narodów w łonie Rzeczpospolitej. Powyżej nakreślone nastawienie
zmuszało Skargę do bardzo surowych krytyk stosunków panujących w szesnastowiecznej
Polsce. Wszelako wydaje się, że oczywistym jest, iż przekonania polityczne
Skargi nie były kierowane przez jego jezuicki katolicyzm, lecz że
koncepcje polityczne, religijne i eklezjalne zlewały się w jego refleksji
w spójną całość, owszem głęboko ugruntowaną w światopoglądzie Europy
doby oświecenia.
Możliwość najlepszej realizacji celów doczesnych i religijnych widział
Skarga w monarchii. Tylko ten ustrój gwarantował według niego harmonię,
ład i pokój. Podobnie jak ciało rządzone jest przez jedną głowę, podobnie
jak jest tylko jeden Bóg rządzący całym światem, jeden ojciec w rodzinie,
tak też w państwie winien być jeden władca. Skarga był w tej materii
kontynuatorem długiej tradycji filozoficznej od Platona, Arystotelesa,
św. Tomasza aż do Machiavellego czy Bodina. Król miał stanowić ośrodek
władzy w państwie, parlament zaś - co zaczerpnięte było z myśli tego
ostatniego - sprawować funkcje mniej istotne, ograniczone do kwestii
wysokości podatku i temu podobnych zagadnień. Skarga dążył do wzmocnienia
władzy królewskiej. Krytykował całkowity brak autorytetu, jakim się
"cieszyła" władza monarsza w Polsce. Dążył do wzmocnienia
pozycji króla, który, jako symbol jedności narodu i protektor kościoła
i wiary, mógłby ograniczyć szerzenie się reformacji w Polsce. Umocnienie
władzy królewskiej i będące jego konsekwencją umocnienie się katolicyzmu
związane były jednak z ograniczeniem praw szlachty, która każdy widoczniejszy
przejaw działalności królewskiej traktowała jak zamach na "złotą
wolność". Krytykując wszechwładzę szlachty oraz rozważając kwestie
ustrojowe, Skarga stanowczo odrzucał demokrację. Twierdził, że ustrój
ten mógł funkcjonować wyłącznie w małych krajach, jak Szwajcaria czy
Wenecja. Wysoki poziom wykształcenia mieszczaństwa i ich aktywne zaangażowanie
się w życie publiczne umożliwiały tam demokrację. Polska była krajem
znacznie obszerniejszym, bardziej złożonym i brykającym się z poważnymi
problemami zewnętrznymi. Poza tym monarchia była dla Skargi czymś
najbardziej naturalnym, więc i najbliższym doskonałości. Król swoją
władzę otrzymał od Boga, świadectwem tego było zawsze nałożenie korony
przez prymasa. Przebieg koronacji przypominał zaślubiny króla z narodem
przed obliczem Boga.
Szlachta jednak lękała się jakichkolwiek zmian oskarżając
króla o chęć wprowadzenia w Polsce znienawidzonego absolutum dominium.
Na nic zdawały się argumenty Skargi tłumaczące, że Bóg nad światem
posiada władzę absolutną, a nikt z tego powodu nie cierpi; że absolutyzm
jako tyrania występował w krajach sąsiednich jak Turcja i Moskwa,
zaś to, co reprezentowali monarchowie europejscy było silną i scentralizowaną
władzą królewską działającą dla dobra państwa, nie absolutyzmem. Podtrzymywane
przez pakta konwenta oraz artykuły henrykowskie status quo w
istotny sposób krępowało działania króla w Polsce.
Upodobanie Skargi do monarchii miało swe źródło w jego wierze,
w biblii i umiłowaniu autorytetu i porządku, nie było ono przekonaniem
czysto politycznym, wymierzonym przeciwko szlachcie. Niestety próby
wzmocnienia władzy królewskiej nie powiodły się nie tylko Skardze,
lecz i następnym reformatorom, co doprowadziło Rzeczpospolitą do całkowitego
bezładu, anarchii, upadku.
Ciałem doradzającym królowi miał być nieco zreformowany senat, złożony
z dożywotnio powoływanych przez króla senatorów oraz hierarchii kościelnej.
Stopniowe wymuszenie przez Skargę niepowoływania przez Zygmunta III
innowierców zmieniło senat w narzędzie w rękach kościoła, lecz znaczenie
senatu uzależnione było od zakresu władzy królewskiej. Gdyby jednak
rozszerzyć kompetencje królewskie, senat byłby instytucją modyfikującą
ustrój Polski w kierunku arystokracji i merytokracji. Brak kadencyjności,
pełnienie funkcji senatora dożywotnio uniezależniłoby go od doraźnych
nacisków zarówno ze strony szlachty, jak i króla.
Najbardziej krytykowaną przez Skargę instytucją był sejm, którego
funkcjonowanie doprowadzało Polskę do anarchii. Sejm nie spełniał
swych podstawowych zadań ustawodawczych, stawał się coraz częściej
sceną karygodnych wybryków, przestawał zaś być miejscem debaty nad
losami kraju. Posłowie wyłaniający się często z najuboższej szlachty,
"gołoty" nie posiadali ani moralnych, ani intelektualnych
kwalifikacji do rządzenia krajem. Rosnąca rola sejmu walnego prowadziła
do coraz większego uzależnienia losów kraju od wybryków poszczególnych
posłów. Również sejmiki nie funkcjonowały należycie, lecz przeobrażały
się w miejsce ścierania się interesów lokalnych możnowładców czy magnatów.
Po sejmie unifikacyjnym, gdy ze szlachtą polską obradowała litewska
sytuacja sejmu stała się jeszcze bardziej złożona. Posłowie wysyłani
byli przez ziemstwo na sejm ze ścisłymi instrukcjami, co krępowało
ich poczynania i uniemożliwiało rzetelną ocenę sytuacji.
Sejm, mimo narastającego paraliżu, był dumą całej szlachty.
Upatrywała ona w nim ostoję swych praw, ostoję "złotej wolności",
symbol cywilizacyjnej misji Polski pośród narodów europejskich zniewolonych
przez absolutum dominium. Nie tylko wzmocnienie władzy królewskiej,
lecz nawet próby zreformowania sejmu, szlachta traktowała jako zamach
na swą wolność, która był dlań najwyższą wartością. Według Skargi
Polska była zbyt dużym i zróżnicowanym państwem, by mógł w niej funkcjonować
system parlamentaryzmu przedstawicielskiego. Sejm był zbyt zdezorganizowany
by mógł sprawować tak olbrzymią władzę (nie zapominajmy, że w ręku
parlamentu spoczywała ścisła niemal kontrola poczynań królewskich!).
Polska była zbyt rozległym krajem, by mogła sobie pozwolić na system
sejmowy w takiej postaci. Ta podwójna choroba była dla jej państwowości
zbyt poważna. W państwie, o którym marzył Skarga, sejm miał odgrywać
mniejszą rolę. Władza królewska miała być znacznie sprawniejsza i
scentralizowana, co za tym idzie, rola sejmu ograniczona do kilku
procedur ustawodawczych, między innymi podatków. Król zaś posiadałby
możliwość powoływania wojska, gdyż dotychczas szlachta obawiała się
powierzenia zbyt dużego wojska w ręce władcy, gdyż mogłoby się to
obrócić przeciw niej. Sytuacja ścierania się monarchy z sejmokracją
podobna była do błędnego koła, z którego wyrwać Polskę mógł nagły
cios: zagrożenie zewnętrzne, gruntowna reforma lub przewrót wewnętrzny.
Innym z mankamentów ustroju parlamentarnego był egoizm stanowy.
Sejm nie działał w interesie całego narodu, lecz wyłącznie "narodu
szlacheckiego". Dlatego nie ufał nikomu, nie wierzył w bezinteresowność
nikogo. Każdą reformę uważał za próbę przeprowadzenia kolejnego partykularyzmu
dyktowanego czyimś interesem, a zatem wymierzonym przeciw szlachcie.
Skarga marzył o szlachcie rycerskiej poświęcającej się dla całego
narodu polskiego, walczącej za wiarę, za króla, za dobro ojczyzny.
Marzył o solidarności narodowej, braterstwie oraz o odpowiedzialności.
Mimo iż Skarga nie dążył do rozszerzenia praw politycznych na inne
stany, uważał, że zreformowanie szlachty doprowadzi do przejęcia przez
nią odpowiedzialności za losy całego narodu, do zgodnej współpracy
z innymi stanami, z królem, w imię wspólnego dobra. Atoli pragnął
rozbudzić uczucie braterstwa, które wprowadzałoby w życie ideał chrześcijańskiej
miłości bliźniego. Pragnął rozbudzić prawdziwy patriotyzm, miłość
"dobra pospolitego", która pozwoliłaby uwolnić Polskę od
toczących ją partykularyzmów. Skarga był świadom, że braterstwo daje
jedność, jedność zaś jest ściśle związana z jedną wiarą, z katolicyzmem,
który miał dodatkowo cementować naród. Rozbicie prowadzi zawsze do
sporów, które destabilizują państwo, narażają nie tylko na zagrożenie
zewnętrzne, lecz również na zło wojny domowej. Szansę widział w przypomnieniu
etosu rycerskiego i wszystkich cnotach z nim związanych: skromności,
wierności, w męstwu, samoograniczeniu, wytrwałości, również prostolinijności,
przyjacielstwu, ofiarności. Współczesną sobie szlachtę przyrównywał
do grupki zniewieściałych młodzieńców czy wręcz dzieci, które nie
wiedzą, co dla nich dobre, nie potrafią się "samorządzić",
nie potrafią się obronić. Idealny obywatel Rzeczpospolitej umiałby
zrezygnować z własnego interesu, nie byłby niczym kupiec na statku,
ratujący swe dobra, lecz jak wierny marynarz ze wszystkich sił ratowałby
okręt. Szansę upatrywał w powrocie do starożytnych ideałów wojskowych,
lubił przywoływać model bojowych i wiernych przodków, którzy byli
wierni królowi i świętej wierze katolickiej. Wszelako nie zatrzymywał
się wyłącznie na przeszłości. Pomny reformacji łączył etos staropolskiego
rycerza z rycerzem Chrystusa, obrońcą wiary, miles christianus.
Istotne było przekonanie o współzależności rozstroju politycznego
z zawieruchą religijną. Obecność innowierców w kraju, szerzenie się
protestantyzmu uważał za symptom poważnej choroby, której innymi przejawami
były brak poszanowania prawa, odrzucenie autorytetów, obumarcie patriotyzmu
itp. Skarga potępiał chciwość i wyzysk, którego dopuszczała się szlachta,
krytykował bezwzględne dążenie do zysku, które, w jego mniemaniu,
burzyło porządek społeczny i równowagę stanów, wprowadzało chaos,
zamęt i anarchię. Los najuboższych mieszkańców Rzeczpospolitej był
mu szczególnie bliski.
W każdym niemal absolutyzmie europejskim władza królewska w swej walce
ze szlachtą czy arystokracją nie była sama. Monarcha zawsze szukał
poparcia pośród gminu, by móc trzymać szlachtę w ryzach ograniczając
ją od góry i od dołu. Było to szczególnie charakterystyczne w absolutyzmach
katolickich, które szukały oparcia w gminie, plebsie, który nie był
zainteresowany zawieruchą religijną, pozostawał przy katolicyzmie
borykając się z podstawowymi problemami egzystencji: ubóstwem. Skarga
brał gmin w opiekę nie tylko w swych licznych kazaniach. Był założycielem
Arcybractwa Miłosierdzia w Krakowie, które zajmowało się pomocą plebsowi
miejskiemu i szerzeniem wśród niego katolicyzmu. Mimo oskarżeń o budowanie
królowi zaplecza politycznego, Arcybractwo wykonało - i wykonuje do
dziś! - wielką pracę charytatywną.
Natomiast w Kazaniach sejmowych Skarga odwoływał się
do miłosierdzia szlachty, która była bezlitosna wobec chłopstwa. Zwiększanie
pańszczyzny, wyzysk, niekaralność zabójstw chłopów przez panów prowadziło
do upodlenia i szybkiej degradacji stanu "kmiecego i orackiego".
Nienawidzącą tyranii szlachtę oskarżał o tyranizowanie poddanych,
o sprawowanie wobec nich absolutum dominium. Nawoływał do zniesienia
wobec chłopów patrymonialnego sądownictwa, oddającego ich całkowicie
we władanie szlachty. Umocnienie się gospodarki folwarku, przywiązanie
chłopa do ziemi, rosnąca pańszczyzna sprawiały, iż sytuacja gminu
była gorsza od sytuacji starożytnego niewolnictwa. Po pierwsze, w
starożytności istniała możliwość wyzwolenia, staropolska zaś nie znała
takiego procederu, po wtóre, wszystko to dokonywało się w imię chrześcijańskiej
miłości bliźniego. Skarga tłumaczył szlachcie uważającej się za inną
rasę, rasę panujących Sarmatów, zakon boży, że szacunek do chłopów
winien wypływać choćby tylko z solidarności słowiańskiej. Kmiecie
też byli Słowianami i dlatego zasługiwali na szacunek jako bracia.
Nie byli inna rasą, lecz członkami tego samego narodu, dlatego należało
się im chrześcijańskie miłosierdzie. Chłopi nie byli odrzuconą plewą,
niewolnikiem w rękach szlachty, lecz najcenniejszym społecznie elementem,
który oparł się działaniom reformacji, pozostał wierny katolicyzmowi.
To zjednało mu sympatię Skargi i skłoniło go do obrony stanu, którego
rozwój zatrzymał się w XVI wieku i aż do zniesienia pańszczyzny w
wieku XIX skazany był na cywilizacyjną i społeczną degradację.
Mimo, iż w Kazaniach możemy odnaleźć ton grozy, to
jednak z analizowanych przez niego szczegółowo chorób Rzeczypospolitej
wyciągnąć można wiele pozytywnych wniosków dotyczących funkcjonowania
dobrego państwa. "Pierwsza jest - nieżyczliwość ludzka ku Rzeczyposp[olitej]
i chciwość domowego łakomstwa. Druga - niezgoda i roztyrki sąsiedzkie.
Trzecia - naruszenie religiej katolickiej i przysada heretyckiej zarazy.
Czwarta - dostojności królewskiej i władzej osłabienie. Piąta - prawa
niesprawiedliwe. Szósta - grzechy i złości jawne, które się przeciw
Panu Bogu podniosły i pomsty od niego wołają."
Pierwsza choroba każe budować społeczeństwo o wysokim poziomie
odpowiedzialności za ojczyznę. Lekarstwem na tę chorobę jest szczery
patriotyzm. Tylko on może uratować bogactwa, którymi obdarza nas matka-Polska.
Reforma moralna Polaków doprowadzi do reformy politycznej, do rozbudzenia
miłości ojczyzny. Chrześcijańskie ubóstwo, miłosierdzie, obojętność
dla dóbr materialnych zmieni obywateli. Jest to kolejny wątek ściśle
spajający religię z ustrojem politycznym.
Choroba niezgody ma również charakter odejścia od jedności
i przedkładania prywatnych korzyści nad dobro i pokój ojczyzny. Tylko
jedność i zgoda mogą uratować wciąż podupadający sejm walny. W imię
słowiańskiej jedności, w imię wiary i wspólnych wartości winien zapanować
pokój wewnętrzny, nastawiony na obronę interesów Rzeczpospolitej i
kościoła. Skarga twierdzi również, iż zbytnie nagromadzenie bogactw
w rękach magnatów nie tylko prowadzi do natężenia wewnętrznych napięć,
lecz rozbudzając dodatkowo zazdrość i zawiść skłóca szlachtę. Uznanie
swej pozycji społecznej, szacunek dla monarchy i jego zwierzchności
pozwolą na wprowadzenie wewnętrznego pokoju, ustalenia społecznego
czy stanowego porządku.
Kolejna choroba, jak zauważa ks. Stanisław Obirek, ma charakter
eklezjalny. Skarga
dążąc do wzmocnienia roli kościoła gloryfikuje kapłaństwo i na licznych
biblijnych przykładach opisuje pożytki płynące z sojuszu tronu i ołtarza.
Ukazuje się nam jako zwolennik teokracji, obrońca głęboko ugruntowanej
roli kościoła. Powołując się na polską tradycję, buduje wspomnianą
wyżej historiozofię narodu wybranego na sługę Chrystusa. Również kwestia
herezji jest nie bez znaczenia. Reformacja budząc umysły z średniowiecznego
uśpienia prowadzi do dyskusji na tematy fundamentalne, co zagraża
jedności politycznej. Skarga nie boi się sięgnąć do argumentu gniewu
bożego, który ukaże Polskę za herezję klęską polityczną.
Nauką płynącą z czwartej choroby jest wielokroć analizowane
umocnienie w Rzeczpospolitej monarchii, poważnie ograniczającej prawa
i przywileje szlachty.
Istotne wydaje się również rozważenie wadliwego prawodawstwa.
Prawo daje wielką moc czynienia dobra i jest w tym sensie narzędziem
niemal boskim. Wszelako złe jego użycie jest wielkim złem i zagrożeniem.
Stanisław Tarnowski wyraził
zdziwienie, że wielki kaznodzieja skupił się wyłącznie na trzech wyjątkowo
złych prawach, nie podważając samego ustroju Rzeczpospolitej. Prawami
tymi były uchylenie jurysdykcji biskupiej, nietykalność osobista szlachty
oraz konstytucja warszawska. Uchylenie jurysdykcji biskupiej polegało
na zaprzestaniu egzekwowania przez władzę świecką kar wynikających
z nieprzestrzegania prawa kościelnego. Stąd wykroczenia przeciwko
dekalogowi przestały być karane przez państwo. Karane były wyłącznie
przestępstwa objęte prawem "cywilnym". Nietykalność osobista
szlachty polegała na niemożliwości pojmania szlachcica bez sądu, co
w konsekwencji prowadziło do wydłużenia procedur i do faktycznego
zaprzestania ścigania przestępstw popełnianych przez szlachtę. Mordercy
i zdrajcy należący do stanu szlacheckiego mogli liczyć na bezkarność.
Konfederacja inter dissidentes, próbowała wprowadzić w życie
szeroko pojętą tolerancję religijną.
Według Skargi tylko surowe sądy, karzące nawet najdrobniejsze
przewinienia kościelne mogły przyczynić się do budowy porządku w Rzeczpospolitej.
Tylko przestrzeganie prawa mogło uchronić kraj od anarchii i zaprowadzić
w nim dyscyplinę i ład polityczny. Tolerancja religijna była dla niego
złem, gdyż podkopywała fundament jedności narodowej, jaką była wspólna
religia.
Grzechy i złości jawne, kolejna z eklezjalnych chorób rzeczpospolitej,
rujnowały kondycję moralną narodu, a to nie pozostawało bez wpływu
na życie polityczne.
Ścisłe połączenie religii i państwa musiało doprowadzić Skargę
w jego rozważaniach do przyznania Polsce pewnego rodzaju szczególnej
misji w historii. Pokazane już wcześniej uzależnienie losów Rzeczpospolitej
od chrztu i rzymskiego kościoła, wskazywało nie tylko na szacowne
dziedzictwo, lecz również na swoistą misję, która stała przed Polską.
"Tyś Panie Królestwo to Polskie wszczepił, aby z niego tym północnym
krajom i pogaństwu i odszczepieńcom i heretykom prawda twoja i Ewangelia,
i stolica Piotra i Pawła, mistrzów wiary twojej świeciła. Od sześci
set lat i dalej umocniłeś Królestwo to, iż go Tatarzyn, który niegdyś
rzymskie państwo wojował, w takim sąsiedztwie nie osiadł; iż go ruskie
odszczepieńskie mocne i ludne państwa nie obaliły; iż go turecka moc
do tego czasu nie opanowała." Zaszczytne
miano placówki chrześcijaństwa stawiało też wymóg wierności. Polska
musiała pozostać katolicka, a naród, szczególnie przez Boga wybrany,
musiał się zreformować duchowo, moralnie, aby stać się godnym swej
dziejowej misji. Tym też można wytłumaczyć swoisty dualizm Kazań
sejmowych. Chwilami Skarga porównuje Rzeczpospolitą do Izraela
biblijnego, wskazuje na, oczywiste dlań, podobieństwa i specjalną
misję nie tylko w sferze politycznej, lecz również duchowej. Idealizacja
ojczyzny pełniła funkcję uprawomocnienia biblijnej metaforyki. Jednocześnie
Kazania obfitują w bardzo surową krytykę realiów szesnastowiecznej
Polski. Surowość tę można zinterpretować jako nawoływanie do tego,
by Polacy stanęli na wysokości postawionego im zadania, by smutna
rzeczywistość anarchii i nieustannych swarów zmieniła się w życie
narodu wybranego przez Boga. Mimo surowego występowania Skargi przeciwko
najmniejszym śladom reformacji, Rzeczpospolita była szczególnym państwem
w Europie, w którym reformacja przyjęła się stosunkowo mało. Dodać
należy również, że stosunkowo szybko powróciła do katolicyzmu.
Romantyzm często odczytywał groźby upadku Polski jako proroctwo,
jasnowidztwo. Trudno jest dyskutować z narodową legendą, niemniej
na pewno "prorokowanie" Skargi miało dwa źródła. Był to
po pierwsze zabieg retoryczny, nakierowany na wzbudzenie w słuchaczach
(lub czytelnikach) Kazań, poczucie grozy nadające jego słowom
powagi, każąc się nad nimi zastanowić, rozważyć konsekwencje swego
zachowania. Po wtóre Skarga był doskonałym obserwatorem ówczesnego
życia publicznego i zdawał się dostrzegać jego mechanizmy. Dzięki
temu rozumiał, że państwo praktycznie pozbawione władzy nie będzie
długo stanowiło o sobie i może stać się łupem sąsiadów. Jest to świadectwo
wielkiej przenikliwości i niekoniecznie musi pochodzić ze zdolności
nadprzyrodzonych. Trzeba jednak przyznać, że głębia niektórych stwierdzeń
Skargi zadziwia. Gdy Tarnowski analizuje na przykład niechęć kaznodziei
do odstępstw do wiary, tak to tłumaczy: "Czy nie mogą być obywatele
dobrzy i najlepsi, choć wierzą rozmaicie, jak chcą, chociażby w nic
zgoła nie wierzyli, czy nie można kochać ludzi, ojczyzny, rodziny,
choć się nie zna tego czegoś niewidzialnego i niewytłumaczonego? Nie,
w wyjątkach, pojedynczo, jako indywiduum, być może, że człowiek bez
tego uczciwym, nawet szlachetnym zostanie - ludzie zbiorowo, wszyscy,
większość, ogół - nigdy. Jak się raz dobrze przejmą tym przekonaniem,
że nie ma nic nad nimi, co by szanować, czego by się bać i w co by
wierzyć mieli, muszą w końcu dojść do tego, że nie będą nic szanować,
niczego się bać, w nic wierzyć koło siebie, ani nawet w sobie."
Zdumiewająca jest do dziś głębia słów wypowiedzianych sto lat temu
z natchnienia tych wypowiedzianych lat temu czterysta!
Kończąc rozważanie nad koncepcją państwa u Skargi należy
stwierdzić, iż wiele jest w nich rzeczy dziś już nieaktualnych. Wiele
zdań śmieszy dziś swą naiwnością, lecz nie należy zapominać, iż, mimo
całego swego geniuszu, Skarga był dzieckiem swoich czasów. Kiedy jednak
uświadomimy sobie to, co w jego myśli było świadectwem jego czasów,
co zaś jego oryginalnym wkładem zdumieni będziemy jego przenikliwością.
Jego napomnienia do egzekwowania prawa, do patriotyzmu, do umocnienia
autorytetu władzy, poprawy moralnej kondycji obywateli, od której
zależne jest funkcjonowanie państwa, krytyka prywaty, chciwości; wszystko
to nakłania do stwierdzenia, iż Skarga był dojrzałym myślicielem,
trafnie diagnozującym polskie kłopoty polityczne i bezwzględnie wytykającym
narodowe wady, które utrzymały się do dziś: zawiść, megalomania, pieniactwo,
złośliwa niechęć do porozumienia się, cecha opisywana przez powiedzenie
postaw się, a zastaw się, umiłowanie do tworzenia ogromnej
ilości zaciekle się zwalczających stronnictw politycznych i wiele
innych cech, które przez czterysta lat się nie zmieniły. Widać więc,
że przez ten czas uległa zmianie koncepcja państwa, lecz sami Polacy
się nie zmienili!
Bibliografia:
M.
Bobrzyński, Kazanie sejmowe Skargi, [w:] Szkice i studia
historyczne, t. 2, Kraków 1922.
A.
Bruckner, Dzieje języka polskiego, Wrocław 1960.
Jezuici a kultura polska, pod red. L. Grzebienia, S. Obirka, Kraków 1993.
M.
Korolko, O prozie "Kazań sejmowych" Piotra Skargi,
Warszawa 1971.
A.
Mickiewicz, Literatura słowiańska. Wykład XV (Skarga), [w:]
Dzieła, t. 9, Warszawa 1955.
St.
Obirek, Wizja Kościoła i państwa w kazaniach ks. Piotra Skargi
SJ, Kraków 1994.
P.
Skarga, Kazania sejmowe, opr. J. Tazbir przy współudziale M.
Korolki, Wrocław 1985, BN I 70.
S.
Tarnowski, Pisarze polityczni XVI wieku, Kraków 2000.
J.
Tazbir, Piotr Skarga. Szermierz kontrreformacji, Warszawa 1983.
|