Paweł Kowal - Za wolność naszą i waszą


Ukraina, Litwa i Białoruś w myśli polskich środowisk opozycyjnych w latach 1976-1980 [1] .

Nie może być bowiem wolnej Polski bez wolnej Ukrainy, a wolnej Ukrainy, bez wolnej Polski [2] .

Obalenie systemu komunistycznego w Polsce w 1989 roku, wyzwoliło całą sekwencję zmian w Europie środkowej i wschodniej. W wyniku rozpadu ZSRR na wschód od Polski powstały nowe państwa: Ukraina, Litwa, Białoruś, Łotwa i Estonia. Polityka państwowa III Rzeczypospolitej zaś, w znacznej mierze została oparta na dobrych stosunkach z nowymi-starymi sąsiadami na wschodzie. Polska, jako pierwszy kraj uznała niepodległość Ukrainy w 1990 roku. Zbudowała specjalny rodzaj stosunków z Litwą.

Przedmiot badań

Bohaterem artykułu są trzy narody i państwa: Ukraina, Litwa i Białoruś jako przedmiot zainteresowania środowisk opozycyjnych w latach 1976- 1980. Wybór takiego właśnie zestawu państw nie jest przypadkowy. Ukraina, Litwa i Białoruś przecież diametralnie różnią się od siebie zasadniczo m.in. położeniem geograficznym, sytuacją społeczną i narodowościową oraz religijną. To przede wszystkim polska tradycja każe je widzieć wespół jako państwa współtworzące niegdyś wspólny organizm państwowy oraz związane z Polską skomplikowaną tradycją pasa ziemi w naszej tradycji nazywanego Kresami [4] .

Zamierzam więc przyjrzeć się, jak Ukraina, Litwa i Białoruś funkcjonowały w świadomości rodzących się w Polsce elit politycznej opozycji, która obaliła kilkanaście lat później system komunistyczny i przejęła odpowiedzialność za sformułowanie nowego programu polityki państwowej. Trzy państwa na wschodzie Polski to przecież "wielki nieobecny" komunistycznego przekazu, jaki Polacy od kilkudziesięciu lat otrzymywali początkowo w szkole potem zaś poprzez koncesjonowane środki masowego przekazu.

Temat więc krajów ULB i ich miejsca w polskiej polityce, w środowiskach emigracyjnych niezmiennie gorący [5] , to jeden z naczelnych problemów tak wewnętrznych jak i zagranicznych stosunków II Rzeczypospolitej, po 1976 na nowo musiał poszukiwać swojego miejsca w świadomości współczesnych Polaków żyjących pomiędzy Odrą a Bugiem.

Dobra polityka potrzebuje programu. Środowiska opozycji przedsierpniowej formułowały swoje propozycje programowe. Nie były to zazwyczaj teksty ostatecznie dopracowane, z rzadka jedynie bardziej szczegółowe. Autorzy stronili od szczegółowych propozycji rozwiązań, chociażby dlatego, że niepodległość i sama perspektywa zmiany w naszej części Europy jawiły im się na dalekim horyzoncie. Pisze Andrzej Friszke: "Pewną słabością środowisk opozycyjnych była niechęć do konstruowania względnie precyzyjnego modelu państwa, do którego się zmierza. Obawiano się najwyraźniej zarzutu utopizmu, tworzenia "księżycowych" konstrukcji, które miałyby się nijak do istniejącej rzeczywistości" [6] . Z pewnością jednak za tą względną słabością programów politycznych, stały również: brak odpowiedniej wiedzy (ma to szczególne odniesienie do wschodnich sąsiadów), która pozwalałaby po pewnej generalizacji i przemyśleniu, formułować precyzyjne postulaty, brak doświadczenia politycznego i znajomości zasad klasycznej polityki.

Zanim powstała"Solidarność"

Połowa lat siedemdziesiątych przyniosła znaczące odprężenie w polityce międzynarodowej. Podpisany 1 sierpnia 1975 roku w Helsinkach Akt końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie [7] , przede wszystkim wskutek nacisków zachodnich negocjatorów,kładł szczególny nacisk na problem respektowania praw człowieka. Składając podpisy pod aktem końcowym KBWE, przywódcy komunistyczni przyjęli na siebie konkretne zobowiązania dotyczące poszanowania politycznych praw obywateli własnych państw. Zobowiązania te w dużej mierze miały wpływ na "świadomość praw obywatelskich" w państwach Europy środkowej i wschodniej. Wszelako z polskiego punktu widzenia przełomowe znaczenie wydaje się mieć rok następny. Protesty z 1976 roku wymusiły nowy rodzaj stosunku władz komunistycznych do społeczeństwa. Bezpośrednim ich następstwem było powstanie Komitetu Obrony Robotników. Wypada też zgodzić się z francuskim historykiem, Pierre'em Buhler, który za decydującą dla ideowego wizerunku polskiej opozycji przedsierpniowej uznał dyskusję nad projektem zmian w konstytucji PRL, jaka przetoczyła się przez Polskę w latach 1975/ 1976 [8] .

We wrześniu 1974 roku Juliusz Mieroszewski podsumował swą wieloletnią publicystykę polityczną tekstem "Rosyjski "kompleks polski" i obszar ULB", który został ogłoszony w "Kulturze". Londyńczyk ukoronował w ten sposób swoje wieloletnie poszukiwania i wskazał na zasadnicze znaczenie, jakie dla niepodległości i suwerenności Polski posiada sytuacja polityczna na obszarze Ukrainy, Litwy i Białorusi. Tekst Mieroszewskiego z całą pewnością przyniósł także wyraźne ożywienie krajowej debaty na temat polskiego stosunku do utraconych Kresów oraz współczesnego stosunku do narodów ULB. W połowie 1975 roku w paryskiej "Kulturze" ukazał się tekst Adama Michnika "Cienie zapomnianych przodków". Jego pierwsze krajowe wydanie datuje się dopiero na 1977 rok. Miał on istotne znaczenie dla dalszego rozwoju polskiego niezależnego myślenia, jeśli chodzi o konstruowanie programu polityki zagranicznej na Wschodzie. EsejMichnika doskonale łączył rozważania historyczne z formułowaniem konkretnych postulatów programowych. W połowie 1976 roku ukazał się program Polskiego Porozumienia Niepodległościowego [9] . Był to pierwszy od kilkudziesięciu lat niezależny, dojrzały i przemyślany tekst programowy, jaki powstał w Polsce. Do dzisiaj zaskakuje on przecież swoją wszechstronnością i przenikliwością analizy, zdaniem zaś Andrzeja Friszke dokument ten otwierał debatę nad współczesnąpolską myślą polityczną [10] . W punktach dotyczących polityki zagranicznej, jako pierwszy postawił on całkowicie jednoznacznie kwestię poparcia polskich sił niezależnych dla zjednoczenia Niemiec oraz toczonej przez Ukraińców, Litwinów i Białorusinów [11] walki o wolność. Zakładał trwałość aktualnych granic, w tym wschodniej granicy PRL; rezygnował całkowicie z wysuwania jakichkolwiek roszczeń terytorialnych.

Lata 1976-1980 to swoisty okres prenatalny polskiej niepodległej myśli politycznej w drugiej połowie dwudziestego wieku [12] . Nie mamy w tym przypadku do czynienia z okresem statycznym, nie pozostaje też myśl tego czasu wyizolowana od szerszej tradycji polskiej myśli politycznej. Myśl polskiego podziemia drugiej połowy lat siedemdziesiątych pozostaje w organicznym związku z ideami obecnymi w polskiej myśli politycznej w latach II Rzeczypospolitej i podczas drugiej wojny światowej, bez wątpienia też pozostaje w oddziaływaniu, interakcji, naśladowaniu lub polemice z polską myślą polityczną żyjącą na emigracji ze szczególnym uwzględnieniem środowisk paryskiego i londyńskiego. Nie tylko więc formalne powody (źródła wydawane poza zasięgiem cenzury) konstytuują ją jako niezależną myśl polską. Decyduje o tym czynnik znacznie jeszcze istotniejszy: mianowicie zanurzenie niejako i poszukiwanie inspiracji ideowej pośród tradycyjnych trendów polskiej polityki. Pisał więc autor "Res Publiki": Pierwsza rzecz, która się musi rzucić w oczy obserwatorowi naszej polityki niezależnej, to przemożna pokusa zakorzenienia jej w tradycji polskich ruchów niepodległościowych (...). Szuka się więc korzeni myśli niezależnej w tradycji polskiej, jakby w przekonaniu, ze nadzieja na poszerzenie horyzontów refleksji politycznej o propozycje opracowane gdzieś na świecie, zwłaszcza świecie zachodnim, jest w sytuacji polskiej zasadniczo nieroztropna i płonna [13] .

Pomimo oficjalnej propagandy

Nie wszyscy piszący w podziemiu o przyszłych perspektywach polskiej polityki zagranicznej skłonni byli w ogóle zwracać dostatecznie baczną uwagę na sprawy stosunków Polski z Ukrainą, Litwą i Białorusią. Przełomowe znaczenie w tym zakresie miało opublikowanie programu PPN, gdzie: po pierwsze sprawom międzynarodowym poświęcono dostatecznie dużo miejsca; po drugie: ewidentnie, oprócz ZSRR i Rosji, jako partnerów na Wschodzie dostrzeżono również naszych najbliższych sąsiadów. Konstatację "Nie jesteśmy sąsiadami Rosji" w pewnym sensie można uznać za programową. Fakt ten nie był przecież dla nich w trzeciej czy czwartej dekadzie Peerelu oczywisty. Lektura tekstów pokazuje, jak do świadomości poszczególnych polityków przebijał się powoli i niekonsekwentnie. Niechaj świadczy o tym, że chociażby biuletyn nr 18. tegoż samego Polskiego Porozumienia Niepodległościowego, który zawierał opracowanie pt. "Polska a Niemcy" [14] wspominając nader często o ZSRR całkowicie milczał o Ukrainie, Litwie czy Białorusi. A przecież trudno sobie wyobrazić jakikolwiek historyczny czy historyczno-politologiczny tekst, który poruszając tematykę rywalizacji w Europie środkowej abstrahowałby od kwestii polsko- niemieckiej rywalizacji o dominację w tej części Starego Kontynentu [15] .

Na mapie Europy, na mapie świata

Refleksja nad wspólnotą europejskich narodów na oficjalnym rynku idei w komunistycznej Polsce nie była rozwinięta. Tym bardziej interesująca jest wizja miejsca, jakie zajmowały w opozycyjnej wizji Europy kraje położone na jej wschodzie. Podkreślano nie tylko udział Polski w dziedzictwie kultury europejskiej. Wskazywano także na przynależność do tego kręgu naszych wschodnich sąsiadów. Polska i jej wschodni sąsiedzi (a czasami również Rosja), postrzegani byli jako część Europy rozumianej przede wszystkim w sensie szerokiej wspólnoty kulturowej. Tak również widzieli to we wspólnym artykule pod tytułem "Polska leży w Europie..." [16] Marek Beylin, Konrad Bieliński i Adam Michnik: "Spór o kształt Europy i sens europeizmu należy do centralnych, i nieraz będziemy doń powracać. Związek jednak z problematyką europejską nie oznacza jednak w naszym zamyśle kontaktu duchowego z Paryżem wyłącznie, z Londynem, Rzymem czy Kolonią. Oznacza także łączność z Pragą i Budapesztem, z Wilnem i Kijowem. A również z Moskwą i Leningradem"< [17] . Również więc ten rodzaj myślenia, tak powszechny w późniejszych latach [18] pojawił się w końcowych latach siedemdziesiątych w podziemnej podziemnej debacie politycznej. Nie pojawił się natomiast, być może istotniejszy z litewskiego punktu widzenia problem roli kultury polskiej w powstaniu na Litwie jej własnego wariantu kultury europejskiej [19] .

W dokumencie programowym z 11 listopada 1979 działacze KPN i związanych z nią środowisk posuwali się do składania w imieniu wschodnich sąsiadów Polski deklaracji przynależności do Europy. Pisali: "Rozpoczynająca się obecnie nowa faza walki o odzyskanie niepodległości ma największe znaczenie dla przyszłych losów Polski, lecz także dla innych narodów naszej strefy, dla całej Europy, której jesteśmy nierozerwalną częścią" [20] . Deklaracje o wspólnej przynależności Polski i krajów ULB do Europy, idealistyczne nieco, jak na owe czasy, zderzały się nader często z tonem wybitnie pesymistycznym.

Omawiając zastany, głębokoniekorzystny dla Polski i krajów ULB układ sił politycznych w świecie, najczęściej podziemni autorzy skłonni byli uważać za stały. Z licznych artykułów przebija pesymistyczny ton. Kornel Jankowski, który w październiku 1978 roku naszkicował na kartach "Zapisu" dwudziestodwupunktowy, wysoce dojrzały [21] program polityczny, w którego ramach, jeśli chodzi o międzynarodowe położenie Polski i innych państw bloku sowieckiegokonstatował krótko: "A zatem jeśli właśnie o Polskę chodzi, jej położenie może ulec niewielkim tylko zmianom" [22] . Najdobitniejszym świadectwem rzeczywistego przekonania o względnej trwałości Sowietów i dwubiegunowego systemu sił na świecie, było faktyczne milczenie o Ukrainie, Litwie czy Białorusi tak wybitnych myślicieli i publicystów piszących o sprawach międzynarodowych jak Henryk Krzeczkowski [23] czy Mirosław Dzielski [24] .

Warto podkreślić, że prawie żadne z powstających w drugiej połowie lat siedemdziesiątych środowisk prawicowych czy konserwatywnych nie wykazywało wzmożonego zainteresowania problematyką międzynarodową< [25] . Pole zaś widzenia młodych polskich konserwatystów najczęściej nie obejmowało krajów ULB [26] .

Trzeba odnotować także nieliczne głosy tych, którzy, jak się okazało, słusznie, liczyli na generalną zmianę układu sił w europejskiej i światowej polityce. Ciekawe, że za jedną z sił konserwujących sowiecki układ czasami skłonni byli uważać- samo przekonanie o jego niewzruszalności. Zaledwie na kilka tygodni przed gdańskimi wydarzeniami w 1980 roku, autor "Biuletynu Dolnośląskiego" zanotował: "Nie taję, że sam uważam upadek ZSRR nie tylko za prawdopodobny, ale i pewny. Mam nadzieję, że pewność ta stanie się w końcu elementem powszechnej świadomości. Znakomicie przyśpieszyłoby to koniec Imperium. (...) Spojrzenie na upadek ZSRR jako na zwieńczenie procesu dekolonizacji pozwala, jak widać, częściowo ograniczyć nieokreśloność czekającej nas (i Europę) przyszłości" [27] . Głosy jednakże tego typu lokowały się raczej bliżej środowisk korowskich lub środowisk związanych z ROPCiO.

Naszych wschodnich sąsiadów w geograficznej perspektywie widziano na dwa sposoby. Jedni autorzy, jakby zainspirowani rzuconym przez Juliusza Mieroszewskiego hasłem ULB- wszystkie trzy kraje starali się widzieć razem i często pisali jednocześnie o trzech państwach, mieli więc również zwyczaj jednym tchem wymieniać trzy narody: ukraiński, litewski i białoruski itd.; podobnie zresztą trzy państwa inarody nadbałtyckie: litewski, łotewski i estoński.

Spośród trzech interesujących nas państw tylko Ukraina bywała rozpatrywana w szerszym kontekście stosunków Polski z Rosją. Zainteresowaniem podziemnych autorów, choć w mniejszym stopniu, cieszyły się także stosunki ukraińsko- rosyjskie.

W tym sensie większość przedsierpniowych publikacji zdawała siętrafnie oceniać sytuację. Szerszej analizy tego zagadnienia dokonał Antoni Macierewicz w tekście "ZSRR wobec Europy Środkowo- wschodniej" [28] . W tekście autor zdaje się wyznawać ten nurt sowietologii, który w Związku Sowieckim każe dostrzegać przede wszystkim kontynuatora tradycyjnej linii polityki zagranicznej imperialnej Rosji [29] ; jest tak szczególnie wówczas, gdy w polityce zagranicznej Rosji dominują cele o charakterze państwowym raczej, niźli ideologicznym. W tym też duchu autor dokonywał zasadniczego przeglądu polityki rosyjskiej w regionie, eksponując miedzy innymi fakt, że szczególnie niekorzystnym dla Rosji był powersalski ład w Europie. Wprowadzając bowiem zasadę państw narodowych, eliminował ją faktycznie z Europy; otwierał tym samym drogę do dezintegracji Sowietów, wzmagając dążenia emancypacyjne Ukrainy i narodów kaukaskich [30] . Macierewicz zwracał uwagę na wschodnioeuropejską politykę ZSRR. "Możnaby rzec, że kontynuuje się politykę caratu" [31] - konstatował autor.

Bohdan Sahajdaczny zaś, autor "Spotkań", przypominał, że istnieje związek pomiędzy powodzeniem polityki rusyfikacyjnej na Ukrainie a bezpieczeństwem Polski, zaś przedłużający się proces wyniszczania Ukrainy przez Rosję stanowi dodatkowy czynnik ubezpieczający Polskę. "Rozprawiwszy się bowiem z Ukrainą, Moskwa wzięłaby się ze zdwojoną energią za Polskę" [32] - pisze Sahajdaczny. W tym samym tekście występuje z postulatem porozumienia Ukraińców z "Rosjanami, reprezentującymi nową Rosję" [33] , dodając natychmiast, że "nie jest w interesie Polaków, ażeby to porozumienie było skierowane przeciw Polsce" [34] .

Podziemni autorzy ledwie dostrzegali Białoruś. W zasadzie nie poświęcano jej odrębnych tekstów; problem suwerennej państwowości białoruskiej nie był uważny za pilny. Znacznie większe było zainteresowanie Litwą, chociaż dosyć często patrzono na jej problemy albo w kontekście innych krajów Pribałtyki, albo też poprzez pryzmat żyjących na Litwie Polaków [35] .

Polak za spiżową bramą

Polska prasa podziemna nad wyraz żywo zareagowała na wybór Karola Wojtyły na papieża [36] . Lektura źródeł upoważnia do stwierdzenia, ze październikowa data elekcji, to również ważna cezura w myśleniu o problematyce Europy środkowej i wschodniej, nie tylko Polaków, ale w dużej mierze także mieszkańców krajów bałtyckich, Białorusi i Ukrainy. Kluczowe znaczenie miał fakt, że na Stolicę Piotrową wybrany został kardynał zza żelaznej kurtyny. Wybór na papieża Polaka i Słowianina spowodował, że publicyści nie tylko w zrozumiały sposób zaczęli wieszczyć przekształcenia we wschodnim obozie komunizmu. Nie mniej ważne jest, że już dzięki pierwszym wystąpieniom i posunięciom papieża zaczęto bez porównania lepiej rozumieć problemy regionu w kontekście jego duchowości, pozycji Kościoła w poszczególnych państwach, znaczenia religii w ich historii. Podkreślały tekwestie artykuły ukazujące się w podziemnej prasie.

Znamienne jednak, że najczęściej bywały to przetłumaczone na język polski przedruki z zachodniej prasy. W perspektywie zniewolonego komunizmem kraju, rozmach najdłuższego (jak się okazało) w dwudziestym wieku pontyfikatu nie wydawał się aż tak wielki. Szczególnie jeśli idzie o politykę wschodnią. Owa watykańska Ostpolitik, w rzeczy samej nie była dziełem jednego tylko człowieka- kardynała z Krakowa. Swoją drogą, nie była także przede wszystkim realizacją polskiej racji stanu. Jeśli więc czegoś zabrakło na początku pontyfikatu krajowym komentatorom: to docenienia wiedzy o Wschodzie i komunizmie, jaką papież i jego otoczenie mogą wnieść do polityki wschodniej nie tylko Kościoła ale i szeroko rozumianego zachodniego świata. To papieskie: postawa i gesty dokonały wyraźnego przełomu, jeżeli idzie o stosunek Polaków do Ukraińców, Litwinów i Białorusinów [37] . Refleksji zaś nad tymi stosunkami nadały nie tylko napęduale i swoistej religijnej sankcji. Papież przypominał bowiem swoimi gestami, że Litwini to bracia w katolickiej wierze a Ukraińców łączy z Rzymem unia, religia i posłuszeństwo wobec następcy św. Piotra.

Wybór Polaka na papieża ułatwił więc zrozumienie i przypomniał chociażby taki fakt, że szczególną rolę w ubezwłasnowolnieniu środkowoeuropejskich narodów odegrała walka z Kościołami chrześcijańskimi< [38] . Podziemne przedruki artykułów z zachodniej prasy utwierdzały Polaków, ze z wyborem Jana Pawła II przyszło coś nowego [39] .

Dla polskich drugoobiegowych publicystów podobnie ważnym bodaj jak wybór Karola Wojtyły na papieża, była jego pierwsza wizyta w Polsce w czerwcu 1979 roku [40] . Z jednej strony słowa papieża, z drugiej zaś reakcje Polaków nie pozostawiały jakichkolwiek niejasności. Dla analityków zaś nie było wątpliwości, że pierwsza pielgrzymka do Ojczyzny stanowiła jedną z kolejnych sekwencji wschodniej polityki Watykanu. Tadeusz Grabowski na łamach "Aspektu" podsumowywał wizytę słowami samego papieża: "To wydarzenie bez precedensu było z pewnością aktem pewnej odwagi. Trzeba czasem odważyć się pójść także w tym kierunku, w którym dotąd jeszcze nikt nie poszedł" [41] .

Dla drugoobiegowych autorów ważny był współczesny stosunek Watykanu do Ukraińców - grekokatolików. Gesty polskiego papieża wobec katolików greckiego obrządku miały przecież przynajmniej dwa wymiary: były manifestacją ojcowskiego przywiązania do wiernych, którzy swojej wiary nie mogli legalnie wyznawać ani na Ukrainie ani w Polsce. W poczynaniach tych widziano jednak również element gestu papieża- Polaka wobec narodu ukraińskiego, który z jednej strony był w jeszcze większym stopniu niż polski, doświadczony plagą komunizmu, z drugiej zaś tylko kilkadziesiąt lat dzieliło oba narody od ciężkich doświadczeń trudnego i krwawego sąsiedztwa w trzydziestych, czterdziestych i pięćdziesiątych latach. Stosunki Jana Pawła II z grekokatolikami były skrzętnie odnotowywane w podziemnej prasie. Znalazło zatem oddźwięk np. spotkanie papieża z kard. Josipem Slipyjem, które odbyło się 20 listopada 1978 roku [42] .

Przełom dokonywał się wówczas, kiedy na wschodzie Polski dostrzegano nie tylko Rosjan, ale także narody od dawna mające żywy kontakt z Polakami ich kulturą, a przez kilkaset lat żyjące z nimi w jednym państwie. Wszystkie prawie środowiska opozycyjne, chociaż w rozmaitym stopniu, starały się dostrzegać na wschodzie Ukraińców, Litwinów i Białorusinów. Wyraźnie jednak najsłabiej spośród tych państw w świadomości polskiego podziemia obecna była Białoruś. Jej poświęcano najmniej miejsca. Stopniowe "dostrzeganie" wschodnich sąsiadów pociągało za sobą nowy sposób myślenia Polaków o Europie.

Polski niezależny głos w ważnej wówczas na Zachodzie debacie o istocie Europy w zasadzie nigdy nie wyznaczał jej granic na Bugu. Politycy podziemni starali się widzieć Europę w jej kulturowym lub bardziej politycznym znaczeniu, starali się podkreślać więzy łączące z Europą kraje jej wschodniej części. Opozycyjne wobec prawno-technokratycznego stanowisko polskich opozycjonistów w debacie europejskiej - co warto zaznaczyć- pozostawało także w opozycji do wyłącznie geograficznej wizji Europy.

Wobec polskich tradycji myślenia o Wschodzie

Środowiska ROPCiO i KPN w swoich wystąpieniach programowych oraz w tekstach ukazujących się na łamach związanych z nimi czasopism, starały się podkreślać historyczną rolę odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Rezolucja Rady Politycznej Konfederacji Polski Niepodległej wydana z okazji 61. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, podkreślała, że odbudowa polskiej suwerenności w listopadzie 1918 roku wiązała się z łaską, którą Opatrzność obdarowała wszystkie niemal narody Europy środkowej z wyjątkiem Ukraińców, Białorusinów i Łużyczan. Korzystając z nadarzającej się sposobności, członkowie Rady Politycznej Konfederacji Polski Niepodległej, zaprezentowali swoją wizję dziejów środkowej części Europy. Ich wspólnym rysem miała być aż po współczesne czasy solidarność i swoista wspólnota interesów, ale również wspólnota niedoli naszych krajów. Konstatowali: "Zniewoleniu Polski po II wojnie światowej towarzyszyło podobne zniewolenie innych narodów, lecz utrzymanie odrębnej państwowości polskiej miało zasadnicze znaczenie dla ocalenia odrębności państwowej większości krajów tej strefy" [43] .

Przypominanie więc czytelnikom podziemnej prasy o rocznicy 11 listopada, chociażby miała to być mało "okrągła", 61.< [44] rocznica, miało podwójne znaczenie. Nawiązywało do przedwojennej tradycji świętowania właśnie tego dnia, oraz kontestowało oficjalny kalendarz, w którym 11 listopada zaznaczony był jako dzień powszedni. Pewną nowością wydaje się natomiast wiązanie odzyskania wolności przez Polaków z wolnością innych środkowoeuropejskich narodów.

Do przedwojennej tradycji obchodzenia Święta Niepodległości, i to jako rocznicy dotyczącej oprócz Polaków, również naszych wschodnich sąsiadów nawiązywał Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodów. Swoje stanowisko przedstawił on w 1979 roku, tak w specjalnie wydanym oświadczeniu [45] , jak i okolicznościowym wystąpieniu Wojciecha Ziembińskiego. Działacz Komitetu wzywał do pamiętania o "naszych braciach: Litwinach, Łotyszach, Estończykach, Białorusinach i Ukraińcach", którzy kiedyś wspólnie z Polakami tworzyli jedno państwo, z którymi potem toczyliśmy bratobójcze walki, obecnie zaś oni cierpią niewolę [46] .

Układ Petlura-Piłsudski

Bardziej oryginalne, a nawet nieco zaskakujące jest "eksploatowanie" w podziemnej prasie układu marszałka Józefa Piłsudskiego z atamanem Semenem Petlurą, który stał na czele Ukraińskiej Republiki Ludowej, zawartego w Warszawie 21 kwietnia 1920. Autorzy kilkakrotnie nań wskazywali; poświęcali układowi Piłsudski- Petlura cenne miejsce w podziemnych czasopismach [47] .

W drugiej połowie lat siedemdziesiątych eksploatowano układ, jako pozytywny przykład polsko- ukraińskiego porozumienia. Rocznica urodzin Semena Petlury w 1978 roku stała się okazją do wystosowania przez redakcję lubelskich "Spotkań" swego rodzaju apelu "do Braci Ukraińców" [48] . Zdaniem redaktorów "Spotkań", to właśnie Petlura "gorący patriota ukraiński, jako jeden z pierwszych dostrzegł, że jedyną drogą dla naszych narodów, jest droga pojednania i wzajemnego kompromisu" [49] . Urodziny Atamana były dla autorów wstępniaka świetną okazją do sformułowania wezwania do odfałszowywania historiografii obu krajów; ale też zaproszenia Ukraińców do zabierania głosu na łamach "Spotkań" oraz znamiennej konstatacji, że " Nie może być bowiem wolnej Polski bez wolnej Ukrainy, a wolnej Ukrainy bez wolnej Polski" [50] . Rocznica urodzin Semena Petlury była więc okazją do zgłoszenia przez lubelskie środowisko najbardziej bodaj znamiennej deklaracji programowej pisma w zakresie stosunków polsko- ukraińskich. Była niejako rozwinięciem kluczowej dla "Spotkań" deklaracji z pierwszego numeru pisma, mówiącej o widzeniu ściśle polskich problemów w szerszym kontekście innych narodów walczących o demokrację [51] .

Nie mniej interesująca jest "Rezolucja o prawie Ukrainy do niezawisłego bytu" podpisana przez Radę Polityczną Konfederacji Polski Niepodległej w Jeleniej Górze, 15 maja 1980 roku [52] . W tym wypadku okazją do ogłoszenia "Rezolucji..." stała się z kolei sześćdziesiąta rocznica układu z 1920 roku (zresztą obok rocznicy wyzwolenia Kijowa). W swoim wystąpieniu działacze KPN protestowali przeciw podległości Ukrainy względem ZSRR, występując zaś w imieniu Państwa Polskiego, wyrzekali się jakichkolwiek pretensji terytorialnych. Przypomnijmy: w rocznicę, bądź co bądź kontrowersyjnego [53] układu sprzed sześciu dziesiątek lat pisali: "W interesie Polski leży bezwzględnie utworzenie i umocnienie całkowicie niepodległego państwa ukraińskiego, obejmującego ziemie zamieszkałe przez Ukraińców, położonego miedzy wielką Polską a wielkąRosją" [54] .Politycy KPN wezwali m. in. do uznania za podstawę przyszłej współpracy pararelności praw Polaków zamieszkałych na Ukrainie i Ukraińców zamieszkałych w Polsce [55] , wezwali do przezwyciężania wzajemnych uprzedzeń oraz uznali, że po sześćdziesięciu latach od układu z 1920 roku, możliwości odzyskania autentycznej niepodległości przez oba państwa są "realniejsze" [56] . Apelowali o "wzajemne otwarcie na wpływy kulturalne i zapewnienie obu narodom swobodnego przekraczania granicy miedzy Polską a Ukrainą w warunkach demokratycznego bytu obu państw" [57] .

Sześćdziesiąta rocznica umowy polsko - ukraińskiej z 1920 roku znalazła swój wyraz również w "Rzeczpospolitej. Piśmie Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu". Redakcja na okoliczność rocznicy przygotowała specjalny numer poświęcony w znaczącej części sprawom polsko- ukraińskim. Zawierał on między innymi treść "Deklaracji Polsko - Ukraińskiej" z 28 listopada 1979 roku [58] oraz artykuł redakcyjny "Ukraina i Polska - wolni z wolnymi - równi z równymi". Autorzy skoncentrowali swoją uwagę na uznaniu przez Polskę w układzie z 21 kwietnia 1920 roku prawa Ukraińców do suwerenności oraz dyrektoriatu Semena Petlury, jako zwierzchniej władzy Ukraińskiej Republiki Ludowej, pomijając zawartą w nim, mającą z punktu widzenia końca XX wieku wieloznaczny wydźwięk, kwestię granic< [59] .

Osoba Semena Petlury, jako Ukraińca - partnera Józefa Piłsudskiego w układzie z 1920 roku, stwarzała wiele sposobności do budowania pozytywnych modeli współpracy. Pozwalała polskim publicystom i politykom: akcentować dobrowolne uznanie przez Polskę ukraińskiej państwowości- tym bardziej, że akt ten mający miejsce u progu II Rzeczypospolitej nosił na sobie znamię swego rodzaju decyzji moralnej. Nieskonsumowanie układu Piłsudskiego z Petlurą miało być w tej perspektywie pierwszą przyczyną niewoli wszystkich narodów w tej części Europy po 1945 roku. Eksponowaniu porozumienia Piłsudski - Petlura sprzyjały też dwa inne czynniki: antyrosyjskość oraz antysowieckość omawianego układu. Wobec tak bogatych pozytywnych treści, nic dziwnego, że piszący o układzie nie zwracali uwagi na faktyczną istotę porozumienia - tak zresztą w sensie terytorialnym, jak i polityczno - ideowym.

Trudne karty historii

Drugoobiegowi autorzy stosunkowo rzadko podejmowali się ocen polityki II Rzeczpospolitej tak wobec mniejszości narodowych, czyli Ukraińców, Białorusinów i Litwinów zamieszkałych w granicach Rzeczypospolitej, jak i wobec sowieckiej Ukrainy i Białorusi< [60] .

Wypowiedzi jednak w kwestii międzywojennej polityki polskiej na Kresach, jeżeli się pojawiały, cechowała łatwość jednoznacznego potępienia błędów, jakie w polityce wobec mniejszości narodowych popełniła sanacja w dwudziestych i trzydziestych latach. Jednoznaczną opinię wyraził w tej sprawie na przykład Henryk Krzeczkowski na łamach "Spotkań": "Nigdy jeszcze Ukraina Zachodnia nie zaznała takiego gwałtu, ruiny dobytku i mienia chłopskiego, instytucji kulturalnych i gospodarczych" [61] .

Trzech autorów "Głosu": Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz i Adam Michnik ujęło ocenę niektórych aspektów polskiej polityki na Kresach jeszcze bardziej dobitnie: "Państwo polskie aspirujące do panowania nad Ukrainą, Białorusią i Litwą musi być imperialistyczne. Trudno- co prawda- przypuścić, by komukolwiek w Polsce marzyła się dziś taka sytuacja. Lecz jest również prawdą, że w okresie Drugiej Rzeczypospolitej na równi z Rosją Radziecką uczestniczyliśmy w polityce rozbioru Ukrainy, Białorusi i Litwy"< [62] . Warto zresztą zatrzymać się nad stylistyką cytowanego tekstu, który prowadząc historyczną narrację, niesłychanie płynnie przechodzi do postulatów o charakterze moralnym i politycznym.

Od oceny niechlubnej polityki narodowościowej II Rzeczpospolitej nie uciekał też Andrzej Albert. Zwracał uwagą na brak długofalowego programu mniejszościowego w elitach międzywojennego państwa oraz krytykował podnoszone tu i ówdzie postulaty asymilacji narodów zamieszkujących II Rzeczpospolitą. Podkreślał jednakowoż, że podczas, kiedy w 1929 roku sowiecka władza w związku z projektem kolektywizacyjnym przystępowała do bezwzględnej rozprawy z niepokornym ukraińskim chłopstwem, narody zamieszkujące wschodnie rubieże państwa polskiego cieszyły się w jego ramach znacznym marginesem swobody. Jego zdaniem los Ukraińców i Białorusinów w Polsce był bez porównania lepszy niż w ZSRR [63] . Albert wpisywał się tym samym w tradycję obrony polskiej polityki wobec mniejszości w latach 1918- 1939, poprzez zestawianie jej z sytuacją mniejszości narodowych w ZSRR, szczególnie programem mniejszościowym realizowanym w Sowietach od drugiej połowy dwudziestych lat. Albert starał się zrzucić z Polski oskarżenia o hamowanie dążeń narodowychLitwinów, Ukraińców i Białorusinów, a w każdym razie podjął zasadniczą polemikę ze skrajnie krytyczną oceną polityki Rzeczpospolitej wobec mniejszości narodowych.

Pozytywną w gruncie rzeczy ocenę historii stosunków polsko-ukraińskich z czasów II Rzeczpospolitej odnaleźć można wyłącznie w jednym z artykułów zamieszczonych w "Rzeczpospolitej. Piśmie Komitetu Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodów". Autor uważał, że Ukraińcy w ramach II Rzeczypospolitej cieszyli się wolnościami w wystarczającym wymiarze, posiadając autonomię językową, szkolną, religijną i społeczną. Że właśnie w okresie od końca I wojny światowej Ukraińcy nabrali cech dojrzałego narodu i nie są już bratem podopiecznym ale poważnym partnerem zdolnym do współdziałania z Polską na międzynarodowej arenie [64] .

W kontekście stosunków Polski z Ukrainą, Litwą i Białorusią, przedsierpniowi autorzy podziemnych publikacji podejmowali problematykę politycznych, kulturalnych i społecznych skutków, jakie dla Europy środkowej miała konferencja jałtańska z 1945 roku.

Jałta i tragiczny podział Europy

Wspomnienie i mit Jałty [65] , jako zdrady Polski przez zachodnie mocarstwa, towarzyszyły Polakom nieustannie od 1945 roku aż po wejście do Sojuszu Północnoatlantyckiego w 1999 roku. Decyzje, które zapadły w wyniku uzgodnień pomiędzy mocarstwami po drugiej wojnie światowej, całkowicie odcięły Polskę od wschodnich ziem Rzeczypospolitej, zamieszkałych miedzy innymi przez Ukraińców, Białorusinów i Litwinów- a więc radykalnie zmieniły jej sytuację narodową, demograficzną, kulturalną i społeczną.

Interesująco jawi się ocena skutków Jałty, wyrażona przez Henryka Krzeczkowskiego w artykule "Polska, Niemcy i inni", ogłoszonym w 1979 roku w "Res Publice" [66] . Oto prawicowy myśliciel najwyżej, jak się zdaje ceniący dorobek polityczny Narodowej Demokracji [67] , z drugiej strony jednak umiejętnie przełamujący w swoich tekstach tradycyjne historyczne i ideowe bariery pomiędzy myślą polityczną Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego [68] , w tym wypadku wygłasza sąd dosyć zaskakujący. Pisze mianowicie: "Utrata Piemontów ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego była równoznaczna z wyeliminowaniem z polskiego myślenia politycznego wariantu ekspansji na wschód, a także wszelkich pochodnych tego wariantu, nacechowanych z reguły, jeśli nie bez wyjątku, paternalizmem i anachronicznymi ambicjami" [69] . Wypowiedź ta nosi jedynie pozory kultywowania endeckiego projektu "Polski piastowskiej". Jeśli chodzi przecież o argumentację, tak bardzo odbiega od ducha, który byłby bliski myśleniu Narodowej Demokracji. W przekonaniu Krzeczkowskiego odcięcie Polski od Kresów (w wyniku jałtańskich decyzji) nosiło w sobie swego rodzaju walor uzdrowieńczy. Przede wszystkim jednak ze względów moralno- etycznych, nie zaś polityczno- militarnych, czy też cywilizacyjnych, co byłoby istotą projektu endeckiego.

Warto jeszcze przypomnieć pogląd Antoniego Macierewicza. Wydaje się szczególnie interesujący przede wszystkim dlatego, że postrzegał on pojałtańskie stosunki na szerokim tle światowej polityki. Zdaniem Macierewicza układ jałtański w rażąco niesprawiedliwy sposób podzielił Europę i świat na dwie sfery: tę, w której obowiązują prawa człowieka i tę w której one nie obowiązują. W tej drugiej, zdaniem Macierewicza, przyszło żyć między innymi Polakom i Litwinom. Nie straty terytorialne Polski stanowiły więc, wedle autora, o istocie jałtańskiego aktu. Antoni Macierewicz postrzegał problem w sposób następujący: "Dekolonizacja i emancypacja narodowa w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji dobiega końca. Jednocześnie narody Europy Środkowo- wschodniej traktuje się tak, jak niegdyś traktowano narody kolonialne. (...) Świat komunistyczny został wyjęty ze sfery, w której obowiązują oceny moralne. (...) Za Żelazną Kurtyną rządzą inne prawa i uznano to za naturalne. Moralność wydaje się tu mało skuteczna w realizacji celów politycznych. W państwach demokratycznych brak moralności politycznej dyskwalifikuje: demokracji bowiem patrzy się na palce. Komunistom nie" [70] . Oto istota Jałty, zdaniem Antoniego Macierewicza.W sensie terytorialnym interpretacja Jałty jest dla Macierewicza banalnie prosta. "ZSRR dość nieoczekiwanie zrealizował własny projekt Mitte Europy [71] , który w swoim czasie usiłował urzeczywistnić cesarz Wilhelm II" [72] .

Artykuł Macierewicza łączy w sobie oryginalne na tle innych tekstów postrzeganie "Jałty" w kategoriach kulturowych, cywilizacyjnych i moralnych (nie zaś terytorialnych) z bardzo gorzkim tonem wyrzutu wobec zachodnich mocarstw. Podobny ton wyrzutu znajdujemy w oświadczeniu Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu ogłoszonym w związku z 40. rocznicą wybuchu drugiej wojny światowej, zamieszczonym w "Rzeczypospolitej". Członkowie Komitetu podkreślali, że sojusz Wielkiej Brytanii w rezultacie pominął nie tylko żywotne interesy Rzeczypospolitej, ale również przesądził o losach narodów włączonych do Sowietów w 1940 roku: Litwy, Łotwy i Estonii [73] . W wyraźnie odmiennym duchu utrzymany jest manifest Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu z 1 czerwca 1979, ogłoszony w tym samym roku. Zdaniem członków Komitetu powojenne decyzje mocarstw "pominęły żywotne interesy Rzeczypospolitej, a także krajów "włączonych" w 1940 roku do ZSRR" [74] .

Problem konferencji jałtańskiej wiąże się z kwestią zmian granic Polski. W tym zakresie najbardziej wszechstronny charakter miało ogłoszone w biuletynie PPN opracowanie Wojciech Roszkowskiego< [75] z początku 1980 roku. Autor przedstawia, jak na przestrzeni kilkuset lat, wskutek rozmaitych procesów historycznych, doszło do poważnego skurczenia się rozmiarów polskiego żywiołu na Wschodzie: po pierwsze w sensie ściśle etnicznym, po drugie w sensie materialnym. Roszkowski podkreśla, że chociaż prężny kulturalnie i politycznie polski żywioł na Wschodzie stanowił dla Litwinów, Białorusinów i Ukraińców wyraźną, i oczywistą konkurencję oraz budził oczywiste obawy, nie on był jednakowoż główną przeszkodą na drodze do wyodrębnienia się narodowych państw w centrum Europy. Były nią imperializmy: niemiecki i wielkorosyjski< [76] . Ze zrozumiałą krytyką odniósł się Albert do traktatu ryskiego, który, jego zdaniem, stanowił dla Polaków przekreślenie koncepcji federacyjnej państwa, miał też fatalne skutki dla wschodnich narodów, które zostały podzielone. Konstatował: "Wbrew temu, że sąsiadami wschodnimi Polaków są Litwini, Białorusini i Ukraińcy, za wschodnią granicą rozpościerało się znowu państwo zdominowane przez Rosjan, w którym narody: białoruski i ukraiński miały jedynie formalną autonomię" [77] . Roszkowski wypowiedział się również na temat granic Polski po 1945 roku. Jego zdaniem zostały one narzucone Polakom siłą i jedynie przemoc ZSRR je uzasadniała, z drugiej strony polskie granice zachodnie nigdy nie zostały przedstawione do akceptacji Polaków. Akcje eksterminacyjne przeprowadzone na Kresach, które przede wszystkim dotknęły Polaków i Żydów nie dały nic Ukraińcom, Litwinom ani Białorusinom [78] .

Problemy polskiej granicy wschodniej dosyć często wracały, jako przedmiot zainteresowania przedsierpniowych publikacji. Mam na myśli również przedruki wystąpień Józefa Piłsudskiego [79] czy gen. M. Weyganda [80] , szkice Wojciecha Ziembińskiego [81] czy mającą liczne podziemne edycje broszurę Mieczysława Żułowskiego [82] .

Wilno i Lwów

W procesie rozważań nad zmianami granic polski na Wschodzie pojawiają się Lwów i Wilno. Jeden z centralnych punktów rozważań na temat polskiej polityki wschodniej po II wojnie światowej stanowiło przecież odniesienie do symbolicznej pozycji Lwowa, jako jednego z miast kluczowych przez kilka ostatnich stuleci dla kondycji polskiej kultury, nauki i polityki. Stosunek do Lwowa i Wilna stał się nawet swego rodzaju papierkiem lakmusowym gotowości do radykalnegoprzeformułowania poglądów na kwestie polskiej polityki wschodniej w ogólności [83] .

Każdy, kto poważnie zamierzał zmierzyć się z zadaniem formułowania nowych zasad polskiej polityki wschodniej, musiał w kontekście przyszłych polsko- ukraińskich stosunków (i to się chyba nie zmieniło) odnieść się faktu utraty przez państwo polskie tak istotnych z punktu widzenia jego funkcjonowania, ziem na wschodzie.

Stosunkowo łatwo było podjąć ten temat Ukraińcowi - Bohdanowi Sahajdacznemu. Autor "Spotkań" przestrzega przed możliwym w przyszłości konfliktem o ziemie wschodnie, który to pomysł, jego zdaniem, odżywa jeszcze od czasu do czasu w polskich środowiskach emigracyjnych [84] . Stojąc na tym stanowisku, Sahajdaczny jednoznacznie stwierdzał "dzisiejszy Lwów jest dużym zapleczem ukraińskim z głęboko zakorzenionymi tradycjami kulturalnymi i bezspornego patriotyzmu ukraińskiego- jest jednym z głównych obozów warownych przeciw rusyfikacyjno- imperialistycznej polityce Moskwy na Ukrainie"< [85] .

Mniej radykalny i jednoznaczny w swojej wymowie jest artykuł Leona Dunicza "Lwów - refleksje z miasta" zamieszczony w "Bratniaku"< [86] . Autor przedstawia wstrząsające nierzadko dla współczesnego Polaka obrazki z podróży do Lwowa. Zabieg ten zbliża jednak przypominający nieco reportaż tekst Dunicza do ogólniejszych konstatacji. Nie waha się on jasno zauważyć, że we Lwowie mieszkają Polacy, "polska jest architektura, bez porównania bardziej polska niż na zachodnich ziemiach Polski" [87] . Prowadzi jednak swój wywód dalej, by przyznać, ze to we Lwowie właśnie powstawały zręby ukraińskiej narodowości i jasno stwierdzić: "Tak, Ukraińcy mają pełne prawo, aby uważać Lwów za swoje miasto" [88] .

Inne stwierdzenia znajdujemy w "Rzeczypospolitej. Piśmie Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu". W tym wypadku autorzy, jak się wydaje bagatelizują nieco problemy graniczne, odwołując się do sielankowych wizji "Rzeczypospolitej Trojga czy też Czworga narodów, jak chciał Marszałek Piłsudski i Ataman Petlura" [89] . Dziwi więc nieco, w świetle stosunkowo mocnych słów, padających w innych tekstach, lekki raczej ton artykułu, pisanego przecież w całkiem konkretnym kontekście czasu historycznego - końca lat siedemdziesiątych. Autorzy piszą więc nieco demagogicznie: "Sprawy Wołynia czy Pokucia są drobnymi sporami granicznymi między dwoma bliskimi rodzinami, dla których Lwów czy Krzemieniec jest jednakowo drogi, a Kraków czy Kijów ma jednakowo wiele wspólnych pamiątek. Jeśli przyszłyby czasy, że te rodziny, lub ich potomni, którzy pod naciskiem wrogów musieli kiedyś Wołyń opuścić, a teraz mogliby powrócić na ziemie ojców czy praojców- wtedy dopiero zaistniałaby prawda, do którego z braci powinien był on należeć" [90] . Dla Wirgila Bieńkowskiego zaś, autora "Opinii krakowskiej", Lwów w świadomości Polaków jest po prostu jedną ze stolic Polski obok Warszawy i Krakowa [91] .

Problem Lwowa postawiony został także w przywoływanej już majowej Rezolucji KPN "o prawie narodów do niezawisłego bytu" z 1980 roku. Lwów, wedle działaczy tej partii był miastem, które w najlepszy sposób uosabia dramat ubiegłych czterdziestu lat komunizmu, lat kiedy narody polski i ukraiński zostały od siebie oddzielone. Lwów, do którego, zdaniem KPN, równe prawa posiadały Polska i Ukraina, został bowiem wyczyszczony z Polaków ale i w znacznej mierze z Ukraińców; stał się w dużym stopniu rosyjskim miastem, miastem zaludnionym przez Rosjan [92] .

Stosunek do ostatnich kilkudziesięciu lat historii Lwowa i Wilnaoraz ich niedawnej jeszcze roli w życiu Polski, nie był jednolity u poszczególnych autorów. Warto podkreślić chociażby psychologiczny problem, jaki poszczególni autorzy mieli z całą pewnością w ocenie przemian, jakie zaszły we wschodnich miastach Rzeczypospolitej oraz konstatacjiich rezultatów.

Tradycja jagiellońska, tradycja piastowska

Wyraźnie odrębne miejsce zajął w przedsierpniowych podziemnych pismach problem stosunku do tradycyjnych, głównych kierunków polskiej polityki: idei jagiellońskiej, programów wschodnich Romana Dmowskiego oraz Józefa Piłsudskiego. W porównaniu do każdego innego problemu historycznego, zdecydowanie najczęściej powracano do tych właśnie kwestii. Można je bez trudu objąć wspólnym mianownikiem: wszystkie dotyczyły projektów jakiejś formy wspólnego urządzenia Europy środkowej. Idea jagiellońska, idea federacji, projekt Piłsudskiego to tradycyjne polskie koncepcje pokojowego urządzenia stosunków w środkowej Europie. Jako nierozdzielny z nimi kontrapunkt, przedstawiana była alternatywna koncepcja Romana Dmowskiego.

Rozróżnienie idei jagiellońskiej od projektu J. Piłsudskiego w tekstach przedsierpniowych jest dalece nieostre. Także zdaniem autora opracowania, możliwości wprowadzenia takiego rozróżnienia są niesłychanie wąskie, co w praktyce każe widzieć myśl Marszałka, jako naturalną kontynuację myślenia w kategoriach szeroko rozumianej idei jagiellońskiej[93] .

Różnie więc bywa określana przez autorów koncepcja Józefa Piłsudskiego [94] : raz jest federacyjnym projektem państwa, innym razem przybiera kształt nowej recepcji idei jagiellońskiej, kiedy indziej występuje pod nazwą Rzeczypospolitej Trojga Narodów. Bezwzględnie wiąże się z założeniem, że współistnienie narodów na kresach pierwszej Rzeczypospolitej, wygenerowało tak twórczą sytuację kulturową, że zamysł wspólnego państwa trzech czy czterech narodów jest rozwiązaniem korzystnym ze wszech miar dla wszystkich ewentualnych członów federacji. Tak też rozumiem współcześnie zmodernizowany sens idei jagiellońskiej i w takim znaczeniu jej używam [95] .

Ważka z punktu widzenia idei jagiellońskiej, Unia Lubelska z 1569 roku, bywała prezentowana w przedsierpniowej prasie jako jeden z istotniejszych przykładów wzorowej kooperacji narodów w Europie środkowo- wschodniej. Podobnie jak w innych przypadkach, autorzy historycznych skądinąd tekstów nie starali się przedstawiać pozytywnych i negatywnych ocen i interpretacji dzieła Zygmunta Augusta, chociaż, znajdujemy dyskusję na ten temat tak w literaturze polskiej, litewskiej jak i ukraińskiej. Obraz Unii w podziemnym piśmiennictwie w najmniejszym stopniu nie uwzględniał dwuznaczności w jej ocenie, jak ma to miejsce w litewskiej historiografii, ani też o niej nie informował. Nie przedstawiał tak częstych na Litwie (także po odzyskaniu niepodległości) bardzo krytycznych ocen Unii [96] .

Akt Unii dotyczył zasadniczo dwóch organizmów państwowych: Wielkiego Księstwa Litewskiego i Korony. Często jednakże podziemni autorzy starali się ją prezentować jako dzieło trzech narodów, co lepiej korespondowało z przyjętym przez nich dydaktycznym dyskursem. Redakcja "Rzeczypospolitej. Pisma Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu" przedstawiała więc czytelnikom wizję tegoż układu politycznego z udziałem Ukrainy, której ziemie dobrowolnie, co podkreślano, weszły w skład Korony [97] . Czas do rozbiorów, które ostatecznie położyły kres idei Rzeczypospolitej Trojga Narodów, to- zdaniem autorów "Rzeczypospolitej"- okres zasiedlania przez Polskę ziem ukrainnych, rozszerzania na ich terytorium prawa rzymskiego, rozwoju gospodarczego nareszcie, oraz harmonijnie przebiegających procesów rutenizacji i polonizacji. Skrótowo rzecz ujmując: okres od zawarcia Unii Lubelskiej do rozbiorów, to prosta droga od formalnej unii dwóch do unii trzech narodów [98] . Podobną wizję Unii Lubelskiej odnajdujemy w artykule Leona Dunicza pod tytułem "Lwów- refleksje z miasta" [99] , który w 1978 roku ukazał się w "Bratniaku". Pisał tam Dunicz, podkreślając swoiste prawo własności wielu narodów do dziedzictwa dawnej Rzeczypospolitej: "Jesteśmy dziedzicami tradycji Rzeczypospolitej. Musimy pamiętać, że do jej spadkobierców należą również narody Ukrainy, Litwy i Białorusi. Narody połączone wspólnymi dziejami, tradycją wspólnej państwowości, rozdzielone czasami nienawiścią i przelaną krwią" [100] .

Śmiałą i umieszczoną na szerszej palecie historycznych rozważań wizję Unii, zaprezentował autor opracowania Polskiego Porozumienia Niepodległościowego po tytułem "Niemcy, Polacy i inni" [101] . Cały niemalże raport PPN koncentruje się na omawianiu poszczególnych pomysłów zorganizowania Europy środkowej, jakie pojawiały się na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Autor stara się zgłębić przyczyny niepowodzeń większości prób podejmowanych w zakresie organizowania większych organizmów państwowych w Europie środkowej i wschodniej. Miarą komplikacji w tworzeniu większych związków państwowych w naszej części Europy, jest według autora opracowania fakt, że narody środkowo- i wschodnioeuropejskie "są zbyt mocno określone pod względem historycznym i kulturalnym, aby poddać się obcej dominacji, zbyt różne od siebie, aby utworzyć większe całości polityczno- gospodarcze, zbyt zarazem słabe i przemieszane ze sobą aby stanowić państwa narodowe zdolne we własnym zakresie zaspokoić swoje potrzeby" [102] . Stąd, wobec braku atrakcyjnej siły skupiającej narody tego regionu, zdaniem autora PPN najpełniej spełniała tę rolę Polska, pozostając przez trzy stulecia w uniiz Litwą i Rusią. Ostatnią zaś szansą uratowania Unii była w jego opinii ... Konstytucja 3 Maja. Dokładnie przeciwnie zaś było w przypadku militarnej i politycznej akcji Napoleona, który postawił jednoznacznie na "nacjonalizmy rozżarzone do białości i nierealny w tej części Europy i w tym czasie mit państwa narodowego" [103] . Zakończona rozbiorami I Rzeczypospolitej Unia, była według autora PPN, ostatnią próbą zorganizowania Europy Środkowo- wschodniej wynikającą z czego innego niż z rywalizacji mocarstw [104] .

Unia Lubelska oceniana więc była tylko pozytywnie. Autorzy skupiali się na eksponowaniu wyłącznie pozytywnych skutków tego aktu. Częściej niż argumentów używali sloganów, a i argumenty, którymi się posługiwali, miały charakter selektywny. Tylko A. Albert na przykład zwraca uwagę czytelników, na zachowywanie przez Rzeczpospolitą na terenie Wielkiego Księstwa (w przeciwieństwie do Rosji) praw politycznych i obywatelskich [105] . Autorzy milczą o znanych historiografii mankamentach i dyskutowanych niejednokrotnie wieloznacznych rezultatach Unii Lubelskiej. Bardzo wyraźnie unikają tematów trudnych, jak chociażby pozycja kozaków w Rzeczypospolitej, Unia Brzeska czy powstanie Chmielnickiego, które przecież zasadniczo podważyło podstawy Unii.

Echa starego sporu: Piłsudski kontra Dmowski

Nie sposób wyobrazić sobie pisania o polityce wschodniej naszego kraju, bez odwoływania się do nieco już zadawnionej animozji pomiędzy koncepcją Józefa Piłsudskiego i programem Romana Dmowskiego. Oczywiście, że najczęściej bywały one traktowane przede wszystkim jako pretekst do wyrażenia politycznych poglądów. Nie było więc dla autorów istotne, co dokładnie uważali obaj mężowie stanu. Swoją doniosłą rolę odegrały raczej kalki, klisze i stereotypy.

PRL nie był dobrym miejscem do uprawiania niezależnego myślenia. Dotyczyło to również idei politycznej. Osobliwie dotyczyło to najbardziej zideologizowanej chyba dziedziny polskiej myśli politycznej, jaką w dużej mierze była polska polityka wschodnia. Ideologizacja ta więc w praktyce przesuwała rozważania o polskiej polityce wschodniej poza granice kraju [106] .

Pierwszym tekstem przedsierpniowym, który ukazał się w kraju i w kompleksowy, a nie tylko okazjonalny sposób, odniósł się do tradycji J. Piłsudskiego, był esej Adama Michnika "Cienie zapomnianych przodków". Michnik przedstawił związki swojego środowiska ideowego z szeroko rozumianą tradycją piłsudczykowską. Krytycznie, rzecz jasna, odniósł się do pomajowej polityki obozu sanacyjnego; konsekwentnie jednakże przeciwstawił myślenie Marszałka pomysłom Romana Dmowskiego. Szczególnie w kwestii spraw polskiej polityki wschodniej, okazał się Piłsudski przydatnym "cieniem" w budowaniu ideologii polskiej opozycji. Esej Michnika, wielokrotnie wznawiany w podziemiu [107] , szerzej zaś znany z publikacji w paryskiej "Kulturze", prezentował Marszałka na zasadzie negacji, przeciwstawiając jego postać przywódcy Narodowej Demokracji. Pisał Michnik: "Piłsudski nie był nacjonalistą. Nie uważał za właściwe ani zdrowe organizowanie świadomości narodowej wokół nienawiści do innych narodów" [108] . Michnik przedstawił czytelnikom, reglamentowanego przez oficjalną propagandę Piłsudskiego, jako dziecko wielonarodoweji wielokulturowej Wileńszczyzny, jako dziedzica wielonarodowej Rzeczypospolitej. Zdaniem Michnika "Polska jawiła się Piłsudskiemu jako ojczyzna wielu narodów; wspólnota wielu kultur; chciał [Piłsudski], by [Polska] była państwem, z którym solidarni będą nie tylko Polacy, ale i Litwini, Ukraińcy, Żydzi. (...) Rosję, która była "więzieniem narodów" i "żandarmem Europy" (...), chciał rozsadzić irredentystycznymi ruchami rewolucyjnymi narodów podbitych. Alternatywnym rozwiązaniem problemów politycznych tej części Europy miała być federacja polsko-litewsko-ukraińska. W takim państwie-jeśli miało być atrakcyjne również dla nie-Polaków - nie mogło być miejsca dla dyskryminacji narodowościowej i religijnej, getta ławkowego, pogromów antyżydowskich i pacyfikacji antyukraińskich" [109] .

Zdaniem A. Michnika za sprawą "szowinistycznej propagandy endeckiej" Józef Piłsudski zmuszony był zaniechać programu federacyjnego [110] , co spowodowało, że ani II Rzeczpospolita, ani tym bardziej jednolita narodowo PRL nie były sielanką w stosunkach polsko- ukraińskich. Jednak pomimo to, nie wszystko z programu federacyjnego zginęło. Podsumowuje autor: "ważne są nie tylko propozycje rozwiązań realnych problemów społecznych; ważny jest także sam styl myślenia o społeczeństwie. (...) Otóż styl myślenia Piłsudskiego był doskonale szczelny, nieprzemakalny dla zarazków szowinistycznej demagogii (...), dziś właśnie warto przypomnieć utopię tego szlachcica z Wileńszczyzny, którego spotkały za te kalumnie "rdzennych", lechickich wrogów" [111] .

Młodzieńczy, nad wyraz emocjonalny w tonie tekst Michnika, przypominał program Piłsudskiego z wyraźną intencją polityczną; nie jest przypadkiem, że jeszcze przed wydaniem go w samizdacie, na poczesnym miejscu zamieściła go "Kultura" [112] . Powtarzane ciągle zarzuty wobec adwersarzy Piłsudskiego miały na zasadzie kontrastu przedstawiać pierwszego marszałka odrodzonej Polski, jako osobę tolerancyjną, szczególnie w stosunkach polsko- żydowskich i polsko- ukraińskich. Z jednej strony myśl Piłsudskiego Michnik nazywał utopią, z drugiej, jego projekt społeczny uznał za wzór, który powinna naśladować współczesna Polska.

Warto jeszcze poświęcić nieco uwagi obozowi wrogów politycznych Michnika i Piłsudskiego. Są nimi, malowani przez młodego Adama Michnika, na jednym niemal płótnie: przedwojenni narodowi demokraci i przejmujący od nich antysemityzm, szowinizm i szerzej, styl myślenia politycznego: komuniści.

Podobnie krytyczna wobec myśli Dmowskiego jest Barbara Toruńczyk. W teście opublikowanym na łamach "Res Publiki" prezentuje tę myśl, pomimo wyraźnie od czasu do czasu cieplejszych słów, jako nieaktualną i nie posiadającą przyszłości [113] . Kontynuuje pomówienia pod adresem endeckiej tradycji: "Zasadnicze wskazania praktyczne tej myśli spożytkował już przecież z powodzeniem reżim. Więc: polska piastowska, orientacja rosyjska, kultura narodowa silnie ujednolicona. Dalej: ograniczenie swobód demokratycznych, model kontrolowanej, sparaliżowanej demokracji parlamentarnej. Wreszcie Polska ludowa, wręcz populistyczna. Również ideał Polski etnocentrycznej. (...) Tak więc dzisiejsze opozycyjne nuty czerpiące z endecji nie mają myśli państwowej, ani też społecznej" [114] . Numer "Res Publiki", w którym ogłoszono tekst Barbary Toruńczyk, podobnie jak w "Cieniach zapomnianych przodków" z negatywnym bohaterem- Dmowskim zestawiał bohatera pozytywnego- Józefa Piłsudskiego [115] . Zresztą ukazujące się szersze omówienia myśli narodowodemokratycznej, często istotnie bywały kiepskie, w sprawach zaś polityki wschodniej, nawet, gdy były bardziej niż BT przychylne przywódcy Narodowej Demokracji, z rzadka tylko wychodziły poza upraszczające przypomnienie "prorosyjskości" Dmowskiego [116] .

Również dla autorów Polskiego Porozumienia Niepodległościowego bardzo istotny był projekt federacyjnego państwa Polaków i narodów sąsiadujących z nami na Wschodzie. Posiadał on w ujęciu PPN przede wszystkim kontekst historyczny. Jako zwolennik połączenia w federacyjnym państwie Polaków i Litwinów (etnicznej Polski i historycznej Litwy) [117] przypomniany był na przykład Mieczysław Niedziałkowski.

W dwudziestym trzecim "Biuletynie" PPN [118] Krzysztof Chmielewski i Magda Wiśniewska poczynili wysiłek zaprezentowania myśli Romana Dmowskigo. Tekst ich stanowi ważny kontrapunkt dla innych, w większości utrzymanych w mniej lub bardziej "piłsudczykowskim" (także w propagandowym sensie) duchu opracowań PPN. Nie oznacza wszelako poparcia dla projektu Romana Dmowskiego. Istotne wydaje się, że autorzy opracowania zadali sobie trud oceny programu endeckiego przywódcy z pozycji abstrahujących od schematów. Przypomnieli, że z punktu widzenia Dmowskiego, bardziej interesująca była przede wszystkim koncepcja Polski mającej mocne oparcie na zachodzie [119] . Postulaty jednakże sformułowane przez Dmowskiego, zdaniem autorów PPN, nie wskazywały w żadnym razie na chęć budowy państwa etnicznego. W swojej koncepcji, ich zdaniem, Dmowski był wyraźnie zainspirowany patrzeniem na stosunki w Europie środkowej i wschodniej w kategoriach różnic cywilizacyjnych. Stąd też z punktu widzenia jego programu, granice Polski nie powinny sięgać najdalszych jej historycznych rubieży. Powinny obejmować te tereny jedynie, które nosiły wyraźne piętno polskiej cywilizacji. Gdzie wyznawany był rzymski katolicyzm i zamieszkiwały znaczące skupiska Polaków [120] . Krótko mówiąc: ich zdaniem przede wszystkim tradycja jagiellońska wywarła decydujący wpływ na myśl Dmowskiego. Mamy więcw tym przypadku do czynienia z dosyć śmiałą konstatacją.

Generalizując: stanowisko PPN nie pozostawia złudzeń. Krytyka programu Dmowskiego jest ewidentna. Więcej, autorzy są zdania, że jej bezużyteczność a nawet szkodliwość została potwierdzona w praktyce. Zasadnicza krytyka traktatu ryskiego, co zresztą nie ma związku z krytyką samego marszałka Piłsudskiego, nie jest rzeczą oryginalną. Oto bowiem, paradoksalnie, granica ryska była zdaniem Chmielewskiego i Wiśniewskiej, dokonaną w niepełnym wymiarze realizacją postulatów Dmowskiego na Wschodzie. Zrealizowane zaś w pełni, ku nieszczęściu Polski wypełniłby, ich zdaniem, nasz kraj 40- 50 % mniejszości narodowych [121] .

Recepcja federacyjnych poglądów marszałka Piłsudskiego była szczególnie żywa w kręgach zbliżonych do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, osobliwie zaś tych jego nurtów, które w drodze ewolucji współtworzyły w 1979 roku Konfederację Polski Niepodległej.

Objawiona została jednak nieco tylko wcześniej w mniej znanym tekście Moczulskiego, zamieszczonym w "Opinii Krakowskiej" [122] ; zawsze jednak i wprost, w szerokim zakresie lansowała pomysł federacyjnego układu w Europie Środkowo- wschodniej, bezpośrednio odwołując się do politycznej koncepcji Józefa Piłsudskiego.

Zdaniemprzywódcy KPN, u progu polskiej niepodległości w 1918 roku, pojawiły się trzy zasadnicze opcje urządzenia nowego państwa: koncepcja Dmowskiego, koncepcja Piłsudskiego i koncepcja nazwana przez Moczulskiego-austropolską. Oczywiście przewidywania przyszłego marszałka Polski okazały się, zdaniem Moczulskiego, najbardziej zasadne [123] .

Z pewnością godna prześledzenia jest oryginalna recepcja jagiellońskiej idei zaprezentowana przez środowisko Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu. Bardzo interesujący jest artykuł redakcyjny, który ukazał się w szóstym numerze organu tej grupy politycznej: "Rzeczypospolitej" [124] . Autor podjął się oceny stosunków polsko- ukraińskich. Już tytuł tekstu: "Ukraina i Polska- wolni z wolnymi- równi z równymi [125] , w skrócie prezentuje stanowisko jego autora. Podobnie jak "Rezolucja o prawie do niezawisłego bytu" KPN z rocznicą podpisania umowy pokojowej Rządu RP z rządem Ukraińskiej Republiki Ludowej. Wyprawę kijowską Józefa Piłsudskiego interpretował autor jako próbę wskrzeszenia idei Rzeczpospolitej Trojga Narodów, która w tym wydaniu całkowicie przypomina już późną, federacyjną tradycję idei jagiellońskiej. Także umowa z Petlurą była wznowieniem idei państwa trzech narodów dokonanym przez Marszałka. Gdyby nie błędy zaś tak Petlury, jak i polskiej strony, losy tej części Europy z pewnością potoczyłyby się inaczej [126] . Ideę Rzeczypospolitej Trojga Narodów, poczęły zniszczyły potężne ośrodki materialne, potęgując swoje dywersyjne działania już na początku II wojny światowej [127] .

Idea unii narodów pojawiła się jeszcze w "Rzeczypospolitej" pod nazwą Unii Jagiellońskiej przy okazji apelu redakcyjnego wystosowanego tuż przed powstaniem "Solidarności", na Święto Żołnierza 15 sierpnia 1980 roku. Redakcja wzywała z okazji rocznicy bitwy warszawskiej do zjednoczenia myśli z narodami ukraińskim, białoruskim i litewskim [128] . Wspólne doświadczenie historyczne i tradycja walki o niepodległość sprzed sześćdziesięciu lat, powinny stać się, zdaniem autorów dokumentu, drogowskazem na przyszłość dla krajów złączonych onegdaj węzłem jagiellońskiej unii.

Autorzy piszący o współżyciu narodów w Europie Środkowo- wschodniej w różny sposób odwoływali się do tak zwanej tradycji jagiellońskiej. Środowiska KPN, ROPCiO i nade wszystko Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu ze szczególną atencją odnosiły się do osoby Marszałka. To w tych kręgach po 1978 roku, powrócono do organizowania na szerszą skalę obchodów Święta Niepodległości. Nieco inaczej wyglądało to u autorów Komitetu Obrony Robotników. O ile teksty Michnika były pod tym względem raczej jednoznaczne, choć i w nich pojawiała się nuta krytyki; o tyle od programu Józefa Piłsudskiego dystansował się Jan Józef Lipski [129] .

Poglądy na politykę wschodnią, prezentowane przez Romana Dmowskiego, nie cieszyły się popularnością [130] . Jako inspiracja do tworzenia myśli politycznej nie miały większego znaczenia.

Czas II Rzeczypospolitej jawił się autorom najczęściej jako okres trudny i nie przynoszący Polsce chluby. Wynika to również z doboru materiału historycznego, który autorzy przywoływali.

Ku sformułowaniu programu

Nie wszystkie środowiska polityczne działające przed sierpniem 1980 wypracowały i przedstawiły spójne, jednolite dokumenty programowe, w których istotne miejsce zajmowałaby polityka zagraniczna, w tym zaś stosunki w obszarze Europy środkowej i wschodniej. Przykład PPN z 1976 roku nie okazał się, niestety, porywający i przez kilka następnych lat nie powstały polityczne teksty programowe na podobnie wysokim poziomie. Tylko bowiem w miarę wszechstronny, ujmujący kwestię polityki zagranicznej w szerszym kontekście innych postulatów programowych dokument, pozwala badaczowi nie tylko skonstatować konkretne postulaty i do nich się odnieść. Pozwala również, co tak istotne w pracy historyka, określić proporcje zainteresowania konkretną problematyką. W przeciwnym razie, istnieje duże niebezpieczeństwo wywołania efektu krzywego zwierciadła, który poprzez zachwianie proporcji rzeczy, wydatnie zmniejsza wartość pracy historyka.

Program PPN pierwotnie został opublikowany w londyńskim "Tygodniku Polskim" i paryskiej "Kulturze" [131] .

14. punkt programu poświęcony był stosunkom Polski z Ukrainą, Białorusią i Litwą. Przypominano, że nie Rosja, ale właśnie te trzy narody są naszymi sąsiadami na wschodzie, chociaż pod koniec siedemdziesiątych lat znajdują się one w wyjątkowo trudnej sytuacji. Polska nie powinna więc, pomna na wielowiekowe tradycje wspólnego z tymi narodami państwa, ze względu na dobre, czasami tylko zakłócane przez nadmierny ekspansjonizm Polaków współżyciez nimi, pozostawać obojętna na los Ukrainy, Litwy i Białorusi. Polacy więc, zdaniem autorów PPN powinni: być solidarni z trzema sąsiednimi narodami, wspierać ich próby uniezależnienia się od Rosjan, definitywnie zrezygnować z jakichkolwiek postulatów rewizji terytorialnych, mimo, że utrata Lwowa i Wilna na długo pozostanie dla polskiej kultury niesłychanie bolesna.

Autorzy programu PPN formułowali również swoje oczekiwania względem "wszystkich rządów, jakie będą sprawować władzę na dawnych terytoriach Rzeczypospolitej" [132] . Dotyczyły one zagwarantowania odpowiednich praw politycznych i kulturalnych Polakom zamieszkałym na Wschodzie oraz poszanowania polskiego dziedzictwa kulturalnego i zapewnienia nieskrępowanego dostępu do niego Polakom z Kraju.

W opracowaniu "Polska a Niemcy" [133] z maja 1978 roku problem ułożenia stosunków w Europie środkowej, również kwestia Ukrainy, Litwy i Białorusi nie występuje, pomimo, że same Sowiety przywoływane są kilkakrotnie w kontekście poszczególnych sądów autora [134] .

Jedynie prezentowany już tekst Wojciecha Roszkowskiego, oprócz rozważań historycznych, zawiera także postulaty programowe. Albert postulował, by domagać się demokratyzacji stosunków w krajach ULB, oraz wolności dla zamieszkujących je narodów. Beneficjentami wolności Ukraińców, Białorusinów i Litwinów powinni stać się także Polacy zamieszkujący nadal za Bugiem. Polska zaś, jako państwo, powinna otrzymać możność kontynuowania tradycyjnych związków kulturalnych z dawnymi terenami wschodnimi Rzeczypospolitej [135] .

Polskie Porozumienie Niepodległościowe nie było konsekwentne w uwzględnianiu w projektach urządzenia Europy środkowej problematyki programu politycznego wobec krajów ULB. Także wzrost zainteresowania autorów PPN stosunkami zagranicznymi w 1978 roku, nie przyniósł kolejnych tekstów dotyczących Ukrainy i Białorusi.

Warto wszelako zwrócić uwagę na bardzo głębokie osadzenie postulatów PPN w tradycji historycznych dylematów polskiej polityki wschodniej. Nowa polska polityka wobec Ukrainy, Litwy i Białorusi miała nawiązywać do najlepszych, renesansowych tradycji polskiego myślenia politycznego, miała być, zdaniem PPN, osadzona w nurcie "myślenia wolnościowego", które teraz powinno stać się udziałem także naszych najbliższych sąsiadów na Wschodzie.

Górnolotna deklaracja o nawiązaniach do wolnościowych tradycji, spotkała się z pragmatycznymi argumentami Wojciecha Roszkowskiego w sprawach powstrzymania się od jakichkolwiek postulatów rewizji granic ukształtowanych w Europie po 1945 roku. Dla tego autora o wstrzemięźliwej postawie w sprawie granic, powinna zadecydować nie stara tradycja, ale raczej faktyczny stan współczesnych stosunków na Wschodzie.

Swoje poglądy na kwestię współżycia narodów w Europie środkowej przedstawiło trzech autorów pierwszego numeru "Głosu"[136] : Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz i Adam Michnik. W swoim artykule "Sprawa polska- sprawa rosyjska" [137] zawarli oni garść tez, które w pewnym sensie mają charakter postulatów programowych. Zdaniem Michnika, Kuronia i Macierewicza, Polska powinna występować w interesie swobód politycznych na Ukrainie, Litwie i Białorusi z tą samą siłą, z jaką domaga się tego u siebie. "Dziś, kiedy na Ukrainie i Litwie coraz silniejsza staje się walka o swobody demokratyczne, a demokracja rosyjska odważnie się z nią solidaryzuje-hasło za waszą i naszą wolność jest bardziej niż kiedykolwiek dotąd jedynym realistycznym programem suwerenności Polski" [138] - pisali.

Postulat ten domaga się skomentowania. Autorzy "Głosu" nie budowali szczegółowego programu politycznego. Jako program zgłosili natomiast hasło znane w Polsce od ponad dwustu lat ("za wolność waszą i naszą"). Starali się oddziaływać na Polaków jednym z najważniejszych zawołań polskiego romantyzmu- nazywając go jednocześnie, przewrotnie jakgdyby, najbardziej realistycznym programem suwerenności Polski.

Trzej autorzy postulowali przezwyciężanie wzajemnej wrogości i budowanie bliżej nieokreślonej trwałej wspólnoty Polaków, Ukraińców, Litwinów i Białorusinów. Nie wiemy jednak, czy program, który zgłosili, to program jedności państwowej trzech narodów (?), jak wreszcie autorzy rozumieli słowo "jedność". Pisali krótko: "wynika stąd program działania: walczyć z ksenofobią i szowinizmem we własnym narodzie, krzewić zrozumienie niepodległościowych aspiracji Ukraińców, Litwinów, Białorusinów. Krzewić zrozumienie, że z demokratami rosyjskimi łączy nas wspólnota celu w dążeniach demokratycznych i wolnościowych. Oto realistyczna droga do suwerenności Polski" [139] . Także ten wątek domaga się komentarza. Pomysł bowiem wspólnoty interesów polskich, ukraińskich, litewskich i rosyjskich demokratów wydaje się być śmiały, jednocześnie bardzo mało realny i niesłychanie idealistyczny. Może też wskazywać na małe rozeznanie autorów w myśli niezależnych rosyjskich kół politycznych, szczególnie emigracyjnych, z których wiele po 1990 roku powróciło do tradycyjnego wielkorosyjskiego myślenia, w ramach którego nie ma, rzecz jasna, miejsca na walkę o niepodległość Ukrainy.

Tenże sam numer "Głosu" zawiera również interesujący artykuł ks. Jana Zieji pod tytułem "Dawniej- dziś- jutro" [140] . W krótkim tekście jeden z nestorów Komitetu Obrony Robotników przedstawił wizję Ziemi, która wykazuje stałą tendencję w dążeniu do jedności. Jan Zieja przypominał, że ta część Europy, która rozciąga się od Bałtyku do Morza Czarnego, była widownią dobrych i złych przykładów międzynarodowego współżycia. Współczesny czas zdaje się ks. Jan Zieja jednak uważać za szczególny dla Europy środkowej nawołuje bowiem: "Dlatego teraz na nowo Boga wzywając na pomoc, bierzmy się do roboty. Duchem wolni, w prawach równi-pielęgnujmy swą mowę ojczystą: białoruską, litewską, polską i ukraińską (...). w swoich obyczajach narodowych zachowujmy co jest dobrego i pięknego i na ziemiach naszych usiłujmy budować wciąż nowe życie w prawdzie, sprawiedliwości, wzajemnym zrozumieniu i bratniej miłości" [141] . Jan Zieja w dalszej części swojego wystąpienia wezwał do wzajemnych kontaktów, odwiedzania się, wystrzegania się fałszywych przyjaciół oraz nieustannego budowania jedności.

Tekst Zieji wykraczał granice tekstu moralizatorskiego, formą zbliżał się do kazania a nawet modlitwy. Umieszczenie artykułu uczestnika wojny polsko - bolszewickiej z 1920 roku i duchownego o wielkim autorytecie w sąsiedztwie artykułu trzech autorów, zdaje się w zamyśle redaktorów pisma uwydatniać wezwania do jedności formułowane przez Michnika, Kuronia i Macierewicza oraz nadawać im szczególną sankcję.

Ogólne sformułowania, deklarujące solidarność z narodami bądź dysydentami z ościennych narodów, pojawiały się od czasu do czasu w oświadczeniach KOR [142] , ich przykładem zaś może być oświadczenie z marca 1980 roku związane z głodówką w Podkowie Leśnej związaną z uwięzieniem szefa "Nowej", Mirosława Chojeckiego [143] .

Nie mamy formalnych podstaw, by przywołane teksty uważać za program KOR w sprawach Ukrainy, Litwy i Białorusi. Z drugiej jednakże strony, szczególnie tekst Michnika, Kuronia i Macierewicza wydaje się być reprezentatywny dla myślenia tej (szeroko pojętej) grupy politycznej [144] .

Niemało miejsca sprawom wschodnim poświęcał "Biuletyn Dolnośląski" [145] . Ukazało się na jegołamach kilka interesujących tekstów, które starały się określić polski program polityczny w odniesieniu do krajów ULB. W specjalnym dodatku do "Biuletynu Dolnośląskiego" ze stycznia 1980 roku sporo miejsca zajmował tekst Światowida "Co wynika z doświadczeń Litwy, Łotwy i Estonii" [146] . Autor tekstu obszernie przeanalizował historię stosunków w Europie środkowo- wschodniej, już we wstępie do artykułu wiążąc dwie kwestie: refleksję historyczną nad dziejami środkowoeuropejskich narodów z budowaniem współczesnego programu politycznego. Niesłychanie istotna jest zdaniem Światowida rola kultury w budowaniu współpracy pomiędzy narodami. Jego zdaniem świat dąży do tworzenia organizmów ponadnarodowych, te dążenia bywająsilniejsze od partykularyzmów; coraz mocniejszym spoiwem okazuje się więc kultura- podstawa europejskiej jedności. W tym kontekście dostrzegał rolę Polski w polityce wschodniej; "Perspektywa zjednoczonej Europy staje się realna tylko wtedy, gdy Polska zechce odegrać rolę łącznika, tzn. zechce stać się aktywnym współorganizatorem nowych form życia w Europie środkowo- wschodniej" [147] .Skoro, zdaniem Światowida, mądra polityka wyciąga z historii wnioski na przyszłość, przykład historii Litwy, Łotwy i Estonii jest klarowny: geopolityka czyni z Polski państwo o kluczowym znaczeniu w środkowej Europie, od którego postawy będzie zależeć sytuacja w całym regionie. W związku z tym Światowid proponuje następujący program: "przyjazne porozumienie krajów tu leżących, z wyłączeniem Niemiec i Rosji, w duchu pełnego poszanowania terytorialnej i kulturalnej niezawisłości. Droga do tego jest jedna: cierpliwe poszukiwanie kontaktów i kształtowanie tej myśli tu i teraz" [148] . Autor sam przyznaje, że jego propozycja programowa nie jest ani precyzyjna ani dostatecznie jasna, ma też z pewnością świadomość, że dla wielu czytelników musi brzmieć dosyć rewolucyjnie- jednakże to w tym kierunku powinna pójść zdaniem Światowida polska myśl polityczna.

W siódmym numerze "Biuletynu" wydrukowano przesłany przez czytelnika tekst petycji emigracyjnego Ukraińskiego Narodowego Ruchu Wyzwoleńczego do Sekretarza Generalnego ONZ [149] . Redakcyjny komentarz z radością witał inicjatywę czytelnika Biuletynu: "Myślę, że tekst ten z zainteresowaniem przeczyta szerokie grono czytelników, a szczególnie cennym może być on dla tych mieszkańców Dolnego Śląska pochodzenia ukraińskiego, u których nie wygasła jeszcze nadzieja na powstanie Ukrainy jako wolnego państwa ukraińskiego" [150] . Autorzy petycji przypominali tragiczną historię Ukrainy, podkreślając wszelako, że prawdziwa jej tragedia rozpoczęła się dopiero wraz z przejęciem władzy przez komunistów. Konstatowali, że Ukraina nie kształtuje samodzielnie swoich losów, nad Dnieprem zaś postępuje proces fałszowania jej historii oraz rusyfikacji kraju; członkowie ONZ zaś zgadzają się na politykę moskiewskich imperialistów na Ukrainie. Wobec powyższego, petycja wzywała Sekretarza Generalnego ONZ do wprowadzenia sprawy ukraińskiej do porządku dziennego Zgromadzenia Ogólnego na podstawie Deklaracji Antykolonialnej, jako cel zaś Ukraińców formułowała postulat odłączenia się Ukrainy od "tzw. Związku Radzieckiego" i stworzenia niezależnego, demokratycznego państwa.

Ósmy numer "Biuletynu Dolnośląskiego" zamieścił artykuł W. J. pod tytułem "Niewzruszone imperium?" [151] . Zawierał on kolejne elementy programu wschodniego środowiska Biuletynu Dolnośląskiego. W. J. podkreślał, że Europa i inne demokratyczne potęgi Zachodu faktycznie nie chcą upadku ZSRR. Z powodów politycznych i ekonomicznych nie zależy im na obalaniu przywódców państw rasistowskich czy komunistycznych. Polska jednakowoż powinna przemyśliwać, jak będzie wyglądał świat oraz jak się sama zachowa w wypadku upadku Związku Radzieckiego. Zdaniem W. J. bowiem, ZSRR zniknie z mapy świata najpóźniej za 10 lat [152] . W takim wypadku w odniesieniu do granic państwowych, autor postulował przyjąć zasadę stosowaną w przypadku procesów dekolonizacyjnych- państwa powstające w ich wyniku zachowują granice z czasu Imperium. Pisze W. J.: "Jeśli przyjęlibyśmy tę normę i nakłaniali do tego innych- nie będzie sprawy Odry i nysy, Lwowa i Wilna, Przemyśla czy Sejneńskiego kraju" [153] . Autor Biuletynu, w wypadku rozpadu ZSRR proponuje przyjąć również drugą zasadę procesów dekolonizacyjnych: zasadę nieingerowania z zewnątrz w lokalne stosunki. W. J. spodziewa się, że takie próby "rozgrywania" sytuacji w Europie środkowej mogą się pojawić z trzech stron: zachodu, Wielkiej Rosji oraz samej Polski. "Toteż w naszym przypadku przyjęcie zasady nieingerowania musiałoby oznaczać zerwanie z wysuwaną czasem ideą Wielkiej Polski" [154] - konstatuje autor.

Kośćcem rozumowania W. J. jest głębokie przekonanie o rychłym upadku Sowietów. Sama zaś pewność tego, przyspieszyłaby, zdaniem W. J. koniec Imperium. Konstruując program na czas po rozpadzie ZSRS, Polacy powinni zacząć czerpać z doświadczeń procesów dekolonizacji. Spojrzenie na hipotetyczny rozpad Sowietów, jako na zwieńczenie światowych procesów dekolonizacji nakazuje autorowi "Biuletynu" przyłączyć się do wysuniętego przez Ukraińców we wcześniejszym numerze periodyku postulatu przyznania Ukraińcom oficjalnego statusu kolonii- gdyż to pozwoliłoby Polakom się ubiegać o status dominium.

"Biuletyn Dolnośląski" poświęcał nadspodziewanie wiele miejsca sprawom ukraińskim [155] . Pojawiał się w nim motyw przywoływania dla obrony narodów Europy środkowej doświadczeń uniwersalnych takich jak propozycje praktycznego wykorzystania nauk z procesów dekolonizacyjnych dla sprawy wyzwalania tej części Europy. Świadomość losu polskich Ukraińców, znacznie rzadsza w podziemnej prasie przedsierpniowej niż na przykład los Polaków na Wschodzie, sąsiadowała z wezwaniami do tworzenia porozumienia międzynarodowego w środkowej Europie, które swój projekt urządzenia naszej części kontynentu przeciwstawiałoby alternatywnym pomysłom tradycyjnie lansowanym przez Niemcy i Rosję.

Pełne naiwności jest liczenie na rolę ONZ w rozwiązaniu problemów Europy środkowej i wschodniej. Zjawisko to, związane zapewne w szerszym ujęciu z wiarą w pokojowe i polubowne rozwiązywanie konfliktów międzynarodowych, zaszczepione przez podpisanie Aktu Końcowego KBWE miało znamiona słabej orientacji niektórych środowisk w realnym układzie sił na świecie. Postulat zaś wykorzystania w doświadczeniach państw Europy środkowej i wschodniej nauk z procesów dekolonizacyjnych należy zaliczyć raczej do ciekawostek.

Także w programach wschodnich ROPCiO [156] bardzo często odnajdujemy wiarę w to, że system międzynarodowy, w tym wypadku reprezentowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych może być skutecznym katalizatorem zmian na wschodzie i w centrum Europy. Dla dzisiejszego czytelnika, tak wielka wiara w gwarancje stwarzane przez międzynarodowe instytucje, wydaje się być ograniczona, ideologia zaś praw człowieka, jako uniwersalnego systemu przestrzegania podstawowych praw politycznych i osobistych uciskanych narodów, nie odegrała jak wiemy tak znaczącej roli, jakiej skłonni byli się spodziewać politycy ROPCiO i KPN.

Lubelskie pismo ROPCiO, "Kronika Lubelska" zazwyczaj nie poświęcało na swoich ramach miejsca sprawom wschodnim. Jednak w jego ludowo- marcowym numerze z 1979 roku, odnajdujemy swoisty akces do programu lubelskich "Spotkań". Wówczas bowiem ukazał się na łamach "Kroniki Lubelskiej" test omawiający ostatni numer "Spotkań" [157] w tym artykuł Bohdana Sahajdacznego, "Jak widzę przyszłość stosunków polsko- ukraińskich".

Rezolucja KPN z okazji 60. rocznicy polsko- ukraińskiego układu z 21 kwietnia 1920 roku zawartego przez Józefa Piłsudskiego i Semena Petlurę oraz rocznicy wyzwolenia przez Polskie wojska wyzwolenia Kijowa [158] określała interes Polski względem Ukrainy. Było to: bezwzględne utworzenie i umocnienie niepodległego państwa ukraińskiego, składającego się z ziem zamieszkałych przez Ukraińców a położonych pomiędzy Rosją i Polską. Politycy pierwszej polskiej partii politycznej domagali się dla Ukraińców prawa do gospodarowania na własnej ziemi, w swojej ojczyźnie. W przekonaniu autorów dokumentu współczesna tragedia miasta Lwowa dobrze ilustrowała dramat jaki dział się pomiędzy Ukraińcami i Polakami. Miasto, do którego, jak piszą autorzy dokumentu, niegdyś równe prawa posiadały Polska i Ukraina, w siedemdziesiątych latach, w wyniku sowieckiej polityki, w coraz większym stopniu stało się miastem zaludnionym przez Rosjan. Politycy KPN uznali, że podstawą przyszłej polsko- ukraińskiej współpracy powinna być pararelność praw Polakówna Ukrainie i Ukraińców w Polsce. Deklarację wieńczyło wezwanie do przezwyciężania sporów i uprzedzeń oraz zgodnego działania w imię realizacji wspólnego celu (nie jest on określony). Polacy i Ukraińcy, zdaniem polityków KPN, powinni się między sobą poznawać, być na siebie otwarci: "wzajemne otwarcie na wpływy kulturalne i zapewnienie obu narodom swobodnego przekraczania granicy między Polską a Ukrainą w warunkach demokratycznego bytu obu państw" [159] .

Bezpośrednie wiązanie interesu narodowego Polski z interesem narodu i państwa ukraińskiego to jeden z głównych przymiotów myślenia polityków KPN.

Definiowanie polskiego interesu poprzez interes Ukrainy czy Litwy (wspólny przeciwnik-Rosja) każą widzieć postulaty KPN jako bardzo realne i w wyraźny, znacznie wyraźniejszy niż propozycje innych grup politycznych, oparte na solidnej analizie historii, wyczuciu geopolityki i swoistym realizmie. Nieco mniej realistyczna jednak, jak na owe czasy, wydaje się być bardzo wyraźna: antysowiecka postawa i retoryka.

W piśmie Ruchu Młodej Polski, "Bratniaku" nie ukazywały się teksty programowe dotyczące Polaków, Ukraińców i Białorusinów i Litwinów. Jedyny tekst, który w obszerniejszy sposób podjął tematykę ULB, to przywoływany już kilkakrotnie artykuł Leona Dunicza, "Lwów- refleksje z miasta" [160] .

Linię środowiska lubelskich "Spotkań" w sprawie Litwy, Ukrainy i Białorusi redakcja zasygnalizowała już w pierwszym numerze pisma [161] . Podkreślono tam zasadę solidarności, którą zamierzono uczynić linią programową pisma.

Wydaje się wszelako, że dopiero przywoływany już wielokrotnie artykuł Ukraińca, Bohdana Sahajdacznego "Jak widzę przyszłość stosunków polsko- ukraińskich" [162] , zaprezentował program "Spotkań" w bardziej realnych kształtach. Autor odwołał się do dorobku "Kultury" oraz londyńskiego Towarzystwa Polsko- Ukraińskiego. Podkreślił, że już nadszedł czas oczyszczenia polsko- ukraińskich stosunków w czym znaczącą rolę mają szansę odegrać ludzie młodego pokolenia. Tak w kraju, jak i na emigracji potrzeba ich poczucia odpowiedzialności i umiaru. Sahajdaczny, wzywając do zgody, odwołał się do niebezpieczeństw zagrażających obu narodom. Postulował przygotowanie programu na wypadek, gdyby się okazało, że Sowiety rozpadną się przedwcześnie. Wtedy bowiem największym problemem będzie utrzymanie przy życiu Ukrainy, Litwy i Białorusi, które zapewne powstaną; podobnie ważne będzie zapewnienie trwałej niepodległości Polsce. To zaś wymaga wcześniejszego ułożenia stosunków w Europie środkowej, porozumienia, jednomyślności, współpracy, o co Sahajdaczny apeluje i w co wierzy. Przewiduje również, że polsko- ukraińska konfrontacja nacjonalistyczna nigdy już nie osiągnie tego poziomu, do którego doszła w latach powojennych ze strony polskiej (prawdopodobnie autor ma na myśli akcję Wisła) oraz w latach wojennych ze strony ukraińskiej (rzeź na Wołyniu). Sahajdaczny starał się precyzyjnie opisać cele polityczne, jakie stoją przed zwolennikami polsko- ukraińskiej współpracy. Na krótką metę jest to osłabienie sowieckiego uchwytu nad Polską i Ukrainą. Długofalowy plan to ustanowienie przez oba narody własnych władz na własnych terytoriach oraz uregulowanie stosunków międzynarodowych na zasadach normalnych umów. Stosunki polsko- ukraiński, zdaniem Sahajdacznego, mają szansę stać się modelowymi dla innych skłóconych wcześniej narodów.

Sahajdaczny przestrzegał Polaków przed złym traktowaniem Ukraińców zamieszkałych w Polsce - którzy w ten sposób nie mogą się stać dobrymi sąsiadami i obywatelami. Sahajdaczny zaznacza, że do czasu, kiedy Polacy i Ukraińcy nie będą całkowicie wolni, nie mogą być partnerami. Podkreśla rolę jaką w pojednaniu może odegrać Kościół katolicki.

W lipcu 1979 roku w związku z setną rocznicą urodzin Semena Petlury redakcja "Spotkań" ogłosiła apel "Do braci Ukraińców" [163] . Redaktorzy zwracali uwagę na fakt, że polskie i ukraińskie opracowania historyczne są tendencyjne a więc należy je odkłamywać. Przypominali słowa Tarasa Szewczenki, który przypominał, że niesnaski polsko- ukraińskie doprowadziły oba narody do niewoli. Autorzy apelu wzywają Ukraińców do korzystania z łamów "Spotkań", którego ramy dla nich otwierają. Apel kończy się stwierdzeniem: "Nie może być bowiem wolnej Polski bez wolnej Ukrainy, a wolnej Ukrainy, bez wolnej Polski" [164] .

Środowisko "Spotkań" wykazywało się dużą wrażliwością na sprawy Ukrainy. Wyraźna była w tym kontekście inspiracja chrześcijańska, autorzy starali się demonstrować swoją otwartość na problem, w czym (spośród przedsierpniowych środowisk opozycyjnych) z pewnością posunęli się najdalej. Świadczyć może o tym nie tylko udostępnienie łamów samym Ukraińcom, ale także troska o poczucie i postawę Ukraińców zamieszkałych w Polsce [165] .Wbrew oczekiwaniom jednak, nie znajdziemy na łamach "Spotkań" zbyt wielu artykułów dotyczących spraw Ukrainy, Litwy i Białorusi. Tak więc poglądy środowiska możemy realnie zrekonstruować na podstawie zaledwie kilku tekstów.

"O wolność dla narodów pozbawionych prawa samostanowienia" [166] to manifest, który został sformułowany przez Komitet Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu i podpisany 3 maja 1979 roku. Pierwsza część manifestu poświęcona był krytyce Organizacji Narodów Zjednoczonych, która zdaniem działaczy KPnRSN, powinna zmienić swój sposób działania. Politycy Komitetu podkreślali, że w ONZ nie są reprezentowane liczne narody, które mimo, iż są znane z bohaterskiej walki o wolność nadal pozostają przedmiotem kolonialnego ucisku ze strony hegemonistycznych światowych mocarstw. Zwracali więc uwagę na brak reprezentacji w ONZ narodów bałtyckich, które w 1940 roku utraciły niepodległość. Przedstawiciele Komitetu postulowali również przeprowadzenie wolnych wyborów w krajach zniewolonych narodów oraz tworzenie przez te narody podobnych do polskiego komitetów. Odwołując się do pierwszego i dwudziestego piątego artykułu Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, domagali się dla zniewolonych narodów wolności nauki religii.

W trzecim numerze "Rzeczypospolitej"- jesienią 1979 roku, ukazał się Apel działaczy niepodległościowych Litwy, Łotwy i Estonii< [167] . Był on odpowiedzią na manifest Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu "O wolność dla narodów pozbawionych prawa samostanowienia" z 3 maja 1979. Czterdziestu działaczy niepodległościowych Litwy, Łotwy i Estonii oraz kilku dysydentów rosyjskich, przypominało w nim, że państwa nadbałtyckie utraciły niepodległość w wyniku zmowy Niemiec i Rosji. Sygnatariusze apelu wezwali RFN oraz ZSRR do uznania rozbioru z 1940 roku za nieważne, analogicznie, jak rząd RFN potępił układy monachijskie. Podkreślali, że państwa bałtyckie mają prawo należeć do ONZ podobnie, jak należały do Ligi Narodów. Apel kończyły słowa "stanowisko naszych zniewolonych Braci popieramy" [168] .

W szóstym numerze "Rzeczypospolitej" ogłoszono treść Deklaracji Polsko- Ukraińskiej [169] , podpisanej w Londynie 28 listopada 1979 roku przez wysokiej rangi polskich i ukraińskich politykówemigracyjnych [170] . Sygnatariusze Deklaracji podkreślali wspólnotę poglądów, które udało im się wypracować w sprawach: wyzwolenia obu narodów spod hegemonii ZSRR. Podkreślali wspólne cele i wolę obalenia dominacji Moskwy, co w ich przekonaniu łączyło oba narody. Polscy i ukraińscy politycy podkreślali konieczną zasadę solidarności obu narodów w walce o niezależność sprawiedliwość społeczną, poszanowanie praw jednostki oraz narodu. Podkreślali, że zasada solidarności jest podstawą stabilizacji politycznej regionu Europy Środkowo- wschodniej. W deklaracji można przeczytać "wolność całego obszaru jest niepodzielna" [171] . Celem zaś obu rządów jest "zabezpieczenie państwowego bytu wolnych i niepodległych Polski i Ukrainy" [172] .

Środowisko Konwersatorium "Doświadczenie i Przyszłość" odgrywające rolę swego rodzaju pośrednika pomiędzy środowiskami KOR a komunistycznymi władzami w sprawach Ukrainy, Litwy i Białorusi zachowało milczenie [173] .

Także mniej znany badaczom historii współczesnej Program Polski Walczącej [174] , powstały prawdopodobnie w środowisku Wojciecha Ziembińskiego, w dziale dotyczącym polityki zagranicznej, mało miejsca poświęcał polityce wschodniej. Istniejące w siedmiostronicowym dokumencie odwołania do Józefa Piłsudskiego nie wiążą się z jego koncepcjami polityki wschodniej. Kwestia stosunków Polski z Ukrainą, Białorusią i Litwą zamyka się w krótkiej deklaracji: "zgodne z polską racją stanu jest popieranie istniejących w ZSRR ruchów autonomicznych, które pozwala nam zyskać rzeczywistych przyjaciół w bezpośrednim sąsiedztwie granicy wschodniej, a Kreml zmusza do bardziej elastycznej polityki. W naszym stosunku do Rosji należy dokonać istotnego rozróżnienia: przyjaźń- tak, ale dla Rosji Sołżenicyna i Sacharowa, wrogość tak- ale wobec Rosji Breżniewa i Kosygina" [175]

Podsumowanie

Ukraina, Litwa i Białoruś miały już w 1980 roku, swoje stałe miejsce w świadomości podziemnych elit opozycyjnych. Nie stało się to jednak od razu. Podziemni pisarze i publicyści z czasem przyzwyczajali się do myśli, że wracająca do Europy środkowo-wschodniej wolność, obudzi też i wskrzesi do ponownego życia państwa i narody na położone na wschód od Polski. Także myśl polityczna środowisk opozycyjnych poszukiwała odpowiedzi na to wyzwanie.

Zrozumiałe, że sprawy Ukrainy, Litwy i Białorusi nie zajmowały zbyt dużo miejsca w ogólnej sumie publikowanych tekstów. Liczbowo dająca się szacować na co najwyżej kilka do dziesięciu procent, wskazuje na małe stosunkowo zainteresowanie problematyką. Powinno powstać oddzielne opracowanie, które wyjaśniłoby przyczyny tego zjawiska. Zaliczam do nich: zrozumiałe pierwszeństwo, jakie szczególnie w publikacjach KOR dawano sprawom bytowym i codziennym, słabą orientację polskich elit opozycyjnych tamtego okresu w polityce międzynarodowej i małe nią zainteresowanie. Pewną rolę w niektórych (zdecydowanie nielicznych) środowiskach, odgrywała też zwyczajna niechęć do potraktowania trzech bratnich narodów, jako politycznych partnerów.

Projekty polityczne polskiej opozycji politycznej w odniesieniu do Wschodu musiały natrafić na jeszcze jedną- oczywistą barierę. Były nią przyzwyczajenia i klisze, którymi posługiwali się liczni odbiorcy podziemnej prasy żyjący w PRL. Niedoinformowanie w sprawach naszych sąsiadów, zwykła nieznajomość (lub też słaba znajomość) były powszechnym zjawiskiem i w zasadniczy sposób musiały wpływać również na obniżenie zdolności do konstruowania jakichkolwiek wersji niezależnego programu polskiej polityki wschodniej. Bariery tej nie udało się przełamać niezależnym publikacjom. Ludziom przyzwyczajonym widzieć na Wschodzie przede wszystkim ogromny gmach ZSRR, nie dostarczyły one zbyt wielu informacji o Ukrainie, Litwie, tym bardziej zaś o Białorusi. Swoista luka informacyjna w tym zakresie miała się utrzymać w polskim społeczeństwie także w następnych okresach.

Trudno oczywiście budować chronologię okresu tak krótkiego, jak cztery lata. Był to jednak czas bardzo istotny dla formowania się polskiej myśli niezależnej po wojnie. Dla pisania o Wschodzie, dla formułowania nowych programów politycznych kardynalne znaczenie miały trzy wydarzenia. Po pierwsze podpisanie Aktu Końcowego KBWE.

Wbrew Leonidowi Breżniewowi, który podpisując porozumienia helsińskie, nie przywiązywał do nich większej wagi, porozumienie KBWE stało się istotnym impulsem nie tylko dla znaczących (również ideowych) zmian w łonie polskiej opozycji, ale dostarczyło impulsów do rozwoju ruchów dysydenckich w większości państw obozu komunistycznego [176] . Na sytuację polskiej opozycji, ale jak wynika z analizy materiału źródłowego, także na jej stosunek do wschodnich sąsiadów, znaczące znaczenie miały też dwa inne wydarzenia: wybór Karola Wojtyły na papieża i jago pierwsza wizyta w Polsce. W akcie KBWE widzieli niektórzy publicyści nie tylko szansę na ulżenie Polakom, dostrzegali w nimrównież instrument rewindykacji praw narodów: ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego. Nieznaczna liberalizacja stosunków po podpisaniu Aktu Końcowego KBWE (w międzynarodowym planie) oraz szereg wydarzeń z krajowego życia, katalizowały nie tylko praktyczne działania polskich środowisk podziemnych. Pośrednio też miały wpływ na ożywienie się ruchu intelektualnego w tych grupach. Powstały mające kapitalne znaczenie dla dalszych losów polskiej opozycji programy PPN i grupy Leszka Moczulskiego (Program 44). Data ogłoszenia programu PPN to przecież jeden z najistotniejszych momentów w chronologii artykułu.

Ukraina, Litwa i Białoruś wracały pod koniec siedemdziesiątych lat do świadomości polskich elit opozycyjnych. Wracały w obrazach z historii, obrazach, które jeszcze będąc obrazami z historii, już budowały zręby programu. Udało się sformułowaćrodzaj zasady historycznej solidarności narodów ukraińskiego, litewskiego i białoruskiego- nie tylko wokół wspólnego dziedzictwa I Rzeczypospolitej, ale i wokół nieszczęścia Jałty.

W latach 1976-1980 nie podejmowano jeszcze trudnych tematów (albo ze strachu przed reakcją nieprzygotowanych do ich odbioru czytelników, albo, po prostu zbyt mało jeszcze o nich wiedziano). Postulat pojednania bywał więc siłą rzeczy jeszcze nieśmiały lub demagogicznie gołosłowny.

Nasi wschodni sąsiedzi coraz częściej byli postrzegani jako samodzielni aktorzy w politycznym teatrze Europy. Dla podziemnych publicystów w Polsce, jakby wbrew logice bieżącej polityki wschodniego bloku, byli częścią Europy. Lektura źródeł całkowicie upoważnia do stwierdzenia, że przynależność naszych wschodnich sąsiadów do kręgu europejskiego dziedzictwa kulturowego nigdy w latach 1976-1980, nie budziła najmniejszej wątpliwości.

Podobnie, jak w innych kwestiach, także w sprawach polityki wschodniej, polska niezależna myśl polityczna wracała w latach siedemdziesiątych do starych koryt rodzimych idei, które czasy komunizmu próbowały skazać na zapomnienie. Wszelako nowy program nie rodził się na jałowej glebie, wyrastał wśród tradycji jagiellońskiej, tradycji Unii Lubelskiej, tradycji Pawła Włodkowica, Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Autorzy mieli świadomość, że powodzenie realizacji jakiegokolwiek programu polskiej polityki wschodniej zależy także od jego uzasadnienia w historii polskiej myśli politycznej.

Propaganda PRL starała się wymazać postać Józefa Piłsudskiego ze zbiorowej pamięci, razem z nim musiały też pójść do grobu stare jagiellońskie idee bliskich związków narodów polskiego, ukraińskiego i białoruskiego. Tę tradycję zastąpić miał implant w postaci ideologii o braterstwie w ramach socjalistycznej wspólnoty państw. Samo więc już myślenie w kategoriach Ukrainy, Litwy i Białorusi, jako faktycznych bytów politycznych, stwarzało zagrożenie dla racji bytu Wielkiego Sojusznika, godziło w jeden z jego najsłabszych punktów- ukraińskie podbrzusze Imperium.

Powrót więc do tradycji jagiellońskiego programu polskiej polityki wschodniej w myśli podziemnych środowisk, był trudny i niejednoznaczny. Także idea Piłsudskiego, rozumiana dosłownie, była przecież anachroniczna i nie dla wszystkich (Lipski) oczywista. Twórcy więc nowych programów zderzyć się musieli z całą masą problemów. Wśród nich ważny był jeszcze jeden: nadal bolesna była w społeczeństwie rana po utracie przez Polskę w rezultacie II wojny światowej, reszty Kresów wschodnich [177] . Tymczasem niektóre emigracyjne środowiska miały już za sobą odpowiedzi na te najtrudniejsze pytania.

Jednym z najbardziej inspirujących zadań historyka idei nie jest rekonstruowanie myśli, ale szukanie jej źródeł i inspiracji. Bardzo wyraźny jest wpływ środowiska paryskiej "Kultury" [178] na myślenie o krajach ULB w większości krajowych środowisk opozycyjnych wobec regime'u. Działo się to przede wszystkim za sprawą KOR. "Kontakt z kręgiem paryskiej "Kultury", istniejący od lat, bardzo się w tym czasie (w 1976 roku) zacieśnił; redakcja drukowała ważniejsze oświadczenia KOR-u, a ponadto prowadziła zbiórkę na jego rzecz" [179] - pisze Andrzej Friszke.

Idee szczepione w podparyskim miasteczku na trwałe przeniknęły do świadomości polskich elit opozycyjnych [180] . Sposób kolportacji paryskiego miesięcznika, wydawanie wyborów jego publicystyki [181] , jego stosunkowo łatwiejsza dostępność niż na przykład prezentujących odrębny punkt widzenia publikacji londyńskich, spowodowały, że polska myśl wschodnia kształtująca się w opozycji do komunistycznych władz powstawała wyraźnie zapłodniona ideami w Maisons Lafite. Redaktor paryskiej "Kultury", rzadko jej autor, ale przecież człowiek w najistotniejszy sposób kształtujący linię pisma za sprawą tak wybitnych osobistości jak Juliusz Mieroszewski czy Józef Czapski dokonał nowej recepcji idei jagiellońskiej, która swoje kolejne wcielenia przeżywała przed wojną w programie federacyjnym Józefa Piłsudskiego, po 1935 roku zaś w myśli środowisk "Biuletynu polsko - ukraińskiego" czy "Polityki".

Wyraźne jest również niepowodzenie, jakim cieszył się program wschodni w endeckim ujęciu. Trochę ośmieszony przez środowisko KOR, trochę anachroniczny i nieaktualny, nie wywarł żadnego znaczenia na polskiej opozycji lat siedemdziesiątych.

Środowiska przedsierpniowe podjęły więc kwestię skonstruowania programu politycznych stosunków Polski z Ukrainą, Litwą i Białorusią. Żadne z nich jednakże z wyjątkiem PPN, "Spotkań" i "Biuletynu Dolnośląskiego", nie zdobyło się na trud przedstawienia bardziej szczegółowego programu. Jedynie autor "Biuletynu Dolnośląskiego" polityczne cele w tym względzie podzielił na krótko- i długofalowe, co może wskazywać na to, że swoje postulaty istotnie uważał za realistyczne.

KOR nie formułował precyzyjnych postulatów programowych. Projekt polityczny, który wyłania się z tekstów osób zbliżonych do Komitetu nawiązuje do haseł wywodzących się z polskiej tradycji insurekcyjnej, posiłkuje się również postulatami z dziedziny moralności, zgłasza wreszcie ogólnie brzmiące hasła o potrzebie jedności i walki z szowinizmem. Cechuje KOR bardziej propagandowa, niż analityczna ocena historii Polski, co rzutuje na formułowany program.

Żaden jednak z przedstawionych programów nie może całkowicie zadowolić czytelnika oczekującego oferty opiewającej na dojrzały i rozbudowany program polityczny. Wszystkie z nich cechuje bowiem ogólnikowość i lapidarność. Podobnie jak wszystkiew zasadzie stoją na stanowisku uznania w jakimś stopniu (różnym w zależności od grupy) status quo panującego w Europie i świecie.

W latach 1976 - 1980 powstał program oparty na kilku tylko postulatach; jednak integrujący, jeśli chodzi o generalne imperatywy, wszystkie istotne środowiska polskiej opozycji. Oparty był na głoszeniu zasady wspólnoty i solidarności narodów środkowoeuropejskich, ostatecznym i bezwarunkowym uznaniu ich podmiotowości, powiązaniu wreszcie sprawy ich wolności wreszcie z postulatem polskiej niepodległości. Często oznaczał także przynajmniej słowne poparcie dla działających w poszczególnych krajach elit opozycyjnych. Wybór Jana Pawła II nadał temu programowi specjalną sankcję, tak że niebawem stał on się rzeczywistym credo polskiej opozycji we wschodnich sprawach.

Rozmaity był udział poszczególnych środowisk w tworzeniu myśli programowej polskiej opozycji. Jedne, jak PPN podjęły się w miarę dokładnych analiz i studiów, inne jak KPN czy Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu skupiły się na formułowaniu przesyconych historycznymi nawiązaniami apeli do społeczeństwa, inne, jak KOR, skoncentrowały się na powtarzaniu kilku najistotniejszych ogólnych sloganów, być może najmocniej przebijających się do świadomości odbiorców. Jedne grupy podnosiły sprawę ULB stosunkowo wcześnie. Tak było w przypadku PPN, czy niektórych polityków tworzących potem KOR. Inne grupy, jak ROPCiO, czy "Spotkania" swój akces do programu zgłosiły dopiero później.

Dzieło polskiej opozycji z lat 1976-1980, jeśli chodzi program wobec Ukrainy, Litwy i Białorusi może nie zadowalać. Pomimo zaangażowania wielu osób, nie udało się przecież stworzyć "programu wykonawczego", nie udało się wyjść zbyt daleko poza ogólne hasła. Ale do odzyskania suwerenności tak przez Polskę, jak i narody na wschód od jej granic, pozostało w 1980 roku jeszcze mniej więcej tyle czasu, ile przewidział autor "Biuletynu Dolnośląskiego" [182] - około dziesięciu lat.

[if !supportEndnotes]

[1] Artykuł składa się m. in. z fragmentów mojej pracy magisterskiej obronionej 30 maja 1999 roku (w dzień po zakończeniu konferencji "Narody i Historia. W stronę nowej Europy środkowej i wschodniej") w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Korzystając więc ze sposobności serdecznie dziękuję Osobom, których rady, praca i życzliwość w znaczącym stopniu przyczyniły się do powstania mojej pracy magisterskiej. Została ona napisana pod kierunkiem Prof. Andrzeja Chwalby, któremu dziękuję.

Wiele porad i cennych myśli, niezliczoną liczbę poleconych do przeczytania i wspólnie przedyskutowanych lektur, zawdzięczam Pani Prof. Krystynie Kersten. Wielogodzinne rozmowy z Nią były i są dla mnie bardzo ważne i inspirujące. Także w tym miejscu wyrażam jej swoją wdzięczność.

Za każdą okazaną pomoc dziękuję Panu Prof. Tomaszowi Gąsowskiemu.

Za stworzenie mi dużych możliwości, jeśli chodzi o korzystanie ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej i Fundacji centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego w Krakowie dziękuję Panom Janowi Brzeskiemu i Adamowi Rolińskiemu.

[2] Spotkania, Do braci Ukraińców, Spotkania, nr 8, lipiec 1979, s. 94.

[4] Zob. np.: A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa 1996; J. Kolbuszewski, Kresy, Wrocław 1998; Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, tom VI. Między Polską etniczną a historyczną, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1988.

[5] Zob. Myśl polityczna na wygnaniu. Publicyści i politycy polskiej emigracji powojennej, red. A. Friszke, Warszawa 1995.

[6] A. Friszke, Opozycja..., s. 590.

[7] Por.: Hemmerling, Nadolski, s. 15

[8] P. Buhler, Polska droga do wolności 1939-1995, Warszawa 1999, s. 461.

[9] Program ten, zanim ukazał się w drugim obiegu w Kraju został w tym samym czasie opublikowany w londyńskim "Tygodniku Polskim" oraz paryskiej "Kulturze".

[10] A. Friszke, Opozycja..., s. 368.

[11] Por. Hemmerling, Nadolski, op. cit., s. 18

[12] Jednym z zasadniczych źródeł do badania tej myśli są podziemne czasopisma przedsierpniowe-dzisiaj stosunkowo mało dostępne. Pojedyncze często numery znajdują się w prywatnych zbiorach, także biblioteki nie są szczególnie zasobne w tego typu literaturę. Do wyróżniających się kolekcji należą druki ciągłe sprzed sierpnia 1980 roku przechowywane w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej oraz znacznie uboższa, jeśli idzie o zbiory z tego okresu kolekcja Jacka Sygnarskiego, znajdująca się w szwajcarskim Fryburgu. Znacząca jest też kolekcja przechowywana w Bibliotece Narodowej w Warszawie tudzież w Archiwum Peerelu Ośrodka KARTA w Warszawie [12] . Szacuje się wszelako, że w Bibliotece Jagiellońskiej przechowywanych jest ok. 80% znanych tytułów z lat 1976-1980. Tak więc na 720 wydanych w tym czasie tytułów, zgromadzonych jest obecnie w Bibliotece Jagiellońskiej ok. 589 (J. Brzeski, A. Roliński, Wydawnictwa drugiego obiegu w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej, Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej, R. XLV, s. 221).

[13] BT (Barbara Toruńczyk), Dlaczego Endecja?, Res Publica, nr 2/ 1979, ss. 58- 59.

[14] Por.: Polska a Niemcy, PPN, nr 18, maj 1978.

[15] Por. np.: Janusz Pajewski, Historia Powszechna 1871- 1918, Warszawa 1996, ss. 421- 429; Z. Brzeziński, Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej, Warszawa 1998.

[16] M. Beylin, K. Bieliński, A. Michnik, Polska leży w Europie..., Krytyka, nr 5/ 1979.

[17] Ibidem, s. 1.

[18] Por. np.: E. Morin, Myśleć: Europa, Wydawnictwo Grup politycznych WOLA, Warszawa 1988;M. Czapska, Europa w rodzinie, Res Publica, Warszawa 1990; Cz. Miłosz, Rodzinna Europa, Paryż 1959, J. Czapski, Swoboda tajemna, Warszawa 1991.

[19] Zob. Edwardas Gudaviczius, Lenku kulturinio fenomeno uzuomazga lietuvoja, Kulturos barai, nr 5, 1998; Jurata Kiampiene, Europa Środkowo- wschodnia i "zagubione" Wielkie Księstwo Litewskie, [w:] Pozostawione historii. Litwini o Polsce i Polakach, red. K. Korzeniewska, V. Sirutaviczius, rkps.

[20] Rezolucja Rady politycznej KPN wydana w związku z 61. rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, Warszawa, 11 listopad 1979, [w:] Opozycja demokratyczna..., op. cit., s. 641.

[21] Por. K. Jankowski, Jeszcze nie program, Zapis, nr 8, październik 1978.

[22] Ibidem, s. 12.

[23] Por. Henryk Krzeczkowski. Proste prawdy, red. W. Gasper, P. Hertz, Warszawa 1996.

[24] Por. M. Dzielski. Odrodzenie ducha- budowanie wolności. Pisma zebrane, red. G. Łuczkiewicz, Kraków 1995.

[25] Por. G. Sordyl, Spadkobiercy Stańczyków. Doktryna konserwatyzmu polskiego w latach 1979- 1989, Kraków 1999.

[26] Ibidem, s. 123.

[27] W. J., Niewzruszone imperium?, Biuletyn Dolnośląski, nr 8/ 15, sierpień 1980, s. 10.

[28] A. Macierewicz, ZSRR wobec Europy środkowo- wschodniej, Głos, nr 3/ 15, kwiecień 1979.

[29] Por. W. Bączkowski, Uwagi o ewolucji ustroju w Rosji Sowieckiej, Wiadomości, Londyn 1968.

[30] A. Macierewicz, ZSRR wobec Europy..., s. 40.

[31] Ibidem, s. 41.

[32] B. Sahajdaczny, Jak widzę przyszłość stosunków polsko- ukraińskich, Spotkania, nr 5, październik 1978, s. 60.

[33] Ibidem, s. 61.

[34] Tamże.

[35] Tymczasem Polakom zamieszkałym na Ukrainie i Białorusi poświęcano znacznie mniej uwagi. Głównie zaś informacyjno- historycznych materiałów, na temat życia katolików na Litwie, Ukrainie, Białorusi oraz w Rosji ukazywało się w podziemiustosunkowo dużo. Starano się w ten sposób przedstawiać polskiemu czytelnikowi elementy życia religijnego na Wschodzie. Por. np.: W. Pietkun, Jubileusz koronacji Obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, Opinia, nr 5, 1 września 1977; Matka Boska Ostrobramska na indeksie cenzury PRL, Opinia, nr 5, 1 września 1977.

[36] Zob. Jan Paweł II poza cenzurą PRL 1976-1989. Bibliografia, opr. A. Sitarska, S. Skwirowska, Rzym 1996.

[37] I. Prizel, National identity and foreign policy. Nationalism and Leadership in Poland, Russia and Ukraine, Cambrigde 1998, ss. 100- 101.

[38] Co się stało z narodami bałtyckimi?, PPN, nr 31, marzec 1979, s. 6.

[39] Por. np.: Jan Paweł II- Coś nowego na Wschodzie (za: Helene Carrere d' Eucosse, Le Figaro Magazine, 20 listopada), Biuletyn Informacyjny. Przegląd PrasyZagranicznej, nr 16, grudzień 1978- styczeń 1979; "Die Welt" wybiera Papieża na Człowieka Roku (za: Die Welt, 30- 31 grudnia 1979), Biuletyn Informacyjny. Przegląd PrasyZagranicznej, nr 18, kwiecień- maj 1979, Papież oddaje cios (za: Newsweek, 29 października 1979), Biuletyn Informacyjny. Przegląd PrasyZagranicznej, nr 22, grudzień 1979; Jan Paweł II żąda wolności dla unitów Ukrainy, (za: Le Monde, 20 czerwca 1979), Biuletyn Informacyjny. Przegląd PrasyZagranicznej, nr 22, grudzień 1979.

Warto wspomnieć, że na przykład sam tylko 22 numer "Biuletynu Informacyjny. Przeglądu PrasyZagranicznej" z grudnia 1979 roku w bardzo dużej części zamieścił przedruki z prasy zachodniej dotyczące nowego papieża.

[40] Por.: W. Roszkowski, Półwiecze. Historia polityczna świata po 1945 roku, Warszawa 1997, s. 267; A. Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski 1939- 1989, Warszawa 1995, s. 447; T. Grabowski, Jan Paweł II w Polsce. Polityka wschodnia Watykanu, Aspekt. Kwartalnik społeczno- polityczny, nr 1, rok 1979, s. 58; H. J. Stehle, Polityka wschodnia polskiego papieża..., op. cit.

[41] T. Grabowski, Jan Paweł II w Polsce. Polityka wschodnia Watykanu, Aspekt. Kwartalnik społeczno- polityczny, nr 1, rok 1979, s. 58

[42] H. J. Stehle, Polityka wschodnia polskiego papieża..., op. cit.

[43] Rezolucja Rady politycznej KPN wydana w związku z 61. rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, Warszawa, 11 listopad 1979, [w:] Opozycja demokratyczna w Polsce 1976- 1980. Wybór dokumentów, red. Z. Hemmerling, M. Nadolski, Warszawa 1994, s. 641.

[44] Francuski historyk (por. P. Buhler, Polska droga do wolności, Warszawa 1999, ss. 496-497) zwraca uwagę, że do bardziej uroczystego obchodzenia świąt narodowych polskie środowiska opozycyjne powróciły po wyborze Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku. Uroczystości Święta Niepodległości w 1979 roku poprzedziły aresztowania.

[45] Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, Oświadczenie (z 19 listopada 1979 r.), Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, nr 4, 10 grudnia 1979,s. 20.

[46] Por. W. Ziembiński, Przemówienie, Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, nr 4, 10 grudnia 1979, s. 17.

[47] Przypomnijmy, że układ przewidywał uznanie państwowości ukraińskiej na wschód od Zbrucza, w zamian za uznanie przez stronę ukraińską znaczących cesji terytorialnych na rzecz Rzeczypospolitej. Do Polski miały więc w myśl umowy przynależeć terytoria wchodzące w jej skład w 1772 roku: Galicja wschodnia, część Polesia, Chełmszczyzna i siedem powiatów Wołynia. Umowa obejmowała sojusz wojskowy przeciw bolszewikom, rzeczywiście miała tylko pozory kompromisu, gdyż ignorowała niepodległościowe dążenia Ukraińców zamieszkałych w Galicji wschodniej; istotniejsze znaczenie, rzecz jasna, miała tylko doraźnie; była dobrym fundamentem militarnego współdziałania obu państw przeciw Sowietom (Por. A. Radziwiłł, W. Roszkowski, Historia 1871- 1939. Podręcznik dla szkół średnich, Warszawa 1998, s. 193). Faktycznie jednak przy pomocy tego porozumienia J. Piłsudski, jak przekonują Anna Radziwiłł i Wojciech Roszkowski, realizował nie tyle federacyjny projekt formułowany w odniesieniu do Litwy, co znany od dawna w kołach politycznych zachodniej Galicji program, którego kanonem pozostawała bynajmniej nie niezależność Ukrainy, czy też aspiracje narodowościowe samych Ukraińców, ile zasada, że ziemie położone na zachód od Zbrucza stanowią integralną część polskiego państwa (por. J. Tomaszewski, Kresy Wschodnie w polskiej myśli politycznej XIX i XX w., [w:] Między Polską etniczną a historyczną. Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VI., s. 110). Zdrugiej strony już współcześnie dość powszechne było przekonanie, że zawarcie przez Petlurę układu politycznego z Polską w tym zakresie, mimo jego trudnej sytuacji militarnej, przekreślało ukraińskiego atamana w oczach licznych Ukraińców (zob. W. Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław 1995, ss. 198-248). Już ponad pół roku przed zawarciem układu więc pisał Władysław Skrzyński: "Z Petlurą, który by się nie wyrzekł Galicji wschodniej, nie możemy mówić, a Petlura, który się jej wyrzeka, traci zaufanie trzech czwartych swojego wojska" (S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczypospolitej, Warszawa 1971, s. 101). Także po stronie ukraińskiej układ warszawski z kwietnia 1920 roku przyjmowany bywał i jest z mieszanymi uczuciami. Z oczywistych powodów trudno cytować sowiecką historiografię, dość przypomnieć, że i najnowsze opracowania ukraińskie odnoszą się do niego z niejakim dystansem (por. W. F. Wiestiuk, Ukrainskaja rewolucja, [w:] Istoria Ukrainy, red. W. A. Smolij, Kijew 1997, s. 229).

[48] Por. Redakcja Spotkań do Braci Ukrainców, Spotkania, nr 8, lipiec 1978.

[49] Ibidem, s. 94.

[50] Tamże.

[51] Od redakcji, Spotkania, nr 1, październik 1977, s. 2.

[52] W powyższym sprawozdaniu uwzględniam "Rezolucję..." pomimo faktu, że przyjęta jeszcze przed wydarzeniami sierpniowymi, została opublikowana już w październiku 1980 roku.

[53] Por.: R. Potocki, Idea restytucji Ukraińskiej Republiki Ludowej (1920-1939), Lublin 1999.

[54] Rezolucja o prawie do niezawisłego bytu, Droga, nr 10, rok III, październik 1980, s. 3.

[55] Warto zaznaczyć, że postulat ten nosi znamiona wezwania do stosowania zasady wzajemności, jeśli chodzi o prawa mniejszości narodowych.

[56] Rezolucja o prawie do..., op. cit., s. 3.

[57] Tamże.

[58] Dokument ten podpisany przez najwyższych przedstawicieli polskiej (władz Rzeczypospolitej) i ukraińskiej (rządu Ukraińskiej Republiki Demokratycznej) emigracji omawiam szczegółowo w innym miejscu.

[59] Ukraina i Polska- wolni z wolnymi- równi z równymi, Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, Rok II, nr 6, s. 3.

[60] Nie dziwi to, nadmierne bowiem prezentowanie trudnych kart współzamieszkiwania w jednym państwie, na przykład w sensie dydaktycznym mogło być co najwyżej negatywnym przykładem. Trudno jednakże dociec, dlaczego w tym zakresie nie pojawiały się odwołania do programu PPS, "Biuletynu Polsko- Ukraińskiego" czy "Polityki", które z kolei były w stanie dostarczyć licznych pozytywnych przykładów.

[61] X.Y.Z. [H. Krzeczkowski], Ukraińcy wobec państwowości polskiej, Spotkania, nr 1, październik 1977, s. 37.

[62] J. Kuroń, A. Macierewicz, A. Michnik, Sprawa polska- sprawa rosyjska, Głos, nr 1, październik 1977, s. 22.

[63] Ibidem, s. 14.

[64] Tamże.

[65] Por.: K. Kersten, Jałta w polskiej perspektywie, Londyn 1989.

[66] Por. MS [H. Krzeczkowski], Polska, Niemcy i inni, Res Publica, nr 2, 1979 (Dalej cytuję za: Henryk Krzeczkowski. Proste prawdy, red. W. Gasper, P. Hertz, Warszawa 1996).

[67] T. Wołek, Artykuły Henrykowskie, [w:] Henryk Krzeczkowski..., op. cit., s. 444.

[68] J. Bartyzel, Henryk Krzeczkowski, [w:] Henryk Krzeczkowski..., op. cit., s. 428.

[69] H. Krzeczkowski, Polska, Niemcy i inni, [w:] Henryk Krzeczkowski, op. cit., s. 361.

[70] A. Macierewicz, ZSRR wobec Europy środkowo- wschodniej, Głos, nr 3/ 15, kwiecień 1979, s. 49.

[71] Zapewne powinno być: Mitteleuropy.

[72] A. Macierewicz, ZSRR wobec Europy..., s. 44.

[73] Oświadczenie Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu w związku z 40. Rocznicą wojny, 1 września 1979, Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, nr 3, 17 września 1979.

[74] Komitet Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, O wolność dla narodów pozbawionych prawa samostanowienia, [w:] Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, Rok I, nr 2, s. 1.

[75] A. Albert [W. Roszkowski], Wschodnie granice Polski, Polskie Porozumienie Niepodległościowe, nr 40, marzec 1980.

[76] Ibidem, s. 1.

[77] Ibidem, s. 12.

[78] Ibidem, s. 25.

[79] Zob. J. Piłsudski, Wywiady z lat 1919-1921, Wydawnictwo Polskie, b. d.

[80] Z kart historii, Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, nr 3, ss. 16-18.

[81] W. Ziembiński, Z kalendarza Polaka- 17 września 1939, Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, nr 3, ss. 19-20.

[82] M.. Żułowski, Wojna z Rosją o niepodległość, Społeczny Instytut Pamięci Narodowej im. J. Piłsudskiego, Wyd. polskie 1978.

[83] Por. : K. Podlaski, Białorusini, Litwini, Ukraińcy. Nasi wrogowie czy bracia?, Londyn 1985, s. 79 i dalsze; T. Wolsza, Poglądy polityczne Adama Pragiera, [w:] Myśl polityczna na wygnaniu, red. A. Friszke, Warszawa 1995; R. Habielski, Gra możliwości. O pisarstwie Juliusza Mieroszewskiego, [w:] Myśl polityczna..., op. cit.

[84] B. Sahajdaczny, Jak widzę przyszłość stosunków polsko- ukraińskich, Spotkania, nr 5, październik 1978, s. 61.

[85] Ibidem, s. 60.

[86] L. Dunicz, Lwów- refleksje z miasta, Bratniak, nr 4- 5, styczeń- luty 1978.

[87] Ibidem, s. 3.

[88] Tamże.

[89] Ukraina i Polska- wolni z wolnymi..., op. cit., s. 7.

[90] Tamże.

[91] W. Bieńkowski, Obrona Lwowa, Opinia krakowska, styczeń- luty 1979, s. 7.

[92] Rezolucja o prawie..., op. cit., s. 3

[93] Por. J. Piekarski, J. Giedroyc: Między Wschodem a Zachodem, Przekrój, nr 18/ 2810, 2 maja 1999, s. 10.

[94] Por. J. Lewandowski, Imperializm słabości. Kształtowanie się koncepcji pollityki wschodniej piłsudczyków 1921-1926, Warszawa 1967.

[95] Idea jagiellońska, poza czysto terytorialnym, posiada bardzo wiele innych aspektów; może nawet jej terytorialne znaczenie jest stosunkowo mało istotne. Z czasem, w coraz mniejszym stopniu idea jagiellońska zawierała pierwiastek prometeizmu (Por. S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczypospolitej, Warszawa 1971). Coraz dalsza też była od zakładania polskiejmisji cywilizacyjnej na Wschodzie. Proces krystalizacji nowych narodów na wschód od Polski, powodował, że idea jagiellońska w coraz większym stopniu oddalała się odpogrzebanego, jak się wydaje ostatecznie po pokoju ryskim, pomysłu wspólnego federacyjnego państwa. Coraz bliższa była natomiast założenia, że istotą zapewnienia bezpieczeństwa i harmonijnej współpracy we wschodniej Europie jest wyzwolenie Ukrainy, Białorusi i państw bałtyckich spod sowieckiej niewoli; ich wolność, niepodległość i harmonijna współpraca z Polską. Projekt Dmowskiego staje się tym bardziej anachroniczny, im bardziej widoczne jest, że na Wschodzie nie mamy już do czynienia z szczepami, ale pełnowartościowymi narodami.

[96] Do powściągliwych należy zaliczyć reprezentatywną, co do ducha wypowiedzi, ocenę litewskiego historyka: "Jesteśmy połączeni unią wspólnie przelanej krwi, unią silniejszą może od lubelskiej" (G. Beresneviczius, Lenkijos atradimas, Naujasis Zidinys, nr 6, 1994).

[97] Ukraina i Polska- wolni z wolnymi..., op. cit., s. 4.

[98] Ibidem, s. 5.

[99] L. Dunicz, Lwów- refleksje z miasta, Bratniak, nr 4- 5, styczeń- luty 1978.

[100] Ibidem, s. 5.

[101] Niemcy, Polacy i inni, PPN, nr 19, maj 1978.

[102] Ibidem, s. 5.

[103] Tamże.

[104] Niemcy, Polacy..., op. cit., s. 6.

[105] A. Albert, Wschodnie granice ..., op. cit., s. 1.

[106] Por.: I. Prizel, National identity and foreign policy. Nationalism and Leadership in Poland, Russia and Ukraine, Cambrige 1998, s. 94.

[107] A. Michnik, Cienie zapomnianych przodków, wyd. I, 1977. Podając cytaty posługuję się tym wydaniem.

[108] Ibidem, s. 14.

[109] Ibidem, s. 15.

[110] Z punktu widzenia wiedzy historycznej nie da się, rzecz jasna bronić takiej tezy, por. np.: R. Potocki, Idea restytucji..., op. cit.

[111] A. Michnik, Cienie..., op. cit., ss. 15-16.

[112] Zob. A. Michnik, Cienie zapomnianych przodków, Kultura, nr 5/ 332, 1975.

[113] BT (Barbara Toruńczyk), Dlaczego Endecja?, op. cit., s. 68.

[114] Ibidem, s. 67.

[115] Por.: WK, Cień Piłsudskiego, Res Publica, nr 2/ 1979.

[116] Por. M. Barański, Myśl polityczna Romana Dmowskiego, Samoobrona Polska, r. II, nr 1/ 8, kwiecień 1979.

[117] Por. Ignacy Wilczek, Mieczysław Niedziałkowski, PPN, wrzesień 1978, s. 7

[118] Krzysztof Chmielewski, Magdalena Wiśniewska, Dwa oblicza Romana Dmowskiego, PPN, październik 1979

[119] Warto dodać, że tzw. "Polska piastowska", jako dyrektywa myśli politycznej, posiada znacznie mniejszą tradycję i dorobek teoretyczny niż idea Polski jagiellońskiej; słabo funkcjonuje jako postulat nie obejmujący li tylko kwestii regulacji granicznych.

[120] Krzysztof Chmielewski, Magdalena Wiśniewska, Dwa oblicza...,op. cit., s. 13

[121] Tamże.

[122] Leszek Moczulski, Odrodzenie Rzeczypospolitej, Opinia Krakowska, nr 8/ 9, b. d.

[123] Do idei J. Piłsudskiego Moczulski nawiązał również w broszurze "Federalizm"(L. Moczulski, Federalizm, Opinia, nr 10, r. III, październik 1980).

[124] Ukraina i Polska- wolni z wolnymi..., op. cit.

[125] W tym samym numerze, co warto podkreślić, obok analizowanego tekstu znalazły się między innymi: tekst Deklaracji Polsko- Ukraińskiej podpisanej przez polskie i ukraińskie władze emigracyjne (deklaracja nie podnosiła w wszelako kwestii granic) i wyjątki z listu Jana Pawła II do kard. J. Slipyja.

[126] Ukraina i Polska- wolni z wolnymi..., op. cit., s. 6

[127] Ibidem, s. 7.

[128] W dniu Święta Żołnierza Polskiego 15 sierpnia, Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, r. II, nr 8- 10, lipiec- sierpień- wrzesień 1980, s. 2

[129] Por. J.J. Lipski, KOR, Londyn 1983, ss. 297-298.

[130] Działacze Ruchu Młodej Polski wypowiadali się na ten temat w mało systematyczny sposób i bardzo rzadko.

[131] Jego autorzy wzywali do wzięcia przez Polaków spraw w swoje ręce; wychodzili z założenia, że zmiany na lepsze mogą nastąpić jedynie w wyniku działania samych Polaków.

Program PPN składał się z 26 punktów. Każdy z nich zawierał krótką ocenę sytuacji oraz postulat pożądanej zmiany. Spraw międzynarodowych dotyczyło sześć punktów programu. Postulowano, żeby polska polityka zagraniczna prowadzona była po pierwsze w zgodzie z wolnościowymi tradycjami państwa, po drugie zaś zgodnie z jego współczesnymi interesami. Za bardzo ważne dla Polski uważano dobre stosunki z Rosją i Niemcami. Program podkreślał, ze Polska jest częścią Europy.

[132] Ibidem, s. 52.

[133] Por. Polska a Niemcy, PPN, nr 18, maj 1978.

[134] Podobnie jest w opracowaniach: Niemcy, Polacy i inni, PPN, nr 19, maj 1978; Co się stało z narodami bałtyckimi?, PPN, nr 31, marzec 1979; Rosja, PPN, nr 43, lipiec 1980.

[136] "Głos" poświęcał sprawom sąsiadów, przede wszystkim Czechów i Ukraińców nieco więcej miejsca niż inne pisma KOR. Z drugiej jednak strony, ze względu na niejednorodność ideową jego redakcji i szybkie odejście Antoniego Macierewicza z KOR, trudno poglądy "Głosu" w sprawach ukraińskich całkowicie jednoznacznie utożsamiać z poglądami Komitetu.

[137] Por.: J. Kuroń, A. Macierewicz, A. Michnik, Sprawa polska- sprawa rosyjska, Głos, nr 1 październik 1977.

[138] Ibidem, s. 23.

[139] Ibidem, s. 24.

[140] Por. J. Zieja, Dawniej- dziś- jutro, Głos, nr 1 październik 1977.

[141] Ibidem, ss. 24- 25.

[142] Zob. Dokumenty KOR i KSS "KOR", oprac. A. Jastrzębski, Londyn 1994.

[143] Podaję za: A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945-1980, Londyn 1994, s. 444.

[144] Zob. Buhler, s. 485.

[145] Trudno to pismo, kojarzone niekiedy z Komitetem Obrony Robotników, jednoznacznie przyporządkować konkretnej grupie politycznej. Początkowo łączyło ono środowiska Klubu Samoobrony Studenckiej i wrocławskiego SKS-u; jego autorzy (Krzysztof Turkowski, Mariusz Wilk i Kornel Morawiecki) po 1980 roku trafili do bardzo różnych, także bardzo radykalnych, środowisk politycznych (por.:D. Cecuda, Leksykon opozycji politycznej, Warszawa 1989, s. 148).

[146] Por.: Światowid, Co wynika z doświadczeń Litwy, Łotwy i Estonii, Biuletyn Dolnośląski. Dodatek Specjalny, nr 6/ 13, styczeń 1980.

[147] Ibidem, s. XV.

[148] Ibidem, s. XVI.

[149] Por. O niepodległą Ukrainę, Biuletyn Dolnośląski, nr 7/ 14, styczeń 1980.

[150] Światowid, Wstęp do: O niepodległą Ukrainę, Biuletyn Dolnośląski, nr 7/ 14, styczeń 1980, s. 14.

[151] Por.: W. J., Niewzruszone imperium?, Biuletyn Dolnośląski, nr 8/ 15, sierpień 1980.

[152] Ibidem, s. 10.

[153] Tamże.

[154] Tamże.

[155] Zapewne jest to związane po pierwsze z zainteresowaniem wrocławian sprawami ukraińskimi po pierwsze ze względu na wschodnie korzenie wielu z nich, po drugie poprzez wzgląd na licznych, zamieszkałych na Dolnym Śląsku Ukraińców przesiedlonych z południowo-wschodniej Polski.

[156] Warto przypomnieć, że pierwszywielki program środowiska Leszka Moczulskiego (Program 44. Propozycje reform ustrojowych PRL), powstały latem 1976 roku, nie zawierał jeszcze odniesienia do spraw Ukrainy, Litwy i Białorusi.

[157] Por. Opinia inicjatywy, Kronika lubelska. Pismo ROPCiO, r. I, nr 2, Lublin, luty- marzec 1979.

[158] Por. Rada Polityczna KPN, Rezolucja o prawie Ukrainy do niezawisłego bytu, Jelenia Góra, 15 maja 1980, Droga, r. III, nr 10, październik 1980.

[159] Rada Polityczna KPN, Rezolucja o prawie..., op. cit.,s. 3.

[160] Por.: L. Dunicz, Lwów- refleksje..., op. cit.

[161] Por. Od redakcji, Spotkania, nr 1, 1 października 1977.

[162] Por. B. Sahajdaczny, Jak widzę przyszłość..., op. cit.

[163] Por. Spotkania, Do braci Ukraińców, Spotkania, nr 8, lipiec 1979.

[164] Ibidem, s. 94.

[165] Por. B. Strumiński, "Solidarność" a Ukraińcy, Suczast, nr 1-2, lato 1985.

[166] Por. Komitet Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, O wolność dla narodów pozbawionych prawa samostanowienia, 3 maja 1979, [w:] Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, nr 2.

[167] Por. Apel działaczy niepodległościowych Litwy, Łotwy i Estonii, [w:] Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, nr 3.

[168] Ibidem, s. 7.

[169] Por. Deklaracja Polsko- Ukraińska, [w:] Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, nr 6.

[170] Deklarację podpisali: z polskiej strony: prezydent Edward Raczyński, premier Kazimierz Sabbat, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Tadeusz Lasko; ze strony ukraińskiej: prezydent Ukraińskiej Republiki Demokratycznej, Mykoła Livickij, prezes rządu Ukraińskiej Republiki Demokratycznej, Teophil Leontij i minister spraw zagranicznych Ukraińskiej Republiki Demokratycznej, prof. Jarosław Dudnyckij.

[171] Deklaracja Polsko- Ukraińska, op. cit., s. 2.

[172] Tamże.

[173] Znany raport Konwersatorium "O stanie Rzeczypospolitej i drogach do jej naprawy", z 19 maja 1979 w dziale dotyczącym polityki zagranicznej oraz stosunku do ZSRR, kwestię ULB pomijał milczeniem.

[174] Por. Program Polski Walczącej, Warszawa, 16 listopada 1976.

[175] Ibidem, s. 3.

[176] P. Buhler, Polska droga do wolności 1939-1995, Warszawa 1999, s. 13.

[177] Por. J. Kolbuszewski, Kresy, Wrocław 1998.

[178] Liczbowy niejako wymiar tegoż prezentuje w bardzo ciekawych badaniach prowadzonych przy okazji pisania pracy magisterskiej Barbara Pietruszka (BP, Przedruki publikacji Instytutu Literackiego w drugim obiegu w Polsce w latach 1976- 1990, UJ, Instytut Filologii Polskiej, Katedra Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej, Kraków 1994).

[179] A. Friszke, Opozycja polityczna..., op. cit., s.359.

[180] Zob. M.B. (Marek Beylin) Lekcja Mieroszewskiego, op. cit.

[181] Zob. Kultura. Wybór z rocznika 1978, Niezależna Oficyna Wydawnicza 1979.

[182] Por. W. J., Niewzruszone Imperium?, Biuletyn Dolnośląski, nr 8/15, styczeń 1980.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/