Maciej Starzewski - Ze studiów nad ustrojem faszystowskim


p class=MsoNormal style='text-align:justify'> [i] Faszyzm przyjął za podstawę wznoszonej przez siebie całkowitej organizacji narodu - organizację syndykalną. Przedsiębrać organizację, znaczy chcieć zgrupować w sposób trwały elementy, mające być zorganizowanymi, w pewne zhierarchizowane całości, zdolne do wypełniania specyficznych funkcji, określonych celami organizacji. Tym, co miało być zorganizowane, był naród, a raczej poszczególne składniki tego narodu, tzn. obywatele. Odrzucając mechanistyczny demokratyzm, co nie chcąc znać jakości, przyjmuje każdą jednostkę ludzką, dlatego, że jest jednostką, więc dla arytmetycznej sumy, najwyższego demokratycznego kryterium, zawsze jednakową we wszystkich wartość posiada - faszyzm nie zgadza się dopuszczać każdego z tej jedynie racji, że jest i żyje. Od członka narodu wymaga, by reprezentował pewną jakość. Ponieważ zaś naród pojmuje dynamicznie, jako całość, rozwijającą się w ciągłym zbiorowym wysiłku twórczym, upatruje ową miarodajną jakość w uczestniczeniu w tej twórczości. Karta Pracy podniosła pracę we wszelakich jej formach do znaczenia obowiązku społecznego, - więc praca jest tym, co kwalifikuje jednostkę jako członka narodu. Wszystko, zatem, co w narodzie pracuje, winno być w mury budowanej organizacji włączone. W ten sposób organizacja obejmuje cały naród. Organizacja narodu ma być wreszcie całkowitą. Karta Pracy mówi: Naród włoski jest jednością moralną, polityczną i ekonomiczną, która realizuje się całkowicie w Państwie faszystowskim. Organizacja całkowita narodu, ujmująca właśnie w jedność wszystkie narodowo wartościowe elementy, nie może być przeto czym innym, z drugiej zaś strony odsłoni powierzchnię najbardziej wrażliwą na oddziaływanie na nią samą tych organizacji.

Druga przesłanka wypływa z faszystowskiego poglądu na zadania państwa. Państwo musi być aktywne, jako władza, na tych polach, które najintensywniej absorbują wysiłki i energię społeczeństwa: gospodarstwa i konfliktów społecznych. Państwu nie wolno być nieobecnym tam, gdzie zawiązują się i rozgrywają działania, dążenia, starcia, walki, niejednokrotnie wypełniające treść życia narodu, rozstrzygające dla siły, znaczenia, możliwości rozwojowych, nawet bytu całości narodowo-państwowej. Państwo nie może ograniczyć się do roli biernego rejestratora rezultatów. Winno ono być wszędzie obecne. Winno kierować akcją ekonomiczną społeczeństwa w myśl wyższych celów, do których prowadzić naród ma Rząd świadomy swej misji dziejowej. Winno dodatnie dla siebie przejawy pobudzać, harmonizować i koordynować, ujemnym zapobiegać, niebezpieczne władzą swą usuwać i tępić. Nad ekonomią winna zapanować polityka, w tym jednak tylko znaczeniu, że państwo świadome potęgi, jaką daje w dzisiejszym świecie bogactwo, świadome praw panujących nad tworzeniem się bogactwa, mając przy tym możność najpełniejszego ogarnięcia wszystkich skomplikowanych warunków, powikłanych koniunktur, czuwa nad rozwijaniem się systemu gospodarstwa narodowego, troszczy się o najlepsze użycie sił produkcji, strzeże przed marnowaniem wysiłków i zasobów, hamuje egoizmy jednostek, klas, zawodów, współpracuje ze społeczeństwem w jego dźwiganiu się na wyższe stopnie dobrobytu, w wywalczaniu narodowi produkcyjnym wysiłkiem, łącznym i zorganizowanym, należytego miejsca na ziemi. Państwo, stawiające sobie zadania o tej rozpiętości, musi wtopić się fundamentami swymi w ekonomię, musi poddać siły gospodarcze jakiemuś porządkowi, musi chaotyczną ich wielorakość przesegregować, sklasyfikować, jednorakie zespolić, podobne powiązać i tak usystematyzowane zsolidaryzować z sobą, by mu były posłuszne, ale także, by z nim współdziałały, pomagały mu, oświecały go, a nawet gdzie się da wyręczały.

Motywy natury praktycznej, dla których faszyzm oparł się na związkach zawodowych w zamierzonej organizacji narodu, tkwią nade wszystko w historycznej rzeczywistości zbiorowego życia włoskiego: w bujnym krzewieniu się związków robotniczych zwłaszcza od lat kilkudziesięciu, oraz roli, jaką odgrywały w życiu publicznym. Istnienie syndykatów narzuciło się faszyzmowi jako fakt realny, dziejowy, wypływający z najgłębszych konieczności historycznego rozwoju. Syndykalna forma organizacji przedstawiała się jako wytworzona przez społeczeństwo samorzutnie, żywiołowo, a więc jako zrośnięta z jego najsilniejszymi potrzebami, wyrażająca jego najbardziej wewnętrzne aspiracje i ujmująca najdoskonalej jego organizacyjne dążności. Realistyczne skierowanie umysłowości faszystowskiej nakazało mu iść z prądem historii, przyjąć tę formę, której usunięcie byłoby okaleczeniem społeczeństwa, a która zmodyfikowana i odpowiednio przystosowana, nadawała się znakomicie do zużytkowania dla celów wytkniętych sobie przez faszyzm. Myśl, sięgająca do dna samego rzeczy, a przy tym niezmiernie śmiała. Polega bowiem na wprawieniu instytucji syndykalnych w kompleks murów budowanego przez faszyzm ustroju, i to jako trwałego podmurowania, mającego dźwigać na sobie cały gmach państwa nowego typu. A instytucje te, aczkolwiek były wytworem dążności zcałkowywania się drobin społecznych, były mimo to do niedawna jednym z najbardziej gryzących czynników pomiędzy tymi, co przeżarły poprzednią formę państwowości włoskiej. Wyrodziły się w groźne niebezpieczeństwo publiczne, w rozsadnika anarchii i wojny domowej. Faszyzm, który w początkach swego istnienia skierował główny swój wysiłek ku walce ze zwyrodniałymi postaciami syndykalizmu, który znalazł jednak we własnych związkach zawodowych, organizowanych przez Rossoniego, narzędzie przywrócenia ładu i walną pomoc przy zdobyciu władzy, faszyzm potępił nie instytucję samą syndykalizmu, ale ten system prawnopolityczny, którego bezmyślność i bezwład dopuścił do rozszalenia się burzy. Złemu zawinił nie syndykalizm, gdyż może on być środkiem konsolidacji i ładu. Winę ponosi państwo liberalno-demokratyczne, z istoty samej swojej bezradne, nieobecne w najważniejszych przejawach życia społecznego, niezdolne nie tylko do kierowania, ale nawet do wpływania na formowanie się tego życia, skazane już przez założenia swoje myślowe na to, by stać się igraszką pozostawionych bez kontroli sił społecznych, by w końcu paść ich ofiarą.

By zrozumieć całą doniosłość reformy faszystowskiej, należy zdać sobie sprawę z położenia prawnego i faktycznego syndykatów włoskich w czasach przedfaszystowskich.

 

Organizowanie się zawodów na zasadzie klasowej osiągnęło jeszcze w przedwojennych Włoszech wysoki poziom rozwoju. Krzewiły się zwłaszcza bujnie związki robotnicze, odkąd, po załamaniu się "silnej maniery" Crispiego i wstąpieniu na tron obecnie panującego Króla, przyjął rząd w stosunku do nich w pełni system tzw. wolności syndykalnej. Osiągały nawet wyższy poziom spójności i sprawności dzięki tworzeniu centralnych organów, kierujących akcją podległych im prowincjonalnych i lokalnych zrzeszeń. Państwo, poprzednio nieufne, węszące w związkach robotniczych przede wszystkim polityczny, wywrotowy charakter, stosujące chętnie ostre środki represji przy okazji wybuchających od czasu do czasu niepokojów i rozruchów, obecnie, w okresie giolityzmu, zachowywało się całkowicie neutralnie i wstrzymywało od jakiegokolwiek wglądu w te sprawy. Państwo nie zdobyło się nawet na odpowiadającą odrębnej naturze związków zawodowych ich ustawową reglamentację: na równi z innymi stowarzyszeniami wiodły one żywot na marginesie porządku prawnego, który ani nie przyznawał im praw żadnych, ani nie poddawał je żadnej kontroli ze strony państwa. Syndykaty były jedynie faktycznymi ugrupowaniami, tworzonymi przez jednostki w wykonaniu przyznanej im indywidualnej wolności stowarzyszania się. Powstanie związków było wprawdzie związane z dopełnieniem pewnych warunków natury policyjnej: związki te jednak, nie mając sobie zagwarantowanej przez prawo osobowości prawnej, nie były wobec prawa podmiotami prawnymi, wyodrębniającymi się od w skład ich wchodzących osób fizycznych. Prawniczo rozpływały się całkowicie w podmiotowych sferach prawnych swych członków, tak, że własna ich indywidualność nie znajdowała w zasadzie w porządku prawnym żadnego wyrazu.

Znaczenie faktyczne syndykatów, niewspółmierne zgoła z tą abstynencją ustanowionego prawa, uciskało wprawdzie wieść o tych tworach do niższych kondygnacji porządku prawnego: praktyka sądów, posługująca się analogią, uznawać zaczęła powoli ich osobowość prawno-cywilną. Skromny ten jednak zakres czysto majątkowych uprawnień własnych nie zahaczał w gruncie rzeczy wcale o właściwą treść działalności syndykatów, o popieranie i obronę zawodowego interesu stowarzyszonych. Ten cel, który całą ich rację bytu stanowił, nie miał dla osiągnięcia swego żadnych środków i sposobów prawniczej natury. Umowa zbiorowa o pracę, narzędzie do tego najporęczniejsze, niewykształcona do znaczenia odrębnej instytucji prawnej, wiodła anemiczny żywot w prywatystyczne koncepcje wplątana, mogąc tylko dzięki cywilistycznym interpretacjom kusić się o wymuszalność. Interpretacje te były rozmaite i przyznawały umowie zbiorowej różny zakres działania. Sądy zwyczajne skłonne były moc obowiązującą umowy zbiorowej ograniczyć tylko i wyłącznie do osób uznanych za współkontrahentów, tzn. do tych, co umowę podpisali lub byli wyraźnie reprezentowani przez podpisujących. Komisje probiwiralne natomiast chętniej hołdowały tezie krańcowo różnej, rozciągając skuteczność umowy zbiorowej na wszystkie osoby należące do tej kategorii zawodowej, do której odnosiła się umowa, niezależnie od ich zgody, a przynajmniej już uznając klauzule umowy za zwyczaj miejscowy, a więc za ważną wskazówkę interpretacji także stosunków osób, które nie będąc kontrahentami zbiorowymi, formalnie nie były umową objęte. Oczywiście ochrona, udzielana umowom zbiorowym przez sądy cywilne, działała tylko wobec jednostek. Aczkolwiek sądy przyjmowały skargi przez syndykaty wnoszone przeciwko związanemu umową, który ją naruszył, to jednak odpowiedzialność za naruszenie umowy obciążała zawsze wyłącznie jednostkę, z której winy umowa została naruszona, tak, że syndykat sam zawierający umowy w żadnym wypadku nie mógł być pozwany z powodu naruszenia jej przez jakiegoś jego członka. Za swoje własne czyny, przełamujące samowolnie pakta, syndykat odpowiadał wprawdzie cywilnie wobec kontrahenta, trudność jednak ujęcia majątku związków, zwłaszcza robotniczych, stała najczęściej na przeszkodzie realizowaniu tej odpowiedzialności.

Już ta sama aleatoryjność ochrony sądowej udzielanej umowom zbiorowym, wypływająca z braku powszechnie obowiązującego ustalenia jej prawniczej wartości, nadwerężała ich pełną zdolność jako środka regulowania zbiorowych stosunków pracy, a tym samym stanowiła poważną przeszkodę, by syndykaty mogły się oprzeć na nich w swej działalności opiekuńczej i na nich skupić główną swą energię. Pogłębiał jeszcze trudność fakt, że brakowało sposobu pokojowej zmiany umowy, gdy jej stypulacje przestały już odpowiadać zmienionym stosunkom. Nie było czynnika, który w razie wybuchnięcia konfliktu zbiorowego na tle stosunków pracy, byłby już nie władny narzucić stronom mogące je związać rozstrzygnięcie, ale nawet zdolny doprowadzić w drodze przyjaznego pośrednictwa do ułożenia nowych paktów przez wzajemne ustępstwa i ugodę. Dopiero normy wydawane w czasie wojny lub w latach bezpośrednio po niej idących zaczęły się troszczyć o koncyliację zatargów zbiorowych.

Usiłowania te jednak, chwytające się to tej, to innej dziedziny pracy, niesystematyczne i rozmaitymi zasadami się kierujące, nie dały trwalszych rezultatów. Nowo tworzone jurysdykcje bądź wcale nie wchodziły w życie, bądź funkcjonowały tylko w zakresie sporów indywidualnych. Skutkiem tego niedostatecznego zainteresowania się ustawodawstwa problemami pracy zbiorowej było to, że związki zawodowe, nie znajdując dla ochrony ekonomicznych interesów swych członków wystarczającej broni legalnej, szukały tym skwapliwiej drogi pomocy własnej, wysilając się w kierunku przepierania swych żądań drogą strajku. Strajk zdobył sobie stanowisko instytucji uświęconej, jak gdyby jednej z zagwarantowanych obywatelom wolności, bez jakiegokolwiek zresztą wyraźnego tekstu prawnego. Tamę niejaką stanowił jedynie kodeks karny, zabraniając stosowania pogróżek i gwałtu, tamę zresztą nawet w tych szczególnych punktach niedostateczną i iluzoryczną. Jakżeż często strajki nie były wcale dobrowolne: nakazane przez organizację, przeprowadzane były pod pałką specjalnych syndykackich milicji strajkowych. Strajk, jako normalna forma walki ekonomicznej, zakorzenił się we Włoszech przedwojennych tak głęboko, że stał się jednym z najbardziej charakterystycznych symptomów przedwojennego życia włoskiego, niespokojnego, pełnego fermentów, o wiecznie rozfalowanej powierzchni. Świadczą o tym cyfry: w pierwszym zaraz roku XX stulecia liczba strajków w przemyśle i rolnictwie przekracza już 1000 i w dalszych latach aż do wojny rzadko tylko spada poniżej tej normy, dochodząc w 1907 r. do rekordu 1891 strajków. Strajki wywoływały lokauty w mniejszej już o wiele liczbie i nie mające najczęściej charakteru zbiorowo zorganizowanej akcji, choćby już na skutek nieistnienia w wielu gałęziach produkcji zawodowych związków przedsiębiorców. Te ostatnie bowiem rozwijały się o wiele słabiej, niż związki robotnicze i nie osiągały równego tamtym terytorialnego rozgałęzienia. Siła materialna organizacji robotniczych stanowiła główny regulator stosunków pracy, a przez to tworzyła jeden z najpotężniej działających czynników, wpływających na rozwój i równowagę życia ekonomicznego całego kraju. Że czynnik ten działał przypadkowo nieraz i ślepo, że w każdym razie nie liczył się z warunkami podłoża, koniecznościami koniunktury, że kierował się partykularno-klasowym punktem widzenia, że nie był zdolny nawet partykularnego swego interesu ująć w rozlicznych jego powęźleniach z interesami innych grup, umieścić go w całkowitości ekonomicznej rzeczywistości, to wytwarzało wielkie niebezpieczeństwo dla narodowego gospodarstwa.

Ale metoda siły jako najwyższej instancji w zatargach zbiorowych sprowadzała i inne także niebezpieczeństwa. Demoralizowała społeczeństwo podwójnie. Naprzód, bo przyzwyczajała umysły do szukania zadośćuczynienia w drodze pomocy własnej, w drodze przemocy i gwałtu, odbierając poczucie, że w ucywilizowanych społecznościach przymus winien być tylko monopolem państwa. Następnie dlatego, że rozszczepiała społeczeństwo na dwa wrogie sobie obozy, rzucając w nie zarzewie walki domowej. Skazane na własną tylko akcję związki, klasowo spolaryzowane, musiały przybierać postawę armii z frontem przeciwko sobie wzajemnie zwróconym. Raz wdrożone do wojny, prowadziły ją siłą nawyku dalej, zacietrzewiając się w niej coraz bardziej, zatracając poczucie solidarności całości narodowej, nie zdolne wznieść się do koncepcji korzyści powszechnej. Zamknięcie się klasowe pchało do szukania związków i pomocy w pokrewnie nastawionych organizacjach zagranicznych, rozbijając jedność narodową, każąc widzieć nawet we wrogu ojczyzny istotę bliższą od zaliczonego do innej klasy rodaka. Państwo, nie poczuwając się do obowiązku dostarczania nurtującym społeczeństwo siłom aparatu zdatnego do autorytatywnego rozstrzygania ich konfliktów, przygotowywało wstrząsy, mogące rozsadzić jego także własną budowę.

Wstrzymując się zaś od ingerencji w sprawy zbiorowych stosunków pracy, nie starając się wypełnić dotkliwych luk swego porządku prawnego, zamykając oczy na zagadnienia, które wyniosły na powierzchnię syndykaty i ich działalność, zachowując bierność w najbardziej palących kwestiach, państwo liberalne skazywało równocześnie także i siebie na wycieńczenie i bezwład. Trzymając syndykaty poza granicami swojego porządku, zamykało przed sobą możność wszelkiego intensywniejszego wpływania na formowanie się rzeczywistości społecznej i gospodarczej. Źródła same tendencji i aspiracji społeczeństwa wytryskały poza sferą wpływów Rządu. Rząd nie mógł stać się jednym z czynników tworzących samą materię stosunków, lecz mógł jedynie formalnie akceptować względnie negować to, co już bez niego powstało i żyło. Ponadto mechanizm cały państwa nie zazębiał się bezpośrednio o te skupienia energii, które społeczeństwo samorzutnie sobie tworzyło. Brak było jakichkolwiek transmisji pomiędzy aparatem, mającym produkować akty państwowe a organizacjami, mającymi urzeczywistniać akcję społeczeństwa. Odchylenie pomiędzy państwem a siłami żywotnymi narodu, dopominającymi się o wykorzystanie jako siła popędowa w pewnych przynajmniej kierunkach działalności państwowej, stawało się coraz większe. Państwo pozbawiało się sił zdolnych go odmłodzić, nie myślało o zbudowaniu aparatu, mogącego skoordynować jego własny wysiłek z wysiłkiem narodu. Stawało się powoli maszyną biurokratyczno-militarną, oddaną w pacht klikom parlamentarnym, pozbawioną własnego programu, nie mającą kontaktu z prawdziwie żywotnymi arteriami społecznego organizmu, niedożywianą wartościową karmą, nie uświadamiającą sobie istotnych potrzeb, zaniedbującą najkonieczniejsze zadania. Co gorzej, organizacje społeczeństwa zaczęły wprost przeciwstawiać się państwu. Siły społeczeństwa bowiem, ujęte w ramy syndykatów, wywalczające swoje cele własnymi środkami, zahipnotyzowane klasowymi interesami, opanowane przez żywioły rewolucyjne, napotykały w państwie na obcą sobie budowę, tworzącą zaporę, niewygodną, rozpęd hamującą, i automatycznie reagowały wolą odsunięcia przeszkody, skruszenia jej. Siły społeczne pozostawione samym sobie, niekierowane, niekontrolowane przez państwo, nie znajdując wewnątrz państwowego aparatu odpowiedniego dla siebie ujścia i zużytkowania, pozbawione zaspokojenia w jego działalności oderwanej od ich tendencji i nie wychodzącej naprzeciw ich potrzebom, wplątane przy tym w sieci partyjnictwa, siłą rzeczy musiały zacząć zwracać się przeciwko państwu. [...]

 

Faszyzm, przeprowadzając ostrą krytykę ustroju liberalno-demokratycznego, potępił system przede wszystkim z powodu jego podstawowej obcości wobec zawodowo-organizacyjnych dążności społeczeństwa, oraz z powodu jego bierności wobec wiążących się z tymi dążnościami problemów. Tragiczny stan Włoch odsłaniał zresztą nawet przed mniej wnikliwymi oczami i mniej państwowo uświadomionymi umysłami całą niewystarczalność systemu, postaw, jakie narzucał rządzącym, metod, jakie inspirował. Było jasne, że anarchia rozpętała się dzięki systemowi, który sugerując rządzących ideałem wolności, wolnego zrzeszania się, wolnej inicjatywy, wolnej konkurencji, wiązał im ręce, wzbraniając im podejmowania rozwiązań zdolnych wyrazić potrzeby i cele państwa, a zdając selekcję rządzących na wolną konkurencję stronnictw, zatruwał w nich samych poczucie racji stanu, Rząd zaś pozbawiał horyzontu potrzebnego, energii i konsekwencji. Było jasne, że państwo, trzymając się z dala od potężnego pulsu życia syndykalnego, nie nadając związkom potrzebnych im do owocnego spełniania swych zadań uprawnień, nie poddając ich energicznej kontroli państwowej, popełniło błąd śmiertelny. Naprzód nie wypełniło swego obowiązku strzeżenia i narzucania pokoju społecznego, zmuszając siły społeczne do uciekania się do własnej pomocy w konfliktach najbardziej dla nich żywotnych; następnie zrezygnowało z poważnych zakresów władzy na rzecz organizacji na zewnątrz państwa stojących, oraz abdykowało na rzecz ślepej gry sił z kierowania życiem ekonomicznym i społecznym, od którego form i kierunków zależy przecież siła i byt państwa; wreszcie sprowokowało odłamy całe społeczeństwa, zgrupowane w obcych państwu organizacjach do walki z państwem, pozwalając w końcu wyrosnąć tym organizacjom w jakiś ponadpaństwowy porządek, dopuszczając, by uzurpowały sobie panowanie nad państwem.

Inaczej pojmował faszyzm zadania państwa. Chciał je mieć syntezą sił całego narodu, równocześnie wodzem, który naród prowadzi ku potędze. Chciał je mieć najwyższym autorytetem, naginającym wolę wszystkich jednostek i grup według swojej woli. Chciał, by było czynne we wszystkich dziedzinach życia jako inicjator, organizator, harmonizator, nie spuszczający nigdy z oka swoich najwyższych celów. Chciał, by było formą ujmującą naród, sprowadzającą wszystkie drobiny do jedności, ale i dynamizmem, związanym najściślej z energiami społecznymi.

Upatrując w syndykatach skupienia najcenniejszych energii społecznych zadecydował włączyć je przede wszystkim w obręb państwa. Formy organizacyjne samorzutne, wynik spontanicznej atrakcji podobnych sobie cząstek, spójne, bo wiążące jednostki złączone już interesem, wspólnością uczuć, obyczaju, poziomu życia, psychologii zawodowej - zostały uszanowane. Musiały być jednak przez państwo przeorganizowane, przystosowane do nowych swych zadań, wypełnione także nową treścią. To, co było narzędziem walki klas, należało uczynić narzędziem pokojowego współżycia i solidarnej współpracy klas. Co było wirem podmywającym mury państwa, należało uczynić pancerzem naładowanym siłą państwa i posłusznym woli kierowniczej państwa.

W jaki sposób to osiągnąć? Przez upaństwowienie syndykatów przede wszystkim. Upaństwowienie zrzeszeń społecznych nie może polegać na wzięciu ich pod bezpośredni zarząd państwa, bo to równałoby się ich zagładzie. Może natomiast znaczyć wyposażenie je w pewne prawa natury publicznej, przydzielenie im funkcji polegających na wykonywaniu pewnych zakresów władzy, w rezultacie na nadaniu im charakteru pośrednich organów państwa. Mają zachować swą indywidualność, stanowisko odrębnych osób prawnych, cieszących się względnym samorządem. Z uwagi jednak na przypadające im do sprawowania funkcje władcze muszą być poddane wszechstronnej i rozporządzającej skutecznymi środkami kontroli państwa. W ten sposób siły społeczne zostałyby zorganizowane na platformie swych zawodowo-ekonomicznych funkcji i włączone w mury państwowej architektury.

Jaki ma być zakres przelanej na syndykaty władzy? Taki przede wszystkim, jaki im jest potrzebny do owocnego administrowania zbiorowych interesów klasy i zawodu, które reprezentują. Taki następnie, jaki pozwoli im spełniać misję kapitalnego dla państwa znaczenia, współpracy przy utrzymaniu pokoju społecznego. Faszyzm, negując dogmat walki klas, stawiając na jego miejsce jedność narodową, rewindykując dla państwa zadanie pacyfikacji społeczeństwa, pragnie mieć w syndykatach pomocnika w urzeczywistnianiu tych ideałów. Faszyzm nie zamyka oczu na konflikty pomiędzy światem kapitału a pracy. Dąży jednak do oczyszczenia tych konfliktów z bodźców nienawiści, do wyrwania podpórek ciasnej zaborczej ideologii, do rozplatania z powijaków partyjniactwa, dąży do sprowadzenia tarć do ich realnych źródeł przeciwieństwa interesów różnych wprawdzie elementów, lecz w tym samym procesie produkcji z sobą współdziałających. Postanowił impet walki społecznej złamać, a nurt jej pchnąć w łożysko konfliktów, nieuniknionych wprawdzie, ale załatwianych pokojowo. I do tego zadania mobilizuje syndykaty, oddając im środki autorytatywnego stanowienia warunków pracy zbiorowej w drodze ugody różnoklasowych związków. Dla państwa zaś rezerwuje kontrolę nad tymi normami, oraz rozstrzyganie konfliktów, których ugodowego rozwiązania nie mogły syndykaty przeprowadzić. Tak państwo nie opuszcza tronu najwyższego arbitra, utrzymuje wpływ na formowanie się międzyklasowych stosunków, czuwa nad tym, by ich układ nie kolidował z jego interesami i zamierzeniami.

Cały ten plan został skonkretyzowany w dwóch głównie tekstach prawnych :

1) Ustawie z 3 kwietnia 1926 r. Nr. 563 o prawnej dyscyplinie zbiorowych stosunków pracy;

2) Regulaminie wprowadzającym w życie ustawę z dn. l lipca 1926 r.

Ustawa składa się z 23 artykułów, rozdzielonych pomiędzy następujące rozdziały: I. O prawnym uznaniu związków zawodowych i o zbiorowych umowach pracy; II. O sądownictwie; III. O lokaucie i strajku. Regulamin jest tekstem o wiele obszerniejszym, zawiera 102 artykuły. Opiera się on na delegacji udzielonej Rządowi przez ustawę, która nie tylko zdaje na Rząd normowanie kilku szczegółowo wymienionych przedmiotów (zawieranie i skutki zbiorowych umów, związki osób zależnych od państwa, postępowanie przed sądami pracy itd.), ale upoważnia nadto Rząd ogólnie do wydawania drogą królewskiego dekretu postanowień koniecznych dla wprowadzenia w życie ustawy, oraz dla uzgodnienia jej z całością prawodawstwa państwowego. Regulamin, trzymając się w zasadzie ram ustawy (Rząd oczywiście nie mógł być upoważniony do zmian tekstu, dla którego wprowadzenia w życie delegację otrzymał) przynosi nie tylko szczegółowe rozwinięcie przepisów ustawy, ale uzupełnia ją śmiało, wprowadzając nawet urządzenia ustawie zupełnie nieznane. Ponieważ regulamin jako zawarty w dekrecie wydanym na mocy delegacji posiada moc obowiązującą równą ustawie, nie będąc ograniczonym ani czasowo, ani też nie będąc zawisłym od dopełnienia żadnych warunków, od których zależałaby jego prawomocność, dalsze przedstawienie nowej organizacji syndykalnej stapiać będzie obydwa teksty razem; dla uniknięcia zaś balastu zbędnego dla czytelnika polskiego, ominie się nawet odsyłanie do artykułów ustawy czy regulaminu, z których szczegóły są czerpane.

 

Organizacja społeczeństwa, oparta na podstawie zawodowej, chce być zupełną, tzn. objąć sobą całokształt kierunków zawodowej pracy obywateli, zarówno pracę intelektualną, jak fizyczną, zarówno organizacyjną, jak kierowniczą i ręczną. Każda z pracujących faktycznie w społeczeństwie kategorii zawodowych, każda z tych grup socjologicznych, wytworzonych przez podobieństwo wysiłku, wykonującego tę samą funkcję produkcyjną, ma znaleźć dla siebie miejsce w nowym porządku, ma skrzepnąć w prawnej formie jako odrębny związek syndykalny. Prawo nie stara się z góry określić, które z rozgałęzień produkcyjnej pracy mogą być uważane za odrębną kategorię zawodową. Unika w ten sposób sztywnych schematów, chcących zarozumiale wtłoczyć w swe ramy życie. Dąży do tego, by organizacja pokrywała się możliwie najściślej z rzeczywistością, z faktycznie istniejącymi potrzebami, z poczuciem wspólności samych zainteresowanych. Wzywa pracujących, by uświadamiali sobie te cechy swej pracy, które czynią ją jakimś określonym zawodem i by sami determinowali je jako wytyczne, koło których winien zadzierzgnąć się węzeł organizacji syndykalnej, mający ich samych wiązać w jedną prawniczą całość. Dlatego erygowanie zawodów w syndykaty nie następuje wprost drogą przepisu ustawy, ale jest wynikiem aktu administracyjnego uznania, udzielanego przez państwo ugrupowaniom, zrzeszającym się na zasadzie dobrowolności. Od organizacji zawodowej wyłączone są jednak pewne kategorie osób, które nie mogą tworzyć syndykatów i których stosunki nie podlegają przepisom praw o zbiorowych stosunkach pracy. Tu należą przede wszystkim osoby zależne od szeregu podmiotów pra-wno-politycznych; będzie jeszcze później o nich mowa.

Syndykaty zatem, aczkolwiek są osobami prawa publicznego, nie mają charakteru związków przymusowych, lecz są związkami tworzonymi dobrowolnie. W ten sposób już w samym mechanizmie powstawania syndykatów znajduje wyraz zasada współdziałania sił społecznych z państwem; wyłaniają je siły społeczne samorzutną akcją, pieczęć swej aprobaty kładzie na nich państwo. Faszyzm mógł sobie zresztą pozwolić na pozostawienie inicjatywie społecznej formowania związków, pomimo że dążył do przesnucia siecią organizacyjną całości zawodowych aktywności. Rozporządzał już bowiem w chwili wydania ustawy szeroko rozprzestrzeniającymi się po całych Włoszech własnymi związkami zawodowymi, mając zaś w partii faszystowskiej sprawny, zdyscyplinowany, a z różnolitych warstw społecznych złożony aparat, łatwo mógł pobudzać inicjatywę tam, gdzie spontanicznie się nie pojawiała.

Uznanie następuje na skutek prośby władz faktycznie istniejącego związku, względnie organizatorów związku nowotworzonego. Do prośby ma być dołączony statut, ponadto: sprawozdanie przedstawiające powstanie związku i jego działalność od początku istnienia, oraz imienny wykaz członków i osób przyodzianych w funkcje związkowe. Uznanie zawarte ma być w Dekrecie królewskim, wydanym na wniosek Ministra Korporacji, postawiony w porozumieniu z Ministrem spraw wewnętrznych, po zasięgnięciu opinii Rady Stanu. Dekret zatwierdza równocześnie statut związku, który zostaje wraz z Dekretem ogłoszony w Dzienniku Urzędowym Królestwa.

Jakie warunki stawia ustawa związkom zawodowym, by mogły pretendować do uznania państwowego? a) Syndykat nie obejmuje nigdy całej kategorii zawodowej (pojętej jako ugrupowanie osób, których praca zmierza do wypełnienia tej samej funkcji produkcyjnej), wówczas, gdy ta funkcja produkcyjna jest wynikiem współdziałania różnych klas, tzn. gdy w procesie danym produkcji występują pracodawcy i pracobiorcy. Organizacja syndykalna włoska opiera się mianowicie na zasadzie przekroju pionowego, przepoławiającego kategorie zawodowe na dwie klasowo zróżnicowane grupy. Chociaż jeszcze przedłożenie rządowe ustawy stało na gruncie dopuszczalności syndykatów mieszanych, ostateczny tekst zajął stanowisko odwrotne. Dyskusja w Izbach wykazała bowiem, że w obecnym stanie rozognienia kwestii socjalnej nie można oczekiwać dodatnich rezultatów z symbiozy klas pod dachem tej samej organizacji syndykalnej. Za istotny przeto warunek uznania związku przyjęto, by był bądź związkiem pracodawców pewnej kategorii zawodowej, bądź związkiem pracobiorców pewnej kategorii, bądź w końcu (przy kategoriach, w których kapitał i praca nie występują jako czynniki reprezentowane przez odrębne osoby), związkiem osób wykonujących jakieś rzemiosło lub jakiś zawód wolny. Gdy chodzi o związki pracodawców, warunkiem uznania jest ponadto, by wchodzący w skład związku jego dobrowolni członkowie zatrudniali łącznie co najmniej 1/10 część ogółu pracowników danej kategorii przedsiębiorstw w odnośnym okręgu; gdy chodzi o związki pracobiorców, liczba dobrowolnych członków związku mającego być podniesionym do godności syndykatu, musi wynosić co najmniej 1/10 część ogółu pracowników danej kategorii przedsiębiorstw w odnośnym okręgu. Miara 1/10, na pierwszy rzut oka zbyt niska, wyda się wypośrodkowaną z rozwagą, gdy się pamięta, że mała jest zazwyczaj liczba zorganizowanych robotników w stosunku do ogółu masy robotniczej nawet w społeczeństwach, stojących na wyższym stopniu rozwoju zrzeszeń, aniżeli Włochy. Tak np. Sorel obliczał, że angielskie trade-unions grupują elitę robotniczą, wynoszącą zaledwie 1/6 - 1/7 ogółu robotników. Syndykaty, skupiające 1/10 całej klasy pewnego zawodu, reprezentują przeto poważny zasób uświadomienia grupowego i jakości indywidualnych.

b) Uznawane mogą być takie tylko związki, które mają na celu nie tylko ochronę gospodarczych i duchowych interesów swych członków, ale ponadto zakładają sobie cele wzajemnej pomocy, nauki i wychowania moralnego oraz zawodowego swych członków, i faktycznie do celów tych dążą.

c) Nie mogą w żadnym wypadku uzyskać uznania związki, które zaciągnęły jakiekolwiek zobowiązania dyscyplinarnej zależności lub podporządkowania wobec związków o charakterze międzynarodowym, chyba że Rząd na tego rodzaju ustosunkowanie się zgodził.

d) Kierownicy związku muszą dawać rękojmię swoich zdolności, moralności oraz mocnego ducha narodowego.

e) Statuty syndykatów muszą zawierać poza dokładnym określeniem celów itd. nadto wskazanie pomiędzy warunkami przyjęcia na członka wymaganie dobrego prowadzenia się politycznego ze stanowiska narodowego. Z ostatnich dwóch punktów wynika w sposób niedwuznaczny, że na uznanie liczyć mogą tylko związki podporządkowane ruchowi faszystowskiemu.

Nawet jednak posiadanie przez jakiś związek zawodowy wszystkich powyższych warunków nie daje mu bynajmniej jakiegoś prawa do uznania. Uznanie jest aktem swobodnego rozstrzygania, tak, że Rząd zawsze może uznania odmówić, gdy nie będzie uważał za stosowne udzielić go z jakichkolwiek względów politycznych, ekonomicznych czy społecznych. Rząd może także uzależnić uznanie od wprowadzenia do statutów określonych zmian. Rząd nie może jednak uznawać w obrębie tego samego okręgu terytorialnego więcej niż jednego związku tej samej klasy i kategorii zawodowej, tak, że na danym terytorium może istnieć i działać tylko jeden syndykat pewnej kategorii i klasy. Obok zasad zupełności i pionowego przekroju jest zasada jedności główną podstawą całego systemu. Wiąże się ta zasada jedności z naczelnym założeniem ujęcia społeczeństwa w jednolitą organizację zawodów, wyposażoną w prawa o publicznym charakterze, oczyszczoną z naleciałości partyjnych, a poddaną ścisłej kontroli państwa. Przecież w jednolitej organizacji, powołanej do sprawowania władzy, nie może się znaleźć miejsce dla rozlicznych, ze sobą konkurujących, a prawnie równorzędnych jej cząstek. Ubocznym już celem zasady jedności jest zapobieżenie w interesie samych zawodów temu, by nie rozstrzelały swych sił i nie paraliżowały swej akcji wewnętrzną walką. Z odmowy zresztą uznania nie wypływa jeszcze bynajmniej zupełna zagłada związku. Nie zostaje on wprawdzie korporacją prawa publicznego, nie może funkcjonować jako syndykat w znaczeniu ustawy, może, jednak utrzymać się jako związek faktyczny, mając stanowisko zwykłego stowarzyszenia, podlegającego przepisom ustawy o bezpieczeństwie publicznym. Co prawda, dość trudno jest dojrzeć, co taki faktyczny związek mógłby jeszcze mieć do roboty, wobec przywilejów przyznanych syndykatom, oraz zakazu strajków.

Co się tyczy obszaru terytorialnego, to syndykat może obejmować zarówno jedną gminę, jak powiat, prowincję, obwód regionalny, kilka obwodów regionalnych, a nawet może rozciągać się na całe państwo. W tym ostatnim wypadku nosi nazwę syndykatu narodowego.

Organizację wewnętrzną syndykatów normują ich statuty, które jednak nie mają sobie pozostawionej w tym względzie pełnej swobody, lecz muszą się trzymać wytycznych, zawartych w ustawie i innych ogólnych normach prawnych. Ustawa zarysowuje schemat organizacyjny w następujący sposób: każdy związek winien mieć prezesa względnie sekretarza, w którego osobie koncentrują się w zasadzie wszystkie właściwości związku, skoro on powołany jest do kierowania związkiem i do reprezentowania go i on też jest za działalność całą związku odpowiedzialny. Prezes (sekretarz) jest urzędnikiem publicznym, przysługują mu przeto wszystkie prawa i ciążą na nim wszystkie obowiązki tych urzędników. Sposób powoływania prezesa (sekretarza) określa statut: może być wybierany albo też może być nominowany przez zewnętrzny jakiś czynnik (zapewne rząd lub partię faszystowską). Zawsze jednak dygnitarz ten musi uzyskać zatwierdzenie ze strony państwa; zależnie od terytorialnego zasięgu związku zatwierdzenie następuje w formie dekretu królewskiego, wydanego na wniosek postawiony przez Ministra Korporacji w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych, bądź też w formie tylko dekretu Ministra Korporacji w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych. Zatwierdzenie może być w każdym czasie odwołane. Przy boku tego odpowiedzialnego reprezentanta syndykatu stoi rada kierownicza, mająca skład oraz wybierana przez członków w sposób określony statutem: otwiera się tu szerokie pole dla eksperymentowania najrozmaitszych systemów wyborczych. Również statut ma określić stosunek tej Rady do kierownika, co oczywiście jednak nie będzie mogło naruszać przez prawo powszechne wyznaczonego mu stanowiska. W końcu ma syndykat posiadać organ sprawujący władzę dyscyplinarną wobec członków; wskazanie tego organu, określenie jego składu i sposobu powoływania należy do statutu.

Członkami syndykatów mogą być zarówno osoby fizyczne, jak prawne. Pierwsze muszą mieć 18 lat ukończonych oraz winny posiadać dobrą konduitę moralną i polityczną ze stanowiska narodowego i odpowiadać warunkom, postawionym przez prawo i statuty. Dopuszczeni na członków mogą być zarówno mężczyźni jak kobiety, zarówno obywatele włoscy, jak nawet cudzoziemcy; ci ostatni jednak muszą mieszkać we Włoszech przynajmniej od lat dziesięciu i nie mogą zajmować w syndykacie żadnego stanowiska kierowniczego. Co do osób prawnych koniecznym warunkiem jest ich narodowość włoska; ponadto ich kierownicy i zarządzający muszą posiadać dobrą konduitę. Ze względu na możliwość równoczesnego prowadzenia przez jednostkę kilku zawodów, dozwolone jest należenie do kilku syndykatów, nawet w tym wypadku, gdy ktoś na jednym polu swej działalności występuje jako pracodawca, na innym zaś jako pracobiorca. Bezwarunkowo jest jednak zabronione, pod groźbą wydalenia z syndykatu, należenie jednoczesne do jakiegoś zawodowego związku faktycznego, zmierzającego do tych samych celów, co syndykat. Należenie do stowarzyszenia o celach kulturalnych czy religijnych nie przeszkadza przyjęciu do syndykatu. Przeciwko odmowie przyjęcia do syndykatu, oraz przeciwko wydaleniu z syndykatu, przysługuje odwołanie do Ministra Korporacji. Jest rzeczą jasną, że tylko członkowie prawidłowo zapisani mogą brać udział zarówno w rozwijaniu przez syndykat działalności, jak w czynnościach zmierzających do obsadzenia organów syndykalnych: tylko członkowie są syndykalnie "czynnymi" zawodowcami. Jakież są skutki prawne uznania związku zawodowego? 1) Ze zrzeszenia faktycznego staje się związek korporacją prawa publicznego, wyposażoną w pewien zakres władzy, staje się syndykatem w rozumieniu ustawy. Syndykat przyobleczony jest bowiem w charakter prawnego reprezentanta danej kategorii zawodowej i klasy w obrębie swego terytorium, zarówno w stosunku do państwa, jak innych związków i jednostek, oraz jest wyposażony w atrybuty przełożeństwa w odniesieniu nie tylko do swych członków (tzn. tych, którzy sami dobrowolnie przez akt przystąpienia poddają się władzy związku, ograniczając w ten sposób swą swobodę na jego rzecz), ale także w odniesieniu do innych jednostek, należących do kategorii zawodowej i klasy przez syndykat reprezentowanych, którzy przez sam fakt uprawiania odnośnego zawodu podlegają władzy syndykatu. Treść tej władzy prawno-publicznej wyczerpuje się w następujących atrybutach: a) Syndykaty są władne nakładać na wszystkich przez siebie reprezentowanych opłaty. Opłaty nie mogą rocznie wynosić więcej, jak przy pracodawcach płacę jednego dnia ogółu pracowników zatrudnionych przez odnośnego pracodawcę, - przy robotnikach, rzemieślnikach, oddających się wolnym zawodom, zarobek jednego dnia pracy. Gdy ze względu na szczególne właściwości przedsiębiorstwa lub pracy nie można użyć przy określeniu wysokości opłaty powyższego kryterium, przepisanie sposobu oznaczenia dopuszczalnego maksimum następuje w drodze dekretu Ministra Korporacji. b) Władza współdziałania w powstawaniu powszechnie wiążących norm, mianowicie zbiorowych umów pracy, których zawieranie jest wyłącznym atrybutem syndykatów. c) Normatywna działalność syndykatów mogła pierwotnie przejawiać się jedynie w drodze zbiorowej umowy o pracę, ograniczona była zatem ściśle materią zbiorowych stosunków pracy. Syndykaty nie mogły poza stosunkami pracy wydawać żadnych norm obowiązujących ogół przez nich reprezentowanych. Obecnie zakres prawodawczych uprawnień syndykatów został fakultatywnie rozszerzony nową Ustawą o Narodowej Radzie Korporacyjnej. Oto mianowicie Rada może przyznać poszczególnym związkom, na skutek ich prośby, prawo wydawania norm o dyscyplinie wewnętrznej zawodu, jak również taks określających cenę zawodowych świadczeń (z wyjątkiem świadczeń, objętych zbiorową umową o pracę). d) Ta sama ustawa pozwoliła związkom zawierać umowy z innymi kategoriami, odnoszące się do wzajemnych międzykategorialnych zbiorowych stosunków ekonomicznych, rozszerzając na te umowy także ochronę Sądów Pracy pod pewnymi warunkami. e) Tylko syndykaty prawnie uznane mogą wnosić skargę syndykalną przed Sądy Pracy. f) Wyłącznie prawnie uznane związki zawodowe powołane są do obsy-łania swoimi przedstawicielami rad, ciał i organów, wówczas, gdy tego rodzaju przedstawicielstwo jest przewidziane przez ustawy i statuty. Tu należą np. związki wyższego rzędu, korporacje, prowincjonalne rady ekonomiczne, konsulty municypalne, jurysdykcje specjalne itd. g) Uznanie syndykatu pociąga za sobą powstanie osobowości prawno-cywilnej syndykatu. Prawo nie zawiera żadnych ograniczeń co do zdolności prawnej syndykatów ze względu na nieruchomości. Szczególny sposób nabycia dóbr ustanowiony jest nawet na rzecz syndykatów: mianowicie dobra stowarzyszeń utworzonych przed powstaniem syndykatu dla celów syndykalnych, przechodzą z mocy prawa na syndykat tej samej kategorii i klasy, skoro tylko większość członków stowarzyszenia przyłączy się do syndykatu. Zabronione jest natomiast syndykatom wykonywanie handlu (w rozumieniu kodeksu handlowego): ma to na celu zapobieżenie rozwinięcia się w syndykatach zaobserwowanej u związków zawodowych tendencji przeradzania się w przedsiębiorstwa spekulacyjne, ciągnące stałe zyski z handlu pod pozorem służenia członkom różnego rodzaju ułatwieniami. Nie jest jednak zabronione zajmowanie się przez syndykaty pośrednictwem w celach dogodnego dostarczania członkom przedmiotów z ich zawodem związanych, albo zbywania ich produktów, czy udostępniania im kredytu; wówczas syndykaty nie mogą ciągnąć z tych czynności żadnego dla siebie zysku.

Szerszy zakres władzy mogą syndykaty sprawować na mocy statutów wobec swoich członków (lecz nie wobec reprezentowanych przez siebie nie członków, których podległość syndykatowi nie może wychodzić poza ramy zakreślone prawem powszechnym). I tak członkowie mogą być statutem zobowiązani do uiszczania opłat dodatkowych. Syndykaty mogą, gdy członkowie się zgodzą, wkraczać w sprawy tyczące się zarządu administracyjnego, technicznego, handlowego, przedsiębiorstw do nich należących, a więc mogą "dyscyplinować" zawód w stosunku do członków nawet bez upoważnienia Rady Korporacyjnej. Syndykaty sprawują w końcu w stosunku do swoich członków władzę dyscyplinarną, rozporządzając szeregiem statutem określonych sankcji, jak nagana, grzywna, zawieszenie w korzystaniu z cennych dobrodziejstw umowy zbiorowej, np. klauzuli preferencyjnej, wydalenie z syndykatu.

Powierzenie syndykatom licznych przywilejów, delegowanie im do wykonywania części władzy państwowej, nie wypływa w faszyzmie bynajmniej z dążenia do wyposażenia pewnych ciał społecznych w pełny samorząd, zrzucenia na nie troski o całe grupy publicznych interesów, uwolnienia ich spod kontroli państwa, rozczłonkowania niejako władzy państwowej i rozbicia jej pomiędzy autonomiczne organizacje, jak to jest ideałem anarchicznego syndykalizmu. Faszyzm wciela syndykaty w państwo, przede wszystkim dla umocnienia państwa, dla windykowania dla państwa kierownictwa w dziedzinach, w których wstrzymywało się ono dotychczas od wykonywania władzy, dla wytępienia wszystkiego, co rozbija jedność, podważa autorytet. Dlatego też poddaje syndykaty wszechstronnej, daleko sięgającej, zbrojnej w skuteczne środki kontroli. Inicjatywa społeczna, interes własny grup poszczególnych, może się zawsze objawić, ale ucieleśnić się w aktach trwałych mogą tylko wówczas, gdy Rząd uzna je za korzystne dla całości narodowej, za zgodne z reprezentowaną przezeń wolą państwa. [...]

 

Olbrzymi krok naprzód w realizowaniu ustroju korporacyjnego stanowi powołanie do życia Narodowej Rady Korporacyjnej jako jednego z najistotniejszych organów faszystowskiego porządku konstytucyjnego. Radę stworzył już Dekret ustanawiający Ministerstwo Korporacji, lecz tylko jako organ doradczy tego Ministerstwa. Pomimo późniejszych reorganizacji i uzupełnień jej składu, Rada przy tym swoim doradczym charakterze, przyczepiona do jednego ministerstwa, nie wykazała większej żywotności. Dopiero w 1930 r. zmieniła gruntownie swe położenie, zdobywając samoistność i stając w rzędzie naczelnych ciał Królestwa, jako organ przy pomocy którego dokonuje się włączenie ogółu sił produkcyjnych narodu w państwo. Reformy dokonała Ustawa z 20 marca 1930 r., uzupełniona mającym ją w życie wprowadzić Królewskim Dekretem z 12 maja 1930 r.

Organami Narodowej Rady Korporacyjnej są: a) Sekcje i Podsekcje, b) stałe komisje specjalne, c) Zgromadzenie Ogólne, d) Centralny Komitet Korporacyjny. Prezydentem Rady we wszystkich jej organach jest Szef Rządu. Może on jednak powierzyć w drodze delegacji przewodnictwo, na wszystkich posiedzeniach, którym nie ma zamiaru osobiście przewodzić, Ministrowi Korporacji. Ponadto, z mocy osobnych zarządzeń Prezydenta, mogą przewodniczyć poszczególnym posiedzeniom Sekcji, Podsekcji i Komisji ministrowie i podsekretarze Stanu ministerstw szczególnie zainteresowanych w sprawach będących przedmiotem obrad, a także nawet ewentualnie członkowie pojedynczy Rady. Centralnemu Komitetowi jednak przewodniczy zawsze bądź sam Prezydent, bądź Minister Korporacji.

Prezydent Rady jest właściwym panem całej jej działalności. Z licznych jego atrybutów najważniejsze są następujące: 1) Zwołuje wszelkie organa Rady i kieruje ich pracami. Ustawa mówi, że Prezydent zwołuje Radę "stosownie do potrzeby". Dekret ogranicza nieco jego pełną w tym względzie swobodę. Przewiduje mianowicie normalnie dwie zwyczajne sesje doroczne Zgromadzenia Ogólnego: jedną w miesiącach marcu, kwietniu lub maju, drugą we wrześniu, październiku lub listopadzie. Ponadto mogą mieć miejsce sesje nadzwyczajne, bądź na podstawie decyzji Prezydenta, bądź też na żądanie wyrażone na piśmie ze strony 1/3 części członków Rady, domagające się zwołania Rady w celu przeprowadzenia obrad nad oznaczonymi przedmiotami. Sekcje Rady natomiast, Podsekcje i Komisje zbierają się zawsze, gdy tylko Prezydent uzna to za potrzebne, lub, gdy połowa ich członków zażąda tego, oznaczając dokładnie materię obrad. 2) Ustala materię debat każdego zebrania organów Rady. Odnośny wykaz winien być dołączony do wezwania wysyłanego do poszczególnych członków w wypadku zwołania. Zgromadzenie Ogólne nie może ani przeprowadzać dyskusji, ani wydawać uchwał w przedmiocie materii nie objętych wykazem, chyba, że Prezydent zadecyduje inaczej. W odniesieniu jednak do Sekcji itd. nie zachodzi podobne związanie z góry ustanowionym porządkiem obrad; niemniej (jak w dalszym ciągu jasno się pokaże) własna inicjatywa Rady we wszystkich jej organach nie ma pola do swobodniejszego rozwijania się.

Rada ma sama opracować swój regulamin głosowania i służby wewnętrznej. Ma on obowiązywać dopiero po zatwierdzeniu ze strony Ministerstwa Korporacji i ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym.

W łonie Narodowej Rady Korporacyjnej istnieje siedem sekcji. Odpowiadają one; siedmiu projektowanym korporacjom narodowym, a więc siedmiu wielkim, wewnętrznie już połączonym, gałęziom produkcji. Sekcje o dwu rozgałęzieniach, zatem: zawodów wolnych i sztuk, przemysłu i rękodzieł, transportów morskich i powietrznych, rozpadają się każda na dwie podsekcje. Z wyjątkiem sekcji zawodów wolnych i sztuk, zasiadają w sekcjach przedstawiciele zarówno pracodawców, jak pracowników. Ponadto w sekcjach rolnictwa, handlu, transportów morskich i powietrznych, transportów lądowych i żeglugi wewnętrznej, oraz w podsekcji przemysłu zasiadają przedstawiciele kierowników przedsiębiorstw, jako trzeciego, technicznego, elementu działającego w procesie produkcji; w sekcji zaś banków przedstawiciele funkcjonariuszy bankowych (wyodrębnionych od urzędników); wreszcie w sekcji rolnictwa przedstawiciele techników rolniczych.

Wszystkich tych przedstawicieli delegują odpowiednie Konfederacje Narodowe za pośrednictwem swych organów uchwalających; Prezydenci jednak Konfederacji są powołani na członków sekcji przez samą ustawę. Uprawnione Konfederacje i Federacje są wyraźnie w ustawie wymienione, jak również jest ściśle podana liczba wyznaczanych przez nie przedstawicieli. Stosunek liczbowego składu różnych sekcji został ustalony przy wzięciu pod uwagę zarówno jakościowej wagi reprezentowanych kategorii, jak konieczności zapewnienia każdej z reprezentacji warunków pożytecznego funkcjonowania. Narodowa instytucja Kooperatyw posiada również swoich przedstawicieli we wszystkich sekcjach z wyjątkiem sekcji zawodów wolnych i sztuk oraz sekcji banków.

Charakter członka Rady udzielany jest w drodze Królewskiego Dekretu, wydanego na wniosek Szefa Rządu, i może być w wypadkach przewidzianych prawem odjęty w tej samej drodze. W zasadzie członkostwo Rady trwa przez przeciąg trzech lat (o ile nie opiera się na ustawowym tytule piastowania urzędu). Członkowie Rady winni posiadać warunki wymagane od posłów. Składają też przysięgę według formuły obowiązującej posłów i senatorów. Członkowie Rady nie mają jednak prawa do żadnego wynagrodzenia ani odszkodowania z tytułu swych funkcji; należy im się jedynie zwrot kosztów podróży.

Funkcje, przekazane Radzie Korporacyjnej, wypełnia Rada przeważnie przez organ swych sekcji, względnie podsekcji, te ostatnie bowiem w zakresie materii w ich resorcie leżących, mają taką samą władzę co sekcje i mogą funkcjonować oddzielnie. Ustawa stara się o możliwie największą giętkość i przystosowalność całej organizacji Rady: postanawia dlatego że, gdy przedmiot obrad interesuje kilka sekcji lub podsekcji łącznie, wówczas mogą być one zwołane razem (po dwie lub więcej) i obradować jako sekcje połączone. Ponadto, gdy Prezydent uzna to za konieczne, względnie gdy uzna za usprawiedliwioną odnośną prośbę podpisaną przez ogół reprezentantów pracodawców i pracowników zainteresowanych sekcji, mogą być zwoływane sekcje połączone przy uczestnictwie bądź tylko przedstawicielstwa pracodawców, bądź tylko przedstawicielstwa pracowników. Tak, zatem - zależnie od potrzeby - poszczególne elementy składowe Rady mogą funkcjonować samodzielnie, w swej całości, lub podzielone, albo wreszcie łączone razem w tych czy innych kombinacjach.

Jeżeli przedmiot obrad Rady ma styczność z całością porządku syndykalnego i korporacyjnego Państwa, oraz w wypadkach taksatywnie przez ustawę oznaczonych, mają być sekcje zwoływane na Zgromadzenie ogólne. W tym Zgromadzeniu oprócz Ministra Korporacji, Podsekretarzy Stanu tegoż Ministerstwa i Dyrektora jego Ogólnego Departamentu Korporacji (który jest z mocy ustawy Generalnym Sekretarzem Rady), uczestniczą wszyscy reprezentujący w sekcjach Narodowe Konfederacje Pracodawców i Pracowników; inni natomiast stali członkowie sekcji (a zatem przedstawiciele zawodów wolnych i artystów, kierowników przedsiębiorstw, Narodowej Instytucji Kooperacji itd.) nie wszyscy zasiadają na Zgromadzeniu Ogólnym, lecz uczestniczą w nim tylko niektórzy z nich w liczbie oznaczonej w ustawie. W skład Zgromadzenia wchodzą nadto: Sekretarz, Wicesekretarze i jeden z członków Dyrektoriatu Narodowej Partii Faszystowskiej, Minister Rolnictwa i Lasów, Dyrektorowie Departamentów Ministerstwa Korporacji i Rolnictwa, reprezentanci Ministerstwa Komunikacji, po jednym reprezentancie innych Ministerstw, prezydenci Narodowej Organizacji "Dopolavoro" i Patronatu Narodowego Pomocy Społecznej, prezydent Stowarzyszenia kalek i inwalidów wojennych, prezydent Narodowego Związku uczestników wojny, dwaj reprezentanci autoryzowanych stowarzyszeń funkcjonariuszy publicznych, wyznaczeni w drodze porozumienia się pomiędzy sobą tych stowarzyszeń, w braku zaś takiego porozumienia przez Ministra Korporacji, przedstawiciel Ogólnego Związku Faszystowskiego Urzędników Publicznych, w końcu 10 powołanych przez Ministra Korporacji znawców organizacji syndykalnej, prawa i ekonomii korporacyjnej.

Szef Rządu może ponadto zawsze upoważniać ministrów i podsekretarzy Stanu do brania udziału w obradach wszelkich organów Rady, o ile są zainteresowani w przedmiocie dyskusji.

Ogólną kompetencję Rady wykonywaną prawdopodobnie zazwyczaj przez sekcje, lecz przy poszczególnych sprawach mogącą stać się przedmiotom działania także i Zgromadzenia, wykreśla ustawa w następujący sposób:

1) Kompetencja opiniodawcza. Wydawanie opinii w całym szeregu materii, Radzie przez Rząd według uznania przedkładanych, a w ustawie przykładowo podanych. Mają to być materie związane tak z projektami ustaw i innych równorzędnych norm prawnych, jak z aktami o wykonawczym charakterze, jeżeli tylko odnoszą się do prawnego porządku produkcji i pracy, są związane z rozwojem organizacji syndykalnej i korporacyjnej, z urzeczywistnieniem zasad Karty Pracy, z działalnością organów i instytucji korporacyjnych, mającą na celu wyższy stopień uzgodnienia i udoskonalenie wytwórczości, kultury i sztuki narodowej; dalej, są związane z najrozmaitszymi kierunkami działalności związków syndykalnych, odnoszą się do stosunków pomiędzy syndykatami, do uzgadniania działalności syndykatów na polu dobroczynności i pomocy z podobną działalnością innych czynników itd. W ogóle Rada korporacyjna może być używana do udzielania opinii w jakiejkolwiek kwestii mającej styczność z narodową produkcją.

2) Kompetencja prawodawcza. A) Tworzenie norm, na podstawie upoważnienia udzielanego od wypadku do wypadku przez Szefa Rządu na wniosek Ministra Korporacji, w następujących przedmiotach: a) dla uzgodnienia działalności na polu pomocy związków syndykalnych, instytucji uzupełniających, instytutów korporacyjnych. b) dla uzgodnienia różnych reglamentacji stosunków pracy ustalonych w umowach międzysyndykalnych lub w innych równorzędnych normach (w miejsce nie ustanowionych jeszcze korporacji), oraz dla uzgodnienia wszelkiej innej normotwórczej działalności korporacji. B) Tworzenie norm ogólnych regulujących gospodarcze stosunki zbiorowe pomiędzy różnymi kategoriami produkcji, reprezentowanymi przez syndykalne związki, - a to na podstawie upoważnienia ze strony zainteresowanych związków, oraz zgody Naczelnika Rządu.

3) Kompetencja nadzorcza. Zatwierdzanie na żądanie związków umów przez nie pomiędzy sobą zawieranych w przedmiocie spraw pod B), przy czym Rada może uzależnić zatwierdzenie od przyjęcia takich zmian, jakie uzna za konieczne. Normy tworzone przez Radę oraz zatwierdzane przez Radę umowy, nabierają mocy obowiązującej wobec związków, do których się odnoszą oraz reprezentowanych przez nie osób przez ogłoszenie w "Dzienniku Urzędowym" i "Biuletynie". Ogłoszenie może zostać zakazane nie podlegającym zaskarżeniu zarządzeniem Szefa Rządu.

Wszystkie powyżej wymienione sprawy mogą być, zależnie od uznania Prezydenta Rady, wnoszone bądź przed Zgromadzenie ogólne bądź przed poszczególne sekcje, czy też sekcje połączone. Ma to zależeć od charakteru danej sprawy, od zainteresowań, jakie mogą w niej znajdować te lub inne kategorie zawodowe, od znaczenia, jakie może mieć dla tej lub innej gałęzi wytwórczości narodowej. Zgromadzenie ogólne ma jednak przede wszystkim zajmować się problemami wychodzącymi poza interesy jednej czy kilku kategorii, tak, że utożsamiają się z ogólno-narodowyrn interesem.

Do wyłącznej natomiast kompetencji Zgromadzenia Ogólnego należą następujące sprawy, którymi zamyka się zakres kompetencji Rady Korporacyjnej:

1) Obligatoryjna opinia odnośnie do następujących aktów, których wydawanie względnie rozstrzyganie należy do kompetencji Rządu:

a) uznanie związków syndykalnych, odwołanie uznania, odwołanie udzielonej związkom wyższego rzędu władzy nadzorczej nad związkami rzędu niższego; b) uznanie innych Konfederacji Narodowych prócz tych, które zostały przewidziane w dekrecie z 1 lipca 1926 r. c) rekursy wniesione w ostatniej instancji do Ministra Korporacji przeciwko odmowie ze strony związków wyższego rzędu przyjęcia w skład swój jakiegoś związku, względnie przeciwko wykluczeniu jakiegoś niższego związku przez związek wyższego rzędu; d) ustanowienie poszczególnych korporacji.

2) Syndykaty mogą za uprzednim zezwoleniem stosownie do statutów związków wyższego rzędu, którym podlegają, zwrócić się do Rady Korporacyjnej o przyznanie im władzy stanowienia taryf dla zawodowych a nie podlegających umowom zbiorowym o pracę świadczeń osób przez nie reprezentowanych, oraz wydawanie regulaminów zawodowych wiążących wszystkich, do danej kategorii i klasy zawodowej należących. Władzę tę nadaje Zgromadzenie Ogólne na wniosek właściwej sekcji względnie podsekcji. Wydawane na podstawie udzielonego w ten sposób przez Radę pozwolenia, taryfy i regulaminy muszą być zatwierdzone przez Ministra Korporacji, który udziela zatwierdzenia po udzieleniu opinii przez Radę. Taryfy i regulaminy związkowe nabierają mocy obowiązującej przez ogłoszenie w Dzienniku Urzędowym oraz Urzędowym Biuletynie Ministerstwa.

3) Zgromadzenie ogólne pełni w końcu funkcje o charakterze kontrolnym w stosunku do sekcji i podsekcji Rady. Przejawia się to w następujących punktach: a) Normy uchwalane przez sekcje (mające uzgadniać czy to działalność na polu pomocy, czy to różne reglamentacje stosunków pracy, jak również regulujące gospodarcze stosunki między kategoriami), oraz zatwierdzane przez sekcje umowy międzykategorialne winny być zakomunikowane przed powzięciem co do nich decyzji ze strony Szefa Rządu, Zgromadzeniu ogólnemu, które może poczynić uwagi tak co do formy, jak treści, jakie tylko uzna za stosowne. b) Prócz tego Zgromadzenie może być zawsze powołane do wydania opinii w jakiejkolwiek materii, co do której już sekcje się wypowiedziały.

Ustawa dopuszcza w końcu przyznanie poszczególnym sekcjom, względnie podsekcjom Rady, dekretem Szefa Rządu, na wniosek Ministra Korporacji, atrybutów i uprawnień korporacji, przewidzianych w ustawach z 1926 r. w stosunku do odpowiednich gałęzi produkcji, względnie kategorii przedsiębiorstw, - z wyjątkiem jednak funkcji koncyliacyjnej, zastrzeżonej dla Ministra Korporacji.

Organizację Rady uzupełniają jeszcze:

1) Centralny Komitet Korporacyjny, zwoływany w sposobach i formach przepisanych dla zwoływania Zgromadzenia ogólnego. W skład jego wchodzą: Szef Rządu jako przewodniczący, Minister Korporacji jako Wiceprezydent, Sekretarz Partii Faszystowskiej, Minister Rolnictwa i Lasów, Podsekretarze Stanu w Ministerstwie Korporacji i Spraw Wewnętrznych, prezydenci Narodowych Konfederacji, Prezydent Narodowej Instytucji Kooperatyw, Prezydent Narodowego Patronatu Pomocy Społecznej, w końcu Generalny Sekretarz Rady Korporacyjnej. Komitet ma podwójne zadanie: z jednej strony ma koordynować działalność Rady, z drugiej strony zastępować Zgromadzenie ogólne Rady w czasie pomiędzy jego posiedzeniami odnośnie do wszelkich uchwał pilnych, z wyjątkiem jednak udzielania Związkom władzy wydawania taryf i regulaminów.

Komitet przeznaczony jest prawdopodobnie do najbliższego współzawodnictwa z Szefem Rządu w sprawach związanych z działalnością Rady. Minister Bottai[ii], mówiąc o kompetencji Komitetu, na pierwszym miejscu podniósł, że Komitet znając zarówno orientację polityczno-moralną całego ruchu korporacyjnego, jak gospodarcze potrzeby produkcji, ma informować Radę i koordynować całą jej działalność. Rzuca to światło na ważność tego organu, gdy się zwłaszcza uwzględni "w istocie swej dynamiczny i anty akademicki ustrój Rady".

2) Komisje specjalne stałe, złożone z osób wchodzących w skład Zgromadzenia Ogólnego. Ustanawia je dekretem Szef Rządu na wniosek Ministra Korporacji, ustalając również liczbę ich członków oraz powołując tych członków. Dekret wyznacza granice kompetencji Komisji w stosunku do Zgromadzenia Ogólnego i Sekcji. Do zadania Komisji należy traktowanie specjalnych materii o charakterze ogólnym i przeważnie technicznym.

Gdy się rzuci okiem na całość przepisów ustawy o Radzie Korporacyjnej, przedstawi się ona jako organ o charakterze dość skomplikowanym. Najważniejszym jej zadaniem jest współpraca z Rządem w drodze wydawania opinii (bądź obligatoryjnych, bądź fakultatywnych) w przedmiocie aktów jego, czy to prawodawczej, czy to administracyjnej natury. W tej swojej roli Rada jest pomocniczym narzędziem Rządu, mającym służyć mu radą odnośnie do poczynań jego na polu zarówno syndykalistycznej organizacji społeczeństwa, jak w ogóle gospodarczego życia narodu.

Rada, obok swej funkcji organu doradczego, sprawuje także sama bezpośrednio pewne administracyjne funkcje: należy tutaj przede wszystkim koncedowanie związkom syndykalnym władzy ustanawiania taryf i regulaminów zawodowych.

W końcu ma Rada charakter ciała prawodawczego, chociaż w niezmiernie szczupłym zakresie, ograniczonym zarówno pod względem materialnym jak formalnym. Kompetentna jest tylko w owych trzech wspomnianych już materiach norm uzgadniających działalność społeczną na polu pomocy, norm uzgadniających reglamentacje stosunków pracy, w końcu norm regulujących gospodarcze stosunki zbiorowe pomiędzy różnymi kategoriami produkcji. Ograniczona zaś jest pod względem formalnym odnośnie do dwóch pierwszych materii tym, że może odnośne normy wydawać tylko na mocy doraźnego, specjalnego upoważnienia ze strony Naczelnika Rządu; odnośnie do materii trzeciej, że może podjąć reglamentację tylko na żądanie zainteresowanych związków i za zgodą Naczelnika Rządu; w końcu odnośnie do wszystkich trzech grup materii tym, że prawodawcze jej uchwały nabierają mocy wiążącej dopiero wówczas, gdy zostaną ogłoszone, przeciwko ogłoszeniu zaś, może Szef Rządu założyć absolutne veto. [...]

 

Ustawa o Narodowej Radzie Korporacyjnej zbudowała najwyższe piętro faszystowskiej organizacji społeczeństwa. Jeżeli ustawy z 1926 r. zakładały dopiero podstawy i wznosiły tylko pewne fragmenty murów, to obecnie można ogarnąć już wzrokiem całość architektury, w najważniejszych jej masach i proporcjach przynajmniej, jeśli jeszcze nie w zupełnie wykończonych wszystkich szczegółach. Szczegóły te zresztą nigdy nie znajdą ostatecznego, raz na zawsze ustalonego kształtu, skoro naczelnym założeniem faszyzmu jest zarysowywanie ogólnych tylko planów instytucji, które winny być żywe. Planów przeto obszernych i giętkich, zdolnych pomieścić w sobie ciągłe stawanie się i odnawianie życia, zdolnych przystosowywać się do rozwoju samych rzeczy, naginać do objawiania się świeżych potrzeb, postępować w swych realizacjach za rytmem życia, wieczyście twórczego, nie dającego się zamknąć przewidywalnymi schematami. W planie takim najistotniejszą rzeczą jest idea kierownicza i metoda budowania, ważne znaczenie ma również ustalenie naczelnych zasad organizacji, pewnych typowych jej kształtów i głównych jej przeznaczeń. Mniejszą zaś już wagę mają zmienne wartości zarówno takich czy innych postaci poszczególnych części konkretyzowanych w danej chwili, jak rozmaitych kompetencyjnych uposażeń tych części, jak wreszcie różnych form i natężeń oddziaływania państwa na całą organizację.

Faszystowski plan organizacji społeczeństwa wyraża ideę państwa korporacyjnego. W jakiż sposób dotychczasowe urzeczywistnienia prawodawcze rzeźbią fizjognomię tego państwa? Analiza najbardziej charakterystycznych rysów da wynik następujący: 1) Państwo jest świadome swojej misji prowadzenia narodu ku bogactwu i potędze. Dlatego czuwa przede wszystkim nad tym, by jedność narodowa nie była rozszarpywana przez walki społeczne i gospodarcze; dlatego też występuje jako siła czynna na polu kształtowania się stosunków społecznych i gospodarczych. 2) Państwo nie dąży do substytuowania się w jakąkolwiek formę ekonomicznej działalności społeczeństwa. Karta Pracy mówi: "Państwo korporacyjne uważa inicjatywę prywatną na polu produkcji za najbardziej skuteczne i najużyteczniejsze narzędzie przy urzeczywistnianiu interesu narodu". Oraz: "Interwencja Państwa w produkcji ekonomicznej ma miejsce jedynie, gdy brak jest inicjatywy prywatnej lub gdy jest niedostateczna, albo kiedy wchodzą w grę interesy polityczne Państwa. Taka interwencja może przybrać formę nadzoru, zachęcania lub bezpośredniego zarządu". 3) Państwo zatem chce być czynne na polu stosunków społecznych i gospodarczych nie w charakterze producenta (tym mniej producenta - monopolisty), ale wyłącznie w charakterze suwerena, normującego te stosunki w myśl reprezentowanych przez siebie ogólno-narodowych celów. 4) Państwo powołuje do życia całą sieć kanałów, którymi ma krążyć jego działalność realizująca nowoprzyjęte przezeń zadania. Sieć ta kanałów zaplata się w formie organizacji społeczeństwa na podstawie ekonomicznej, i włączoną zostaje w państwo. Włączenie to następuje częściowo w drodze nadania niższym kondygnacjom aparatu prawno-publicznych atrybutów, częściowo zaś organicznie, przez podniesienie wyższych jego części do znaczenia organów państwowych; w jednym i w drugim wypadku w drodze podporządkowania pod kierowniczą i rozstrzygającą wolę Rządu. 5) Państwo - suweren interweniuje na polu społecznym i gospodarczym w pierwszym rzędzie za pomocą normotwórczej działalności swoich organów pośrednich, złożonych z czynników społecznych szczególnie na danych odcinkach zainteresowanych (umowa międzysyndykalna, syndykalne taryfy i normy dyscyplinujące zawód, umowy międzykategorialne); tam, gdzie twórczość pośrednich organów zawodzi, a uprawa danego odcinka ze względu na jego ważność, nie może być zaniedbana, państwo powierza zastępczą reglamentację sądom (wyroki rewidujące umowę międzysyndykalną); tam wreszcie, gdzie zachodzi potrzeba ujednostajnienia decentralistycznie tworzonych reglamentacji, względnie unormowania dla celów uzgodnienia i powiązania pewnych specjalnych kierunków prowadzonej przez zawodową organizację społeczeństwa akcji o charakterze społecznym, państwo powierza legiferowanie bezpośrednim swoim organom specjalnym, wykwalifikowanym dzięki swemu nie biurokratycznemu i apolitycznemu składowi do przedsiębrania tego rodzaju reglamentacji (normy wydawane przez korporacje, względnie Korporacyjną Radę Narodową). 6) Państwo nie uznaje całkowitej własnowolności powołanej do życia organizacji zawodowej w tym znaczeniu, żeby miało zdawać na nią zupełnie samodzielne i niepodlegające wyższej kontroli sprawowanie rządów na powierzonych jej władzy polach. Przeciwnie, państwo rezerwuje zawsze dla siebie ostateczną aprobatę aktów prawno-publicznej władzy ciał społecznych, poddaje całą ich działalność ścisłej kontroli, ponadto nigdy nie rezygnuje z możności podjęcia przekazanych im materii dla celów bezpośredniego normowania przez naczelne państwowe organa prawodawcze. Państwo nie uznaje przeto autonomii ciał społecznych we właściwym tego słowa znaczeniu, lecz przyznaje im tylko "autarchię", cechującą się koniecznym współudziałem Rządu w każdym akcie władzy tych ciał. Państwo nie tworzy organizacji społecznej po to, by w jej splotach zagubić swą władzę, lecz, przeciwnie, daje jej życie po to, by władzę swoją rozszerzyć i silniej skoncentrować. 7) Państwo, wkraczając w dziedzinę społeczno-ekonomiczną, monopolizuje w rękach swoich pośrednich i bezpośrednich organów kształtowanie się zbiorowych stosunków pracy, zabraniając jak najbardziej stanowczo regulowania ich w drodze stosowania jakichkolwiek form pomocy własnej i poddając je w całej rozciągłości pod jurysdykcję własnych sądów. Inne kierunki ekonomicznej działalności społeczeństwa, oraz mogące na ich tle wyrastać konflikty zbiorowe, nie są poddane w sposób tak wyłączny władzy państwowej: tylko o ile jakimś wycinkiem państwo się zajmie i podejmie jego reglamentację, staje na straży wydanych przez siebie norm, wymaga ich przestrzegania i stosunki, dające się pod nie podciągnąć, poddaje swojej jurysdykcji. 8) W stosunku do prawno-publicznej organizacji społeczeństwa, oraz powierzonych jej autarchicznej działalności spraw publicznych, reprezentuje wolę państwa Rząd, który przy formowaniu odnośnych swoich decyzji posługuje się radą ciała, złożonego w przeważnej mierze z przedstawicieli zawodowych sił i gospodarczych aktywności społeczeństwa.

Gdyby się chciało zebrać powyższe rozproszone rysy w jedną formułę, można by ją zredagować następująco: Państwo Korporacyjne jest państwem, które realizuje społeczną oraz ekonomiczną jedność narodu wyłącznie za pomocą aktów władzy, dokonywanych bądź w drodze prawodawstwa decentralistycznych ciał autarchicznych, tworzonych na podstawie zawodowej a działających pod ścisłą kontrolą Rządu, bądź w drodze prawodawstwa Rządu współdziałającego z centralnym organem, syntetyzującym produkcyjne siły społeczeństwa, bądź w końcu w drodze jurysdykcji sądów państwowych.

Epitet korporacyjny oznacza zatem z jednej strony zasiąg władzy państwa, które programowo wkracza na teren stosunków społecznych i gospodarczych dla celu systematycznego ich porządkowania i kształtowania ich w myśl swoich zamierzeń; z drugiej zaś strony oznacza pewne charakterystyczne cechy organizacji państwowej, a mianowicie: wmurowanie w państwo autarchicznych ciał zawodowych, wzniesienie specjalnego organu złożonego głównie z przedstawicieli zawodów, obdzielenie tych instytucji zakresami władzy rozciągającymi się na materie zawodowe (gospodarcze, społeczne, nawet techniczne), w taki jednak sposób, by funkcjonowały pod najwyższym kierownictwem i ścisłą kontrolą Rządu, w końcu poddanie bezwzględne konfliktów klasowo-zawodowych pod obligatoryjną jurysdykcję sądów państwowych. Epitet "korporacyjny" nie oznacza natomiast ani sfragmentaryzowania się państwa na szereg autonomicznych ciał o zawodowym charakterze, ani też nawet oparcia wyłącznie na tzw. zasadzie reprezentacji zawodowej całej funkcji reprezentowania w naczelnych organach państwa sił i interesów działających w społeczeństwie. Faszyzm, kładąc tak silny nacisk na organizację zawodową, budując ją na zasadzie zupełności, mimo to nie przecenił wartości tej organizacji dla całokształtu życia państwowego. Zdaje sobie sprawę z tego, że jakkolwiek potężne jest znaczenie momentów ekonomicznych, to jednak dalekie są one od wyczerpywania ogółu czynników życia narodowego i państwowego, oraz z tego, że zawodowe nastawienie umysłów, choć pod tylu względami cenne, nie wystarcza jeszcze do stawiania czoła wymaganiom polityki państwa. Zamyka przeto prawno-publiczne przywileje zawodów w sferze, dla której są one kompetentne, ale i tutaj nawet każe Rządowi regulować odnośną akcję ze stanowiska narodowej całości. Faszyzm tym bardziej nie wypełnia wyłącznie zawodowym elementem żadnego z organów wchodzących w skład tego kompleksu organów, który reprezentuje suwerenność państwa, dlatego że jemu powierzona została funkcja stanowienia hierarchicznie najwyższych norm włoskiego porządku prawnego. Pełnia władzy prawodawczej spoczywa nadal w Królu, Senacie, Izbie Posłów, władza nieuszczuplona przez kompetencję Korporacyjnej Rady Narodowej, nie upoważnionej przecież nawet na swoim odcinku do wydawania norm równorzędnych ustawom. Zbiorowe zaś ciała Senatu i Izby nie są reprezentacjami zawodowymi, mimo że ich obecne, faktycznie raczej doradcze stanowisko, dalekie w każdym razie od kierowniczej roli niegdyś przez Izbę odgrywanej, pozwoliłoby może z mniejszym niebezpieczeństwem na przyjęcie dla nich ciaśniejszej niż dotychczas podstawy.

Polityczna reprezentacja, za pomocą specjalnych połączeń, pozostaje jednak w związku z organizacją zawodową społeczeństwa. Mianowicie ustawa z 17 maja 1928 r., reformująca przedstawicielstwo polityczne, dzieląc proces obsadzania stanowisk w Izbie Posłów na kilka faz, głównym bohaterem pierwszej z nich uczyniła związki zawodowe. Oto Kongresy 13 Konfederacji Narodowych mają prawo prezentowania kandydatów, każdy z nich w liczbie mu wyznaczonej, tak, by ogólna suma uskutecznionych przez Konfederacje prezent wynosiła dwukrotną liczby mandatów do Izby (tzn. 800 kandydatów). Dalszych 200 kandydatów przedstawiają upoważnione do tego osoby prawne i stowarzyszenia o narodowym znaczeniu, zajmujące się sprawami kultury, wychowania, pomocy społecznej, propagandy. Z tych tysiąca nazwisk formuje Wielka Rada Faszystowska listę 400 wyznaczonych posłów, dowolnie mogąc zresztą wprowadzać nowe nazwiska, gdy uzna to za potrzebne. W ten sposób utworzoną listę przyjmuje dopiero w całości lub odrzuca plebiscyt wyborców, oparty na powszechnym głosowaniu. Propozycje Konfederacji zawodowych stanowią, więc tylko materiał dla Wielkiej Rady, która władzą swą wyznacza przyszłych posłów, przyoblekanych następnie w zaufanie demosu. Posłowie reprezentują zatem ideę systemu rządzącego, ucieleśnionego w Wielkiej Radzie, oraz zaufanie narodu, ale nie zawody jako takie. Organizacja zawodowa została w pośredni tylko sposób zużytkowana dla celów reprezentacji politycznej.

I w tym rozwiązaniu problemu reprezentacji społeczeństwa przejawia się, najdobitniej może, idea państwa faszystowskiego, idea, której częściowym objawieniem jest także cały gmach organizacji syndykalnej. Państwo w pełni władcze, aktualizujące się całkowicie w aktach polegających zawsze ostatecznie na decyzjach niezawisłego Rządu, Państwo, które organizuje jednak i mobilizuje siły społeczeństwa dla współpracy z Rządem nad tworzeniem potęgi narodu, i osiąga w ten sposób jedność narodową, nie tylko polityczną i prawną, ale także gospodarczą i nade wszystko, jedność moralną.

 

 

Tekst Macieja Starzewskiego pochodzi z antologii Amica Italia. Polscy prawnicy wobec włoskiego faszyzmu 1922-1939, wydanej przez Ośrodek Myśli Politycznej w 2004 r. w serii Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej. Autorem wyboru jest dr Maciej Marszał z Katedry Doktryn Politycznych i Prawnych Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.



[i] Maciej Starzewski (1891-1944), urodził się w Krakowie, gdzie ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1914-1917 służył w Legionach, a po odzyskaniu niepodległości wziął udział w wojnie polsko-radzieckiej, armię opuścił w stopniu porucznika. W 1921 r. prawował jako referent w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W latach 1925-1926 ukończył studia uzupełniające w Paryżu. W 1928 r. habilitował się, a w trzy lata później objął katedrę prawa państwowego i prawa międzynarodowego na UJ. W 1934 r. otrzymał tytuł profesora. W latach 1938-39 zasiadał w Sejmie, wybrany z ramienia Obozu Zjednoczenia Narodowego. W czasie II wojny światowej był więziony przez Niemców w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Po powrocie do Polski brał czynny udział w tajnym nauczaniu na Wydziale Prawa UJ. Umarł w Krakowie. Autor m.in. prac: Prawo państwowe porównawcze (1928), Elita i wódz w projekcie ustroju Trzeciej Rzeszy (1933), Systematyka ustrojów politycznych (1936), Demokracja i totalizm (1937).

[ii] Giuseppe Bottai (1895-1959), polityk, dziennikarz, poeta, w czasie I wojny światowej służył w batalionach szturmowych, komendant grupy Abruzzów i Marche podczas "marszu na Rzym" (1922), deputowany do parlamentu (1921 i 1924), współzałożyciel faszystowskiego stowarzyszenia dziennikarzy w Rzymie (1924), profesor uniwersytetu w Pizie (1930), gubernator Rzymu (1935-1936), wiceminister korporacji (1929-1932), minister oświaty (1936), członek Wielkiej Rady Faszystowskiej, skazany zaocznie na śmierć w tzw. procesie werońskim, do 1943 r. ukrywał się, w 1944 r. skazany zaocznie na dożywocie przez sąd królestwa uciekł do Afryki, walczył w Legii Cudzoziemskiej pod nazwiskiem André Bataille, amnestionowany (1947), powrócił do Włoch, gdzie jako emerytowany profesor założył czasopismo "A.B.C."



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/