Władysław L. Jaworski - Fragmenty projektu konstytucji


Wybrane fragmenty pochodzą z: Projekt konstytucji, Kraków 1928, s. 23-24 i 185-186.

 

Deklaracja praw człowieka z 12 czerwca 1776 w Wirginii zaczyna się od słów: "Deklaracja praw wydana przez zastępców ludności Wirginii co do tego, jakie prawa im i ich potomkom, jako podstawa i fundament rządu, służą: że wszyscy ludzie są w równy sposób wolni i niezawiśli i posiadają wrodzone prawa, których nie mogą, wchodząc w państwowy związek pozbawiać żadną umową swoich potomków; mianowicie prawo do używania życia i wolności, prawo do środków do nabycia i posiadania własności, dążenie do szczęścia i do bezpieczeństwa i osiągnięcia tego..."

Art. 14 Konstytucji Rosyjskiej Sowieckiej Socjalistycznej Rzeczypospolitej z 10 lipca 1918 postanawia: "Kierowana interesami klasy robotniczej w jej całości, S.F.R. Rzeczpospolita pozbawia pewne jednostki i pewne grupy praw, których używają przeciwko interesom rewolucji socjalistycznej".

Dwa poglądy na świat, dwie Konstytucje. Deklaracja amerykańska, matka wszystkich europejskich, widzi człowieka wolnego i niezawisłego. Deklaracja sowiecka widzi tylko klasę robotniczą. Wolny człowiek, aby utworzyć związek (państwo), zawiera umowę, ale nie może pozbawić się przez nią pewnych oznaczonych praw, praw wrodzonych, stanowiących naturę człowieka. Sowiecki człowiek nie zawiera żadnej umowy, żadnych praw indywidualnych nie posiada, topi się w klasie robotniczej, o ile zaś do niej nie należy, zostaje zgładzony.

Między tymi ostatecznościami chwieje się ludzkość, zmieniają się nazwy, definicje, rzecz zostaje ta sama, ten sam problem: jednostka a państwo.

Liberalny kierunek popełnia moim zdaniem ten błąd, że społeczeństwa (związku, państwa) nie uznaje jako bytu, wprawdzie idealnego, nie dającego się ująć zmysłami, ale bytu. Komunizm popełnia ten błąd, że uznaje tylko związek i to tylko klasę robotniczą, a z jednostki czyni automat, widzi w niej więc tylko dostrzegalny zmysłami byt, a nie widzi w nim tego idealnego bytu, którym jest jego osobowość.

Dlatego, moim zdaniem, prawdy są bliżsi ci, którzy uznają społeczeństwo (związki, państwo) za byt idealny, a człowieka za członka tego bytu. Być członkiem oznacza znajdować się w takim stosunku, że członek nie może egzystować bez całości, ale i całość nie może egzystować bez członków. Ze stanowiska tego płynie szereg wniosków:

1. człowiek nie tworzy związku (państwa) czy to przez umowę, czy przez przemoc, bo związek ten musi istnieć, aby istniał człowiek;

2. człowiek nie jest niezawisłym, bo sam nie jest odrębnym światem, ale jest tylko członem związku, bez którego nie mógłby egzystować;

3. związek nie może egzystować, jeżeli jego człony nie mogą się w pełni rozwinąć.

Zastosujmy te wnioski do tak zwanych praw człowieka. Ci, którzy proklamowali wolność i niezawisłość człowieka, nie mogli, gdy weszli na teren programu, nic więcej zrobić, niż powiedzieć, że bez ustawy nie można jej ograniczać. Ci, którzy proklamowali nienaruszalność własności, nie mogą jej obronić przed wywłaszczeniem, jeżeli je nakazuje ustawa. Owe "ustawy" - to wyraz zawisłości człowieka od związku (państwa), zawisłości, która ową "wrodzoną wolność" czyni chyba problematyczną. Na odwrót. Deklaracja sowiecka staje się tylko dokumentem historycznym, a nowa ekonomiczna polityka (NEP) osłabia monopol państwa i w jednostkę-automat wlewa przecież jakieś życie. Całe to zamieszanie wynika z użycia konstrukcji, która nie odpowiada życiu. Polityka wymaga haseł. Muszą być grube, by być zrozumiałe. Z jednej więc strony fikcja wolnego, stanowiącego samemu o sobie człowieka, z drugiej zaś strony fikcja, że przez odpowiednie postępowanie (terror, odpowiednia szkoła) człowieka można "przyzwyczaić" - jak pisał Lenin - do tego, aby był automatem. [...]

Ideał wspólności bolszewickiej - państwem nie można jej nazwać - polega na zautomatyzowaniu jednostek. Będzie to jak ul pszczół, jak mrowisko lub gniazdo bobrów. Straszliwa wizja. Człowiek stopiony z naturą, która od prawieków przelewa swe fale, pędząc naprzód, jednak rytmicznie, wedle praw, które jej materializm dziejowy nakreśla. Lenin wierzył, że ten ideał da się urzeczywistnić i że da szczęście wszystkim. Należy tylko ludzi przyzwyczajać do tego trybu życia. Wszystkie też szkoły bolszewickie, od najniższych do najwyższych, mają na celu tresurę ludzi. Ale to jest ideał. Na razie musi jeszcze trwać "państwo" i to jako dyktatura proletariatu. Co znajduje się poza panującą klasą, ma stanowisko niewolników.

Śmiertelny błąd bolszewizmu - to zabicie ducha w człowieku. Trzeba to jasno widzieć i otwarcie powiedzieć. Pęka też okrutna obręcz, a chociaż minione czasy nie wstaną z grobu, nie utrzyma się także i dzisiejsza rzeczywistość.

Przeciwstawieniem tego poglądu na świat jest indywidualistyczny liberalizm. Jednostka jest początkiem i końcem. Ideałem jest Faustowski człowiek, który rozbił mury średniowiecznego miasta i idzie w nieskończoność. Ekspansja sił, wyżycie się, państwowy indywidualistyczny imperializm, nędza robotników przemysłowych, rozkwit niesłychany techniki - to cechy i towarzysze tego poglądu na świat, który uznał "wolność" w gospodarstwie i w prawie za nienaruszalną podstawę. Śmiertelny błąd tego poglądu na świat - to pozbawienie człowieka stałego oparcia, zawieszenie go w powietrzu, szukanie w człowieku i tylko w nim tego, czego stanowczo nie posiada. Wolności takiej, jakiej żąda liberalizm, nie ma na ziemi. Wolność przyniósł ludzkości Chrystus, ale uczył zaparcia się siebie [...], żądał odrodzenia [...], a nam kazał się modlić, aby na ziemię przyszło Królestwo Boże, nie ludzkie. Wolność Chrystusowa polega na miłości, wolności liberalnego poglądu na świat - na zasadzie: największy zysk najmniejszym wysiłkiem.

Przyjrzyjmy się, jaka wobec tych dwóch poglądów na świat jest rzeczywistość?

Liberalizm cechuje to, że ma prawo majątkowe i że je oparł na trzech zasadach: na prawie własności, na prawie spadkowym i na wolności umowy. Bolszewizm wszystkie te trzy zasady usunął. Tymczasem w państwach liberalnych dokonano "ograniczeń" prawa własności aż do wywłaszczenia, podatek spadkowy ma wszędzie tendencję wzrostu, a wolność umowy staje się coraz bardziej, szczególnie wskutek prawa socjalnego, wspomnieniem. W Rosji w negacji tych zasad życie czyni wyłomy; nikt też, kto się wychował w nastawieniu myślowym, które w skróceniu nazwijmy ewolucyjnym, nie uważa tego, co się dzieje w Rosji, za nic innego, jak za epizod, który pozostawi straszliwe ślady, jak ziemia zaorana wojną, ale minie. W Rosji, żyjącej pod przemocą, nie można mówić o ewolucji.

Rzeczywistość więc stwierdza, że oba poglądy na świat są fałszywe. Człowiek nie jest ani automatem, ani też nie ma człowieka wolnego, jak go stworzył Rousseau, jak go widzi liberalna ekonomia, jak go wskrzesza faszyzm, nazywający wolność tworem metafizycznym, a jednak mimo tego nacjonalistyczny i imperialistyczny, pragnący ludziom zachować wieczną młodość, pozwolić się im wyżyć, używać gwałtu, gdy mają dostateczną siłę, aby być skutecznym.

Prawda tkwi nie w żadnym z tych ekstremów, ale w stwierdzeniu, że człowiek jest członkiem organizmu i że jako taki ponosić musi konsekwencje tego stanu, że 1-o sam egzystować nie może
i 2-o, że nie posiada ani praw, ani obowiązków "naturalnych", ale tkwi w sytuacji "naturalnej", tzn. ma wyznaczone pewne zadanie, które spełnia. Jeżeli więc mam kogoś zorientować o mym poglądzie, a muszę być zwięzłym i dlatego używać określeń przyjętych, to stoję na gruncie liberalnym, ale w znaczeniu podwójnej zawisłości: człowieka od związku i związku od człowieka, to jest członu od organizmu i organizmu od członów. Człowiek nie może być automatem, bo organizm nie może być automatem, bo organizm nie może żyć, gdy członki są martwe. Członek nie może wybujać, nie mając względu na organizm, bo gdy organizm zamiera, umiera i każdy, powtarzamy: każdy człon.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/