Prezentujemy pierwszy rozdział
pracy Raj doczesny komunistów, ukończonej przez mieszkającego
w Krakowie autora w latach 50. XX wieku. Książka Krzyżanowskiego
zawierająca niezwykle surową krytykę socjalizmu, komunizmu oraz
polityki wewnętrznej i zagranicznej ZSRR nie mogła z oczywistych
powodów ukazać się w PRL. Jej pierwsze oficjalne wydanie (w serii
OMP Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej) następuje
w roku, w którym mija 130 lat od urodzenia i 40 lat od śmierci tego
wybitnego filozofa i ekonomisty. Przytaczany fragment stanowi strony
1 - 15 oryginalnego maszynopisu.
1.
Prawdy, które się ostały;
złudzenia, które prysły.
2.
Pesymizm Czaadajewa: nieprawdopodobieństwo
stania się Rosji kiedykolwiek krajem wielkim i cywilizowanym (r.
1836).
3.
Optymistyczne wizje przyszłości rosyjskich mesjanistów,
zarówno wzniecających jak i potępiających rewolucję.
4.
Ich unicestwienie przez bolszewickich komunistów.
Rosja carów krajem półbarbarzyńskim, bolszewicka całkowicie barbarzyńskim.
5.
Z.S.R.R.: "Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich"
- cztery fałszywe szyldy.
6.
Kultura Rosji bolszewickiej narzędziem niszczenia
cywilizacji.
7.
Metody rządzenia bolszewików gorsze niż carów, gorsze
niż poczynania Hitlera.
8.
Polscy historycy rewolucji rosyjskiej o horoskopie
Czaadajewa.
9.
Tło historyczne i psychologiczne rewolucji rosyjskiej:
samodzierżawie carskie, marksizm, tradycja
rewolucji francuskiej.
10.
Mundus vult decipi (argo
decipiatur) - naczelne przykazanie marksizmu
i leninizmu.
1.
Od
dawna mózgi i serca ludzi niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy,
mozolnie wynajdują sposoby udoskonalenia jednostek i ich współżycia.
Reformatorzy zalecają różne sposoby osiągnięcia celu. Niecierpliwi
zachwalają posunięcia rewolucyjne. Powściągliwi,
zwolennicy postępowania ewolucyjnego doradzają naprawianie wad stopniowe,
niezbyt pospieszne, rozłożone na szereg drobnych posunięć, mniej
efektowne, ale trwałe. Ich zdaniem poczynania radykalne, zmiany
w treści swej rewolucyjne, bo nagłe i wielkie, wywołują reakcje
tak silne, iż w rezultacie udaremniają osiągnięcie upragnionego
celu. Zmiany rewolucyjne są sprzeczne z małą zmiennością psychofizycznej
natury ludzkiej. Ludzie, na ogół rzecz biorąc, wszędzie i zawsze
reagują mniej więcej jednakowo na dane podniety. Są oporni wobec
zmian nagłych i wielkich. Nagiąć się do nich nie są ani chętni,
ani zdolni.
Zwolennicy postępowania ewolucyjnego
uważają poczynania radykalne za zbyt ryzykowne. Kreślą obraz niebezpieczeństw,
płynących z wywoływania nadmiernej zmienności stosunków. Radykalizm
rodzi opór, który znajduje ujście w wojnach międzynarodowych i domowych.
Gdy owe wojny pociągają za sobą nadmierne ofiary krwi i mienia,
wówczas w wyniku reform, obwieszczanych jako pewny zadatek wzrostu
dobrobytu moralnego i materialnego rzesz ludzkich, następuje ich
pogrążenie w otchłań upadku. Okazuje się raz jeszcze, że łatwo zamierzone
zmiany zapoczątkować, a nawet je uskutecznić w mniejszej lub większej
mierze, jednak trudno udoskonalić jednostki i ich współżycie. Zmiany
nagłe i wielkie w toku ich dokonywania pod naciskiem małej zmienności
natury ludzkiej, pominiętej w kalkulacjach radykałów, przybierają
postać wręcz sprzeczną z zamierzeniami i nadziejami ich sprawców.
Zbaczają z wytkniętej drogi. Nie poprawiają, jeno pogarszają dolę
ludzką. Łatwo burzyć, trudno budować. Łatwo zmieniać. Trudno zmieniać
rzeczywistość na lepszą. Defficile
est mutare in
melius.
Między naprawiaczami ludzkości
zachodzą dalsze, równie zasadnicze różnice zapatrywań, ocen i przykazań.
Naprawiacze zgodni są w chęci udoskonalenia jednostek i ich współżycia.
Proponują różne środki po temu. Symplistycznie nastawieni szukają
rozwiązania prostolinijnego, łatwego, nieskomplikowanego. Programem
indywidualistów udoskonalenie jednostek, z czego wywiedzie się samo
przez się udoskonalenie ich współżycia. Socjaliści stawiają sprawę
wprost odwrotnie. Pragną ulepszyć współżycie ludzkie. Są przeświadczeni
bez zastrzeżeń, że ta akcja wystarczy do urzeczywistnienia programu,
gdyż wówczas nastąpi samorzutne udoskonalenie jednostek bez specjalnego
wysiłku z ich strony. Indywidualiści apelują przede wszystkim do
moralnego wysiłku jednostek, spychanego przez socjalistów do rzędu
zjawiska wtórnego.
Naprawiacze
ludzkości, świadomi trudności zagadnienia lepiej niż sympliści,
odrzucający poglądy indywidualistyczne i socjalistyczne, zwolennicy
drogi pośredniej między skrajnościami oświadczają się za dualistycznym
rozwiązaniem zagadnienia. Chcą reformować równocześnie i równorzędnie
ludzi oraz ich współżycie w ramach państwa i innych związków społecznych.
Wedle nich trwały i istotny postęp uwarunkowany jest wysiłkiem jednostek,
skierowanym ku ich własnemu, wewnętrznemu, moralnemu udoskonaleniu
oraz przeprowadzeniem w właściwy sposób odpowiednich reform ustawodawczych.
Socjaliści, pokładający swe nadzieje w działaniach za pośrednictwem
władz państwowych (etatyści) i ich komunistyczny
odłam, stawiają mniejsze wymagania sobie i innym ludziom. Pragną
tanio dobić do portu. Liczą na łączną wszechmoc państwa i postępów
technicznych. Lenin mawiał: "Komunizm to dyktatura proletariatu
plus elektryfikacja". Socjaliści wierzą w przymus stosowany przez
władzę i technokrację. Swego wysiłku nie kierują ku opanowaniu siebie
samych. Wolą folgować ambicji panowania nad innymi. Po zdobyciu władzy wystarczy
zreformować ustawodawstwo i administrację, zapełnić szpalty dziennika
ustaw płodami ich programu, dopilnować policyjnymi, przymusowymi
metodami wprowadzenia w życie programu. Tylko śmiało naprzód. Komu
Pan Bóg daje urząd, daje mu także rozum i cnotę.
Wedle socjalistów zastosowanie
zdobyczy technicznych w procesie wytwarzania dóbr stanowi drugi
i ostatni, konieczny warunek zbawienia ludzkości. Wedle nich odebranie
kapitałów właścicielom prywatnym, powierzenie ich urzędnikom państwowym,
kierowanie urzędnicze czynności gospodarczych wiedzie do materialnego
wzbogacenia ludzkości, a wtedy do jej samorzutnego, intelektualnego
i moralnego wzbogacenia jednostek bez specjalnego wysiłku potem
z ich strony. Socjaliści tego pokroju zaślepieni wiarą w godziwość
swych celów zalecają ich osiąganie niegodziwymi środkami, nie pomnąc,
że ich stosowanie demoralizujące ludność, wyklucza ziszczenie zamierzonego
i obiecanego uszlachetnienia obyczajów. Najlepszy to dowód, że ani
nie rozumieją, ani nie odczuwają moralnego aspektu zagadnienia.
Indywidualiści i poplecznicy dualistycznego
programu zakładają, że władza i postęp techniczny tylko w ręku ludzi
intelektualnie i moralnie odpowiednio wykwalifikowanych mogą pomnożyć
ludzkie bogactwa duchowe i materialne.
Spośród reformatorów jedni zalecali
pokojową, praworządną metodę działań. Drudzy wołali: "Sprawiedliwych
prawa nie wiążą". Subiektywne wskazania wystarczająco legitymują
postępowanie. Odrzucali sprawiedliwość formalną, wyrażającą się
w przestrzeganiu ustaw. Rządzili się sprawiedliwością materialną.
Szli po władzę kłamstwem, gwałtem i podstępem. Spośród reformatorów,
jedni pragnęli urządzić państwo centralistycznie, drudzy federacyjnie.
Rewolucjoniści rosyjscy, wyznawcy
komunistycznego, bolszewickiego odgałęzienia socjalizmu, niepomni
ostrzeżeń, przeprowadzili szereg wielkich zmian stanu rzeczy, istniejącego
w chwili objęcia przez nich rządów. Przemocą, podstępem, mijaniem
się z prawdą narzucili swą wolę większości, uchwycili władzę w swe
ręce. Przeprowadzili rewolucję dwojaką, materialną i formalną. Dokonali
zmian w treści swej rewolucyjnych. Po wtóre, zastosowali w tym celu
krwawe, rewolucyjne metody działania. Zbudowali państwo wysoce scentralizowane,
totalne, wszechogarniające działalność jednostek, niepraworządne
i despotyczne, dbałe o postęp techniczny. Silni wiarą w uprawnienie
wszczętej przez nich rewolucji, w wszechmoc kształtowania duszy
ludzkiej przez państwo i technikę, obiecywali rychłe ziszczenie
raju na ziemi.
Dzieje rewolucji rosyjskiej i
rządu z niej powstałego świadczą o złudności bolszewickich nadziei
i obietnic, o prawdziwości zapatrywań, ocen i przykazań, bronionych
przez przeciwników komunizmu. Bolszewicy wbrew oczywistości wychwalają
dobrodziejstwa, którymi uszczęśliwiają ludzkość dzięki rzekomemu
ziszczeniu swych zapowiedzi. Nie przyznają się do przegranej powodowani
troską o utrzymanie się przy władzy. Część ludzkości wierzy ich
propagandzie. Ambicje polityczne władania, używanie niewybrednych
metod w ich służbie, łatwowierność mas - oto odwieczne współczynniki
przebiegu dziejów, wyrazy trwałej, mało zmiennej natury ludzkiej.
2.
Pisarz rosyjski, Piotr Jakowlewicz Czaadajew (1794-1856)
ogłosił w roku 1836 w czasopiśmie "Teleskop", wydanym w Moskwie,
artykuł: "Listy filozoficzne do Pani XXX. List pierwszy". Artykuł
wywołał burzę. List drugi nie ujrzał światła dziennego.
Autor nakreślił czarny obraz przeszłości
i owoczesnej teraźniejszości rosyjskiej.
Nadzieją zmiany na lepsze nie okrasił swego pesymizmu. Pogłębił
go rozważaniami przyszłości. Rosja wlecze się w ogonie oświeconych
i cywilizowanych narodów Zachodu. Jej przeznaczeniem nadal pozostawać
w tyle. Jest rzeczą wątpliwą, czy naród rosyjski kiedykolwiek stanie
się narodem wielkim i cywilizowanym.
Za początek zła, którego końca
nie widzi, Czaadajew uważa przyjęcie chrześcijaństwa
wschodniego, którego naczelnicy tak łatwo ulegali władzy świeckiej:
"Ścigani przez zły los, wzięliśmy pierwsze ziarna oświaty umysłowej
i moralnej od zdemoralizowanego i pogardzanego przez wszystkie narody
Bizancjum". Stąd poszło zgubne zerwanie z Zachodem. "Tam podstawami
społeczeństwa są idee obowiązku, prawa, sprawiedliwości, ładu. Rosjanom
brak bodźców, pchających ludzi na drogę do doskonalenia się, ponieważ
obojętnie odnoszą się do rozróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa".
Czaadajew ostrzega
czytelnika, że "prawdy jeszcze całkowicie nie wypowiedział". Nie
kładł kropki nad i, ażeby uniknąć konfiskaty artykułu przez cenzora.
Z tego powodu wyrażał się oględnie, półsłówkami, nie całkiem jasno.
Cywilizację utożsamia z ustrojem, w którym pisarz, przelewając swe
myśli na papier, formułuje je zgodnie ze swym przekonaniem, a nie
przykrawa sformułowań do wymogów cenzora. Znamieniem cywilizacji
wolność prasy, instytucja cenzury znamieniem ustrojów mniej lub
więcej barbarzyńskich. Czaadajew zaliczał
społeczeństwa, zamieszkujące państwa Europy Zachodniej do cywilizowanych,
to znaczy żyjących w ramach praworządnego liberalizmu, chroniącego
skutecznie jednostkę, jej prawa i godność osobistą przez samowolą
urzędników. Rosję zaliczał do krajów pół-barbarzyńskich, w których
panoszy się niepraworządny despotyzm,
których ludnością rządzą biurokraci, posłuszni dyrektywom władz
wyższych, a nie przepisom prawa. System ten tak głęboko zakorzenił
się w umysłach i sercach ogółu, tak definitywnie ukształtował obyczaje
narodu, iż zmiana tego stanu rzeczy wydawała się mu się nieprawdopodobna.
Stąd wniosek, że Rosja nie prędko stanie się narodem wielkim i cywilizowanym.
Kwestionowanie
przez Czaadajewa wielkości Rosji wydaje
mi się pleonazmem. Uważał przecie za dzieła zasługujące na miano
dzieł wielkich tylko te, które pomnażają dorobek cywilizacyjny ludzkości.
Do budowy tego gmachu Rosjanie mało cegiełek dorzucili. "Aby zwrócić
na siebie uwagę, musieliśmy rozpostrzeć się od cieśniny Beringa
do Odry". Zdobycze terytorialne państwa rosyjskiego nie imponują
Czaadajewowi. Kończy artykuł wyznaniem:
"duch chrześcijański nie cierpi wszelkiego zaślepienia, a tym bardziej
przesądów narodowych, ponieważ one najwięcej dzielą ludzi między
sobą". Humanitarny, wszechludzki pacyfizm, wyrozumiałość, powodowanie
się motywami rozumowo uzasadnionymi zaliczał do istotnych znamion
cywilizacji. Barbarzyńcami mienił fanatyków, działających pod wpływem
przesądów.
List filozoficzny Czaadajewa wywołał oburzenie w rządzie i społeczeństwie. Car
Mikołaj I kazał zawiesić wydawanie pisma, na którego szpaltach pojawił
się ów artykuł, ukarać cenzora, który dał pozwolenie drukowania
i zamknąć Czaadajewa w zakładzie dla obłąkanych, albowiem tylko wariat
może podawać w wątpliwość wielkość Rosji. Społeczeństwo wprawdzie
nie solidaryzowało się z urzędowym zachwalaniem sukcesów rosyjskich, jednak odrzucało
pesymistyczne zwątpienie w przyszłość filozofa.
3.
Godziło wysoce krytyczne wartościowanie
dotychczasowego dorobku z naiwną wiarą, iż ze zgnilizny wytryśnie
rychło radykalna zmiana na lepsze. Szukało i znajdowało pociechę
upajaniem się narodowym mesjanizmem. Uwierzyło w powołanie Rosji
do przodowania ludzkości w procesie jej odradzenia się.
Jedni spośród mesjanistów (Bakunin et consortes) wieścili
i przykładali rękę do wybuchu rewolucji w Rosji, która zainauguruje
nastanie doczesnego, socjalistycznego raju najpierw w Rosji, a potem
na całej kuli ziemskiej. Drudzy zbawiciele ludzkości, wrogowie rewolucji,
szermierze prawosławia, słowianofile uważali Rosję za przeznaczoną
do zgniecenia hydry rewolucji u siebie w kraju i poza jej granicami,
w państwach Europy Zachodniej, których ludzkość zatraciła zdolność
i energię skutecznego zwalczania zarazy rewolucyjnej. Dostojewski
w swych powieściach obrazował psychologię i moralność rosyjskich
rewolucjonistów. Oceniał ją ze wszech miar ujemnie. Przewidywał,
że gdyby rewolucjoniści opanowali Rosję, ziściliby despotyzm, jakiego
świat jeszcze nie widział. Pocieszał siebie i rodaków zapowiadaniem,
że zakusy rewolucjonistów rozbiją się o głęboką religijność rosyjskiego
włościaństwa, które potrafi unicestwić ich zgubną działalność.
4.
Mesjaniści jedni i drudzy przegrali
z kretesem. Ziściły się obawy, zawiodły nadzieje Dostojewskiego.
Rewolucjoniści obalili carat. Czaadajewa
pesymistyczny horoskop sprawdził się nie tylko w całej pełni, ale
nawet z nadwyżką. Czaadajew przewidywał
trwanie Rosji na poziomie pół-barbarzyńskiego kraju o nikłej cywilizacji.
Rzeczywisty przebieg wypadków okazał się gorszym. Za bolszewików
cywilizacja w Rosji pomniejszyła się. Rosja carów pół-barbarzyńska
w kleszczach bolszewickich przemieniła się w kraj zupełnego barbarzyństwa.
Despotyzm bolszewicki był mniej liberalny i praworządny niż carski.
Na skutek pełnego zrealizowania kapitalizmu państwowego przewyższył
carski swym zasięgiem. Za carów Rosja nie była państwem totalnym.
Bolszewicy opanowali ducha i gospodarkę poddanych w stopniu wyższym
niż carowie.
Stworzyli system rządów reakcyjny,
niweczący zdobycze i postępy cywilizacyjne ludzkości. Wyznawcy religii
nienawiści i walki klas, zaślepieni fanatyczną wiarą w jej doskonałość,
megalomani i maksymaliści bezgraniczni, niczym niepohamowani chcieli
zbawić ludzkość narzuceniem zbrojnie swego despotyzmu krajom, dochowującym
wierności ideałom cywilizacji. Przewyższali carat zaborczością i
w sztuce wynaradawiania ludów podbitych. Katolicyzm, religię miłości
bliźniego, z istoty swej przeciwny wszechwładzy państwa, tępili
sprawniej, niż carowie.
5.
Dla zbałamucenia opinii publicznej,
ad captandam benevolentiam
mas, nie umiejących odróżnić pozorów
od rzeczywistości, reklamowali swój system wmawianiem w łatwowiernych,
że oni są orędownikami postępu i pokoju, twórcami pierwszego na
świecie państwa socjalistycznego i robotniczego, realizującego sprawiedliwość,
prawdziwą wolność i równość, dbającego skutecznie o dobrobyt mas.
Zastawiali na nie sidła wywieszką czterech fałszywych szyldów. Nazwali
swe państwo "Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich" (ZSRR).
Stworzyli ustrój wysoce centralistyczny, a nie federacyjny. Ziścili
kapitalizm państwowy pod firmą socjalizmu. Władcy Rosji bolszewickiej,
Lenin i Stalin nie tytułowali się carami, ale sprawowali władzę
bardziej despotyczną, mniej ograniczoną. Rządzili "republiką", której
lud, nie wyłączając robotników, był całkowicie usunięty od udziału
w sprawowaniu rządów. Ukrywali swą osobistą dyktaturę pod płaszczykiem
dyktatury zbiorowej, wielogłowej, o nieoznaczonej ilości głosów.
Używali naprzemian trzech masek. Łowili ryby w mętnej wodzie dyktatury
proletariatu, robotniczej, partii komunistycznej. Bolszewicy nazwali
swe państwo radzieckim, z rosyjska sowieckim. Lucus a non lucendo. Rady ich państwa zawsze głosowały posłusznie
i jednomyślnie. Nie było w ich łonie ani mniejszości, ani większości.
Nikt wszechwiedzy rządu nie śmiał krytykować. W rzeczywistości biurokracja,
niekontrolowana przez przedstawicielstwo ludowe, rządziła zarówno
Rosją carską, jak bolszewicką z tą różnicą, że biurokracja Rosji
bolszewickiej była liczniejszą i potężniejszą. Nie rządził Rosją
bolszewicką ani proletariat, ani warstwa robotnicza, ani partia
komunistyczna.
Wysiłek bolszewików ukrycia w
powodzi fałszywych szyldów, szumnych zapewnień i obietnic prawdziwego
oblicza doktryny i czynów był widocznie dobrze obmyślany, właściwie
dostosowany do poziomu intelektualnego mas, skoro doznał tak znacznego
powodzenia.
6.
Bolszewicy postanowili przyswoić
sobie kulturę techniczną krajów cywilizowanych, ażeby cywilizację
zniszczyć. Wyrażali się z przekąsem, a nawet pogardliwie o cywilizacji.
Przeciwstawiali jej ideał kultury. Uważali za swe zadanie uczynić
naród rosyjski narodem "kulturalnym", odrobić jego wiekowe zacofanie
techniczno-ekonomiczne w stosunku do Zachodu. Myśleli kategoriami
technokracji. Wydawało im się, że postępy techniczne same przez
się dźwigną, uszczęśliwią, udoskonalą ludzkość. Nie rozumieli, nie
odczuwali wartości moralnych, stanowiących jedność i istotę cywilizacji.
Były dla nich księgą, zamkniętą na siedem pieczęci. Były niedostępne
ich przyziemnym umysłom i duszom. Zjadacze chleba nie postrzegali,
że człowiek żyje słowem Bożym, a nie samym chlebem (Mat. 4.4). Postęp
techniczny, zewnętrzną powłokę cywilizacji okrzyknęli czynnikiem
pierwotnym, w stosunku do którego moralność,
a nawet rozwój intelektualny zdegradowali do zjawisk wtórnych. Wystarczało
im starać się o upowszechnienie w Rosji techniki zachodniej, dobrobytu
mas, umiejętności czytania i pisania z zastrzeżeniem, że wolno głosić
słowem i pismem jedynie doktryny zgodne z wytycznymi, ustalonymi
przez rząd i że każdy pisarz jest zobowiązany poddać się przymusowi
publikowania wywodów, potępiających doktryny przeciwne, nazywanemu
eufemistycznie, po prostu obłudnie, pisaniem na zamówienie "społeczne",
tak nazwane, ażeby zwalić winę na bezosobową, fikcyjną zbiorowość.
Bolszewicy technokraci obiecywali sobie i wiernym, że stosowanie
tych metod doprowadzi samorzutnie bez dalszych trudów i wysiłków
do uszlachetnienia moralnego i intelektualnego udoskonalenia całej
ludzkości.
7.
Rządy bolszewickie wtrąciły ludność
Rosji i innych krajów, którymi bolszewicy zawładnęli, w przepaść
upadku głębszego, niż odmalowanego w horoskopach najczarniejszych
pesymistów. Zrehabilitowały częściowo, oczywiście nie w pełni ustrój
Rosji carskiej. Okazało się przecie, że zawiódł optymizm rewolucjonistów,
burzących carat pod hasłem: "nie może być gorzej". Rządy bolszewickie
zrehabilitowały nawet, choć w znacznie mniejszym stopniu, okrutne
i zdradzieckie postępowanie władców Niemiec hitlerowskich. W świetle
porównania z Rosją bolszewicką bledną czarne plamy na ustroju Rosji
carskiej. Także Hitler zyskuje coś niecoś na porównaniu ze Stalinem.
Hitler doszedł do władzy w r.
1933. wówczas Watykan i Polska zajęły identyczne stanowisko wobec
nowej sytuacji. Obie potęgi kierowały się przekonaniem, że z dwojga
złego należy wybrać mniejsze, że złem większym bolszewicy, mniejszym
naziści. Watykan i Polska nie sprzymierzyły się w pełni ani z Rosją,
ani z Niemcami. Jednak sternicy polskiej dyplomacji, rozważając
polityczną działalność alternatywną, dopuszczali możliwość porozumienia
z Niemcami przeciw Rosji, odrzucali stale ewentualność dogadania
się z Rosją przeciw Niemcom. Wypadki potwierdziły słuszność stanowiska
Watykanu i Polski.
Wyrażano niejednokrotnie przekonanie,
że ludzkość nigdy już nie zazna orgii terroru i despotyzmu równie
wielkich w swej potworności jak te, których dopuszczali się rewolucjoniści
francuscy przed stu kilkudziesięciu laty. Ta nadzieja w świetle
wyczynów bolszewickich okazała się optymistyczną złudą.
W porównaniu z bolszewickim makiawelizmem
występuje na jaw w pełni umiar i uczciwość rad Makiawellego, głęboko przeświadczonego o niebezpieczeństwach
fanatyzmu, którym bolszewicy się rządzili.
8.
Dwaj polscy historycy rewolucji
rosyjskiej streścili obszernie "list filozoficzny" Czaadajewa.
Ludwik Kulczycki pisał przed dojściem
bolszewików do władzy, Jan Kucharzewski po
zdobyciu przez nich rządów. Zdaniem Kulczyckiego
pesymizm Czaadajewa nie sprawdził się.
Kucharzewski zgodnie z tytułem swego siedmiotomowego,
niedokończonego dzieła dał wyraz odmiennemu zapatrywaniu.
9.
Chcąc wyrozumieć mentalność i
sukcesy rewolucjonistów rosyjskich trzeba sięgnąć do źródeł rewolucji.
Psychologiczne właściwości jednostek wrodzone i nabyte pod wpływem
środowiska odegrały rozstrzygającą rolą. Przeświadczenie służenia
dobrej sprawie było mocniejsze wśród rewolucjonistów rosyjskich,
niż w gronie obrońców ładu i porządku społecznego. Fanatyzm i maksymalizm
ich postawy duchowej, brak hamulców rozumowych i uczuciowych, brak
skrupułów moralnych potęgował ich bezwzględność i siłę. Mała odporność
biurokracji i burżuazji, przerzucanie się bezmyślnych mas z jednej
ostateczności w drugą, ich chwilowe porywy szału rewolucyjnego,
po których popadały w prostrację i stawały się łatwym łupem przywódców
- oto czynniki ścielące rewolucjonistom drogę do zwycięstwa. Dane
psychologiczne ukształtowały bieg wypadków po tej linii na tle okoliczności
historycznych sprzyjających ich rozwinięciu się. Spływ wód z trzech
źródeł złożył się na strumień rewolucji rosyjskiej. Ku wspólnemu
łożysku podążały: carskie samodzierżawie, marksizm, tradycja rewolucji francuskiej,
której rosyjska kontynuacją, a zarazem częściowo antytezą.
10.
Rosyjscy rewolucjoniści czerpali
natchnienie z marksizmu. Ich poczynania w bieżącym stuleciu wyraziły
się przystosowaniem marksizmu do rozwoju wypadków w Rosji. Narodziła
się doktryna marskizmu-leninizmu vulgo
leninizmu, marksizmu spospolitowanego i zrusyfikowanego,
bardziej symplistycznego, bardziej nastawionego na propagandę, wzbogaconego
o silny zastrzyk makiawelizmu. Oba systemy można pojmować celowo
lub teoretycznie. Uważam za trafny pogląd wedle
którego ich autorzy postanowili zdobyć władzę w państwie
i gwoli osiągnięcia celu ułożyli systematyczny zbiór sposobów realizowania
swych zamiarów. Słowem i piórem uprawiali propagandę polityczną.
Szerzyli opinie, sądy, oceny, przykazania ich zdaniem najpewniej
wiodące do pozbawienia władzy jej dotychczasowych dzierżycieli i
usadowienia się na ich miejscu.
Systemy marksizmu i leninizmu
obfitują w sprzeczności logiczne oraz w sprzeczności między rzeczywistością
a jej odtworzeniem. Uważam sprzeczności jedne i drugie nie za skazę,
jeno za ozdobę marksizmu i leninizmu. Spełniają znakomicie wyznaczone
im przez ich autorów zadanie usprawnienia propagandy. Są po temu
jak najdoskonalej obmyślane. Są celowe, do celu dostosowane, w tym
rozumieniu jednolite i konsekwentne.
Wielu pisarzy, zapatrzonych w
owe niewątpliwe sprzeczności zadowala się stwierdzeniem, że doktryny
marksizmu i leninizmu, naukowo błędne, są teoretycznie bezwartościowe.
Ich pogląd, choć trafny, nie trafia w sedno rzeczy, boć przecie
twórcy marksizmu i leninizmu uprawiali świadomie propagandę polityczną,
a nie teoretyczną wiedzę. Podawali wprawdzie swe doktryny za teorie
naukowe, ale kierowali się przy tym mniej lub więcej świadomie chęcią
dodania im autorytetu w oczach bezkrytycznych mas. Świecili bakę
ludowi dla jego dobra. Nie zawsze wierzyli w to, co mówili i pisali.
Wiedzieli, że lud chce być oszukiwany. Szczodrze czynili zadość
jego podświadomym pragnieniom. Apostołowie postępu stosowali odwieczną
sztukę rządzenia: "Mundus vult
decipi (ergo
decipiatur)".
Stosunki między ludźmi powinny
polegać na wzajemnym przypisywaniu sobie dobrej woli i wiary.
Mala non pracsumuntur. Zachodzi domniemanie, że każdy mówi prawdę,
daje obietnice w zamiarze ich dotrzymania, przestrzega ustaw, póki
przeciwne postępowanie nie zostanie mu udowodnione. To prawda, ale
tylko w odniesieniu do tych, którzy z góry nie zapowiadają przeciwnego
postępowania. Jeśli znajdują się tacy, wówczas nie może być wobec
nich mowy o wzajemności, wówczas w stosunku do nich odpada domniemanie
dobrej woli i wiary.
Twórcy marksizmu i leninizmu wyrzekli
się dobrowolnie tego domniemania. Z uznania godną szczerością uprzedzili
wszystkich o swoich zamiarach, a że mało kto
zrozumiał, to już nie ich wina. Zastrzegli sobie, wyłącznie sobie
prawo postępowania w złej wierze - dla dobra sprawy. Nie pretendowali
do miana ludzi, idących do celu, z wolą postępowania w dobrej wierze.
Wszelka polityka, ich własna i cudza była w ich oczach synonimem
złej woli i wiary. Zalecali taktykę rewolucyjną i jej konieczny
korelat: stosowanie zasady nieprzebierania
w środkach osiągnięcia celu. Świecili przykładem. Wyznawali jawnie,
że postępują zgodnie z ustawami, mówią prawdę, czynią obietnice
z zamiarem ich dotrzymania o tyle, o ile podobne postępowanie uważają
za sprzyjające zdobyciu, utrzymywaniu i rozszerzaniu władzy, że
postępują wprost przeciwnie, jeśli, ich zdaniem, tędy wiedzie droga
do celu. Zeszli na manowce podejrzewający dwie pary dioskurów:
Marksa i Engelsa, Lenina i Stalina o stałe nieprzestrzeganie ustaw,
o wygłaszanie wyłącznie kłamstw i fałszów, o dawanie zawsze obietnic
z zamiarem ich niedotrzymania. Równie błędny jest pogląd odwrotny,
wedle którego twórcy marksizmu i leninizmu
stale kierowali się chęcią przestrzegania ustaw, mówienia prawdy,
dotrzymywania słowa. Nic podobnego. Patronowie i twórcy rewolucji
rosyjskiej zapowiedzieli wyraźnie wybieranie przez nich metod przeciwnych
wtedy, gdy posługiwanie się nimi czyni lepiej zadość chęci zdobycia,
utrzymania i poszerzenia władzy, naczelnej wytycznej działania,
rozstrzygającej o doborze środków osiągnięcia celu. Podporządkowali
dobór środków osądowi ich sprawności w walce o władzę z wykluczeniem
innych sprawdzianów. Podali kryterium swego postępowania. Nie kryli,
że celowość kluczem jego zrozumienia i oceny.
Broniąc swej taktyki rewolucyjnej,
twórcy i poplecznicy zarówno marksizmu, jak leninizmu postępowali
zgodnie z odwieczną maksymą: "Quod
licet yovi, non
licet bovi",
w mniej salomonowej wersji polskiej: "co
wolno wojewodzie, to nie tobie sm......"
Odmówili w czambuł wszystkim przeciwnikom dobrej woli i wiary. Zastrzegli
sobie jej monopol. Reklamowali siebie w charakterze aniołów, przeciwników
degradowali do rzędu diabłów. Do przeciwników zaliczyli także rewolucjonistów
innego obrządku, a w pierwszym rzędzie kontrrewolucjonistów w nich
godzących ich własną bronią. Powiadali: "Przeciwnicy postępują tak
samo, jak i my, ale nie mają do tego prawa moralnie uzasadnionego,
bo działają na rzecz złej sprawy. Zdobywają i utrzymują się przy
władzy świadomie gwoli egoistycznego wyżycia się. Wystawiają programy
szkodliwe. My dbamy o korzyść ogółu, a nie naszą osobistą. Stosujemy
taktykę rewolucyjną celem ziszczenia zmian współżycia ludzkiego
na lepsze". Ludzie skłonni są uwierzyć w to, co im dogadza. Obrońcy
złej wiary w pożycie ludzi między sobą wzbudzali wiarę i posłuch.
|