Paweł Ukielski
Polskie interesy w Unii Europejskiej – w poszukiwaniu sojuszników Rozważania poświęcone szansom i możliwościom polskiej dyplomacji na forum unijnym należy rozpocząć pewnym truizmem, który nierzadko w zalewie pięknych słów o wspólnym interesie europejskim bywa nieco zapominany. Każde państwo w Unii twardo broni swoich interesów. UE jest miejscem rywalizacji, zaś podejmowane na jej forum decyzje są jej wypadkową. To stwierdzenie pozwala na analizę sposobu realizacji polskiej racji stanu w warunkach konkurencji wewnątrz Unii. Aby skutecznie podejmować ową rywalizację, należy zatem zastanowić się, jakie czynniki wpływają na jej przebieg. Co powoduje, że jedni osiągają więcej, a inni – mniej. Zmiennych wpływających na efekty ścierania się interesów poszczególnych państw lub ich grup jest bardzo wiele, zmieniają się one też w zależności od zagadnienia, którego dotyczy spór, jednak można wytypować kilka, które zawsze mają dominujące znaczenie. Należą do nich m.in.: · Moc/siła polityczna państwa, · Umiejętność wykorzystywania instrumentów unijnych (w tym również tych nieformalnych), · Umiejętność jasnego definiowania priorytetów, · Skuteczność w budowaniu koalicji/znajdowaniu sojuszników. W poniższym tekście chciałbym skupić się na ostatnim z wymienionych czynników, czyli możliwości budowania skutecznych koalicji na arenie Unii. Jest to jeden z najważniejszych elementów unijnej układanki – bez sojuszników niezwykle trudno przeforsować swoje interesy, zwłaszcza, gdy nie dysponuje się siłą polityczną porównywalną z najsilniejszymi krajami członkowskimi. Zastanówmy się zatem, jakie są warunki znalezienia potencjalnych koalicjantów, a następnie – kto je spełnia. Wśród cech charakteryzujących najcenniejszych dla Polski graczy na unijnej scenie politycznej z pewnością znajdują się: · Umiejętność funkcjonowania w Unii, · Chęć współkształtowania polityki Brukseli, · Chęć współpracy z Polską, · Zbieżne z polskimi interesy na arenie europejskiej. Oczywiście, nie należy zakładać, że znajdziemy sojuszników całkowicie spełniających powyższe warunki, w szczególności, że istnieje państwo mające w 100% zbieżne z Warszawą interesy dyplomatyczne. Podobne przekonanie legło u podstaw licznych polskich rozczarowań w regionie, gdy Polska uważając się za naturalnego lidera zderzyła się z brakiem chęci uznania tegoż przez partnerów (znaczące w tym kontekście wydaje się, że byli oni skłonni uznawać ten fakt jedynie wówczas, gdy przynosiło im to realne korzyści na arenie międzynarodowej – vide Słowacja w latach 1998-2002, kiedy Bratysława nadrabiała stracony dystans na drodze integracji euro-atlantyckiej i wsparcie Polski było jej aż nadto potrzebne). Nieodzowna z punktu widzenia polskiej racji stanu jest jednak analiza, którzy spośród naszych unijnych partnerów mają najwyższy współczynnik zbieżności z Polską.
*** Po kilku uwagach wstępnych chciałbym się skupić na jednym case study – kraju, który w dużej mierze spełnia postulowane powyżej cztery warunki – Republice Czeskiej. Fakt dużej zbieżności interesów Pragi i Warszawy na arenie UE legł u podstaw znacznego ożywienia w stosunkach dwustronnych kilka lat temu. W tym czasie udało się przełamać część licznych stereotypów funkcjonujących we wzajemnych relacjach dyplomatycznych. Z punktu widzenia strony polskiej do najważniejszych (mających zresztą nierzadko całkiem solidne podstawy) należały: przekonanie o dość niechętnym Polsce nastawieniu i niechęci do współpracy w regionie mającym cechować Czechy oraz brak zaufania do stałości poparcia w przypadku poważnego starcia politycznego na arenie międzynarodowej. Po 2006 roku Praga szybko i skutecznie obaliła jednak takie przekonania. Bez większego ryzyka można wręcz stwierdzić, że relacje dwustronne między tymi dwoma krajami po wejściu do Unii są najlepsze na przestrzeni ostatniego wieku[1]. Prześledźmy zatem, w jakim stopniu Republika Czeska wypełnia postulowane powyżej czynniki charakteryzujące potencjalnych sojuszników/koalicjantów Rzeczpospolitej na forum Unii.
Umiejętność funkcjonowania w UE
Czechy, podobnie jak Polska, w Unii są zaledwie od 1 maja 2004 r., nic więc dziwnego, że wciąż się uczą funkcjonowania w zawiłych mechanizmach i instytucjach unijnych. Niemniej jednak należy zauważyć, że spośród nowych członków Praga dysponuje jedną z najlepszych kadr urzędniczych. Co więcej, warte odnotowania jest również to, że czescy specjaliści mają za sobą niezwykle trudny chrzest bojowy podczas prezydencji w pierwszej połowie 2009 r. Można oczywiście wytknąć Pradze potknięcia podczas kierowania Unią, jednak należy z całą mocą stwierdzić, że medialny wizerunek czeskiej prezydencji a jej realny wymiar dość poważnie od siebie odbiegają. Co prawda, błędy popełnione w pierwszym miesiącu prezydencji przy rozwiązywaniu problemów konfliktu w Strefie Gazy czy też sporu gazowego oraz poważne turbulencje na rodzimej scenie politycznej zakończone obaleniem rządu w połowie półrocznego okresu kierowania Unią, przy silnym wsparciu czarnego PR inspirowanego przez Paryż, spowodowały powszechne przekonanie o porażce Czech[2]. Z drugiej wszak strony, mimo brutalnych ataków Francji, Czechy zachowały podmiotowość prowadzenia polityki na forum Unii, odnotowując pewne sukcesy (skuteczne przeciwstawienie się tendencjom protekcjonistycznym niektórych państw wobec zagrożeń związanych z kryzysem, aktywne działanie na rzecz bezpieczeństwa energetycznego czy inauguracja Partnerstwa Wschodniego). Niezależnie od oceny czeskiej prezydencji, czeskie kadry urzędnicze przeszły twardą szkołę funkcjonowania w Unii, co bez wątpienia będzie procentować w przyszłości.
Chęć współkształtowania polityki UE
Jest to jeden z najważniejszych elementów warunkujących możliwość bliższej współpracy. Niewątpliwie Czechy należą do tej grupy państw, które nie zadowalają się jedynie „byciem” w Unii, lecz chcą mieć realny wpływ na kierunek jej rozwoju. Praga wielokrotnie udowadniała, że zamierza aktywnie uczestniczyć w politycznych decyzjach zapadających w Unii, szczególnie pod rządami centroprawicy i „patronatem” prezydenta Klausa. Najdobitniej świadczyć może o tym poruszona już kwestia prezydencji – Czechy nie uległy niezwykle silnym naciskom Francji i nie zrezygnowały z części kompetencji kraju kierującego UE (jak choćby zrobiła to niewiele wcześniej Słowenia), choć wymagało to dużej determinacji i zaowocowało licznymi spięciami na linii Praga-Paryż. Nie jest to jedyny przykład czeskiej aktywności na arenie unijnej. W 2007 r. czescy dyplomaci pojechali na szczyt UE do Brukseli z jasno sprecyzowanymi zadaniami, które następnie z determinacją realizowali. W Polsce najgłośniejszym echem odbiła się postawa wspierająca naszą delegację, odrzucająca pomysł zawarcia porozumienia ponad Polską (słynny brak zgody na 26:1), jednak nie był to jedyny wkład Pragi w negocjacje traktatu lizbońskiego. Czesi jako ostatni warunkowo zgodzili się, by podstawą do sformułowania nowego traktatu był odrzucony w referendach we Francji i Holandii w 2005 r. Traktat Ustanawiający Konstytucję. Na szczyt Unii rząd przyjął dość twardą taktykę negocjacyjną, otwarcie ogłaszając punkty sporne i maksymalne oczekiwania dotyczące negocjacji traktatowych. Czechy opowiadały się przeciw kompetencjom dzielonym oraz za zagwarantowaniem możliwości dwukierunkowego przenoszenia kompetencji. Elastyczny mandat rządu zakładał poparcie Holandii w sprawie zwiększenia roli parlamentów narodowych oraz wspomniane już wsparcie polskiej propozycji zmiany systemu głosowania w Radzie UE[3]. Wyniki unijnego szczytu czeski rząd uznał za sukces, gdyż delegacja zrealizowała większość zakładanych celów i zyskała opinię gracza, który przyczynił się do osiągnięcia kompromisu. Za najważniejsze osiągnięcie Czesi uznali przeforsowanie mechanizmu „podwójnej elastyczności”, pozwalającego przesuwać kompetencje między państwami a wspólnotą (w obie strony) jedynie na drodze regulacji traktatowych, co powinno ograniczyć „uwspólnotowianie” kompetencji. Za korzystne uznano również zwiększenie kontroli parlamentów narodowych nad prawodawstwem europejskim. Mimo, że w toku rokowań przepadł forsowany przez Polskę (i wspierany przez Czechy) nowy system głosowania w Radzie UE (tzw. system pierwiastkowy), również przebieg negocjacji w tym zakresie Czesi uznali za swój sukces, gdyż aktywnie wpłynęli na osiągnięcie kompromisu, zaś przedłużenie obowiązywania systemu nicejskiego na kolejnych 10 lat było dla Pragi korzystne[4]. Inne działania Czech w ramach Unii jedynie potwierdzają powyższe obserwacje. Współudział w powołaniu Partnerstwa Wschodniego czy aktywna postawa związana z zagadnieniem bezpieczeństwa energetycznego, pokazują, że Czechy nie boją się przedstawiać swojego zdania, wizji oraz pomysłów na forum europejskim. Co więcej – nie wahają się również przed wejściem w konflikt z głównymi graczami unijnymi, gdy uznają, że wymaga tego ich interes. Potwierdzeniem tego faktu jest nie tylko spór o prezydencję, ale również kwestia udziału w amerykańskim projekcie Missile Defence (tarczy antyrakietowej), krytycznie ocenianym przez tzw. starą Europę a także niektóre kraje regionu (Słowacja, Węgry).
Chęć do współpracy z Polską
Dość długo mogło się wydawać, że punkt ten jest w przypadku relacji polsko-czeskich bardzo trudny do zrealizowania. Czechosłowacja i Polska, a później Czechy i Polska praktycznie nigdy nie były bliskimi partnerami politycznymi – dotyczy to zarówno wyjątkowo złego w naszych relacjach okresu 1918-1945 (z krótkim wyjątkiem okresu współpracy podczas II wojny światowej), jak i – choć w całkowicie innym zakresie i na innym poziomie – po 1989 r. (pomijam okres komunistycznej dyktatury, gdyż wówczas ani Praga, ani Warszawa nie mogły swobodnie kształtować swojej polityki zagranicznej). Szczególnie istotny wydawał się tu okres 1989-2004, kiedy mimo formalnie ponadstandardowych stosunków, trudno mówić o strategicznym partnerstwie. Wówczas z jednej strony Polska uważała się za naturalnego lidera w regionie i w pewnym sensie oczekiwała uznania tego faktu przez partnerów, z drugiej zaś Czesi uznawali, że są krajem lepiej rozwiniętym i przystosowanym do standardów europejskich (co miało im pozwolić na integrację ze strukturami euro-atlantyckimi znacznie szybciej niż Polakom) oraz obawiali się polskiej dominacji w regionie. Jak się okazało – obie strony się myliły. Wspólne wejście do UE zdecydowanie zmieniło perspektywę Pragi i Warszawy. Dość szybko okazało się, że pośród nowych członków są to niewątpliwie dwa kraje o największych ambicjach na unijnym forum. Co więcej, pełnoprawne uczestnictwo w unijnej debacie zmieniło horyzonty polityki nowych członków – okazało się, że rywalizujące na wielu polach na forum środkowoeuropejskim Polska i Czechy, w Europie nie muszą konkurować. Przełom nastąpił na szczycie w Brukseli (wraz z poprzedzającym go szczytem Grupy Wyszehradzkiej). Wówczas Czechy twardo broniąc polskiego stanowiska wysłały do Warszawy czytelny sygnał – jesteśmy nie tylko partnerem gotowym do współpracy, ale również godnym zaufania, „grającym do ostatniego gwizdka sędziego”. Od tego momentu (choć sygnały ożywienia relacji pojawiły się już wcześniej) Praga i Warszawa wielokrotnie wzajemnie deklarowały silną wolę współpracy. W ostatnich latach wręcz można powiedzieć, że to Czechy są stroną aktywniejszą i nie zrażają się wyraźnym spadkiem zainteresowania tym kierunkiem działań dyplomatycznych ze strony polskiego rządu. To czeska determinacja doprowadziła do powstania Forum Polsko-Czeskiego w 2008 r.
Zbieżność interesów z Polską
Po przedefiniowaniu polityki zagranicznej wraz z wejściem do Unii dość szybko okazało się, że niewiele jest państw o podobnie zbieżnych z Polską interesach, co Czechy. Republika Czeska ma zbliżony do polskiego pogląd na kierunek rozwoju integracji europejskiej. W większości przypadków Czesi zdecydowanie protestują przeciw wszelkim projektom zmierzającym do federalizacji Europy lub też utworzenia „superpaństwa” europejskiego. Zdecydowanie sprzeciwiają się również zbyt daleko idącej unifikacji gospodarczej, w szczególności ujednolicaniu podatków oraz narzucaniu nadmiernie interwencjonistycznej roli państwa w gospodarce (niekorzystnych dla słabszych gospodarczo krajów Unii). Najlepszym dowodem na twardą grę Pragi w tej materii było stanowisko prezydencji czeskiej wobec bardzo silnych ciągot protekcjonistycznych – najbardziej jaskrawym przykładem stał się francuski projekt planu pomocy dla przemysłu motoryzacyjnego, przewidujący przeznaczenie 6 mld euro, jako „koła ratunkowego” dla rodzimych firm, pod warunkiem utrzymania przez nie produkcji we Francji[5]. Projekt ten spotkał się z silną krytyką wewnątrz Unii, wśród najbardziej sceptycznych państw znalazła się Republika Czeska, która wszak za jeden z priorytetów prezydencji uznała walkę o liberalizację UE. Działania mające na celu przeciwstawienie się rosnącemu protekcjonizmowi zakończyły się sukcesem – podczas posiedzenia 19-20 marca 2009 r. Rada Europejska uznała, że dotychczasowa wysokość stymulacji gospodarki była wystarczająca[6]. Drugim elementem czeskiej obecności na arenie unijnej jest bezpieczeństwo energetyczne. Zagadnienie to oczywiście wykracza poza ramy unijne, jednak instrumenty, którymi UE może dysponować w ramach solidarności energetycznej zajmują istotną pozycję pośród narzędzi prowadzenia polityki w tym zakresie. Bezpieczeństwo energetyczne należało do priorytetów czeskiej prezydencji, które ujęto hasłem „3 E: ekonomia, energetyka i Europejska Unia w świecie”[7]. Konflikt gazowy między Rosją a Ukrainą i związane z nim przerwy w dostawie gazu do krajów Unii nie tylko zwiększył determinację Pragi w dążeniu do realizacji projektu gazociągu Nabucco, pozwalającego częściowo uniezależnić Europę od dostaw z Federacji Rosyjskiej, ale również zwiększył zainteresowanie najsilniejszych państw UE problemem bezpieczeństwa energetycznego. Bardzo szybko jednak doszło do poważnych rozdźwięków wewnątrz Unii – według Berlina nie Nabucco miał być remedium na problemy gazowe, lecz rosyjsko-niemiecki projekt Nordstream, omijający Ukrainę i Polskę, wytyczający trasę gazociągu dnem Bałtyku. Ostatecznie mimo sprzeciwu Niemiec i daleko idącego sceptycyzmu Francji i Włoch na szczycie Rady Europejskiej 19-20 marca 2009 roku udało się przeforsować wsparcie projektu Nabucco kwotą 200 mln euro, jednak suma ta wciąż nie gwarantowała zebrania wystarczającej kwoty do rozpoczęcia inwestycji. Czechom udało się również umieścić tę inwestycję na liście projektów infrastrukturalnych, które miały uzyskać wsparcie w ramach gospodarczego programu naprawczego[8]. Czeskie rządy po 2006 roku, podobnie jak większość ekspertów, stoją na stanowisku, że kluczowe jest zmniejszenie uzależnienia od dostaw rosyjskiego gazu (obecnie 75%), tak by jego udział w czeskim bilansie energetycznym nie przekraczał połowy[9]. W ramach wzmacniania współpracy w sprawach energetycznych Praga sojuszników intensywnie poszukuje w regionie. Zacieśnianie współpracy z krajami Europy Środkowej i Wschodniej również stanowi punkt zbieżny z interesami polskimi. Czechy dążą do jak najszerszej kooperacji w regionie, zdecydowanie popierając politykę „otwartych drzwi” w ramach Unii. Mimo że dla Pragi ważniejszym jest kierunek południowy (Bałkany) niż wschodni, dyplomaci czescy jednogłośnie popierają wszelkie projekty mające na celu stworzenie jak najlepszych perspektyw integracyjnych dla Ukrainy. Podczas czeskiej prezydencji, mimo pewnych nieporozumień na linii Praga-Warszawa (Czesi aktywnie uczestniczyli w przygotowaniu projektu, który następnie został zgłoszony przez Polskę i Szwecję z pominięciem Pragi), uruchomione zostało Partnerstwo Wschodnie (skierowane do Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy), które mimo wad i niewielkiej siły przebicia na forum UE, stanowi instrument działania na rzecz rozszerzenia Unii na wschód. Czesi radykalnie zmienili też swój stosunek z lat 90. do Grupy Wyszehradzkiej – obecnie traktują ją jako cenne forum spotkań i konsultacji, wypracowujące niekiedy wspólne stanowisko, bądź przynajmniej stanowiące miejsce wymiany opinii (tak było choćby tydzień przed szczytem traktatowym w Brukseli w 2007 r.). W celu utrzymania jak najwyższego poziomu współpracy Grupy, Praga działa na rzecz łagodzenia sporów słowacko-węgierskich. Europa Środkowa aż trzykrotnie pojawia się też w preambule „Memorandum o współpracy” czeskiego i polskiego MSZ podpisanego 21 maja 2010 roku w Bydgoszczy. Region ten pojawia się w istotnych kontekstach – wzmacniania struktur euroatlantyckich, budowania tożsamości w UE oraz historycznym[10]. Wzmacnianie struktur euroatlantyckich również jest punktem zbliżającym Polskę i Czechy. Praga ma podobną do Warszawy wizję amerykańskiej obecności na kontynencie europejskim i sprzeciwia się jej ograniczeniu. Czesi wspierali amerykańskie akcje w Iraku i Afganistanie, zaś najdobitniejszą oznaką polsko-czeskiej wspólnoty interesów w tym zakresie był wspólny projekt umieszczenia elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terytoriach tych dwóch państw. Wiążąc wzmocnienie swojego bezpieczeństwa z obecnością wojsk USA, Praga wykazała dużą determinację w dążeniu do realizacji planów, ignorując mocne głosy krytyczne płynące ze stolic „starej Europy”, niektórych partnerów środkowoeuropejskich (szczególnie ostro przeciwko projektowi występował słowacki premier Robert Fico), a zwłaszcza Rosji. Również sposób spojrzenia na historię i wizja polityki historycznej na forum międzynarodowym pod wieloma względami zbliżają Polskę i Republikę Czeską. Czesi aktywnie działają na forum unijnym (m.in. w Parlamencie Europejskim) na rzecz pamięci o dwóch totalitaryzmach, dużą wagę przywiązując w tym kontekście do zapewnienia należnego miejsca w debacie publicznej również zbrodniom komunizmu. Czeska delegacja w Parlamencie Europejskim skutecznie forsowała deklarację o ustanowieniu 23 sierpnia (rocznica podpisania Paktu Hitler-Stalin, zwanego również Paktem Ribbentrop-Mołotow) Dniem Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Czesi wystąpili także z propozycją utworzenia platformy ds. badań totalitarnej przeszłości Europy (co z niewiadomych przyczyn spotkało się z powściągliwą reakcją strony polskiej) – w myśl czeskiej koncepcji ma ona służyć uznaniu przeszłości totalitarnej za część wspólnej, europejskiej historii i wspierać zainteresowanie społeczeństw UE losami ludzi w państwach niedemokratycznych. Pradze zależy na podkreśleniu specyfiki środkowoeuropejskich doświadczeń w XX wieku oraz ich znaczenia dla wspólnej tożsamości europejskiej[11]. Takie stanowisko w połączeniu ze zdecydowanym sprzeciwem wobec oczekiwań niemieckich „wypędzonych” lokuje Czechy na pozycjach zbliżonych do Polski, która także dąży do uznania zbrodniczości systemu komunistycznego oraz szerszej świadomości kluczowej roli totalitaryzmów w dziejach XX wieku. Jak z powyższych rozważań jasno wynika, Polska i Czechy mają sporo wspólnych interesów na forum UE, co powoduje, że współpraca obu krajów ma duży potencjał i niezłe widoki rozwoju. Możliwości, które dostrzegamy nie tylko my, ale również niektórzy nasi europejscy partnerzy (jak np. Niemcy), przyglądający się relacjom polsko-czeskim z wyjątkową uwagą.
W kontekście relacji polsko-czeskich wyniki wyborów w Czechach z czerwca 2010 roku należy uznać za korzystne. Zawiązanie centroprawicowej koalicji jest dla Polski rozwiązaniem korzystnym, lepszym niż potencjalna koalicja lewicowa. Zapewnia ona kontynuację aktywnej polityki zagranicznej prowadzonej przez Pragę oraz jasnego artykułowania interesów na forum unijnym. Co więcej, w przeciwieństwie do lat 2006-2010, nowy gabinet ma silną pozycję ze spokojną większością parlamentarną, co powinno dać mu stosunkowo pewną czteroletnią perspektywę prowadzenia polityki zagranicznej. Gwarancji kontynuacji dotychczasowego kierunku dyplomacji z pewnością nie dawałby rząd pod kierownictwem Jiříego Paroubka, znanego z dość bezkrytycznego euroentuzjazmu i nie starającego się (w czasie kierowania gabinetem w latach 2005-2006) aktywnie wpływać na politykę międzynarodową. Powołanie rządu Petra Nečasa, z aktywnym udziałem Karela Schwarzenberga i Alexandra Vondry, daje zatem Polsce duże możliwości współpracy z Czechami.
***
Podsumowując: Czechy są poważnym partnerem na arenie międzynarodowej, mającym duży potencjał i dążącym do aktywnego udziału w jej kształtowaniu. Praga jest żywotnie zainteresowana współpracą z Warszawą i to współpracą długofalową. Nie zraża się zatem fluktuacjami w polskim MSZ i zmniejszeniem zainteresowania kooperacją po polskiej stronie, lecz wytrwale stara się podtrzymywać dobre relacje z Polską. Współpraca ta może i powinna przebiegać wielopłaszczyznowo – na forach środkowoeuropejskim, europejskim i transatlantyckim. Główna praca – przełamanie wzajemnych stereotypów i uprzedzeń oraz nawiązanie twardej współpracy politycznej i budowa wzajemnego zaufania – została już przed kilkoma laty wykonana. Obecnie jednak pozostaje na tych fundamentach budować kolejne „piętra”.
Tekst z książki Ośrodka Myśli Politycznej „Polska w grze międzynarodowej. Geopolityka i sprawy wewnętrzne” (Kraków 2010)
[1] Por.: P. Ukielski, Polska – Czechy. Sojusz strategiczny?, [w:] „Międzynarodowy Przegląd Polityczny” nr 4(20)/2007, 2007, s. 230-234. [2] Więcej na ten temat: P. Ukielski, Republika Czeska – pięć lat w Unii Europejskiej, [w:] R. Żelichowski [red.], Pierwsza pięciolatka. Małe państwa Europy Środkowo-Wschodniej w Unii Europejskiej, Warszawa 2010, s. 86-101. [3] L. Jesień [red.], Stan debaty nad reformą instytucjonalną w wybranych państwach Unii Europejskiej, [w:] „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 4 (38), 2007, s. 96-99. [4] Tamże, s. 101. [5] M. Koczor, Walka z kryzysem gospodarczym w Unii Europejskiej – wyniki nieformalnego szczytu z 1 marca 2009 r., [w:] „Biuletyn PISM”, nr 13 (545), 4.03.2009. [6] M. Koczor, Walka z kryzysem finansowym i gospodarczym w Unii Europejskiej – decyzje Rady Europejskiej 19-20 marca 2009 r., [w:] „Biuletyn PISM”, nr 16 (548), 26.03.2009. [7] Pracovní program českého předsednictví. Evropa bez bariér, s. V, http://www.eu2009.cz/cz/czech-presidency/programme-and-priorities/program-a-priority-478/ (z 8.10.2009) [8] Por. E. Wyciszkiewicz, Prezydencja czeska wobec kryzysu gazowego, Materiał roboczy (3.), PISM, Konferencja „Doświadczenia czeskiej prezydencji – wnioski dla Polski”, 24-25 września 2009 r.; A. Łoskot-Strachota, Kontrowersje wokół unijnych pieniędzy dla Nabucco, [w:] „BEST OSW”, nr 12 (87), Ośrodek Studiów Wschodnich, 25.03.2009, s. 2-3. [9] R. Morawiec, Republika Czeska, Słowacja i Węgry wobec bezpieczeństwa energetycznego, [w:] „Biuletyn PISM” nr 112 (720). [10] Tekst „Memorandum” na stronie internetowej Forum Czesko-Polskiego: http://www.mzv.cz/cesko-polske_forum/cz/prodlouzeni_cinnosti_cesko_polskeho_fora.html. [11] M. Gniazdowski, Czeska propozycja utworzenia platformy ds. badań totalitarnej przeszłości Europy, [w:] „Biuletyn PISM”, nr 47 (515). Paweł Ukielski - Doktor nauk politycznych, historyk, wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, pracownik naukowy Instytutu Studiów Politycznych PAN, wydał m.in. "Aksamitny rozwód. Rola elit politycznych w procesie podziału Czechosłowacji" (2007). Współautor prac zbiorowych wydanych przez Ośrodek Myśli Politycznej: "Kryzys Unii Europejskiej. Polska i czeska perspektywa" (2012), "Bezpłodny sojusz? Polska i Czechy w Unii Europejskiej" (2011), "Polska w grze międzynarodowej. Geopolityka i sprawy wewnętrzne" (2010). |