Petr Havel
Fiskalna droga donikąd. Jak powinna wyglądać reforma wspólnej polityki rolnej UE po 2013 roku? Tekst powstał w ramach projektu “Sympozium: Unia Europejska, euro i ekonomiczny kryzys: wspólne interesy Polski i Czech w kontekście polskiej prezydencji w UE”, wspartego przez Forum Czesko-Polskie, a organizowanego przez Centrum pro studium demokracie a kultury z Brna (www.cdk.cz, www.revuepolitika.cz) przy współpracy Ośrodka Myśli Politycznej
To zupełnie zrozumiałe, że czescy politycy analizując reformę wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej (WPR) interesują sie przede wszystkim kwestiami, które będą miały bezpośrednie przełożenie na sytuację krajowych rolników. Warto jednak, aby przedmiotem dyskusji były również takie zapisy, które dotyczą całości Unii. Co prawda, kierowanie się partykularnymi interesami nie jest specjalnością jedynie Czechów – to powszechna praktyka wśród krajów członkowskich. W tym właśnie tkwi podstawowe ryzyko związane z potencjalnymi reformami. Efektywnie funkcjonująca WPR powinna być spoiwem interesów ogólnoeuropejskich, a nie wypadkową poszczególnych lobbistycznych, narodowych interesów.
Analizując problematykę należy sobie wpierw uświadomić, jakie sytuacje kryzysowe (ekonomiczne, geograficzne, społeczne i środowiskowe) wynikające z globalnych przemian, grożą rolnictwu europejskiemu po 2013 roku. Biorąc pod uwagę powyższe ramy musimy zastanowić się nad lokalną specyfiką rolnictwa: uwzględnić kontekst historycznego i gospodarczego rozwoju ziem czeskich, wziąć pod uwagę warunki glebowe i klimatyczne, oraz ostatni, choć równie istotny czynnik, czyli stan środowiska naturalnego.
Przewidywany rozwój na świecie Wzrastająca liczba ludzi na świecie jest podstawowym czynnikiem, który wpłynie na rolnictwo w skali całej planety, włączając obszar europejski. Taki proces pociągnie za sobą wzrost popytu na produkty rolne konieczne do produkcji żywności. Zwiększy się nie tylko liczba ludzi, ale także ulegną zmianie oczekiwania konsumenckie, co doprowadzi do wzrostu popytu na bardziej zróżnicowane produkty rolne, a to z kolei wpłynie na wzmożoną produkcję mięsa, kakao, bawełny i innych, wcześniej „luksusowych“ produktów. UE nie może jednak zakładać, że będzie w stanie pokryć wyższe zapotrzebowanie poprzez własną produkcją. Sytuacja będzie wręcz odwrotna: Unia będzie musiała stawić czoła zwiększonej konkurencji ze strony produkcji rolnej z krajów Trzeciego Świata. Tamtejsze nakłady na rolnictwo przez wiele lat pozostaną nadal niższe niż w UE, co najwyżej można założyć rosnącą efektywność produkcji. Można również spodziewać się postępującej migracji obywateli krajów rozwijających się do krajów członkowskich oraz wpływu, jaki będzie ona miała na nawyki żywieniowe, a co za tym idzie na popyt na produktu wytwarzane w UE..Postępująca globalizacja, ale również nierozważne zachowanie banków centralnych zwiększających ilość pieniędzy w obiegu i przewidywane coraz częstsze anomalie klimatyczne będą coraz wyraźniejszym impulsem do nieoczekiwanych i często dramatycznych wahań cen produktów rolnych. Z tych samych powodów, należy spodziewać się postępującego, globalnego wzrostu cen produktów rolnych, ale także nacisku na koncentrację gospodarstw w coraz większe organizmy – z wyjątkiem krajów typu Republiki Czeskiej, gdzie proces ten zaszedł już w przeszłości. Nacisk na koncentrację gospodarstw będzie skutkował również przemianą generacyjną w rolnictwie. Wielu potomków obecnych rolników nie będzie już kontynuować rodzinnej tradycji, ponieważ inne opcje biznesowe będą się wiązały z lepszymi możliwościami finansowymi. Rosnący nacisk na zwiększenie produkcji rolnej surowców wykorzystywanych do produkcji żywności, wcześniej czy później, zrodzi również pytanie o limity produkcji rolnej wytwarzanej na potrzeby odnawialnych źródeł energii (OZE), upraw energetycznych do produkcji biopaliw i surowców do wyrobu OZE. Wzrost produkcji rolnej (i ogólniej, jakiegokolwiek produkcji przemysłowej) spowoduje nacisk na potrzebę utylizacji wszelkich rodzajów odpadów, które stopniowo mogą zastąpić biomasę, jako podstawowy surowiec do produkcji energii. Europejskie rolnictwo przygotowując się do reformy WPR musi wziąć pod uwagę wyzwania wynikające z powyższej sytuacji i wyciągnąć z niej wnioski projektując poszczególne zmiany.
Współczesna sytuacja rolnictwa w Republice Czeskiej Czechy, ze względu na niedostateczne warunki geograficzne, klimatyczne i glebowe, a także rozłożenie struktury produkcji rolnej nie są idealnym krajem do prowadzenia intensywnego rolnictwa. Ogólnie rzecz biorąc, do produkcji zbóż wykorzystywana są nawet obszary, które nie przynoszą, na przykład z powodu położenia, wystarczającej wydajności z hektara, a hodowla, zwłaszcza przeżuwaczy, nie jest wystarczająco często zlokalizowana w górskich i podgórskich obszarach. Kraj czeka jeszcze całkowita restrukturyzacja rolnictwa, mimo że proces ten rozpoczął się już w latach poprzednich, przede wszystkim dzięki dotacjom przyznawanym w ramach tzw. drugiego filaru WPR.
Konieczność restrukturyzacji wynika również z potrzeby polepszenia bilansu użytków silnie i średnio zagrożonych erozją, ponieważ do tych kategorii należy połowa wszystkich gleb w kraju. Nie mogą one dostarczać konkurencyjnych plonów w produkcji rolnej i równocześnie ich uprawa wiążą się z ryzykiem wystąpienia powodzi lub suszy. Priorytetem Republiki Czeskiej jest stabilizacja stosunków wód powierzchniowych i podziemnych oraz zachowanie krajobrazu z równoczesnym pozytywnym wpływem na rozwój wsi i rolnictwa. Czechy są zatem modelowym przykładem kraju, w którym równie ważne jest zwiększenie efektywności produkcji rolnej, jak i troska o nie pogorszenie stanu środowiska, a więc promowanie zrównoważonego rolnictwa.
Oczekiwania fiskalne wynikające z reformy Aktualne, oficjalne stanowiska Republiki Czeskiej w sprawie reformy WPR (podobnie jak w innych krajach) uwarunkowane jest przede wszystkim priorytetami fiskalnymi, czyli chęcią maksymalnego wykorzystania finansowych środków pochodzących ze źródeł unijnych do wsparcia rolnictwa. W ten nurt wpisują się również wszelkie czeskie działania na arenie Unii mające na celu kategoryczne odrzucenie propozycji zamrożenia dotacji dla wielkich gospodarstw rolnych. Gdyby te zabiegi Republiki nie przyniosły efektów, gospodarstwa w naszym kraju byłyby „karane“ za swoją wielkość, która wynika z historycznych uwarunkowań poprzedniego stulecia. Trzeba zauważyć, że to właśnie wielkie gospodarstwa rolne stanowią 75 % wszystkich godpodarstw w Republice Czeskiej, więc ich „ukaranie“ dotknęłoby krajowych rolników najmocniej. Według przewidywanych scenariuszy czescy rolnicy, w zależności od wysokości maksymalnych limitów dotacji, straciliby w ten sposób rocznie od 7 do 13 miliardów koron. Wniosek o odrzucenie propozycji zamrożenie dotacji jest więc całkowicie logiczny, a także pozostaje w zgodzie z przewidywanym trendem stopniowej koncentracji gospodarstw rolnych w ramach całej struktury unijnej, przeciwko któremu Unia nie powinna protestować ze względu na obecną sytuację i konkurencyjność europejskiego rolnictwa. Rolnicy oczekują także, że obecne finansowanie z unijnego budżetu pozostanie na stałym poziomie. Ogólne wsparcie rolnictwa w UE będzie oczywiście przede wszystkim decyzją polityczną. Logiczne wydaje się jednak, aby obecny poziom dotacji nie został obniżony, a „jedynie“ aby lepiej nakierowano określone rodzaje pomocy. Według wszelkich przewidywań, nie należy oczekiwać gwałtownego wzrostu europejskiej produkcji rolnej, co może teoretycznie wspierać argumenty tych, którzy nawołują do zmniejszenia budżetu na rolnictwo. Należy jednak brać pod uwagę sytuację globalną, gdzie bogacące się kraje wydają na wsparcie rolnictwa więcej środków niż w przeszłości, a kraje bogate nakładów nie zmniejszają, tylko ustalają je na w miarę stałym poziomie. Wyższe niż w UE dotacje na rolnictwo są obecnie w takich krajach niezrzeszonych, jak Norwegia i Szwajcaria oraz w innych obszarach ekonomicznych np. w Japonii. Gdyby miało dojść do redukcji wsparcia europejskiego rolnictwa, mogłoby się tak stać jedynie na podstawie porozumień w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Byłoby to jednak równoznaczne ze zrównaniem dotacji w całej strukturze WTO.
Kwestia „sprawiedliwości“ europejskich dotacji jest podstawowym problemem dla czeskiego rolnictwa (a także dla wszystkich, nowych kraj członkowskich). Oczywistym jest, że „sprawiedliwe“ dotacje nie są „równe“, ponieważ cena jednego euro w różnych krajach członkowskich różni się w zależności od sytuacji ekonomicznej, siły nabywczej obywateli lub też chociażby wyższych nakładów na rolnictwo. Z punktu widzenia Czech, dotacje tej samej wysokości oznaczałyby dla krajowych rolników lepsze warunki w porównaniu z rolnikami z krajów starej piętnastki, ale gorsze w porównaniu z sytuację praktycznie wszystkich nowych członków Unii. Konsekwencje takiego rozwiązania byłoby więc zarówno neutralne jak i negatywne. Staranie się o jednakowy poziom dotacji w całej Unii nie jest zatem w interesie Republiki Czeskiej, aczkolwiek jest to właśnie główny punkt programu głównej organizacji rolniczej – Czeskiej Izby Rolnej. Różnorodność poszczególnych gospodarek oraz warunków glebowych i klimatycznych w UE legitymizuje natomiast inne żądania fiskalne – postulat, aby dla pojedynczych krajów poszerzyć zakres wykorzystania części dotacji na wsparcie narodowej specyfiki lub kluczowych kwestii zapisanych w ramach narodowej strategii rolnej. Zakres ten, obecnie zdefiniowany w ramach tzw. Health Check, czyli Bilansu Wspólnej Polityki Rolnej na podstawie artykułu 69, na 3,5 % przyjmowanych dotacji, mógłby być, zgodnie ze stanowiskiem Republiki Czeskiej, rozszerzony aż do 10 %. Takie rozwiązanie miałoby w swoim założeniu wspierać wszystkie kraje członkowskie. Pozostaje jedynie pytaniem, w jakiej wysokości można by było „przelać“ dotacje oraz jakich surowców i towarów dotyczyłoby takie rozwiązanie. Ze względu na przewidywany wzrost popytu na "luksusowe" towary rolne, w szczególności w zakresie produkcji zwierzęcej, pożądane byłoby również, aby włączyć w takie rozwiązania hodowlę świń i drobiu. Zapis ten dotyczyłby zatem także bardziej wyspecjalizowanej części gospodarstw rolnych, które generują wyższe zyski i większą liczbę miejsc pracy. Wsparcie produkcji rolnej byłoby w tym przypadku równoznaczne ze wsparciem tworzenia nowych miejsc pracy na terenach wiejskich.
Potencjalne wkład Republiki Czeskiej w reformę WPR Strategicznym posunięciem krajowej, rolniczej dyplomacji powinno być koncentrowanie się przy reformie WPR nie tylko na kwestiach fiskalnych. Zwłaszcza, że nasz kraj może, zgodnie z naszkicowaną powyżej narodową specyfiką, zaproponować coś UE – nie tylko na polu dóbr publicznych, ochrony środowiska, badań i wiedzy, ale także w obszarze pomysłów na zwiększenie efektywności całego europejskiego rolnictwa.
Wyraźnym ekonomicznym wkładem Czech w reformę całej UE może i musi być zwiększająca się produkcja upraw i innych organizmów genetycznie modyfikowanych (GM). Jeśli Unia chce, chociażby częściowo, stawić czoła konkurencji tańszych surowców i produktów z krajów trzecich, musi zmierzyć się z konkretnym wykorzystaniem biotechnologii również na europejskich terenach. W tym obszarze Republika Czeska może pomóc, nie tylko poprzez prowadzeniu kampanii uświadamiającej społeczeństwu całe zagadnienie (za pośrednictwem swoich światowej klasy naukowców i specjalistów), ale również podzielić się swoim doświadczeniem z produkcją upraw modyfikowanych genetycznie dozwolonych w UE ( (Bt kukurydza, ziemniaki Amflora). Czechy są obecnie jedynym krajem w Unii, w którym prowadzi się obie uprawy równocześnie. Republika Czeska mogłaby także w ramach reformy WPR postulować zwiększenie środków finansowych przeznaczonych na wsparcie nauki i badań, zwłaszcza badań stosowanych. Takie wsparcie byłoby również w interesie UE, ponieważ może stawić czoła rosnącej konkurencji globalnej w produkcji i przetwarzaniu surowców rolnych, między innymi, właśnie poprzez eksport know- how i wprowadzenie zaawansowanych technologii, których stosowania może następnie chociażby częściowo (ze względu na poprawę jakości surowców) domagać się od krajów trzecich. Zwłaszcza Republika Czeska, która z historycznego punktu widzenia nie jest krajem rolniczym, a przemysłowym, powinna taką taktykę UE jednoznacznie wspierać.
Średnia wielkość gospodarstw w Republice Czeskiej (największa w UE) oznacza również największe doświadczenie naszych rolników w wykorzystaniu nawigacji satelitarnej do pracy w terenie. Jej wydajność rośnie wraz z wielkością zarządzanych gruntów rolnych. System nawigacyjny, jedynie w przypadku naszego kraju, zmniejsza nakłady rolników o 30 % i jest technologią przyjazną dla środowiska, ponieważ optymalizuje ruch maszyn rolniczych na polach. Takim doświadczeniem Czechy mogą się podzielić na poziomie UE i wykorzystać zdobytą wiedzę bezpośrednio przy opracowywaniu wspólnej polityki rolnej.
Kluczowym wkładem Czech w reformę WPR powinna być polityka ochrony wód, zgodna ze strategią ogólnej ochrony zasobów UE. Republika Czeska jest „europejskim działem wodnym“, wszystkie wody z naszego kraju płyną dalej do krajach sąsiednich, w interesie Unii jest więc ochrona lokalnych zasobów wodnych. Projekt „koncepcji wodnej“ pojawił się już w okresie poprzedzającym wstąpienie w struktury unijne. Później należało go jednak wpisać w ramy jakiejś konkretnej problematyki, która zainteresowałaby wszystkie państwa.
Ostatecznie przeważyły priorytety produkcyjne, dlatego UE właściwie nie wypowiedziała się na temat tego projektu. Jego podstawą miała być ogólna stabilizacja powierzchniowych i podpowierzchniowych złóż wodnych łącznie z zadbaniem o ich czystość. Korzyści z pilotażowych i prowadzonych projektów mogłyby służyć nie tylko do rozwoju rolnictwa, ale także skutkować utrzymywaniem wysokiej jakości krajobrazu. Argumentem za włączeniem projektu stabilizacji systemów wodnych w reformę WPR jest przytaczany stan gruntów czeskich (zagrożonych wodną i wietrzną erozją). W Czechach, w stopniu większym niż gdzie indziej, znane są konsekwencje historycznych decyzji politycznych i interwencji w krajobraz, takich jak prostowanie cieków wodnych i likwidacja ugorowania ziemi, które spowodowały ograniczoną zdolność gleb do absorbcji wody. Te doświadczenia może wykorzystać cała Unia.
Nawiązując do kwestii wodnej należałoby, nie tylko w kontekście stabilizacji systemów wodnych, poruszyć problematykę słodkowodnego rybołówstwa, rolę stawów hodowlanych w kraju i hodowli ryb słodkowodnych. Dzięki wyśrubowanym limitom dotyczącym ilości i łowisk morskich ryb rola słodkowodnego rybołówstwa ustawicznie wzrasta. Przede wszystkim UE musi stawić czoła zwiększonym połowom morskich ryb poprzez rozwój akwakultury, chyba że zamierza pokrywać własne zapotrzebowanie na ryby głównie poprzez import. Zamknięte, dopasowane łowiska można równocześnie wykorzystać do hodowli ryb słodkowodnych. W całej Republice powinna być ogólna strategia dotycząca wykorzystania łowisk. W tym obszarze powinno się współpracować z innymi krajami środkowoeuropejskimi, które obiektywnie są w gorszej sytuacji, nie tylko poprzez brak możliwości wykorzystania handlu morskiego i czerpania z tego korzyści, ale także poprzez nierówną pozycję w dostępie do transportu produktów rolnych i żywności w portach europejskich, która wpływa na zwiększenie kosztów każdym towaru.
Prognozowa zwiększająca się dostępność światowego rynku towarów spowoduje, chociażby u części kupujących, wzrost zainteresowania pochodzeniem płodów rolnych. Zatem w interesie konsumentów, nie tylko tych z Czech, jest stworzenie systemu identyfikacji pochodzenia produktów, w którym wzięto by pod uwagę rzeczywisty kraj pochodzenia, a nie jedynie kraj pochodzenia w ramach struktur europejskich. Jest mnóstwo argumentów przemawiających za wprowadzeniem systemu identyfikacji. Podstawowym i najważniejszym jest fakt, że nadal nie nastał moment, w którym większość obywateli UE identyfikuje się z Unią jako ze swoim krajem. Takie podejście jest szczególnie widoczne w nowych krajach członkowskich, wliczając w to Czechy, gdzie obywatele stale postrzegają granice jako granice ekonomiczne, mimo że żyją we wspólnej przestrzeni gospodarczej. Tendencja do rozpoznawania towarów pochodzących z własnego kraju nie jest również obca konsumentom ze starych krajów członkowskich (jest ona nadal nieznaczna, ale dzięki trwającej migracji wciąż rosną tendencje nacjonalistyczne a unifikacja europejskich towarów jako całości, tylko wzmacnia taki trend). W bardzo różnorodnej pod względem ekonomicznym Europie istnieją także nierówności technologiczne i różnice kapitału ludzkiego, które obiektywnie muszą prowadzić do zróżnicowanej jakości produkowanej żywności. Relatywnie logiczna chęć, aby zjednoczyć nierównych pod wspólnym sztandarem zaowocowała między innymi problemami związanymi ze wspólną walutą euro, na przyjęcie której część krajów nie była przygotowana. Dlatego właśnie warto, aby UE nie popełniła podobnego błędu decydując się na zunifikowane oznaczanie żywności. Takie działanie jest również konsekwentnym krokiem w realizacji strategii UE, aby wspierać tożsamość regionów, chronić specyfikę produktów oznaczonych certyfikatami i promować rozwój wsi, gdzie dane produkty powstają (w konsekwencji czego pojawiają się nowe miejsca pracy również związane z turystycznym potencjałem terenów wiejskich).
UE wspólnie z Republiką Czeską musi także wspierać i stworzyć idealne warunki pracy dla niezależnych akademickich autorytetów w obszarze bezpieczeństwa żywności. Naukowcy ci muszą mieć również wsparcie w swoich werdyktach dotyczących wprowadzania konsumentów w błąd. Chodzi przede wszystkim o Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) i jego zdrowotne i żywieniowe etykiety na opakowaniach produktów.
Odnawialne źródła energii W ramach reformy WPR po roku 2013 Czechy muszą na arenie europejskiej wspierać postulat ponownego rozpatrzenia zobowiązań państw członkowskich, co do obowiązkowego 10% udziału biopaliw w rynku paliw do 2020 r. oraz innych obowiązkowych udziałów odnawialnych źródeł energii (OZE). Zwłaszcza Czechy nie spełniają wszystkich "obietnic OZE" ze swoją niewystarczającą ilością gruntów rolnych, ale problem jest znacznie bardziej powszechny. Wymagany udział energii uzyskanej ze źródeł odnawialnych oznacza dla rolników i pozarolniczych przedsiębiorców gwarancją sprzedaży surowców, co przekłada się na wzrost ich ceny. Ponadto, zwiększa to konkurencyjność tego typu produkcji w stosunku do produkcji żywności, co przekłada się na cenę gruntów i nacisk na ich intensywniejsze użytkowanie – z negatywnymi skutkami dla środowiska. Wzrastające ryzyko erozji spowodowane "przemysłowym" korzystaniem z gruntów rolnych i leśnych jest całkowicie nie do przyjęcia, zwłaszcza w obecnej sytuacji coraz częstszych katastrof i anomalii klimatycznych. Ukierunkowanie produkcji na biomasę wykorzystywaną do celów energetycznych ma dodatkowy negatywny wpływ na konkurencyjność rolnictwa. Na przykład w Republice Czeskiej uprawa rzepaku jako surowca do produkcji bio-diesla jest obecnie na granicy dopuszczalnego udziału w ogólnej strukturze upraw rolnych i jej dalszy rozrost doprowadziłby (i już prowadzi) do niestandardowych praktyk płodozmianu i jednostronnej eksploatacji gleby zmniejszającej jej urodzajność. Rozwiązaniem jest zwiększenie plonów z istniejącej powierzchni, ale w praktyce oznacza to dalszą intensyfikację produkcji rzepaku – po raz kolejny z negatywnym skutkiem dla środowiska. Analogicznego problemu można się spodziewać w przypadku wykorzystania biomasy, takiej jak odpady drzewne. Gdyby dotacje na korzystanie z odpadów drzewnych były wystarczającą motywujące dla przedsiębiorców, cała biomasy leśna zostałaby wykorzystana do celów energetycznych i nie starczyłoby surowców do produkcji masy papierniczej, a w skrajnych przypadkach nawet do standardowych wyrobów drewnianych, ponieważ najkorzystniejszym pod względem ekonomicznym rozwiązaniem byłoby spalenie nawet najlepszego drewna. "Całkowite sprzątanie" lasu wiążę się też z zagrożenie dla środowiska, ponieważ traci ono potencjał do zatrzymywania wody w krajobrazie, nie mówiąc już o różnorodności biologicznej.
To oczywiste, że nie należy jednoznacznie odrzucać odnawialnych źródeł energii. Poszczególne kraje powinny jednak mieć szansę na samodzielne określenie wysokości udziału odnawialnych źródeł energii w całości produkcji energii i zużyciu paliw, w zależności od własnych możliwości i strategii. Obecnie OZE powinny być wykorzystywane do celów energetycznych tylko w przypadku, kiedy chodzi o likwidację nadprodukcji, odpadów lub ma to cel społeczny – wspieranie lokalnego zatrudnienia. Z tego też powodu, Czechy i UE powinny przede wszystkim wspierać takie formy odnawialnych źródeł energii, które nie przyczyniają się do degradacji środowiska, ale będą miały dokładnie odwrotny skutek. W obecnej sytuacji za optymalne rozwiązanie należy uznać dostarczanie bio-gazowniom ich "podstawowego pożywienia", nie w postaci specjalnie uprawianej biomasy, ale poprzez czyszczenie terenu z odpadów rolnych, w tym odpadów komunalnych ulegających biodegradacji i odpadów żywnościowych.
Regulacje i biurokracja Największym wyzwaniem dla przyszłości WPR i jej konkurencyjności w stosunku do innych światowych partnerów jest potrzeba wyraźnego zredukowania nakładów na produkcję rolną. Republika Czeska musi popierać wszelkie rozwiązania, które doprowadzą do tego celu. Równocześnie jest oczywistością, że niektórych obiektywnie wyższych nakładów na produkcję rolną w ramach UE nie można obniżyć. Do takich należy koszt ludzkiej praca, który raczej będzie rosnąć, cena (wynajmu) ziemi lub cena środków do produkcji rolnej. Koszt produkcji rolnej można jednak obniżyć poprzez redukcję biurokracji i eliminowanie wszelkiego rodzaju niepotrzebnych regulacji. Mimo, że dodatkowe koszty związane z biurokracją dla całej UE nie były jeszcze dotąd oszacowane, znane są częściowe raporty, z którym można wydedukować, że istnieją ogromne rezerwy finansowe wynikające z ewentualnej redukcji biurokratycznych środków. Już w 2003 roku w opracowaniu holenderskiego ministerstwa rolnictwa konstatowano, że biurokratyczne obciążenia kosztowały lokalnych rolników w 2002 roku 430 milionów euro. Nowsze niemieckie raporty pokazują, że w roku 2007 niemieccy rolnicy stracili 6,7 milionów godzin jedynie na uzupełnianiu dokumentacji o dotacje. Ewidencja związana z hodowlą zwierząt zajęła niemieckim rolnikom w analogicznym okresie 10,4 milionów godzin, co przekłada się na kwotę 260 milionów euro.
Na konkurencyjność europejskiego rolnictwa wpływają w jeszcze większym stopniu regulacje rynku, na przykład systemy kwot. Nakłady na wykup surowców za gwarantowane ceny bez względu na sytuację rynkową, sprzedaż nadwyżek z dotacjami na wsparcie eksportu i wiele innych rozwiązań kosztuje UE rocznie miliardy euro, przy czym podstawowym rezultatem tych działań jest pewność, że na rynku nadal istnieją podmioty, które nie mogłyby ekonomicznie przeżyć bez wsparcia (w systemie kwot z dozwoloną maksymalną produkcją takie podmioty zabierają miejsce bardziej konkurencyjnym przedsiębiorcom). W konsekwencji poprzez istnienie całej masy producentów rolnych UE jest niekonkurencyjna jako całość (cenowo). W skali krajowej podobna sytuacja występuje w Czechach. Praktycznie każdy lokalny towar ma europejskich i światowych konkurentów, ale mimo to produkcja jako całość w porównaniu z rolnikami z europejskiej piętnastki ma gorsze wyniki.
Należy sobie zatem zadać pytanie, czy nie lepiej byłoby gdyby w przyszłości dotacje w ramach programów UE dostawały jedynie takie podmioty, które spełniają chociażby minimalne kryteria konkurencyjności. Z myślą o zachowaniu miejsc pracy na wsi, należałoby jednak wziąć pod uwagę odstępowanie od powyższej zasady w przypadku, gdy mimo niekonkurencyjności przedsiębiorstwa, będzie to podmiot spełniający jakieś społeczne funkcje. Częściowo system ten pokrywa się z założeniami rozdziału dotacji na tzw. pierwszy i drugi filar, ale wydaje się jednak, że takie założenie nie są dostateczną motywacją dla istotniejszego wzrostu efektywności produkcji rolnej, zwłaszcza w obszarze redukcji kosztów. Obecny system wsparcia należy zamienić na bardziej dedykowany.
„Ujednolicający“ system nie respektuje także zróżnicowania gospodarstw rolnych według typu, lokalizacji czy wielkości. To oczywiste, że na przykład mniejsze rodzinne gospodarstwa potrzebują innego wsparcia, niż wielcy producenci typu niegdysiejszych PGR-ów.
Kilkukrotnie przywołany postępujący proces koncentracji produkcji rolnej w UE każe zastanowić się nad tym, czy WPR nie powinna reagować na zmiany w strukturze i wielkości gospodarstw poprzez wybór niektórych rodzajów dotacji. Przy czym zasadą byłby system, w którym niektóre dotacje byłyby przeznaczone dla podmiotów zajmujących się przede wszystkim ochroną środowiska, a inne dla firm produkujących produkty rolne.
Stabilizacja warunków prowadzenia działalności Około 2013 roku należy spodziewać się większej zmienności cen surowców rolnych i zwiększonej dynamiki wahań na przykład w przeciągu jednego sezonu. Stanie się tak, nie tylko ze względu na zmiany klimatyczne, ale także w wyniku postępującej globalizacji (między innymi poprzez połączenie sektora bankowego oraz giełdy i wynikającej z tego większej możliwości spekulacji cenami surowców). Na większość z powyższych czynników rolnicy obiektywnie nie mają wpływu. Dlatego UE powinna posiadać narzędzia, które zapewniłyby odpowiednią stabilność produkcji rolnej.
Kontrowersyjnym, acz wykorzystywanym na przykład w USA, rozwiązaniem jest wprowadzenie cen regulowanych (a więc zmniejszających konkurencyjność producentów) poszczególnych towarów na rynku. W zasadzie, polegałoby to na przepracowaniu zasad obecnego systemy skupów interwencyjnych. Kolejną możliwością jest ujednolicenie ciężarów socjalnych, na przykład poprzez zwolnienie z odprowadzania podatku takich podmiotów rolnych, których dochody spadłby poniżej określonego limitu, i stałoby się tak niezależnie od ich biznesowych decyzji. W zasadzie, chodziłoby zatem o system stosowany dla uboższych społeczeństw (w tym rolniczych) w Polsce.
UE powinna również działać jednak w ramach istniejących, w zasadzie standardowych możliwości stabilizacji rynku. Jedną z nich jest motywacja do ubezpieczania się od ryzyka rolniczego, łącznie z ryzykiem wynikającym z pojawienia się klimatycznych anomalii. Takie rozwiązanie nie wiązałoby się z wprowadzeniem obowiązkowych ubezpieczeń przeciwko ryzyku, zarówno w produkcji roślinnej jak i hodowlanej, ale można by było powiązać ubezpieczenie z warunkami przyznawania dotacji. Jednym słowem – bez ubezpieczenia, nie byłoby dotacji, lub byłabym ona ograniczona.
Do czynników stabilizujących rolnictwo w ramach UE należałoby także zaliczyć zlikwidowanie wszelkiego typu niestandardowych umów handlowych, przede wszystkim między krajami członkowskimi, a ich byłymi koloniami, zgodnie z którymi część krajów UE obecnie sprowadza niektóre produkty rolne omijając właściwie opłaty celne. W praktyce oznacza to handlową dyskryminację krajów Unii, które nie miały kolonii. Różne stawki celne oczywiście deformują wewnętrzny rynek unijny, chociaż faktem jest, że bezcłowe towary są tańsze, co jest w interesie europejskich konsumentów. Kompromisem byłoby więc umożliwienie bezcłowego importy towarów z krajów trzecich wszystkim krajom unijnym w stopniu proporcjonalnym do niektórych parametrów makroekonomicznych, takich jak PKB.
Obrona przeciwko transportowi produktów i surowców z krajów trzecich Prognozowana niska i według wszelkich przewidywań mająca się dodatkowo obniżyć cenowa konkurencyjność surowców i produktów rolnych z UE w stosunku do produktów z krajów trzecich, każe zastanowić się nad ogólną przyszłością europejskiego rolnictwa. Współcześnie, aby bronić europejskich rolników wykorzystuje się tak zwane środki pozataryfowe, na przykład zakaz importu produktów GM lub wymaganie stosowania podobnych technologii przy produkcji surowców poza UE. Jednak z perspektywy długoterminowej taka taktyka nie jest możliwa w ramach WTO, a poza tym UE przegrała do tej pory większość sporów dotyczących międzynarodowego handlu (lub chociażby ich nie wygrała, lub spór zakończył się sytuacją patową).
Ze społecznego i ekologicznego punktu widzenia dużo bardziej akceptowalne byłoby działanie w ramach tzw. śladu ekologicznego na niekorzyść towarów przywożonych do UE. Większość konsumentów, nie tylko w Czechach, naprawdę dziwi się, jak to możliwe że produkty, które pokonują w transporcie dziesiątki i tysiące kilometrów po całym świecie, są tańsze lub w tej samej cenie, co europejskie towary.
Takie rozwiązania mają swoją logikę, wsparcie społeczne i środki, dzięki którym można by było ograniczyć tendencję do niepohamowanej wymiany gospodarczej. Spadek globalnej wymiany w przypadku, kiedy nie jest ona konieczna, doprowadziłby do wzmocnienia się tożsamości makroekonomicznych struktur i odegrałby rolę alternatywy w stosunki do globalizacji, czym wpisałby się w widoczne obecnie trendy. Z ekonomicznego punktu widzenia takie podejście wiązałoby się również z mniejszym zużyciem paliwa i ogólnym zmniejszeniem globalnego zużycia energii. Świat zyskałby też dzięki temu więcej czasu na badania nad innymi źródłami energii, która mogłaby zastąpić OZE jako alternatywa dla ropy. Spadek transportu żywności na całym świecie miałby pozytywny wpływ na środowisko również poprzez redukcję emisji wszystkich rodzajów paliw.
Kolejną metodą ochrony rolników w UE są celowe inwestycje w rolnictwo w krajach rozwijających się, które rozwiązywałyby problem zwiększonego zapotrzebowania na produkty rolne, poprzez zwiększenie produktywności rolnictwa w krajach rozwijających się, jednak przy utrzymaniu podstawowej zasady podwyższenia tamtejszych cech produktów rolnych. W ten sposób wyrównałyby się poziomy cen określonych towarów, a europejskie rolnictwo mogłoby zwiększyć swoją konkurencyjność. Jednak towary i surowce pochodzące z krajów trzecich nadal w porównaniu z produktami unijnymi byłyby tańsze, a poza tym Unia musiałaby rozwiązać problem ich transportu. Właśnie dlatego, najbardziej pożądanym rozwiązaniem byłyby inwestycje w rolnictwo krajów rozwijających się, które nie ograniczyłyby się jedynie do podstawowego wsparcia, ale także obejmowałyby inwestycje w przetwarzanie i sprzedaż produktów wytworzonych na miejscu. Jeśli świat rozwijający się „zje, to co wyprodukował“ nie będzie zalewał europejskiego rynku swoimi produktami. Chodzi także o humanitarny wymiar problemu. Współczesna pomoc bogatego świata skierowana do najbiedniejszych obszarów planety koncentruje się przede wszystkim na bezpłatnych transportach podstawowych produktów rolnych, to jednak nie motywuje lokalnej społeczności do produkcji własnych towarów. Wiele spośród regionów świata rozwijającego się ma równocześnie, w odróżnieniu od wielu regionów świata bogatego, lepsze gleby i warunki klimatyczne do produkcji rolnej. Tkwi w tym ogromny potencjał do rozwoju produkcji rolnej na skalę globalną, a więc do zwiększenia zatrudnienia w krajach rozwijających się, stymulowania ich ekonomicznego prosperity oraz do, wcale nie mniej istotnego, zmniejszenia ryzyka konfliktów zbrojnych powstających w momencie, kiedy sytuacja ekonomiczna w tych krajach staje się nieznośna dla ich obywateli.
Trzecim krokiem w obronie rolnictwa UE jest wspieranie wszelkich działań rolników zwiększających „wartość dodaną” produktu. Takie rozwiązanie jest bardziej systemowym i uzasadnionym ekonomicznie krokiem, niż współczesna dyskusja o „sprawiedliwym podziale zysków“ między poszczególnymi osobami z żywnościowego łańcucha. Tworzenie ostatecznego produktu we własnym zakresie z surowców bezpośrednio posiadanych przez rolników zwiększa przynajmniej częściowy zysk, w porównaniu do sytuacji, kiedy rolnik sprzedaje tylko podstawowy surowiec do dalszego przetwarzania. Bardziej zaawansowane produkty wytwarzane przez rolników europejskich prawdopodobnie nie będą miały konkurencji wśród produktów wytwarzanych w krajach rozwijających się, poza tym ich wielką zaletą będzie możliwość zweryfikowania składu i tym samym zmniejszenie ryzyka wpływu na zdrowie konsumentów.
Na zakończenie Wydaje się oczywiste, że wspólna polityka rolna po roku 2013 musi być bardziej liberalna, mniej protekcjonistyczna, mniej regulowana, mniej biurokratyczna oraz dotowana, jeśli nie w mniejszym stopniu niż do tej pory, to przynajmniej w sposób bardziej celowy,. Podstawowa strategia UE po roku 2013 nie może być bezkrytyczna ekspansją w kierunku powiększania obszaru produkcji rolnej, ale obroną obecnych pozycji. To samo dotyczy Republiki Czeskiej. Do realizacji tych celów nie prowadzą jedynie fiskalne priorytety, ale raczej przemyślana strategia w ramach WTO i globalizującego się świata. Biorąc pod uwagę gęstość zaludnienia w UE, stopień rozwoju przemysłu i długoletnie intensywne wykorzystywanie środowiska naturalnego, częścią WPR musi być dbałość o zachowanie najwyższej jakości środowiska. W zasadzie to niemożliwe, aby interes kilku procent rolników w UE przeważył nad interesem europejskiej populacji, dlatego rolnicy muszą się zmierzyć z ograniczeniami, które będą wpływać na ich produkcję w przypadku, jeśli będzie ona zagrożeniem dla środowiska.
W ramach WPR prawdopodobnie największym praktycznym wyzwaniem będzie ustalenie relacji pomiędzy produkcją rolną i poziomem akceptowalnego wpływu na krajobraz. Z drugiej strony rolnicy muszą mieć możliwość prowadzenia działalności i przede wszystkim produkcji żywności, a nie surowców do produkcji energii. Równocześnie nie mogą oni stwarzać zagrożenia dla zdrowia i stanu posiadania innych obywateli poprzez swoją nieograniczoną i nieodpowiedzialną uprawę. Jeśli jednak taka sytuacja będzie miała miejsce, sankcje muszą wynikać z odpowiedniego zapisu prawnego, a nie z doraźnego określenia zakresu odpowiedzialności. |