Marek A. Cichocki
Celem tekstu jest
odpowiedź na pytanie: czy Europa Środkowa stanowi dzisiaj w Europie oraz w
ramach UE wpływowy politycznie oraz gospodarczo podmiot regionalny? W ostatnich
25 latach ta część Europy przeszła głębokie i gwałtowne przeobrażenia stając
się częścią zachodnich struktur bezpieczeństwa – NATO i UE. Zmiana systemu
politycznego oraz reforma gospodarek w państwach Europy Środkowej sprawiły, że
region ten należy dziś do najbardziej rozwijających się w całej Europie.
Dynamika ta stawia pytanie o potencjał regionu Europy Środkowej, szczególnie w
kontekście zmian, które wywołane kryzysem finansowym prowadzą do wykształcenia
się nowego porządku całej UE. Jaki jest faktyczny potencjał wpływu Europy
Środkowej na te zmiany? Do jakiego stopnia można mówić w tym przypadku o
jednorodnym wpływie państw Europy Środkowej, kierujących się rozpoznaniem
wspólnych interesów? Czy w nowym porządku Unii Europa Środkowa może zająć swoje
miejsce jako regionalny, silny aktor? Pytania takie prowokują nie tylko
polityczne ambicje niektórych państw regionu, wyrażające się m.in. w planie
utworzenia grupy bojowej państw Europy Środkowej. Wynikają one także z
niektórych wskaźników, np. z PKB per capita czterech państw regionu
(V4), plasującego się na poziomie 70% średniej dla całej UE. Pokazuje to, że
państwa te szybko nadrabiają różnice w ogólnej zamożności względem zachodnich
państw Europy, skutkiem czego słabnie podstawowy czynnik określający stan
nierównowagi między zachodnią i środkową częścią Europy, z jaką mieliśmy do
czynienia w długiej, obejmującej ponad dwa stulecia perspektywie historii.
Europa
Środkowa, którą rozumiemy tutaj jako cztery państwa współpracujące w ramach
Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Polska, Słowacja, Węgry), ma swoją szczególną
historyczną logikę rozwoju, o której należy pamiętać. Państwa regionu powracają
na europejską scenę polityczną wraz z końcem I wojny światowej. Jest to wynik
zarówno dążeń wolnościowych narodów Europy Środkowej, jak również
amerykańskiego interwencjonizmu na Starym Kontynencie (wilsonowski idealizm z
zasadą samostanowienia narodów). Ponieważ ostatni czynnik pozwolił rozbić
obowiązującą w XIX wieku generalną zasadę europejskiego porządku opartego na
koncercie mocarstw oraz otworzył możliwość politycznej rekonstrukcji regionu
Europy Środkowej, moment zakończenia I wojny światowej można uznać za początek
szczególnych relacji państw regionu ze Stanami Zjednoczonymi. Pomimo
rozlicznych prób odbudowanym państwom Europy Środkowej nie udało się stworzyć
realnych mechanizmów regionalnej współpracy w okresie międzywojennym. Zaś po
decyzjach 1944 roku na dziesięciolecia stały się one częścią nowego,
powojennego imperium sowieckiego. Jego załamanie się w 1989 roku otwiera
zupełnie nowy rozdział w historii państw Europy Środkowej, które wchodzą na drogę
przemian i przesuwają się w stronę zachodnich struktur NATO i UE. Nie tylko
więc pewna wspólnota historycznych doświadczeń w XX wieku oraz intelektualna
konstrukcja Europy Środkowej kultywowana w czasach komunizmu przez
antykomunistyczną inteligencję sprawiały wrażenie, że region ten stanowi jakąś
określoną, odrębną całość. Decydowała o tym również wspólnie obrana ścieżka
rozwoju po 1989 roku, wytyczona przede wszystkim przez perspektywę członkostwa
w Sojuszu Atlantyckim oraz w UE.
Wspólne
doświadczenie komunizmu oraz wyzwolenia się od niego dało podobny kontekst dla
przemian lat 90-tych, którym podlegały państwa Europy Środkowej. Przede
wszystkim jednak tak zwana transformacja ustrojowa i gospodarcza tych państw
przypada na szczególny moment w historii Europy. Jest to okres ekonomicznego
triumfu na Zachodzie neoliberalnej recepty na stworzenie warunków pomyślnego
rozwoju społeczno-ekonomicznego. Jednocześnie w tym samym okresie popularność
zdobywa uproszczona wersja tezy Francisa Fukuyamy o końcu historii oraz
wyczerpaniu się ideologicznych sporów na rzecz jednoznacznego triumfu
zachodniej, liberalnej koncepcji demokratycznego kapitalizmu, jako najbardziej
rozwiniętego stadium w historii ludzkości. Oba czynniki mają istotne znaczenie
dla ukształtowania się ścieżki transformacji w państwach Europy Środkowej. Nie
bez znaczenia jest tutaj pewnego rodzaju symbioza, która zostaje zawiązana
między neoliberalizmem oraz tezą o końcu historii z jednej strony (strony
zachodniej logiki rozwoju przełomu lat 80-tych i 90-tych) a charakterystyczną
dla środowiska demokratycznej opozycji w Europie Środkowej tamtego okresu ideą
apolitycznej polityki czy też apolitycznego społeczeństwa obywatelskiego.
Świadomość takiego związku nie jest być może początkowo silnie obecna, jednak
jego konsekwencje stają się nad wyraz konkretne. Antydemokratyczna opozycja w
krajach Europy Środkowej, wyrastając niejednokrotnie z szerszych ruchów
społecznych, jak w przypadku Polski, po przejęciu władzy uznaje implementację
rozwiązań neoliberalnych za podstawowy wzorzec społecznych i ekonomicznych
przemian. Embeded neoliberalizm staje się w państwach regionu
obwiązującym modelem ekonomicznych przemian, akceptowanym zarówno przez elity
demokratyczne jak i postkomunistyczne.
Przyjęcie
w Europie Środkowej modelu odgórnie aplikowanego neoliberalizmu sprawia, że na
państwa V4 można patrzeć przez pryzmat podobnej formuły transformacji o
podobnych konsekwencjach praktycznych – pozytywnych oraz negatywnych. Mamy
tutaj do czynienia ze stosunkowo podobnym charakterem prywatyzacji gospodarki,
deregulacji i otwarcia rynku, oraz ze znacznym ograniczeniem roli państwa, jak
i minimalizacją kosztów jego społecznych i publicznych celów. Otwiera to
podobną przestrzeń do dokonania głębokich zmian przy wysokich kosztach
społecznych, przede wszystkim utraty społecznego zaufania do własnych
politycznych elit oraz własnego państwa. Na tym tle rozgrywa się kwestia
lustracji oraz rozliczenia z komunistyczną przeszłością w państwach Europy
Środkowej, choć w każdym z nich w odmienny sposób. Model odgórnie aplikowanego
neoliberalizmu przynosi także ogólne ważne konsekwencje dla regionu. Przede
wszystkim sprawia, że transformacja jako model przemian w Europie Środkowej
oraz podstawowy czynnik przybliżający państwa regionu do członkostwa w UE staje
się integralnym elementem przemian zachodzących w zachodniej Europie lat
90-tych. Odrzucona zostaje, z wyjątkiem incydentalnego jak się później okazuje
epizodu słowackiego (Mečiar), idea alternatywnego rozwoju trzeciej drogi. Drogą
neoliberalizmu Europa Środkowa wychodzi więc ze świata postsowieckiego i
wchodzi do zachodniego porządku ekonomicznego oraz międzynarodowego w Europie.
Nie tylko w zewnętrznej percepcji, ale także faktycznie zbliża to region
do modelu anglosaskiego. Przekonanie, że państwa Europy Środkowej będą rozwijać
się w podobny do anglosaskiego sposób oraz będą reprezentowały w Europie raczej
wartości anglosaskiego liberalizmu, czyni z nich głównych, potencjalnych
sojuszników Wielkiej Brytanii w ramach UE. Począwszy od drugiej połowy lat
90-tych jest to zasadniczy motyw wsparcia udzielonego przez Wielką Brytanię
idei rozszerzenia UE na wschód. Przyjęcie nowych państw członkowskich z Europy
Środkowej ma wzmocnić wewnątrz Unii grupę zwolenników liberalizacji i
deregulacji procesu integracji europejskiej, redukcji unijnych przepisów oraz
ograniczenia zakresu wpływów brukselskiej biurokracji. W bardziej ogólnej
perspektywie Europa Środkowa ma stać się czymś w rodzaju dodatkowego czynnika w
brytyjskiej polityce równoważenia kontynentalnego, francusko-niemieckiego
modelu integracji europejskiej, opartego na biurokratycznym centralizmie,
fiskalizmie oraz rozbudowanych zadaniach społeczno-gospodarczych. W jakimś
stopniu faktycznie region Europy Środkowej taką funkcję będzie spełniał.
Podczas prezydencji brytyjskiej 2005 roku, która przypadła na ostatnią,
decydującą fazę negocjacji dotyczących siedmioletniej perspektywy finansowej
dla UE, państwa Grupy Wyszehradzkiej odegrały rolę politycznego zaplecza dla
polityki Blaira wobec Paryża oraz Berlina. Także później, na przykład w sporze
dotyczącym dyrektywy usługowej, państwa Europy Środkowej stoją raczej po
stronie zwolenników pogłębienia liberalizacji. W 2007 roku Londyn może także
liczyć na wsparcie ze strony państw regionu, przede wszystkim Polski i Czech, w
swej opozycji wobec inkorporacji Karty Praw Podstawowych do Traktatu
Lizbońskiego. Nie bez znaczenia dla związków między Europą Środkową i
Wielką Brytanią w ramach UE jest także stosunek do Euro oraz rozbudowy unii
gospodarczo-walutowej w formę bardziej scentralizowanego gospodarczego
zarządzania w przyszłości. Pomimo że Wielka Brytania zasadniczo wyklucza
możliwość uczestnictwa we wspólnej walucie, podczas gdy państwa Europy
Środkowej korzystają jedynie z czasowego wyłączenia z projektu unii monetarnej,
przez długi czas łączy je niechętny stosunek do kontynentalnej koncepcji rządu
europejskiego. Szczególnie dla państw regionu Europy Środkowej z wdrożoną
odgórnie ścieżką neoliberalnych przemian ściślejsze europejskie zarządzanie gospodarcze
jawi się jako zbyt kosztowne i z punktu widzenia logiki rozwoju regionu nie
zawsze racjonalne. To wspólne podejście utrzymuje się także po 2009 roku, a
więc w okresie po wybuchu kryzysu finansowego, pomimo że sytuacja państw Europy
Środkowej zaczyna się różnicować ze względu na przystąpienie Słowacji do strefy
Euro. Sprzeciw Wielkiej Brytanii wobec idei unii fiskalnej, a konkretnie
odrzucenie przez Londyn w grudniu 2011 roku traktatu fiskalnego wprawdzie nie
uzyskuje silnego wsparcia ze strony Warszawy, ale znajduje pełne zrozumienie w
Pradze oraz mniej konsekwentnie w Budapeszcie. Václav Klaus, podobnie jak
Brytyjczycy odmawia przystąpienia dla traktat fiskalnego, podczas gdy Viktor
Orbán łagodzi z czasem swoją krytykę nowych rozwiązań fiskalnych.
Te
szczególne, aczkolwiek niekonsekwentne, relacje między Europą Środkową i Wielką
Brytanią w ramach UE sprawiają, że dla państw regionu perspektywa wyjścia
Zjednoczonego Królestwa z Unii w wyniku ewentualnego referendum w 2017, staje
się poważnym problemem. Z punktu widzenia państw regionu naruszałoby to
wewnętrzną równowagę Unii, osiągniętą po wielkim rozszerzeniu z lat 2004 i
2007. W dalszej perspektywie prawdopodobnie prowadziłoby państwa Europy
Środkowej do konieczności zaakceptowania kontynentalnego modelu rozwoju wraz z
ideą pogłębionego rządu ekonomicznego oraz wynikającymi stąd bardziej
scentralizowanymi mechanizmami kontroli oraz regulacji. Kończyłoby to
zasadniczo trwającą od ćwierćwiecza przygodę regionu Europy Środkowej z
neoliberalizmem oraz modelem anglosaskim.
Stosowany
odgórnie neoliberalizm oraz otwarcie się w wielu aspektach transformacji na
model anglosaski zachodzą w Europie Środkowej niejako w poprzek rzeczywistym
gospodarczym i społecznym związkom, które łączą ten region Europy z Niemcami.
Zjednoczenie Niemiec faktycznie przesuwa to największe państwo Unii w stronę
państw Europy Środkowej w sensie gospodarczym, ale również politycznie. Poziom
wymiany handlowej oraz inwestycji pokazuje stopień powiązania w pierwszej
kolejności gospodarki Czech, a dalej także Węgier, Polski i Słowacji z
gospodarką Niemiec. Niemcy są dla nich także ważnym kulturalnym i politycznym
punktem odniesienia, co wyraża się nie tylko poprzez polityczne związki, ale
także przez określoną kulturę prawną oraz konkretne prawne oraz instytucjonalne
rozwiązania. Zależności te połączone z geopolitycznymi uwarunkowaniami
bezpieczeństwa złożyły się na charakter niemieckiej polityki wobec całego
regionu, która od połowy lat 90-tych skoncentrowana jest na wsparciu projektu rozszerzenia
UE na wschód. Droga Polski oraz pozostałych państw regionu do członkostwa w UE
faktycznie prowadziła więc przez Berlin, jak to sformułował jeden z polskich
polityków na początku procesu transformacji. Jednak korzystając gospodarczo i
politycznie z neoliberalnego otwarcia się Europy Środkowej Niemcy pozostają
przez cały czas stosunkowo zamkniętym modelem społeczno-ekonomicznym oraz projektem politycznym. Tworzy to sytuację wyraźnej
asymetrii, jednostronnego wpływu. Z punktu widzenia państw Europy Środkowej
Niemcy, z którym są one gospodarczo najmocniej związane, pozostają rynkiem
trudno dostępnym nawet po rozszerzeniu UE. Dzieje się tak ze względu na
wynegocjowane, długotrwałe okresy przejściowe w dostępie na przykład do
niemieckiego rynku pracy. Także dostępność niemieckiego rynku dla potencjalnych
inwestorów z Europy Środkowej pozostaje bardzo utrudniona ze względu chociażby
na poważne ograniczenia w uzyskaniu kredytu w niemieckich instytucjach
finansowych. Cała dyskusja, która toczy się w Niemczech na temat utrzymania
zasady Standort Deutschland, m.in. w kontekście rozszerzenia na wschód
UE, oraz także kolejne debaty konstytucyjne, pokazują jak mocno niemiecka
polityka w Europie skoncentrowana jest na ochronie zasad funkcjonowania
własnego modelu społeczno-ekonomicznego oraz własnego porządku
polityczno-instytucjonalnego. Europa Środkowa otwiera się więc na zewnątrz –
niektórzy twierdzić będą, że czyni to nawet zbyt pochopnie i
nieodpowiedzialnie, czego skutkiem jest utrata kontroli nad własnym systemem
finansowym oraz energetycznym, niekontrolowany wyciek kapitału, wysokie koszty
społeczne transformacji oraz nieodwracalny proces deindustralizacji.
Jednocześnie Niemcy uzyskując poprzez Europę Środkową znaczący rynek zbytu,
obszar inwestycji oraz zaplecze wykwalifikowanej siły roboczej, pozostają
jednak same strukturą zamkniętą, która na wyższym, ponadnarodowym i
międzypaństwowym poziomie w sposób kontrolowany otwiera się jedynie w stosunku
do swych najbliższych, zachodnich partnerów (przede wszystkim Francji i państw
Beneluksu) za pośrednictwem takich mechanizmów, jak wspólna waluta czy
pogłębione formy integracji fiskalnej oraz społecznej.
Kryzys
finansowy w UE jeszcze bardziej wyostrza paradoks niemieckiej polityki wobec
Europy Środkowej. Wobec gospodarczego załamania się Europy południowej to
właśnie Niemcy razem z państwami regionu bałtyckiego oraz Europą Środkową
okazują się obszarem fiskalnej stabilności oraz gospodarczego wzrostu,
ewentualnie jak w przypadku Węgier czy Łotwy obszarem, w którym możliwe są
głębokie strukturalne reformy społeczno-ekonomiczne. Jednocześnie Niemcy,
zamykając się w swoim własnym modelu ekonomiczno-społecznym, opartym na
ryzykownym projekcie energetycznej rewolucji (postawienie na technologie
energii odnawialnej), oraz zamykające się dodatkowo w niezrównoważonej
wewnętrznie strefie Euro, stają się coraz mniej interesującym politycznie
partnerem dla państw Europy Środkowej, przede wszystkim dla Polski oraz Węgier.
Problemem jest także rosnące zagrożenie ze strony rosyjskiej polityki po 1999
roku dla bezpieczeństwa regionu oraz stosunek do tego problemu w polityce
niemieckiej. Wszystkie państwa regionu odziedziczyły po okresie komunizmu silne
uzależnienie energetyczne od Rosji, co w polityce Putina staje się podstawowym instrumentem
nacisku a nawet szantażu wobec Europy Środkowej. Pierwszy kryzys gazowy na
Ukrainie wywołany przez Rosję w 2009 roku pokazał skalę zagrożenia dla
bezpieczeństwa państw Europy Środkowej. W tym kontekście niemiecka polityka
energetyczna oparta na technologicznej rewolucji związanej z energią
odnawialną, wspartej jednak przez rozbudowę potencjału gazowych dostaw z Rosji,
okazała się w swoich praktycznych konsekwencjach wymierzona w bezpieczeństwo
państw Europy Środkowej. Gazociąg północny, omijający region, urósł do głównego
symbolu negatywnych skutków niemieckiej polityki dla sytuacji w regionie Europy
Środkowej. Energia jest jednak tylko jednym z elementów niemiecko-rosyjskiej
współpracy gospodarczej, która dotyczy wielu dziedzin aktywności niemieckich
form na rosyjskim rynku. Problematyczne z punktu widzenia Europy Środkowej,
oprócz energii są przede wszystkim te, które dotyczą rosyjskiego sektora
zbrojeniowego, jak na przykład budowa w Mulino nowoczesnej bazy szkoleniowej
dla rosyjskiej armii przez niemiecki Rheinmetall. Wiele takich projektów
pozwoliło zasadniczo unowocześnić rosyjską armię. Widoczna różnica w jej
zdolnościach, którą można zauważyć porównując rosyjską agresję na Gruzję z 2008
z rosyjską agresją na Ukrainę w 2014 roku, w znacznym stopniu stała się możliwa
dzięki niemieckim inwestycjom w rosyjski sektor wojskowy. Zjednoczone Niemcy
przekształciły swoją dawną doktrynę Ostpolitik w nową koncepcję zmiany Rosji
przez gospodarcze zbliżenie. Jednak w praktyce skutki takiej polityki pozwalają
rozwijać Rosji potencjał agresji, który zwrócony jest m.in. przeciwko państwom
Europy Środkowej. O ile więc w swojej polityce europejskiej lat 90-tych,
forsując strategię rozszerzenia UE Berlin przyczyniał się znacznie do
stabilizacji regionu Europy Środkowej, o tyle już niemiecka polityka wspierania
Rosji staje się nie tylko problematyczna, ale wręcz niebezpieczna dla tego
regionu. Zwłaszcza, że jednocześnie Niemcy konsekwentnie redukują własny
potencjał wojskowy oraz swoje wydatki obronne, a więc de facto obniżają
potencjał zbrojny, który odgrywałby – np. w ramach NATO – istotną rolę dla
bezpieczeństwa Europy Środkowej w sytuacji poważniejszego kryzysu
zbrojnego.
Europa
Środkowa znalazła się więc w wyniku przemian lat 90-tych XX wieku w dwóch
podstawowych strukturach powojennego zachodu, w UE i w NATO. Stanowi to bez
wątpienia historyczną zmianę, która przynosi dla regionu znaczący rozwój oraz
zwiększa poczucie bezpieczeństwa. Jednak nie rozwiązuje ostatecznie
podstawowych dylematów geopolitycznych i nie przesądza wcale o przyszłości.
Europa Środkowa jest wciąż rozpięta między neoliberalnym modelem anglosaskim a
niemieckim modelem kontynentalnym. Z powodu kryzysu finansowego oraz przemian
instytucjonalno-prawnych w strefie Euro, zaostrzających granice między
państwami wspólnej waluty oraz państwami znajdującymi się poza nią, to
rozdarcie staje się coraz trudniejsze. Transformacja lat 90-tych doprowadziła
do wielkiego, jakościowego skoku, ale jednocześnie państwom Europy Środkowej
nie udało się jak dotąd wypracować jakiegoś własnego modelu
społeczno-ekonomicznego czy własnego pomysłu na zorganizowanie państwa, które
mogłyby w bardziej partnerski sposób konkurować w ramach Unii z modelem
anglosaskim czy kontynentalno-niemieckim. Prowadzi to do takich niebezpiecznych
zjawisk jak dryf rozwojowy, pułapka średniego rozwoju, czy mówiąc wprost
utrwalenie peryferyjnej logiki rozwojowej. Widać to coraz wyraźniej, jeśli
zwrócić uwagę na wskaźniki konkurencyjności państw Europy Środkowej. Zarówno
gospodarki regionu jak i społeczeństwa, pomimo osiągnięcia dużego postępu w
zamożności, charakteryzują się bardzo niskim poziomem innowacyjności, wiedzy,
samodzielności, własnych źródeł stabilnego rozwoju.
Sytuacja
taka powinna obiektywnie sprzyjać ściślejszej współpracy regionalnej między
państwami. Tymczasem zarówno kryzys finansowy strefy Euro, jak i kryzys
geopolityczny na Ukrainie najwyraźniej wpływają na pogłębianie się wewnętrznego
zróżnicowania. Wobec kryzysu Euro Słowacja wybrała strategię wejścia do
wspólnej waluty i poddania się nowym mechanizmom współpracy. Węgry i Polska
zastosowały politykę „przeczekania” lub kupowania czasu, słusznie identyfikując
problem związany z brakiem konkurencyjności własnych gospodarek. Z kolei Czechy
najprawdopodobniej liczą przede wszystkim na siłę gospodarki niemieckiej jako
koło napędowe własnego rozwoju. Różnice dotyczą jednak także wielu innych
ważnych obszarów. Wobec kryzysu geopolitycznego na Ukrainie oraz energetycznego
szantażu ze strony Rosji także brakuje bardziej skoordynowanego podejścia,
które kierowałoby się interesem całego regionu. Największy rozdźwięk widać
tutaj między stanowiskiem Budapesztu i Warszawy. Viktor Orbán kieruje się wobec
Rosji pragmatyzmem, który coraz częściej zaczyna przybierać formę szkodzącego
interesom regionu egoizmu. Uważa on, że Niemcy i tak będą prowadzić interesy z
Rosją Putina, niezależnie od konsekwencji ani od sytuacji. Dlatego jego zdaniem
Węgry i cały region powinien zaakceptować warunki niemiecko-rosyjskiej
współpracy dążąc do uzyskania z niej własnych korzyści. Idąc tą drogą nawet w
momencie apogeum konfliktu między Rosją i Ukrainą na początku 2014 roku Orban
finalizuje wspólne przedsięwzięcia z Rosją w obszarze energetyki atomowej,
wychodzi Moskwie naprzeciw w sprawie budowy gazociągu południowego, jako
najlepszej opcji dla węgierskiej energetyki, oraz zachowuje przynajmniej
życzliwą obojętność wobec planów węgierskiego MOL sprzedaży własnego udziału w
chorwackiej energetyce Gazpromowi. Wszystko to dzieje się w kontekście
zaogniającego się konfliktu między Rosją i Ukrainą oraz podejmowanych przez
Warszawę prób stworzenia tzw. Unii energetycznej, uniezależniającej państwa UE
od monopolu dostaw gazu z Rosji. Także w obszarze współpracy wojskowej widać
rosnące różnice w regionie. Przede wszystkim możliwość głębszej współpracy w
ramach polityki obronnej państw Europy Środkowej rozbija się o problem cięć
budżetowych. Z państw V4 jedynie Polska konsekwentnie inwestuje w sektor
zbrojeniowy i modernizację własnej armii, dążąc do zapewnienia stałego finansowania
wojska z budżetu państwa na sugerowanym przez NATO poziomie 2%. Pozostałe
państwa Wyszehradu, szczególnie po wybuchu kryzysu finansowego w Europie,
drastycznie obniżają wydatki na wojsko. Cięcia są tak duże, że każą postawić
pytanie o to, czy w przyszłości Europa Środkowa, z wyjątkiem Polski, w ogóle
będzie dysponować jakimkolwiek realnym potencjałem obronnym. Nie da się
wykluczyć, że Węgry, Słowacja i Czechy podjęły praktycznie polityczną decyzję o
likwidacji własnych armii, ograniczając się wyłącznie do szkolenia w zakresie
podstawowej obrony cywilnej oraz działań państwa w sytuacjach kryzysowych.
Region
Europy Środkowej staje się w ostatniej dekadzie obszarem coraz bardziej
zróżnicowanych interesów oraz strategii rozwoju. Państwa tego obszaru podejmują
odmienne strategicznie decyzje w kluczowych kwestiach, dotyczących stosunku do
konsolidującej się i dystansującej od reszty strefy Euro, polityki
energetycznego bezpieczeństwa, polityki zagranicznej szczególnie wobec Rosji i
kryzysu na Ukrainie, wreszcie w kwestiach przyszłości regionalnej obrony.
Rozchodzeniu się realnych interesów w regionie państwa próbują przeciwdziałać
różnymi formami współpracy regionalnej V4. Szczególnie w ostatnich latach
widzimy intensyfikację działań w tym obszarze. Brakuje jednak narzędzi
instytucjonalnych oraz finansowych, które we właściwy sposób pozwoliłyby
przeciwdziałać fragmentaryzacji regionu. Także polityki narodowe państw Europy
Środkowej w niewielkim stopniu są zdolne do wyrażania szerszego, regionalnego
interesu. Wspólne projekty – takie jak budowa połączeń sieci energetycznych,
wspólnej grupy bojowej, dzielenia się kompetencjami I zdolnościami obronnymi,
Partnerstwo Wschodnie – odnajdują pewne polityczne zainteresowanie w stolicach
państw V4, są stałym tematem konferencyjnych debat, czasami jak w przypadku
interkonektorów znajdują także praktyczny wymiar i są nawet częściowo
realizowane. Nie stanowią one jednak wystarczającego potencjału, który
pozwoliłby przekształcić je w jakąś regionalną całość.
Dzisiaj
państwa Europy Środkowej stanowią więc obszar szybkiego wzrostu. Służą także za
pozytywny przykład wykorzystania europejskich środków rozwojowych. Można nawet
mówić o czymś w rodzaju historii sukcesu Europy Środkowej ostatnich 25 lat.
Jednak rozwój ten wciąż jest warunkowany przede wszystkim przez wsparcie
uzyskane w ramach UE. V4 nie tworzy regionalnego podmiotu współpracy o
własnych, niezależnych mechanizmach rozwoju w przyszłości, porównywalnego np. z
regionem państw nordyckich. Być może jest to spowodowane brakiem wyraźniejszego
politycznego przywództwa regionalnego, choć wydaje się, że bardziej
prawdopodobny powód leży w słabo rozwiniętej świadomości politycznego znaczenia
współpracy regionalnej. Państwa regionu Europy Środkowej są po 1989 roku
bardziej podatne na polityczne lub ekonomiczne impulsy zewnętrzne, niż gotowe
inwestować we własne mechanizmy regionalnej mobilizacji. Zewnętrzne impulsy
płyną ze strony Niemiec lub Wielkiej Brytanii, co tłumaczy się przez związki
gospodarcze. Ogromne znaczenie dla mobilizacji współpracy regionalnej w Europie
Środkowej po 1989 roku mają także Stany Zjednoczone, jednak wobec wyraźnego
wycofywania się Ameryki z europejskiego zaangażowania czynnik transatlantycki
może nieuchronnie słabnąć w regionie.
Mimo
że potencjał wzrostu Europy Środkowej pozostaje wysoki, to jej potencjał
polityczny pozostaje potencjałem słabo zrealizowanym, dodatkowo podlega coraz
silniejszemu wewnętrznemu zróżnicowaniu. Tę sytuację mogłyby zmienić jedynie
silne instytucje regionalnej współpracy, wsparte na wyraźnej politycznej woli –
co wydaje się mało prawdopodobne w obecnym stanie – lub pojawienie się jakiegoś
poważnego zewnętrznego zagrożenia, czego wykluczyć nie można.
Czerwiec
2014