Komunizm w Dzienniku pisanym nocą Gustawa Herlinga-Grudzińskiego


Tekst ukazał się w książce Polskie wizje i oceny komunizmu po 1939 roku, red. Rafał Łatka, Bogdan Szlachta, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2015

 

 

Wprowadzenie[1]

 

Gustaw Herling-Grudziński był niewątpliwie jednym z najwybitniejszych twórców i intelektualistów spośród polskich emigrantów politycznych po II wojnie światowej. Był jednak nie tylko pisarzem, ale również doskonałym analitykiem ideologii komunistycznej w wielu jej płaszczyznach. Zainteresowanie tą ideologią można odnaleźć w jego pracach o różnorodnym charakterze[2], na czele z Innym światem[3]. Odnosił się on wielokrotnie do różnych aspektów filozofii i funkcjonowania komunizmu. Jak sam zresztą podkreślał w trzecim tomie Dziennika: Przez pół przeszło wieku patrzyłem na komunizm i walczyłem z nim jak umiałem[4]. Walkę z komunizmem traktował jako misję dla każdego pisarza. Jak podkreślił w czasie przemówienia z okazji wręczenia mu nagrody Stowarzyszenia Kombatantów w 1951 roku, gdy powiedział: Cóż zaś dzisiaj – po uwolnieniu Europy od koszmaru hitlerowskiego niewolnictwa – istnieje bardziej ludzkiego i godnego najwyższych wysiłków pisarskich, niż uwolnić ją od widma niewolnictwa komunistycznego? Póki choć jeden wolny i uczciwy pisarz potrafi utrzymać pióro w ręce, powinien uderzać nim bezlitośnie w zbrodnie grobu katyńskiego, lochów Łubianki i katorgi obozów, pamiętając, że w każdym ułamku sekundy, w którym na białej karcie papieru pisze jedno zaledwie słowo, setki upadających z wycieńczenia cieni ludzkich zaświadcza swoim życiem o prawdziwości jego na białych równinach Syberii i Kołymy. Gdzie znajdzie pisarz naprawdę wart tego imienia prostszy i bardziej ludzki cel dla swojej twórczości w naszych czasach pogardy[5].

Przedmiotem mojej analizy uczyniłem Dziennik pisany nocą, gdyż przedstawienie zagadnienia komunizmu w całej jego twórczości to materiał na osobne opracowanie książkowe, a nie na z natury rzeczy ograniczony objętościowo artykuł. To właśnie dzienniki ten wybitny twórca uznawał za najważniejszy przejaw swojej ekspresji literackiej i najlepsze miejsce dla wyrażenia własnych przemyśleń[6]. Jego spojrzenie na komunizm było wielowątkowe i wieloaspektowe. Z tego względu w swoim tekście ograniczę się do trzech, w moim przekonaniu najważniejszych i najciekawszych płaszczyzn jego analiz i ocen tej ideologii. Jest to spojrzenie na komunizm jako filozofię polityczną i sposoby jej praktycznego funkcjonowania w państwie sowieckim, oceny komunizmu prezentowane przez zachodnich intelektualistów i twórców oraz sposób funkcjonowania tej ideologii na polskich ziemiach i jej polską specyfikę, poszerzone również o analizę postkomunizmu dokonaną przez autora Innego świata. Na każdej z tych trzech płaszczyzn rozważania Herlinga-Grudzińskiego są przenikliwe i zwykle ukazują sedno problemu. Niejednokrotnie jego spostrzeżenia na temat komunizmu mają charakter odkrywczy i to na tyle, by z czasem stawać się powszechnie uznawanymi w badaniach nad tą ideologią[7].

 

Komunizm jako filozofia i system polityczny

 

Gustaw Herling-Grudziński w dziennikach do istoty komunizmu i jego filozofii odnosił się bardzo często[8]. Wynikało to przede wszystkim z żywego zainteresowania tą ideologią, spowodowanego zarówno własnymi z nią doświadczeniami, jak i traktowaniem jej jako istotnego zagrożenia dla cywilizacji zachodniej i zła wyzwalającego w człowieku najgorsze instynkty[9]. Jak trafnie zauważył we wstępie do francuskiego wydania wyboru z Dziennika Krzysztof Pomian[10], Herling-Grudziński mimo że w analizowanym dziele unika uniesień, to jasno wskazuje co jest dobrem a co złem[11]. Komunizm w perspektywie autora Dziennika jawił się jako najwyższe stadium ziemskiego zła na równi z hitleryzmem. Jak zauważył w jednym z zapisów: W dążeniu do pełnej jedności monopartii i państwa sowiecki totalitaryzm, najwyższe stadium faszyzmu, wznosi się ponad ideologię. Zepchnąwszy ją do mistyfikatorskiej roli, obrzędu, aktorstwa[12].

Autor Innego świata wskazywał wielokrotnie, w sposób zdecydowany, wspólnotę obydwu ideologii, nazywając je łącznie totalitarnymi bliźniakami[13]. Rozwijając tą koncepcję, omówił ją odwołując się m.in. do słów Susan Sontag, że Komunizm jest sam w sobie wariantem, najbardziej udanym wariantem faszyzmu, faszyzmu z ludzką twarzą. Herling-Grudziński doprecyzował wspomnianą opinię i zwrócił uwagę na najistotniejszą cechę wspólną komunizmu i faszyzmu, zauważając, że: Wspólna jest ich „forma mentis” w spojrzeniu na człowieka, jako coś absolutnie instrumentalnego i plastycznego wobec „społeczeństwa (czy narodu) totalnego”[14]. Dodał także, że łączy je również Schemat oblężonego miasta w stosunku do własnego społeczeństwa i schemat obozu warownego w pochodzie w stosunku do świata zewnętrznego[15]. Zwrócił również uwagę na trafność oceny bliźniaczości miejsc zagłady: Oświęcimia i Kołymy[16] oraz fakt, że XX wiek stał pod znakiem epoki niemiecko-sowieckiego „wszechświata koncentracyjnego”[17]. Doceniał w tym względzie zasługi Michaiła Hellera, który dokonał sprzężenia opowiadań kołymskich Szałamowa z opowiadaniami oświęcimskimi Borowskiego, a zrobił to uderzony podobieństwami nie jedynie pisarskimi[18].

W swoich zapisach Herling-Grudziński przedstawił immanentne cechy komunizmu, do których zaliczył przede wszystkim powszechność kłamstwa (używa określenia kłamstwo jako gniazdo, w którym wykluł się komunizm)[19] i wszechobecny strach społeczny przed możliwymi na każdym kroku represjami[20]. Jak zauważył w jednym ze swoich zapisków: Kłamstwo w ustach komunistów nie było przejściowym, epizodycznym wybiegiem: było „filozofią” myślenia i działania oraz niezawodną bronią w walce ideologicznej”. Nie wymagało żadnego usprawiedliwienia, jak nie wymaga żadnego usprawiedliwienia (powiedzmy) skłonność do uprawiania sportów[21]. Wskazywał również na wszechwładność systemu komunistycznego, która bierze swój początek w antropologii i postrzeganiu możliwości człowieka jako niczym nieograniczonych[22]. Podkreślił, że: Największą zbrodnią komunizmu wobec człowieka jest pozbawienie go godności. Ściślej, zmuszenie go, by sam wyzbył się godności w drodze podwójnej operacji: pseudoreligijnego zaczadzenia i przebiegłego poniżenia[23]. Herling-Grudziński dodał również, że typowe dla współczesnego mu totalizmu było szalbierstwo semantyczne i językowe, a ostatnim szczerym sformułowaniem sowieckiej filozofii było stwierdzenie Trockiego (przytaczane za Michaiłem Hellerem[24]), że: Jeżeli praca przymusowa okaże się niewydajna, to możecie postawić krzyżyk na socjalizmie[25]. Zakłamanie języka i zmiana tradycyjnych pojęć była jednym z efektów, jak to określa autor Innego świata, „ideologicznego” magla w ZSSR i wschodniej Europie[26]. Przenikliwie, zdaniem Herlinga-Grudzińskiego, zauważył to Leszek Kołakowski, publikując tekst Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą[27].

Komunizm, tak jak każdy inny totalitaryzm, to jak Herling-Grudziński oceniał za Wasilijem Grossmanem[28]: powolne, dzień po dniu, krok za krokiem, gnojenie tak zwanych przyzwoitych ludzi przez państwo, które ma zawsze rację, które się nigdy nie myli, a jeżeli już koniecznie musi się przyznać do jakichś grzechów, to bije się za nie w cudze piersi, w piersi Nikołajów Andriejewiczów, głosujących i potępiających przepisowo, włączających się żwawo w kolejne kampanie, maszerujących w karnych szeregach, nie zauważających w końcu rzeczywiście swojego zakłamania[29].

Autor Innego świata wskazywał również na alienację społeczną, jaka panowała w państwie sowieckim. Na fakt, że przez dziesięciolecia strach przed otwartą i szczerą rozmową był paraliżujący, a już zupełnie nie było mowy o dialogu między poszczególnymi grupami społecznymi, gdyż jak pisze, rzadko, w ustroju idealnie niemal korporacyjnym, rozmawia się razem[30]. Ulgą od zakłamania w tym systemie była, jak pokazuje odnosząc się do zapisków Dymitra Szostakiewicza, wojna, która w ocenie tego autora była nawet błogosławieństwem. Kończąc swój wpis pytaniem retorycznym, trafnie zauważył, co to za Ustrój, w którym wojna mogła być „błogosławieństwem”, przywróceniem ludzkich praw i miar rzeczywistości...[31].

W rozważaniach Gustawa Herlinga-Grudzińskiego pojawił się również temat uwiądu ideologicznego w systemie sowieckim. Autor Innego świata polemizował w tej sprawie z wieloma analitykami systemu komunistycznego, takimi jak Zinowiew, Sołżenicyn[32], czy bracia Miedwiediew[33], którzy aż do właściwie końca jego istnienia wskazywali na istotność ideologii w ramach Związku Sowieckiego. Zbliżył się tym samym do spojrzenia takich badaczy, jak Alain Besançon[34], Leszek Kołakowski[35] czy Władimir Bukowski[36].

Zamiast ideologii, jak oceniał. Herling-Grudziński, pozostał jedynie monstrualny aparat państwowy, który był w stanie wywierać destrukcyjny nacisk na człowieka, jak pisze autor: nacisk astronomicznej wagi[37]. Polemizował z sądem Zinowiewa, że w Związku Sowieckim powstało już społeczeństwo homogeniczne nowego typu, że nie ma już podziału w tym systemie na „my”
i „oni”, gdyż wszyscy stali się po zamiatinowsku „my”[38]. Wynikało to z faktu, że w przekonaniu autora Innego świata były w owym czasie istotne przesłanki, niepozwalające na tak daleko idące stwierdzenia. Należały do nich takie procesy, jak wzrost religijności i aspiracji różnorodnych narodów w ramach Związku Sowieckiego. Tak więc jego zdaniem, bezpieczniej chyba stwierdzić tyle tylko, że trwa nadal „rozziew” między sowieckim „ideokratycznym surrealizmem” (jak go definiuje Besançon) i sowiecką rzeczywistością. Choć trudno dotrzeć do jej najskrytszych zakamarków, a nie łatwo ocenić należycie pośrednie formy jej wyrazu, nie wyzbyła się pewnej autonomii, nie dała się ujarzmić raz na zawsze i bez reszty przez „ideologiczną” fikcję[39].

W końcowym okresie istnienia państwa sowieckiego w ocenie Herlinga- Grudzińskiego system sowiecki posiadał cechy mafii oplatającej i zżerającej chory organizm społeczny[40]. Do gangsterskiego charakteru systemu sowieckiego autor Innego świata wracał jeszcze kilkukrotnie, m.in. w jednym z zapisków używając za Normanem Daviesem określenia na blok wschodni demoludowy gangsteryzm[41] (w oryginale Gangland), czy cytując wypowiedź Galiny Wiszniewskiej (rosyjskiej śpiewaczki zmuszonej do emigracji ze Związku Sowieckiego) z wywiadu dla George’a Urbana z 1987 roku: Związek Sowiecki jest krajem bezprawia, albo ściślej – krajem, w którym prawo dyktują odgórnie rządzący. Rosją rządzi dziś jedna wielka, rozgałęziona mafia. Jej macki sięgają do każdego kąta, do każdej szpary w ZSSR[42].

W wielu kolejnych wpisach Gustaw Herling-Grudziński zwracał uwagę na quasi religijny charakter ideologii komunistycznej, co przez dzisiejszych badaczy jest powszechnie uznawanym faktem, lecz w okresie powstawania jego dzienników wcale takim jeszcze nie było. Podkreślił wyraźnie, że wielu marksistów chciało mieć ,,religię bez Boga”[43]. Kilkukrotnie snuł rozważania na ten temat. Jednym z wielu przykładów był zapis z 13 listopada 1976 roku, w którym trafnie zauważył, że u rewolucyjnego Ojca, Anatola Łunaczarskiego, religię bez mitologii miała zastąpić religia postępu, choć w przekonaniu autora Innego świata skończyło się jedynie na mitologii postępu[44]. Szczególną uwagę w tym względzie poświęcił książce Bertranda Russella The Practise and Theory of Bolshevism, do której w dziennikach odnosił się kilkukrotnie[45]. We wpisie poświęconym jej wznowieniu podkreślił, jak odkrywczy był w 1920 roku sąd Russella na temat religijnego charakteru komunizmu i sowieckiej praktyki działania. Odnosząc się do tego, co po śmierci Stalina z tej religii zostało w kolejnych dziesięcioleciach, Herling-Grudziński zapisał, że pozostała „Kapłańska” kasta wyzyskiwaczy z Nomenklatury wokół ołtarza nagiej Władzy[46].

Odnosząc się z kolei do wspomnień Nadzieżdży Mandelsztam, opublikowanych pod tytułem Wtoraja Kniga[47], autor Innego świata zwrócił uwagę na dwa istotne fakty. Po pierwsze na złudną wiarę w reformowalność systemu komunistycznego, przeciwko któremu opór na podstawie doświadczeń poprzednich lat jest możliwy tylko wtedy, gdy jednostka wyrzeknie się ,,instynktu samozachowawczego”, wobec czego trudno oczekiwać, by było wielu ludzi zdolnych to zrobić. W jego przekonaniu kluczowe, by oprzeć się presji systemu było zachowanie wewnętrznej wolności[48]. Jego optymizm wiązał się z faktem, że systemowi nie udało się jeszcze w owym czasie stworzyć nowego człowieka i sprawić, by tak jak Winston Smith z powieści Orwella odniósł „zwycięstwo nad samym sobą” i dojrzał do „pokochania Wielkiego Brata”[49]. Zapisał to wyraźnie we wpisie z 9 sierpnia 1980 roku, gdy zauważył, że właśnie na tym fakcie opiera się resztka mojej nadziei, w przeciwieństwie do czarnowidzów, dla których „sowiecki człowiek i „sowiecki naród” są rzeczywistością[50].

Swoistym podsumowaniem, czym był komunizm i jakie były jego efekty, był zapis autora Innego świata z 29 października 1991 roku, po wywiadzie, jakiego udzielił pismu „Unita”. W jego przekonaniu: komunizm był ciężką, śmiertelną chorobą, która w ZSSR ciągnęła się przeszło siedemdziesiąt lat, a u nas przeszło czterdzieści; pacjenci zostali uratowani in extermis, ale jest szaleństwem sądzić, że ich rekonwalescencja odbędzie się w trybie przyspieszonym; będzie to długi, trudny proces, w którym dobrze przemyślana i powolna wytrwałość okaże się o wiele ważniejsza od błyskawicznych improwizacji, przeważnie tyleż efekciarskich, co groźnych w skutkach. Świeżym przykładem są wyniki wyborów w Polsce, owoc pomieszania politycznych zmysłów na wyżynach władzy[51].

Gustaw Herling-Grudziński sądził, że jedyną skuteczną metodą obrony przed naciskiem komunistycznego ,,lewiatana” było zachowanie wewnętrznej wolności. W ten sposób Władimir Bukowski tłumaczył, dlaczego nie dał się złamać KGB i jego przekonanie w tym względzie podzielał autor Innego świata, który w jednym ze swoich zapisów cytował z wyraźną aprobatą jego wypowiedź na ten temat[52]. Równocześnie trudność tą poza ogniem systemu potęgował w jego przekonaniu jeszcze fakt, że kruszeniu oporu dopomagała sfora przemądrzałych głupców, „sartrów” i „aragoniczyków”[53], o których szerzej poniżej.

 

Zachodni intelektualiści a komunizm[54]

 

Tematykę postawy intelektualistów zachodnich wobec komunizmu Gustaw Herling-Grudziński poruszał bardzo często. Jego uwagi cechowało głębokie zrozumienie problemu i powodów takich a nie innych zachowań elit intelektualnych wobec tej ideologii. Używał wobec nich dosadnego, a nieraz można nawet powiedzieć brutalnego języka. Określał ich m.in. mianem „osłów”[55], czy też używał aprobatywnie cytatu z G. Orwella odnoszącego się do intelektualnych poputczików, stwierdzając, że żaden przeciętny człowiek nie jest i nigdy nie będzie takim durniem[56]. Dobór tego typu środków wynikał z jego przekonania o ich ogromnej hipokryzji i usługowej roli, jaką pełnili wobec państwa sowieckiego. Jak podkreślał w wypowiedzi dla Włodzimierza Boleckiego: Kiedy myślę o postawach tzw. intelektualistów wobec komunizmu, to mam po prostu odruch wymiotny. Zwłaszcza teraz, kiedy wiedza o zbrodniach tego systemu wychodzi na jaw ze wszystkimi szczegółami. (…) Wiem doskonale, że wielu ludzi ma do mnie stosunek niechętny, ponieważ mówię i przypominam o tych ciemnych sprawach naszego wieku. Kiedyś intelektualistów słuchało się jak ludzi, którzy mieli wszystkim coś ważnego do powiedzenia. Teraz bardzo często nawet nie zwraca się uwagi na to, co mówią. Sami sobie są winni. Chcieli być elitą ponad wszystkimi i wstąpili na służbę do totalitarystów. Sprostytualizowali się w faszyzmie, nazizmie i komunizmie. Oczywiście, nie wszyscy, bo byli tacy, którzy zapisali wspaniałe karty oporu. Jednak nikt nie może się dziwić, że pamięta się o tych, którzy tak haniebnie zaprzeczyli swemu powołaniu i wiele lat musi jeszcze upłynąć, żeby ludzie o tym wszystkim zapomnieli[57]. Raziło go to tym bardziej, że zgodnie z podzielanym przez niego twierdzeniem Simone Weil, które zapisał w jednym zapisów Dziennika: Każda istota ludzka, również nie nazbyt hojnie obdarzona walorami umysłu, jest w stanie zrozumieć wszystko, co liczy się rzeczywiście, jeśli poszukuje prawdy i nieustannie wysila uwagę, aby ją uchwycić[58].

Tego typu osąd Herling-Grudziński formułował także w innych notatkach, choćby z 18 marca 1973 roku, gdy podkreślał zdecydowanie, że nie zna granic głupota „postępowych intelektualistów”, którzy z okazji dwudziestej rocznicy śmierci Stalina zaczęli wybielać zbrodnie Lenina[59].

Intelektualną modę na komunizm wśród zachodniej lewicy Herling-Grudziński przypisywał za Andriejem Sacharowem ignorancji, lukom informacji i niedowładowi wyobraźni w stosunku do „socjalizmu totalitarnego”[60], a także istotności czynnika strachu (którego znaczenie było o wiele bardziej istotne w jego przekonaniu niż wiara czy uwiedzenie przez tyrana). Strach ten, jak ujął w jednym ze swoich zapisów, nie był strachem zwykłym, lecz strachem pełzającym, wszędobylskim, wciskającym się przez „szczeliny istnienia” (żeby posłużyć się określeniem Jolanty Brach-Cziany), często nieuchwytnym, a więc trudnym do opanowania, robiącym z igły widły, krócej – opartym na zasadzie „wszystko może okazać się podejrzane, a co jest naprawdę podejrzane nie daje się bezspornie przygwoździć”[61].

Szczególnie często w tej kwestii odnosił się do twórczości George’a Orwella, którego ostrze krytyki wymierzone było wielokrotnie w zakłamanie lewicowych elit Zachodu[62]. Jednym z wielu przykładów jest cytat z niepublikowanej przedmowy do Folwarku zwierzęcego, w którym autor Roku 1984 odnosząc się do angielskich intelektualistów lewicowych niedostrzegających tragedii Powstania Warszawskiego napisał: Pamiętajcie, że płaci się zawsze za nieuczciwość i tchórzostwo. Niech wam się nie wydaje, że możecie latami okadzać reżym sowiecki, a potem jak gdyby nic wrócić do umysłowej przyzwoitości. Kurwa będzie zawsze kurwą. Nie ma dziś rzeczy ważniejszej od przyjaźni i współpracy anglo-rosyjskiej, ale umacnia ją tylko przemawianie bez ogródek[63].

W swoich wpisach Herling-Grudziński odnosił się do najbardziej znanych twórców zaangażowanych w komunizm. W jednej z notatek pisał o auto-kompromitacji Sartre’a, niegdyś jednego z najbardziej wpływowych chwalców marksizmu i ,,myśli kolektywnej”, zaś w 1975 roku poszukującego już ocalenia w anarchizmie[64]. Do rozważań nad tą postacią wrócił w pierwszą rocznicę śmierci tego pisarza we wpisie z 20 kwietnia 1981 roku. Zauważył, że pewnej fascynacji Sartre’m uległ swego czasu nawet tak mądry pisarz jak Gombrowicz, który nie dostrzegł jak kolosalny intelektualny humbug kryje się za błyskotliwym sztukmistrzem pióra. Jak podsumował autor Innego świata, Sartre: Zostawił po sobie w spadku skrajną nieufność do „intelektualistów”, dodając ironicznie, że to Nie lada dokonanie filozofa, dzierżącego tak długo berło maitre – a penser[65].

Innym swego czasu ważnym przedstawicielem lewicowej elity intelektualnej zachwyconej ideologią komunistyczną był Romain Rolland. Herling-Grudziński w jednym ze swoich zapisów pokazał, jak daleko potrafiły sięgać obłuda i zakłamanie tego typu ludzi, dla których zachowanie wiary francuskich mas komunistycznych w ideologiczny konstrukt było ważniejsze niż los społeczeństwa będącego pod jarzmem sowieckim. Autor Innego świata zacytował zapis z sekretnego dziennika tego pisarza z 1938 roku, w którym Rolland pisze wprost: ZSSR; absolutna, niepohamowana samowola, bez najmniejszych gwarancji dla elementarnych wolności, dla świętych praw sprawiedliwości i człowieczeństwa. Czuję, jak wzbiera we mnie gniew. Tłumaczę potrzebę mówienia i pisania o tym. Jestem sparaliżowany. Starczy byle potępienie z mojej strony, aby sprzedajni wrogowie rzucili się na moje słowa i ukuli z niego broń przeciw ZSSR[66].

Herling-Grudziński zauważył również za Jacquesem Juliardem, że pożyteczni idioci komunizmu (poputcziki, czy też „fellow-trawellersi”) swojej wiary w ZSRS wyrzekli się nie wtedy, gdy dowiedzieli się o zbrodniach sowieckich (o czym dobitnie świadczy przytoczony wyżej przypadek R. Rollanda), ale wtedy, kiedy się dowiedzieli, że wszyscy o tym wiedzą[67]. Dodawał ponadto, że ich fascynacja „despotycznym socjalizmem” za życia Stalina wynikła bardziej z fascynacji despotyzmem niż socjalizmem. To właśnie, oprócz strachu i korupcji, wystarczało, by werbować „pożytecznych idiotów” w granicach imperium, zaś poza jego granicami dochodziły jeszcze w jego przekonaniu szantaż postępowości i nacisk środowiska[68]. Można uznać, że autor Innego świata uważał podobnie jak jego przyjaciel Nicola Chiaramonte, że współcześni literaci nie żywią szczególnego szacunku ani dla moralności, ani dla prawdy[69].

Autor Księcia Niezłomnego zwracał ponadto uwagę na proces zmian w formacjach komunistycznych na Zachodzie, ze szczególnym uwzględnieniem włoskiej partii komunistycznej. Podkreślił fakt, że w tym rejonie świata uwalnianie się od hipoteki sowieckiej po interwencji sowieckiej w Czechosłowacji traktowane jest jako fakt bezsporny, natomiast w praktyce wygląda to zupełnie inaczej, gdyż ogranicza się jedynie do pustych, werbalnych deklaracji. Włoscy komuniści, mimo krytycznych ocen interwencji z 1968 roku, wcale nie poparli otwarcie Dubczeka i w żaden sposób nie reagowali również na prześladowanie dysydentów w Związku Sowieckim[70]. Teza ta pozostawała aktualna właściwie aż do końca istnienia Związku Sowieckiego.

Gustaw Herling-Grudziński nie wierzył również w wiarygodność liberalizacji systemu sowieckiego. Jak zauważał w wpisie z 12 marca 1985 roku: Zaczyna się na Zachodzie kolejna zabawa w „liberalnego gołębia” kremlowskiego. W przypadku Andropowa wystarczyły dwa atuty, przekreślające z punktu piętnaście lat u steru KGB: znał podobno nieźle angielski i nad wódkę przedkładał whisky (która mu w końcu zaszkodziła). Gołębi repertuar Gorbaczowa jest znacznie bogatszy: szeroki uśmiech (w przeciwieństwie do lisiego uśmieszku Andropowa), dobrze skrojone ubranie, młodość wolna od „reliktów” stalinizmu, umysł „technokratyczny”, towarzyska ogłada, no i, no (karta prawdziwie atutowa) przystojna i dość elegancka żona wagi lekkiej, jeśli nie wręcz piórkowej, na tle damskiej tuszy w wysokich rejonach Nomenklatury[71]. Jak zauważał w dalszej części wpisu z tego dnia, w cielęcy zachwyt nad Gorbaczowem wpadła nawet Margaret Thatcher[72]. Łuski z oczu zachodnich intelektualistów zaczęły spadać, gdy nastąpiła tragedia w Czarnobylu. Jak zauważył autor Innego świata: Mimo dramatyczności katastrofy w centrali nuklearnej na Ukrainie trudno powstrzymać się od uśmiechu, czytając w tych dniach prasę zachodnią. Odbywa się tu gorączkowe i gniewne odkrywanie Kraju Rad: sowieckiego „społeczeństwa zamkniętego”, sowieckiego „ustroju milczenia państwowego”, sowieckiej „zasady ukrywania lub ignorowania faktów” (…) Towarzyszy temu głęboki i szczery żal do Gorbaczowa: przecież miał być reformatorem i odnowicielem, przecież przystąpił tak energicznie do pisania nowego rozdziału w historii imperium[73].

Po nieudanym puczu Janajewa[74] w wpisie z września 1991 roku Herling-Grudziński zauważył, że w obliczu jego klęski i zdominowania prasy światowej przez motyw śmierci komunizmu, powinien się cieszyć, ale nie może, gdyż z poczuciem irytacji obserwuje włoski taniec na grobie komunizmu, który jest w jego przekonaniu pełen obłudy w kontekście dawnego wychwalania „zalet” tego systemu. Jak zauważył w podsumowaniu tego wpisu: Teraz czytuję lub słucham w telewizji włoskich „postępowców”, którzy niegdyś pisali lub mówili nikczemne bzdury, którzy swymi sławnymi nazwiskami żyrowali pospolite kłamstwa, a dziś obwieszczają radośnie „śmierć komunizmu” jak gdyby nigdy nic, jak gdyby świeżo się narodzili, nie poczuwając się nawet wobec swych czytelników i słuchaczy do obowiązku wykrztuszenia kilku bodaj wyjaśniających słów w imię zwykłej przyzwoitości: byłem w błędzie, zmieniłem zdanie. To budzi właśnie moją irytację. Z dużą domieszką odrazy[75].

Mimo upadku komunizmu, jak zauważył Herling-Grudziński, w dalszym ciągu nie brak na Wschodzie i na Zachodzie rozczarowanych co prawda owocami bolszewizmu, lecz wierzących nadal w głębi ducha, że cel „lewicowej” utopii da się osiągnąć innymi, „czystszymi” metodami, czyli w skrócie rzecz ujmując – marzy im się inna wzorowa rewolucja. Autor Innego świata proponuje, by ludzi wyrażających takie koncepcje nazywać po prostu, tak jak na to zasługują, czyli nieuleczalnymi idiotami, wywodzącymi się w prostej linii od małżonków Webb, Fabian Society i admiratorów Stalina, od Bernard Shaw, zakochanego równocześnie w Stalinie i w Hitlerze, od francuskich satriodów i włoskich literatów dworskich[76].

Z opisem zaangażowania się intelektualistów w komunizm wiąże się bezpośrednio polemika, jaką na łamach Dziennika Herling-Grudziński podjął w sprawie Zniewolonego umysłu z Czesławem Miłoszem[77]. Generalnie rzecz ujmując, sprowadzała się ona do różnicy w postrzeganiu powodów tego akcesu. Autor Doliny Issy kładł nacisk na tzw. heglowskie ukąszenie, traktując zaangażowanie twórców w komunizm jako zagadnienie wieloaspektowe, którego nie można wyjaśniać w kategoriach moralnych, gdyż wtedy ma to charakter zbyt powierzchowny[78]. Herling-Grudziński, co wyraził w kolejnych wpisach, to właśnie ,,kryterium moralistyczne” uważał za zasadnicze, jeśli nawet nie jedyne właściwe. Natomiast w przypadku głębszych, przywoływanych przez Miłosza kategorii z zakresu heglowskiego zawierzenia ,,historii rozumnej” i ,,przyszłoś­ci”, widział maski strachu, znieprawienia, często głupoty, czasem ciągot do udziału we władzy[79]. W dalszej części wpisu do powodów tego typu deprawacji pisarzy dodał jeszcze próżność, podkreślając równocześnie, że od czasu ukazania się książki Miłosza skala zerwań z komunizmem zmieniła się na lepsze. I jak wyraźnie zaznaczył, wynikało to z faktu, że szczególnie ważną sprężyną tych zmian jest właśnie fakt, że „zainteresowania moralistyczne” wzięły tam na powrót górę nad wybiegami „zniewolonych umysłów” w poszukiwaniu „historycznego” alibi[80].

Rozważania na temat „ukąszenia heglowskiego” polskich twórców uzupełniają uwagi, jakie poczynił Herling-Grudziński w kontekście opublikowania książki Jacka Trznadla Hańba Domowa[81], zawierającej rozmowy zarówno z „eksami”, czyli pisarzami zaangażowanymi w komunizm, jak i z tymi, którzy odrzucili taką opcję. Przykład Zbigniewa Herberta pokazywał, jak podkreślał autor Innego świata, że można było uniknąć „ukąszenia heglowskiego” i związanych z nim „diamatycznych wysypek strachu, miałkości intelektualnej, oportunizmu, arywizmu; jak można było zachować wolny umysł wśród rozmaitych, wulgarnych, lub ciut-ciut bardziej wyrafinowanych, zasadzek umysłowych. To wcale nie wymagało wielkiego charakteru. Było owocem „potęgi smaku”[82].

Jak zauważył w dalszej części swojego wpisu, w Hańbie domowej uderza nijakość wypowiedzi „eksów”, którzy uważają swoje wspomnienia za nieinteresujące[83]. W moim przekonaniu i sądząc po wpisach autora Innego świata jest wprost odwrotnie i stąd też patrząc na ocenę komunizmu i postkomunizmu w Polsce nie można o tym zapomnieć[84].

 

Komunizm i postkomunizm w Polsce

 

Tematyka funkcjonowania systemu komunistycznego w Polsce zajmowała w Dzienniku równie wiele miejsca, jak dwie omówione wyżej płaszczyzny. Herling-Grudziński szczególnie wiele przemyśleń na ten temat umieścił w notatkach powstałych po wprowadzeniu stanu wojennego. Przed 13 grudnia autor Innego świata odnosząc się do sytuacji krajowej zwracał uwagę przede wszystkim na dzieła literackie powstające w PRL, mniej pisząc o samym charakterze systemu politycznego. Niemniej jednak jego spostrzeżenia na temat postaw twórców wobec komunizmu na polskich ziemiach są równie wartościowe, jak te, które czyni na temat postaw zachodnich intelektualistów. Szczególnie istotne pod tym względem jest przedstawienie sytuacji we Lwowie w czasie sowieckiej okupacji jako „poligonu doświadczalnego” dla późniejszych praktyk pozyskiwania twórców dla systemu komunistycznego[85]. W swoich wpisach trafnie przedstawił rolę Jerzego Borejszy w korumpowaniu pisarzy – jak pisze w jednym z zapisków: Był komunistą „oświeconym”, na powierzonym mu „odcinku literatury” widział w pisarzach raczej przekupnych (i dyspozycyjnych) literatów dworskich niż „inżynierów dusz”. W powojennej ciężkiej sytuacji materialnej jego oferty odnosiły na ogół piorunujący skutek, tym więcej, że kupował wszystkich, chętniej nawet „element wrogi nam z natury i tradycji” od „elementu bliskiego nam klasowo”[86].

Jednym z wielu przykładów tego typu wpisów jest odniesienie do pamiętnika Aleksandra Wata, w którym zwracał on uwagę na intelektualistów komunistycznych zafascynowanych ,,krwią abstrakcji”. Herling-Grudziński cytuje wymowny fragment, który mówi, jak daleko byli oni w stanie posunąć się walcząc o „sprawę”: Jak czysta i wielka musi być sprawa, dla której przelewa się tyle krwi. I krwi niewinnej to szalenie pociągało[87].

Szczególnie interesująca jest w tym zakresie obserwacja poczyniona w kontekście obchodów jubileuszu Wojciecha Żukrowskiego (60. rocznica urodzin). Herling-Grudziński zaznaczał, że wiek jubileuszowy w PRL został obniżony, ale uczyniono to specjalnie dla takiej postaci, jak Żukrowski, którego autor Innego świata traktował jako końcowy etap procesu tworzenia pisarza odpowiadającego wymogom aktualnego „momentu historycznego”[88]. Zwracał uwagę na cechy, które powodują, że można go w taki sposób traktować. Warto przytoczyć ten zapis w całości, gdyż w przekonywujący sposób odtwarza on sposób myślenia Herlinga-Grudzińskiego o literatach w służbie władz PRL: Głosi historyczną wyższość socjalizmu i jego triumf ostateczny, w nierozerwalnym sojuszu ze Związkiem Radzieckim; odznacza się zdrową i krzepką pogardą dla chorego i słabego Zachodu, jako też dla słabej i chorej demokracji; szanuje silną władzę, chyli głowę przed każdym władcą do chwili jego upadku, nie lubi rozrabiania i babrania się w przeszłości po każdej kolejnej zmianie warty; jest wierzący pomimo błędnej polityki Kościoła; wierzy również w naród, mimo, że naród tak wolno i opornie dojrzewa do socjalizmu; docenia wagę tradycji, lecz pod warunkiem nie sączenia przez nią miazmatów do prawdziwie polskich serc; kocha wojsko; odnosi się z respektem do policji, w imię nadrzędnego imperatywu porządku; literaturę uważa za służbę (po trosze wojskową), a nie za domenę intelektualnych smaczków i wygibasów; uwielbia wyjazdy w teren na spotkania
z czytelnikami; w ochotniczych hufcach pracy widzi najlepszą odtrutkę na groźbę politykierstwa wśród młodzieży; we wzmożonym wysiłku produkcyjnym najlepszą odtrutkę na mętne ciągoty rewindykacyjno-syndykalistyczne wśród robotników; nienawidzi kawiarnianych literatów z ich wiecznym rozszczepianiem włosa na czworo; relatywne i wyświechtane pojęcia wolności i niezależności przyprawiają go o drgawki nerwowe
[89].

Z uwag na temat sytuacji politycznej w PRL w latach 70. warto zwrócić szczególną uwagę na zapis poświęcony wprowadzeniu nowelizacji konstytucji Polski „ludowej”, w której znalazł się passus o sojuszu z ZSRR i o przewodniej roli partii. Spotkał się on z oporem w środowiskach intelektualnych, które wystosowały do Edwarda Gierka słynny „List 59”. Jak zauważył Herling-Grudziński, to posunięcie należy traktować jako ciężki błąd Gierka i Rosjan. W jego przekonaniu bowiem konstytucyjne opieczętowanie zniewolenia, „realnej sytuacji” niesuwerenności staje się katalizatorem oporu, wyjścia z apatii[90]. Błąd I sekretarza PZPR wynikał według Herlinga-Grudzińskiego z faktu, że Gierek jako pragmatyk uważał, że Polacy po trzydziestu latach panowania systemu nie będą przywiązywać wagi do oficjalnego uznania sytuacji realnie istniejącej. Autor Innego świata uważał to posunięcie za zbawienny błąd, który otwiera nowy rozdział „oporu antykomunistycznego” [91].

Podobnie przenikliwe są uwagi Herlinga-Grudzińskiego na temat Polskiego Sierpnia 1980 roku. Dalekowzrocznie dostrzegł, w zapisie z 26 sierpnia, że W powojennej serii polskich „miesięcy brzemiennych” Sierpień 1980 będzie punktem najdalej idącego i najgłębiej sięgającego zwrotu[92]. Znaczenie polskiego Sierpnia potwierdzał w kolejnych wpisach. W jednym z nich zauważył, że od rewolucji 1917 roku nie było w historii komunizmu wypadków równie doniosłych i brzemiennych w skutki, jak Polski Sierpień. Prawda też: jesteśmy być może świadkami początku końca imperium sowieckiego[93]. W październiku zauważył, że rozwój sytuacji w PRL może doprowadzić do warunków, w których przewrót bezkrwawy okaże się jednak krwawy[94]. Tego typu obserwacje potwierdza również w kolejnych wpisach, trafnie zauważając widmo wojny domowej, jakie wisiało nad krajem[95].

Zaskakująco niewiele miejsca autor Innego świata poświęcał aż do wprowadzenia stanu wojennego roli i wpływowi Jana Pawła II na sytuację w Polsce ,,ludowej”. Niemniej jednak warto przytoczyć wartościowy zapis poczyniony w kontekście oceny efektów I pielgrzymki Ojca Świętego do ojczyzny. Jak podkreślał Herling-Grudziński: politycznie jeśli nie liczyć wpływu na stosunki Kościół-państwo w PRL, pontyfikat Wojtyły oznacza z polskiego punktu widzenia trzy aktywa: pogłębienie izolacji i impasu władzy komunistycznej; zmniejszenie prawdopodobieństwa sowieckiej interwencji zbrojnej w razie ewentualnego kryzysu; uwrażliwienie Polaków na losy wschodnich sąsiadów. To dużo, bardzo dużo[96]. Oceniając zaś sam efekt pielgrzymki zauważał, że kluczowe jest przełożenie orientacji duchowej, wzmocnionej zdecydowanie po wizycie, na wymiar polityczny[97].

Najwięcej uwagi w odniesieniu do sytuacji w PRL autor Dziennika pisanego nocą poświęcił wprowadzaniu stanu wojennego i jego konsekwencjom. Liczba wpisów poświęcona temu wydarzeniu i jego następstwom zdecydowanie przeważała nad odniesieniami do sytuacji politycznej w latach 70. We wpisie z 13 grudnia Herling-Grudziński pisze w sposób wielce wymowny: Ani słowa, prócz daty, ani słowa[98]. Z kolei w notatce z 25 grudnia zauważył: Zarysowują się trzy warianty. Pierwszy, czysto teoretyczny i naiwny: zwolnienie Wałęsy i prezydium „Solidarności”, rozmowy (z udziałem Kościoła) na temat nowych układów, przy nacisku junty branżową, a nie regionalną strukturę związków. Drugi, prawdopodobny i konieczny: zejście „Solidarności” do podziemia, narodziny konspiracji. Trzeci, mniej prawdopodobny, choć w duchu mentalności junty: stworzenie „Solidarności” ubeckiej, złożonej z tych, co się pokajali i pokajają, oraz z dawnych „wtyczek” w NSZZ[99]. W jego przekonaniu ze względu na fakt, że „Solidarność” była tak głębokim wyłomem w systemie komunistycznym w bloku wschodnim, że stawiała pod znakiem zapytania jego istnienie, władze wariant rozprawy z tym ruchem społecznym przygotowały znacznie wcześniej niż zaraz przed wprowadzeniem stanu wojennego. Słuszność jego intuicji w tym względzie potwierdzają badania historyczne, które na podstawie dokumentów MSW i MON dowodzą, że siłową rozprawę z „Solidarnością” planowano już od sierpnia 1980 roku[100].

W zapisach z 1982 roku Herling-Grudziński stwierdził wprost, że rządzący rozpoczęli w Polsce przeciw rządzonym jawną wojnę, która trwa i długo potrwa; tyle wolno powiedzieć o „polskim modelu normalizacji”[101]. Autor Innego świata zwracał również uwagę na reakcję Zachodu na wprowadzenie stanu wojennego. Precyzował w tym względzie stanowisko Aleksandra Sołżenicyna, w którego przekonaniu polska lekcja pokazywała, że Zachód jest słaby i ślepy. W przekonaniu Herlinga-Grudzińskiego istotnie jest słaby, choć nie tak słaby jak się sądzi; i ma cechy raczej krótkowidza niż ślepca[102]. Zauważył również, że na Zachodzie szerzyły się „pozytywne wymówki”, mówiące, że ,,Solidarność” posunęła się za daleko i przeciągnęła strunę. Polemizował z tak wyrażanymi sądami, używając w tym celu argumentacji przedstawionej przez Leszka Kołakowskiego w słynnym tekście Ja będę łagodniejszym katem[103], w którym filozof jasno pisał, że nie mogło być inaczej, gdyż samo powstanie „Solidarności” i jej istnienie było posunięciem się za daleko, jak posuwają się zawsze za daleko i przeciągają strunę poddani w systemach despotycznych, gdy wybucha w nich dojrzewający od dawna bunt[104].

Gustaw Herling-Grudziński poruszał również tematykę roli Kościoła w PRL po 13 grudnia 1981 roku, zauważając trafnie, że część hierarchii kościelnej chciała odegrać rolę „mediatora”[105] i twierdząc, że powinien on stać na stanowisku antytotalitarnym w jednym szeregu z opozycją, ale „Mediacyjne” wysiłki prymasa Glempa stawiają ten naturalny, antytotalitarny układ pod znakiem zapytania[106].

W kolejnych zapisach Herling-Grudziński zauważył, że impas wojenny będzie trwał w kraju długo, gdyż wytworzyła się przepaść między władzą a społeczeństwem, ale pozostawało jego zdaniem pytanie, kto w tej sytuacji jest bardziej oblężony[107]. Trzeźwo dostrzegł, że Wojciech Jaruzelski nie ma wyjścia i musi liczyć na zmęczenie, a potem kapitulację społeczeństwa[108]. Podobnie jak zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego autor Innego świata pod koniec 1982 roku zastanawiał się nad wariantami rozwoju sytuacji w PRL, czyniąc to w kontekście zapowiedzianej na rok 1983 pielgrzymki papieskiej. W jego przekonaniu można było postawić trzy hipotezy. W pierwszej z nich władze tworzą „neo-Solidarność”[109] na czele z Lechem Wałęsą, podżyrowaną przez Kościół. W drugim wariancie, wykorzystując zamieszanie związane z pielgrzymką, następuje zwolnienie Wałęsy z internowania i oświadczenie, że dawny lider „S” jest prywatną osobą i nie ma wobec tego żadnego tytułu do rozmów z Jaruzelskim i może więc podjąć starania o dawną pracę w Stoczni[110]. I w końcu trzeci wariant, najbardziej pesymistyczny, że Wałęsa budzi się z ręką w nocniku, czuje się podwójnie oszukany, woli być przywódcą robotniczym w podziemiu niż kapralem w kombinezonie robotniczym, albo emigrantem[111]. Herling-Grudziński dość pesymistycznie ocenił skutki drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do PRL w notatce z 25 lipca 1983 roku, zwracając uwagę przede wszystkim na pozytywne dla władz konsekwencje, takie jak podlegitymizowanie Jaruzelskiego. Niemniej jednak w tym samym wpisie wyrażał nadzieję, że społeczeństwo pokwituje zgodnie siedem dni wizyty papieskiej obchodami 31 sierpnia pod hasłem „Solidarność” żyje[112].

W wielu wpisach autor Innego świata twierdził, że nie wierzy i nie wierzył w możliwość interwencji sowieckiej w PRL[113]. Zwrócił również uwagę, że tłumaczenie postępowania Jaruzelskiego jako „mniejszego zła” jest niewłaściwe, nieprawdziwe i należy się go wystrzegać. Uważał również, że jedyną metodą dla zdelegalizowanej „Solidarności” było trwanie w oporze, gdyż Jedno tylko może skłonić władzę do ustępstw: rosnący duch nieustępliwości po przeciwnej stronie. Wszystko inne jest rozmienianiem na drobne, na żebracze miedziaki, skarbu „Solidarności”[114]. Szczególne znaczenie ma to w jego przekonaniu w kontekście radykalizacji podziału: „my” i „oni”[115].

Zmiany, jakie przyniósł rok 1989 i konsekwencje „okrągłego stołu”, również stały się przedmiotem rozważań Herlinga-Grudzińskiego. Efekt tego wydarzenia oceniał jako połowiczny (używał w tym względzie stwierdzenia Bronisława Geremka, który zmiany te określił mianem „pluralizmu połowicznego”)[116]. Jako właściwy dla przezwyciężenia tego typu sytuacji traktował projekt Lecha Wałęsy[117] – sojuszu Komitetu Obywatelskiego z ZSL i SD, by zepchnąć PZPR do połowicznej opozycji (z kontrolą nad MSW i wojskiem)[118]. Z ironią krytykował zachodnich analityków i dziennikarzy, którzy w owym czasie twierdzili, że Polacy posuwają się za daleko. Jak zapisał autor Innego świata w odniesieniu do tego typu komentarzy: Chodzi naturalnie o granicę „nieprzekraczalnego poczucia rzeczywistości”, jakkolwiek proces wydobywania się z „realnego socjalizmu” ma wszelkie cechy otrząsania się z poczucia nierzeczywistości[119]. Jak wskazywał w dalszej części wpisu, takiemu przekonaniu uległ nawet Leszek Kołakowski, który zawarł podobne stwierdzenie we włoskim piśmie „Corierre”. On jednak przekonywał równocześnie, że „Solidarność” nie może nie wykorzystać tego typu okazji[120].

Gustaw Herling-Grudziński okazał się równie wnikliwym obserwatorem zjawiska postkomunizmu i na łamach Dziennika poczynił wiele istotnych uwag na ten temat. Autor Innego świata wskazywał na istotne ryzyko przemiany dawnych komunistów w socjaldemokratów[121], na myśl o czym, jak pisał, dostawał gęsiej skórki. Odnosząc się do sytuacji w Polsce zapisał, że jest zdania, że „Socjaldemokracja RP” powinna zostać skazana na dożywocie w opozycji[122], a wszelkie przyjazne gesty socjaldemokratów z „Solidarności” w kierunku tej partii spowodują koniec wszelkiej autentycznej i wiarygodnej lewicy w Polsce. Ocalałoby wyłącznie małe muzeum PPS pod nadzorem szlachetnego kustosza Jana Józefa Lipskiego[123]. Nie do zaakceptowania przez Herlinga-Grudzińskiego było rozgrzeszanie autorów stanu wojennego, jakie dokonywało się w Polsce po 1989 roku, czego przejawem był m.in. wybór Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta[124]. Autor Innego świata stał konsekwentnie na stanowisku, że jego wprowadzenie było zbrodnią[125]. Wstrząsem wobec tego było dla niego opublikowanie w ósmą rocznicę tego wydarzenia na łamach „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego” wywiadów z Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem. Obie rozmowy uważał za wykrętne, wymijające, puste, zakłamane, nie do wiary prawie, że tego rodzaju rozmowę zgodził się przeprowadzić i podpisać swoim nazwiskiem (które w końcu coś znaczy) Adam Michnik[126]. Jakkolwiek nie wolno zapomnieć, że ostatnio Michnik (co przy byle okazji podkreśla) „zmienił zdanie o generale”[127]. Jak oceniał w dalszej części tego wpisu: W ósmą rocznicę wybija się zatem medal pamiątkowy. Na jednej jego stronie: Stan Wojenny. Na odwrotnej: Okrągły Stół. Zapewne, medal szalenie wygodny dla jego komunistycznych (czy eks) projektodawców. Ale dla opozycji, która dziś rządzi? Na podstawie bałamuctwa zawartego w tym medalu wybrano na prezydenta RP człowieka, który w grudniu 1981 wypowiedział wojnę własnemu narodowi. Bałamuctwo zawarte w tym medalu, przełykane stopniowo i coraz gładziej przez wybitnych przedstawicieli wczorajszej opozycji, a dzisiejszego establishmentu rządowego, spowoduje podskórny wzrost nieufności społeczeństwa do swojego naturalnego kierownictwa politycznego[128].

Jak oceniał Herling-Grudziński, wśród zaniedbań pierwszego premiera III RP znalazł się również istotny błąd związany z oceną komunizmu. W jego przekonaniu Tadeusz Mazowiecki nie powinien był dopuścić, by sowieckie przyznanie się do zbrodni katyńskiej Gorbaczow złożył na ręce Jaruzelskiego, wysokiego przedstawiciela ekswładzy, która systematycznie fałszowała prawdę o Katyniu i ścigała ich głosicieli[129].

Do oceny sprzężenia ze sobą stanu wojennego i „okrągłego stołu” autor Innego świata wrócił przy okazji komentarza do książki Generał Kiszczak mówi prawie wszystko[130], którą uważał za tak zakłamaną, że sparafrazował jej tytuł na Generał Kiszczak zataja prawie wszystko. Herling-Grudziński wskazuje na dwa łączne cele, jakie popchnęły Kiszczaka do zwierzeń: generalna jedność intencji i celów stanu wojennego i Okrągłego Stołu i kanonizacja naczelnego architekta Okrągłego Stołu[131]. Odnosząc się do tez byłego szefa MSW, określił własne stanowisko na temat roli „okrągłego stołu”: Był nieuniknionym bezkrwawym pomostem do epoki postkomunistycznej. Ale opozycyjni uczestnicy Okrągłego Stołu powinni byli od pierwszej chwili zrozumieć, że nie chodzi już o „dialog”, lecz o początek kapitulacji ze strony komunistów, kapitulacji połączonej z przysłowiowym „machaniem szablą przy odwrocie”. Wobec tego opozycja powinna kupować możliwie najtaniej, a sprzedawać możliwie najdrożej. Zamiast zalęknionej opozycji, zastosowali tą taktykę komuniści[132]. Jego zapis z tego dnia wieńczy ocena fraternizacji opozycjonistów z komunistami, jaka dokonała się w czasie negocjacji w Magdalence, a z której zdjęcia zostały zamieszczone we wkładce do książki Generał Kiszczak mówi prawie wszystko. Porównał ją do końcowej sceny z Folwarku zwierzęcego, która kończy się widokiem zwierzęcych mord, rozpłaszczonych z niepokojem i niedowierzaniem na szybach dworu pana Pikilgtona. W moim półsennym urojeniu widać na szybach Magdalenki rozpłaszczone i gniewne twarze tych, którzy w dwa lata potem odmówili w ogromnej większości udziału w wyborach[133].

Jako niezwykle szkodliwy Herling-Grudziński oceniał brak rozliczenia – „epuracji” poprzedniego systemu. Filozofię „grubej kreski” uznawał za głupią i szkodliwą, prowadzącą w efekcie do wyboru byłego I sekretarza partii komunistycznej na urząd prezydenta i w zasadzie uniemożliwiającą dekomunizację. Podkreślał, że była ona niewypałem, gdyż zaraz po upadku systemu stracono możliwość osądzenia jego wierchuszki przed Trybunałem Stanu, a potem stała się tym czym nie powinna się stać, czyli rozgrywką polityczną. W jego przekonaniu Taka dekomunizacja – abstrahując od okoliczności, że było już na nią za późno – nie mogła nie przynosić więcej szkody niż pożytku[134]. Brak czytelnej cezury oddzielającej nowy system polityczny od poprzedniego i niedokonanie w żadnej formie epuracji w majestacie prawa, w jego ocenie przyczyniły się do co najmniej kryzysu, jeśli nie utraty polskiej tożsamości[135]. Herling-Grudziński był przekonany również, że złe, tchórzliwe, zakłamane, a w najlepszym razie wymijające postawienie sprawy rozrachunku z poprzednim ustrojem pęcznieje gdzieś głęboko jak ropiejący wrzód. Który kiedyś pęknie. Chyba, że – czego nie wolno wykluczać – Polacy wymykają się cichaczem, gestykulując po drodze dla fasonu, z „pułapki etosu”[136].

Wnikliwej ocenie poddał również wynik wyborów z 1993 roku, w których zwyciężyły partie o rodowodzie postkomunistycznym[137]. Ocenił je jako ciężką i bolesną porażkę, wynikającą przede wszystkim z „zamazania” i braku jasnego, czytelnego rozliczenia poprzedniego systemu. Jak zauważył: Istnieje coś takiego jak psychiczna i moralna świadomość społeczeństwa, dla którego konieczne jest poczucie przedziału między ustrojem, który upadł, po dokonaniu wszystkich swoich niegodziwości, i ustrojem, który dźwignął się na jego gruzach. Tak było we Włoszech po upadku faszyzmu, gdzie ta cezura trwała kilka dziesięcioleci[138]. Inna z przyczyn wygranej postkomunistów w wyborach tkwiła w przekonaniu Herlinga-Grudzińskiego w kondycji „elit” „Solidarności” – zgadzał się w tej kwestii z opinią Włodzimierza Boleckiego, który w przesłanym do niego liście pisał, że Ugrupowania wywodzące się z „Solidarności” przyczyniły się do zwycięstwa postkomunistów arogancją i lekceważeniem ludzi[139].

Swoistym podsumowaniem sytuacji w Polsce po upadku komunizmu był zapis, jaki Herling-Grudziński zamieścił w swoim dzienniku w odniesieniu do sytuacji po wyborze na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 roku. 4 grudnia, jak sam zapisał, sporządził zamykając w formie konkluzji ostatnie polityczne zapisy Dziennika pisanego nocą[140], mój prywatny Dekalog 1985-1995, dekalog głupstw, błędów, grzechów, jak kto woli[141].

W prologu zauważył, że 19 listopada uwieńczone sukcesem zostało wielkie dzieło Adama Michnika. Podkreślił, jak dużą rolę odegrał redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” w promowaniu Aleksandra Kwaśniewskiego (nie przeszkadzała mu w tym jego przeszłość jako komunistycznego aparatczyka). Następnie wystąpił jako najbardziej gorliwy propagator idei porozumienia „światłych” komunistów (Rakowski + Jaruzelski) i „zdrowego” nurtu „Solidarności” czyli ekipy okrągłostołowej. Od tego czasu w przekonaniu autora Innego świata zaczęła się właśnie moralna erozja, której jedynym celem było zatarcie granicy między PRL, a RP, partyjnymi aparatczykami, a ludźmi nienawidzącymi PZPR, między PZPR, a „Solidarnością”[142]. W dekalogu wyliczył kolejne błędy, które doprowadziły do tego typu sytuacji. W jego przekonaniu należały do nich m.in.: „gruba kreska”, która uniemożliwiła lustrację i dekomunizację; zamazanie, jako efekt „okrągłego stołu” i wybór Jaruzelskiego na prezydenta RP, jako rezultat euforii „Okrągłego Stołu”; umożliwienie postkomunistom powrotu do odbudowy (jako pierwotny skutek zamazania); „bratanie się obu stron” (śmieszność „bruderszaftu” Michnika z Jaruzelskim)[143]. W dopisku sporządzonym 10 grudnia Herling-Grudziński podkreślił, że nie można podważać wyboru Kwaśniewskiego na prezydenta, gdyż jest on prawomocny, dodając, że walkę z tą postkomunistyczną prezydenturą wolno zacząć od zaraz, ale należy ją nasilić pod koniec kadencji[144].

Mimo że autor Innego świata zapisał 4 grudnia 1995 roku w dzienniku, że nie będzie wracał do spraw politycznych, to już 10 stycznia zareagował na słowa Adama Michnika, który polemizując z jego stanowiskiem odnośnie stanu wojennego uznał: Moim zdaniem dla człowieka formatu Herlinga, który bardzo dobrze wie, co to był Związek Radziecki, wygłaszanie takiego zdania jest dyskwalifikujące[145]. Herling-Grudziński polemizując z redaktorem „Gazety Wyborczej” opierał się na badaniach historycznych m.in. Władimira Bukowskiego i protokole z narady Politbiura KPZR z 10 grudnia 1981 roku, z których jasno wynika, że to Jaruzelski prosił o wprowadzenie wojsk sowieckich, ale spotkał się ze zdecydowaną odmową Kremla. Kończąc wymianę argumentów z Michnikiem zapisał: „Zdyskwalifikowany” przedwcześnie, mogę jedynie dać skromną radę współautorowi tercetu[146]. Nigdy nie należy spieszyć się zanadto z „braterskim” trącaniem się kieliszkami wśród uścisków i namiętnych całusów w usta (na modłę sowiecką, wpojoną generałowi od wczesnej oficerskiej młodości)[147].

 

Podsumowanie

 

Gustaw Herling-Grudziński był niezwykle wnikliwym obserwatorem wszelkich procesów związanych z ideologią komunistyczną. Odnosił się w swoich zapisach do wielu różnorodnych aspektów jej praktycznego funkcjonowania. Jego notatki odnoszące się do tej tematyki cechowała głębokość niedostępna dla wielu, nawet wybitnych sowietologów. Nie podzielał ponadto wielu złudzeń, którym oni ulegali i wydaje się, że nie bez znaczenia są w tym względzie jego własne przeżycia. Autor Innego świata unikał równocześnie w swoich analizach zbędnej egzaltacji, będącej cechą konstytutywną wielu „domorosłych” antykomunistów. W swojej antykomunistycznej postawie był nader konsekwentny i nie ulegał przekonaniu, że wspieranie tej ideologii należy traktować z wyrozumiałością, gdyż uważał, że do właściwego spojrzenia na komunizm i jego praktykę wystarczy przyjęcie kategorii moralnych.



[1]     Korzystam z najnowszego wydania Dziennika, opublikowanego przez krakowskie Wydawnictwo Literackie, w ramach edycji krytycznej dzieł zebranych Gustawa Herlinga-Grudzińskiego pod red. Włodzimierza Boleckiego: G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1 1971-1981, Kraków 2011; idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2 1982-1992, Kraków 2012; idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3 1993-2000, Kraków 2012.

[2]     Zob. szerzej: idem, Dzieła zebrane, Tom 1. Recenzje, szkice, rozprawy literackie 1935-1946, Kraków 2009; idem, Dzieła zebrane, Tom 2. Recenzje, szkice, rozprawy literackie 1947-1956, Kraków 2010; idem, Dzieła zebrane, Tom 3. Recenzje, szkice, rozprawy literackie 1957-1988 i komentarze z Radia Wolna Europa 1955-1967, Kraków 2014; Zob. także: idem, Najkrótszy przewodnik po sobie samym, Kraków 2009.

[3]     Idem, Inny Świat, Kraków 2010.

[4]     Zapis z 18 marca 1993, idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 26.

[5]     Idem, Literatura wolna i upaństwowiona, [w:] idem, Dzieła zebrane, Tom 2…, s. 387.

[6]     Zob. szerzej, idem, Najkrótszy przewodnik…; K. A. Jeleński, Portret dekady z wizerunkiem autora w lewym rogu, [w:] Herling-Grudziński i krytycy. Antologia tekstów, wybór i oprac. Z. Kudelski, Lublin 1997, s. 324-329; Z. Stefanowska, Dziennik Herlinga-Grudzińskiego, [w:] ibidem, s. 330-336; Z. Kudelski, Czy pisarska porażka? O dzienniku pisanym nocą, [w:] ibidem, s. 341-357; W. Bolecki, Ciemna miłość. Szkice do portretu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Kraków 2005, s. 98-110.

[7]     Widać to wyraźnie, jeśli porówna się spojrzenie G. Herlinga-Grudzińskiego z omówieniem przez Marka Bankowicza krytycznie nastawionych wobec marksizmu badaczy, M. Bankowicz, Krytycy marksizmu, Kraków 2014.

[8]     Z. Kudelski, Pielgrzym świętokrzyski. Szkice o Herlingu-Grudzińskim, Lublin 1991, s. 51-69; idem, Studia o Herlingu-Grudzińskim. Twórczość-recepcja-biografia, Lublin 1998, s. 137-160. Por. A. Drawicz, Ten sam chociaż inny świat. Gustaw Herling-Grudziński a Rosja i Związek Sowiecki, [w:] Herling Grudziński i krytycy…, s. 55-59.

[9]     Świadczy o tym wiele wpisów z każdego tomu dzienników. Przykładowo odpowiadając na ankietę pisma ,,Znak” na temat komunizmu G. Herling-Grudziński zauważył, że: Komunizm (i w ogóle totalitaryzm) wydobył tylko na powierzchnię z sekretnych, głęboko ukrytych zakamarków człowieka to wszystko, co w szczególnych okolicznościach może go uczynić podłym i okrutnym, zapis z 18 marca 1993 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 27. W podobny sposób na komunizm jako największe zagrożenie cywilizacji zachodniej patrzył Józef Mackiewicz. Zob. szerzej: W. Bolecki, Ptasznik z Wilna: o Józefie Mackiewiczu. Zarys monograficzny, Kraków 2007, s. 665-730; P. Stasiński, Komunizm jak choroba, [w:] Józef Mackiewicz i krytycy. Antologia tekstów pod redakcją Marka Zybury, Łomianki 2009, s. 433-448; W. Bolecki, Antypolityczny antykomunista, [w:] ibidem, s. 503-524; G. Eberhardt, Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu, Poznań 2013.

[10]    Włodzimierz Bolecki podkreślił, że zdecydował się dołączyć wstęp K. Pomiana do krajowego wydania Dziennika, gdyż Herling-Grudziński przywiązywał do niego dużą wagę. Z tego względu zacytował jego słowa w czasie przemówienia z okazji wręczenia mu tytułu doktora honoris causa UMCS w Lublinie, G. Herling-Grudziński, Być. I pisać?, [w:] idem, Dzieła zebrane, Tom 3…, s. 568.

[11]    K. Pomian, Manicheizm na użytek naszych czasów, [w:] G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 10, 13.

[12]    Zapis z 7 sierpnia 1980 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 649.

[13]    Jak podkreślił G. Herling-Grudziński zapis w dzienniku o ,,totalitarnych bliźniakach” przerobił na tekst opublikowany we włoskim piśmie ,,La Stampa” w 1997 r. Zapis z 12 grudnia 1997 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 781. Na tekst z oburzeniem zareagowali postkomunistyczni ,,socjaldemokraci”. Inni krytycy z kolei wskazywali, że komunizm był wyrazem idealistycznej utopii sprawiedliwości i intencji w przeciwieństwie do nazizmu, który powstał jako produkt rasowej i narodowej nienawiści. Jak zauważył jednak autor Innego świata obydwa cechowała równie mordercza praktyka i właśnie o to opiera się „sprzężenie”, którego dokonał. Zapis z 8 maja 1998 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 829-832.

[14]    Zapis z 8 maja 1982 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 32-33.

[15]    Ibidem, s. 34.

[16]    Zapis z 15 stycznia 1979 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 539.

[17]    Zapis z 10 marca 1991 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 786. W innym z zapisów używa określenia epoka pieców hitlerowskich w połączeniu z epoką białych krematoriów kołymskich, zapis z 25 grudnia 1998 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 897.

[18]    Zapis z 31 sierpnia 1981 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 691.

[19]    Zapis z 27 lipca 1999 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 941.

[20]    O znaczeniu strachu w systemie komunistycznym G. Herling-Grudziński pisał w wielu fragmentach dzienników, zob. np. zapis z 3 marca 1994 r., ibidem, s. 181-183. Jak podkreślał w wypowiedzi dla Katarzyny Janowskiej i Piotra Mucharskiego: Strach w ustrojach totalitarnych był uczuciem podstawowym. Kiedy śledzę historię rozwoju ideologii, widzę jak kolosalną rolę odgrywał strach fizyczny. Czy też strach, że zrobią krzywdę żonie albo dzieciom. Komunizm był zbudowany na strachu. Nie wierzę w żadne ketmany, wierzę głęboko w to, że komunizm działał i odnosił sukcesy – do pewnego momentu oczywiście – tylko dzięki strachowi, G. Herling-Grudziński, O Sądzie Ostatecznym, [w:] Rozmowy na koniec wieku 2, red. K. Janowska, P. Mucharski, Kraków 1998, s. 15.

[21]    Zapis z 12 grudnia 1998 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 886.

[22]    Zapis z 17 stycznia 1971 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 118.

[23]    Zapis z 23 marca 1993 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 29.

[24]    W tym zapisie G. Herling-Grudziński odnosił się do książki M. Hellera Świat obozów koncentracyjnych a literatura sowiecka (wydanie polskie: Paryż 1974).

[25]    Zapis z 1 stycznia 1974 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 266.

[26]    Ibidem, s. 576.

[27]    Chodzi o publikację: L. Kołakowski, Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą? Katechizm, [w:] idem, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Kraków 2012, s. 289-292. Pierwodruk w języku polskim, do którego odnosił się Herling-Grudziński, ukazał się w ,,Aneksie” w 1979 r. (nr 20).

[28]    Chodzi o książkę W. Grosmana, Wszystko płynie, Warszawa 2010 (pierwsze wydanie 1961).

[29]    Zapis z 5 marca 1970 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 42.

[30]    Zapis z 6 marca 1970 r., ibidem, s. 44.

[31]    Zapis z 14 lutego 1980 r., ibidem, s. 620-621. Tego typu obserwacje podzielali również inni obywatele państwa sowieckiego. Zebrał je Orlando Figes, Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji, Warszawa 2013.

[32]    Zapis z 2 lipca 1975 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 341.

[33]    Zapis z 27 kwietnia 1977 r., ibidem, s. 449-451.

[34]    Jak podkreślał A. Besançon, nikt w ZSSR nie wierzy w socjalizm, wszyscy są zmuszeni udawać, że wierzą i postępować tak, jakby go naprawdę budowali: rządzący i rządzeni. Zapis z 7 sierpnia 1980 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 649. Na temat spojrzenia A. Besançona na komunizm zob. szerzej: A. Besançon, Świadek wieku, t. 1-2, Warszawa 2006 ; idem, Święta Ruś, Warszawa 2012.

[35]    Jak wskazał w swoim wpisie autor Innego świata L. Kołakowski przy każdej okazji wspominał, że w ideologię w systemie sowieckim już nikt nie wierzy, a jedyną legitymacją systemu jest terror i siła. Zapis z 4 października 1983 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 150-151. Zob. szerzej klasyczne już dzieło Leszka Kołakowskiego Główne nurty marksizmu, t. 1-3, Warszawa 2009.

[36]    Wspomniał o tym w zapisie z 10 sierpnia 1984 r., poczynionym w kontekście opublikowania przez W. Bukowskiego książki I powraca wiatr… (pierwszy polski przekład: Londyn 1985), gdy zacytował fragment wspomnianej publikacji Bukowskiego: Od góry do dołu nikt nie wierzy już w marksistowskie dogmaty, ale nadal kierują się nimi, powołują się na nie i też walą jeden drugiego – są one dowodem lojalności, kartka na chleb, G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 219. Na temat spojrzenia na komunizm Bukowskiego zob. szerzej: W. Bukowski, Moskiewski proces. Dysydent w archiwach Kremla, Warszawa 1998; idem, Partyzant prawdy, t. 1-2, Warszawa 2008.

[37]    Zapis z 17 stycznia 1971 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 119. W kolejnych wpisach przywołał również innych autorów dostrzegających potęgę wszechwładzy państwa sowieckiego, przykładowo Alberto Moravię (zapis z 20 sierpnia 1972 r., ibidem, s. 177-179).

[38]    Swoją tezę Zinowiew zawarł w książce Przepastne wyżyny, opublikowanej w sierpniu 1976 r. Stała się ona powodem jego deportacji z ZSRR.

[39]    Zapis z 22 stycznia 1977 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 433-434.

[40]    Zapis z 26 stycznia 1984 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 179.

[41]    Zapis z 13 października 1985 r., ibidem, s. 318-319. Podobną opinię przedstawił w 1986 r. na określenie systemu funkcjonującego w PRL, który dodatkowo określał mianem ,,socjalizmu militarnego”, zapis z 20 marca 1986 r., ibidem, s. 360-361.

[42]    Zapis z 14 stycznia 1987 r., ibidem, s. 415.

[43]    Zapis z 30 czerwca 1972 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 158-161; Zob. szerzej M. Kula, Religiopodobny komunizm, Kraków 2003; R. Imos, Wiara człowieka radzieckiego, Kraków 2007.

[44]    Zapis z 13 listopada 1976 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 423. W tym wpisie trafnie zauważył, że pojęcie postępu stało się jednym z najbardziej nadużywanych i okradanych z dawnego znaczenia słów, osiągając stopień ,,bożka”.

[45]    W 1950 roku opublikował również jej omówienie w szkicu Fałszywy Bóg (o czym wspomina zresztą w Dzienniku). Zob. szerzej: idem, Dzieła zebrane, Tom 2…, s. 280-292.

[46]    Zapis z 3 kwietnia 1987 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 434-435.

[47]    N. Mandelsztam, Wtraja kniga, Paryż 1972.

[48]    Zapis z 3 września 1972 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 182.

[49]    Zapis z 21 lutego 1979 r., ibidem, s. 551.

[50]    Zapis z 9 sierpnia 1980 r., ibidem, s. 650.

[51]    Zapis z 29 października 1991 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 852.

[52]    Zapis z 14 lutego 1977 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 442.

[53]    Zapis z 3 września 1972 r., ibidem, s. 182.

[54]    Warto podkreślić, że za sprawą swoich poglądów na komunizm był traktowany przez znaczną część środowisk intelektualnych i medialnych z ostracyzmem. Zmieniło się to dopiero po upadku komunizmu, gdy jak zauważa sam Herling-Grudziński został „odkryty” we Włoszech, zwłaszcza w Neapolu, po czterdziestu blisko latach internowania w „reakcyjnym” leprozorium z woli czy wyroku „obozu postępu”. Zapis z 11 maja 1993 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 48. Na temat fascynacji ideologią komunistyczną wśród zachodnich intelektualistów zob. szerzej: R. Aron, Opium intelektualistów, Warszawa 2000; T. Judt, Historia niedokończona. Francuscy intelektualiści 1944-1956, Warszawa 2012; idem, Brzemię odpowiedzialności. Blum, Camus, Aron i francuski wiek dwudziesty, Warszawa 2014.

[55]    Tego określenia używał za sformułowaniem K. Poppera, o czym pisał w jednym ze swoich zapisów, dodając ironicznie, że nie można ciągle posługiwać się „osłami”, więc poprzestaje na umowie z czytelnikami: ilekroć piszę o intelektualistach, mam na myśli określenie Poppera. Zapis z 20 listopada 1994 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 248.

[56]    Zapis z 8 marca 1995 r., ibidem, s. 322. Używał również określenia „głupiec”, szczególnie wtedy, gdy ktoś posiadając wiedzę o łagrach próbuje „moralne potępienie” zastąpić „zrozumieniem”, zapis z 27 maja 1998 r., ibidem, s. 842.

[57]    G. Herling-Grudziński, Najkrótszy przewodnik…, s. 99, 102-103.

[58]    Zapis z 13 września 1999 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 854.

[59]    Zapis z 11 października 1972 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 195.

[60]    Zapis z 10 września 1975 r., ibidem, s. 350.

[61]    Zapis z 3 marca 1994 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 181-182. Podobne spostrzeżenia pojawiły się w szeregu tekstów opublikowanych w numerze specjalnym ,,Znaku” poświęconym komunizmowi, zob. szerzej: ,,Znak” 1999, nr 2 (525), Intelektualiści a komunizm.

[62]    G. Orwell, Anglicy i inne eseje, Warszawa 2013.

[63]    Zapis z 11 października 1972 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 195.

[64]    Zapis z 3 lipca 1975 r., ibidem, s. 342-343.

[65]    Zapis z 20 kwietnia 1981 r., ibidem, s. 706-707.

[66]    Zapis z 13 października 1977 r., ibidem, s. 463.

[67]    Zapis z 1 listopada 1979 r., ibidem, s. 596.

[68]    Ibidem, s. 596-597.

[69]    Zapis z 6 grudnia 1988 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 580.

[70]    Zapis z 20 listopada 1975 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 362.

[71]    Zapis z 12 marca 1985 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 278.

[72]    Ibidem, s. 279.

[73]    Zapis z 1 maja 1986 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 364-365.

[74]    Pucz, jakiego dokonał Giennadij Janajew, okazał się nieskuteczny i został dość szybko stłumiony. Zob. szerzej: Moskiewski pucz, [w:] Słownik historii politycznej świata 1901-2005, red. B. Bankowicz, M. Bankowicz, A. Dudek, Kraków 2006, s. 326-327.

[75]    Zapis z 30 września 1991 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 844.

[76]    Zapis z 22 kwietnia 1997, idem, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 713.

[77]    Przypadek Miłosza jest szczególny również dlatego, że nie czuł się on Polakiem, tylko Litwinem piszącym po polsku, oraz ulegał wielu antypolskim fobiom i stereotypom. Zob. szerzej: J. Trznadel, Miłosz – lewy profil, „Arcana” 1999, nr 27, s. 13-48; E. Morawiec, Metamorfozy Czesława Miłosza, „Arcana” 1999, nr 30, s. 26-31; J. Majda, Antypolskie oblicze Czesława Miłosza, Krzeszowice 2005. Przejawiały się one w wielu publikacjach noblisty m.in.: Cz. Miłosz, Rodzinna Europa, Warszawa 1990, s. 101-107; idem, Rok myśliwego, Kraków 1991, s. 247; idem, Abecadło Miłosza, Kraków 1997, s. 201; idem, Zaraz po wojnie, Kraków 1998, s. 10-11; idem, Zdobycie władzy, Kraków 1999. Jak zauważa Bohdan Urbankowski, ostatnia z wymienionych książek jest paszkwilem na wszystkich Polaków, B. Urbankowski, Czerwona msza czyli uśmiech Stalina, t. 2, Warszawa 1998, s. 510-511.

[78]    Cz. Miłosz, Zniewolony umysł, Kraków 1999; U. Urban, Władza ludowa a literaci. Polityka władz wobec środowiska Związku Zawodowego Literatów Polskich, Warszawa 2006, s. 9-11.

[79]    Zapis z 5 stycznia 1977 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 429. Podobne spojrzenie prezentował Z. Herbert, zob. szerzej: Wypluć z siebie wszystko. Rozmowa ze Zbigniewem Herbertem, [w:] J. Trznadel, Hańba domowa, Lublin 1990, s. 181-223; J. Siedlecka, Pan od poezji. O Zbigniewie Herbercie, Warszawa 2002, s. 379-400; Z. Herbert, Węzeł gordyjski, t. 1-2, Warszawa 2008.

[80]    Zapis z 5 stycznia 1977 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 430-431. Polemikę z Miłoszem na temat Zniewolonego umysłu Herling-Grudziński zamykał wpisem z 4 października 1983 roku, który można podsumować w taki sposób: Cz. Miłosz sam przyznaje, że dał się nabrać komunistom, a więcej trzeźwości w sądach wykazywali tzw. zwykli ludzie. Jak zauważył autor Innego świata: Można zapewne napisać historię PRL, jako dzieje prób przedarcia się „głosu ludu” przez zaporę kłamstw zbudowaną rękami aparatu władzy przy wydatnej (do pewnego czasu) pomocy „środowisk intelektualnych”. Zapis z 4 października 1983 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 149. Jak podkreślił Herling-Grudziński, Miłosz nie wyrzekł się sentymentu do komunizmu nawet po jego upadku i w czasie jednego ze spotkań z tym autorem zorganizowanym w krakowskim Wierzynku powrócił do starych, podskórnych ciągot marksistowskich słowami, iż poprzez komunizm (...) Polska znalazła się po raz pierwszy w orbicie myśli europejskiej, na złe czy dobre... Łatwość z jaką marksizm w ujęciu Moskwy podbijał umysły w Polsce, w dużym stopniu tłumaczy się tym, że oni nie umieli się opierać, nie mieli przygotowania. To trafiało na prawie dziewiczy grunt. Zapis z 15 września 1990 r., ibidem, s. 722.

[81]    J. Trznadel, Hańba domowa…

[82]    Zapis z 22 października 1986 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 395.

[83]    Ibidem, s. 396. Podobne spostrzeżenia czyni Z. Herbert, zob. Wypluć z siebie wszystko. Rozmowa ze Zbigniewem Herbertem…, s. 183-185.

[84]    Zob. szerzej: J. Błażejowska, My-robotnicy pióra. Pisarze a komunizm 1944-1956 (zarys problemu), ,,Glaukopis” 2012, nr 27, s. 42-66; R. Łatka, Oceny zaangażowania polskich pisarzy w komunizm. Zróżnicowane perspektywy, ,,Glaukopis” 2015, s. 86-111.

[85]    G. Herling-Grudziński czynił to w wielu wpisach. O jego dalekowzroczności w tym względzie świadczył fakt, że współcześni badacze tego zjawiska równie mocno podkreślają rolę Lwowa pod sowiecką okupacją w tym względzie. Zob. szerzej B. Urbankowski, Czerwona msza…; J. Trznadel, Kolaboranci. Tadeusz Boy-Żeleński i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939-1941, Komorów 1998; A. Wat, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, t. 1-2, Kraków 2011.

[86]    Zapis z 26 sierpnia 1995 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 391. Niektórzy z twórców, których przyciągnął do komunizmu J. Borejsza, okazywali mu później swoją wdzięczność. Szczególnie kuriozalnym tego typu przykładem był wiersz Do Jerzego Borejszy, jaki poświęcił mu Julian Tuwim. Zob. B. Urbankowski, Czerwona msza…, t. 1, s. 531-532. Na temat J. Borejszy zob. szerzej: E. Krasucki, Międzynarodowy komunista Jerzy Borejsza. Biografia polityczna, Warszawa 2009.

[87]    Zapis z 18 marca 1973 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 230.

[88]    Dodał, że jeśli ktoś chciałby kontynuować pisanie Zniewolonego umysłu Żukrowskiego, należałoby traktować jako Żetę, czyli pisarza nareszcie ulepionego. Zapis z 25 maja 1976 r., ibidem, s. 391-393.

[89]    Zapis z 25 maja 1976 r., ibidem, s. 392-393.

[90]    Porównuje je do sytuacji w łagrze, gdy człowiek poddany bezwzględnej łasce i niełasce swoich nadzorców, w momencie, gdy musi podpisać przyznanie się do winy szarpie się, gdyż wyrok ociera się zawsze o poczucie definitywności. Zapis z 12 lutego 1976 r., ibidem, s. 375.

[91]    Ibidem, s. 375-376.

[92]    Zapis z 26 sierpnia 1980 r., ibidem, s. 656. W kolejnym wpisie trafnie odczytał, że homilia prymasa Wyszyńskiego poszła w moderowaniu strajkujących za daleko, ale szczęśliwie w społeczeństwie polskim głęboko zakorzeniona jest nieufność do środków masowego przekazu, zapis z 27 sierpnia 1980 r., ibidem, s. 657-658. Na temat stosunku Kościoła do strajków sierpniowych i jego roli w czasie ,,Karnawału Solidarności” zob. szerzej: A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce (1945-1989), Kraków 2006, s. 354-355; J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944-1989), Warszawa 2003, s. 419-471; P. Raina, Kościół Katolicki a Solidarność, Warszawa 2005; R. Łatka, Kościół wobec wybuchu strajków w 1980 roku, http://histmag.org/?id=5391 [on-line, dostęp 10 czerwca 2013]; idem, Kościół katolicki wobec sytuacji ekonomiczno-społecznej w czasie pierwszej Solidarności, [w:] Polityka a ekonomia, red. M. Kaleta, M. Ślepowroński, Kraków 2012, s. 57-64; idem, Kościół wobec „Solidarności” czyli wsparcie idei niezależnych związków zawodowych, [w:] Kościoły i inne związki wyznaniowe w służbie dobru wspólnemu, red. W. Uruszczak, K. Krzysztofek, M. Mikuła, Kraków 2014, s. 335-346.

[93]    Zapis z 13 kwietnia 1981 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 702. Na temat stosunku Herlinga-Grudzińskiego do Sierpnia 80’ ciekawie pisał Adam Michnik, zob. szerzej: A. Michnik, Zapis czasu (nad Dziennikiem pisanym nocą 1980-1984), [w:] Herling-Grudziński i krytycy…, s. 360.

[94]    Zapis z 28 października 1981 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 749-750.

[95]    Zapis z 29 listopada 1981 r., ibidem, s. 761-763.

[96]    Zapis z 20 czerwca 1979 r., ibidem, s. 576.

[97]    Ibidem, s. 577. Ostatecznie tak się stało, jak podkreśla Andrzej Nowak: efekty nauki Jana Pawła II z wizyty w PRL przyszły szybko, a Polacy na nowo uwierzyli, że mogą stanowić wspólnotę, A. Nowak, Kościół na straży polskiej wolności, t. 4: Czas walki z Bogiem, Kraków 2011, s. 152.

[98]    Zapis z 13 grudnia 1981 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 764. Na temat tej notatki zob. szerzej ciekawe rozważania Włodzimierza Boleckiego: Maisons Laffitte, 13 grudnia, [w:] Herling-Grudziński i krytycy…, s. 273-287.

[99]    Zapis z 25 grudnia 1981, G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 1..., s. 766.

[100] Operacja „Lato-80”. Preludium stanu wojennego 1980-1981, oprac. P. Raina, M. Zbrożek, Pelpin 2003. Na temat tej publikacji G. Herling-Grudziński pisze w jednym ze swoich zapisów w trzecim tomie dzienników, zob. szerzej: zapis z 5-11 maja 1994 r. G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 192.

[101] Zapis z 5 marca 1982 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 25.

[102] Zapis z 26 stycznia 1982 r., ibidem, s. 10.

[103] L. Kołakowski, Ja będę łagodniejszym katem, ,,Kontakt” 1982, nr 0.

[104] Zapis z 17 stycznia 1982 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 7-8.

[105] Zapis z 25 lutego 1982 r., ibidem, s. 22. Na temat roli Kościoła w stanie wojennym zob. szerzej: A. Micewski, Kościół wobec „Solidarności" i stanu wojennego, Paryż 1987; R. Gryz, Polityka władz PRL wobec Kościoła w stanie wojennym (1981-1983), [w:] ...ET QUORUM PARS MAGNA FUI... Księga pamiątkowa poświęcona profesorowi Zbigniewowi Janowi Góralskiemu, red. W. Kalwat, A. Penkala, Kielce 2003, s. 335-359; W. J. Wysocki, Kościół i społeczeństwo wobec stanu wojennego, Warszawa 2004.

[106] Zapis z 22 lipca 1982 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 49. Postawa prymasa Glempa spotkała się z krytyką wielu różnych środowisk opozycyjnych. Zob. szerzej: Z. Waszkiewicz, Zwolennicy i kontestatorzy postawy prymasa Polski Józefa Glempa, [w:] Kościoły chrześcijańskie w systemach totalitarnych, red. J. Kłaczkow, W. Rozynkowski, Toruń 2012, s. 516-550.

[107] Zapis z 20 maja 1982 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 39-40.

[108] Zapis z 20 października 1982 r., ibidem, s. 69.

[109] Określa tego typu sytuację jako neosyndykalny pasztet.

[110] Na temat wariantów postępowania władz PRL odnośnie Lecha Wałęsy w tym okresie zob. szerzej: S. Cenckiewicz, P. Gontarczyk, SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, Gdańsk-Warszawa-Kraków 2008, s. 131-134; P. Zyzak, Lech Wałęsa. Idea i historia. Biografia polityczna legendarnego przywódcy „Solidarności” do 1988 roku, Kraków 2009,
s. 403-430.

[111] G. Herling-Grudziński wspominał również o czysto teoretycznym czwartym wariancie, w którym L. Wałęsa miota się i protestuje, wobec czego odsyłają go na leczenie do zakładu, w którym znajduje się już Anna Walentynowicz, zapis z 15 listopada 1982 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 75-76.

[112] Zapis z 25 lipca 1983 r., ibidem, s. 132-133.

[113] Zapis z 5 października 1983 r., ibidem, s. 152-153.

[114] Zapis z 7 czerwca 1986 r., ibidem, s. 373.

[115] Ibidem, s. 374.

[116] Zapis z 4 sierpnia 1989 r., ibidem, s. 622.

[117] Był to w istocie projekt Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Zob. szerzej na ten temat: S. Cenckiewicz, A. Chmielecki, J. Kowalski, A. K. Piekarska, Lech Kaczyński. Biografia polityczna 1949-2005, Poznań 2013, s. 392-402.

[118] Zapis z 11 sierpnia 1989 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 625.

[119] Ibidem.

[120] Zapis z 23 sierpnia 1989 r., ibidem, s. 627-628.

[121] Jak zauważył w jednym z wpisów, tylko on i Jerzy Turowicz byli sceptyczni w obliczu przemiany postkomunistów w socjaldemokratów, zapis z 10 stycznia 1996 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 666.

[122] Zapis z 1 lutego 1990 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 663.

[123] Ibidem. W efekcie, na co wskazuje kształt polskiej sceny politycznej po 1989 roku, obawy autora Innego świata sprawdziły się, a lewica nie-postkomunistyczna nie osiągnęła w III RP większych wpływów. Zob. szerzej: A. Dudek, Historia polityczna Polski 1989-2012, Kraków 2013; R. Matyja, Rywalizacja polityczna w Polsce, Kraków 2013.

[124] Znaczny udział w wybraniu Jaruzelskiego mieli członkowie Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, R. Łatka, http://histmag.org/Zapomniane-glosowanie-czyli-kat-prezydentem-6192 [dostęp: 20 maja 2014].

[125] Zapis z 9 lutego 1990 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 665.

[126] Herling-Grudziński cenił działalność Michnika przed 1989 rokiem, na co zwracał uwagę w wielu wpisach poczynionych na łamach swojego dziennika.

[127] Zapis z 9 lutego 1990 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 665.

[128] Ibidem, s. 666-667.

[129] Zapis z 25 kwietnia 1989 r., ibidem, s. 685.

[130] Generał Kiszczak mówi prawie wszystko…, Warszawa 1991. Por. polemiczną z tą książką publikację: J. Widacki, Czego nie powiedział generał Kiszczak, Warszawa 1992.

[131] Zapis z 10 listopada 1991 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 855-856.

[132] Ibidem, s. 856. Do negatywnej oceny „okrągłego stołu” i jego efektów Herling-Grudziński wracał jeszcze kilkukrotnie. Zob. zapis z 6 czerwca 1993 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 56-58.

[133] Zapis z 10 listopada 1991 r., idem, Dziennik pisany nocą, Tom 2..., s. 857. Podobną ocenę autor przedstawił w innych wpisach, por. zapis z 10 października 1992 r., ibidem, s. 977.

[134] Zapis z 10 października 1992 r., ibidem, s. 978. Wykazywał w tym istotne podobieństwo do spojrzenia Zbigniewa Herberta. Zob. szerzej: M. Urbanowski, Od Brzozowskiego do Herberta. Studia o ideach literatury polskiej XX wieku, Łomianki 2013, s. 423-448.

[135] Zapis z 13 lutego 1994 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 171.

[136] Zapis z 5-11 maja 1994 r., ibidem, s. 193.

[137] Na temat powodów klęski partii „solidarnościowych” w wyborach 1993 roku napisano już bardzo wiele. Zob. szerzej: A. Dudek, Historia polityczna Polski…, s. 277-288; R. Matyja, Rywalizacja polityczna…, s. 300-307.

[138] Zapis z 20 września 1993 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 113.

[139] Zapis z 20 grudnia 1993 r., ibidem, s. 142.

[140] Wbrew obietnicy zawartej w tym wpisie wracał jeszcze później kilkakrotnie w swoich zapisach do sytuacji politycznej w Polsce.

[141] Zapis z 4 grudnia 1995 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 436-437. Prolog, jak pisze, zaczerpnął od swojego przyjaciela Włodzimierza Boleckiego, którego oceny i poglądy są tak bliskie moim, że w spojrzeniu na polską rzeczywistość stanowimy od lat osobliwą parę syjamskich braci.

[142] Zapis z 4 grudnia 1995 r., ibidem, s. 437-438.

[143] Ibidem, s. 438-440.

[144] Dopisane 10 grudnia 1995 r., ibidem, s. 442-443. Jako uzupełnienie stanowiska autora Innego świata po 1989 roku można traktować zapis z 7 listopada 1999 roku, w którym w dużym skrócie podsumował swój stosunek do wydarzeń w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem procesów postkomunistycznych, ibidem, s. 998-999.

[145] Zapis z 10 stycznia 1996 r., ibidem, s. 447.

[146] Chodzi o tercet ze wspomnianej we wpisie książki Między Panem a Plebanem (Kraków 2001): Adama Michnika, Jacka Żakowskiego i ks. Józef Tischnera.

[147] Zapis z 10 stycznia 1996 r., G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, Tom 3..., s. 447-448.



Rafał Łatka - Historyk i politolog, dr nauk społecznych z zakresu nauk o polityce (specjalność historia najnowsza Polski). Autor wielu publikacji naukowych i popularnych, w tym publikacji książkowych: Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim w latach 1980- 1989, (Kraków 2016): Pielgrzymki Jana Pawła II do Krakowa w oczach SB. Wybór dokumentów (Kraków 2012), redaktor tomów studiów: Polskie wizje i oceny komunizmu po 1939 r. (Kraków 2015, wspólnie z B. Szlachtą); Stosunki państwo- Kościół w Polsce w latach 1944- 2010. Studia i materiały (Kraków 2013); Realizm polityczny (Kraków 2013). Członek redakcji pism: ,,Glaukopis” ,,Myśl.PL”. Ekspert Centrum im. Władysława Grabskiego współpracownik Instytutu Pamięci Narodowej i Ośrodka Myśli Politycznej. Zainteresowania badawcze: historia relacji państwo- Kościół w PRL, realizm polityczny, komunizm.

Wyświetl PDF