Tomasz F. Krawczyk
Biała księga polityki bezpieczeństwa Republiki Federalnej Niemiec - są dobre zmiany, ale problemy pozostają Niemiecki rząd opublikował w ubiegłym tygodniu po ponad rocznym przygotowaniu nową białą księgę polityki bezpieczeństwa Republiki Federalnej Niemiec. Poprzednia została ogłoszona jeszcze w czasach poprzedniej wielkiej koalicji CDU/CSU-SPD, a więc 10 lat temu. Obecna księga powstała w ramach szeroko zakrojonego procesu konsultacyjnego, podczas którego odbyło się 10 workshopów z udziałem kilkuset ekspertów z Niemiec i całego świata, w tym także jednego Polaka, choć o specyficznie afirmatywnym nastawieniu do Niemiec. Ponadto, po raz pierwszy, do procesu konsultacyjnego mogli się włączyć także obywatele. Dzięki temu próbuje się stworzyć jak najszerszą bazę poparcia społecznego, aby móc choć trochę uwolnić się od demoskopijnej hiperwrażliwości niemieckiej polityki w fundamentalnych sprawach polityki bezpieczeństwa. Zanim odpowiemy na pytanie, jaka jest niemiecka strategia bezpieczeństwa, to musimy wiedzieć, czym w ogóle, wg Niemców, jest strategia bezpieczeństwa. Pokrótce można to zdefiniować następująco: po pierwsze, należy określić swoje możliwości i słabości oraz swoją odpowiedzialność wobec własnej wspólnoty politycznej i otoczenia geopolitycznego. Po drugie, należy zdefiniować swoje interesy. Po trzecie, trzeba zdiagnozować otoczenie geopolityczne. Na podstawie tych trzech punktów formułuje się priorytety polityki bezpieczeństwa. Następnie należy zdefiniować pola, na jakich należy działać, aby zapewnić państwu możliwość realizacji swoich priorytetów. Kolejne, to stwierdzenie jak działać, to znaczy jakie instrumenty będą konieczne do realizacji priorytetów na danym polu. Na końcu trzeba stworzyć proces ciągłej ewaluacji strategii. Pierwsza część białej księgi, tzn. począwszy od samooceny i nazwania swoich interesów i odpowiedzialności do określenia swoich priorytetów, pokazuje, że Niemcy pokonały, w dużej mierze nie z własnej woli, ale ze względu na rozszczepiający się globalny porządek geopolityczny, daleką drogą. Jeszcze kilka lat temu wielu niemieckich polityków mówiło o ścisłym partnerstwie z Rosją i jej potencjalnym członkostwie w Pakcie Północnoatlantyckim (także w Polsce – niestety – takie genialne pomysły się pojawiały) i że Bundeswehra w przyszłości będzie miała przede wszystkim zadania stabilizacyjne i ekspedycyjne, ponieważ tradycyjny konflikt terytorialny na kontynencie jest wykluczony. Co więcej, ówczesne Niemcy w swoim pacyfistycznym szale były gotowe do odrzucenia swojej oczywistej dla wszystkich globalnej odpowiedzialności, jeśli dane zagrożenie wprost nie dotykało ich interesów gospodarczych (patrz: ogromna rola Niemiec w kryzysie bankowym i kryzysie strefy euro). Wręcz podręcznikowym przykładem takiego zachowania było wstrzymanie się od głosu w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych w sprawie Libii przez ówczesnego ministra sprawa zagranicznych śp. Guido Westerwelle. Obecnie jednak wydaje się, że przynajmniej w warstwie diagnostycznej Niemcy zrozumiały, że już nie mogą jedynie mnożyć swojego dobrobytu i uprawiać – niezależnie od okoliczności – spokojnego handlu ze wszystkimi. Więcej nawet, że może się to stać niemożliwe, jeśli nie będą prowadzić aktywnej polityki bezpieczeństwa, która będzie broniła zarówno niemieckich interesów, jak i stabilności całej wspólnoty transatlantyckiej. A pamiętajmy, że jeszcze kilka lat temu za podobne stwierdzenie prezydenta Niemiec Horsta Koehlera spotkała tak zmasowana krytyka, że czuł się zmuszony do ustąpienia z urzędu. Dzisiaj Niemcy, a raczej część ich klasy politycznej, dojrzały do realistycznej diagnozy, w której jednoznacznie stwierdza się że: - Rosja przestała być partnerem i stała się na lata zagrożeniem dla pokoju na świecie; - istnieje zagrożenie tradycyjnej wojny terytorialnej oraz wojny hybrydowej; - upadające lub słabe państwa są zagrożeniem dla stabilności na kontynencie europejskim i należy w nich interweniować; - zagrożenie ataku terrorystycznego jest wysoce prawdopodobne i przez najbliższe lata nie będzie się zmniejszać; - cyberbezpieczeństwo musi być jednym z filarów bezpieczeństwa; - dotychczasowi gwaranci bezpieczeństwa są słabi (Francja) lub wycofują się z swoich dotychczasowych form zaangażowania (USA, Wielka Brytania); - Stany Zjednoczone już nie zapraszają do „partnership in leadership”, ale żądają od Niemiec po prostu kontynentalnego „leadership” i „partnership” w koalicjach ad hoc (tu należy dodać, że dotychczas warunkiem sine qua non udziału Niemiec w konfliktach był mandat ONZ). Tak sformułowana diagnoza, wraz ze stwierdzeniem, że Niemcy są gotowi do przyjęcia globalnej odpowiedzialności i liderowania partnerom, mogą robić wrażenie. Jednak druga część, a więc określenie narzędzi do realizacji strategii, jak i dotychczasowego działania Niemiec, każą nam być bardzo sceptycznymi wobec białej księgi. Brak w niej przede wszystkim zrozumienia, że głównym narzędziem realizacji priorytetów polityki bezpieczeństwa jest odstraszanie poprzez jednoczesne budowanie swojej władzy geoekonomicznej (taką władzę Niemcy niewątpliwie posiadają) oraz zdolności wojskowych tak, aby poprzez pokazanie własnych możliwości oddziaływania ekonomicznego i militarnego, wraz z partnerami, zmuszać potencjalnego przeciwnika do zmiany zachowania. Niestety niemieccy politycy są jednak jakby w pół drogi pomiędzy republiką bońską a berlińską, to znaczy zrozumieli, że otoczenie się zmieniło, że armia może się jednak okazać konieczna, ale nadal chcieliby uprawiać politykę jedynie przez dotychczasowe narzędzia dialogu i dyplomacji, nie budując przy tym twardych narzędzi odstraszania. Pokazują to dobitnie założone i częściowo już wdrażane zmiany w zakresie zwiększenia potencjału Bundeswehry, które są raczej sztuczką księgową niż realnym zwiększeniem wydatków obronnych. Zapowiedziane zwiększenie wydatków z 34,1 mld euro w 2016 r. do 39,1 mld euro w 2020 r. w większości pochłoną wydatki osobowe, które wcześniej były finansowane z innej linii budżetowej. A ponadto niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen będzie musiała z tego sfinansować także zapowiedzianą podwyżkę wynagrodzeń dla żołnierzy i pracowników cywilnych. Zatem nawet w sytuacji nominalnego wzrostu wydatków na obronność z 1,1 % PKB do 1,3 % PKB nie będzie realnego wzrostu poziomu wydatków na nowe inwestycje obronne. A jak wiemy, niemieckie wojsko w wielu obszarach nie posiada elementarnej zdolności operacyjnej. Z tego wynika także, że Niemcy w średnioterminowej perspektywie pozostaną dalece poniżej docelowego poziomu wydatków obronnych państw NATO na poziomie 2 % PKB (w przypadku RFN byłoby to ok. 50 mld euro). W tej sytuacji możliwość tworzenia realnych zdolności militarnych, jako jednego z narzędzi polityki bezpieczeństwa, pozostaje na lata poza zasięgiem Niemiec. Jednak niemiecką strategię bezpieczeństwa najbardziej podważa fakt, że po wybudowaniu Nord Stream 2 Niemcy staną się jednocześnie najważniejszym państwem tranzytowym dla rosyjskiego gazu oraz jego największym odbiorcą. Trudno w tej sytuacji oczekiwać, nawet w przypadku deklaratywnego uznawania Rosji za zagrożenie dla stabilności pokoju w Europie, aby partnerzy w Europie Środkowo-Wschodniej uznawali te deklaracje za wiarygodne oraz że pójdą za nimi konkretne czyny. Z kolei warszawska deklaracja Niemiec, że staną się państwem ramowym odpowiedzialnym za sformowanie jednej z czterech batalionowych grup bojowych (800-1000 żołnierzy) obecnych na wschodniej flance pokazuje, że chcą jak najmniejszym kosztem spełniać swoją rolę w polityce bezpieczeństwa, a jednocześnie móc z Rosją jak dotychczas prowadzić swoje interesy gospodarcze. Podsumowując: należy stwierdzić, że z polskiej perspektywy może cieszyć fakt, że Niemcy dojrzały do realistycznej diagnozy sytuacji geopolitycznej i swojej odpowiedzialności za nią, ale niestety nie są jeszcze gotowe do zbudowania narzędzi, które pozwoliłyby ją realizować. Należy jeszcze dodać, że przedmiotowa strategia, które jest jednak jakimś punktem wyjścia do dalszych rozmów z niemieckimi partnerami, zachowa swoją ważność o tyle, o ile to Angela Merkel i CDU/CSU będą tworzyć kolejny rząd RFN. Rząd pod przewodnictwem SPD z pewnością wprowadzi do niej daleko idące zmiany. A jak SPD rozumie swoją odpowiedzialność, pokazują wypowiedzi jej polityków, którzy chcą prowadzić z Rosją dialog tak, jak Mario Draghi prowadzi politykę pieniężną strefy euro, czyli „whatever it takes”.
Tekst powstał w ramach projektu „Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Krakowie, 2016-2018”. Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Tekst Biała księga bezpieczeństwa Republiki Federalnej Niemiec jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej 2016-2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej 2016-2018. |