David Martin Jones
Unia Europejska i mit o Wieży Babel Studiując historię narodów odkrywamy, że podobnie jak ludzie, mają one swoje kaprysy i specyficzne cechy; okresy pobudzenia i lekkomyślności, w których nie dbają o konsekwencje swoich działań. Zauważamy, że całe społeczności nagle koncentrują swoje myśli na jednym obiekcie i z pasją dążą do zdobycia go; że miliony ludzi poddają się jednocześnie jednemu złudzeniu i gonią za nim, dopóki ich uwagi nie przyciągnie kolejna ułuda, bardziej atrakcyjna niż poprzednia... Na początku dziejów Europy jej ludność straciła rozum dla grobu Jezusa i tłumnie wędrowała w żarliwych pielgrzymkach do Ziemi Świętej; kolejny wiek oszalał ze strachu przed diabłem i przyniósł setki tysięcy ofiar opętania czarami… - jak pisał Charles Mackay w 1852 roku[1]. Dodajmy, że w późniejszym okresie historii Europy, jej mieszkańcy tracili rozum, wiarygodność finansową i talenty dla liberalnego, progresywnego, demokratycznego rozwoju kierowanego kolejnym złudzeniem - Unią Europejską. Konserwatywny historyk Niall Ferguson zauważył, z pewnym opóźnieniem, że unijni przywódcy zdecydowanie zasłużyli sobie na Brexit. Obawy z lat 90-tych dotyczące problemów unii walutowej potwierdziły się i okazało się prawie niemożliwym, by uzdrowić finanse krajów śródziemnomorskich zachowując ich członkowstwo w tej unii. Reakcja Trojki i EBC na to załamanie tylko pogorszyła i tak trudną sytuację, spychając Europę na ścieżkę niekończącego się kryzysu finansowego, tak jak puszkę kopaną w dół drogi na toczenie się[2]. W tym samym czasie europejska polityka zagraniczna polegała na ćwiczeniu się w zarządzaniu zamiast na trenowaniu realizmu, czego konsekwencją była niewydolność jej działań, zarówno w Europie Wschodniej, jak i na Bliskim Wschodzie. Reakcje UE na kwestie migracji i fundamentalizmu islamskiego jedynie zaostrzyły jej problemy gospodarcze i międzynarodowe. Stało się to szczególnie widoczne na Ukrainie, gdy nie posiadając wiarygodnych narzędzi dla powstrzymywania Rosji oraz zemsty rewizjonistycznej władzy, unijne instytucje, z pomocą amerykańskich Demokratów, przeszarżowały.
Brytyjski Brexit
Wielka Brytania, podobnie jak Polska, a bardziej generalnie państwa Grupy Wyszehradzkiej, potrzebuje polityki zagranicznej dostosowanej do jej długoterminowych interesów w szybko zmieniającej się rzeczywistości. W świecie, który nie jest już na drodze zmierzającej w stronę liberalnej demokracji i końca historii. Analogiczne zadanie dla polityki zagranicznej UE, stało się palącym w obliczu decyzji o opuszczenia Unii Europejskiej, którą podjęli wyborcy ze Zjednoczonego Królestwa dnia 23 czerwca 2016 r. A także wobec nadchodzących rozwiązań prezydentury Trumpa, która rozpocznie się w 2017 roku, opierającej się na zobowiązaniach dokonania radykalnej zmiany amerykańskiej polityki zagranicznej i gospodarczej. W przeciwieństwie do, wydawać by się mogło, niekończącego się procesu budowania „coraz ściślejszej unii”, referendum na temat Brexitu było politycznym wielkim wybuchem[3]. Jak przyznała nowa premier brytyjskiego rządu Theresa May, polityka nie może brać pod uwagę tylko wymiaru ekonomicznego Brexitu, ale uwzględniać także to, jak ekonomia i geopolityka są ze sobą wzajemnie połączone, co jednak nie oznacza światowej integracji. Wśród rozwiązań proponowanych dla Wielkiej Brytanii po Brexicie, można wskazać dwa najistotniejsze: wprowadzenie jednostronnego wolnego handlu i usunięcie taryf celnych; lub też wybór azjatyckiego modelu umowy o wolnym handlu z UE (FTA). To drugie oznaczałoby powołanie należącej do angielskiej przestrzeni (Anglospheric) alternatywy dla FTA, stworzonej przez państwa, które podzielają liberalne wartości rynkowe i zasady prawa zwyczajowego (common law). Z punktu widzenia brytyjskiego interesu narodowego i strategii geopolitycznej, ta ostatnia opcja, przynajmniej w założeniach, wydaje się zarówno bardziej pragmatyczna, jak i stosunkowo łatwiejsza w realizacji. W tym samym czasie Wielka Brytania musi wydostać się z UE. Można wskazać dwa sporne stanowiska dotyczącego tego, w jaki sposób najlepiej to zrobić: twardy lub miękki Brexit. Twardy Brexit oznaczałby zerwanie. Wielka Brytania mogłaby zrezygnować z przynależności do jednolitego rynku towarów i usług, ale za to „odzyskać kontrolę” nad budżetem, prawem i granicami. Handel z państwami UE mógłby się odbywać zgodnie z regulacjami Światowej Organizacji Handlu, a brytyjski eksport poddano by ograniczeniom taryfowym i pozataryfowym. Miękki Brexit sytuowałby Wielką Brytanię poza Europą, ale wewnątrz jednolitego rynku z pewnym zakresem bezcłowego do niego dostępu. Wielka Brytania nadal by podlegała niektórym rozporządzeniom i regulacjom UE, zasadom swobodnego przepływu pracy i wpłacałby składki do budżetu UE. Takie umowy handlowe podpisały Norwegia i Islandia, wchodzące w skład Europejskiego Obszaru Gospodarczego, ale niebędące członkami UE. Oczywiste jest, że Komisja Europejska, w kształcie nadanym przez przewodniczącego Jean Claude Junckera i głównego negocjatora Brexitu Michela Barniera, chce ukarać Wielką Brytanię za zakwestionowanie aktualności modelu UE. To, wraz z domyślnym unijnym stanowiskiem, że każda umowa handlowa z Wielką Brytanią musi obejmować swobodny przepływ siły roboczej[4] – co zapewne przywódca Wielkiej Brytanii nie pochodzący z partii konserwatywnej wziąłby poważnie pod rozwagę – oznacza, że twardy Brexit staje się logiczną opcją polityczną, nawet jeśli może on przynieść więcej szkód UE, niż Wielkiej Brytanii[5]. Innymi słowy, twardy Brexit może być postrzegany, jako odwrócenie się Europy od Wielkiej Brytanii, a nie na odwrót.
Europejskie konsekwencje Brexitu
Patrząc z perspektywy ogólnoeuropejskiej, to czy Brexit będzie miał charakter twardy, miękki, czy też zwyciężą rozwiązania pośrednie, nie stanowi tak naprawdę problemu. Natomiast jego konsekwencje jak najbardziej. Decyzja Brytyjczyków by postawić na suwerenność i rozliczalność polityczną, wolność w ramach prawa i występowanie brytyjskich polityków raczej w roli politycznych przedstawicieli, a nie jedynie odbiorców abstrakcyjnych praw, rozpętała siły, sprawiające, że technokraci teoretycznego i procesowo napędzanego projektu coraz ściślejszej integracji, będą musieli działać raczej kreatywnie niż technokratycznie. Efekt Trumpa w USA, wzrost sił nowej prawicy w Europie i w Ameryce oraz upadek socjaldemokratycznej lewicy, stanowią poważne wyzwania dla Europy. Są też jednym z problemów, na które europejscy unioniści reagują kładąc nacisk na to, co angielski konserwatywny filozof Michael Oakeshott, uznawał raczej za politykę wiary, a nie rozwagi czy sceptycyzmu[6]. Zasadniczym wyzwaniem wobec UE jest kwestia jej bezpieczeństwa egzystencjalnego, która wymaga raczej powrotu do wspomnianego realizmu, niż pogoni za racjonalizmem, zarówno w polityce gospodarczej, jak i zagranicznej. Pogląd, który wyraził Przewodniczący Komisji Europejskiej w sierpniu, że Europa nie potrzebuje granic (z pozoru aprobowany przez kanclerz Niemiec), dominował aż do wybuchu w 2016 roku fali islamskiej przemocy terrorystycznej[7]. To, w połączeniu z bezkompromisowym stanowiskiem, zakładającym, że Wielka Brytania nie może mieć preferencyjnej umowy z UE przy jednoczesnym zachowywaniu kontroli dostępu do swoich rynków pracy, wskazuje na ile pogoń za ideałem zniekształciła potencjał, który Stany Zjednoczone Europy kiedyś oferowały[8]. Po wyborze w listopadzie Donalda Trumpa na prezydenta, Wielka Brytania stała się ściślejszym sojusznikiem USA. Z kolei twardy Brexit osłabiłby dodatkowo projekt europejski. Tymczasem idea wspólnych europejskich sił obrony bez Wielkiej Brytanii i skutecznego NATO oznaczałaby prowadzenie działań dyplomatycznych bez wsparcia wojskowego, co przypominałoby orkiestrę bez instrumentów. Geopolitycznie, strategia Trumpa, którą rząd May może, ale nie musi podchwycić, polega na pragmatycznym złagodzeniu konfliktów z Rosją w celu wywierania nacisku na Chiny. Zatem, jak można podejrzewać, podobnie jak w okresie administracji Obamy, główna gra będzie rozgrywana według zasad realpolitik, ale przy wykorzystaniu zupełnie nowego zbioru strategii[9]. Ma to oczywiste konsekwencje dla bliskich sąsiadów Rosji i może stanowić jeden z powodów, zacienienia w przyszłości współpracy przez Grupę Wyszehradzką. Ta spójność działań stanie się jeszcze istotniejsza, gdyż Unia Europejska, poddana wewnętrznej sile odśrodkowej zaczyna się rozpadać. Zarówno populiści we Francji, jak i we Włoszech, nie widzą potrzeby utrzymywania obecnego charakteru sankcji wobec Rosji. Następny prezydent Francji, niezależnie czy to będzie Francois Fillon, czy Marine Le Pen, widzi pragmatyczne narzędzie w odbudowie francuskiego historycznego sojuszu z nacjonalistyczną Rosją, w celu zrównoważenia siły europejskich państw średniego znaczenia (middle powers)[10]. W tym kontekście, stałe nawiązywanie do retoryki zimnowojennej w odniesieniu do rosyjskiego irredentyzmu stanowi leniwy anachronizm i demonstruje fałsz definiowania obecnego konfliktu zgodnie z regułami tego konfliktu. Jak zauważył brytyjski historyk John M. Roberts, „to zawsze rozczarowuje, gdy inteligentni ludzie całkiem poważnie mówią bzdury... Najtrudniejszą rzeczą, by wyciągnąć wnioski z przeszłości, jest zrozumienie jej błędów i złudzeń”[11]. Błędy i złudzenia oczywiście mają swoje konsekwencje. W tych niespokojnych warunkach widocznej porażki europejskiego organizmu politycznego, obowiązkiem sceptycznego konserwatysty jest rozpoznanie tego, co się wydarzyło, a nie zalecanie konkretnych środków zaradczych.
Racjonalizm i organizm polityczny
To, że Europę i jej polityczne instytucje zalewa obecnie fala geopolitycznej i gospodarczej niepewności, zarówno na poziomie państwowym, jak i regionalnym, nie jest oczywiście niczym nowym. Historycy, jak przykładowo Norman Davies, pokazują, że europejskie przedsięwzięcia polityczne często upadały lub przekształcały się w nowe formy. W Zaginionych Królestwach Davies prześledził powstawanie i koniec wielu europejskich bytów politycznych - począwszy od końca Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie, do „ostatecznego aktu zamknięcia” ZSRR przeprowadzonego w 1991 r.[12] Przedstawiona przez niego historia w połowie zapomnianej Europy, kończy się rozdziałem pokazującym „jak państwa umierają” i stawiającym pytanie czy „dostrzegalne wzorce przyczynowości mogą wyjaśniać te upadki”. Jak zauważa Davies, jego analiza zbiega się z rozwojem obszaru nauk politycznych, który koncentruje się na tym, w jaki sposób systemy państwowe upadają, przetrzymują załamania, „więdną”, „rozpadają się” lub umierają[13]. Davies zauważa, że ten obecny entuzjazm dla porównań i klasyfikacji państw upadających pozbawiony jest odniesień do europejskiej tradycji myśli politycznej, która od czasów Arystotelesa i Platona dążyła do identyfikacji czynników, które ograniczają potencjał rozkładu państwa, warunkują jego trwanie lub dezintegrację[14]. XVII-wieczni angielscy filozofowie polityczni, tacy jak Thomas Hobbes i John Locke, próbowali zrozumieć przebieg angielskiej wojny domowej i jej następstwa, starając się ujawnić z różnych perspektyw wewnętrzne „choroby, których skutki sprzyjają rozpadowi wspólnoty”. Problemem, który według nich najczęściej trawił trzewia państwa, zarówno w Anglii, jak i w Europie, była wojna wewnętrzna i zewnętrzna prowadząca do rozpadu wspólnoty. Jeśli chodzi o badanie tej dezintegracji, to właśnie Hobbes rozwinął najbardziej wpływową w zachodniej myśli politycznej analogię poświęconą państwu, jako organizmowi politycznemu. Innymi słowy, Hobbes stwierdził, że to właśnie państwa i unie, eliminują wiele ludzkich nieszczęść. Także w tradycji grecko-rzymskiej, chrześcijańskiej, jak i wśród islamskich Abbasydów i Osmanów istnieje bogata i zróżnicowana literatura na temat sztuki rządzenia państwem. Od upadku Jerozolimy i pojawienia się Europy jako idei, dokonano wielu zmian w obrazie organizmu politycznego, dotyczących faz jego wzrostu i rozwoju oraz przyczyn śmierci. Wielcy myśliciele muzułmańscy Ibn Chalduna i Kateb Celibi, poświęcili traktaty relacjom pomiędzy różnymi częściami organizmu politycznego i sposobom leczenia ich dolegliwości. Według nich zakłócony proces rozwoju państwa musi skutkować przejściem przez stadia dojrzałości, znużenia luksusem oraz upadku[15]. Jeśli
zestawimy nasze obecne kłopoty z tym metaforycznym punktem widzenia, staje się
oczywiste, że organizmy polityczne, takie jak Unia Europejska, pojawiają się i
znikają z dużo większą częstotliwością niż chcielibyśmy przyznać. Jak Davies konstatuje
po dokładnym zbadaniu zaginionych królestw, oprócz determinantów wewnętrznych i
zewnętrznych wpływających na rozwój i rozpad państwa, mimowolne i samorzutne
czynniki również odgrywają tu swoją rolę. W najnowszej historii Europy można
zidentyfikować pięć takich mechanizmów, są to: implozja, podbój, łączenie,
likwidacja i śmierć w okresie państwowego niemowlęctwa. Biorąc je pod
uwagę, Davies pokazuje nienaturalne przyczyny końca egzystencji Rzeczpospolitej
Obojga Narodów, rozczłonkowanej wojnami z sąsiadami. Biorąc pod uwagę własną trudną historię, państwa Grupy Wyszehradzkiej powinny mocniej zdawać sobie sprawę z tych prawidłowości, niż wspólnoty państw, do których dołączyły wraz końcem zimnej wojny. Warunki członkostwa, które sprawiają, że organizm mocniejszy inkorporuje słabszy zawsze stają się źródłem napięcia. Zatem, nic więc dziwnego, że niezwykły dokument podpisany w Horodle, który ukonstytuował polsko - litewskie porozumienie, funkcjonował znacznie dłużej niż obowiązuje współczesny Traktat z Lizbony. Preambuła Unii w Horodle z 1413 r., bo o niej mowa, podkreślała, że „wiadomo wszystkim, że nie dostąpi zbawienia, kto nie będzie wspierany tajemnicą miłości… przez nią prawa się tworzą, królestwa rządzą, miasta porządkują i stan rzeczpospolitej do najlepszego końca dochodzi (…) a kto nią wzgardzi, ten wszelkie dobro utraci”[16]. Warto porównać te słowa z biurokratyzmem traktatu lizbońskiego i obecnym brakiem zaufania w relacjach, czy to Brukseli z Wielką Brytanią, czy to Brukseli z Włochami, czy z Grecją. Uwzględniając ten historyczny kontekst łączenia się i upadków organizmów politycznych, fakt rozpadu ZSRR wydaje się oczywisty. Rozczłonkowanie państwa było odpowiednikiem ludzkiego ataku serca i śmierci z przyczyn naturalnych. Podobny los może być przeznaczony Unii Europejskiej po Brexicie, chyba że zostaną podjęte pewne fundamentalne działania naprawcze.
Mitologia i dyplomacja
Pomimo obecnej słabości i groźby implozji, podziału lub śmierci UE z przyczyn naturalnych, warto mieć w pamięci europejską prometejską zdolność odradzania się. Z kolei inny mit, o Wieży Babel, uświadamia aroganckim projektom intensywniejszej integracji niezmiennie ludzkie, a zwłaszcza europejskie, „kłopotliwe położenie”[17]. W Starym Testamencie, po potopie, Bóg, człowiek i natura zostali pogodzeni poprzez przymierze zawarte między Bogiem a Abrahamem. Jednak syn bratanka Abrahama, Nimrod, uznał, że warunki przymierza są nie do przyjęcia i zachęcił swoich zwolenników do budowy wieży, która umożliwi im podbój nieba. Abraham przekonał Boga, by zamiast zsyłać kolejny potop, wyeliminował zagrożenie przez „pomieszanie języków” Nimroda i jego towarzyszy. „Zatem nie przez powódź, ale przez zalew bezsensownych słów, zostało imperium Nimroda zniszczone”. Babel, które pierwotnie miało być miastem wyzwolenia, uzyskało swoje historyczne znaczenie jako miasto anarchii. Warto podkreślić, że dwóch istotnych myślicieli i autorów XX wieku, austro-węgierski liberalny pisarz Stefan Zweig i angielski filozof Michael Oakeshott, nawiązało do opowieści o Wieży Babel opisując współczesny europejski projekt polityczny. Co ciekawe, użyli oni tego mitu w różne, ale z perspektywy zacieśniającej się Unii Europejskiej przewidywalne sposoby. Zweig dostrzegł, że symbole mitu ukrywają „wspaniałą poetycką siłę”, sugerował, że można ją odnaleźć w „wielkich momentach późniejszej historii, w których dokonywała się odnowa ludzkości”, a najważniejsze epoki miały swoje korzenie[18]. Dla Zweiga mit Babel niesie ze sobą pragnienie jedności - ludzie znajdujący się w obcym miejscu, bez możliwości ucieczki, w miejscu, które wydawało im się niepewne i pełne niebezpieczeństwa, wysoko ponad sobą widzą niebo i łączą swoje zasoby w próbie zdobycia go. Ta „wspólna praca integruje ich ze sobą”[19]. Ich wysiłki są niezwykle skuteczne, ale okrutny Bóg zaniepokojony tymi ludzkimi dążeniami do jedności, którą tylko bóstwo osiąga, sieje w Babel niezgodę mieszając języki i sprawiając, że ludzie przestają się rozumieć. Boska „mroczna decyzja” poraziła „ducha jedności i poświęcenia”[20]. Projekt upadł - „wieki... minęły i ludzie żyli w izolacji swoich języków”, ale sen nie umarł. Zagubiony projekt wspólnoty i pragnienie, aby być razem, po raz kolejny ożywa po tysiącleciach[21]. W rezultacie, pisze Zweig, Wieża Babel ponownie „zaczęła wzrastać z gleby Europy, jako pomnik... ludzkiej solidarności. Ale brakowało już surowców potrzebnych do jej budowy... Nowa wieża została więc zbudowana z bardziej wrażliwego i jeszcze bardziej niezniszczalnego budulca, który ludzie odkryli na Ziemi” w długiej epoce podziałów i separacji - „z duchowości i doświadczenia, z najbardziej wzniosłego materiału duszy”[22]. Jednak okrutny Bóg, oburzony ich staraniami wywołał zamieszanie by zrobić wyłom wśród nich i zniszczyć ich wspólnotę. „W tym potwornym czasie żyjemy do dzisiaj” - tak Zweig pisał w 1916 roku[23]. Powrócił on ponownie do tematu w 1930 i 1932 roku, stwierdzając, że „Nowa Wieża Babel, wielki pomnik duchowej jedności Europy, jest w zaniku, jego pracownicy zgubili drogę”. Zweig, niewątpliwie postrzegał kłopoty współczesnej Europy jako reakcję mściwego Boga, który zasiał niezgodę wśród Europejczyków, którzy stali się obojętni wobec upadku wspólnoty, „i uwierzyli, że ich wkład może zostać wycofany z tej wspaniałej konstrukcji”. Pomimo tego, Zweig utrzymywałby dziś, że „blanki Wieży Babel stoją, że wciąż jej niewidoczna bryła wynurza się z mgły ponad światem pogrążonym w nieładzie”[24]. Ponadto przypominałby, że istnieją tacy, którzy wierzą, że nigdy pojedynczy człowiek, jeden naród nie osiągnie tego co wspólnota narodów europejskich może i co „musi zostać doprowadzone do końca w naszej Europie”[25].
Optymistyczny pean Zweiga o „heroicznych” europejskich „staraniach”, aby przezwyciężyć narodowe przywiązania, kontrastuje z pesymizmem Oakeshotta. Z tym, co pewnie nazwałby on trenowaniem racjonalizmu. Oakeshott opowiada bowiem tę historię inaczej. Nimrod zachęca swoich poddanych z Babel wizją „zmuszenia Boga do otwarcia bram nieba, pozbawienia skąpego bóstwa jego własności i oddania przyjemności korzystania z nieograniczonej obfitości raju wszystkim mieszkańcom miasta”[26]. Ostatecznie więc, motywacja do budowy wieży Babel wynikała z chciwości i „głębokiego poczucia podobnie niezaspokojonych potrzeb: można było mieć pragnienia, ale odmawiano ich natychmiastowego zaspokojenia”[27]. W konsekwencji wspólnych starań, miasto zdobytej wolności, osiągnęło z upływem czasu „nową tożsamość wspólnotową w miejsce dawnych tożsamości jednostkowych[28]„. Każde działanie zaczęto uznawać za wartościowe, o ile odnosiło się do tego zbiorowego przedsięwzięcia. Początkowa radość ustąpiła fałszywej powadze. Ponadto, budowa wieży do nieba, ,,jako działanie bez widocznego punktu końcowego, wspierane jedynie przez niepewną wizję nieograniczonej satysfakcji, a jednocześnie naznaczone brakiem satysfakcji okresowych, przełamujących monotonię pracy, odbiło się stresem na budowniczych”. Podejrzliwość i nieufność wobec Nimroda i jego biurokratycznych elit doprowadziła do katastrofalnego masowego szturmu na wieżę, powodując jej upadek. „To, co zostało zaprojektowane jako schody do raju” stało się „grobem wszystkich ludzi, którzy co prawda nie zginęli w konsekwencji pomieszania języków, ale byli ofiarami złudzenia oraz przeklętych przez nieufność tropiącą angażujących się w tytaniczną pracę. Także tych, którzy chcą spocząć na Polach Elizejskich, czy też gotowi są rozszerzać granice piekieł”[29]. Dla Oakeshotta, świadoma instrumentalizacja wartości moralnych, w tym przypadku europejskiego ideału, to skrajna arogancja. Próba zbudowania Unii Europejskiej stanowi antytezę twórczego moralnie, ale również politycznie, projektu. Należy właściwie rozumieć, że „codziennym życiu, nie stosujemy świadomie do siebie zasad zachowania, ani postępowania uznawanych za wyraz moralnego ideału, ale działamy zgodnie z pewnym zwyczajem. W tym ujęciu, życie moralne, także w przestrzeni politycznej, nie wypływa ze świadomości możliwych alternatywnych sposobów działania podporządkowanych opiniom, regułom lub ideom, ani z możliwości dokonywania wyboru spośród nich”[30]. Natomiast rządzenie w takich warunkach jest, tak jak to tylko możliwe, pozbawione refleksji. A w konsekwencji, większość współczesnych życiowych sytuacji, nie jawi się nam, jako wezwania do wydawania moralnych osądów lub też jako problemy wymagające rozwiązania. Warto nadmienić, że nasze życie nie jest niczym więcej niż bezrefleksyjnym naśladowaniem tradycji postępowania, w których zostaliśmy wykształceni, a dokładniej, do których nas przyzwyczajono. To nie jest oczywiście stan, w którym się obecnie znajdujemy. W praktyce, ta forma moralnego lub politycznego zachowania kontrastuje z innym, ukonstytuowanym na gruncie dążenia do moralnego ideału lub do abstrakcyjnego zbioru zasad moralnych. Jak zauważył Oakeshott, we wcześniejszym nawiązaniu do mitu Babel w Racjonalizmie w polityce, dla jednostki budowa wieży Babel „to hazard, który może przynieść wygraną, o ile nie wiąże się z angażowaniem społeczeństwa w tę grę, natomiast dla społeczeństwa jest to zwykła głupota”[31].
Konkluzje
Pomysł, aby dostać się na skróty nieba jest tak stary jak ludzkość, a działania polityczne zorientowane na ideologię lub na abstrakcyjne cele są właśnie próbą przeprowadzenia tego rodzaju skrótu. Skrótu charakteryzującego się takim samym fałszem, jak wiara, że przez dążenie do zbudowania wieży do nieba, przez angażowanie się w projekt, którego rezultaty mają przynieść korzyści, ludzie mogą uniknąć trudności życia. W naszej obecnej sytuacji, zasady wspólnego działania są określane przez Komisję Europejską dążącą do coraz ściślejszej integracji. Są one jednoznacznie ukierunkowane na osiągnięcie w przyszłości stanu doskonałości, jednocześnie pomijając radości i smutki naszej obecnej doczesności. Zastępując samodzielne myślenie iluzją wspólnego przedsięwzięcia. Prawda jest taka, że moralność i projekt polityczny w tej formie, bez względu na wartość swoich ideałów, nie zrodzi niczego prócz szaleństwa i moralnej, a ostatecznie politycznej niestabilności[32]. A wszystkich, którzy biorą udział w tych dążeniach ostatecznie spotka jedynie rozczarowanie.
David Martin Jones – wykładowca Kings College, University of London oraz University of Queensland w Brisbane. Tłumaczenie Kinga Wojtas [1] Ch. Mackay, Memoirs of Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds, London: National Illustrated Library, 1852, preface Vol. 1. [2] N. Ferguson, Sorry, I was wrong to fight Brexit, “The Times”, 18 December, 2016.
[3] Brendan Simms twierdzi, że Unia Europejska znajduje się w kłopotach od momentu kiedy, po Maastricht, skupiła swoje wysiłki na samym procesie tworzenia unii, a nie unii jako takiej, zob: B. Simms, Britain’s Europe, London, Penguin 2016, s. 229.
[4] Szwajcaria - która nie jest członkiem UE ani EOG, ale cieszy się specjalnym dostępem do jednolitego rynku, spotyka się z podobną bezkompromisowością UE w kwestii swobodnego przemieszczania się, zob: Swiss Climbdown Over Free Movement May Deal Blow to UK Hopes, „The Guardian”, 22 September 2016. [5] M. Savage, Hard Brexit Would Cost the EU £8billion a Year More Than Britain, “The Times”, 24 October 2016. [6] M. Oakeshott, The Politics of Faith and the Politics of Scepticism, T. Fuller (ed.), New Haven, Yale University Press, 1996. [7] Z. O’Brien, ‘Borders are the worst invention’, deluded Junckers says, ‘more EU is the antidote to nationalism’, “The Daily Express”, 22 August 2016. Zob. Także: R. Veriark, How Angela Merkel’s open door policy protects Germany, “The Independent”, 26 July, 2016. [8] Była to oryginalna koncepcja stworzona przez Winstona Churchilla, który proponował, aby proces jednoczenia oprzeć na zasadach liberalno-demokratycznych funkcjonujących w niezależnych suwerennych państwach, zob. W. Churchill, Address to the Congress of Europe, The Hague, 7 May 1947, http://www.churchill-society-london.org.uk/WSCHague.html [9] Rząd Wielkiej Brytanii jest o wiele bardziej optymistyczny w odbiorze rosyjskiej polityki wobec Europy, niż wobec działań nowego prezydenta USA i jego zwycięskiego obozu, Zob. Russian Threat,”The Times”, 17 December 2016. [10] Stanie się to bardziej widoczne w 2017 roku wraz z wyborem prawicowego lub konserwatywnego rządu we Francji, a potencjalnie i we Włoszech. Włoski polityk Beppe Grillo także nie widzi potrzeby nakładania przez UE sankcji na Rosję, jako konsekwencji dokonanej przez nią aneksji Krymu w 2014 r. [11] R. L. Moore, The War on Heresy Faith and Power in Medieval Europe, London, Profile Books 2014, s .1. [12] N. Davies, Vanished Kingdoms The History of half-forgotten Europe, London, Allen and Lane 2012, s. 687. Wydanie polskie, N. Davies, Zaginione królestwa, Kraków, Znak 2010. [13] Ibidem, ss. 731-2. [14] Aristotle, The Politics, London, Allen and Lane 1979, szczególnie Księga V, s.189; Plato The Republic, [w:] The Portable Plato, London, Penguin, 1979, szczególnie Księga VIII. W języku polskim: Arystoteles, Polityka, Warszawa, PWN 2010, Platon, Państwo, Warszawa, PWN 2010.
[15] I. Khaldun, The Muqaddimah An Introduction to History, Princeton, Princeton University Press 2015, ss. 244-61. [16] Cytat za przekładem polskim, N. Davies, Zaginione…, s. 266. [17] M. Oakeshott, The Tower of Babel, [w:] On History and Other Essays, Oxford, Blackwell 1985, s. 165. [18] S. Zweig, Messages from a lost world. Europe on the brink, London, Pushkin Press 2016, s. 53. [19] Ibidem, s. 53. [20] Ibidem, s. 54. [21] Ibidem. [22] Ibidem, s. 56. [23] Ibidem, s. 58. [24] Ibidem. [25] Ibidem. [26] M. Oakeshott, op. cit., ss. 179-180. [27] Ibidem, s. 181. [28] Ibidem, s. 182. [29] Ibidem, s. 194. [30] M. Oakeshott, The Tower of Babel, [w:] Rationalism in Politics and other essays, (1948), London, Methuen, 1962, s. 61. [31] Ibidem, s. 60. [32] Ibidem, s. 74. |