Wielka Brytania: już tylko najlepszy urząd pracy w Europie?

omp

20 lutego 2015

Rzeczniczka brytyjskiego MSZ twierdzi, że nikt nie mógł przewidzieć skali “nieusprawiedliwionej i nielegalnej” interwencji Rosji na Ukrainie. Jeśli nie jest to po prostu retoryczna ucieczka od odpowiedzialności za błędy i zaniechania brytyjskiej dyplomacji, wytykane teraz choćby przez Izbę Lordów, a wyraz szczerego przekonania odzwierciedlającego stan rzeczy na szczytach władzy w Londynie – to z myśleniem decydentów na Downing Street, Whitehall i w okolicach jest naprawdę źle. Otóż – obecny rozwój wypadków można było przewidzieć, przynajmniej jako jeden ze scenariuszy, jakie mogą być przez Władimira Putina wcielane w życie – i starać się na niego przygotować. Do tego naprawdę nie trzeba wielkiej wyobraźni, ani wiedzy kryjącej się poza zasięgiem ludzkiego poznania…

Zapewne w Anglii nie brakowało ludzi, którzy spodziewali się, co może zrobić Rosja, ale w rządzeniu Davida Camerona od pewnego czasu nacisk został położony – jak to w demokracji – na utrzymanie się przy władzy. Groźba jej utraty jest niemała, a premier i jego otoczenie uznało – nie bez słuszności – że kluczowe dla jego losów będą wskaźniki gospodarcze (zwłaszcza miejsca pracy, generalnie poziom życia Brytyjczyków) i, choć w mniejszym jednak stopniu, postrzeganie przez wyborców relacji na linii Londyn-reszta UE (groźba utraty części elektoratu na rzecz partii Nigela Farage’a). Co niemal przesłoniło konserwatystom świat cały.

Niezbyt to licuje z tradycyjnie szerokimi horyzontami brytyjskiej polityki. Owszem, Londyn zaniedbał sprawy wschodnie w stopniu nie większym od większości stolic europejskich – większość z nich wykazywała się podobną krótkowzrocznością. Nie można od niego też wymagać, aby to właśnie on ponosił największe ciężary poskramiania zapędów Putina. Niemniej oczekiwanie od Camerona i jego ekipy większego zaangażowania i lepszego rozeznania sprawy jest zupełnie naturalne. No chyba że mamy zredefiniować nasze postrzeganie roli Wielkiej Brytanii i przyjąć, że w polityce międzynarodowej, przynajmniej jeśli chodzi o sprawy europejskie (bo w innych bywa aktywniejsza), uznała ona przewodnictwo Niemiec, z okazjonalną asystą Francji. Czy jednak naprawdę mamy o niej myśleć jedynie jako o najlepszym urzędzie pracy w Europie?

Komentarze są niedostępne.