Mądry liberał po szkodzie? (uwaga po wywiadzie J. K. Bieleckiego dla GW)

omp

24 czerwca 2010

Kilka dni temu w “Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad z Janem Krzysztofem Bieleckim, w którym mówił on m.in. o korzyściach płynących z pozostawienia udziałów w niektórych polskich firmach – konkretnie spółkach Skarbu Państwa jak PKO BP czy też PKN Orlen – w rękach polskich - zatem niesprzedawania ich zagranicznym inwestorom. To sprowokowało dziennikarki do zadania pytania, na które pada bardzo interesująca odpowiedź.

Przyznaje więc pan rację tym, którzy głośno krzyczeli, że oddajemy nierozumnie banki w obce ręce? Liberałowie odsądzali ich od czci i wiary.

- Nie, bo dotychczas skutki prywatyzacji banków są dla całej gospodarki pozytywne. Ale otoczenie gospodarcze wciąż się zmienia, zmieniają się reguły gry i trzeba to brać pod uwagę. Nikt nie przypuszczał, że kryzys będzie tak głęboki, że zmiany będą tak daleko idące, że grupy międzynarodowe upadną albo zostaną wyratowane przez państwo, albo też zostaną podzielone przez państwo, co widzieliśmy w wielu krajach europejskich czy USA.

Niewątpliwie bardzo zasadną jest uwaga J. K. Bieleckiego, że “otoczenie gospodarcze wciąż się zmienia, zmieniają się reguły gry i trzeba to brać pod uwagę” – oznacza ona odrzucenie dogmatu powtarzanego przez niektórych liberałów, że w gospodarce wszystko załatwi niewidzialna ręka rynku. Jak bowiem wiadomo, rąk próbujących nią sterować jest znacznie więcej i wolnorynkowe prawidła są mocno skrępowane konglomeratem różnych interesów, które realizuje się metodami odległymi od idealistycznych modeli teoretycznych.

Najbardziej frapująca jest jednak ostatnia część wypowiedzi Bieleckiego: “Nikt nie przypuszczał, że kryzys będzie tak głęboki, że zmiany będą tak daleko idące, że grupy międzynarodowe upadną albo zostaną wyratowane przez państwo, albo też zostaną podzielone przez państwo”. Takie postawienie sprawy świadczyłoby bowiem o dużej naiwności bądź krótkowzroczności przynajmniej części polskich liberałów, którzy przez lata byli apologetami niemal nieograniczonej prywatyzacji bądź sprzedawania polskich banków zagranicznym inwestorom. Gdyby tłumaczyli swe postulaty wyłącznie względami ekonomicznymi – argumentami typu: nie ma alternatywy na rynkach, gdzie dochodzi do konsolidacji kapitałów, polskie banki potrzebują dokapitalizowania, udział zagranicznych inwestorów pozwoli sprofesjonalizować sektor bankowy itp. – wówczas rzecz byłaby zrozumiała, choć dyskusyjna. Przyznanie jednak, że nie przewidziało się, że gospodarkę światową może dotknąć bardzo poważny kryzys i że dla ratowania się w takiej sytuacji wiele podmiotów (firm/państw) postanowi zadbać głównie o centrale – w zgodzie z interesem własnym (korporacyjnym/narodowym) – kosztem filii, jest albo nieprzekonującą próbą racjonalizacji kilkunastoletniej narracji propagandowej, albo świadectwem długotrwałego niezrozumienia elementarnych zasad, jakie od dawien dawna rządzą polityką i biznesem. Czy wypowiedź J.K. Bieleckiego (a także kilka innych w tym interesującym wywiadzie (http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8009438,J_K_Bielecki__Polskie_spolki_dla_Polakow.html) oznacza głęboką przemianę polskich liberałów, czy jest jedynie czasową zmianą taktyki, podyktowaną okolicznościami politycznymi i ekonomicznymi, przekonamy się dopiero za pewien czas. Nadzieję na racjonalizację ich stanowiska jednak daje. 

(JK)

Tagi: ,

Wpisz odpowiedź