Wizyta Hu w Waszyngtonie – USA nie oddają pola Chinom

omp

22 stycznia 2011

Przedstawiamy opinie z amerykańskiej prasy i komentarze ekspertów think-tanków, a także głosy z Rosji, poświęcone ocenie ostatniej wizycie prezydenta Chin w USA, będącej jednym z najważniejszych wydarzeń w polityce międzynarodowej ostatnich miesięcy. Więcej materiałów na ten temat prezentujemy na stronie www.usa.-ue.pl.

Ostatnia (19-20 I 2011) wizyta przywódcy Chin w USA odbyła się w obliczu narastających napięć między mocarstwami. Uwaga świata skupiła się w tych dniach na rozmowach prezydenta Baracka Obamy z Hu, ponieważ od ich owoców może zależeć przyszłość świata.

Amerykanie ostrożni w ocenach

W USA panują mieszane nastroje w odniesieniu do Chin. Lewica wskazuje, że ów kraj jest depozytariuszem  rezerw długu Stanów Zjednoczonych, którego poziom bije kolejne rekordy. Środowiska lewicowe zwracają również uwagę, na rosnące znaczenie Chin w ekonomii światowej, czego przejawami są napięcia pojawiające się wokół (zdaniem Waszyngtonu celowo obniżanego) niskiego kursu Juana oraz ograniczeń dostępu do złóż rzadkich rud, na które Pekin ma faktyczny monopol (ponad 90% tych zasobów znajduje się na terenie Chin).

Konserwatyści są bardziej sceptyczni wobec rosnącej potęgi Chin. Przoduje tu think tank American Enterprise Institute, którego przedstawiciele od dawna wytykają słabości chińskiego państwa i namawiają amerykańskie władze do usztywnienia stanowiska względem Pekinu. Eksperci AEI nie wierzą w możliwość zastąpienia USA przez Chiny w roli unilateralnej potęgi międzynarodowej, która daje im prawo do globalnego przywództwa.

Specjaliści tacy, jak konserwatysta Mark Steyn czy publicysta Jonah Goldberg z AEI wskazują na fakt, że chińskie społeczeństwo się starzeje i ,,zestarzeje się zanim zdąży się wzbogacić’’(Steyn) poza tym Pekin jest nadal zbyt słaby, by przewodzić światu w rozwiązywaniu problemów międzynarodowych. Goldberg pyta przewrotnie – Kiedy ostatnio Chiny przedstawiły swoją propozycję mapy drogowej dla Palestyńczyków?

Konserwatyści nie wierzą w wyrośnięcie Chin na globalnego lidera. Cieszy ich za to fakt, że głównym obszarem sporu z Państwem Środka są kwestie ekonomiczne, argumentując to, stwierdziwszy, że to bezpieczniejszy obszar, niż militaria. Same zbrojenia zintensyfikowane przez Pekin są zdaniem konserwatystów mniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa USA, niż dawne zbrojenia Związku Radzieckiego.

http://www.aei.org/article/103022

Hu-Obama: próby porozumienia się dwójki rywali

Publicysta The Wall Street Journal Bob Davis odnosi się do samego spotkania przywódców obu potęg. Zwraca uwagę na fakt, że Hu został zaproszony przez Obamę na obiad państwowy, który jest spotkaniem najwyższej rangi. Pięć lat temu, gdy chińska gospodarka plasowała się na piątym miejscu w światowym rankingu, prezydent George W. Bush zdecydował się zaprosić Hu Jintao jedynie na spotkanie robocze. Dziś, gdy według wstępnych analiz ekonomicznych Chiny zastąpią Japonię na drugim miejscu we wspomnianym rankingu, sytuacja się zmieniła. Zdaniem Davisa wskazuje to na fakt, że Chiny w oczach amerykańskiej administracji urosły do roli pełnoprawnego partnera i nie są już traktowane drugorzędnie.

Ustępstwo ze strony Chin, które doprowadziły do zwiększenia wartości juana o 3,5% zostało docenione przez Baracka Obamę, który odniósł się do tego w prywatnej części rozmów, jednak publicysta WSJ podkreśla, że amerykański przywódca zażądał mimo to dalszych posunięć gospodarczych Pekinu na korzyść Waszyngtonu. Obama poprosił o otwarcie chińskiego rynku dla amerykańskich firm, co pomogłoby w obniżeniu deficytu handlowego USA. Hu zgodził się na sprzedaż do Chin dwustu amerykańskich Boeingów, co jest również znaczącym sygnałem ugodowym dla Stanów.

Barack Obama zwrócił się również o wywarcie nacisku przez Pekin na Koreę Północną, by ta wróciła do rozmów pięciostronnych. Hu przystał na tę prośbę, czego efekty można już obserwować, jako, że Pyongjang zadeklarował 21.01, że ma zamiar wrócić do negocjacji.

W prywatnych rozmowach Obama miał odnieść się do kwestii praw człowieka i uwięzienia chińskiego noblisty Liu Xiabao. Jako laureat tej nagrody, prezydent USA mógł poruszyć tę kwestię w części publicznej spotkań, ale ustąpił na rzecz Chin i ten temat pominął w swym wystąpieniu. Pomimo to padła ważna deklaracja ze strony Hu Jintao, który stwierdził, że w kwestii praw człowieka jest wiele do zrobienia w Chinach i jego kraj podejmie starania aby poprawić standardy demokratyczne.

http://online.wsj.com/article/SB20001424052748704590704576091773003541508.html

Washington Post wskazuje na ważne deklaracje Hu Jintao, który stwierdził, ze Chiny kontynuują pokojowy wzrost (odniesienie do polityki zapoczątkowanej przez Deng Xiaopinga, opisywanej już na stronach OMP) i nie mają zamiaru brać udziału w nowym wyścigu zbrojeń. Ponadto chiński przywódca dodał, że Pekin nie ma w intencjach dominować świata lub prowadzić politykę ekspansyjną. Hu zaapelował jednak o większą współpracę amerykańsko-chińską w regionie Azji i Pacyfiku, co przyczyniłoby się do zwiększenia jego roli na świecie.

Mogło to być odniesienie do forsowanej przez chińskich ekspertów koncepcji G-2, która zakłada taką współpracę pomiędzy obydwoma mocarstwami. Wiadomo jednak, że USA ustami Hillary Clinton odrzuciła ją, na rzecz dalszej bilateralnej współpracy z amerykańskimi partnerami w regionie. Widać wyraźnie, że Chiny próbują odciągnąc USA od roli globalnego lidera i wejść we współpracę w ramach relacji dwustronnych, jednak Waszyngton nie godzi się na taką zmianę reguł gry.

http://www.washingtontimes.com/news/2011/jan/20/on-hill-hu-gets-earful-on-rights/?utm_source=RSS_Feed&utm_medium=RSS

Rosjanie krytyczni

Głos Rosji będący organem medialnym Kremla krytycznie ocenia spotkanie Hu Jintao i Baracka Obamy. Publicyści portalu wskazują na coraz mocniejsze tarcia w relacjach militarnych i ekonomicznych między obiema potęgami, które ich zdaniem przybierają kształt zimnowojenny.

Fakt, że Obama nie zadowolił się podwyżką juana przeprowadzoną przez Chińczyków, zdaniem Rosjan oznacza, że USA pozostaną przy polityce zwiększani ceł dla produktów chińskich, co przyczynia się do zmniejszenia ich konkurencyjności wobec produktów amerykańskich. Zatem w tej kwestii spór pozostaje według Głosu Rosji nierozwiązany. Publicyści stawiają nawet pytanie o to, kiedy Chiny zdecydują się przypomnieć USA, że ich państwo jest dłużnikiem Państwa Środka na kwotę 14 bilionów dolarów, z kolei same Chiny posiadają rezerwy przekraczające sumę rezerw krajów strefy euro, Rosji, Arabii Saudyjskiej, Korei Południowej i Japonii. Jest to jedna trzecia rezerw Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Według Rosjan upadek USA jest przesądzony, a twarda polityka Waszyngtonu względem Pekinu świadczy o niemożności pogodzenia się z faktem, że niebawem to Chiny będą międzynarodowym liderem.

Poruszenie kwestii uwięzienia Liu Xiabao przez Obamę i próby bojowe amerykańskich rakiet na Tajwanie w momencie przylotu Hu Jintao do Waszyngtonu, to odpowiedź na coraz większą asertywność militarną Chin. Zdaniem Głosu Rosji, są to przede wszystkim posunięcia mające świadczyć o tym, że Amerykanie nie mają zamiaru oddawać palmy pierwszeństwa, bądź dzielić się nią z Chińczykami.

http://polish.ruvr.ru/2011/01/19/40391977.html

USA postawiły jasne warunki oraz granice współpracy z Chinami. Z kolei Chiny zdecydowały się na znaczące ustępstwa na rzecz Waszyngtonu. Wiele kwestii, w tym przede wszystkim ekonomiczne, pozostaje nierozwiązanych. Pole sporu nie zmniejszyło się, sam spór wszedł jednak w nową fazę. Widać wyraźnie, że stanowisko USA jest dużo twardsze niż chińskie. Może mieć to przełożenie na sytuację Hu Jintao w polityce wewnętrznej Chin, którego twardogłowa frakcja w Pekinie od dawna oskarża o zbytnią ugodowość. Kadencja Hu kończy się za rok – od tego kto zostanie nowym przywódcą Chin będzie zależeć jaką strategię wobec USA podejmie to państwo. Stanowisko Stanów jest jasne – USA nadal czują się liderem i nie mają zamiaru rezygnować z tej pozycji.

Opracował Wojciech Jakóbik

Tagi: , ,

Komentarze są niedostępne.