Wojciech Jakóbik, “Wyleczyć chorobę a nie łykać leki przeciwbólowe”

omp

12 września 2011

Czym przede wszystkim zajmują się dziś państwa zachodnie? Geopolitycznymi układankami, które potęgi świata bezustannie przekształcają? Integracją polityczną ,której potrzebuje dziś Zachód? A może rozwojem militarnym, który będzie niezbędny dla utrzymania zachodniego modelu stosunków międzynarodowych? Nic z tych rzeczy. Zachodnie państwa większość swych środków poświęcają na opiekę nad swymi obywatelami. Niezależnie od przyczyn wykształcenia się modelu państwa opiekuńczego w poszczególnych regionach, jest on dominującym wzorcem struktury wydatków państw w Europie, a za administracji Baracka Obamy staje się wzorem dla wciąż konserwatywnych Stanów Zjednoczonych.

Według planów rządu Angeli Merkel suma wydatków RFN w 2012 roku ma sięgnąć 306 miliardów euro. Z tego aż 126,6 miliardów pójdzie na konto Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej[1]. Ponad cztery dziesiąte wydatków państwa niemieckiego kierowane jest na realizację programów socjalnych. Podobnie proporcje rozkładają się w wydatkach planowanych przez rząd federalny USA na przyszły rok, z czego aż 1,1 biliona dolarów zostanie przeznaczonych na Medicare i Mediaid – firmowany przez obecną administrację regres w stronę etatyzmu, za który Amerykanie mogą bardzo drogo zapłacić. W Internecie można znaleźć interesującą wizualizację amerykańskich wydatków zaplanowanych na 2012 rok – na pierwszy rzut oka widać, w jaką dziedzinę Jankesi pompują najwięcej pieniędzy i jakie są tendencje zmian w strukturze wydatków[2].

 Nic dziwnego, że Zachód zaczął kuleć. Ostatni kraj z naszego kręgu cywilizacyjnego, który nie bał się wydatków na zbrojenia, sięga po socjalistyczne wynalazki, które odbijają się dziś czkawką w Europie. Stany Zjednoczone wzorują się na krajach, których pomysł na politykę budżetową okazał się totalną porażką.

Owoce długoletniej polityki państwa opiekuńczego (welfare state) a raczej państwa-niańki (nanny state) widać w zrujnowanych ekonomiach państw grupy PIGS, a skutki podjęcia próby odstawienia od piersi uzależnionych od państwa obywateli można zaobserwować na ulicach Aten, Paryża i innych miast państw śródziemnomorskich, które w etatystycznej malignie zatopiły się szczególnie głęboko. Protestancka i zimna Północ nie poszła tak daleko w sterowaną przez rząd utopię, dzięki czemu to Niemcy, a nie Francja są dziś ostatnim motorem ekonomicznym Europy.

 Ze stanowiska w Europejskim Banku Centralnym zrezygnował ostatnio kolejny Niemiec – po szefie Bundesbanku Axelu Weberze – Jurgen Stark, naczelny ekonomista EBC. Do obywateli państw europejskich zaapelował na łamach Handelsblatt o powrót do ,,solidnej polityki fiskalnej’’. Przestrzegał przed wpadnięciem w spiralę długów[3]. Stark stwierdził m.in., że ,,wszystko, co powoduje zwiększenie wydatków jest złe’’ w obecnej fazie kryzysu. Niemiec stanowczo sprzeciwia się dalszemu transferowi kapitału do krajów pogrążonych w załamaniu budżetowym, jak na przykład Grecja.

Kraj Homera może domagać się o kolejne pożyczki, bez których nie utrzyma się w strefie Euro. Pomysł w skrócie opiera się na tym, by pożyczyć Grecji europejskie (niemieckie) pieniądze na spłatę długu, a potem na korzystnych warunkach i z dużą dozą optymizmu czekać na ich oddanie. W skali mikro człowieka, który spłaca dług długiem można nazwać nałogowym pożyczkobiorcą.  Grecja jest dziś państwem nałogowo sięgającym po pożyczki.

Problem w tym, że ów nałóg w jej przypadku nie pojawił się dopiero po skonfrontowaniu ze smutną rzeczywistością budżetową w ostatnich latach. Ten nałóg trwał przez wiele lat, kiedy to Ateny dopożyczały coraz większe pieniądze by pompować je w rozrastające się programy socjalne. Razem z państwem od pożyczek uzależnili się obywatele, którzy zapomnieli o cnocie umiaru na rzecz przyjemnego trwania w bezczynności, na które pozwalało dogadzające co rusz Grekom socjalistyczne państwo-niańka. Odstawienie używki przyniosło łatwe do przewidzenia skutki, których apogeum miało miejsce podczas czerwcowych zamieszek na terenie całego kraju.

Nie pomoże uzdrawianie państwa-niańki ani przenoszenie dyskusji na wyższe poziomy stosunków międzynarodowych[4]. Choroba pożera budżety państw i tam musi zostać zneutralizowana. Receptą na wyzdrowienie z ,,socjoholizmu’’ krajów ogarniętych kryzysem jest odwyk, a potem powrót do ,,zdrowego trybu życia’’. Na pewno nie pomoże zastrzyk gotówki, który zadziała jak lek przeciwbólowy – jedynie odsunie w czasie negatywne konsekwencje wielu lat złej polityki, które i tak muszą nadejść. Jedyna metoda to odstawienie używki na zawsze i powrót do zdrowej polityki budżetowej. To remedium może być ostatnią deską ratunku dla Zachodu. Niektóre kraje są bliżej greckiej krawędzi, inne dalej. Jednakże wszystkie mają do czynienia z tą samą chorobą, której pierwsze imię to państwo-niańka a drugie socjalizm.


[1] http://www.dw-world.de/dw/article/0,,15367356,00.html?maca=pol-rss-pol-all-1492-rdf

[2] http://www.nytimes.com/packages/html/newsgraphics/2011/0119-budget/index.html

[3] http://www.dw-world.de/dw/article/0,,15378857,00.html?maca=pol-rss-pol-all-1492-rdf

[4] http://www.cfr.org/financial-crises/return-eurozone-crisis/p25769?cid=rss-economics-return_of_the_eurozone_crisis-090711

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.